Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Błękitne Niebo26

Dziewczyny wychowywane bez ojca...

Polecane posty

Gość newta
Widzę, ze ten temat jeszcze tu żyje. Pisałam na wielu forach, ale raczej wszystkie były "przestarzałe". Jestem od Was wszystkich, jak mi się wydaje, młodsza. Mam dopiero 18 lat i moim skromnym zdaniem dojrzałam rok temu, może nie fizycznie, ale psychicznie, po 17 latach zerowego kontaktu z ojcem, o którym matka mi powiedziała jak miałam 15 lat, odezwałam się do niego, SAMA! Spotkaliśmy się. Najpierw był dla mnie panem, potem mówiłam po imieniu, a teraz jest tatą... No znaczy się jak mi przejdzie przez gardło, to tak mówię, a przechodzi rzadko. Nie wiele się zmienił po pierwszej rozmowie... Czasem jest, czasem go nie ma, chyba nie potrafi sobie z tym poradzić. To głupie, ale STRASZNIE GO KOCHAM! I Czuje się przy nim tak bezpiecznie, chociażbyśmy się spotkali raz na 2-3 miesiące... Czasem przychodzi bardzo dużo i rozmawia ze mną, ale często, też coś obiecuje i tego nie robi, a ja dalej pielęgnuje w sobie nadzieję, ze znów się odezwie... Nienawidzę siebie za to czasami... Faceta nigdy nie miałam, nie umiem z nimi rozmawiać... Wzięłam się z romansu, poza mną jest jeszcze dwóch braci, którzy mieszkają z nim i swoją mamą a jego żoną są mniej, więcej 8 lat starsi... Przyjaciele mówią, ze powinnam z nim porozmawiać, postawić sprawę ostro, ze albo się zmieni albo zniknę. Ale ja się boję tej drugiej odpowiedzi! Boje się ze zniknie i nie będzie już nawet tej sekundy radości, tej sekundy z Tatą... A tak to zawsze mam możliwość jakiegoś spotkania, jakiejś niespełnionej kolejnej obietnicy, nadziei, która czasem niszczy a czasem pozwala żyć. Czy Wy też tak macie? Dobrze zrobiłam że się odezwałam? Czy ojciec to też jedno z waszych najskrytszych i najważniejszych marzeń, czy po prostu jeszcze jestem dziecinna i niedojrzała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pillow
jak dobrze, że trafilam na ten temat tutaj, bo uswiadamiam sobie dziewczyny ze jest nas bardzo duzo, a na pewno kazda na was czuje sie ze swoim problemem wyobcowana inna, nie godna zrozumienia, bo jak nas moze zrozumiec ktos kto mial normalna rodzine i od dziecka otaczany byl obustronna miloscia. Dla tego takie fora jak te daja sile bo mozna wywnioskowac duzo porownac niemalze te same problemy i wyciagnac wnioski. Walczyc ze soba, bo w moim przypadku jest to wieczna walka z nadwrażliwoscia nieufnościa i wiecznym poczuciem osamotnienia. Przeczytawszy to forum zrozumialam przyczyne...brak ojca. Moi rodzice rozwiedli sie w 2005r. Wczesniej nie zyli juz se soba pare lat ojciec siedzi 9 lat za granica. Kiedy mieszkal z nami tworzyl istne piekło alkohol ciagłe zdrady i awantury wyrosłam w przekonaniu ze meżczyzna zdradza, chronicznie zdradza i to jest juz jakby juz uwarunkowane natura ich nie da sie zmienic, kiedy ojciec wyjechal poczula ulgee wielka ulge iedy bylam sama z mama(dodam ze jestem jedynaczka) ALe sielanka nie trwala krotko bo moja matka kobieta ktora rowniez dorastala bez ojca dosyc predko znalazla pocieszenie w innym, ktory pozniej niestety wbrew mojej woli zostal jej mezem, nigdy nie akceptowalam go ale uczylam sie z nim zyc...ciezko uwieżcie. 2lata i co sie okazalo....facet jest nałogowym alkoholikiem..... pare kolejnych lat przezylysmy od jego ciągu alkoholowego do ciągu ...istny koszmar...nie wiem co wtedy czułam bo bylam chyba pozbawiona wszelkich wiekszych emocji poprostu taka apatia...i niezrozumienie niesprawiedliwosci losu:( teraz jestesmy z mama na etapie wymeldowania "ojczyma" bo w koncu kobieta zrozumiala ze zycia z nim nie bedziemieć....lepiej pozno niz wcale..no taka ta moja historia watpie ze ktos to przeczytał przeraża sama ilością ten teks... ale pozdrawiam was dziewczyny jestescie wszystkie piekne dla tego chociazby ze jestescie wrażliwe, jestem przekonana że w koncu trafi sie wam mezczyzna tym ktore go nie maja , ktory doceni to i zapragnie sie zaopopiekowac i otoczyć czułością.. Ja takiego znalazłam, choc daje mu w kosci chwilami same rozumiecie ...zazdrosc, kontrola i ciagla niepewnośc..on pochodzi z cudownej rodziny wiec ucze sie troche od nich jak ten mechanizm rodzinny powinien wygladać. Koncze te wypocinki !! POZDRAWIAM SERDECZNIE :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pillow
