Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość julka1982

Koszmarne życie tuż po ślubie. Mieliście to?

Polecane posty

Gość julka1982
ja naprawdę też bardzo staram się dla niego i jego rodziny. Spieszę się z pracy na złamianie karku, żeby ugotować mu obiad od poniedziałku do piątku. Sprzątam mieszkanie w te dni. Staram się bardzo dla jego rodziny, żeby nasze stosunki były bardzo dobre. Zauważam jej problemy i namawiam go do pomocy. Pomagam jego mamie organizować imprezy rodzinne. Ja juz naprawdę zrezygnowałam z bardzo wielu swoich wymagań wobec niego. Ile mogę opuszczać poprzeczkę?? Druga sprawa, to że kiedy opuszczam poprzeczkę i on nie jest taki jak sobie wyobrażałam, to on przestaje być dla mnie atrakcyjny :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to wlasnie jest jak sie ze soba nie pomieszka przed slubem. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie kompletnie takiej sytuacji, zeby znac sie tylko ze spotkan itp, a nie z codziennosci i porankow z nieswiezym oddechem:D:D Z drugiej strony nie rozumiem ludzi, ktorzy kloca sie o rodzaj majonezu, czy kawy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
Facet który dawał radę mieszkał ze mną rok w akademiku i kiedy teraz, z perspektywy czasu na to patrzę, to było cudownie. Niestety, ja z nim zerwałam. Po prostu nie mogliśmy być razem z kilku powodów, m.in. odległości i jego rodziny. Ponadto przestałam być go pewna jeśli chodzi o inne kobiety. Teraz żałuję tamtego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxyyyyyyy
to może zamiest codziennie pierdolić ten obiadek, to ze 2 razy w tygodniu może obejść się bez obiadka, albo idźcie do rodziców. raz w tyg mozecie iść do jakiejś restauracji czy chośby taniego Mcmaka hahah a ty zamiast pocić się codzień jak mysza po pracy przy tych garach to zajmij się SAMA czymś co lubisz - dla siebie. po prostu sama rób sobie przyjemności robiąc co lubisz = od razu i na męża spojrzysz inaczej i przestanie cie wkurzać że facet cie nie zabawia non stop i że nie jest batmanem heheh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->''Ale ja liczyłam, że po ślubie, kiedy już będziemy razem mieszkać zmieni się jeszcze bardziej dla mnie. Że ten ślub i ja obok w mieszkaniu, to wszystko go uskrzydli i stanie się dla mnie taki jak sobie wymarzyłam''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też sie kłócimy choc mieszkamy od 2 lat razem a kłótnie to o bzdury skarpetki koszulka itp ale po kłotni gadamy długo i wyjaśniamy co nam nie pasuje aż dziwne ze 2 lata i sie jeszce nie dotarlismy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie brak milosci - bo jak kochasz to myslsiz ze ciagle za malo robisz dla drugiej ososby takie mam wrazenie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo taka jest wiekszosc facetow po porstu i trzeba sie do tego przyzwyczaic. Dla nich nie jest wazne, ze naczynia sa pozmywane, ze skarpetki naleza do kosza na brudna bielizne, a nie obok, ze kobieta czasem chce romantycznosci, kwiatow... To sa po prostu FACECI:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxyyyyyyy
myszka83 a mamusia z tatusiem to tylko się uśmiechali do siebie ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie uogolniaj, ze tacy sa faceci, bo sa i tacy, za ktorymi nie trzeba latac, sami po sobie i sprzatna i upiora, moj maz na przyklad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam tak: kilka osób tutaj ma rację, głównie z mieszkaniem ze sobą przed ślubem. Byłam w 3 dosyć długich i poważnych związkach, też miał być ślub, cudne życie i Bóg wie co jeszcze. Najpier postawiłam warunek... zamieszkamy razem i zobaczymy jak to bedzie. Pierwszy związek rozleciał się natychmiast (po 6 latach bycia razem), drugi wytrwał pół roku (po łącznym roku bycia razem), trzeci również pół roku... byłam nawet taka głupia, że dla faceta wyjechałam zagranicę... żyć się z nim nie dało i również powiedziałam \"papa\" i wrociłam do kraju. We wszystkich tych przypadkach schody zaczęły się od razy jak tylko zamieszkiwaliśmy razem. Oczekiwania nie te i w ogóle wszystko nie tak. A to że jestem ambitna i chcę mieć życie w którym będę czuć się spełniona ślubu nie było z żadnych z tych trzech facetów, mimo, ze chcieli bardzo... ja sobie odpuściłam, bo nie chce mieć faceta, który nic nie robi, tylko siada przed tv i żłopie piwsko. Minęło trochę czasu, zmieniłam pracę, poznałam nowych ludzi i nowego faceta, który jest już moim mężem 1,5 roku. Mieszkaliśmy razem przed ślubem. dotarliśmy się, jest super. Zdarzają się jednak różnice zdań i czasami się popsztykamy, ale z reguły nie kłócimy się wcale. Jeżeli już to ja się czepiam o zostawiony kubek, albo talerzyk, albo rozrzucone ciuszki. To są detale, a ogólnie jest super. Jestem happy bo mam faceta z mózgiem, który umie myśleć ma perspektywy na przyszłość, umie coś w życiu zrobić i wiem, że będzie nam dobrze. Urodził nam się synek i jestem szczęśliwa, że zakończyłam każdy z tamtych związków, który był niewypałem, poczekałam i znalazłam faceta, który jest wart mnie i ja jego. Razem mamy uparte charaktery i nie ustępliwe, ale jednak potrafimy znaleźć wyjście z trudnych sytuacji, grunt to rozmowa. Także popieram pomysł mieszkania przed ślubem bo inaczej byłabym już potrójną rozwódką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxyyyyyyy
eeeee ja znam wiele par, które mieszkały ze sobą przed slubem, dziewczyny narzekały, kwękały, odstawiały cierpiętnice ......a i tak w końcu wyszły za mąż za swojego faceta ...z przyzwyczajenia hahaha nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wężowy
nie ma jednej reguły dla wszystkich jest wiele reguł dla wielu ludzie są różni ale nie na tyle aby nie można było zauwazyć powtarzalnych typów charakterów i osobowości ja miałem taką sytuację, może tylko podobną jaką opisuje julka to znaczy tak jak ona ją przedstawia i ja odczytuję na swoj sposób dotarliśmy do ściany ale każdy do swojej a ściany te stały i tak za daleko obojgu nam było niewygodnie jak cholera wreszcie to przeciąłem były żale, płacze ale ja poczułem ulgę że wreszcie nie muszę sie dostosowywać z trudem nie otrzymując (według moich oczekiwań) nie aż tak wiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oferma
ja nie mogę, ludzie, kiedy wy dorośniecie. a może kiedy zmądrzejecie. julka, ty zdaje się masz już 25 lat a zachowujesz się jakbyś miała 15. ja naprawdę jestem ciekawy o co wy sie kłócicie. ale skoro twierdzisz że mąż mówi że się stara to chyba mu na tobie zależy. a ty kombinujesz czy aby wybrałaś sobie odpowiedni model. jakbyś kupowała odkurzacz. "a trzeba mi było wziąć ten zielony". czy tobie na nim zależy? bo mi się wydaje że tobie zależy tylko na sobie samej. po tekstach "ile mogę opuszczać poprzeczkę" dochodzę do wniosku że masz jakąś wizję wspólnego życia (w którym ty oczywiście pełnisz swoją rolę, absolutnie ci nie zarzucam że jesteś leniwa i nic nie robisz) i mąż jest dla ciebie ważny o ile spełnia swoją ale wymyśloną przez ciebie, rolę. ja nie wiem dlaczego jak ktoś jest fajnym gościem to zaraz znajdzie sobie laskę która mu będzie po łbie jeździła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to malzenstwo..
