Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość znowu oszukana.

Dla tych co kochaja za bardzo

Polecane posty

Gość smutasek..
to i ja do was dołacze..u mnie za rok slub..ogromne plany jeszcze wieksze watpliwosci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"znowu oszukana. mysle,ze moj to moze szczesliwy nie jest,tak sie staralam by bylo dobrze,na uszach stawalam,ale to nic nie dalo zwykle bywam zołza,ale tym razem nie chciałam starcic tego co zaczelismy budowac na nowo... " bo on tego nie docenia:P.Ale ja bym docenił:classic_cool:. " 23:33 spacer w chmurach do kogo to bylo w koncu? amancie, ajk sie wiazalysmy to nie planowalysmytych problemow I was lookin' back to see if you were lookin' back at me To see me lookin' back at you 23:33 chuj ze zwiąkami " Problem w tym że nie wiecie kto do was pasuje:P.A jak nie pasuje to problemy o ile bdziecie razem wystarczająco długo z pewnością się pojawią:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spacer w chmurach, ja nie tyle jestem zgryzliwa, co mam czasami takie odpały ze nie odzywam sie, nie odbieram telefonów, ale działa to na krótką metę. Wiem, że powinnam uciąć tą chorą relację, ale nie potrafię, a może nawet nie chcę :o Czasami zastanawiam sie czy ja nie jestem jakąś masochistką, bo każdy normalny człowiek już dawno by odszedł i głosnym trzaśnięciem drzwiami. Już wszędzie szukam środków, które mogłby mi jakos pomoc, chodze na psychoterapie, jednak problemy sie nie rozwiązują :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baranki na mojej głowie
dokładnie amant a ożywianie trupa miłości.... :o ...reanimacja zombi cierpienie cierpienie cierpienie..... KONIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
baranki na moje głowie - masz słuszność w tej materii, ale wydaje mi się, że przynajmniej w moim przypadku, jedynie teoretyczną słuszność. Ja kocham mojego chlopaka mimo tego, co psierdolił kilka lat temu, ja sobie musiałam z tym poradzic i jakos dałam. Akceptuję to, że on nie jest tak otwart na ludzi jak ja, nie chce ze mna wychodzić na imprezy, jest bardziej skryty. Ale nie zaakceptuję stanu, gdy ja po 5 latach związku będę szukać przyjaciela w osobie mojego kolegi, bo mojemu chłopcu nie chce się ze mną porozmawiać. Trudno, jestem złą kobietą, mów co chcesz. Ja jednak wiem jedno, wiedziałam o tym zawsze, mój musi się opierać RÓWNIEŻ na przyjaźni. A mój chłopak jest poprostu LENIWY!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam do grona naiwnych
baranki na mojej glowie> ja kocham swojego faceta takim jakim jest, ale badz laskawa/laskawy zauwazyc, ze zwiazek to takze sztuka kompromisow, ja nie licze ze moj facet sie zmieni, bo mi odpowiada taki jaki jest, chodzi mi tylko o zmiane podejscia do naszego zwiazku, czyli albo robimy krok naprzod, albo pora wszystko przemyslec i sie rozstac. Ja potrzebuje stabilizacji, a on luzu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baranki na mojej głowie
spacer w chmurach ja nie mam zamiaru nikogo krytykować, więc nie obrażajcie się proszę... Widzisz dla mnie związek to miłość,przyjaźń, partnerstwo, zrozumienie...ROZMOWA!!! Ja też kiedyś słyszałam; -znowu chcesz gadać??? :o albo -problemy?? jakie problemy, my nie mamy żadnych problemów... "MY nie mamy"...a ja miałam, tylko on nie chciał tego widzieć... A teraz jestem z kimś kto odpowiada mi pod każdym względem, rozumiemy się bez słów, często jak do siebie dzwonimy jest zajęte bo robimy to dokładnie w tym samym czasie, nie możemy się sobą nasycić, tęsknimy zanim się rozstaniemy... I to jest taka miłość jakiej chciałam - kiedy on do Ciebie biegnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W żadnym razie się nie obrażam, ale tylko bronię, bo dawno temu porzuciłam już moje wyobrażenie o nim. Pogdam z nim dzisiaj. Może zrozumie, że coś jest nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam do grona naiwnych
