Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość studentka234 -

Poród w Bielsku - jak szpital Wojewódzki łamie prawa rodzącej

Polecane posty

Gość studentka234 -

Witam Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z porodem sad.gif Od razu piszę że mój post będzie długi i ( tylko) Zainteresowanych proszę aby przeczytali w całości. Zerkając na różne fora można zobaczyć rozgorzałą, zaciętą dyskusję przebiegającą w bardziej emocjonalny ton, dotyczącą mojej postawy. Kobiety wolą uchodzic za matki-polki. A skoro już one tak postępują to inne też wg nich muszą. Właśnie dlatego nie mam ochoty pisać już czegokolwiek na forum bo ani nie mam czasu na takie dyskusje, ani ochoty słuchać po jakimś czasie argumentów ad personam. Wydaje mi się, że łatwiej przetłumaczyć facetom, że jest różnica między fanaberią a godnym i intymnym przebiegiem porodu. Wiem że mam ciężką drogę, ale ja wcale nie będę się poddawać! I wydaje mi się że słusznie robię nagłaśniając tą sprawę. Fundacja Rodzić po Ludzku bardzo dużo zmieniła, ale to trzeba kontynuować... walczyć jakoś... nawet w taki sposób jak ja. Kobiety potraktowane w podobny sposób, niestety nie chcą zamieszczać swoich dramatycznych przeżyć związanych z porodem, bo albo się wstydzą albo w ogóle nie wiedzą że złamano Ich Prawa. Bo zamiast się uświadamiać, edukować to tylko takie sranie w banie za przeproszeniem często jest widoczne. W związku z moim porodem który odbył się w listopadzie 2007r. na oddziale ginekologiczno położniczym w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, Al. Armii Krajowej 101 informuję,iż w czasie porodu i pobytu w szpitalu zostało naruszone w stosunku do mnie przez lekarzy i położne Prawa. Opiszę zdarzenie oraz konsekwencje powstałe w jego wyniku: Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w SZPITALU WOJEWÓDZKIM W BIELSKU. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób ( 2 położne, starsza i młodsza, niestety nazwisk nie pamiętam, lekarz zakłócający mój poród jak również jakaś pani ubrana " po cywilnemu " czyli nie miała zmiennego ubrania, nazwiska nie znam, wydawała się tam rządzącą) nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, raz starsza raz młodsza położna przychodziła mnie badać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano - "dobrze" To nie była dla mnie wystarczająca informacja.Na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Młodsza położna ( najprawdopodobniej chyba stażystka ) śmiała się i patrzała jak jęczę z bólu... czułam sie okropnie, zawstydzona. Sądziła że jestem w szoku i myślała że nic nie widzę. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Sparaliżowało mi mowę. Miałam wrażenia że to czego się nauczyłam wyleciało wszystko z głowy. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Mówiłam starszej położnej że aby coś podpisać to pierwsze muszę to przeczytać. Jednak mnie do tego zmusiła a ja żeby mieć już święty spokój podpisałam to. Piszę "to " bo do dzisiejszego dnia nie wiem co podpisywałam, sądzę jednak że była to moja "zgoda" na interwencje medyczne. Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Tylko dlatego że tak głośno krzyczałam z bólów i gdy przyjmowałam pozycje na kucąco. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam starszej położnej czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziała - " Jak już nalejemy to już będzie zimna". Zaintonowałam tej starszej położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli, bo wiedziałam że tak najlepiej ochronić kroczę. Jeden z lekarzy odpowiedział : " W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą... " Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam. Chodzi o to że chciałam miec to KTG ale PRZENOŚNE które szpital również dysponuje. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie... Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie ) jedna z salowych ( sprzątaczka ) siedziała na krześle, ( tam gdzie dziecko badają po urodzeniu, ja natomiast leżałam jeszcze na łóżku porodowym ) patrzała jak mnie dr zszywa i śmiała się ze mnie, bo drzwi między tymi dwoma wejściami były otwarte!!! Zszywanie również bolało i tu również wydawałam swoje dżwięki ( jednak one były już dużo cichsze ) widziałam jak ta sprzątaczka głupio się uśmiechała do położnej w końcu spostrzegła że ja to wszystko widzę i już przestała się śmiać. W ogóle co ta sprzątaczka tam robiła?? jak można było pozwolić sprzątaczce oglądać kobietę która właśnie urodziła i którą zszywano na łóżku porodowym z gołą pupą i nogami wystawionymi do góry???? Całkowicie odarto mnie z prywatności! Dlaczego pani dr na to pozwoliła? Ja ciągle wiedziałam że łamane są moje prawa ale naprawdę nic nie mogłam mówić, jak już wcześniej pisałam sparaliżowało mi mowę i myślałam już tylko o moim Synku. Pani ( ta ubrana po cywilnemu ) podniosłym głosem mówiła do mnie : " za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy... " W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie przy wszystkich : " Ta to rodziła jak błyskawica" Po porodzie zasypiając wieczorem, rano pielęgniarka obudziła mnie w taki sposób : podeszła do mojego łóżka, podniosła moja kołdrę w górę, nic nie mówiąc, nie pytając się czy może to zrobić i tylko powiedziała tyle " wstajemy, myjemy dupki" poczułam się upokorzona. Jak można tak postąpić i w taki sposób budzić pacjentkę ? ta sama pielęgniarka chyba tego samego dnia przyszła i spryskiwała nam krocze ( nie wiem dokładnie czym bo nic nie powiedziała, nie poinformowała, ) i powiedziała : "na przyjemności trzeba sobie zasłużyć" - młoda blondynka a krótkimi włosami ( tak wyglądała pół roku temu - mam nadzieję szanowna pani pielęgniarko że przypomina sobie pani te słowa ) I mam nadzieję że pani doktor i pan doktor również przypominacie sobie te słowa co do mnie mówiliście, bo wiem że prędzej czy póżniej przeczytacie mojego posta. Proszę zwrócić uwagę : Decyzja pacjenta może być - w ocenie lekarza - niesłuszna, niemniej zasada poszanowania jego woli, wpisana także w deontologię zawodu lekarza ( np. art.15 i 16 Kodeksu etyki lekarskiej ), nakazuje ją USZANOWAĆ!! i to się tyczy wszystkiego, nacięcia krocza, przebicia pęcherza, podanie oksytocyny, czy NAWET możliwość wpływu kobiety na pozycję w jakiej wypiera ona dziecko! Dodam, że nawet Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego orzeczenia wskazał, że " zasada poszanowania autonomii pacjenta nakazuje respektowanie JEGO WOLI, niezależnie od motywów. 2 Miesiące przed porodem odwiedziłam TEN szpital celem zebrania wywiadu i dowiedzenia się wszystkiego. Przywitała mnie bardzo miła starsza położna Pani K. S. ( UWAGA !!! Tu nie mogę nic powiedzieć złego o Tej Pani! Super Kobieta - Położna - Anioł. Również o Paniach B.P i M.O nic nie moge złego powiedzieć bo One nie prowadziły mojego porodu. Oprowadziła wszędzie. Również zebrałam wywiad. Mówiła, abym nie czytała na forach internetowych negatywnych opiń na temat tego szpitala. Że to, co tam dziewczyny opisują ( jak się łamie prawa rodzących ) to nie prawda. Uwierzyłam. Dlatego właśnie wybrałam ten szpital i miałam cichą nadzieję że Pani K.S będzie wtedy w pracy. Zresztą szpital na swojej internetowej stronie ładnie się raklamuje : Blok porodowy Blok porodowy oferuje: * ciągły monitoring kardiotokograficzny z analizą komputerową zapisu, * bezprzewodowe monitorowanie kardiotokograficzne pracy serca płodu za pomocą telemetrii kardiotokograficznej, * releksację wodną podczas porodu, * porody w wodzie, * dowolną pozycję pacjentki podczas porodu, * porody rodzinne, * muzykoterapię, * porody w znieczuleniu na życzenie pacjentki. Nie wszystko okazało się prawdą! gdyby nie szybka moja interwencja krzykiem " prosze mnie nie nacinać " natnęliby