Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heartbroken

Bardzo mocno go kocham i nie wiem co mam zrobić

Polecane posty

Gość heartbroken

Chciałam podzielić się z Wami moją zawiłą historią ponieważ czuję że jestem bliska kresu wytrzymałości...zupełnie nie wiem co mam robić i obawiam się że jeżeli wkrótce coś się nie zmieni to albo oszaleję albo zrobię coś bardzo głupiego czego będę potem bardzo żałować...Przepraszam także z góry że mój post jest taki długi ale niestety ponieważ sama historia jest też bardzo długa, już krócej napisać się nie udało. Otóż wszystko zaczęło się w kwietniu 2007 a może trochę wcześniej. W tym mniej więcej czasie zaczęło iskrzyć między mną a moim kolegą z pracy, mężczyzną bardzo przystojnym i interesującym który jak się potem okazało(czego nie wiedziałam na samym początku ma bardzo duże powodzenie u płci przeciwnej).To co pojawiło się między nami było naprawdę niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju a ja nigdy czegoś takiego nie przeżyłam...możecie wierzyć lub nie ale to była miłość która jednocześnie pojawiła się u mnie i u niego, uczucie bardzo silne któremu towarzyszyło ogromne przyciąganie seksualne...to było chyba najgorsze...najśmieszniejsze jest to że pomimo tego, że było ono obopulne i bardzo mocne, nigdy do niczego między nami nie doszło...więc ja przechodziłam po prostu katusze...gdy tylko widziałam go w pobliżu zaczynałam drżeć jak osika, nie byłam w stanie wydusić nawet słowa a już mowy nie było o złożeniu prostego, sensownego zdania... to uczucie mnie tak paraliżowało że jedyne co mogłam zrobić to dawać mu jakieś niewerbalne sygnały, które nie wiem czy do niego docierały...dopiero niedawno pojawiły się we mnie te wątpliwości bo wcześniej sądziłam, że odczytuje je wszystkie doskonale. Bardzo długo z sobą walczyłam żeby w końcu się przemóc i zrobić coś żeby ta nasza znajomość ruszyła do przodu...a on, cóż...nie robił w tym kierunku nic...jednak przyczyna tego że nic nie robił tkwi w tym jakim jest on mężczyzną...wiem że bardzo mu się podobałam, onieśmielałam go i że bardzo mnie pożądał jednak nie zrobił nic żeby tę znajomość ze mną nawiązać. Jest to bowiem mężczyzna koszmarnie nieśmiały który ma potworne zahamowania, brakuje mu wiary w siebie i choć ma naprawdę wiele do zaoferowania nie potrafi tego okazać. Ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i przez to paradoksalnie często zachowuje się narcystycznie. Ponieważ czułam że jak ja nic nie zrobię to ta znajomość nie ruszy, postanowiłam się przemóc i jakoś ją rozpocząć. Miałam dwa plany: plan a) powiem mu wprost że chciałabym go bliżej poznać, plan b) zacznę rozmawiać o sprawach zawodowych a potem jakoś to będzie...zanim to zrobiłam minęło wiele czasu ale w końcu się przemogłam i napisałam do niego krótki liścik w którym pytałam czy nie znalazł by dla mnie chwilki czasu po pracy...on zareagował bardzo dziwnie...najpierw skonsultował się ze swoim przyjacielem z którym dzieli się wszystkim a potem wymigał się że nie może bo idzie na jakieś spotkanie...było mi przykro ale napisał że się jeszcze odezwie...na żadne spotkanie nie poszedł co było jeszcze dziwniejsze ale następnego dnia dał się jednak wyciągnąć na tą rozmowę...i wtedy zrobiłam coś czego żałuję do dziś i co nie daje mi spokoju...wybrałam plan b)!!!on był zaskoczony i rozczarowany ale nie powiedział nic tylko gadaliśmy głupoty o pracy z których nic nie wynikało...sądziłam że on się zorientuje, że mi