Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lulu2008

NIEPŁODNOŚC???-nieudane starania o dziecko!

Polecane posty

Cześc Dziewoje, Lulu, zaczynam się poważnie martwić o Ciebie bo caly czas jestes chora, musisz podbudować swoja odpornosć, może jakieś szczepionki uodparniajace? Kochana, Twój organizm ewidentnie się buntuje. Dbaj o siebie i odpocznij. Marzenie, super, ze badanie nie poprzestawialo CI cyklu, powodzenia, Angela, jeśli mialas owulkę w 17dc to faktycznie zawcześnie na test, mój ginpowtarza, że najbradziej wiarygodne wyniki są po 14 d od zaplodnienia. Trzymam kciuki, by ta wysoka prolaktyna byla didziusiem :) A ja wczoraj sie dowiedzialam , że mój przyjaciel zostanie tatusiem, strasznie trzymam kciuki, bo wszystko wyjaśni sie we wtorek, poniewą ona zaczeła krwawić, ale odstałam leki i dzielnie leży, wierzę, że uda im się , zasługuja na to, sa dla mnie jak rodzeństwo, którego nigdy nie mailam. A co do mnie to czekam, na @ ale wczoraj M, dorwał mnie w nocy na śpioch- normalnie nie pamiętam kiedy nam się to ostanio zdrzyło :). Jak sie obudziłam to sie przekonałam , ze to jednak nie sen :) Babeczki, miłej niedzieli, buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4Mala, mnie też mój wczoraj dorwał :) ale na swiadomość :D Właśnie mój Chińczyk walczy o moją odpornośc i juz 3 miesiace nie chorowałam. Cos w szkole łazi, bo już kilku nauczycieli glos straciło :) Dziś czuję sie lepiej, ale gardzioł boli jak chole#a :( chyba zapalenie krtani mam. szczepionki wszystkie przeszłam-nawet na pneumo i menigokoki i nic to nie dało. I na grypę-i dalej choruję. Chyba zawód musze zmienić, chociaż ja od dziecka wciąz miałam kłopot z gardłem... chyba skutek mojego wcześniactwa. Bardziej niepokoi mnie fakt, że zawsze podaczas owulacji coś mi sie dzieje-jakiś katar, kaszel, albo coś innego. I boje się, ze mam tzw. wrogi śluz, albo co? Najgorsze jest to, że w przyszły weekend wyjeżdżam w moimi dzieciakami i musze wyzdrowieć do tego czasu, więc chyba jutro lekarz mnie czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam: dziewczyki z okazji DNIA KOBIET życze nam, aby wszystkie nasze marzenia sie spełniły, planu poukładały, problemu znikły i żeby nasze forum zmieniło już naprawde nazwę na topik cudów... a za rok oby naszym największym zmartwieniem były kolki i ząbki naszych dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lulu, a może to nie wrogi śluz, tylko blokada psychiczna, która objawia się fizycznie? Takie rzeczy bardzo często się zdarzaja. Tak se grzebałam w necie o PCO i jakos zgasł mi humor, w dodatku dostalam od kumpla ksiązke, \"od lekarza do grabarz\", która demaskuje marketing firm farmaceutycznych i tego jak nam szkodzą pod preteksem leczenia- włos sie jeży! Pewnie w przyszlym tygodniu czeka mnie wizyta u gina i dajemy se ostatnia szanse a potem regenerujemy sily. Poza tym nam tez wizytę u endokrynologa w sprawie tej mojej iedoczynnosci tarczycy, może on coś pomoże? A propos dnia kobiet, ja tez Wam Kochane Babeczki życzę wszystkiego co najlepsze i spelnienia tego njaważniejszego babskie marzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że mam godną następczynię w testowaniu:) Angela nawet ja wiem, że tydzień po owulce to się testu nie robi:) minimum 10 dni kobieto się czeka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agulna
hejka dziewczynki, ja też życzę nam wszystkiego dobrego!kurcze właśnie wróciliśmy z M z imienin jego brata i mam takiego doła, ze szkoda gadać. Znów usłuszałam o kolejnej zaciążonej - tym razem siostra bratowej, ogólnie temat ciąży, objawów, porodu itp był tematem dominującym. Po godz chciałam już być w domu. Do tego wszystkiego temat zmienił się na moją pracę, dlaczego chciałabym ją zmienić, sugestie, ze być moze powinnam zmienić moje plany dotyczące "przyszłości zawodowej". Kurcze ja wiem, że wszystko wiąże się z kasą, i wiem, że nie mamy jej za bardzo i tak mnie to wnerwia i dołuje, że