mnie bez zgody z zaskoczenia bo tak właśnie chcieli nie można było rodzić w kucki bo im tak nie wygodnie ... pomimo prośby nie mogłam wejść do wanny złagodzić ból podpięto mnie do KTG mimo że się nie zgodziłam. Załuję że nie wybrałam prywatnej kliniki ESKULAP również w Bielsku bo tam jest się klientem a nie pacjentem, traktuje się rodzącą godnie z szacunkiem a nie jak psa. Zawsze chciałam mieć 3, 4 dzieci... ale ten szpital odebrał mi chęć do rozpoczynania na nowo... Gdybym nie znała praw pacjentów, to pal licho!!! myślałabym że wszystko jest ok, że tak powinno się rodzić ... Jestem studentką na 4 roku. Skończę "swoje" i idę na położnictwo. Dlaczego? bo chcę aby każda rodząca rodziła po LUDZKU i tego dopilnuję!! Nigdy nie pozwolę aby ktoś potraktował rodzącą tak jak mnie!! Będę starać się być najlepszą!!! Nigdy nie będę łamać praw pacjentki i nie pozwolę aby ktoś inny je łamał... nawet jeżeli podkopywaliby pode mną dołki!!! Nie podniosę głosu na rodzącą, będę traktować ja z szacunkiem, współczuć, pomagać jak najlepiej.... a jeżeli zdarzy się pacjentka bardzo agresywna i przypuśćmy na to... kopnie mnie czy coś w tym stylu... nadstawię jej drugi pośladek aby na mnie się wyżyła. Będę życzliwa, miło ustosunkowana. Moje nazwisko będzie znane na całe Bielsko i okolice, aż w końcu doczekam się i będę przyjmować porody w domu. Wszystko w Waszych rękach, przyszłych Mamach. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw to polska porodówka nigdy się nie zmieni! Gdy kobieta staje się zależna od procedur medycznych i decyzji innych osób, traci zaufanie do włąsnej siły i intuicji. Czuje się jak przedmiot pozbawiony możliwości decydowania o sobie. Przychodząc przez procedurę przyjęcia do szpitala, łatwo jest poddać się roli POSŁUSZNEJ PACJENTKI i nie pytać o to, co się z tobą dzieje... Zostałyśmy wychowane wśród opowieści o tym że to rodząca jest BIERNA cierpiąca, musi znieśc wiele przykrości i bólu i że to PERSONEL DECYDUJE o tym jak poród powinien przebiegać - MASAKRAAAA!!!! A to nie prawda! Trzeba uświadomić Przyszłe Mamy że to One właśnie decydują o swoim porodzie, bo mają do tego prawo! Rodząca, gdyby nawet chciała urodzić na głowie bo tak jej wygodnie - personel ma się do niej dostosować! Nie może kłaść pacjentkę na łóżko porodowe - gdy jej jest nie wygodnie. Dlatego czas CIĄŻY jest dla was CZASEM BUDOWANIA SIłY WIARY W WASZ INSTYNKT , TAK ABYśCIE MOGłY SIę OBRONIć PRZED SIłą TEGO STEREOTYPU!!! Złożyłam skargę na lekarzy i położnych do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, oni, skierowali pismo do dyrektora szpitala w którym rodziłam, jednak odpowiedzi się nie doczekałam. Do Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, do Rzecznika Praw Pacjenta - tu kierowano mnie do Okręgowej Izby Lekarskiej. Również Fundacja Rodzić po Ludzku jest poinformowana. Dzięki Fundacji Rodzić po Ludzku dowiedziałam się jak powinno się traktować kobiety rodzące, każdy artykuł został przeze mnie dokładnie przestudiowany. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może choć nie musi spotkać mnie podczas porodu. Codzienne ćwiczenia od czwartego miesiąca mojej ciąży sprawiały przyjemność. Dziękuję Ci Fundacjo! mimo że nie rodziłam jak chciałam, to cieszę się że w końcu dowiedziałam się o swoich prawach! Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234 -
