Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Błękitne Niebo26

Dziewczyny wychowywane bez ojca...

Polecane posty

Też znam to uczucie. Ja szukam w facecie opieki chce ciągłego zainteresowania i troski żeby ciągle mi pomagał jak małej dziewczynce. Gdzieś kiedyś w moim życiu tego zabrakło i teraz już zawsze będę tego potrzebować cholernie niesprawiedliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilili1990
obawiam się że też bede miała ten problem(potrzeba opieki)....jeżeli wogle kiedys bede kogos miała.to że byłam wychowana bez ojca to jedna z przyczyn dla ktorej chyba nigody nie bede miala faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowapółnoc
hej..dołączam do Was..kolejna wychowana bez ojca..umarł jak miałam ok 8 lat..patrzyłam na niego jak umiera..to było straszne...nie potrafię tego inaczej opisać..tego nawet się nie da opisać...ból jest tak ogromny....skutek:żadnego męskiego autorytetu w moim życiu...mam 18 lat,nie miałam jeszcze chłopaka,oczywiście odczuwam pociąg do starszych mężczyzn i jednocześnie odczuwam wstręt do fizycznego kontaktu z nimi..zwykły uścisk dłoni powoduje poczucie strachu..nawet własnego młodszego brata nie potrafię przytulić..jestem zimna z zewnątrz..myślałam,ze jestem sama...jednak jest nas więcej..jestem młoda,niektóre dziewczyny po 25 piszą,że nadal w tym wieku nikogo nie miały..boję się tego,że nie znajdę tej drugiej połówki,nasze sytuacje są bardzo podobne..wiele razy czułam zauroczenie..jednak bałam się zrobić ppierwszy krok..nie wiem nawet jak zacząć rozmowę,jak flirtować,to jest chore..jestem taka nieśmiała i zamknięta w sobie..mogłam mieć chłopków,ale ich odrzucałam,bałam się zbliżenia jakiegokolwiek...co jeśli znajdę sobie kogoś za rok za dwa,a on mnie wyśmieje z tego,że bedzie moim pierwszym,boję się tego braku zrozumienia..i tak większośc znajomych patrzy się na mnie dziwnie..oni chodzą na dyskoteki,piją ,palą,bawią się,a ja po prostu tego nie potrzebuję,wolę spać całymi dniami zamknięta w domu i z nikim się nie spotykać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowapółnoc
pragnę tylko czuć się bezpieczna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jestem facetem, cale zycie wychowywala mnie tylko mama. Potwierdza sie to co piszecie, nie mam dziewczyny i pewnie nie bede mial. Wiekszosc siedze w domu, nie wychodze na dyskoteki, prawie wcale nie spotykam sie z ludzmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eyrujdjurk
mojego taty często nie było,jeździl za granicę do pracy,często pił,ale jak nie pił i był w domu to był cudowny.Teraz mam 20lat,a on nie żyje,umarł rok temu przez alkohol.Czasami bałam się,ze jak ktoś mnie odwiedzi on znowu będzie pijany i będę miała wstyd,kilka razy tak było.Dlatego została mi niechęć ,jak ktoś mnie odwiedza,to ja już wolę kogoś odwiedzic,też lubię starszych mężczyzn,miałam chłopaka,ale nie umiem tak okazywać uczuć,jestem nieśmiała w kontaktach z mężczyznami,wydaje mi się,ze nie jestem aż tak rozrywkowa jak inne dziewczyny ,nie mam żadnych nałogów,nie mam ciekawych zainteresowań,jestem raczej spokojna i cicha,ale wśród nowego otoczenia na studiach uchodzę za wesołą dziewczynę,lubianą,zawsze uśmiechniętą ,ale wydaje mi się,że to tylko taka powłoka z zewnątrz,nie lubię rozmawiać o sobie w sensie dzielić się problemami,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madouc