to jakas pomylka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, jezeli maz od poczatku nie spelnial twoich wyobrazen, nie trzeba bylo brac z nim slubu. Oferma ma racje - traktujesz wybor partnera jak zakupy, gdzie placisz, wiec mozesz wymagac. Niestety, nabylas model sprzeczny z twoimi oczekiwaniami i teraz usilujesz go przerobic. Pamietaj, ze kazdy sprzet ma okreslona odpornosc na takie przerobki. Przekombinujesz i twoje malzenstwo rozleci sie z wielkim hukiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alakakakakm
Jak dla mnie wszystko, co tu napisałaś, a w szczególności to: Mąż np. nie jest tak romantyczny jakbym się spodziewała. Mimo, że ponoć się stara, to ja jakoś tych starań jego nie widzę. Mógłby czasem być bardziej pomysłowy, zaskakujący, inicjujący, dynamiczny. Czułabym chyba wtedy bardziej, że on mnie kocha, ja mu się podobam i ze ta miłość go "uskrzydla" Świadczy o tym, że jesteś typem infantylnej, rozwydrzonej księżniczki, która po pierwsze nie pojęła jeszcze, że "iskra namiętności" i romantyczne brednie ewoluują w wierność, stabilność i zaufanie. I to się liczy, a nie twoje uskrzydlenia i uniesienia. Mogę tylko twojemu facetowi współczuć. Chłop się stara, dostosowuje a tobie mało, strzelasz focha i marzysz o byłym. DOROŚNIJ, bo inaczej dorośniej, ale po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podsumowujac koszmarne
bo maz nie jest idealem, dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie cierpie takich bab. Niedorosłe księżniczki które nie mają pojęcia o życiu. Ale fakt lepszy obcy chłop który się stara bo chce sobie podupczyć niż kochający maz który robi w sumie to co do niego należy... Żałosne. Dorośnij...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
Piszecie, że romantyzm ewoluuje w wierność, stabilność i zaufanie. Ja o tym wiem, ale ja tych rzeczy też od niego nie dostaję. Wierność: jestem pewna, że mnie nie zdradza, ale znalazłam na jego komputerze film pornograficzny, do którego on się nie przyznaje. On twierdzi, że chyba sam się ściągnął z netu. Jestem poza tym pewna, że ogląda filmiki erotyczne w sieci. Stabilność. On to pędziwiatr, chociaż teraz wraca do mnie do domu, to nudzi się siedząc ze mną oglądając telewizję. Mimo, że czasami mówi mi, że mu się podobam i ładnie wyglądam, to wydaje mi się, że on to mówi, bo wie, że ja tego oczekuję. Bez przekonania. On mówi, że powinnam mu uwierzyć, że mu się podobam, bo przecież on chce ze mną seksu. A ja nie chcę z nim seksu, bo czuję, że nie daje mi powyższych rzeczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhsssssssssssssssssssssssss
julka myśle ze to nie w mężu jest problem tylko w tobie. ty się niczym nie interesujesz, nawet to że chciałabyś siedzieć w domu przed telewizorem z mężem świadczy o twojej nudnej opsobowości. ty sie kobieto po prostu nudzisz sama ze sobą i z każdym facetem byłoby ci źle w prozie życia. ZAJMIJ SIĘ KOOORWA SOBĄ !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
Ja go kocham. To dlatego, chcę z nim przebywać jak najdłużej, tulić się , rozmawiać. Jego to nudzi. Przyjdzie z pracy, zje obiad który ugotowałam, pozmywa naczynia, porozmawia ze mną co się działo w trakcie dnia i... zaczyna go nosić , chciałby coś robić, iść na spacer, działać. A ja wtedy, zmęczona, po całym dniu chciałabym po prostu poleżeć z nim, odpocząć, pooglądać tv :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość v23
i jak on ma takiej babie zasiedziałej potem gadać komplementy i w ogóle ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"julka1982 Piszecie, że romantyzm ewoluuje w wierność, stabilność i zaufanie. Ja o tym wiem, ale ja tych rzeczy też od niego nie dostaję. Wierność: jestem pewna, że mnie nie zdradza, ale znalazłam na jego komputerze film pornograficzny, do którego on się nie przyznaje. On twierdzi, że chyba sam się ściągnął z netu. Jestem poza tym pewna, że ogląda filmiki erotyczne w sieci. Stabilność. On to pędziwiatr, chociaż teraz wraca do mnie do domu, to nudzi się siedząc ze mną oglądając telewizję. Mimo, że czasami mówi mi, że mu się podobam i ładnie wyglądam, to wydaje mi się, że on to mówi, bo wie, że ja tego oczekuję. Bez przekonania. On mówi, że powinnam mu uwierzyć, że mu się podobam, bo przecież on chce ze mną seksu. A ja nie chcę z nim seksu, bo czuję, że nie daje mi powyższych rzeczy \" To znaczy ze go nie doceniasz:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka1982
był facet z którym nie było mi źle w prozie życia. Niestety nie mogłam z nim być :( On potrafił zarazić mnie swoim entuzjazmem, potrafił wyrwać mnie z tej prozy. Nawet na co dzień. Mojemu mężowi brakuje tej ikry. Chociaż ponoć się stara, tomu to nie wychodzi. Zaczął nawet pić red bule, będąc ze mną, żeby mieć więcej tej energii i życia w sobie. Ale to nie tak powinno wyglądać. Jego miłość do mnie powinna dodawać mu tej energii. Jesteśmy ze sobą dwa lata. Wiecie ile trwało to typowe zauroczenie z fajerwerkami, energią i życiem?? Może z miesiąc! Wtedy widziałam, że mnie kocha :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie jest twoja energia
z milosci do niego? gdzie ta ikra u ciebie? to chyba nie tak powinno wygladac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×