trochę pomoże ale niestety znajomość stanęła w miejscu. Następnego tygodnia zrobiłam jednak to samo, wysłałam liścik i prosiłam o spotkanie i obiecałam sobie że wtedy już napewno zaproszę go gdzieś...i tutaj wielkie zaskoczenie...wział na to spotkanie swojego przyjaciela...podczas 5 minutowego spotkania w przerwie na papierosa on właściwie nic się nie odzywał a nawijał jego kolega...wtedy sądziłam że przyprowadził go po to by w grzeczny sposób dać mi kosza...teraz wiem że jest to procedura jaką stosują zawsze, po to by jego przyjaciel mógł zweryfikować czy kandydatka się nadaje czy nie....ja poczułam się bardzo dziwnie bo byłam przekonana że to już koniec i że on po prostu nie jest zainteresowany...jednak myliłam się - on chciał poznać mnie bliżej ale jego przyjacielowi nie wydałam się wystarczająco interesująca a poza tym na plan wkroczyła ich koleżanka (również z pracy) która często spędzała z nimi wspólnie czas. Gdy tylko się zorientowała że ja się podobam temu mężczyźnie a on podoba się mnie, że coś jest między nami- wkroczyła do ataku i zaczęła robić wszystko żeby nie dopuścić do tego aby nasza znajomość się rozwinęła. Jednak mężczyzna którego kocham odsunął ją od siebie na jakiś czas i wtedy ja mogłam zrobić wiele ale nie zrobiłam nic bo nie byłam pewna czy to jej odsunięcie jest dla mnie czy może on chciał mieć czas na to żeby to przemyśleć...w każdym razie stwierdziłam że nie wypada mi już robić nic i czekałam aż on wykona jakiś ruch...on wykonywał te ruchy bardzo nieporadnie...zdarzyło nam się rozmawiać w przerwie na fajce ale nigdy nie powiedzieliśmy nic konkretnego...nigdy nie wymieniliśmy sie telefonami, ja za każdym razem byłam podczas rozmów bardzo zdenerwowana a i on był dosyć spięty...znowu minął jakiś czas a tamta kobieta już uknuła plan...kiedy nadal między nami nic się nie działo, wyczuła dobry moment i ponownie ruszyła do ataku...i teraz robiła to o wiele bardziej skutecznie, latała za nim bez przerwy, siadała przy jego stanowisku pracy i gadała jak najęta, obsypywała go komplementami i namawiała do wspólnych spotkań, które i tak miały miejsce ponieważ wcześniej spotykali się razem z jego przyjacielem dosyć często. Ja nie wiedziałam co mam robić, próbowałam walczyć o niego na swój sposób ale nie było to za bardzo skuteczne ponieważ ona zajęła cały jego wolny czas. On nie robił nic...był bierny i pasywny ale jej nie odtrącał...teraz dopiero wiem dlaczego...jest to bowiem kobieta na stanowisku znacznie wyższym niż on, ma w tej firmie bardzo silną pozycję a on bał się po prostu że przez to że będzie niemiły może stracić pracę ...może myślał też o mnie, choć nie sądzę...ja tam pracuję bardzo krótko i moja pozycja nie jest jeszcze ugruntowana, więc takie zagrożenie również dla mnie istniało...w każdym razie ona działała tak skutecznie że w końcu udało jej się odciągnąć go ode mnie, a on spolegliwie przystawał na jej propozycje i prośby...ja na to wszystko patrzyłam ...a moje serce za każdym razem gdy widziałam ich razem było siekane na tysiące kawałków...ból jaki wtedy odczuwałam był niewyobrażalny...wtedy miałam do niego ogromny żal że nie jest w stanie jej się sprzeciwić, że nie jest na tyle silny żeby o nas walczyć ale teraz wiem, że on po prostu bał się tej kobiety...i tego co może zrobić...ja we wrześniu jeszcze raz próbowałam go do siebie przyciągnąć bo stwierdziłam że mam gdzieś tą babę, nawet jeżeli stracę przez nią pracę...jednak kiedy już wtedy wprost poprosiłam