jak dobrze, że trafilam na ten temat tutaj, bo uswiadamiam sobie dziewczyny ze jest nas bardzo duzo, a na pewno kazda na was czuje sie ze swoim problemem wyobcowana inna, nie godna zrozumienia, bo jak nas moze zrozumiec ktos kto mial normalna rodzine i od dziecka otaczany byl obustronna miloscia. Dla tego takie fora jak te daja sile bo mozna wywnioskowac duzo porownac niemalze te same problemy i wyciagnac wnioski. Walczyc ze soba, bo w moim przypadku jest to wieczna walka z nadwrażliwoscia nieufnościa i wiecznym poczuciem osamotnienia. Przeczytawszy to forum zrozumialam przyczyne...brak ojca. Moi rodzice rozwiedli sie w 2005r. Wczesniej nie zyli juz se soba pare lat ojciec siedzi 9 lat za granica. Kiedy mieszkal z nami tworzyl istne piekło alkohol ciagłe zdrady i awantury wyrosłam w przekonaniu ze meżczyzna zdradza, chronicznie zdradza i to jest juz jakby juz uwarunkowane natura ich nie da sie zmienic, kiedy ojciec wyjechal poczula ulgee wielka ulge iedy bylam sama z mama(dodam ze jestem jedynaczka) ALe sielanka nie trwala krotko bo moja matka kobieta ktora rowniez dorastala bez ojca dosyc predko znalazla pocieszenie w innym, ktory pozniej niestety wbrew mojej woli zostal jej mezem, nigdy nie akceptowalam go ale uczylam sie z nim zyc...ciezko uwieżcie. 2lata i co sie okazalo....facet jest nałogowym alkoholikiem..... pare kolejnych lat przezylysmy od jego ciągu alkoholowego do ciągu ...istny koszmar...nie wiem co wtedy czułam bo bylam chyba pozbawiona wszelkich wiekszych emocji poprostu taka apatia...i niezrozumienie niesprawiedliwosci losu:( teraz jestesmy z mama na etapie wymeldowania "ojczyma" bo w koncu kobieta zrozumiala ze zycia z nim nie bedziemieć....lepiej pozno niz wcale..no taka ta moja historia watpie ze ktos to przeczytał przeraża sama ilością ten teks... ale pozdrawiam was dziewczyny jestescie wszystkie piekne dla tego chociazby ze jestescie wrażliwe, jestem przekonana że w koncu trafi sie wam mezczyzna tym ktore go nie maja , ktory doceni to i zapragnie sie zaopopiekowac i otoczyć czułością.. Ja takiego znalazłam, choc daje mu w kosci chwilami same rozumiecie ...zazdrosc, kontrola i ciagla niepewnośc..on pochodzi z cudownej rodziny wiec ucze sie troche od nich jak ten mechanizm rodzinny powinien wygladać. Koncze te wypocinki !! POZDRAWIAM SERDECZNIE :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk26
A mój ojciec zmarł jak miałam 9 lat. Mój świat sie zawalił, byłam tzw. córeczką tatusia, a tu nagle nieodwołalnie go zabrakło. Mama miała swoje problemy, siostra była dorosła a ja zostałam z tym wszystkim sama. Dziś mam 25 lat. Nie ciągnie mnie do starszych mężczyzn, ale reszta cech które opisałyście zgadza sie w 100%. Mam za sobą jeden związek, po którym dochodziłam do równowagi 3 lata. Dużo sie nauczyłam, teraz jestem bardziej świadoma tego co sie ze mną dzieje, ale i tak boje sie odrzucenia i tego że stłamsze ewentualne uczucie swoim zaangarzowaniem i nieustannym domaganiem sie czułości i troski. Poznałam faceta, wydaje się miły. Spróbuje nie popsuć tego co może między nami wyniknąć. Chciałam podziękować za te wszystkie wypowiedzi, bo świadomość, że to nie moje fanaberie tylko braki w wychowaniu emocjonalnym pomaga mi pracować nad sobą. Dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieskoooooka
Ja wychowuje sie od malego z ojczymem, ktory slucha sie mojej mamy, wszytsko co ona powie to swietosc. Mama jest tez tak naprawde glowa rodziny, zalatwia sprawy urzedowe, remontowe, samochodowe itp itd. Ojca biologicznego nie znam, bo porzucil mnie kiedy bylam malutkim dzidziusiem. POdobno nawet nie przyszedl na chrzest:( Wszytsko to rozrywa mi serce, zauwazylam ze kiedy mialam 15,16 lat (dzis mam 25) mniej jakos na mnie to wplywalo, mnie j nad tym myslalam, teraz mysle codziennie. Codziennie modle sie by ,,ON" mial kiedys przejebane tak jak ja mam, jak wlasnie przez niego mam zanizona samoocene, jak nie potrafie rozmawiac z facetami, wstydze sie