Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość julka1982

Koszmarne życie tuż po ślubie. Mieliście to?

Polecane posty

Gość julka1982
Przykłady z naszego życia. Byliśmy na początku naszego chodzenia ze sobą razem w teatrze. Po raz pierwszy wśród jego kolegów z pracy. Zachowywał się dziwnie, nieswojo, był stremowany tak, jakby wstydził się mnie. Nie przedstawił mnie kolegom, którzy siedzieli w pobliżu, a momentami nawet się do mnie nie odzywał. Co ja mogłam sobie pomyśleć? Po dwóch miesiącach wspólnego chodzenia ze sobą wyznaliśmy sobie miłość. Miesiąc później, jakaś kłótnia, i on mówi "wiesz, ja Cię chyba jednak nie kocham". Szok :(( Wpadł mu w ręce list, bodajże św. Pawła, gdzie jest opisana miłość, która "...nie wymaga..." itp. Co myśleć po takich numerach? On teraz tłumaczy to mówiąc, że był głupi i niedoświadczony. Że to był i jest jego pierwszy tak poważny związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee... mogę spytać po kiego
do pytajacej ---> uważam, że nie masz racji. Ja np. oczekuję od faceta inteligencji emocjonalnej na poziomie kobiety i dostaję ją. Mężczyzna o wysokiej inteligencji emocjonalnej to nie ciota. Ona może być inaczej realizowana, że tak powiem, ale równie wysoka. Jak na psychologa posługujesz się stereotypami (za dużo "mężczyźni są z marsa, kobiety...", a za mało fachowej literatury :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
ale czy on może nauczyć się inteligencji emocjonalnej? Czasami odnoszę wrażenie że jest upośledzony emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
-- wyjątki zawsze pozostaną wyjątkami. Ja także nie narzekam na ninteligencję emocjonalną swojego męża, ale wiem, że jest to sytuacja WYJĄTKOWA. I autorce na pewno nie pomozesz takimi zapewnieniami. O co ci chodzi z literaturą fachową? Czy ja jestem na wykadzie? :D I, wybacz, ale nie znajdziesz psychologa, który powie ci, że mężczyźni i kobiety mają jednakową strukturę emocjonalną! :D trochę się naczytałaś popularnonaukowych poprawnych politycznie poradniów;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
cóż - w skrajnej sytuacji może okazać się, że Twój mężczyzna ma aleksytymię. To jednostka chorobowa polegająca na nieumiejętności odczytywania cudzych emocji, po prostu - ślepocie emocjonalnej. Ale to byłaby skrajność, a aleksytymia to rzadkość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee... mogę spytać po kiego
Co myśleć? Że kompletnie szwankuje komunikacja między Wami. Ja jego tekst przy liście św. Pawła, uznałabym za refleksje z natury filozoficznych, dot. tego, że jego ułomna miłość nie sięga do ideału nakreślonego przez Pawła. Ot, taka luźna refleksja, coś przeczytał, coś go natchnęło do przemyśleń. Ja bym spytała, pociągneła wątek, dowiedziałabym się o co chodzi Co do zachowania w towarzystwie spora cześć facetów ma z tym problem, myślę że na na powiomie podświadomym. Gdybyś chciała się dowiedzieć, o co tak właściwie chodzi, nie dowiedziałabyś się. A o co chodzi? O zawstydzenie okazywaniem czułości, troski o kobietę w towarzystwie, co wynika pewnie z funkcjonujących społecznie stereotypów męskości... i jeszcze innych rzeczy. Długa dyskusja. Za długa na ten temat. Też znam ten problem poniekąd, pewne rzeczy udaje mi się jasno zakomunikować partnerowi i oczekiwać zmian, inne odpuszczam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
jeżeli chęć nauki jest obustronna, możesz nauczyć go pewnych schematów postępowaina. Np. to,że w teatrze nie przestawił Cię kolegom, to nie niewrażliwość emocjonalna, tylko zwyczajny brak dobrych manier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee... mogę spytać po kiego
do pytającej - wybacz, ale bredzisz, rozpoznając tu aleksytymię. :) Naprawdę się zapędzasz. I nie pouczaj mnie, bo... no nie poczuczaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
nie, aleksytymia jest wykluczona. Aż tak źle z nim nie jest. Wolałabym, jednak żeby był bardziej wrażliwszy, uważniejszy jeśli o mnie chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
