Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

katis

Powinnam zaskarżyć lekarza czy nie zawracać sobie tym głowy?

Polecane posty

To będzie dosyć długa historia, także nie musicie tego czytać.:P Moja cała rodzina jest zapisana do jednego lekarza rodzinnego, który przyjmuje we własnej przychodni i dodatkowo ma gabinet w domu. Leczę się u niego od małego i zawsze byłam zadowolona z jego usług. Lekarz sympatyczny, kompetentny, tylko ostatnio trochę się rozleniwił i zamiast siedzieć w przychodni, siedzi w domu i przyjmuje prywatnie. W piątek zaczęło mnie boleć gardło, a w sobotę już zupełnie mnie rozłożyło. Co kwadrans wymiotowałam, miałam mdłości, kaszel, katar z krwią, ból mięśni, osłabienie. Pojechałam prywatnie do domu mojego internisty. Zbadał mnie dokładnie, rozmawiał ze mną i zapisał mi: Rutinoscorbin na przeziębienie Torecan na mdłości Drogi antybiotyk: Klacid Tabletki na mdłości i antybiotyk zaczęły się przyjmować dopiero w niedzielę po południu, bo przez całą sobotę intensywnie wymiotowałam. W poniedziałek zaczęło mi się poprawiać, tabletki przyjmowały się normalnie, zaczęłam jeść i dużo pić. Gdzieś tak o 16 zaczęły mnie niepokoić dziwne dolegliwości: jakaś dziwna siła wyginała mnie na różne strony. Przez pół h do tyłu, potem do przodu. Kiedy wyginało mnie do przodu, to chodziłam z garbem. Nie mogłam się wyprostować. Wyprostowałam się na siłę, ale ta siła ciągnęła mnie ku dołowi. Położyłam się i tak mnie ciągnęło, że brodę miałam przysuniętą do kolan. Bólu nie czułam, ale to było straszne uczucie. Po 2 h pojechałam prywatnie do lekarza rodzinnego. Powiedział, że to na 100% nie jest po antybiotykach. Zalecił spokój, opanowanie nerwów i zapisał mi jakieś tabletki. Wróciłam do domu i zaczęło być coraz gorzej. Usiadłam na kanapie, jadłam jogurt, to nogi same podchodziły do góry, kiedy wstałam to chodziłam z garbem. Potem zaczęło mnie wyginać do tyłu. Byłam coraz bardziej przerażona. Siostra zawiozła mnie na pogotowie. Opieszały lekarz nie wiedział co ze mną zrobić. Dał mi jakąś tabletkę pod język, zastrzyk w pośladek i odesłał do poczekalni. Zrobiło mi się słabo, zaczęłam krzyczeć, błagać lekarza o pomoc. Pogotowie zabrało mnie do szpitala. Trafiłam na oddział Neurologii i zaczęło się: setki pytań o sytuacje rodzinną, o szkołę, o to co mnie tak ciągnie, o psychikę. Dostałam kroplówkę, zastrzyk w rękę, zastrzyk w pośladek. Nic nie pomagało. Kiedy lekarz dostał listę moich leków stwierdził, że to od nich ta przypadłość. Dostałam do picia jakiś płyn. Lekarz stwierdził, że powinno się poprawić. Karetka zawiozła mnie do szpitala psychiatrycznego. Wypytywano mnie o takie bzdury jak to ile jest 7x9, jaka data, panieńskie nazwisko matki. Lekarze po rozmowie ze mną rozmawiali z moją rodziną (siostrą i ojcem). Stwierdzono, że wszystko ze mną w porządku i, że to przez leki. Wsiadłam do samochodu, wróciłam do domu nad ranem i wyginanie ustąpiło jak ręką odjął. Lekarze nie wiedzieli czy to od samego antybiotyku czy od połączenia Torecanu z antybiotykiem. Teraz kiedy już ochłonęłam zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy jest w tym wina internisty? On zawinił czy nie wiedział, że tak zareaguję na antybiotyk? Ciągnąć to dalej czy jak najszybciej zapomnieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grjnryfkyk
wspolczuje przykrej historii, ja na twoim miejscu poszlabym do specjalisty i dowiedziaal sie jak najwiecej o dzialaniu razem tych dwoch lekow. jesli lekarz popelnil bład, ja bym go zaskarzyla przez niego wyladowalas w szpitalu psychiatrycznym!! to powazna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
zadzwonić do firm produkującej oba leki (o ile nie znajdziesz tego w ulotce) i dowiedzieć się czy producent informuje ze tych leków nie wolno łączyć...jeśli dostaniesz taką informacje to możesz zaskarżyć lekarza i nawet powinnaś...jeśli producent żadnego z leków nie podaje że go nie można łączyć z drugim to nic chyba nie zrobisz bo z koncernami nie wygrasz bez dowodu, że twoje objawy były wynikiem łączenia leków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocy potrzebuję...