szkoda gadać. Mówią, że pieniądze nie dają szczęścia ale pewnie ci którzy je mają. Ja się z tym zgadzam, że nie ZAWSZE ale niestey są potrzebne i w wielu przypadkach ich brak utrudnia życie, samorealizacje itd. Wiem, że mój tekst jest mało wesoły, ale jak to piszę to trochę mi lżej. Masakra. Czasami mam tak, ze wierzę, że uda mi się zrealizować mój plan ale po takich spotkaniach jak dzisiaj i oceniając sutyacje realnie wiem, że będą z tym problemy. M mi powtarza żebym się tym nie stresowała bo przez rok może się wiele zmienić i on ma racje ale czasami przychodzi taki dzień jak dzisiaj:-( Dobrze, ze te dni są znacznie, znacznie, znacznie rzadziej niż te dołujące. Kończę smęcić i jeszcze raz wszyskiego dobrego:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agulana, nie przepraszaj, że smęcisz,po to masz to forum , by móc się wysmęcić, jak masz ochotę. Co do tematu ciąż omawianego na spotkaniach rodzinnych, to ja też mam czasem dość, choć ostatnio podchodze do tego z trochę większym dystansem i już tak nie martwię się z tego powodu. Ostatnio jednak miałam pewną rozmowę z teściową. Ja jej powiedziałam trochę o moich cierpieniach związanych z odwiedzinami u naszej ciężarnej kuzynki. Teściowa mi na to, ze przecież nie mogę ich unikać, bo z czasem z wszystkimi będę tak robić i wszystkich znajomych i rodzinę stracę. Tu ma na pewno rację, sama o tym wiem.Powiedziała mi jednak jeszcze, że powinnam przecież zadzwonić i zapytać, jak kuzynka się czuje, bo ona w ciąży.Że powinnam pomóc jej mężowi w znalezieniu pracy, bo on akurat stracił robotę i sie mnie pytają, czy może nie wiem, gdzie by można coś znaleźć, bo mi łatwo o pracę.No a ja na to wszystko tak sobie pomyślałam:Wszyscy tylko litują się nad nimi. Tylko ich trzeba się pytać, jak się czują w ciąży, trzeba im pomagać itd,bo oni tacy biedni, a czy mnie choć raz ktoś się zapyta, jak ja się czuję z tym, że nie mogę zajść ? Czy ktoś mi pomoże ? Nikt. Tylko ja mam się do wszystkich śmiać, być czuła i wrażliwa na ich ciążę i jeszcze kurczę wszystkim pomagać i dbać o to, by ktoś był w pełni szczęśliwy - i miał ciążę i pracę i w ogóle wszystko, a moje własne szczęście to nie ważne, bo to, że ja w ciążę nie mogę zajść, to żaden problem, zupełnie żaden. Oni moze nie mają pracy, ale mają ciążę. Ja mam pracę, ale mam problemy z ciążą. Więc jakaś równowaga musi być. Każdy ma własne problemy i radości i musi sobie znimi radzić.Może i okropna jestem, ale tak właśnie myślę, Czuję taką niesprawiedliwość, że nie dość, że im z ciążą od razu się udało, to ja jeszcze mam dbać o to, by im się z każdej innej strony powodziło i żeby byli super szczęśliwi, podczas gdy ja mogę sobie poryczeć w kącie i cieszyć się co najwyżej z tego co mam. Co za przekonanie, że tylko o ciężarne trzeba dbać, a nie również o te, co zajść nie mogą i cierpią z tego powodu o wiele gorzej niż ktoś z powodu straty pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak musiałam wyrzucic z siebie ten powyższy żal.Uważam, że ten przykład, co podałam, to dowód, że czasem dla naszego problemu to nikt wyczucia nie ma, jak by to nic nie było.I nie dość, że człowiek sam cierpi, biega po lekarzach na kolejne badania z nadzieją, że coś pomogą, to jeszcze cały świat wkoło ma zbawiać, samemu nawet raz nikogo nie prosząc o żadną pomoc i walcząc ze wszystkimi przeciwnosciami samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie trzyma wiara, ze nam się tez uda. Fakt ostanio raczej nikt mnie nie atakuje takimi rozmowani, ale wiem jak cięzko jest. A najgorsze jest to gdy osoby, które znaja twoja sytuavjęi dotej pory Cię wspierały, jak same zaciążyły zapominaja to tym. No ale cóż taki nasz los :(. A teraz trzeba coś weselszego zacząć w końcu to parszywy poniedziłek i nie można nakręcac sie od początku tygodnia :), a nie ma to jak praca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam się oczywiścienie dołuję,jak głupia, tylko akurat taki epizod miałam i