moj doskonale wie, ze cos jest na rzeczy, tylko udaje, ze wszystko jest ok, bo przeciez tak jest latwiej, wiec wymysla tysiace tematow do rozmow, omijajac szerokim lukiem ten najwazniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeraza mnie to, z jaką łatwością uciekaja przed nami, oszukuja się, że jest cacy. Potem przyjdzie taki i powie, że to jej wina, bo jest oziębła w stosunku do niego, wymsla sobie. A jak sam zaniedbał problem, który się nawarstwia z innymi i nagle wybycha, to już sama se radź. Poziom mojej złości jest niebezpiecznie wysoki obecnie, napiszcie coś pozytywnego, babki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam do grona naiwnych
spacer w chmurach nie wiem co pozytywnego moge ci napisa, ale ja wierze, ze kazdy z nas znajdzie swoje szczescie, a nieszczescia ktore nam sie czasem przytrafiaja sprawiaja, ze w przyszlosci bardziej doceniamy drobne przyjemnosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
no to ja napisze cos pozytywnego:) moj zaczal sie starac chyba.. wciaz nie jest moze tak jak bym chciala, ale widze poprawe po naszej ostatniej rozmowie. Problem (ktory tylko ja widze) jest jednak duzo glebszy, ale poczekam i zobacze jak bedzie dalej... Sesja egzaminacyjna troche mi teraz komplikuje zycie, dlatego nie moge popracowac nad naszymi relacjami w takim stopniu jakbym tego chciala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
ale ciagle sie zastanawiam jak byloby z innym... porownuje, analizuje... wiem ze moj obecny partner moglby sie bardziej starac, nie wiem jeszcze tylko dlaczego tego nie robi, ale jak juz sie dowiem to bede wiedziala co robic dalej - albo ciezka praca zeby zauwazyl ze nie wszystko jest dobrze, albo rozstanie (ale tylko gdy bede pewna ze nic nie da sie zrobic)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
moj problem polega na tym, ze ja nie umiem "rozprawic sie" z moim mezczyzna. Bo on nie robi czego za co moglabym go skrzyczec, zrobic mu awanture, obrazic sie -on robi wlasnie za malo! Nie zalezy mu, albo zalezy tylko nie potrafi tego okazac... jak go rozgryze (niestety bez powaznyh rozmow sie nie obedzie) to podejme odpowiednie kroki. Zalezy mi na nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajna jesteś, fajne podejście do mężczyzny. Tak trzymaj:) Ja tu nie mam z kolei nic do rozgryzania. On mnie kocha, dba o mnie, ale jak przychodzi do poważnych tematów, czy tylko prośby o jakąś rozmowę, bo mam ochotę się wygadać, zwierzyć, to on nie potrafi wtedy być tym moim powiernikiem, nie staje na wysokości zadania, nie umie się tez na tyle otworzyć. Zanosi się na to, że w tym roku chyba bedzie chciał otrzymać ode mnie pewna deklaracje... I co ja mu powiem? Sorry, ale nie odrobiłeś lekcji! I będzie mu przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie jestem zaręczona, ostatnia nieśmiała próba rozmowy na temat jakiejś stabilizacji skończyła się katastrofą. Ehhh... aż nie chce mi się opisywać szczegółów. Stwierdził, że po tym wszystkim co robił żadna normalna kobieta by z nim dłużej nie była, a ja mimo to jestem :o Jestem pojebana! :o:o:o Dlatego wiem, że muszę to przerwac to pasmo cierpień raz na zawsze, tylko nie wiem jak sie do tego zabrac. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam do grona naiwnych
no u mnie w tym tkwi problem, ze o zareczynach moge sobie pomarzyc i posnic :( Moj facet na sama mysl o takiej stabilizacji jaka bylby zwiazek po zareczynach dostaje gesiej skorki. Stad moj problem, bo poza tym to ja nie moge mu zarzucic, ze sie nie stara. Tylko wiedzac, ze mieszkamy tak daleko od siebie, moglby powiedziec chociaz zamieszkajmy razem, ale on nic, woli przyjezdzac co jakis czas a pozniej znowu pustka. Ja zaczynam sie czuc jak zakonnica i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu oszukana.