Jestem studentką na 4 roku. Skończę "swoje" i idę na położnictwo. Dlaczego? bo chcę aby każda rodząca rodziła po LUDZKU i tego dopilnuję!! Nigdy nie pozwolę aby ktoś potraktował rodzącą tak jak mnie!! Będę starać się być najlepszą!!! Nigdy nie będę łamać praw pacjentki i nie pozwolę aby ktoś inny je łamał... nawet jeżeli podkopywaliby pode mną dołki!!! Nie podniosę głosu na rodzącą, będę traktować ja z szacunkiem, współczuć, pomagać jak najlepiej.... a jeżeli zdarzy się pacjentka bardzo agresywna i przypuśćmy na to... kopnie mnie czy coś w tym stylu... nadstawię jej drugi pośladek aby na mnie się wyżyła. Będę życzliwa, miło ustosunkowana. Moje nazwisko będzie znane na całe Bielsko i okolice, aż w końcu doczekam się i będę przyjmować porody w domu. Wszystko w Waszych rękach, przyszłych Mamach. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw to polska porodówka nigdy się nie zmieni! Gdy kobieta staje się zależna od procedur medycznych i decyzji innych osób, traci zaufanie do włąsnej siły i intuicji. Czuje się jak przedmiot pozbawiony możliwości decydowania o sobie. Przychodząc przez procedurę przyjęcia do szpitala, łatwo jest poddać się roli POSŁUSZNEJ PACJENTKI i nie pytać o to, co się z tobą dzieje... Zostałyśmy wychowane wśród opowieści o tym że to rodząca jest BIERNA cierpiąca, musi znieśc wiele przykrości i bólu i że to PERSONEL DECYDUJE o tym jak poród powinien przebiegać - MASAKRAAAA!!!! A to nie prawda! Trzeba uświadomić Przyszłe Mamy że to One właśnie decydują o swoim porodzie, bo mają do tego prawo! Rodząca, gdyby nawet chciała urodzić na głowie bo tak jej wygodnie - personel ma się do niej dostosować! Nie może kłaść pacjentkę na łóżko porodowe - gdy jej jest nie wygodnie. Dlatego czas CIĄŻY jest dla was CZASEM BUDOWANIA SIłY WIARY W WASZ INSTYNKT , TAK ABYśCIE MOGłY SIę OBRONIć PRZED SIłą TEGO STEREOTYPU!!! Złożyłam skargę na lekarzy i położnych do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, oni, skierowali pismo do dyrektora szpitala w którym rodziłam, jednak odpowiedzi się nie doczekałam. Do Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, do Rzecznika Praw Pacjenta - tu kierowano mnie do Okręgowej Izby Lekarskiej. Również Fundacja Rodzić po Ludzku jest poinformowana. Dzięki Fundacji Rodzić po Ludzku dowiedziałam się jak powinno się traktować kobiety rodzące, każdy artykuł został przeze mnie dokładnie przestudiowany. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może choć nie musi spotkać mnie podczas porodu. Codzienne ćwiczenia od czwartego miesiąca mojej ciąży sprawiały przyjemność. Dziękuję Ci Fundacjo! mimo że nie rodziłam jak chciałam, to cieszę się że w końcu dowiedziałam się o swoich prawach! Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234 -
Opanowałam kilkadziesiąt for internetowych. Na maila dostaję dziesiątki listów z wyrazami współczucia, zdarzają się również negatywne opinie w stylu - paris hilton, jeszcze inni piszą że nadaję się na reporterkę. Gazety proszą się o wywiad. Za niedługo moją historię przeczytają tysiące Polaków. ( 4 gazety ). Niektóre osoby bardzo przejęły sie moim porodem i mój list będzie wykorzystany w pracach magisterskich na temat godnego rodzenia. (pytano o moją zgodę) . Inne osoby piszą , (mając tytuł licencjata ) że po przeczytaniu mojego listu doszły do wniosku iż chciałyby pisać pracę magisterską o zespole stanu pourazowego po porodzie ( PTSD). Jedna z Koleżanek napisała : "Przypadkowo byłam na forum, bo nie mam zwyczaju się udzielac.szukałam czegoś innego...Coś mnie tknęło i przeczytałam Twój temat. I jest on potwierdzeniem,że bardzo istotnym czynnikiem traumatyzującym może byc postępowanie personelu medycznego.Jak częstym i jak silnym?To właśnie mam nadzieję zbdac - na przykładzie pacjentek poradni K" pozdrawiam stu234. Aśka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234
Dzień dobry! Dziś w gazecie Metro ukazał się artykuł o moim porodzie. http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,5275606,Porodowki_grozy.html Niebawem znów pokaże się artykuł dot mojego porodu w innej gazecie. pozdrawiam studentka234@vp.pl ___

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze, że o tym opowiadasz. Być może przyczynisz się do tego, że jak najwięcej szpitali przesatnie łamać prawa pacjentek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Tobą! Też swoj poród wspominam jak traumę -przez to zdecydowałam ,że już nigdy więcej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234
