Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Andrzej z Aleksandrowa

Dlaczego przestaliscie wierzyc w Boga??

Polecane posty

Właściwie dawno temu powinnam stracić wiarę, ale nie mogę i nie mam wytłumaczenia na to dlaczego. Życie nas doświadcza bardzo, ale mimo tego wiara pomaga mi wiele zrozumieć, wiara dodaje mi wolę i silę walki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie przestalismy\" - w takim razie wyjdz na zewnatrz, spojrz w niebo i krzyknij \"boze, jesli istniejesz, daj mi sie poznac!!!\" bog powinien wtedy np. strzelic piorunem z jasnego nieba, albo spuscic na Ciebie deszcz zab, czy cos takiego. ale zaloze sie, ze nic takiego sie nie stanie. i tak wiem, ze Twoja interpretacja bedzie brzmiala mniej wiecej tak: \"rozejrzalem sie wokolo, a wokolo mnie byl swiat, ktory on stworzyl. to jest znak, ze on istnieje. \" a moja brzmi tak: \"rozejrzalam sie wokolo i nic sie nie stalo. kompletnie nic.\" bo widzisz, wiara to nie laska, tylko kajdany w glowie i wybiorcze okulary. cokolwiek sie stanie, zawsze podporzadkujesz to swojej wierze. ktos sie rodzi - to sprawka boga. ktos umiera - tez bog tak chcial. ktos robi cos zlego - nie slucha boga. ktos robi cos dobrego - posluchal boga. a tak naprawde to swiat sie kreci i idzie naprzod, tak jak nasze zycie, dni ida jeden za drugim i rozne wydarzenia sie zdarzaja, bo na tym to polega. jedni robia tak, a inni inaczej. jesli chcesz tu umiescic boga, to tylko figurant, bo swiat dzieje sie tak, czy owak. mozesz mu przypisywac rozne zaslugi, ale on tylko siedzi i patrzy, wsyzstko dzieje sie samo. bog to kawalek Twojego wlasnego umyslu, ktory uwazasz za cos odrebnego. to tylko forma ekspresji Twojej podswiadomosci. byc moze potrzebujesz takiej formy, wiec sobie ja kultywuj. ale blagam, NIGDY nie wciskaj innym ludziom, ze dla nich bedzie to taka sama \"łaska\", jak dla Ciebie. kazdy jest odrebna indywidualnoscia, i cos, co sluzy Tobie, nie musi byc zadnym warunkiem do szczescia dla kogos innego. Ty dobrze sie czujesz ze swoja wiara - ok. ale nie oczekuj, ze inni, ktorzy nie wierza, cokolwiek traca. oni czuja sie tak samo dobrze ze swoja niewiara. po prostu szanujmy sie nawzajem, nie unosmy sie pycha i nie twierdzmy, ze wiemy o drugim czlowieku cos, czego on sam by nie wiedzial, bo to wlasnie najgorszy przejaw arogancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lipenka - po części masz rację co do tego że to sprawa wierzących. tylko dlaczego wierzących w krasnoludki zamyka się w psychiatryku i ładuje psychotropami, a wierzących w duchy, aniołki i wymyślonego boga już nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w boga nie wierze ...ani w boga ani w kościół ani w biblie...w boga dlatego że nie ma jakichkolwiek dowodów na jego istnienie w kościół bo to bardzo zakłamane miejsce gdzie cokolwiek sobie zmyśli ksiądz przez \"wiernych parafianów\" jest brane za słowo najczystsze i najprawdziwsze,złodziejstwo to już norma,ani w biblie z podanych przez anyżówkę powodów ...a co do wydarzeń historycznych ...to że są one tam opisane i najprawdopodobniej sporo przekształcone nie znaczy że bóg istnieje...w książkach które ja lubię czytać też jest wiele opisanych wydarzeń historycznych miejsc itd. czy zatem mam wierzyć w wampiry wilkołaki i pół kobietę pół mężczyznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
{ A co powiecie na biblijne historyjki typu zamiana żony Lota w słup soli? Czy to są poważne i prawdopodobne zdarzenia? } Po prostu nie wiemy co przedstawia tak naprawdę opis. Jeszcze raz napiszę podobnie mówiono o Troi. Do czasu. Aż jeden co wierzył w bajki odkrył jej ruiny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descartes