matko to histori jak z dobrego dreszczowca... Ja ci powiem co ja bym zrobila - weź do ręki ulotki wsyztskich leków i je porównaj dziłąnai niepożadane interakce - nawet dla laika przy czytaniu ze zrozumeineim da się to zorbić. Jesli bedzie coś w ulotce to znaczy że lekarz sam powinien wiedziec że te 2 leki nei moga być razem. Jesli nie to może być reakcja organizmu na antybiotyk któej raczej nei da się pzrewidzieć ja np reaguję tak na pencylinę w zatzryku - prawie "zeszłam" ze świata... Napewno bym zmieniła lekarza skoro znając Cię tyle lat i wogóle lecząc zlekcoważył te objawy - ty mu płacisz kasę i jemu się jeszcze nie chce?? Sorki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki. Ulotek niestety nie mam. Mama pierwsze co zrobiła, to spaliła opakowania z zawartością, żeby nie przyszło mi do głowy, żeby je brać. Czytałam recepty wcześniej i niczego tam nie znalazłam. Z tego co słyszałam (byłam bardzo śpiąca, osłabiona, informacje docierały do mnie z opóźnieniem), to raczej zasługa antybiotyku, tylko nie wiadomo, dlaczego organizm tak na niego zareagował. Do szpitala psychiatrycznego trafiłam raczej przez przypadek, bo nie poprawiało mi się, a było wiadomo, że wszystkie zmiany pochodzą z mózgu i lekarze na wszelki wypadek mnie tam wysłali. Poza tym jest jeszcze jeden problem: kartotekę mam w przychodni, a byłam u lekarza prywatnie w domu, także pewnie nigdzie nie widnieje informacja, że w ogóle byłam u lekarza. Internistę na szczęście już zmieniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocy potrzebuję...
to tak jak radze znajdź przez google producenta tych leków i zadzwon do neigo albo może dua się znaleźć nawet całe ul;toki na necie - pod warunkiem ż epamiętasz całe nazwy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewqa2
Niewazne czy w domu, czy gdziekolwiek. Wystawil Ci recepte, a na niej jest pieczatka lekarza. Jest to do udowodnienia, recepta jest w aptece. Historia faktycznie straszna, wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest jedno ale nigdy nie ma sie pewnosci jak dany organizm zareaguje na lek, ani na co tak naprawde bylas chora..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc może była to wina lekarza a być może była to Twoja indywidualna reakcja na któryś z leków ani Ty ani lekarz nie mogliście wiedziec czy jesteś na to uczulona czy nie. Bardzo Ci współczuję tej historii ,ja po wzięciu eutoryxu na tarczyce tez o mało nie zeszłam. Idz do innego lekarza i zapytaj cze te leki wchodzą ze sobą w reakcje ,jeśli tak to sprawa jasna,jeśli nie to widocznie tak zareagował twoj organizm. Jest jeszcze jedna mozliwosc....być może mialaś silny spadek POTASU bo wymiotowałas i była to tęzyczka!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No cóz
a zawsze powtarzam dajcie sobie spokój z lekarzami to dorobkiewicze i szarlatani ,ale to nie to uparte jak osoł,musi lezc pod walca,żeby sprasowało:)masakra z wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkakakaka
"Mama spaliła" - dziewczę czy to mieszkasz na wsi z pozytywistycznej noweli?? No i jak można być taką ignorantką! Po pierwsze powinnaś była uważnie przeczytać te ulotki - ja to robię ZANIM zażyję cokolwiek, powiem więcej - zanim kupię cokolwiek, robię to jeszcze w apitece. Oszczędzam sobie kupowania tego, co i tak mam w domu, tylko pod inną nazwą. No ale dobra, nie twierdzę, że to normalne postępowanie. Jednak jak ci zaczyna coś się dziać, pierwsza sprawa - CZYTASZ ULOTKĘ. Spalenie tychże ulotek - co to miało być, apage satan, odczynianie uroków?? Z tejże ulotki można się duuuuużo dowiedzieć, a głównie tyle, że co drugi lekarz jest żałosnym ignorantem, nie mającym pojęcia, co przepisuje. (No dwa razy to samo pod tą samą nazwą). A jak nie jest ignorantem, to przynajmniej lekarz to nie alfa i omega tylko też człowiek omylny. Secundo, reakcja organizmu na leki jest INDYWIDUALNA. Weź do ręki byle ulotkę i zacznij czytać "skutki uboczne". Czasami jest to naprawdę dłuuuuga lektura i repertuar objawów najdziwniejszych po słońcem, od gorączki, wysypki, drgawek, oczopląsu aż do mrowienie gdzieś tam. To są zaobserwowane objawy, tyle że powiedzmy 1 na 100 000 pacjentów je ma. Zejść śmiertelnie można po aspirynie, jeśli się jest na nią uczulonym na przykład. Twoje "zginanie" było na tyle typowe, że... wysłali cię do psychiatryka. Więc pewnie zginanie występuje raz na dwa miliony pacjentów. Jak dla mnie - nie powinnaś żreć tego torecanu przez tyle dni - i tu faktycznie lekarz powinien ci kazać go odstawić, bo to silny środek na nudności, nie leczący, ale tylko blokujący odpowiedni ośrodek w mózgu. Ja mam po torecanie tak, że ścina mnie potworna senność. Raz miałam potworne torsje przy jakimś wirusie, wezwany lekarz-dziadunio, zapisał mi torecan w czopkach i coś tam jeszcze, jakieś krople do picia. Po pierwszej dawce obudziłam się po dwóch dniach, nie fantazjuje. Jedno i drugie to była ta sama substancja czynna. Jakoś mi do głowy nie przyszło pozywać gdzieś dziadka. Chciało ci się spać po torecanie? Nie. No więc widzisz. Dziadek walnął głupotę z tym samym lekiem zdublowanym, natomiast pojęcia nie mógł mnieć, jak na mnie zadziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkakakaka
A tertio, wiesz, to w ogóle obawiam się że twoje "gięcie" to nie jest normalny objaw notowany przez literaturę medyczną, tylko rodzaj omanu, więc jeszcze raz nie dziw się, że podejrzewano cię o psychozę, to po pierwsze. Słowem, więcej w tym było histerii niż skutków ubocznych tak naprawdę zmieszania tych dwóch leków. Zresztą takie reakcję są indywidualne i całkowicie nieprzewidywalne. Ja nie mogę przy antybiotyku mieć kontaktu z alkoholem, nie mówię o napiciu się - to oczywiste; ja zresztą w ogóle nie pije, ale zdarzyło mi się zapomnieć o antybiotyku i spróbowałam od kogoś REDSa, to była wtedy nowość. SPRÓBOWALAM. Jeden łyk. Na drugi dzień, jak tworzyłam oczy, zaatakowała mnie podłoga. Czułam, że siedzę na wielkim wirującym bąku, świat oszałał, ja nie puszczałam się toalety, takie maiłam torsje. Myślisz, ze lekarzy w szpitalu, gdzie wylądowałam, to specjalnie zainteresowało? Dostałam środki na uspokojenie. W wywiadzie nikt, ale to nikt nie połączył za sobą antybiotyku i takiej ilości alkoholu. Po prostu odrzucono taką możliwość. A mnie powtórzyła się za kilka lat ta sama historia, to było w sylwestra i dosłownie tylko zamoczyłam usta w szampanie, może wzięłam łyka. Jeszcze tej samej nocy znalazłam się z powrotem na karuzeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akkakakaka---> Ulotki czytałam tak jak zawsze. Skupiłam się na skutkach ubocznych, na działaniu i na efektach. Torecan już kiedyś brałam (2 lata temu przechodziłam grypę żołądkową). Mama dowiedziała się, że jestem w szpitalu, potem dowiedziała się, że to wina tabletek, więc w chwili histerii