go o spotkanie - on odmówił i powiedział że nie jest zainteresowany bo ma już kogoś od paru miesięcy, wobec tego nie chce nawiązywać ŻADNYCH NOWYCH ZNAJOMOŚCI...oczywiście przeżyłam to bardzo mocno...czułam że moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków i już nigdy nie da się go skleić ...wiem że on chciał bardzo poznać mnie bliżej...nie wymyśliłam tego sobie ani nie wmówiłam...kiedy mówił mi że nie jest zainteresowany miał taką minę jakby miał wybuchnąć płaczem...oczy napłynęły mu łzami i wiem że on też to bardzo przeżył...jednak udał że jest zaskoczony że proszę go o spotkanie i tym zranił mnie jeszcze bardziej...od tego momentu odsunęłam się od niego na dobre...nie szukałam kontaktu, unikałam go i on mnie, choć już kilka dni po tym zdarzeniu on bardzo żałował swoich słów...jednak wtedy ja już go nie chciałam...jak to piszę to zdaję sobie sprawę że brzmi to wszystko jak brazylijski serial...ale tak właśnie wygląda ta cała zawikłana historia...co więcej historia wcale się nie skończyła ponieważ on prawdopodobnie na jakiś czas znowu wyrwał sie z okowów tamtej kobiety ponieważ od tygodnia widuję go na papierosie z inną koleżanką...widziałam że ona też przeszła test weryfikacyjny z przyjacielem ale chyba została zaakceptowana bo nadal się spotykają. SYtuacja dla niej jest o tyle przychylna że ona pracuje na zupełnie innym piętrze i tamta baba w ogóle nie wie że oni się spotykają...ze mną było inaczej ponieważ gdy nas nie było, ona od razu orientowała się że jesteśmy na papierosie razem...najgorsze jest jednak to, że ja kocham tego człowieka cały czas...nie mogę przestać o nim myśleć, przeżywam bardzo to jego nową znajomość i nie mogę przez to spać...myślałam że jak zobaczę go z inną kobietą to mi przejdzie ale niestety tak się nie stało...pragnę go jeszcze bardziej...jednak najbardziej bolesny jest fakt, że on zupełnie się ode mnie odwrócił...wiem że jego uczucia do mnie wygasły, przestał się mną interesować i nie wydaję mu się już nikim wyjątkowym, jest wobec mnie zupełnie obojętny a nawet oschły...czasami celowo mnie unika...NIE ZNIOSĘ DŁUŻEJ TEJ SYTUACJI!!!!czuję że jestem u kresu sił i chcę zrobić coś radykalnego żeby usunąć ten ból który czuję gdy widzę go z tą nową kobietą...NIE WIEM CO MAM ROBIĆ....chciałabym mu powiedzieć co czuję, ale wiem że to może skończyć się jeszcze gorzej ...on zapewne sądzi że ja już go nie chcę po tylu przykrych wydarzeniach i dlatego zaczął tę nową znajomość...zresztą prawdopodobnie już i tak mu na mnie nie zależy, więc się tym nie przejmuje...katusze i męczarnie jakie z tego powodu przechodzę są niewyobrażalne...celowo biorę wolne z pracy raz na jakiś czas bo wytrzymać coś takiego przez 5 dni w tygodniu to dla mnie bardzo duże zagrożenie zawału...zresztą parę lat temu miałam zawał i boję się że się to może powtórzyć...co mam zrobić? pracy nie chcę zmieniać, bo ją lubię i nie sądzę że prędko znalazłabym coś podobnego...jednak to że go codziennie widuję mnie zabija...jeszcze gdybym nie wiedziała że on się zainteresował już kimś innym to nie byłoby takie straszne, ale w tej sytuacji... Wszystkich czytelników którzy dzielnie dobręli do końca mojego posta bardzo dziękuję a także jeżeli któryś z nich był w podobnej sytuacji - proszę o poradę...co jakiś czas będę przesuwała mój post do góry w nadziei że ktoś się odezwie...z góry dziękuję za zainteresowanie... Pozdrawiam heartbroken

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka seee...
