Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość promie

A ja niestety odchodzę od mojej żony, bo

Polecane posty

Przeczytałem ten temat i tak się składa, że byłem (na szczęście byłem) w związku z taką właśnie kobietą. Prawie 3 lata razem i ani razu pełnego seksu. Pieszczoty na początku może góra raz w tygodniu, pod koniec związku może raz na 1,5 miesiąca, i to ciągle z mojej inicjatywy. Jak się poznaliśmy ona miała 23 lata, ja 25. Była dziewicą, chciała czekać z seksem do ślubu. Wychowana w katolickiej rodzinie, w której oczywiście prym wiodła matka. Wiecie, ciągłe zakazy i nakazy, wpajanie od dzieciństwa, że seks to coś złego, brudnego. Wyobraźcie sobie, że moja eks spowiadała się z tego, że uprawiamy petting, czy pieszczoty. Ciągle wisiało nad nią ogromne poczucie winy, że robi coś złego. No i oczywiście u mnie historia podobna - najpierw byłem dla niej bardzo dobry, ugodowy, co chciała to robiłem, a że byłem w niej bardzo mocno zakochany, to nawet obiecałem jej poczekać do tego ślubu. Myślałem, że jednak w międzyczasie uda się coś zmienić. No ale nic z tego. Po ok. roku czasu przyszedł pierwszy poważny kryzys, zaczęło mi brakować w ogóle ciepła z jej strony. Nawet zwykłego przytualania się. A najbardziej żałosne sceny miały miejsce w jej domu. Przy wejściu nawet nie mogłem jej nawet pocałować w polik na powitanie, bo mama w pokoju obok może słyszeć. Siedzieliśmy zawsze na osobnych fotelach, bo mama może w każdej chwili zajrzeć i jak by to wyglądało, że jesteśmy do siebie przytuleni. A nie mówiąc już o pieszczotach czy seksie u niej w domu, to było nierealne. Oczywiście żadne rozmowy nie pomagały, ona nie widziała absolutnie problemu w sobie. Były momenty, że widywaliśmy się przez miesiąc dzień w dzień i ani razu namiętnie się nie pocałowaliśmy. W końcu nie wytrzymałem, powiedziałem jej co mi leży na sercu (wcześniej starałem się łagodnie). Zaproponowałem też wspólną wizytę u seksuologa. Po tym tak się na mnie obraziła, że 2 tygodnie się nie odzywała. Wreszcie po tym czasie (gdy i tak wszystko było mi już jedno), stwierdziła, że nie wie co do mnie czuje i że nasz związek nie ma sensu. Poddała się kompletnie bez nawet próby rozwiązania problemu. Po prostu syndrom księżniczki nie pozwalał jej do zauważenia problemu w sobie. Oczywiście nie muszę mówić, że brak seksu przelał się na inne sfery naszego związku. Po rozstaniu strasznie cierpiałem, chciałem do niej wracać, naprawiać to wszystko. Ale w tym czasie jej ciotka poznała ją z jakimś podobno idealnym dla niej kadydatem na męża. Nie wiem kto to, nie wnikałem. Z tego co wiem, to od miesiąca są małżeństwem i mieszkają z jej rodzicami pod jednym dachem (co dla mnie było kompletnie nie do przyjęcia). W sumie nie mam do niej żalu, bo dużo dla mnie znaczyła, ale cieszę się, że skończyło się to wcześniej niż gdyby miało dopiero po ślubie. Teraz po paru próbach stworzenia związku z innymi kobietami jestem sam, ale wierzę, że poznam w końcu taką, która doceni moje starania, no i dla której bliskość fizyczna i seks to nie będzie zło konieczne raz na miesiąc, czy rzadziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwiąca sie takim malzenstwom
nie no skad sie tacy ludzie biorą? ja tego nie rozumiem, to cud ze znalazla męza, na pewno podobnego do niej, i pewnie rodzina stwierdzila ze czas wydac corke za maz wiec jak slub to i seks musial jakis byc, czy ci ludzie nie wiedzą co tracą? to musi byc nieszczescie dla faceta trafic na taką kobietę. koszmar i sie dziwie ze i tak wytrzymales te 3 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, jak się kocha to jest się zaślepionym. U mnie niedużo brakowało do ślubu, ale w porę przejrzałem na oczy, co zresztą byłą zasługą mojej niedoszłej żony. Poczułem naprawdę dużą ulgę gdy oswobodziłem się od tej toksycznej kobiety. Ale też dużo czasu zabrało mi dojście do siebie po takim związku. Jakby to było małżeństwo to bym pewnie oszalał. Wolę nawet o tym nie myśleć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwiąca sie takim malzenstwom
