Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ZagubionaKonkubinka

Konkubinat

Polecane posty

Gość Psedłonim
He, he... Mia mała. Oni lepiej od Ciebie wiedzą, co Ciebie łączy z Twoim mężczyzną. Oni już zapomnieli o czymś takim, że mężczyzna może być narzeczonym. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i krzyżyk na drogę a ja zaraz zamykam ten kram i wracam do mojego kochanego konkubenta i kota też kochanego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spadłam z krzesłą
Wg mnie nie ma miłości bez wiary. Miłość to przecież wiara- w to, że mnie nie opuscisz, ze mnie nie zdradzisz, ze mnie kochasz po prostu. mozna byc katolikiem, prawoslawnym, buddysta itd i tez w to wierzyc, tak? Albo byc ateista :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe no to mozna powiedziec ze wszystkie bez malzenstwa mamy narzeczonych o!!!!!hehe co Ty o nas mozesz wiedziec Pseudonim?:D Nie wrzucajcie z mi wszystkich do jednego wora:D kurde:d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to się teraz dowiedziałam,że miłość to tylko po ślubie-i koniecznie kościelnym. co za wąski sposób myślenia. załamałam się już całkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
Trapionym przez sklerozę pozwolę sobie przypomnieć, że "narzeczeństwo", to stan, kiedy dwoje ludzi (płci przeciwstawnej - żeby nie było nieporozumień) - oznajmia sobie nawzajem wolę zawacia małżeństwa. Stan narzeczeństwa nie oznacza w żadnym razie małżeństwa. Narzeczeństwo staje się małżeństwem dopiero w momencie, kiedy wzajemnie udzielą sobie sakramentu ślubu, wypowiadając znaną, jakże piękną i jakże sponiewieraną formułę ślubną. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiara w drugiego czlowieka i w milosc po gorb to co innego niz wiara w jakies bostwo) w tym przypadku w Boga:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaraz Pseudonim powie ze Bog jest miloscia:D:D:D Ok...niektorzy jednak w Boga nie wierza i tyle:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i dalej w nieswiadomości :( Ale spokojnie, już sobie idę i nie będę dzisiaj domagać się konkretów :) Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem juz sama kim jestem i kim chce byc przez te wszystkie kopniaki od "losu" nie staje sie mocniejsza i twardsza, trzeba przyznac ze jestem wrakiem ludzkim stlamszonym zaduszonym, zostane to pewnie nic sie nie zmieni a nawet pewnie bedzie gorzej wyprowadze sie to nie bede miec srodkow do zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe a skad mozesz wiedziec czy czesc tutaj wypowiadajacych sie nie jest narzeczenstwem? skad wiesz ze niektorte pary nie wyrazily wlasnie tej checi zawarcia malzenstwa?:D Strasznie tutaj sie ograniczasz mam wrazenie:d i probujesz nam wmawiac jakies farmazony:d AGRUMENTY poprosze:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
Bardzo dobrze myslałaś, Kirene. Umiem. Celowo jednak użyłem przejasklrawienia dla zobrazowania, o co mi chodzi. A chodzi mi o to,. że zarówno dobra, jaki zło pochodzą od człowieka. I właśnie od czlowieka zależy, czego jest źródłem - czy dobra, czy zła. Pan Bóg nie każe nikomu być dobrym, jak i złym. Wybór, czy jest się dobrym, czy złym, zależy wyłącznie od nas samych. Adolf Eichman mógł mordować Żydów, ale nie musiał. Mordował, bo chciał to robić. Maksymilian Maria mógł próbować chronić swoje życie, ale tego nie zrobił. On ofiarował swoje życie za innego człowieka. Wyświadczył komuś dobro, ponieważ tego chciał. Teraz lepiej, Kirene?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe, Psełdonim - zwał jak chciał :p Poza tym różnie może być. Ktoś może mieć wolę zawarcia związku małżeńskiego, ale tym samym doskonale wie że nic to w jego życiu nie zmieni. I póki co nie zmienia tego stanu. Więc wszyscy nieformalni tutaj - to narzeczeni :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona -> przemysl wszystko na sucho...zrob sobie bilans...zaplanuj sobie wszystko....mozesz wynajac jakas nianie...przeciez sa studentki pedagogiki albo mozesz wynajac jakas opiekunke za nieduze pieniadze na czas jakis...zacznij w swoim miescie szukac pracy...nie wolno od razu przekreslac wszystkiego bo trafilas na kretyna....jestes mloda...Dziewczyno tylko trzeba zawalczyc o siebie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