eee- mówisz o komunikacji, a nie umiesz czytać ze zrozumieniem:) przecież pisze, że to bardzo mało prawdopodobne, ale fakt faktem, że taka jednostka istnieje i dotyczy głównie mężczyzn. Np. mojego własnego dziadka. Babcia miała niezły ubaw, żeby nauczyć go pewnych rzeczy. .. i nawzajem o pouczaniu, bo.. no, nie pouczaj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee... mogę spytać po kiego
To jasno komunikuj i oczekuj zmian. Ale bądź świadoma, że niektórych się nie doczekasz. Nie urobisz go od poczatku na swoją modłę. Zaakceptuj go albo nie bądź z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
zacznij od podstawowych zasad savoir - vivre`u. Kup poradnik, w którym pewne rzeczy są wylożone łopatologicznie. To oszczędzi Ci niemiłych sytuacji w towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee... mogę spytać po kiego
do pytającej - współczuję babci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
ja też :D ale poradziła sobie całkiem nieźle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytajacej
właśnie, posłużę się przykladem mojego dziadka - wyobraź sobie, że gdy został ojcem, nigdy nie brał swoich dzieci na kolana i ich nie przytulał. Moja mama mówi - NIGDY. Po prostu nie znał z autopsji takiej potrzeby. Ale za to bardzo dbał o rodzinę, szył swoim córkom na maszynie wspaniałe ciuchy, o które zresztą prosiły go nawet na studiach. Jak widzisz, może być gorzej;) ale nawet wtedy można sobie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mam niedyskretne pytanie
Czy z seksu jesteś zadowolona? Bo jeżeli w łóżku też nie macie możliwości się tak naprawdę spotkać ze sobą, to rzeczywiście słabo to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam sobie
Ostentacyjne okazywanie uczuć nie zawsze swiadczy o miłości a tym bardziej o wierności- wiem to z autopsji, miałem kiedyś w pracy szefa, młodego, niedawno żonatego wówczas, dzwoniąc do żony używał samych słodkich słówek bez skrępowania, po czym przyszła do pracy ładna dziewczyna, młoda ale już mężatka i była u niej impreza, męża nie było tylko my, i ten facet robił wszystko aby ją... wiesz co. Ja jestem żonaty już 21 lat, nigdy nie okazywałem publicznie czułości (na osobności co innego, ale tez nie tak jak ona by chciała), ale nie zdradziłem też, ani razu. Awantury jak u Ciebie, o drobiazgi dzień w dzień. Wytrzymałem, ale nie polecam, nie wiem czy ten rok przetrzymam........ Co do posiłków, to śmieszne, ale robiłem co niedzielę śniadania i zawsze awantura że coś nie tak, w końcu wpólnie ustalilśmy że nie robię. Niektóre kobiety mają taką mało fajną przypadłość: facet się stara, coś tam zrobi trochę źle- awantura, nic nie robi- chociaż jest spokój. Takim kobietom brakuje ciepła i zrozumienia, o co oskarżają swojego faceta. Może niesłusznie, ale widzę u Ciebie trochę te cechy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
Seks jest nieciekawy. Też brakuje mi w nim bliskości i czułości. Oczywiście wymagam gry wstępnej. I znów następuje konfrontacja naszych zupełnie innych zdań. On twierdzi, że gra wstępna jest i to długa, że się stara i mówi, że już nie wie o co mi chodzi. Stara się wytworzyć atmosferę, przytula, całuje, głaszcze itp., ale wszystko robi jakby mechanicznie i w trakcie gry i w trakcie stosunku. Ja twierdzę, że on, chociaż stara się o jakąś grę wstępną to robi to bez przekonania, jakby z przymusu. On nie czuje tej czułości i bliskości jaka powinna się wytworzyć podczas seksu. Więc seks jest rzadko. To z kolei powoduje, że kiedy jest ten seks, to on wyposzczony (ma bardzo duży temperament i potrzeby, więc raz na tydzień lub na dwa tygodnie to dla niego mało), wtedy on ma przedwczesny wytrysk. Ta sytuacja trwa właściwie od zawsze. On szybko strzela, ja nie chcę seksu równiez z tego powodu i koło się zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ładnieee
mam wrażenie, że siedzisz kobieto w pracy, umierasz z nudów i wypisujesz takie androny, że mi włosy z głowy odlatują - kompletny szoking, o ile to prawda:O wolę w to jednak wątpić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się wszystko ułoży :) U nas było podobnie, tyle że my zamieszkaliśmy przed ślubem. Sytuacja w domu przez około 10 miesięcy była nie do wytrzymania. Jedna wielka kłótnia, problemy z seksem... Ale poobnie jak Ty jak czułam że On kocha i ja kochałam :) Wreszcie się \"dotarliśmy\" :) Nauczyliśmy się żyć pod jednym dachem, nauczyliśmy się przede wszystkim pokory :D:D:D Tak więc głowa do góry :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ładnieee