jezu a tak w skrocie nie mozna?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzeczywiście długi ten post i ciężko się go czyta. powiem tylko tyle - przecież nic was nie łączyło to o czym tu pisać? to chyba jakaś miłość platoniczna... albo mu powiedz szczerze co o tym wszystkim sądzisz albo zapomnij o tym i sie nie katuj jakimś wyimaginowanym obrazem was dwojga razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak możesz bardzo mocno
kochać kogoś kogo tak naprawde nie znasz, nic miedzy wami nie było, to wytwór twojej wyobrazni i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Po części zgadzam się że niestety nie znam go dobrze...jednak znam go z pracy już ponad rok więc coś mogę o nim powiedzieć...nie mogę się jednak zgodzić z tym że nic między nami nie było...była prawdziwa i szczera miłość, było pożądanie i zainteresowanie...jednak okoliczności zewnętrzne, moja i jego nieśmiałość wszystko zepsuły...nie kocham wyimaginowanego obrazu ale prawdziwego człowieka z krwi i kości o którym już coś wiem...to coś zaczynało się tworzyć między nami, i było to bardzo realne...nie wiem czy ktoś z Was uwierzy ale ja czuję ogromną bliskość duchową z tym człowiekiem a także to że znam go już wiele, wiele lat...nie wyobrażam sobie tego ani nie tworzę - to uczucie jest realne choć mało materialne- przyznaję...jednak nie tylko to co jest namacalne ma wartość...często bywa że właśnie materialne okoliczności i fakty są nic nie znaczącym powielaniem schematów...cóż z tego że ludzie są ze sobą w sposób namacalny skoro nie ma między nimi uczucia i bliskości...bywa że związki funkcjonują tylko w oparciu o rutynę i przywiązanie ale pomiędzy dwojgiem ludzi już nic nie ma...także uważam że to że ja czuję coś do niego nadal ma jednak wartość i może powinnam coś zrobić żeby mu to okazać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedział ci
że cie kocha ??? skąd wnioskujesz, że to była prawdziwa i szczera miłość ??? chyba twoje bo jego nie sadze, żyjesz wyobrażeniami, zejdz na ziemie i przestań widzieć to czego poprostu nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach dziewczę dogie...
Dokonałaś nieświadomego przeniesienia uczuć swoich na niego. Tobie się tylko wydaje, że on czuł to samo, co Ty. Wszyscy tal mamy, ale zwykle w porę odzywa sie zdrowy rozsadek, w tej sytuacji on u Ciebei zawiódł... Masz problem. Ale nie z tym panem z pracy tylko sama ze sobą. Proponuję na przyszłość ustalić sobie żelazną zasadę, że NIEZALEŻNIE OD SYTUACJI to mężczyzna ma mnie zdobywać. Uchronisz się w ten sposób przed niewłaściwą oceną sytuacji jak również przed ciućwokami, którzy być może paraliżowani strachem (a w zasadzie niedojrzałością) będą czekać aż ich zdobędziesz. Dobrze Ci radzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
aż brak słów!! kobieto pohamuj swoją wyobraźnię!! skąd wiesz co on czuł, a oczy nie załzawiły mu do paprocha. skąd wiesz o tym ze jego kupel testuje kobiety? opisujesz zwykłe biurowe sytuacje przypisując im ukryte znaczenia, których może tam w cale nie być. ja w swojej pracy też pracuje rok i mimo że ze swoimi współpracownikami gadam bardzo dużo to nie ośmieliła bym sie powiedzieć że kogokolwiek z nich znam dobrze. nie wiem ile masz lat (brzmisz na 17), ale jeśli zależy ci na swoim zdrowiu i boisz się kolejnego zawału (o ile tego pierwszego sobie nie uroiłaś) to idź do psychologa, on ci pomoże poradzić sobie z uczuciami lub zdiagnouzje jakie masz zaburzenia postrzegania rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach dziewczę drogie...
Polecam ebooka: "Nie zależy mu na Tobie" Gdzieś tu na kafaterii można go znaleźć. I zapamiętaj, dorosły, myślący facet zdobywa kobietę niezależnie od okoliczności zewnętrznych, jeśli tej kobiety pragnie. To dla niego największa frajda. Weź sie w garść i zacznij myśleć, wróć do rzeczywistości, bo w końcu usłyszysz, że jesteś po prostu głupia i naiwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A po ile wy macie lat??? Jakies to wszystko mocno infantylne mi sie wydaje....Dorosły facet bierze na spotkanie z kobietą swojego kolegę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
NIe wiem jak mam powiedzieć używając tylko słów że absolutnie nie padłam ofiarą przeniesienia...! potrafię doskonale wyczuć czy ktoś jest mną zainteresowany czy nie, a przede wszystkim czy odróżnić zwykłe zainteresowanie od miłości...jestem już dojrzałą kobietą i nie żyję mżonkami. mam za sobą parę związków i wiem jak zachowuje się mężczyzna który coś do mnie czuje a przede wszystkim potrafię wyczuć pożądanie...jednak zgodzę się z tym że jest to mężczyzna który chce aby go zdobywać...choć mam wrażenie że po tym doświadczeniu też się czegoś nauczył, bo to on zabiega o tę nową kobietę choć nie ma między nimi (jeszcze) tego co było między nami...nie wiem już sama...czuję że nic już teraz nie mogę zrobić choć bardzo, bardzo pragnę zmienić tę sytuację bo czuję że moje serce tego nie wytrzyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zadam inne pytanie
nie mozna kogos pokochac nie spotykajac sie znim. widzenie na papierosku to troszke za malo zeby powstalo uczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria_pia
To ze on byl toba zainteresowany to nie oznacza ze zaraz sie w tobie zakochal. Moglas mu sie spodobac ale nie bylo to na tyle silne by moglo sie przerodzic w cos glebszego. Rzeczywiscie to raczej ty sobie sama dopowiedzialas cala reszte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach dziewczę drogie...