ich, boje. Na codzien jestem odwazna i pewna siebie, kiedy tylko zaczynam zwiazek od razu zachowuje sie jak dziecko. Mezczyzna moze ze mna robic co chce, zupelnie sie zmieniam kiedy tylko zaczynam byc czyjas dziewczyna. Zachowuje sie nie jak partnerka tylko sluzaca i niewolnica. Facet po 3 miesiacach spierdala w sina dal, a ja nie odpuszczam, wtedy to nabieram mocy i chce go na sile zatrzymac. A pomysly mam naprawde rozne. Zachowuje sie jak psychol. Wstydze sie tego. Moze mnie wyzwac, zbesztac, dalej trzymam sie swojego,. Musi minac rok, zebym dala sobie spokoj, To chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała i krucha
Choć wychowywałam się w pełnej rodzinie, tzn z ojcem i mamą, to jak czytam niektóre posty, to mam wrażenie jakbym czytała o sobie. U mnie sytuacja różniła się tym, że choć ojciec fizycznie był, to emocjonalnie nie istniał. nie dawał miłości, wsparcia, ciepła. Zawsze tylko krytykował i gnębił. Tak bardzo mi przykro. To ciągle siedzi w moim sercu i ciągle boli. Też mam obniżoną samoocenę, nie potrafię rozmawiać z mężczyznami, a jak już się zakocham to kocham za mocno. Boję się samotności, a jednocześnie boję się otworzyc przed nimi. to skomplikowane. Coraz częściej zauważam, że potrafię być chłodna emocjonalnie i zamknięta. zupełnie jak mój ojciec :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dosomethin
Ja wychowałam się bez ojca. Od najmłodszych lat podobali mi się starsi mężczyźni (np nauczyciele). Poza tym lubię się meżczyznami bawić, lubię, kiedy są zazdrośni. Dziecinne, ale tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Jestem mężczyzną. Dojrzałym. Ojcem. Mam półroczną, cudowną córeczkę. Powiem Wam tak: mało tysiąca całusów każdego dnia. Wyczuwam bezbrzeżną potrzebę dziecka do przytulania się do ojca. Wiem, jak bardzo ojciec potrzebuje przytulenia się do córeczki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak samo mam
a ja myślałam ze to ze mna jest cos nie tak a teraz mam jeszcze jeden powód zeby jeszcze bardziej znienawidzić ojca...tfuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał 20
Co prawda to jest forum dla dziewczyn, ale mam podobną sytuacje co większość z Was. Mam 21 lat, też wychowałem się bez ojca i powiem szczerze, że nie jest łatwo. Chłopcy wychowywani bez ojca też mają problemy, ja podobnie jak większość z was mam problemy w kontaktach z płcią przeciwną. Nigdy jeszczenie miałem dziewczyny, bo zawsze byłem nieśmiały (nie piszę tu aby poradzić się jak poderwać dziewczynę) i to było moim głównym problemem. Jak byłem dzieckiem zawsze lepiej dogadywałem się z dziewczynami niż z chłopcami bo się ich bałem(wychowywała mnie mam i babcia dlatego trochę mam w sobie pierwiastka z kobiety). W liceum już było inaczej bo wkrurzało mnie już to, że byłem tzw "babskim przyjacielem". Mało tego przez większość życia, gdyż mój ojciec był strasznym człowiekiem i ogromnie skrzywdził moją matkę, to długo uważłem, że faceci są źli a kobiety są przez nich krzywdzone(dosłownie!) gdyż mój "ojciec" to potwór nie człowiek i strasznie skrzywdził moją matkę. Ale chyba lepeiej być wychowanym bez takiego ojca, bo jak sobie pomyśle, że miałbymbyć taki jak on i miałbym tak samo krzywdzić inne kobiety to już wolałbymbyć na zawsze singlem. Też unikałem kontaktów z innymi ludzmi, dopiero w połowie liceum zacząłem spotykać się z innymi i zacząłem życie towarzyskie. Wprzypadku chłopców bez ojca część z nich też nie umie nawiązać kontaktu z płcią przeciwną( w moim przypadku zgadza się) część z nich jest nieporadna (zgadza się, też byłem taki ale zacząłem ostro nad sobą pracować) a część z nich zostaje homoseksualistami( nie zgada się w moim przypadku). Chłopiec bez ojca nie ma męskiego autorytetu do naśladowania i w pewnym momencie sam musi dojść do siebie, zobaczyć jaki jest a jaki pownien być jako mężczyzna i niema zmiłuj się. Do tego poprostu samemu trzeba dojść. Jako nastolatek szukałem autorytetu wśród kolegów i bardziej liczyłem się ze zdaniem innych niż ze sobą, ale już tak nie robię. Co do związków to wydaje mi się, że może lepiej by było jak dziewczyna wychowana bez ojca znalazła by sobie chłopaka też bez ojca(wiek nie powinien w tej sytuacji grać istotnej roli) bo wtedy oboje partnerzy lepiej by się rozumieli, gdyż mieli by identyczny problem i nadawali by na tych samych falach, a zbiegiem czasu w związku pełnym miłośći może mogliby pomóc sobie nawzajem. Tak misię wydaje, choć może się mylę. Cóż trochę się rozpisałem.... Tak czy siak doskonale was rozumiem bo sam przez to przechodzę, ale życie mnie nauczyło że samemu muszę się odnaleźć. W każdym bądź razie nie jesteście same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał 20