wzięła je w jedną kupę i wrzuciła do kominka- ot, cała filozofia. Teraz oczywiście będę ostrożniejsza i 1000 razy przeczytam ulotkę, zanim wezmę lek do ust, ale wcześniej nie miałam takich sytuacji, także nie byłam na tym punkcie przeczulona. W skutkach ubocznych, które wyczytałam zapamiętałam tylko tyle, że mogą wystąpić mdłości, wymioty, gorączka. Nie znalazłam nic o problemach z poruszaniem, tych \"wyginaniach\". Torecan wzięłam w sobotę 2 x- zwróciłam po kilku minutach, zwróciłam w niedzielę rano. Także podejrzewam, że przyjęły się tylko 3 tabletki. To dużo? Miałam brać do ustąpienia mdłości- no to brałam. Wiem, że może histeryzowałam, ale czy niepotrzebnie? Jakaś siła ciągnęła mnie ku dołowi (tudzież- ku górze). Miałam prawo się bać, bo tego uczucia największemu wrogowi nie życzę. Dziękuję za wyczerpującą wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkakakaka
Katis - coż, musisz przyjąć, że byłaś nietypowym przypadkiem i przydarzyło ci się coś niespotykanego. Jeżeli w ulotce tego antybiotyku nie stoi wyraźnie, że nie wolno go łączyć z torecanem - niestety to nie jest wina lekarza. Swoją drogą, to ja bym musiała zaskarżyć tak z 10 specjalistów, przez których ręce przeszłam, uparcie zapisujących mi środki z grupy wykluczającej się z moimi lekami na migrenę. Któremuś w końcu przyniosłam ulotkę, w której stało to jak byk, to się uniósł, że nie będę go pouczać, po czym zmienił mi lek na podobny, w którego ulotce stało... to samo ostrzeżenie. Ignorancja lekarzy naprawdę powala, a najgorsze jest to, że są jak święte krowy, oczekują czapkowania i wszystko, co mówią nie podlega dyskusji. Tymczasem niestety to się prosi o dyskusję i to często. Dlatego ja uważam, ze lekarzy należy zmieniać, żeby się dowiedzieć czegoś nowego i spotkać z nowym podejściem. Natomiast to całe "skarżenie" to nie jest bynajmniej takie proste. Zastanawiam się, czy to w ogóle nie odbywa się tylko z wniosku cywilnego słowem bulisz koszta sądowe jak przegrasz. No i jeszcze bulisz na adwokata. Ale nie wiem, nie jestem pewna, jak to funkcjonuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ewqa2---> Jestem przerażona tym co wyczytałam na tym forum. To moje wyginanie, to nic w porównaniu z wykrzywioną twarzą i potwornym bólem.:( akkakakaka------> Skoro byłam nietypowym przypadkiem (a rzeczywiście byłam, bo lekarze nazwali mnie ewenementem:P), to lekarz rodzinny nie powinien odsyłać mnie z tym do domu. Zbagatelizował moje problemy i poradził wizytę u neurologa. Ciekawe, jak to, by się skończyło, gdybym w porę nie odstawiła tych leków? Internista kazał mi wrócić do domu, zażywać leki i się uspokoić.:( Może ta znieczulica była najgorsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a guuuu guuuuu
powiem Ci ze moj tato przy tym antybiotyku mial jakies mary,tzn cos go w nocy dusilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No cóz
a zawsze powtarzam dajcie sobie spokój z lekarzami to dorobkiewicze i szarlatani ,ale to nie to uparte jak osoł,musi lezc pod walca,żeby sprasowało masakra z wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyy
to nie wina antybiotyku tylko torecanu,mnie spotkało to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mta