Mój tata umarł gdy mialam 5 lat. Pamiętam, że przez te 5 lat czas spędzałam głównie z nim, bo był wspaniałym wesołym tatą, a ja "ukochaną córeczką":P. widzialam jak umiera. zawał. Podobnie jak wiele z Was lubię widzieć że podobam się starszym mężczyznom. Z niskiej samooceny wyleczył mnie własnie kontakt z chłopakami (rówieśnikami).Na szczęście wyrwałam się ze swojej skorupy i jestem w szczęśliwym, zdrowym związku:D Sądzę że zawsze będę szukać bezpieczeństwa ale tak już chyba ma każda z nas. :) Mam 18 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z moim matka rozwiodła się gdy miałam 6 lat, kiedy miałam lat 13 umarł na zawał. Dowiedziałam się, bo ciotka do mnie zadzwoniła, a tą spotkałam rok przed tym wydarzeniem, zupełnie przypadkowo koło zoo. A ojca oczywiście nigdy nie poznałam tak naprawdę. Widziałam go w wieku 10 lat ostatni raz. Wychowywała mnie mama. Zgadzam się, chyba coś w tym musi być. Umiem stworzyć związek, ale rozum podpowiada mi, że to jednak nie to. Szukam idealnego partnera. Być może dlatego, że nigdy nie miałam ojca i chciałabym stworzyć idealny związek, idealne kontakty - takie jak między ojcem, a córką. Przegapiłam już wiele okazji w życiu, wiele miłości, potrafiłam z dnia na dzień urwać kontakt z delikwentem i już się do niego nie odezwać, zniknąć z życia jego z dnia na dzień. Wiem, że to absurdalne, ale co zrobić. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest coś w tym... mój też zostawił mnie i mame i w dodatku pokazywał sie z innymi na ulicy jakby ngdy nic/dupek/ a mnie do dzis został uraz i strach przed zranieniem, odrzuceniem... mój mąż tego nie rozumie i przez to też mam w zyciu jak ma:/ przej... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żebyscie się tylko nie zesrały
z tego odrzucenia dziewczyny :o rzygac się chce jakie jestescie bidulki, bo tatus was zostawił - całe zło, wszystkie niepowodzenia przez tego chłopa, a właściwie nie przez niego bo go nawet nie było, ot zrobił swoje i poszedł w siną dal a wy takie pokaleczone :o przynajmniej jest na co zwalic wszystkie niepowodzenia życiowe, nie? olał cię facet? masz pociąg dostarszych panów? nie ufasz w związkach? boisz się mężczyzn? wszystko przez ojca, bo cię zostawił...jak wygodnie... najgorzej to maja te wychowane w normalnych domach przez obojga rodziców - bo wtedy nie ma się czym usprawiedliwić, niestety :p a teraz powiedzcie sobie same ile znacie dziewczyn wychowanych przez obojga rodziców? bo waszym torem idąc to WSZYSTKIE bez wyjątków musiały miec bajeczne związki - pierwszy idealny trafiony mężczyzna, małżeństwo, zero kłótni, zero zdrad, wszystko cacy bo tatus nei odszedł...ale czy napewno? bo ja znam setki kobiet i KAŻDA miała różne doświadczneia z facetami i lepsze i gorsze, a to zdrady, a to kłótnie, a to alkoghol i nie ma żadnego znaczenia z jakiej one pochodziły rodziny, bo większość było wychowane z ojcami... i co powiecie na to, bezradne lalunie? najłatwij na kogos zgonić i być nieudacznikiem, rzygac się chce na takie wypociny, wszystko mi się wali bo mnei tatuś 15 lat temu zostawił BU-HU!! ciekawa jestem jak te dzieci w Afryce bez rodziców wychowane, albo dzieci z domów dziecka wychodzą na prostą (bez mamy i taty) bo jakos wychodza, albo ci co walcza o życie w szpitalach, ofiary wojny, gwałtów, zamachów, porwań......a tacy nieudacznicy jak wy siedzą i się użalają nad sobą na durnych topikach...ale macie rację, użalajcie się nad sobą głupie cipy, klepcie się po pleckach jedna drugą bo z takim mysleniem nic wam faktycznie w zyciu nei wyjdzie ale hej! głowa do góry! przynajmniej bedzie na kogo zrzucić i każdy napewno zrozumie :o :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do naiwnego
żebyscie się tylko nie zesrały Jak ty nic nie rozumiesz.Oczywiście że nie tylko kobiety wychowywane przez ojca mają problemy.Czasem ojciec niby jest a i tak jakby go nie było.Ale są tez całakiem inne problemy.Często problemy w związkach są przez to że poprostu kobiety i mężczyźni nie znają różnic wynikających z tego że są innej płci.I powstają nieporozumienia.Albo związki walą sie przez egoizm,albo jeszcze coś innego.Jednak ten brak ojca też swoje robi.Naprawde.Zresztą to jest udowodnione przez psychologów.Ale kobieta kobiecie nierówna,każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie,wiec z łaski swojej nie oceniaj wszystkich jak nic prawie o tych osobach nie wiesz.Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak duzo się wynosi z rodzinnego domu.A przecież wychowankowie domów dziecka też mają trudniej niż inni.To wszystko nie jest bez znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny,ja tez mam taka dziwną sytuacje..ech nawet nie chce mi sie o tym wspominac,cale zycie z ojcem bez uczuc,no moze kiedys jak bylam mala.ciagle czekanie przed oknem kiedy przyjedzie,ciagl strach czy nie uderzy,ciagle widzenie cierpienia mamy,widzenie bicia jej i wstret do czlowieka ktorego powinnam kochac,w koncu wyjechalam,znalazl sobie inna jak sie zaczelo powodzic,w dosc podeszlym wieku zrobil sobie dziecko z dziewka doslownie,bylam w domu kiedy przyjechal i powiedzial ze wyjezdza w sprawach sluzbowych a ona rodzila.nie znosze go za to,boje sie uzyc slowa nienawidze bo to grzech! po czasie przestalo sie powodzic,przestal sie interesowac dziecmi(mna i rodzenstwem),obecnie mam 23 lata,jestem na studiach a musze sobie radzic sama bo on nie daj ani grosza.do tego jest pijakiem i pokazuje sie z tym babskiem w naszym malym miasteczku gdzie kazdy kazdego zna i kazdy zna moja mame bo ma taki zawod,pracuje w urzedzie.nie do wiary.potrafil upasc na srodku ulicy i sie pobic jak byl pjany.nawet teraz majac prawie 60 potrafil urerzyc mame.rozwiedli sie,bo trzeba bylo,mama jest biedna z tym wszystkim.a on nie ma gdzie isc,bo twierdzi ze nie mna kasy,wiec tak ciagle zyje pod jednym dachem z mama.nie spi z nia bo na to nie pozwolila,ale nie moze wygonic bo ciagle ten gada ze to tak ze jego majatek i nie ma prawa,przy tym narzeka ze nie tak gotuje i nie tak pierze.ostatnio zyczyl jej by cytyje zdechla.mialam depresje przez to.obecnie rozumiem dlaczego tak sie ciagne do tego by ktos mi dal miłość ojcowką ktorej nie mialam w chwili kiedy tego potrzebowalam i ndal potrzebuje.ciezko jest mi z tym. mam chlopaka i nie wie o tym co czuje,bo by sie zdziwil, on ma normalna rodzine.obecnie zaprzyjaznilam sie na uczelni ze swoim prowadzacym,nawet bylam u niego na kolacji z jego zona.czuje do niego ogromna milosc i zaufanie jak do ojca.jest swietnym czlowiekiem i wiem ze mnie lubi.problem w tym ze bardzo mam dosc i chcialabym sie wypowiedzic z tego wszystkiego.on wie jaka mam sytuacje.chcialabym mu powiedziec ze jest pan dla mnie jak ojciec,ale boje sie ze on odrzuci to,chcilabym by mnie pzytulil,chcialbym przychodzac do niego dac mu buzi jak ojcu.ale nie wiem czy to jest stosowne.bo jest bogaty ma posade i czy nei bedzie myslal ze ja taka gowniara bez kasyna studiach cos od niego chce.przykro mi jest w tej sytuacji calej.bardzo chciabyl otworzyc swoje uczucia ale nie pozwala mi na to wszystko,bo sie boje ze on to nie tak zrozumie.poradzcie co mam zrobic, bardzo was prosze dziewczyny. zawsze chcialm miec ojca ktory by ze mna chociaz pogadal nbormalnie a nie olewal mnie do dzis i jak moj powiedzial mi kiedys ty nie jestes moja corka twoja matka sie trachala z sasiadem to ty od niego, i stanal nogami na moim nowym laptopie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananas84
Jestem kolejną "poszkodowaną" i to wszystko, o czym tu piszecie nie jest mi obce. Najgorszy jest fakt, że mimo wieku (26) i dostatecznego wykształcenia, które pozwala mi patrzeć trzeźwo i świadomie na wszystko wokół, nie potrafię do końca rozwiązać tego problemu. Od dawna jestem świadoma, że przez brak ojca mam problemy z facetami i kiedy sama ze sobą wszystko analizuję, w teorii to wydaje się takie jasne i oczywiste, kiedy natomiast przychodzi do praktyki, jest już dno. Tak naprawdę nigdy nie miałam stałego partnera. Na randki zaczęłam chodzić na studiach i to takie umawiane przez internet. Nigdy nie czułam się jakaś nieatrakcyjna, ale pewności siebie mi brakowało. Co dziwne, zawsze miałam świadomość własnej seksualności i nie byłam jakaś oziębła, ale pierwszy kontakt fizyczny z facetem miałam w wieku 24 lat i to dlatego, że chcialam mieć to już za sobą. Nie miało to znaczenia, facet przypadkowy z imprezy itd. Zrobiłam to zupełnie świadomie i nie żałowałam. Potem było mi już jakoś łatwiej flirtować i prowadzić rozmowy, ale wszystko to zazwyczaj działo się za granicą z uwagi na to, że dużo ostatnimi czasy wyjeżdżałam. To z kolei wiązało się z przelotnymi romansami i z góry nakreśloną granicą czasową, zawsze było wiadomo kiedy się to skończy. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda tutaj, w Polsce, gdzie nadal próbuję znaleźć kogoś na portalach randkowych, bo niestety w realu jakoś nie mam szczęścia. Dziwne jest to, że naprawdę pozbyłam się już większości kompleksów i czuję się atrakcyjną i pożądaną kobietą, o czym z resztą świadczą spojrzenia mężczyzn na ulicy czy ilość wiadomości i propozycji randkowych jakie dostaję w sieci. Niestety, historia się powtarza, zaczynam z kimś rozmawiać, jest fajnie, spotykamy się raz, a potem on się nie odzywa. Wiem jak na faceta działają zbyt szybkie namowy, dlatego świadomie kontroluję swoje kroki i staram się dać wolność, a z drugiej strony myślę: przecież żyjemy w XXI wieku, to chyba normalne, że tym razem to ja mogę się odezwać coś zaproponować, ale już sama nie wiem, gubię się w tym i tracę tylko czas na ciągłe próby. Jestem osobą niezależną, wychowaną przez samotną matkę i wiem jak sobie w życiu radzić. Nie potrzebuję opiekuna i wcale mnie nie kręcą dużo starsi faceci, zazwyczaj mam do czynienia ze starszymi o 3-5 lat, a i młodsi się trafiali, nie ma reguły. Chciałabym po prostu być z kimś, budować więź, której nigdy nie miałam, szukam raczej układu partnerskiego i przyjaźni niż jakiegoś uzależnienia emocjonalnego. Ostatnio zastanawiam się nawet nad jakąś terapią, ale znając siebie chyba i tak się nie zdecyduję. ps. miałam doła i wpisałam w google "dziewczyna bez ojca", tak oto znalazłam ten wątek, fajnie było się wygadać/wypisać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez wychowywalam sie bez ojca,wielkie poklony w strone mojej mamy:) i nie mam zadnego problemu,wrecz przeciwinie,jestem silna,nie daje sobie wejsc na glowe.Jestem otwarta w kontaktach towarzyskich,nie mam problemu z facetami.Ten fakt inaczej wplywa na kazdego,wiec wspolczuje Wam jesli macie z tym problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PROJECT DISCLOSURE PL
Kobitka z temperamentem widocznie do tej pory nie rozumie ze inni przy niej ja widza calkiem inaczej niz ona sama siebie , jej postawa jest arogancka - latwo to zauwazyc i naiwna , dlatego tak krotko napisane i stwierdzone - czlowiek tak piszacy nie bierze pod uwage nic w tym artykule , osoby ktore przezyja trauma w dziecinstwie wyrabiaja sobie taka postawe - jest to tylko maskowanie sie i wmawianie sobie tak usilne pewnej postawy ze wiekszosc czasu wierzy sie w te klamstwa . Pozdrwiam wszytkich zycze wszytkim to co najlepsze , troche mniej egoistyczne glupiomadre aroganki . Ps GORACO Polecam sprawdzic moj PSEUDONIM na internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emmi-1990
Hej.. co do tematu...ja także byłam wychowywana bez ojca, nigdy go niepoznałam zmarł jak byłam jeszcze niemowlakiem.Chociaż jestem już dorosła i mogę patrzeć na to z innej perspektywy bardzo mi ciężko.Brakuje mi jego miłości,zazdroszczę pełnym rodzinom i jest mi żle że ja takiej niemam.Najgorsza jest jednak niewiedza... wiem o ojcu tyle co pisało w przez przypadek znalezionych dokumentach.Niewiem czemu ale moja matka niechce mi nic powiedzieć to jest najgorsze.. może bym się pogodziła z jego śmiercią gdybym cokolwiek o nim wiedziała i mogła pójśc na jego grób.Jeśli chodzi o problemy z płcią przeciwną to takich niemam jestem już z chłopakiem długo ale zauważyłam że moge mieć takie zachowania których powodem jest brak ojca. Od mojego chłopaka zawsze oczekiwałam pełnego zrozumienia.. takiego ciepła którego mi zawsze brakowało.Nieraz mam takie dni kiedy myślę czesto o tacie i sie rozklejam , w większości próbuje się brać w garść i zyc dalej.Niestety takie zdażenie pozostawia w człowieku uczucie pustki której już nigdy niewypełni.Wszystkim którzy są w podobnej sytuacje życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lauria
