Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ukochanamama

Człowiek się zmienia...

Polecane posty

Gość ukochanamama

mam świetną pracę na dobrym stanowisku, cala ciążę wiedzialam że po macieżyńskim wracam do pracy, syn zostaje z opiekunką. maly ma teraz 3mc i coś we mnie pękło, nie chcę już pracować, chće być z nim, chce doświadczać wszystkiego co z nim związane, uśmiechy, pierwsze słówka, kroczki itd. wiem że kiedyś mogę tego żałować ale nie potrafię nic z tym zrobić, każda osoba która przychodzi na stanowisko potencjalnej opiekunki wydaje mi sie za mało dobra dla mojego dziecka...co sie ze mna stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wracaj do pracy
dziecko nigdy nie doceni tego co sie dla niego poświęciło, a Ty za pare lat bedziesz sobie pluła w brode. nie licz na faceta - wiem co mówie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli możesz zostać to siedź w domu z dzieckiem, najlepiej zanim pójdzie do przedszkola. praca to tylko praca. ja niestety niedługo muszę wracać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to znaczy że po prostu czujesz sioę już spełniona zawodowo , uważam ze jeśli tylko możesz to pewnie zostań z dzidzia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też miałam takie plany w ciąży jeszcze:) Los jednak zdecydował za mnie - czym początkowo nie byłam zachwycona - a to nie dlatego, że mi się nie tęskniło do pracy (od 5 tc na L4, ciąża bliźniacza zagrożona - jak się okazało nie bez kozery bo urodziłam w 27 tc., ), bo chiałam jak najszybciej wrócić (specyficzne towarzystwo mające satysfakcję z tego, że drugiemu się zrobiło na złość, jednym słowem AFERA TO PODSTAWA u mnie w pracy, dlatego planowałam w ciąży powrót do pracy po zakończeniu macierzyńskiego). Jednak jak wspominiałam Los i Bóg chcieli inaczej. Moje Dzieci urodziły się aż 3 m-ce przed spodziewanym terminem........były duże problemy początkowo, następnie wszystko zaczęło się stabilizować.........jednak choćbym i chciała dziś wrócić do pracy ( choć nie chcę, ważniejsze jest dla mnie obcowanie z Maluszkami, poza tym Ich wcześniejsze perypetie dyskwalifikują Je by dać Je do żłobka, a opiekunkę do Rozbrykanych Bliźniaków naprawdę w moim mieście ciężko znaleźć, wręcz graniczy to z cudem, a jak już jakaś chętna się znajdzie to krzyczy sobie fortunę!, tak więc z miłą chęcią siedzę z Dziećmi sama całymi dniami w domku:)), to nie bardzo mogę z w nawiasie wymienionych powodów. Jednak - poza chwilami kiedy moje Dzieciątka doprowadzają mnie do szału (no...........myślę , że zrozumiecie - nie ma to jak rozrabiająca Dwójeczka - gdy Jedno odciągam od kontaktu, czy gryzienia kabla podłączaonego doń, Drugie korzysta z okazji i spindra się na samochodzik/kanapę/krzesło i na nim staje szczęśliwe!, albo biegnie w okolice kuchenki, na której pyrka sobie zupka..........), jednak pomimo tych chwil nerwówki totalnej i poczucia, że JA SOBIE JUŻ NIE RADZĘ, każdy uśmiech, nowe słówko, nowy sposób tańczenia, tulenia się, każde nowe osiągnięcie moich Urwisów jest dla mnie cenniejsze niż największa kasa tego świata i najlepsza opinia jako solidnego pracownika jaką tylko można uzyskać. KASA i KARIERA nie zastąpi tych chwil gdy doświadczamy nowych umiejętności naszych Pocieszek, co raz to innych, bardziej subtelnych sposobów wyrażania Ich uczuć względem nas..........(mój Synek ostatnio nauczył się mówić KOCHA, i codziennie robi mi "cacy -cacy" atakuje mnie całuskami - bardzo soczystymi:D- oraz powtarza KOCHA MAMA, MOJA, CIACI............Córeczka natomiast mówi mi "moja-moja", i "csiiiiiii", jak chce pokazać jak mnie kocha to mnie obejmuje rączkami i nóżkami i daje mi buziaka za buziakiem :)). Doświadczyłam chwil gdy moje Szkraby pierwszy raz uśmiechnęły się na mój widok, nadtępnie zaczęły się obracać z brzuszka na plecki i odwrotnie, zaczęły siadać, raczkować i widziałam na własne oczy Ich pierwsze kroczki, to jak doskonaliły sztukę chodzenia, a teraz jak się rozgadują, jak kombibują jak się tu dostać tam gdzie nie wolno:). I nie zamieniłabym tych chwil na ŻADNE pieniądze!.......... Może uznacie mnie za próżną...........albo i gorzej, nie będę przekonywać, że taka nie jestem - powiem tylko tyle: moje Dzieci żyją , choć przez długi czas słyszałam - zwłaszcza na temat Synka - że Jego stan jest ciężki bądź krytyczny. Wiele dni i nocy nie przespałam, bo moje Dziecko było jedną nóżką w grobie............myślę, że to właśnie doświadczenie pozwoliło mi - pomimo moich zatwardziałych zasad i przekonań względem macierzyństwa i siedzenia z Dziećmi w domu - docenić fakt, że Bóg pozwolił mi mieć moje \Maluszki przy sobie i dodatkowo dał Im zdrowie...........tak więc Autorko Topiku - masz rację, życie potrafi zmienić ludzi.............nie do poznania, że tak dodam od siebie:) Ciesz się Swoim Skarbem, chwile tak szybko mijają, i tak łatwo jest przeoczyć te, które są tak istotne dla nas jak i dla naszych Dzieci......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też zaraz musze wracac do pracy i aż mnie w sercu ściska:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×