Nie polecam brać tego świństwa!!! powinno być wycofane ze sprzedaży! przez ten cudowny lek 3 dni mialam wyjete z zycia!! niepokoj, mimowolne odruchy szczeki, porazenie twarzy, zawroty glowy, ogolny bardzo zly stan psychiczny- czulam sie jak wariatka, chodzenie z kąta w kąt, tachykardia!! z tego co czytalam duzo ludzi mialo te skutki uboczne czasem nawet jeszcze gorsze!! ja nie jestem w ciazy, ale nie wyobrazam sobie, co by moglo sie stac mojemu dziecku gdybym byla! bede odradzac branie tego pseudoleku na kazdej stronie, zeby nikt nie doswiadczyl tego co ja!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekonomistka30000
Zaskarżenie lekarza nic Ci nie da:) ponieważ on nie mógł przewidzieć Twojej reakcji na lek.Te objawy które się pojawiły sa na liście skutków ubocznych leków ,to znaczy że u jednych nie pojawią się takie sensacje innych lek rozłoży.Co do Twojego zachowania,to lek pobudził układ nerwowy w tym lęk.To co opisałaś było klasycznym objawem lęku napadowego( odmiana nerwicy) ,który u osób teoretcznie zdrowych może wystąpić pod wpływem wielu leków,jak również co WAŻNE pod wpływem pseudoefydryny która występuje np w gripexie i innych bardzo powszechnych lekach.Lęk napadowy u mnie osobiscie pojawił sie po raz pierwszy przy doxycyklinie,objawy dokładnie takie same,myslałam ze umieram,okazało sie jednak potem że u mnie był to poczatek zespołu lęku napadowego.Teraz umieram tak kilka razy w tygodniu,uczucie przerażające .musiałam sie przyzwyczaić:/ Dlatego też wzięto Cię na psychiatrie,ponieważ przy napadzie lęku cżłowiekowi wydaje sie ze umiera,jednak wyniki badań to wykluczają.Osoby z boku patrząc na taką osobę stukają sie w głowę:/ Tobie doradże uważać na wszelkie substancje pobudzajace układ nerwowy,prowadzić spokojny tryb życia.Wiele siedziałam na forach czytając o mojej chorobie,osoby u których pod wpływem jakiej substancji pojawił się lęk(nie mówie tutaj o narkotykach bo ich stosowania wogóle nie biorę pod uwage) mają wielkie predyspozycje do rozwoju nerwicy w postaci lęku napadowego a wierz mi ze jest to koszmar:/Co zabawne wystapienie fatalnego samopoczucia wraz z mdłościami ,wymiotami ,biegunką a potem uczucie zapadania jeszcze przed zażyciem lekumogło byc napadem lęku.Wiesz,to co pisze może Ci się wydać absurdalne,też trudno było mi pojąc że coś takiego może ze mną sie dziać.Najbliższe mi osoby wiedza że choruję ,pozostali widzą ładną kobietę,bardzo wykształconą,świetnie ubraną,nie wiedzą że np w danym momencie mam napad lęku,nauczyłam sie z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekonomistka30000
Piszac o substancjach miałam na myśli wiele leków działającyh na oun.Reklamowane leki wcale nie sa takie bezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekonomistka30000
Dodam jeszcze ze pierwszy napad pojawil sie po 1 tabletce doxycykliny,potem była pilna wizyta na pogotowiu,wyjazd do szpitala,badania ...wróciłam do domu odstawiłam doxycyklinę.Podobny napad pojawił sie już sam z siebie:/ jakieś 2 miesiace później,to samo pogotowie,zastrzyk w tyłek i diagnoza lęku napadowego:/ Przez kilka lat siedziałam na forach międzynarodowych o tematyce nerwicy w postaci lęku napadowego i niestety wiekszość chorujących miała taki napad pood wpływem jakiegoś leku,następne były od kilku do kilku lat później i rozwijała się choroba.Dlatego uwaga na leki popularnie dostępne,alkohol itd no i najwazniejszy spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekonomistka30000
.........uzupełnienie.......od kilku dni do kilku lat później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×