no i sie uratowałes:-) nie dales sie wprowadzic na minę a napisz jeszcze co Cie tak w niej pociagalo skoro z tego co piszesz przez te 3 lata nie było wesoło, akcje w przedpokoju, ja bym po czyms takim od razu otrzezwiała, nie mozna byc az tak zaslepionym do rzeczy oczywistych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mnie pociągało... Na początku na pewno jej osobowość, bo wydawała mi się faktycznie inna. Przed nią miałem dziewczynę, która mnie zdradziła, miałem dość \"rozrywkowych\" kobiet, no i w niej urzekło mnie właśnie takie spokojne życie, wydawała się bardzo rodzinna, ułożona. No i kolejna sprawa - jej uroda. Była naprawdę bardzo ładna, z ponadprzeciętną urodą. Zawsze miała powodzenie u facetów, ale żadnego do siebie nie dopuszczała na dłużej. No ale z czasem zaczęły wychodzić jej wady. A byłem z nią bo ją kochałem i nie chciałem stracić, ciągle liczyłem, że uda się nam te problemy pokonać. No ale niestety, nie może być tak, że tylko jedna strona widzi problem, a druga wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja napisze też
ja też mam problem tyle że z mężem...to on unika sexu, odwraca się do mnie plecami i zaraz zasypia...w ciagu dnia obiecuje np.że wieczorem obejżymy jakiś film w łóżku, przytuleni a potem będziemy się kochać...i na obietnicach się kończy. dodam, iż jestem młoda mam duże powodzenie u mężczyzn, ze znalezieniem kochanka nie byłoby problemu, jednak ja kocham mojego męża i nie potrafiłabym go zdradzić. Częstotliwość naszych zblizeń to około raz na miesiąc, ja jestem przed 30-stką, mąż tuż po 30-stce więc oboje powinniśmy szaleć w łóżku (no bo kiedy jak nie teraz), mamy już dziecko, jesteśmy razem prawie 7 lat...marzy mi się mąż, który sam zabiegałby o to, zeby się ze mną kochać, a niestety jeśli ja sama nie zacznę to nic się nie wydarzy, i jeszcze muszę trafić na dobry humor mojego męża, bo z odmową spotykam się wiele razy, bardzo często ja go zachęcam a on odwraca się mówiąc że nie ma ochoty albo że zmęczony. poprostu ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę Ci tylko współczuć. Ja jestem koło 30-stki właśnie i gdybym miał teraz \"odpowiednią\" kobietę, to na pewno nie wychodzilibyśmy z łóżka. No ale ja to jestem szczególny przypadek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwiąca sie takim malzenstwom
a powiedzcie mi chłopcy, czy posiadabie takiej zony byłoby dla was powodem do poszukania soboe kochanki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym się rozwiódł zamiast szukać kochanki. Tak zdrowiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja napisze też
dzięki Zenn, ja gdyby mój mąż był taki jak Ty, pewnie też spędzałabym wolne chwile w łózku...zwłaszcza że naszym dzieckiem chętnie zajmuje się babcia więc na weekendy spokojnie można zaprowadzić dziecko do babci i w domu poszaleć...no ale do tego trzeba dwojga, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Głupich nie sieją - Słuchaj, zanim mnie zaczniesz oczeniać bardzo proszę przeczytaj wszystkie moje wypowiedzi, a nie tylko te ostatnie wybrane. Robię znacznie więcej niż tylko to co sugerujesz - że niby mi tego brakuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zenn - a ty moja historie opowiadasz czy co? :) u mnie jedynie problem ze nie wie m jak skonczyc...poprstu isc i poweidziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Dzięki Wam wszystkim, za takie duże zainteresowanie moim problemem. Przyznam, że jest to bardzo miłe i choć nie wszystkie wasze opinie na mój temat czy zony wydają mi się słuszne (to i zrozumiałe – trzeba by naprawdę dużo napisać abyście nas poznali), jak kolwiek są takie, które faktycznie słusznie