Przede wszystkim dziękuję za pomoc Pani Karwowskiej. . Jest Pani profesjonalna w tym co robi. Dodatkowo miło ustosunkowana i komunikatywna a to najważniejsze. Tekst bardzo podoba mi się, choć myślałam że będzie tego więcej, ale rozumie że nie było miejsca. Jeszcze raz dziękuję za pomoc w nagłośnieniu mojej sprawy. Być może za jakiś czas albo pare lat znów napiszę do Pani. Kto wie, może zdecyduje się na następne dziecko ale wtedy będziemy pisać o przyjemnym dla mnie i mojego dziecka porodzie :) Życzę dużo zdrowia, sukcesów w pracy jak i w życiu prywatnym. Serdecznie Panią pozdrawiam i nigdy o Pani nie zapomnę.... studentka234 *** Propagujemy kampanię "nie daj się NACIĄĆ" http://www.rodzicpoludzku.pl/akcja/index.php pozdrawiam studentka234@vp.pl ___ Last edited by studentka234 *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BRAWO BRAWO
podziwiam cię! tez chciałam rodzic naturalnie, ale sie po prostu boję. Wybiorę cesarke. W tych nszych szpitalach to masakra. a nie stac mnie na 6 tysięcy za poród w prywatnej klinice.... aby wiecej było takich kobiet jak ty - to moze przestaną traktowac rodzące kobiety w państwowych szpitalach jka bydło. szacun!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ludzie...
współczuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234-
Dzień dobry! Portal miasta poświęcił artykuł : Artykuły Powrót: Lekarze nie są bezkarni W każdym zawodzie przytrafiają się błędy. To rzecz ludzka. Nie inaczej jest w służbie zdrowia. Są jednak pomyłki, których nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. Takie zaniedbania, prowadzące często do dramatycznych powikłań, spowodowane są brakiem koncentracji i lekceważącym podejściem do zawodu. A tego rodzaju błędy są niewybaczalne. Śmiali się, gdy krzyczała z bólu Do podjęcia tego - wydawać by się mogło - popularnego ostatnio tematu skłonił nas list, w którym Czytelniczka opisuje drastyczne wręcz zdarzenia, jakich doświadczyła w jednym ze szpitali powiatu bielskiego. Kobieta pisała o karygodnym postępowaniu lekarzy w najważniejszym momencie jej życia. - Poród był bardzo ciężki. W pierwszym jego okresie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Zdawałam sobie sprawę z tego, że medycy łamią moje prawa, ale ból był na tyle okropny, że nic nie mogłam mówić. Miałam wrażenie, że cała wiedza teoretyczna zdobyta przed porodem wyleciała mi z głowy. Pani doktor miała pretensje, iż nie odpowiadam jej szybko na pytania. Że krzyczę. A ja myślałam tylko o dziecku! Byliśmy wstrząśnięci treścią listu. Równie dramatyczny był ciąg dalszy... - Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić się na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu z pomocą męża próbowałam pozycji kucznych, kolankowych, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Tylko dlatego, że tak głośno krzyczałam z bólu. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych. Były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia. Złożyłam skargę na lekarzy i położne do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, a oni skierowali pismo do dyrektora szpitala, w którym rodziłam. Szef placówki obiecał, że wyciągnie konsekwencje wobec lekarza, który dopuścił się tych nieetycznych stwierdzeń. Wiele zawdzięczam Fundacji “Rodzić po Ludzku''. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może, choć nie musi mnie spotkać podczas porodu. Dziękuję Ci Fundacjo! Pomoc fundacji Fundacja ''Rodzić po Ludzku'', o której z sympatią wypowiada się pokrzywdzona kobieta powstała w Warszawie w 1996 roku . Jej celem statutowym jest poprawa poziomu opieki okołoporodowej w placówkach położniczych w całej Polsce. - Naszą misją jest wzmocnienie i wspieranie kobiet w otwartym formułowaniu swoich potrzeb i domaganiu się swoich praw. Wnosimy ich doświadczenia do przestrzeni publicznej, ponieważ uważamy, że stosunek społeczeństwa do narodzin i macierzyństwa jest miarą wrażliwości społecznej i demokratyzacji – czytamy na stronie internetowej fundacji www.rodzicpoludzku.pl. Walcz o swoje prawa! Każda kobieta przy porodzie myśli głównie o tym, aby jej dziecko urodziło się zdrowe. Ewentualne niedociągnięcia bądź drobne pomyłki lekarzy traktuje z przymrużeniem oka, ciesząc się wraz z najbliższymi, że na świat przyszło długo oczekiwane maleństwo. Jednak każda rodząca kobieta powinna znać swoje prawa. Przecież jest to pomoc nie tylko dla niej samej, ale być może dla innych matek, źle traktowanych przez położne bądź lekarzy przy odbieraniu porodu. Personel nie może traktować rodzącej niegrzecznie, lekceważąco, bezosobowo. Kobieta ma prawo do pełnej i zrozumiałej dla siebie informacji o postępach porodu, podawanych środkach, zabiegach i ich skutkach, a także o zdrowiu dziecka i ewentualnym jego leczeniu. Kobieta przy porodzie powinna decydować o sposobie, w jakim urodzi swoje dziecko. Personel nie powinien ograniczać prawa kobiety do swobodnego poruszania się i wyboru najdogodniejszej pozycji zarówno w pierwszym, jak i drugim okresie porodu. Pamiętajmy, iż po narodzinach dziecka szpital nie powinien - bez uzasadnionego powodu - zabraniać lub utrudniać matce z dzieckiem kontaktu z rodziną. Odwiedziny powinny tak być zorganizowane, aby nie zakłócały pracy oddziału i nie naruszały intymności innych kobiet. Z lekarzem można wygrać Bardzo wiele osób skrzywdzonych przez różnego rodzaju specjalistów bagatelizuje sprawę i najczęściej udaje się po pomoc do innego lekarza. Z reguły jest to błędna decyzja. Jak skutecznie walczyć o swoje prawa udowodnił pacjent skrzywdzony przez dentystkę (o sprawie pisaliśmy 18 kwietnia b.r Jak wtedy informowaliśmy, po półtorarocznych perypetiach sprawa błędów w sztuce medycznej pani stomatolog została skierowana do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Bielsku-Białej. Dentystka ostatecznie została ukarana upomnieniem. - Jestem zadowolony, iż sprawa została zakończona i sprawiedliwości stała się zadość - powiedział nam pacjent. - Smuci mnie jedynie fakt, iż do wszystkiego musiałem dojść sam, a Beskidzka Izba Lekarska, zamiast pomagać, utrudniała mi dojście do prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka234
Witam zbieram opinie czy któras z Kobiet tam rodząca w Wojewódzkim zawsze była zmuszona do pozycji leżącej lub półsiedzącej, czy miały Panie ten wybór pozycji? ( chodzi mi o drugą faze porodu), czy była koniecznośc nacięcia krocza? czy pytano Panie o zgodę na ten zabieg? Czy przyspieszano poród podając syntetyczną oksytocynę, przebijając pęcherz płodowy? Wyciskano dziecko przez lekarza kładącego się na brzuch? Jeżeli były wskazania do w/w procedur, to czy były Panie poinformowane? Podawano Dolagran lub Relanium? jeżeli tak, to czy same Panie się zgodziły? Gdy prosiły Panie o znieczulenie, otrzymały je Panie? Jak wyglądała sprawa z lewatywą i goleniem krocza? Prosiły Panie o te zabiegi przygotowawcze? Jeżeli były, to cczy pytano o zgodę? Czy byli obecni studenci, osoby trzecie, np. sprzątaczki? Jeżeli tak, to czy pytano Panie o zgodę na ich obecnośc? Ale uwaga. Uzyskanie przez PAnie zgody na udział studentów i stażystów nie jest wymagane, gdy interwencja medyczna jest konieczna. Oczywiście jeżeli Panie się nie zdecydują odpowiedziec, uszanuję decyzję. Zbieram opinie na temat tego szpitala. Panie które rodziły w roku 2007 i 2008 - chciałam zbadac czy po mojej interwencji COŚ się zmieniło w tym szpitalu. Panie które tam rodziły, pomóżmy innym Mamą ANONIMOWO, bede umieszczac wypowiedzi na blogu Pań które napiszą na maila. http://expertia.pl/strefa/blog/studentka234 studentka234@vp.pl bardzo proszę o opinię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×