Lili[putko, nie ma czegoś takiego, jak "nieformalny związek małżeński". Albo małżeństwo jest, albo go nie ma. Klasyczny układ zerojedynkowy. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na temat konkubinatu się nie wypowiem. Powiem tylko, że dawno nie widziałam na forum kogoś tak aroganckiego i bezczelnego, jak mała. W kulturalny sposób obraziłaś tyle osób, że po prostu w głowie się nie mieści. Myślę, że masz jakąś traumę. Z patologicznej rodziny pochodzisz? Nie rozumiem przytaczania tego argumentu w większości Twoich wypowiedzi. I jeszcze jedno... z pierwszej strony jeszcze. Nie wiedziałam, że w naturze sakrament małżeństwa jest tak powszechny. Rozumiem, że zarówno wśród ssaków, gadów, jak i płazów takie zwyczaje panują. Ty do którego gatunku się zaliczasz w takim razie? Pewnie dumnie odpowiesz, że do ssaków. Ale to dziwne. Bo nie wyssałaś z mlekiem matki tych wartości, które odróżniają ludzi od zwierząt. Tolerancji i szacunku dla drugiej osoby, jej poglądów. Smutne to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kyyrenko - malzenstwo ma jeszcze jedną ogromną zaletę :D Jesli zechcesz zostać sędzią i zostaniesz zmuszona do orzekania przeciwko swoim byłym teściom, bedziesz mogła wyłączyć sie z mocy samego prawa :D Ps jesli chcesz poznac szczegolowo mozliwosci swych roszczen w stosunku do bylego meza, napisze Ci na maila :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
W tym właśnie cała bieda, Liliputko. Najlepiej operować prywatnym systemem pojęciowym, kiedy ten ogólnie przyjęty nie daje się przyporządkować. A Kościół traktować jako instytucję świadczącą usługi religijne, na zasadzie - płacę - wymagam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Lili[putko, nie ma czegoś takiego, jak "nieformalny związek małżeński". Albo małżeństwo jest, albo go nie ma. Klasyczny układ zerojedynkowy." No i widzisz Psełdonim - znów bezskutecznie próbujesz wmówić mi, że coś powiedziałam. :-) Po co, że tak zapytam? Coś chcesz udowodnić? Sobie, mnie, komuś innemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łech łech łech
"Więc wszyscy nieformalni tutaj - to narzeczeni" liliputko, nikt nie zakłada chyba ze NIGDY w zyciu nie wezmie slubu, a zycie roznie moze sie ulozyc, moze akutar kiedys przyjdzie na to ochota i okres "narzeczenstwa" bedzie juz z glowy, bo jesli jest sie z kims i chce sie z nim byc, to jest to przeciez swego rodzaju deklaracja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
Nie, nie, Musztardo kochana. To nie Mia mała kogokolwiek obraziła. Nie obraziła i nadal nie obraża. Wiesz skąd ten ferment? Towarzystwo miało okazję przez chwilę przejżeć się poglądach tej młodej kobiety. A to, co zobaczyło, nie jest ani piękne, ani pachnące. Nigdy nie słyszałaś o odruchu plucia na lustro? A co jest lustro winne temu, że przeglądający się do niego wygląda jak wygląda? Mia mała nie jest usłużnym Lustereczkiem, które obłudnie odbija postać nie w realnym kształcie, ale w takiej postaci, w jakiej chciałoby się siebie widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiesz co, komiczne, możesz mi napisać, co prawda ja eksa generalnie lubię, ale ciekawość mnie żre, a strasznie nie lubię pozostawać w takim stanie ;):D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A suma summarum jest tak, ze wiekszosc malzenstw sie rozpada i tylko w okolicach małej mi, nie ma rozwodów.. Ale wiadomo - kazdy twardogłowy ma jedna zasade - jesli praktyka w żadnym wypadku nie przystaje do teorii, to.... tym gorzej dla praktyki :D Bardzo bezpieczne motto życiowe, gwarantujące brak rozterek i dylematów oraz nie wymuszajace do brania pod uwage rzeczywistości i realiów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łech łech łech
obrazila stwierdzajac ze kazdy konkubinat to patologia, wybacz ale kim ona jest zeby wysuwac tak obrazliwe oceny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A Kościół traktować jako instytucję świadczącą usługi religijne, na zasadzie - płacę - wymagam." Widzisz Psełdonim i tu się z Tobą nie zgodzę. Ja sama nie dałam grosza ani za ślub, ani za chrzciny dzieci. (Pewnie się dowiem, że skąpa jestem) Więcej, uważam, że to Kościół i księża oszukują ludzi - wymagając od nich tych "ustalonych stawek" za śluby, chrzciny, czy pogrzeby. W imię czego??. Przecież ksiądz nie daje sakramentu od siebie, a jedynie przekazuje go od Boga, więc w imię czego ta zapłata??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jednak dobrze trzymac z komiczne....zawsze można liczyć na przyjacielska porade prawną, od dzisiaj będę miła:D:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim
Kiedy ja nic nikomu nie usułuję wmówić, Liliputko. Przed dobrym kwadransem Mańka robiła mi oburzone wyrzuty, że ja zacytowałem (w cudzysłowiu zresztą) określenie "gówno" w odniesienniu do nieudanego związku. Przed chwilą zaś sama namawiała kogoś, żeby przestała się przejmować "gnojkiem". Teraz, zapewne, zacznie mi wykazywać na spółkę z Tobą, że to właśnie ja jestem autorem obu obraźliwych określeń. Jak sądzisz, jak się nazywa ten stan ducha? Mnie uczono, że to jest hipokryzja, czyli - bardziej po naszemu - obłuda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×