Descartes przeprowadza dwa dowody istnienia Boga. Oba znajdujemy w Medytacjach. Pierwszy wyprowadza istnienie Boga z faktu, że człowiek jako istota niedoskonała posiada ideę Boga. Bóg jednak jest czystą doskonałością. Skoro: przynajmniej tyle musi być rzeczywistości w całkowitej przyczynie sprawczej, ile w jej skutku 52 , człowiek nie był w stanie samodzielnie „stworzyć” takiej idei. Musi ona pochodzić od istoty doskonałej; 50 R. Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii, tłum. I. Dąmbska, Kraków 1958. 51 Medytacja III idem; s. 44-69. 52 Idem; s. 52. 19 Page 20 zatem ta istota, Bóg, istnieje. 53 Ten dowód nas nie interesuje, nie jest bowiem dowodem czysto ontologicznym. Mimo że wychodzi od pojęcia Boga, to nie dowodzi Jego istnienia z samego tylko pojęcia, lecz ze stwierdzenia konieczności istnienia jego zewnętrznej przyczyny. Drugi dowód, w Medytacji V, głosi, że wiedza o istnieniu Boga koniecznie wynika ze znajomości Jego pojęcia. Kartezjusz pisze: Z pewnością tak samo znajduję w sobie ideę Jego, to jest bytu najdoskonalszego, jak ideę jakiejkolwiek figury czy liczby; niemniej jasno i wyraźnie pojmuję, że do Jego natury należy wieczne i aktualne istnienie, jak pojmuję, że do natury figury czy liczby należy to, czego dowodzą o tej figurze, czy liczbie. 54 Następnie stwierdza, że to nie fakt posiadania idei Boga, jako istniejącego decyduje o tym, że Bóg istnieje – tak, jak nie fakt posiadania idei góry i doliny nie decyduje o istnieniu góry i doliny. Myśl ludzka nie narzuca bowiem Bogu konieczności istnienia. Sprawa ma się inaczej: Z tego zaś, że Boga nie mogę sobie pomyśleć inaczej, jak tylko jako istniejącego, wynika, że istnienie jest nieodłączne od Boga, a zatem, że On rzeczywiście istnieje, nie dlatego jakoby moja myśl mogła to sprawić albo jakiejkolwiek rzeczy narzucać jakąś konieczność, lecz przeciwnie, ponieważ konieczność samej rzeczy, tj. konieczność istnienia Boga skłoniła mnie bym tak myślał. 55 Argument ten opiera się na założeniu, że człowiek posiada pewne idee wrodzone. Jedną z nich jest idea Boga. Jeżeli zaś w bezpośredni i oczywisty sposób człowiek zauważa pewne relacje w ideach, podobnie jak dzieje się to w przypadku idei np. figur geometrycznych, może odnośnie tych idei wyciągać pewne wnioski. Skoro zatem idea Boga ujawnia konieczność Jego istnienia – bo jest On z nim tak nierozłączny, jak trójkąt ze swoimi trzema kątami – Bóg musi istnieć. Dowód ten jednak co najmniej pod dwoma względami wydaje się być mniej doskonały od dowodu anzelmiańskiego. O ile bowiem każdy człowiek, 53 Idem; s. 59. 54 Idem; s. 87. 55 Idem, s. 88-89. 20 Page 21 niezależnie od swoich religijnych przekonań, może wyrobić sobie jakieś zdanie na temat czegoś, ponad co nic większego nie może być pomyślane (na mocy samej logiki i rozumienia znaczeń wyrazów wchodzących w skład tej deskrypcji), o tyle idea Boga jest faktem psychologicznym. Możemy zatem mieć wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście każdy człowiek posiada ideę Boga, czy też zależna jest ona od socjalizacji i czynników kulturowych; innymi słowy: czy rzeczywiście jest to „idea wrodzona”, czy też „nabyta”. Drugą sprawą jest to, że istnienie Boga Kartezjusz uzasadnia tym, że w Jego idei postrzega konieczność istnienia. Ale właśnie dla ateistów owa konieczność nie jest oczywista. Kto wie: może jako oczywistą postrzegają oni w tej idei konieczność nieistnienia. O