PS. Też bardzo boje się samotności i sam coraz częściej odzczuwam głód miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaolaaaaaaaaaaa_a
dzieciństwo bez ojca strasznie kopie psychikę, na życie patrzy się zupełnie inaczej... naprawdę zazdroszczę tym którzy mimo braku ojca wyrośli na normalnych ludzi, tzn. takich bez problemów o jakich mowa była we wcześniejszych postach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość contraskowe miasteczkoed
hahahhahaha lnic lepszego nie czytałam haha , czyli co jestem nienor malna hahha , a czym to sie objawia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaolaaaaaaaaaaa_a
Ja siebie nie uważam za normalną, to jak Ty na siebie patrzysz to twoja sprawa. Uważam, że takie problemy jakie mają osoby wypowiadające się wcześniej nie są normalne, są wynikiem takich a nie innych przeżyć, doświadczeń, wpływu wychowania i dzieciństwa na dorosłe życie, a większość ludzi wychowuje się mimo wszystko w pełnych rodzinach. I jak już mówiłam ja również zaliczam się do osób które borykają się z takimi kłopotami, 'nienormalnymi'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TH is IT
A odwrotnie jak to działa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TH is IT
Mam 27 lat i 8 miesięcy i nigdy nie miałem dziewczyny Ciekawe czy na to wpływ ma to że jestem tylko z mamą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaolaaaaaaaaaaa_a
nie wiem, nie jestem specjalista... ale mysle ze w druga strone tez to działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał 20
To też bardzo zalezy od ludzi, jeden zmoich kumpli też wychowywał się bez ojca ale obecnie nie ma żadnych problemów z dziewczynami i nie jest w żadnym stopniu zniewiaściały(wręcz przeciwnie). Skolei znam też gościa co wychował się w pełnej rodzinie, a jest taki lekkomyślny, nieporadny i łatwowierny, że aż żal człowieka, do jednej klasy w liceum chodził ze mną inny gość wychowany bez ojca z przewrażliwioną i nadopiekuńczą matką, która nie pozwalała mu nawet z psem wychodzić bo bała się, że pójdzie do kolegów a wg niej oni sprowadzają go na złą drogę.A efekt był taki, że chłopak był niedojżały emocjonalnie do życia w społeczństwie ma tyle lat co ja a do dzisiaj nie skończył liceum.Osobiście nie znam dziewczyny wychowanej bez ojca, a szkoda. W większości przypadków wychowania bez ojca to powyższe problemy niestety sie sprawdzają. Trzeba poprostu z tym żyć, być na luzie(wberw pozorom to naprawdę działa) i samemu do wszystkiego dojść bo nikt za nas tego nie zrobi, chyba, że wierna kochająca partnerka która pokocha cię za to jaki jesteś, ale to już chyba ginący gatunek. Kobiety też potrafią ranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luxurylife
Witam. Mam na sprzedaż oryginalne perfumy takich firma jak Lacoste, Chanel, Calvin Klein, DG, DKNY, Carolina Herrera, Givenchy, Paco Rabanne, Versace, Hugo Boss, Armani, Kenzo. Posiadam zarówno męskie jak i damskie zapachy. Możliwość sprzedaży przez allegro. Jeśli ktoś jest zainteresowany to proszę pisać w tym wątku, lub gg: 1467750 email: luxurylife@o2.pl link do jednej z aukcji allegro: http://allegro.pl/item894415480_chanel_coco_mademoiselle_edp_100ml_nowe_bcm.html Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał 20