A ja wierzę, że ona się po prostu zakochała strasznie i mam nadzieję, że to ten stan zaćmił jej umysł. Jedno jest dla Ciebie pewne, on nie chce z Tobą być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria_pia
Ona sie ewidetniue zakochala ale jest to uczucie jednostronne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś kiedys powiedział, ze facetowi jeśli podoba sie kobieta zrobi wszystko , zeby ja zdobyć. Wydaje mi sie to logiczne. Przykro mi, ale im prędzej o nim zapomnisz tym lepiej dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NADIETKA
To się, droga pani, nazywa mitomania. Kobiety lubią bujać w obłokach i prędzej znajdą sto absurdalnych powodów, aby wytłumaczyć obojętność faceta, niż przyznać, ŻE JEMU KOMPLETNIE POWIEWA, co z reguły JEST PRAWDĄ w takich wypadkach :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecałabym Ci lekturę "Nie zależy mu na tobie". Podobno otwiera oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Dziękuję za to iż chcieliście sie podzielić ze mną swoimi przemyśleniami. Być może macie po części rację, że nie zależało mu na mnie wystarczająco mocno. Jednak nie wiem jak mam Wam to powiedzieć żeby część z Was zrozumiała, że ten mężczyzna nie jest typowy i nie zachowuje się w typowy sposób. Jego przyjaciel jest jego powiernikiem, on mówi mu dosłownie o wszystkim. Jest od niego dużo starszy i można powiedzieć że pełni w jego życiu rolę ojca, którego nie miał. Mężczyzna który jak mówicie mnie teraz olewa (bo obecnie rzeczywiście tak jest) ma właściwie psychikę kobiety. Jest bardzo wrażliwy, delikatny i nieśmiały. Jego nieśmiałość paraliżuje go a jego próby zalotów są bardzo nieporadne. Myślę że przez to że nie miał ojca nie nauczył się nigdy tego jak powinien zachowywać się mężczyzna gdy jakaś kobieta mu się podoba. Jest bardzo przewrażliwiony na swoim punkcie i łatwo go urazić a oprócz tego ma nadopiekuńczą matkę która jeszcze nie przecięła 'pępowiny' która ich łączy. Mężczyzna ten właściwie dopiero teraz chyba zaczyna rozumieć co to znaczy być mężczyzną a nie chłopcem i jego zachowania oscylują obecnie pomiędzy jednym a drugim...Koleżanka która nim manipuluje ma nad nim psychiczną przewagę i jest kobietą bardzo silną...on jest (był) na każde jej skinienie i robił dokładnie, co ona sobie zażyczyła...może brzmi to dziwnie ale właśnie tak było...być może część z Was zastanawia się dlaczego wobec tego zakochałam się w mężczyźnie - chłopcu ...oczywiście odpowiedź jest jasna: NIE MAM ZIELONEGO POJ ĘCIA...doskonale wiem jak powinien zachować się mężczyzna - mam za sobą dwa związki i zarówno w jednym jak i w drugim to ja byłam tą zdobywaną...z mojej strony zawsze wystarczyła tylko droba zachęta a mężczyzna sam wiedział co robić dalej...ten mężczyzna tego nie wie...myślę że dopiero się uczy jak powinien postępować i znajomość z tą nową kobietą jest tego przykładem...wiem także że ponieważ jest on bardzo przystojny to do tej pory to on był zdobywany przez kobiety i nie musiał robić zupełnie nic...przyzwyczaił się do tej sytuacji...nie wiem co w nim takiego jest ale faktem jest że gdy znajdzie się on w towarzystwie kobiet dostają one na jego widok małpiego rozumu i on rzeczywiście nie musi robić nic...ten mechanizm zrozumiałam właściwie niedawno...to wszystko jednak nie ma i tak znaczenia ponieważ dla mnie i mojego uczucia to nic nie zmienia...nadal nie mogę się z niego wyleczyć a on w tej chwili chyba tylko czerpie z tego satysfakcję...mam wrażenie bowiem że on doskonale to wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybacz ale ja nie widze by miedzy wami cokolwiek bylo, a zwlaszcza jakies glebokie uczucie z jego strony do Ciebie... moze zainteresowanie z poczatku nowa kolezanka, ale nic ponad to... zwlaszcza ze gdy zaproponowalas mu spotkanie odmowil. nie szukaj czegos tam gdzie go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petrunia. com