Witam was wszystkich dzisiaj ja obudziłam sie w dosc optymistycznym nastawieniem,stwierdziłam,ze jednak dobrze zrobilam odchodzac,a zkazdym dniem jak widze,ze on nie walczy coraz bardziej utwierdzam sie w tym przekonaniu,wyzej gdzies przeczytałam,ze nie kochamy facetow takich jacy sa tylko takich jakimi chcemy by byli,coz mi moj partner byly by odpowiadal,gdyby nie mial tylu glupich wyskokow i bezsesnownych zachowan,gdybym miala pewnosc,ze ejstem najwazniejsza,aon nawet w chorobie potrafil mnie opuscic i wybrac przyjemnosci:( co do przyjaznienia sie z facetm to sie przyjaznimy,moze tak napisze bylismy nietylko para ale i przyjaciolmi,rozmawialismy o wszykim problemach miedzyanmi o tym czego ja chceitpale te jego glupie zachowania wyskoki swiadczace o tym,ze nei wiele dla neigo znacze doprowadzily do tego co jets teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu oszukana.
co do zareczyn stabilizacji moj byly nieraz o tym wspominal,ze jestem osoba ktorej moglby milosc przysiegac przed ołtarzem,ale czy jakby to byla parwda to tak by sie zachowywal,nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i wmawiajcie sobie
dalej, że ślub rozwiąże wszystkie wasze problemy. :O Oj, będzie się za kilka/kilkanaście lat działo. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu oszukana.
faktycznie cos jest nie tak z licznikiem tej stronki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączam do grona naiwnych
tu nie chodzi o wmawianie sobie czegos, moze zacznij czytac ze zrozumieniem, zanim udzielisz wypowiedzi. W jednym z postow zaznaczylam, ze to co mnie rozni z moim partnerem to spojrzenie na przyszlosc. Ja chce zalozyc rodzine a on nie, wiec to chyba zasadnicza kwestia sporna. I dosc powaznie rzutuje na przyszlosc, bo zawsze jedno z nas bedzie pokrzywdzone : on jesli za namowa mnie polusbi lub ja jesli zrezygnuje z zakladania rodziny, tylko nie w tym rzecz, bo chodzi o to zeby znalezc zloty srodek. A jesli nie widac szans na znalezienie takowego, to chyba nie ma sensu sie kisic w zwiazku bez przyszlosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że moja sytuacja jest troche inna niz Wasza. U mnie jest obustronna deklaracja na temat wspólnej przyszłości, jednak ja sie nie oszukuję, że brnięcie w związek z problemami będzie dobrym rozwiązaniem. Chcę to wszystko naprawić. Wiem, że pewnego dnia on przyjdzie z pierścionkiem, a ja będę musiała fgo zranić, bo po co mi narzeczony, co do którego mam takie wątpliwości. Ja chcę solidnie przygotować nasz związek do wspólnej przyszłości. Póki co jesteśmy raczej parą dzieciaków bawiących się w dojrzały związek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu oszukana.
spacer w chumarch--ja tez tak kiedys mialam,ze obawialm sie ,ze jakby sie oswiadczyl to nie wiem co bym powiedzial,ze narazie nie,ale to sie zminilo po pewnym czasie,milosc wziela gore,teraz bym nie miala problemu zodpowiedzia,mam nadzije,ze i u Ciebie tak bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×