wyraziłam pogląd na ten temat. Jednak ani mi w głowie psuć sobie z tego powodu humor.Jeśli chodzi o pozytywne wieści, to ja się nakręcam remontem mieszkania. Bo już na dniach zaczynamy:-)Już się nie mogę doczekać efektu ! No i za oknem ciepło i słońce, rano coraz jaśniej, jak się wstaje, co na pewno napawa optymizmem. Tylko czekać, aż zrzucimy kurtki i kozaki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzenie, gdzie ty mnieszkasz, że masz słońce za oknem? Bo u mnie to nie dosć, że szaro i buro to jeszcze śnieg za oknem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agulano - no to masz dobrze, co kolwiek by zrobił mój M czy coś dobrze to wychwala go pod niebiosa jakby świat urotował a to rzecz najzwyklejsza na swiecie, natomiast jak coś zrobi źle to się śmieje i obraca to w żart, nie zwróci mu uwagi bo nie chce być tą złą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aż chce się żyć, jak patrzę za okno !Nawet otweram okno, bo na dworze dość ciepło. Chociaż z daleka jakieś chmurki idą, więc bardzo prawdopodobne, że za kilka godzin nie będzie już tak ładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i u mnie po śniegu to już od wielu tygodni śladu nie ma. Ale szaro i buro, to bardzo często jeszcze bywa. Dziś coś tak ładnie się zrobiło. Ja już czekam na tę wiosnę, jak na zbawienie. Nie znoszę kurtek, swetrów, kozaków, duszę się w tych ciuchach.Najlepiej lubię, jak jest taka pogoda, że wystarczy zarzucić na gołe ciało jakąś kiecę, sandały na bose stopy i mogę lecieć, a nie tona majtasów, rajstop, spodni, swetrów i futer. Nie mówiąc już o nastroju i chęci do życia, jaką się ma po wyjrzeniu za okno i ujrzeniu szaro- burego swiata bez promienia słońca,z hektolitrami deszczu i 2 stopniami ciepła w plusie...brrr.A wiosną i latem to zupełnie inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4mala, marzenie trzymam kciuki za wasze relacje z M! ja oczywiście trochę przesadziłąm w piątek z wpisem, ale chyba taką miałam potrzebę. M w sobotę z rana wykazał się wyrozumiałością także weekend spoko i nawet trochę odpoczęłam. Bardzo się stara żeby nie wywołać kłutni, widzę to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moleczka, my z M juz zażegnalismy konfikt i jest wrecz super, jak dawniej- wiec mam nadzieję, ze na jakis czas juz wyczerpaliśmy limit wojen :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa - widzę że w weekend stworzył się tu klub opętany złym humorem halnym, spoko ja mam to samo od pewnego czasu nie prowadzę auta jak jadę z M nawet jak chce se wypić to nie będę prowadziła bo nie poto mam prawo jazdy. A kiedyś teściowa na jakichs imieninach mi powidziała że TAKA JEST ROLA KOBIETY a ja ŻE CO ZE MAM MĘŻA PO KIELICHU DO DOMU ODWOZIĆ I PO DRODZE SŁUCHAC JAKIM TO JA JESTEM ZŁYM KIEROWCĄ? to od tamtej pory go nie woże bo jestem złym kierowcą czytaj kierownicą hihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My mieliśmy teraz wojenne dni chyba dlatego, że wcześniej bardzo długo w sumie az do tej kłótni było sielankowo. Tylko całusy, przytulania, kiziu miziu, kocham Cie i te sprawy i chyba za dużo tych czułości było. Więc w końcu trzeba było trochę przetrzepać atmosferę sielanki i się na siebie poboczyć.A już nawet pisalam Wam kiedyś, że u nas tak fajnie, że dawno się nie kłóciliśmy, aż tu patrz ! No i najlepsze jest to, ze od głupoty sie zaczeło - od kłótni o szafę ! No a z szafy jak to wiadomo, zrobiły się rozwody i rozstania, łzy i krzyki. Głupota. Od tego momentu jakaś taka drętwa atmosfera się zrobiła, nawet po pogodzeniu się. Wystarczył potem byle pretekst w sklepie na temat zakupów, żeby znów się wydzierać na siebie. No ale odpukać, wszystko wraca do normy, wczoraj znów była sielanka i to co dawniej, więc jest git. Burza minęła, już jest spoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my jak się kłócimy nigdy, nie krzyczymy o rozwodzie ani o roztaniu, tylko, że tak nie chcemy żyć, co oznacza, nie