Hmmmm... Są jeszcze porządne, wrażliwe dziewczyny co oceniają faceta po tym jaki jest a nie po tym czy ma włosy na żelu czy ma nowe auto i jak gruby jest jego portfel, chociaż coraz więcej ludzi mówi mi, że już ich niema, jescze inni mówią mi, że są tylko nie umiemy ich odnaleźć (wy kobiet napewno tak samo uważacie o facetach), są jescze porządni i wrażliwi faceci co też mają nie mniejszą niż Wy potrzebe kochać i być kochanym i nie oceniają kobiety po cyckach czy pośladkach tylko po tym jaka kobieta jest wewnątrz. Niby są a jakoś nie mogą się nawzajem odnaleźć.... Ale prawda jest taka, że wina zawsze jest po obu stronach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaolaaaaaaaaaaa_a
Ja nie zwalam wszystkiego na fakt, że wychowałam się bez ojca, zdaje sobie sprawę, że na to jak wygląda teraz moje życie nałożyło się wiele czynników ale może moje podejście do życia było by mniej pesymistyczne byłabym mniej podejrzliwa i nie chowała bym się tak za jakąś niewidzialną tarczą gdybym miała ojca. Mężczyźni to dla mnie obca rasa, mam wrażenie ze albo oni mnie nie widzą albo ja ich... jakiś inny język czy co? może bym się go nauczyła gdybym miała od kogo. Ja chyba nie ranie, nie mam kogo, tak mi się przynajmniej wydaje. Ale wydaje mi się, że w tym przypadku płeć nie ma znaczenia. To czy ktoś jest głupi i widzi tylko cechy zewnętrzne, czy jest podły i rani innych, to przypadłości ludzkości a nie tylko jednej jej połowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał 20
Źle mnie zrozumiałaś, ja nie powiedziałem, że to jest przypadłość płci. Prawda jest taka, że każdy człowiek jest inny, zarówno faceci jak i kobiety potrafią ranić. . Zarówno wśród kobiet jak i facetów są ludzie dobrzy i źli, szczerzy i zakłamani. „Mężczyźni to dla mnie obca rasa” wiele mężczyzn to samo uważa o kobietach, wywodzi to się z tego ,że kobiety myślą inaczej niż mężczyźni, co jest przyczyną wielu damsko-męskich nieporozumień. Co do faktu wychowania bez ojca, to w moim przypadku jest to jednak główna przyczyna moich problemów. Napisze od początku jak to wyglądało- Jak już się urodziłem to moja matka mieszkała z moją babcią, po rozstaniu z moim „ojcem” kupiła mieszkanie w innej dzielnicy, bo Niechciała już mieszkać ze swoją matką czyli moją babcią( bo ta w obrzydliwy sposób wtrącała się w jej poprzednie związki) i chciała samodzielnie ułożyć sobie życie. ALE moja babcia sprzedała dom i wprowadziła się do bloku obok… zawsze była nadopiekuńcza do przesady, codziennie przychodziła(do dzisiaj!) do mieszkania pod pretekstem „ugotowania obiadu” siedziała całymi dniami, pod pretekstem mnie jako małego dziecka. Pilnowała też mamy aby nigdzie nie wychodziła( czy to na prywatkę czy cokolwiek w tym stylu), a jak już poznała jakiegokolwiek faceta to lepiej nie mówić co się działo. Wpierdalała się we wszystko, matka nawet nie mogła zaprosić koleżanek do domu bo ta cały dzień siedziała u niej, gotowała i czekała aż mama wróci(jak by nie wiedziała, że mama może sobie sama odgrzać jedzenie). Co prawda niby miała pretekst aby się mną zajmować podczas jej nieobecności ale jak już zacząłem chodzić do przedszkola to bez jej wiedzy zabierała mnie wcześniej bo się o mnie tak bała. Matka jak się dowiedziała to czasem dzikie awantury robiła aby mnie nie zabierała tak wcześnie i nic. A efekt był taki, że w podstawówce nie umiałem się odnaleźć w grupie bo nie byłem do tego stopniowo przyzwyczajany i przedszkolu nawet nie miałem czasu aby integrować się z innymi dziećmi bo babcia zaraz mnie zabierała. Moja mama dwoiła się i troiła aby zastąpić mi ojca i wychować mnie na mężczyzne, próbowała być dla mnie surowa. Ale babcia zawsze mówiła jej „ nie krzycz na niego przecież to jeszcze małe dziecko”( wtedy już taki mały nie byłem). Na wszystko mi pozwalała, wmawiała mi że „ludzie są źli i nie należy się z nimi trzymać a trzeba być zajętym tylko i wyłącznie rodziną” narzucała wszystkim swoją wolę i wprowadziła do naszej rodziny jakiś chory zwyczaj izolowania się od ludzi. I tak wyrosłem na rozpaskudzonego rozpuszczonego i nieprzystosowanego do życia chłopczyka. Najlepsze jest to że babcia od małego wmawiała mamie, że wszyscy mężczyźni są źli, a mnie to samo mówiła o kobietach. Kiedyś jak zaprosiłem koleżankę do domu to chciałem zamknąć drzwi od pokoju i z nią po prostu pogadać jak z koleżanką a ta już się wydzierała, że „nikt w tym domu nie ma przed nikim tajemnic i nikt nie będzie zamykał przede mną drzwi a jak ta