Prawda jest taka ze ty sie w nim zabujalas jak nastolatka, on do ciebie nic nie czuje a ty nie chcesz sie z tym pogodzic. I stad wymysly ze to koledzy z pracy nie dopuszczaja go do ciebie. a to glowno prawda. facet jak jest zakochany to ma gdzies kolegow czy kolezanki. a on nawet randki ci nie zaproponowal. na dobra sprawe miedzy wami wogole nic nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petrunia. com
heartbroken zalozylas juz dwa tematy, wszedzie dostalas takie same odpowiedzi, co jeszcze chcesz uslyszec ze wciaz podnosisz topik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
chciałabym spotkać tu kogoś kto choć po części mnie rozumie lub przeżył coś podobnego. świadomość tego, że sobie to uroiłam i że powinnam się leczyć nie podnosi mnie bowiem na duchu w tej sytuacji. większość z Was ocenia mnie bardzo krytycznie, co jest dla mnie bardzo przykre,nie jestem w stanie nikogo przekonać że to nie moje urojenia, przeniesienia czy Bóg wie co jeszcze...jestem w naprawdę kiepskim stanie i bardzo źle to znoszę...wiele osób jednak zupełnie nie próbuje zrozumieć co ja czuję tylko od razu wydaje diagnozę: on miał Cię gdzieś, nawet nie zaprosił Cię na randkę itd. skoro wiem że próbował nie jeden raz ale zupełnie mu nie wychodziło...ja też nie jestem bez winy bo mogłam mu wtedy pomóc ale tego nie zrobiłam bo chciałam to wprost usłyszeć z jego ust...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petrunia. com
Ciebie nikt nie ocenia krytycznie tylko obiektywnie. Ty jestes w to zaplatana, przezywasz wiec wydaje ci sie ze to wszystko to wina otoczenia. A tak nie jest. Prawda jest taka, ze ty nie spodobalas mu sie az na tyle by chciec sie z toba umawiac. I my to widzimy obiektywnie. I zauwaz: zalozylas dwa tematy, na kazdym wypowiedzialy sie rozne osoby i wszyscy napisali to samo. wiec chyba musi byc w tym cos. i lepiej bys sobie zdala z tego sprawe teraz niz zyla wciaz w takich urojeniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrowka_robotniczka
Coz diagnozy nie raz bola. Jak idziesz do lekarza to tez czasem zdarza sie ze moze ci on wystawic diagnoze nie taka jak myslalas. Ale idziesz po to by dowiedziec sie jak naprawde jest. I tak samo tutaj. Zalozylas temat bysmy ocenili twoja sytuacje. I zesmy zrobili. Jak juz pisala petrunia po przeczytaniu twego topiku raczej wszystko jednoznacznie wskazuje na to ze on niestety nic do ciebie nie czuje, moze czul na poczatku ale nie byl na tyle zdeterminowany by posunac sie dalej i wszystko potem rozeszlo sie po kosciach. Zas ty zrobilas z tego wewnetrzny melodramat. Jesli nie zgadzasz sie z nasza opinia i wciaz myslisz ze dlatego bo jest on zbyt niesmialy, idz wprost do niego i zapros go sama na randke. Niestety mnie osobiscie tez sie wydaje ze raczej bedzie lepiej jak zejdziesz z chmur i zaczniesz szukac kogos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
dlatego ja radziłam psychologa...bo raz zobaczy Cię na żywo, będzie umiał ocenić lepiej o co dopytać rzetelniej oceni sytuację (tu na kafe nikt Ci nie uwierzy w to co piszesz!!) i będzie wiedział jak podnieść Cię na duchu, pomoże dojrzeć Ci co jest prawdziwe a co nie. z drugiej strony pomoże Ci nauczyć się panować nad uczuciami i chronić serce....ale totalnie olałaś, autorko moja radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×