przedstawiają moje wady i żony. Ktoś zarzucił mi, że tyle czasu, a ja nie znam żony – faktycznie to jest dla mnie również niewytłumaczalne. Ja bardzo często jakimi tylko potrafiłem sposobami starałem się wchodzić podczas rozmowy na temat uczuć żony, ale zawsze kończyło się to, albo nie podjęcię tematu, albo jakimś żartem prowadzącym do zboczenia z niego, albo w ogóle złościami, że ja ciągle o to samo pytam i nic nie rozumię. A nie rozumiałem, bo tak naprawdę bardzo rzadko zdarzało się z jej strony jakieś spontanicznie przytulenie się do mnie, aby usłyszeć kocham Cię najpierw sam musiałem zapytać, a przecież to wy kobiety ponoć bardziej potrzebujecie uczuć. Wiele osób mi zarzuca, dlaczego ja się w ogóle ożeniłem – odpowiedź jedna bo się zakochałem – nie rozumiem, że takie tłumaczenie nie wystarcza! A zakochałem się w niej, bo bardzo mi się podoba fizycznie – jest zgrabną i śliczną dziewczyną, bo była zawsze inną niż wszystkie i na ironię bardzo wrażliwą na jakiekolwiek bodźce uczuciowe. Właściwie, to zaraz na początku związku, uzgodniliśmy, że kochać się będziemy dopiero po ślubie – z mojego punktu widzenia wzięło się to z tąd, że chciałem aby moje z nią małżeństwo było od początku do końca wspaniałe (nigdy nie przyszło mi do głowy, coś takiego że jak ludzie się kochają to nie mogą dopasować się w sexie – to wydawał mi się najmniejszy problem z możliwych) – wiem krzykniecie zacofane myślenie. Z kolei, moją żonę mama wychowała tak, że sex przed ślubem byłby dla niej wyrazem nieposzanowania swojej osoby. I pewnie, że bardzo wiele razy ciężko było mi się powstrzymać (dokładnie 6,5 roku spotykaliśmy się przed ślubem, a poznaliśmy się kiedy ja zacząłem studia, a ona zaprosiła mnie na półmetek swojego liceum), i tak od jakiś 1,5 roku przed ślubem nie raz skusiliśmy się na petting. Dla mnie to było wspaniałe i pozwalało przetrwać, jej też się bardzo podobało i niesamowicie ją podniecało (stawała się oszałamiająco mokra i gorąca ), co sugerowało mi że sex z nią będzie na 100% udany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Ale.... Brakowało jednego - nie potrafiła okazywać mi uczuć tak na co dzień, ja myślałem, że to jest tylko kwestią czasu, że może się wstydzi, bo może nie wypada, bo nie jestem jej mężem. Ożeniłem się z nią, i wtedy dopiero dotarło do, że taka jest, i ślub nic nie zmienił. Różnie to sobie tłumaczyłem - że może mnie nie kocha - ale przecież wyraźnie i to nie raz dałem jej do zrozumienia, żeby nie wychodziłą za mnie jeśli do mnie nie czuje miłości, żę jest nie nauczona okazywać miłości - to wydawało mi się dość prawdopodobne - bo sama mówiła, że jej mama nigdy włąściwie nie oprzytualałą - z kolei mama tłumaczyłą, że ona się nie dała przytulać. I przede wszystkim zacząłem od zmiany tego drugiego, próbując ją otworzyć na okazywanie miłości. Tłumaczyłą sięprz tym przeważnie, że nie robi tego bo jest zmęcna, bo źle się czuje, bo dziecko zabiera jej du żo czasu, bo ma dużo do zrobienia na jutro - i tak bylo do tej pory, aż ja wkońcu nie wytrzymałem i się wyprowadziłem, a jeszce przed dzień wyprowadzki na spokojnie, po pracy pytalem co z nią jest, niech mi wytłumaczy - i nic, tylko nerwy, że ona zmnęczomna a ja ją truję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Jak już pisałem, wróciłem do niej 4 dni temu, zkorzystałem z rad xddx (za co jestem jej bardzo wdzięczny), i zaczyna być ok. Ustaliliśmy np. że o wszystkich potrzebach ma mi mówić, pójdziemy w końcu do sexuologa. Nie czuję się tylko z tym dobrze, że musiałem się uciec do coś tak strasznego dla rodziny, jak wyprowadzka na Święta Bożonarodzeniowe, ale dopiero teraz żona zechciał mnie wysłuchać i zrozumieć! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, przede wszystkim zdrowia i miłości w rodzinie, wzajemnego zrozumienia i doceniania się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