ździra( moja koleżanka) ma coś naprzeciwko to nie stąd idzie” i tak się skończyło ,że ją od tak wyrzuciła. Nienawidziłem jej wtedy. Powiedziałem o wszystkim matce, a ta zaczęła płakać i mówiła, że już nie ma siły, że nie wie jak ma mnie wychować zdala od niej i że chce wreszcie mieć własne życie. Nawet jak już byłem nastolatkiem to babcia zabraniała mi wykonywać wszelkiego rodzaju męskich zajęć w domu np. przesunąć szafę, wytrzepać dywan czy naprawić kran czy kosiarkę na działkę itp. Bo bała się że „zrobię sobie krzywdę” i tak do liceum byłem ofermą na niespotykaną dotąd skale. Dopiero w liceum coś we mnie pękło, w tym samym czasie matka mi o całej tej sytuacji z babcią szczegółowo opowiedziała(bo długo to do mnie nie docierało), radziła mi abym zaczął wreszcie spotykać się z kolegami czyli po prostu abym zaczął normalne życie towarzyskie. I zacząłem, co później zaowocowało w moją przemianę, ale też było przyczyną wielu kłótni z moją babcią. Dzisiaj jeden z tych moich kolegów w liceum jest moim przyjacielem, ale był cierpliwy wobec mnie, bo podobnie jak Ty byłem trochę podejrzliwy(dopiero po roku znajomości mu zaufałem). Na początku troche odstawałem od niego i jego kolegów ale w końcu zmieniłem się, po długim czasie i ciężkiej pracy nad samym sobą ale w końcu ZMIENIŁEM SIĘ. Ale wiem że moja babcia zrobiła mi wielką krzywdę, a mama była bezsilna wobec niej. Gdyby mój „ojciec” był człowiekiem i kochałby moją matkę i byłby przy niej i pomagałby jej przy moim wychowaniu to wszystko by zupełnie inaczej wyglądało. Ale cóż z tego jak nigdy skurwiela na oczy nie widziałem. Tak po prostu wyglądało moje życie…. Sam musiałem przystosować się do normalnego funkcjonowania inaczej bym zginął na tym świecie. A naprawdę cięzko było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emka88
Czytając Wasze posty widzę (jak pewnie większość z nas tutaj) swoje w nich odbicie. Też jestem dziewczyną wychowywaną bez ojca, nigdy go nie było w moim życiu, zawsze mieszkałam tylko z Mamą, aż do pewnego momentu... Zawsze gdy pytałam Mamę o to kto jest moim ojcem, o to co się z nim dzieje, gdzie jest, dlaczego nie ma go z nami dostawałam krótkie, zdawkowe odpowiedzi np. wyjechał i nigdy nie wróci. Bardzo kocham swoją Mamę ale nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego nie chce powiedzieć mi prawdy. W końcu gdy zaczęłam dorastać tak mi brakowało ojca że zmusiłam Mamę by mi o wszystkim powiedziała, to był szok.. Okazało się że mieszkamy w tym samym mieście, że on ma żonę i córkę, oraz jeszcze dwoje dzieci z poprzednich "związków". Postanowiłam się z nim spotkać, z jego córką również. NA początku byłam szczęśliwa jak nigdy, bo spotykaliśmy się dość często czy to z nim czy z siostrą, ale po jakimś czasie okazało się że z ich strony nie było to szczere. Ojciec spotykał się ze mną tylko dlatego że widywałam się z jego córką a ona chyba tylko po to żeby się odegrać na mnie i mojej Mamie. Gdy zdałam sobie z tego sprawę to zabolało bardzo, kolejny raz czułam się zdradzona i opuszczona, ale teraz już nie wracam do tego, spotykam ich czasem na mieście i co jest najdziwniejsze to oni się mnie jakby boją. Unikają kontaktu, "uciekają", a ja żyję dalej z problemami, jakoś sobie radząc i mając nadzieję że kiedyś w końcu trafię na "innego" niż ci do tej pory, mężczyznę.. Bo jeśli chodzi o moje związki to zawsze coś szło nie tak, albo za bardzo mi zależało albo nie zależało wcale. Dzięki, jeśli komuś chciało się o tym wszystkim czytać, życzę Wam dziewczyny i chłopaki szczęścia w miłości, wiem że takie osoby jak my są bardzo silne psychicznie i wiele zniosą, ale potrzebują też bliskości i troski by móc uwolnić swoją wrażliwość i otworzyć się na świat oraz innych..