ile więc w dowodzie Anzelma owa konieczność istnienia Boga jest w jakiś sposób na podstawie Jego pojęcia wyjaśniana, o tyle Kartezjusz stwierdza jedynie, że istnienie jest nieodłączne od istoty Boga, w żaden jednak sposób tego nie wyjaśniając. Nie będziemy jednak zajmować się krytyką Kartezjańskiego dowodu; celem naszym jest bowiem przedstawienie jedynie w zarysie recepcji dowodu Anzelma. Zatem pewne bardziej szczegółowe kwestie z konieczności musimy pozostawić tu poza naszą uwagą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anyżówka * - mi nie potrzebne wcale żadne dowody na istnienie, po co mi one? we mnie wiara jest na tyle silne, że żadne dowody przeciw czy za nie zniszczą wiary w żadne sposób :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale widzisz Myrevin - istnienie Troi w zaden sposob nie udowadnia prawdziwosci mitow greckich, ktore mozemy wyczytac u Parandowskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myrevin - w ten sposób można sobie wytłumaczyć naprawdę WSZYSTKO. Łącznie z krasnalami - przecież \"nie wiemy co przedstawia tak naprawdę opis\"... Sam wpadasz w pułapkę swojego tłumaczenia. Może opis boga też nie przedstawia boga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zresztą nie rozumiem czemu Ci co nie wierzą chcą tak bardzo zniszczyć tych co wierzą. Nie wierzysz Twoja sprawa, ale po co to publikować, po co rozwodzić się nad czymś co jest w nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pamiętam czy ona się Petronia nazywała :) ale chyba tak :) w każdym razie niemiła znajoma Tarquuina :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
globalne uniesienie \"mi nie potrzebne wcale żadne dowody na istnienie, po co mi one? we mnie wiara jest na tyle silne, że żadne dowody przeciw czy za nie zniszczą wiary w żadne sposób\" wlasnie dlatego uwazam, ze wiara to rodzaj pewnego zwichrowania psychiki. zdrowy na umysle czlowiek kieruje sie doswiadczeniem, logika, rozsadkiem. wiara stoi w sprzecznosci z nimi wszystkimi. w identyczny sposob np. czlowiek cierpiacy na schizofrenie moze byc przekonany, ze sledza go dzien w dzien szpiedzy najwiekszych mocarstw ziemi, albo nawet z innej planety, ktorzy wszczepili mu pod skore mikronadajnik, i tez mu nie wytlumaczysz, ze to bez sensu. naprawde nie mam nic do wierzacych i nikogo nie mam zamiaru przekonywac do swojego stanowiska. mowie tylko, co o tym mysle. wystarczy wglebic sie nieco w niektore dziedziny psychologii, aby fenomen wiary w boba okazal sie calkiem wytlumaczalny, ale malo komu sie chce tak wglebiac. wiara to moim zdaniem rodzaj narkotyku, nieszkodliwego dla zdrowia (nie liczac przypadkow astezy i samobiczowania). tak samo uzaleznia i tak samo powoduje stany uniesienia, nie pomaga w zyciowych problemach bezposrednio, ale poprawia samopoczucie. ja tam jednak wole zyc w trzezwosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
globalne uniesienie Chyba przesadzasz. To tylko dyskusja o dowodach i podstawach do wiary. Nie widzę żeby ktokolwiek kogokolwiek próbował tu niszczyć. A co do do \"Nie wierzysz Twoja sprawa\" to się tez nie zgodzę. Niby moja sprawa ale np. religię miałam w szkole obowiązkową... Ktoś pisał że jesteśmy agnostykami - zdecydowanie deklaruje się jednak jako ateistka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podobnie, jak sarkastyczna cyniczka - absolutnie jestem ateistka. przy okazji poruszyla ona jeszcze inna kwestie - nierowne traktowanie niewierzacych w naszym kraju, niestety. najzabawniejsze jest to, ze nikt z ludzi wierzacych nie zauwaza w tym nic dziwnego, ani zlego, ze np. dziecko niewierzacych rodzicow jest zmuszone do chodzenia na religie chocby tym, ze jego szkola nie organizuje nic w zamian. zawsze powiedza \"a co mu to zaszkodzi?