No i oczywiście wspaniałej zabawy sylwestrowej i Wam i sobie życzę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
promie wzajemnie i niech ci się ułoży w nowym roku:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie i jak postępy z Twoją
żoną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziubas 29
właśnie promie i jak wam się teraz układa? przeczytałam wszystkie 13 stron i strasznie jestem ciekawa czy zmiana twojego zachowania dała jakieś efekty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziubas 29
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Witam wszystkich!!! Długo się nie odzywałem, bo bo jakoś nie miałem sposobności. Jeśli chodzi o postępy w relacjach moich z żoną - to przyznaję z największą przyjemnością - że sie bardzo poprawiły. Ale zrobiłem tak jak mi poradzono - postanowiliśmy, że o wszystkich naszych potrzebach mówimy, nie oglądając się na to aż któreś z nas się domyśli - albo i nie. Mówimy sobie o każdym drobiazgu którego potrzebujemy, mówimy często kocham i zależy mi, przytulamy się czę ściej i obdarowujemy się czułością - i naprawdę zaczyna być miło i fajnie. Życzę sobie żeby tak dalej się układało - życzę tego też Wam - którzy macie podobne problemy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka miła
A gdzie się wszyscy podziali???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michaella
A ja jestem ciekawa, czy taka zmiana relacji autora z żoną nie zboczy z powrotem na stare, przykre tory, mam nadzieję że nie - Powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Dzięki Dziubasku 29 :-)), jest miło a będę się starał aby było jeszcze wspanialej. Fakt jest taki, że na moją żonę trzeba mieć jednak sposób ale, bez takiej trudnej i bolesnej jednocześnie decyzji jaką podjąłem przed świętami, nie otworzyła by się na mnie. Sporo osób zarzucało mi stawianie sprawy na ostrzu noża, przede wszystkim "głupich nie sieją", ale jest pewien procent ludzi, dla których nic innego nie zadziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety tak bywa że czasami żeby coś docenić trzeba to najpierw stracić [ale mądre słowa ktoś kiedyś powiedział...;)] myślę że było i tak w przypadku twojej żony. a jak przeprowadzka? jesteście już na swoim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja.....
dopiero teraz przeczytalam i to caly watek:-). Gratuluje Promie! Przede wszystkim tego, ze nie poszedles na latwizne!! Komnikowanie w zwiazku i proba zrozumienia drugiej osoby nie jest latwe, ale poplaca:-). Wiem tez, ze na pewno duzo kosztowala Cie ta wyprowadzka, ale czasami to jedyne wyjscie i dzieki temu wygrales:-). Ciesze sie bardzo:-)!! Jestes fajnym facetem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
Jeszcze z uwagi na córkę nie udało nam się wyprowadzić, ale i bez tego zaczyna świetnie się układać - wiem jest to dopiero początek, ale jak tak dalej pójdzie będzie super!!! :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promie
A ja - dzięki. Wiesz, jak to w życiu mówią wszędzie dobrze gdzie nas niema (można dopowiedzieć z kim nie jesteśmy), waro zanim się człowiek zdecyduje na rozwód i związek z inną osąbą wzjąść to pod uwagę. Prawda jest taka, że nikt z nas ideałem nie jest, i często oboje w zwiazku pracujemy na jego niepowodzenie - mimo, że na początku tylko jedno z nas robi coś złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heh.....
promie gratuluje tego co zrobiłeś. że nie poszedłeś na łatwizne tylko dałeś jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję ze to pomoże Wam zrozumieć siebie. Jak tylko czytam takie historie - robi mi się strasznie przykro. Bo ja bardzo lubie seks, lubie kochac, przytulac sie, potrzebuje uczucia, a niestety nie ma osoby która by mnie przytulała i kochała takie pokręcony ten świat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×