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje życie również było bardzo pokręone. Od kąd pamiętam w moim domu były ciągłe awantury. Ojciec bił mnie , moje rodzeństwo , moja mame która później zachorowała na nowotwór nie wiem dlaczego od razu od niego nie odeszła ale była wspaniałą kobietą i pewnie chciała zebyśmy mieli pełną rodzine i napewno tez bardzo sie bała. Kiedy rodzice sie rozeszli miałam 9 lat mama juz wtedy bardzo cięzko chorowała a on ojciec nadal nie dawał jej spokoju męczył ją za każdym razem robił wszystko aby nam utrudnic życie (dodam ze dobrze mu to wychodziło jak ma sie kase ma sie wszystko i wszystko mozna kpic). Kiedy miałam nie spełna 12 lat mama zmarła nawet nie umiem opisać jaki to był żal, ból z którym do tej pory nie potrafie sobie poradzic. Musieliśmy wrócić do ojca, ojca który nigdy nas nie kochał, nie okazywał miłości tego ze jesteśmy ważni dla niego. I tak przez 7 lat zyliśmy razem pod jednym dachem niby jak rodzina ale naprawde jak obcy ludzie. Nigdy nie rozmawialiśmy za wszystko wyliśmy przez ojca karceni nie można było mu się sprzeciwić. Wyzywał nas naszą zmarłą mame. Naprawde mogła bym wiele na pisać o życiu tam ale nawet nie potrafie. Kiedy byłam w 3 klasie technikum na samym poczatku ojciec wyrzucił mnie z domu, okradajac mnie wczesniej z pieniedzy jakie zostawił mi mój dziadek na start w pełnoletnie zycie (dziadek juz nie zyje). Ojca nie interesowało to za co będę życ jeść funkcjonować, to co ze mną się stanie. W domu został mój młodszy brat- był wtedy w gimnazjum. Ojciec z nim nie rozmawial nie dawał mu jeść wyobrażacie to sobie on jadł to co ktoś z rodziny mu dał nie jadł w własnym domu bał sie nawet otwożyć lodówkę. Jak tak mozna traktować własne dzieci no jak czy to jest człowiek? normalny człowiek? W mojej szkole doradzono mi zgłosić sprawe na policji tak zrobiłam teraz ojciec oskarżony jest o znęcanie sie nad nami psychiczne i fizyczne. I ciągla z nim walczymy o alimenty o normalne zycie. Teraz chce nas z domu wymeldować tylko po to aby nam zycie utrudnic gdyz ja nie mam gdzie sie zameldowac a wiecie ze bez meldunku człowiek nie istnieje. Obecnie razem z bratem kozystamy z pomocy psychologa bo naprawde jest nam cięzko radzic sobie z tym wszystkim. Dodam że ja tak bardzo potrzebowałam miłości ze kiedy tylko poznawałam kogoś kochałam go tak bardzo że on odchodził bał się tego, mojego osaczania kontroli. Ale musze powiedziec wam jedno nigdy sie nie poddaje o wszystko walcze do końca resztkami sił ale walcze, bo wiem ze teraz juz nikt mi nie pomoże ze zaczynam zycie sama od poczatku od zera i wierze bardzo w to że wspiera mnie mama i ona nie pozwoli aby stała mi się krzywda ani mi ani mojemu kochanemu bratu. I wam wszystkim tez zyczę dużo siły i wytrwałości kiedys napewno wszystko się ulozy. Pozdrawiam Beata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emka88
beti02, życze Ci dużo szczęścia w życiu i wytrwałości, wierzę że to wszystko przez co przeszliśmy tylko nas wzmocniło i teraz nie pozwoli się poddać... Trzymaj się mocno! i Wy wszyscy też:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja: wychowywana bez ojca, w dodatku jestem DDA i borderline. :( Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! Relacje z facetami, zwiazki - porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elula
happy! ja tez jestem border,moze nie w wersji hard,ale jestem.. do tego symbiotyczny..chodze do psycho i on nie chce mi powiedziec,co mi jest ale ja sie domyslam. ojca oczywiscie nie bylo w moim zyciu i teraz latam i szukam sobie idealu,ktory stworzylam w glowie a to sie rowna porazka.,bo takich nie ma. poza tym:raz sie przyklejam psychicznie do faceta a zaraz sie nim brzydze a przy tym wszystkim sie spinam jak spinacz. z boku to wyglada pewnie,ze jestem oschla,niedostepna itd a to nieprawda,bo jestem jednym wielkim spieciem i dopiero otwieram sie ,jak czuje sie w miare bezpiecznie.to z kolei wymaga od faceta cierpliwosci,bo skad on ma wiedziec co w mojej glowie siedzi? do dupy takie cos. a najzabawniejsze jest to,ze w zyciu funkcjonuje jako w miare zaradna,wesola osoba,boze:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motocyklówkametalówka