\" i jeszcze w duchu sie podsmichuja, ze a nuz przybedzie nowa owieczka, biedne zagubione dziecko tych wstretnych ateuszy, co mu zabraniaja zblizyc sie do boga. tragedia :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anyżówka *, czyli twierdzisz, że mój umysł jest chory, skoro wierzę? ;). Możliwe. Jestem jakimś uchybieniem, bo mi w życiowych problemach jak najbardziej pomogło. Moje dziecko jest chore, spędzanie 2 lat w Szpitalach z matkami, które czuły śmierć na ramieniu swoich dzieci, które widziały cierpienie i przerażenie, pozwoliły mi umocnić się w przekonaniu, że gdyby nie wiara, to nikt z tamtych kobiet nie miałby takiej siły woli i walki. Kapliczki szpitalne są zawsze przepełnione i mimo tego, że śmierć często zabierała dzieciaki kapliczki nie pustoszały, widziałam te same twarze :) Wierzę, bo to mnie umacnia, nie jestem jakimś fanatykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
globalne uniesienie - nie dokonca zrozumialas, o co mi chodzilo z tym pomaganiem bezposrednim :) chodzilo mi o to, ze np. bog nie zstapil z nieba osobiscie i nie pomogl zadnemu z tych chorych dzieci, zadnego nie uzdrowil w cudowny sposob i nie wyslal ognistego aniola z mieczem, aby przepedzil smierc znad ich lozek. nie pomogl Ci bog, pomogla Ci jedynie Twoja wiara. ergo - to TY SAMA sobie pomoglas, Ty sama odnalazlas w sobie sile, w taki a nie inny sposob. jak juz pisalam, bog to czesc Twojego wlasnego umyslu. kazdy czlowiek ma w sobie ukryte sily psychiczne, z ktorych istnienia niekoniecznie zdaje sobie sprawe. czasem potrzebne jest odpowiednie nastawienie, aby je wyzwolic, u Ciebie zadzialala wiara. w takich przypadkach uwazam, ze rzeczywiscie wiara jest rzecza pozytywna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I widzisz starasz mi się wmówić, że skoro Bóg nie ma władzy wypustoszenia szpitali, to już go nie ma. A on jest, jest we mnie i nic tego nie zmieni. Nie umiem Ci odpowiedzieć na twoje pytanie. Ta nasza \"marna wiara\" pozwala nam przeżyć kolejny dzień w Szpitalu i to wystarcza, wystarcza, że jesteśmy z dziećmi, że wierzymy że ufamy, że walczymy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie złapałam jeszcze memnocha...trochę ostatnio zaniedbałam Anie Ryż :P i jej kroniki ...;( skończyłam na 100 str. armanda :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy obopłciowość (ładniej brzmi) jest możliwa...pewnie tak ale wiesz...Jakie ty masz sny :) mnie na szczęście jeszcze nigdy nie śmił się kościół..jedynie wielkie klopsy toczące się za mną w dziwnym zamku ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--> sarkastyczna cyniczka { Myrevin - w ten sposób można sobie wytłumaczyć naprawdę WSZYSTKO.} :D No i ? Dalej nie ma dowodu. No i będąc czegoś pewnym a priori na pewno nie pozna się prawdy ponieważ prawdą staje się wiara. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
globalne --> a myślisz że niewierzący nie przeżywają kolejnych dni w szpitalu?? Matka-ateistka tak samo siedzi przy łóżku swojego chorego dziecka, tak samo jest silna i tak samo wierzy ale nie w cudowne ocalenie tylko w skuteczność metod leczenia i wiedzę lekarzy. Wychodzi na to samo jeśli chodzi o efekty. tylko kiedy dziecko ateistki nie przeżyje, ta nie będzie się zastanawiać dlaczego bóg jej nie wysłuchał, nie pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×