do autroki: ten gość jest z Tobą chyba w ramach jakiejś pokuty - na jego miejscu dawno odjechałabym do wariatkowa z diagnozą ciężkiej nerwicy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
kto zdecyduje się na seks, jeżeli ten nie sprawia mu żadnej przyjemności??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
anie nie ma bliskości duchowej, ani przyjemności cielesnej. Kiedyś jeszcze, kiedy miałam siły decydować się na drugi raz po falstarcie męża, bywało nieźle, ale ile można tak żyć i tak rozczarowywać się mężczyzną? :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mam niedyskretne pytanie
Nie wiem, chyba zupełnie nie jesteście kompatybilni w oczekiwaniach. Oczywiście zdajesz sobie sprawę z błędnych kół, które sama niekiedy tworzysz, np. z seksem. Nie sprawia Ci przyjemności -> nie kochacie się -> przedwczesny wytryski, bo seks za rzadko -> brak przyjemności -> unikanie seksu. I tak dalej, dookoła wojtek. Podobnie jak pretensje że mąż się nie stara -> mąż się stara -> żona niezadowolona, zawsze jakieś "ale" -> mąż przestaje się starać -> żona jeszcze bardziej niezadowolona. Myślałam, że to jakieś początkowe tarcia, ale sprawa chyba poważniejsza jest. Wielki błąd zrobiliście, że nie mieszkaliście ze sobą przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a pomyslalas...
ze moze on rozczarowuje sie toba??? i twoim wiecznym mowieniem, ze cos jest nie tak, ze nie robi tego co powinien, ze mu nie wychodzi, ze ma sie bardziej starac...i tak dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zosia samosia25
kurcze, dlaczego wy się właściwie pobraliście??? :O I powiem CI szczerze - to ty stanowisz ogromny problem, nie twój mąż! Masz jakiś obraz idealnego związku w głowie i do niego dążysz. A tu się okazło, że obraz ten w glowie twego męża wygląda całkiem inaczej! On się z tobą męczy. Każdy by sięmęćzyl, tego jestem pewna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mam niedyskretne pytanie
Ja z kolei mam cudownego dla mnie partnera, za 3 tygodnie męża. To ja jestem ta "zła", drażliwa, awanturująca się itp. Ale staram się pracować nad sobą, wiem, że jeśli tak będę postępować, to stracę go. Bo on naprawdę jest wspaniały w związku, ja go atakuję, jak chcę się wyżyć. Okropna cecha. Ale ma też coś, co mnie uwiera jak drzazga. W ostatnim czasie przeżyłam straszną tragedię, właściwie dwie. Chodzi o rzeczy najpoważniejszego kalibru, między innymi śmierc. Miałam poczucie, że w ogóle on wówczas nie zdał egzminu. Nie wsparł mnie, wydawał się obojętny, jakby mu wisiał mój ból. To już jest poważna sprawa. Strasznie to przeżyłam. On twierdzi, że po prostu nie potrafi zareagować, nie wie, jak ma postąpić w takich sytuacjach, czuje się bezradny i nie na miejscu. Co miałam robić? Uwierzyłam, bo wiem, jak zazwyczaj dobry jest dla mnie i jak mnie potrzebuje. Ale cień pozostał i już nie zniknie. Gdybym miała problemy typu ryba do romantycznej kolacji... ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
Czy naprawdę chcę tak wiele? Nie chcę wcale rządzić mężem i robić z niego marionetki. Chciałam związku partnerskiego, dzielenia się obowiązkami w domu. Wspólnego podejmowania decyzji. Chciałam zrozumienia, wsparcia, opieki, troskliwości i czułości, a od czasu do czasu odrobiny romantyzmu? Czy naprawdę wymagam aż tak wiele? Chciałam, żeby mąż dawał mi to sam od siebie, a nie, żebym musiała to na nim wymuszać i o wszystko to walczyć. :( Wydaje mi się, że nie wymagam zbyt wiele, bo wiem, że są jednostki, które potrafią dawać to czego oczekuję, Spotkałam kiedyś taką osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a pomyslalas...
to czemu z nia nie jestes skoro byla taka idealna dla ciebie? ... wybralas sobie ta osobe na meza...powinnas go kochac takim jakim jest, a nie zmieniac za wszelka cene jakbys ty sie czula jakby on co chwile chcial cie zmieniac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×