Może ten temat już troszke przedawniony, ale i ja zapragnęłam dodać swoją historię. Otóż mam 16 lat, jak większość wychowywałam się bez ojca. Zawsze myślałam, że nie ma większego wpływu na mnie brak ojca w moim życiu, ale teraz po latach, kiedy wyznaczyłam sobie inne priorytety niż posiadanie ojca, ukazały się braki, uszczerbki i niedociągnięcia w moim życiu i psychice, i rzeczy których kiedyś nie do końca rozumiałam, wydały się nagle zrozumiałe. Całemu mojemu życiu towarzyszy nieustające poczucie samotności, okropnej nieznośnej samotności. Moja mama, kocham ją nad życie, ale wiem, że nie zastąpiła mi w żaden sposób prawdziwej rodziny sama. Jako osoba która samotnie mnie wychowuje (no dobra, na spółe z dziadkami :) powinna mi okazywać dwa razy tyle uczucia co jako jeden rodzic... A ona nie okazała mi nigdy NIC. DOSŁOWNIE. Jako kobieta jest dość oziębła, i nie potrafi okazywać uczuć. Kiedy tak bardzo brakowało mi rodziców, wsparcia gdy miałam różne problemy byłam ze wszystkim sama, boli mnie to, że matka nie traktowała mnie jak córke, lecz jak jakąś nieważną koleżanke. Zawsze zastanawiałam się, czy takie traktowanie dzieci jest normalne, ale po latach doszłam do wniosku, że nie :/ Tak więc, tęskniłam sobie za normalnym domem, tkwiąć w tej swojej rozpaczliwej samotności. Nie potrafie się tego pozbyć. Bardzo chciałabym sobie znaleźć normalnego, dorosłego i odpowiedzialnego partnera na resztę życia... Ale wiem, że zaden nie będzie chciał na stałe nastolaty :/ Nie mam jakis większych kłopotów z kontaktami z rówieśnikami, ale nie czuję z nimi tej solidarności, dla mnie oni są dziecinni, mają po kilku/nastu chłopaków, ja bym tak nie mogła. Z chłopakami wiążą mnie jedynie jakies przyjazne stusunki, nigdy nie dopuściłam do czegoś więcej, choc i tak niewielu było chętnych... Teraz czekam już tylko, żeby skończyć te 18 lat, znaleźć kogoś i zacząć wszystko od początku, założyć własną, pełną i szczęsliwą rodziną, o niczym tak nie marzę. Przepraszam za Wasz stracony czas na moje wypociny, możliwe że zeszłam trochę z tematu... Ale tak w skrócie, to mam bardzo dużo Waszych objawów które już zostały wymienione, niech nikt nie wciska że brak tak ważnego czlonka rodziny nie ma wpływu na nasze życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 948hfrnd
jA tez wychowalam sie bez ojca umarl jak mialam 3 lat, tez wlasnie w poznawaniu chlopakow mialam problemy.... u mnie w rodzinie nie bylo zadnego chlopaka, tylko siostry i mama,.w szkole podstawowej balam sie chloapkow balam sie z nimi rozmawiac myslalam ze to jacys zli ludzie, jak dostalam prezent od jakiegos chlopaka na gwiazdke szkolną czy mikołajki plakalam i chcialam jaknajszybciej stamtd uciec, z tego mi sie zrobila fobia spoleczna, nawet nauczycielka mi to powiedziala ze chyba mam fobie spoleczna, potem przyszlo gim, balam sie isc do szkoly balam sie ze jakis chlopak mnie zaczepi ze bedzie chcial ze mna gadac ucieklalam chodzilam gdzies po parku ze niby jestem w szkole przez to bylam nieklasyfikowana ale naszczescie udalo mi sie wszystko zaliczyc potem, nom i jak mialam juz 15 lat dziewczyny mialy chlopakow tylko ja taki odludek nadal niechcialam miec kontaktu z chlopakami, pewngo dnia poszlam z kolezanka na jakas impreze jacys koledzy mieli byc, wtedy pamietam mialam straszne nerwy w sobie ale poszlam za namowa kolezanki oni tam pili namawiali mnie napialam sie troche piwa wodki malutko bo niennawidze wodki i jakis chlopak nawet nie wiem jaki jak poszlam do lazienki tabletke gwaltu mi wcisnal do piwa zgwalcil mnie malo pamietam, wtedy to byl koszmar jak wrocilam do domu przez 3 siedzialam w pokoju nigdzie nie wychodzilam mama sie pytala co mi jest to byl bardzo ciezki okres w moim zyciu..... potem to juz calkiem unikalam chlopakow nawet na ulicy nie moglam na nich patrzec, po kilku latach zaczelam z ludzmi gadac na necie o tak o zyciu, no i zaczelam pisac z takim chlopakim kilka miesiecy tak fajnie mi sie z niim gadalo ze po paru miesiacach sie spotkalismy zostalismy para... jakas ta barjera przeciwko chloopcom mi mienla, rozstalismy sie po roku.... ale dobrze pamietam ten zwiazek, potem mialam paru chlaopakow ale krotko tak po miesiacu nie umialam sie przed nimi do konca otworezyc , tez fajnie sie z nimi dogadywalam a teraz mam 19 lat i mam chlopaka juz wiecej jak rok czasu z nim jest mi bardzo dobrze, dlatego mysle ze to ze ktos wychowal sie bez ojca ma bardzo wielki wplyw na dalsze zycie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×