rozwód a potrzebe zmiany, ale kto wie może za kieś cas i tym będziemy się przerzucać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam napisać, że niechcemy tak żyć a nie że wogóle nie chcemy zyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agulana - popieram twoje zdanie, pieniądze szczescia nie dają ale bez pieniędzy to H... znasz to? my też nie mamy kokosów pomimo że oboje pracujemy w prywatnych firmach i mój M ja prawie rok temu awansował tak już prawie rok obiecują mu podwyżkę... żyje się z m-ca na m-c. ostatnio pozwoliliśmy sobie w końcu na porządne łoże małżeńskie bo sam materac za 1200 zł to kupiliśmy już 1,5 roku temu a łoże z drewna za 1000 zł dopiero teraz bo musielismy uzbierać bo między czasie była szafa za 900 zł krzesła do kuchni za 300 zł więc wszytko powoli, nie możemy sobie pozwolić na wydatek 1000 zł bez wczesniejszego zaplanowania tego i żeby usbierać to potrzebujemy 3 - 4 mc. Także jak dziewczyny piszą że wydają na insemnę 600 zł i to już 4 raz to mi przykro bo mnie poprostu na to niestać i musiałabym najpierw odłożyć. Także co robić takie życie, trzeba się cieszyć z tego co się ma, bo jak spojrzysz na jakichs swoich znajomych to pewnie tak tylko jedno z nich pracuje albo pod jakims wzg materialnym maja gorzej ale pewnie mają już potomka i tu mają lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to dobrze, 4 mala. Nie powinno się bowiem gadać zaraz o rozwodach. A przyznam, że ja zaczynam tę gadkę - wredna baba ze mnie - choć gadam to, a wcale tego nie chcę. Gadam, by mojego m tylko wkurzyć i mu dac popalić, jak mnie ostro zdenerwuje. Jedno, co u nas dobre i co mnie cieszy, to fakt, że my nigdy nie mamy cichych dni, czy spania osobno. Pokłócimy się, nagadamy sobie i poboczymy się na siebie przez kilka godzin, a potem się godzimy. Nie ma czegoś takiego,że np. kilka dni się do siebie nie odzywamy, czy nie śpimy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie ja się pocieszam że kłucimy się ciągle o te same rzeczy wiec kiedyć przestaniemy bo się nauczymy co kogo drażni i przestaniemy sie przejmować tymi słowami ciezkimi... bo jeżeli teraz mówimy : no ja z toba tak nie mogę! a i tak nic z tym nie robimy to chyba nie jest to taka cieżka sprawa że zależy od tego nasze być albo nie być... problem pojawi się kiedy któraś ze stron zacznie coś robić innego czego jeszcze nie znamy i nie bedzie wiadomo jak to się to skończy... ja sie tego boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moleczka, my możemy robić tak, że żyjemy na bieżąco z jednej wypłaty, a większą część drugiej odkładamy.Też jakiś tam wielkich pieniędzy nie zarabiamy, ale da się odłożyć co miesiąc z jednej wypłaty, tak że jak np. chcemy zrobić remont , kupić jakiś mebel, czy wyjechac gdzieś na urlop, to kasa jest. Tak że nie narzekam, póki co.Jak by był dzieciaczek, to pewnie byśmy po prostu bardziej na bieżąco żyli i mniej odkładali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No moleczka, często tak jest, że ktoś ma potomka, ale materialnie dużo gorzej niż np. ja. Przykładem jest ta parka, o której wyżej pisałam. Oni niedługo będa już mieli potomka na świecie, ale za to jedno z nich straciło pracę i to tuż przed porodem. Tak że zostaje im jedna niska pensja na zycie. My za to odkładamy sobie jedną pensyjkę i jeździmy na urlopy, ale za to potomka ni ma:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurka, ale mi się dziś chce pisać. Mam dużo czasu i stąd pewnie. Ja tam za tydzień idę do gina, zrobią mi cytologię, żeby tą nadżerkę dokładnie wybadać i zobaczyć, który stopień i zapytam, co będziemy robić z tą nadżerką. Czy trzeba leczyć, czy odłożyć to na czas starań o dziecko. Jeden gin z hsg mówił mi, że jakieś globulki by mi na to wystarczyły, więc chyba nie jest aż tak źle, że mi to zaraz wypalać muszą, no ale cytologię muszę zrobić, by się nie obudzić z ręką w nocniku zbyt późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×