Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pstryki

czy mozliwe jest kochać kogos przez całe zycie

Polecane posty

Gość ktokolwiek widział
ale czy ta przygoda zmieniła Twoje myślenie ,czucie? Nie -nadal myślisz o byłej ,nadal jesteś pod jej urokiem ...więc muślenie nie ma nic wspólnego z czuciem .nie można sobie wytłymaczyć uczucia do kogoś,przedstawić za i przeciew i kochać żone a przestać kochać tą drugą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
Oczywiście, że tak się nie da. Przecież nie możemy założyć sobie, że będziemy kochać tę czy tamtą osobę. To jest poza nami. Widzisz, ja nieustannie wyolbrzymiam minusy byłego, gloryfikując przy tym męża i co? Walka z wiatrakami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
trzecia strona medalu No właśnie dlatego tak bardzo mi sie ta stopka spodobała - tak wiele mówi. Samo życie... :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
Wychodzi na to , że jestem największą gadułą na topicu :D wszyscy jakos zamilkli, a ja dalej piszę :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz taką potrzebę
by pisać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktokolwiek widział
o kobietach: Jakakolwiek byłaby szczęśliwa w małżeństwie, zawsze miłym jej będzie odkrycie, że istnieje jakiś sympatyczny mężczyzna, który życzyłby sobie, żeby była wolna ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
ktokolwiek widział Masz rację. Każdej kobiecie zrobi się przyjemnie na tę myśl :)) Devotion Ale przecież w każdym z nas jest odrobina poóżności. Czyż nie mam racji? ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
;)) Dobra. Ja już zmykam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz taką potrzebę
Jesteś szczęśliwa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
Czy jestem szczęśliwa? Hmmm...Nie wiem. Wiem za to, że nie jestem nieszczęśliwa. A to i tak bardzo dużo ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę ze topik się rozrósł to mega rozmiarów nie bede się tu z niim spierać ja rozimiem ze czsami bywa tak ze jakby spotkć ta osobe to czar mógłby prysnać moze nie we wszystkich przypadkach ale nie twierdze ze nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
No właśnie. Nie dla każdego czas jest łaskawy. Niektóre kobiety tyją ; panom rosną brzuszki, przerzedzają się włoski... ;)) Ale jeżeli jest to prawdziwe uczucie, to czar nie pryśnie...:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
🖐️ :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudno to zrozumieć...
...Ja swojego byłego kocham do szaleństwa. Kocham w taki sposób jak niegdy niekogo wcześniej nie kochałam. Kocham w sposób trudny do określenia, bo wszystkie znane mi słowa są za " małe" by to uczucie określić. Ale..., ...Czy jestem szczęśliwa? Hmmm...Nie wiem. Wiem za to, że nie jestem nieszczęśliwa. A to i tak bardzo dużo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
A co w tym niezrozumiałego ??? Czy to, że potrafię się cieszyć "małymi szczęściami" ??? :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
Trzeba umieć znajdować plusy tego co się ma, a nie nieustannie rozpaczać, z tego powodu, ze coś mi w życiu nie wyszło... :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppppppppppppp
uppppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
:))🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
pstryki Co tam u Ciebie? :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudno to zrozumieć...