Ja miałam 6 lat gdy mój ojciec wyjechał za pracą do Trójmiasta. 13-ście, gdy zostawił na zawsze mnie i moją mamę, Z nim nigdy nie miałam prawdziwych relcaji. Wpadał przywieść wypłatę i sprawdzić ile urosłam. Z domu wyniosłam wzorzec, że kobieta musi być silna i niezależna. Tak jak moja mama po rozwodzie. Teraz ją podziwiam ile trudu musiała włożyć bym nie była głodna bym mogła się uczyć. Szybko się usamodzielniłam. Obecnie mam 22 lata, pracuję i uczę sie zaocznie. CZuję się spełniona, że robię coś w życiu, lecz bardzo samotna. Ja od roku zaczęłam randkować, przez to na siłę szukając partnera. Byłam ze starszym o 10 lat imponował mi doświadczeniem, ale teraz wiem, że zależało mu na seksie. Szczerze to nie mam czasu na chłopaka, ale mimo tego robię wszystko by go mieć. Czuję sie samotna wielkim mieście, często płaczę i użalam się nad sobą, że nikt mnie nie chce. :( Czuję, że powinnam zaczekać, aż moja psychika się wyrówna lecz panicznie boję się tego bólu. Dla mnie każdy poznany facet od razu staje się całym światem. Wystarczy jedna odpowiedź na wiadomość na portalu randkowym (gdzie miałam wiele kont) a ja już w skowronkach, że to ten jedyny. Angażuję sie w związki z prędkością światła wręcz. I panicznie boję sie odrzucenia. Jeden nie odpisany sms i już dół, zawalony świat. Myślę porzucił mnie bo czuję, że faceci tak mogą tak jak ojciec z dnia na dzień gdy po prostu przestał dzwonić gdy miałam te 13 lat. Szukam w mężczyznach wsparcia i przyjaznego silnego ramienia. Jednego już wystraszyłam, gdy próbowałam zwierzać mu się ze swoich problemów. Obecnie nie wiem co robić. Od ponad roku poszukuję bezustannie tego jedynego, a same rozczarowania za to. Często płaczę i ubolewam, że nie mogę normalnie żyć, cieszyć się z tego co osiągnęłam. Że mam pracę, zawód, usamodzielniłam się itd. PORADŹCIE CO ROBIĆ BY W KOŃCU PRZESTAĆ SIĘ ZADRĘCZAĆ I SKUPIAĆ UWAGĘ TYLKO NA POSZUKIWANIACH A ZACZĄĆ ŻYĆ NORMALNIE I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej od 11 roku życia wychowuje się bez Taty(o ile jest to dobre określenie dle człowieka który wyłącznie mnie spłodził) na początku było mi cholernie cięzko.. i chyba nadal jest, ale nie widzę abym miała jakiekolwiek problemy ze swoim chłopakiem być może są one gdzieś głęboko w mojej psychice i nie zdaje sobie sprawy że takowe mam... Jednak nie o tym chciałabym napisać... Mam wrażenie ze z mojego otoczenia nikt mnie nie rozumie i nikt nie wie co przeżywam a ja tak bardzo potrzebuje wyrozumiałości i szczerej rozmowy być może takiej aż do bólu... Mój ojciec rozstał się z mamą i "zaginął"(chowa się bo nie chce płacić alimentów i długów za samochód które spadły na mame:() nie widziałam go już kilka lat ( chyba 8straciłam rachube czasu) brakuje mi go cholernie.. zanim odszedł byłam jego ukochaną córeczką oczkiem w głowie "malutką dziunią" wstyd się przyznać ale kochałam go bardziej niż mame nigdy nie pozwolił na mnie krzyknąć, nie wiem też co to kara a klapsy moge wyliczyć na palcach jednej ręki, to on jezdził ze mna do lekarzy i to on sie ze mna bawił...Chciałabym móc przez chwile na nigo popatrzeć.. zobaczyć czy posiwiał czy ma brode jak brzmi jego głos... marze o tym codziennie... tak na prawde to nie wiem o nim NIC i to boli najbardziej... za pare lat może się okazać ze mam jakąś siostrę lub brata.. Nie umiem objąć rozumem dlaczego tak się zachował wiem zę odwiedza moja babcie w naszym miescie ale o mnie już widocznie zapomniał( pomijam to ze mam siostre która ma 13 lat i zapomniała już chyba jak jej ojciec ma na imie) żal i smutek jaki w sobie nosze to 3/4 mojego serca i ciągle rośnie... Przecież byliśmy fajną rodziną ciągle jeździliśmy na wycieczki dobrze nam się wiodło... Nie powinnam tego mówić i z góry przepraszam tych którym tata umarł.. ale ja chyba wolałabym zeby mój nie żył.. miałabym w tedy jakieś wytłumaczenie.. a tak zyje w niepewności ... boli mnie myśl że on gdzieś tam jest może ma rodzine dzieci i ktoś może go dla siebie mieć a ja nie... nie moge nawet na niego popatrzeć to tak cholernie boli... wiem jedno NIGDY MU NIE WYBACZE i nigdy nie usłyszy z moich ust słowa TATA to podłe i okrutne ale sam wybrał sobie taką drogę jesli wróci zobaczy mnie tylko raz nie dostanie drugiej szansy... chce aby poczuł się tak jak ja... moja nienawiść do niego jest chyba udawana.. ale tak mi łatwiej :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynka17
Wychowywanie się bez ojca jest trudne. Sama tego doświadczyłam. Rodzice się cały cza sprzeczali.Ojciec wolał uganiać się za panienkami(dzi....) ma to wszystko w nosie czy mi się coś stanie czy jestem w szpitalu lub coś podobnego.Dobrze że istnieją takie fora, chciarz tu można się komuś wyżalić. Nikt cię przynajmniej nie oleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieśmiałaaaaa
ja co prawda miałam ojca, ale był oziębły, pił i nigdy specjalnie nie okazywał mi uczuć.Marzyłam, aby zniknął z naszego zyciu.Nie miałam w domu rodzinnym ciepła ani poczucia bezpieczeństwa.Oczywiście,ze potem miałam problem w kontaktach z mężczyznami, stwarzałam dystans nie do pokonania,wydawało mi się,że juz zawsze będę samotna.Wreszcie trafiłam na faceta, który okazał się na tyle cierpliwy, kochający i ciepły ,że zaufałam mu i jestesmy razem od paru lat.Niby wszystko ok, ale wciąz prześladuje mnie moje dzieciństwo, jestem o niego zzdrosna az do granic absurdu, nie ufam też do końca chociaz póki co nie dał mi powodów do takiego zachowania.Myślę,że to za sprawą ojca, który mnie zawiół na całej linii nie potrafie się cieszyc z tego co mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezojca
Czytam Wasze listy od 1 strony, właściwie wszystko, co czuję zostało tu napisane. Głupio zabrzmi, ale czuję ulgę, że Wy też macie takie odczucia, nie tylko ja. Widziałam też listy krytyki nad użalaniem się nad sobą. Pewnie, nie powinnyśmy zganiać wszystkiego na wychowywanie bez ojca, ale ma to jednak duuuży wpływ na psychikę kobiety, ale też mężczyzny. Ja ojca widziałam z 3 razy w dzieciństwie. Miał żonę i swoje dzieci, ja i brat byliśmy dziećmi nieślubnymi. Ojciec w mojej rodzinie to temat tabu, czasem mam coś tam wspomni, ale ja wtedy szybko zmieniam temat - wstydzę się o nim rozmawiać, nie mam ochoty na to.Byliśmy eurosierotami w okresie dorastania, musiałam zajmować się bratem, mama musiała zarobić na życie. Brat miał duże problemy egzystencjonalne w okresie dojrzewania, próba samobójcza, itp. Dodam, że ojciec zmarł , gdy miałam 17 lat(nic mnie to nie obeszło), a nawet renty po nim nie dostaliśmy, bo nie pracował wystarczająco długo za życia, nie wyrobił sobie ZUS-u (genialne, polskie prawo). Czuję się gorsza od innych, mam sporo kompleksów, choć walczę z nimi - mąż mi pomaga, nie wierzę we własne możliwości. Nie chcę, żeby ktoś tak mało istotny jak ojciec kierował moim życiem, wyznaczał jego przebieg. Dlatego, dziewczyny, nie dajmy się! Co do relacji partnerskich, to od 7 lat jestem w związku, od 2 lat w małżeństwie. Mąż jest z rozbitej rodziny, z przemocą i rozwodem w tle, na dodatek pełny sierota od 7 lat.Także 2 takie ludki po przejściach jesteśmy :-) i tak , jak pisałyście - chcę być jego małą dziewczynką, często się przytulam i chyba za bardzo go kocham. Czasem łapię się na tym, że myślę, dlaczego on mnie wybrał - jakbym ja była kimś gorszym i powinnam się cieszyć, że w ogóle ktokolwiek mnie zechciał. Ale szybko zmieniam takie myślenie, użalanie się nic nie daje. Poza tym bardzo mnie kocha, jest wyrozumiały i dobry dla mnie, choć nie wie, jakie targają mną czasem uczucia. Gdyby to przeczytał, nie pomyślałby , że