"Mi wpojono, że nie należy być egoistą. Nie należy dążyć do zaspokojenia swych potrzeb kosztem innych. Dziś często bywa inaczej. Uczy się by za wszelką cenę dążyć do własnego szczęścia, nie sygnalizując nawet by zwrócić uwagę, na to czy ktoś przy tym nie ucierpi..." To mi brzmi fałszywie. Przykrywasz coś takim mówieniem, uciekasz od czegoś. Bo ta zasada, skądinąd słuszna, ma dwa końce, albo inaczej, musi działać dwukierunkowo. Jeśli Ty cokolwiek poświęcasz, by ktoś inny był szczęśliwy (?), to musisz mieć jakąś rekompensatę, przy czym tą rekompensatą może być cokolwiek, choć nie wszystko może być sensowną i dobrą dla Ciebie rekompensatą. Czasami jest nią masochistyczne cierpienie, świadomość, że jest się w jakiś sposób męczennicą. Drugim końcem tego kija jest postawa osoby, która z Twojego poświęcenia, rezygnacji z samej siebie, Twojego cierpienia korzysta. Jeśli robi to w sposób egoistyczny, a na dodatek ma świadomość, z czego Ty sama rezygnujesz, to swoje potrzeby, swoje "szczęście", zaspokaja Twoim kosztem, kosztem Twojego poświęcenia, Twojego cierpienia. I cala ta konstrukcja myślowa wali się w gruzy, bo stoi na jednej tylko "nodze" W tym sensie ta zasada, takie myślenie i postawa wobec siebie i swojego życia jest błędna i szkodliwa, bo w relacjach między ludźmi powinno się stosować reguły komplementarności, równych praw i zobowiazań i chociażby przybliżonej równowagi w braniu i dawaniu. Powiem Ci tak, dla mnie, dorosłego, dojrzałego faceta, koszmarem byłoby życie ze świadomością, że moja żona, którą ja kocham, a są faceci, którzy potrafią kochać niewyobrażalnie mocno, do szaleństwa, jak sama piszesz, przez tak wiele lat kocha innego mężczyznę i tyle lat cierpi. Byłoby to dla mnie nie do zniesienia, świadomość, że ktoś, kogo ja kocham, cierpi, bo kocha kogoś innego. Nie odnoś tego bezpośrednio do swojej sytuacji, potraktuj moje rozważania jako ogólne, jednak pojawiły się we mnie te myśli po tym, jak przeczytałem, co sama napisałaś. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
Nie wiem, czy uda mi się to wszystko trafnie wytłumaczyć :)) Z większą częścią tego co piszesz zgodzę się. 1) Tak, uciekam - od „zakazanej” miłości. 2) Tak - rekompensatą jest nie znająca granic miłość do moich dzieci; jakaś mała „rzecz „, którą udało mi się zrealizować; spokojne życie; świadomość tego, że jestem kochana; radość z tego, że uda mi się Tamtego gdzieś przypadkowo zobaczyć i wiem, że dobrze Mu się wiedzie…itp. A teraz o moim mężu. Sugerujesz, że On kocha mnie w egoistyczny sposób. Wiesz, nigdy nie analizowałam w ten sposób jego uczuć….Ale może i masz rację. Jednak On naprawdę daje mi siebie całego, rozumiesz? Ja sama nie postrzegam się jako „męczennicę”. Żyję tak samo jak miliony innych ludzi – jestem skoncentrowana na codziennych obowiązkach. Nie użalam się nad sobą . Jedynie od czasu do czasu pojawia się….. Powiem tak, moje życie nie jest nieszczęśliwe. Do pełni szczęścia (idealnego szczęścia – jeśli takowe w ogóle istnieje) brakuje mi tylko jednej Osoby. Tylko tego jednego ogniwa brakuje w całym tym moim życiowym „łańcuchu”. Ale wiem, że nie można w życiu mieć wszystkiego . Musi być jakaś równowaga... :)) Nie wiem też, czy gdyby przyszłoby mi złamać swój kanon zasad, nie miałabym "kaca moralnego" ? Nie wiem, czy nie cierpiałabym bardziej z tego właśnie powodu - skrzywdziłabym przecież przynajmniej 6 osób, w tym 4 niczego winnych dzieci....Nie wiem, czy byłabym w stanie udzwignąć taki ciężar. Dobra, dość już tego mojego bełkotu ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja twierdzę
I jeszcze jedno. Zasady przekazane przez moich rodzicieli zbyt mocno zakorzeniły się i działania z nimi niezgodne, zapewne za mocno by się na mnie odbiły ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudno to zrozumieć...
SKĄD MĘKA? Cierpi człowiek, bo służy sam sobie za kata: Sam sobie robi koło i sam się w nie wplata. To jest trudne i bolesne, rozumiem to. Zważ jednak, że zasady tworzy człowiek, który żyć powinien nie dla zasad, ale dla siebie i z innymi. Zasada nie może być ponad dobrem człowieka. Trąci to pewnym relatywizmem, wiem, ale trudno jest żyć i wbrew wyznawanym zasadom i nie mniej trudno wbrew uczuciom. Nie ma wtedy zgodności z naszym wewnętrznym "Ja", które pragnie całymi latami czegoś innego, a zasady, lęki, presja otoczenia i wszystko inne na to nie pozwalają. A życie jest tylko jedno... Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×