to moje słowa. Też zawsze byłam zimna księżniczka, do dziś trochę taka jestem wobec nowo poznanych facetów. W naszej rodzinie ,mama i my to takie trochę czarne owce. Każdy by oczywiście zaprzeczył, ale tak jest. Mama nosi piętno "panny z dzieckiem" tak stygmatyzowane przecież w PRL i w sumie do dziś na wioskach. I tego już się nie pozbędzie. Z bratem relacje mam beznadziejne, mieszkamy daleko od siebie i im rzadziej go widzę, tym lepiej. Wciąż jest porywczy, krzyczy, przeklina, zawsze się kłócą z mamą, bo mają identyczne charaktery, potem im przechodzi, a ja przeżywam.Wiem, że jemu konieczna jest terapia, ale on nigdy się na nią nie zgodzi, bo jest z rodzaju "twardzieli". Ehhh, ale to inny wątek. Nie miałam komu tego powiedzieć/napisać, więc fajnie było przeżyć taką psychoterapię pisaną :) dzięki! ps mam pytanie jeszcze tylko - czy Wasze mamy też przejęły takie typowo męskie role? Moja np. wkręca żarówki, naprawia różne rzeczy, ogląda mecze piłki nożnej - wydaje mi się, że wykształciło się to u niej celowo(wiadomo - musiała, bo nie było faceta w domu), aby dać nam namiastkę pierwiastka męskiego w rodzinie - uhuhuhu, ale filozofia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja......................
Przeczytałam cały temat.... Też wychowałam się bez ojca - zmarł jak miałam 2 lata. Jednak trudno mi dostrzec jakąkolwiek różnicę pomiędzy mną i innymi z tzw. pełnych rodzin. Może to zasługa Mamy, z którą mam naprawdę świetny kontakt. Piszecie tutaj o swoich różnych problemach - może nie uwierzycie, ale ja nie mam zadnych z tych wymienionych tutaj, tzn., nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów (bez względu na płeć, a nawet lepiej mi się czasami rozmawia z mężczyznami:)), nie mam zaniżonej samooceny, nie wiem co to brak poczucia bezpieczeństwa itd.... Piszecie też o starszych facetach - dla mnie wiek jest rzeczą drugorzędną, bo zawsze mialam i mam świetny kontakt z mężczyznami z różnych przedziałów wiekowych (chociaż teraz podaoba mi się facet spooooro starszy;)). Generalnie myślę, że mam bardzo udane zycie:) Nie chcę nikogo oceniać, ale irytuje mnie, jak ktoś próbuje na siłe narzucać, że "jak psycholodzy mówia i jest naukowo udownodnione" to wszystkie "dziewczynki bez ojcow" muszą mieć/bedą miały spaprane zycie. Z drugiej strony pisały tu też osoby, które twierdziły, że brak ojca nie ma zadnego wplywu na przyszłe zycie dziecka i wręcz wysmiewały pozostałych.... Ja napisałam o sobie, moze jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę? Nie wiem. W kazdym badź razie życzę wszystkim, którzy opisali tutaj swoje smutnehistorię, aby uwierzyli, że szczęście jest blisko, ale trzeba miec też odwagę po nie sięgnąć. Nie przkreślajcie swojego zycia już na samym starcie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezojca
Myślę, że bardzo dużo zależy od charakteru osoby. Pewnie, że są bardzo silne osobowości, dla których przeszłość to żaden problem. Potrafią stawić czoło wyzwaniom życia i przeciwstawić się "koncepcjom psychologicznym" :-P Choć wiem, że czasem takie mówienie, że "wszystko jest super, nie mam żadnych problemów", itp. może być przejawem nieradzenia sobie (choć nie jest to reguła!!!). Dużo mówiliśmy o tym na zajęciach z psychologii. Poza tym proszę Was o to, aby nie traktować tak strasznie poważnie tych listów. Na przykład dla mnie napisanie tego listu było swoistym katharsis, bardzo lekko było mi potem na sercu :) a to , że tak napisałam nie znaczy, że siedzę w domu i myślę, jakie to beznadziejne mam życie. Co to, to nie. Jestem wesołą, pogodną dziewczyną i na co dzień nie myślę o tym, co napisałam. Gdyby tak było, to...Nie wiem, to nie życie by było!A że niska samoocena?Pracuję nad tym intensywnie i wszystkim to polecam! Też kocham swoje życie, nie zamieniłabym je na żadne inne i życzę Wam z całego serca, abyście czuły to samo! Trzeba żyć tu i teraz. Ok - niech nam będzie - dajmy sobie prawo poużalania się nad sobą, niektórzy tego potrzebują, powiedzmy... 5 minut miesięcznie :) a potem koniec!Cieszymy się życiem :) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezojca
wy piszecie, że nie możecie znaleźć chłopaka/dziewczyny. ja mam zupełnie inaczej. ilekroć widzę jakiegoś sensownego chłopaka to się od razu w nim zakochuję. szukam chłopaka na siłę i nie potrafię się opanować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miss koalla
mam to samo :( :o🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerw
Cóż - być może słowa większości kobiet, które się tutaj wypowiedziały, brzmią jak litania... Ale trzeba z bólem przyznać, że nie jest to jedynie ZRZUCANIE ODPOWIEDZIALNOŚCI I WINY za niepowodzenia na nieobecnych w naszym życiu ojców. Rodzina jest podstawową komórką organizmu społecznego, a co za tym idzie - stuprocentowo prawidłowy rozwój dziecka może zapewnić jedynie obecność ojca i matki (wykluczywszy, rzecz jasna, patologie). Dziecko uczy się pewnych wzorców i zachowań od obu rodziców. Obecność ojca w procesie wychowania i dorastania jest więc elementem nie tyle niezbędnym, co raczej gwarantującym późniejsze, lepsze przystosowanie dziecka do życia w społeczeństwie. Idąc za tym - dziewczynki, obserwując ojców i przebywając w ich towarzystwie, oswajają się z odmienną płcią i faktem naturalnym jest dla nich kontakt z brzydką płcią. Oczywiście nie zawieszam tych dywagacji w sferze teorii - swojego ojca nigdy nie poznałam i nie zanosi się na to, żebym poznała. Pamiętam, że od dziecka koledzy z klasy byli dla mnie 'czymś' absolutnie obcym. Byłam przekonana, że nie będę potrafiła ich sobą zainteresować ani ich rozbawić. Myślę, że uczucie bycia gorszą od innych dziewczyn potęguje fakt, że moja mama nigdy, wychowując mnie, NIGDY nie spotykała się z żadnym mężczyzną. Teraz myślę, że podświadome przekonanie, iż NIE DA SIĘ zbudować trwałego związku między kobietą i mężczyzną, wynika w głównej mierze z braku jakiegokolwiek, męskiego towarzystwa i wzorca w dzieciństwie. Swobodnie czuję się tylko w towarzystwie kobiet (niefortunnie w całej mojej rodzinie jest bardzo niewielu mężczyzn) i nie potrafię uwierzyć, że mogłabym się któremuś z panów spodobać (mimo ogólnej opinii, że jestem ładną kobietą). ... Bo jeśli się podobam, jestem PRZEKONANA, że mężczyzna stroi sobie ze mnie żarty. Przy czym (tak, to idiotyczne) szukam ideału, bo nie umiem wmówić sobie, że jest się w stanie pokochać mężczyznę, który ma wady... I co gorsza, choć jestem osobą heteroseksualną, mam wrażenie, że prędzej pokochałabym kobietę z jej wadami, niż faceta. I mówcie tu, że brak ojca w domu nie odbija się na psychice dziewczynki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eh.
Cześć dziewczyny! Ja też nigdy nie miałam ojca, ale po 14 latach poznałam i naprawdę.. On może się pierdolić, tak za przeproszeniem. Krzywdził nas tylko, nawet jeśli coś zrobił dobrze, to i tak jest to dla mnie krzywda.. Poza tym to wyrzucił nas, nie interesował się mną i moją siostrą. A teraz nie mam dobrych kontaktów z siostrą, z mamą mam i jej rodziną też. Mama ponownie za mąż wyszła, a rodzina ojczyma chwilę była moją rodziną, aż w końcu jego ojciec mnie potraktował tak, jakbym nie była. No i mam tylko mamę i jej rodzinę. Kocham mamę i jej rodzinę nad życie, i wiem, że mogę na nich liczyć. A co do związku; Tak, jest to prawda. Ja sama może i mama lat jeszcze naście, ale już wiem, że nie chcę nigdy być w związku. Zamierzam zostać starą panną, dziewicą i w ogóle żyć samotnie. Prawdopodobnie kiedyś mi się to odmieni, ale i tak ciężko mi pomyśleć, że kiedykolwiek mogłabym być z kimś na całe życie, a prawda jest taka, że chcę być z kimś całe życie, jednak to wspomnienie ojca jest silniejsze i nie daje mi spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eh.
Ja? A tak z 15...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×