Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mała123456

nienawidze samej siebie!!!

Polecane posty

Gość Mała123456

Siedzę i zastanawiam sie nad swoim zyciem.. i dochodze do wniosku ze mam go juz dosc. TAk po prostu mam go juz dosc. Zycie nigdy mnie nie rozpieszczało, wychowywałam sie w pełnej rodzinie, ale nigdy sie u nas nie przelewało, nie moge powiedziec ze chodzilam glodna, brudna czy zaniedbana.. bo tak nie było. Było nawet bardzo skromnie ale jakoś było. Mama pracowała nawet i w soboty i niedzile, brała nadgodziny zeby tylko jakos poreperowac domowy budzet, ojciec mial skromna rente, był powaznie chory i tak mijały lata. Dorosłam, tato zmarł. Zaczeły sie moje pierwsze spotkania z chłopakiem. Mieszkał w koleżnaki bloku, zakochałam się bez pamięci. Chodziliśmy ze soba 2 lata, czekałam na niego całe wojsko. Pobraliśmy się jak miałam 19 lat, 20 jak urodziła sie nasza córka. MIeszkaliśmy z moją mamą i moim bratem. Mąż dopadał pracy jaka sie tylko natrafiła, ale nigdy nie umiał dłużej zagrzac stołka. Powoli zaczynałam otwierać oczy i zastanawiac sie nad sowim zyciem, nad tym co najlepszego zrobiłam bo... on w sumie do zawsze zaglądał do kieliszka, ale młoda, głupia myslałąm ze jak zalozymy rodzine, jak wezmę go pod swoje skrzydła, jak wyrwie się ze swojej patologicznej rodziny... ze przestanie.. ale nie przestał. Na kazdej rodzinnej imprezie musiła sie spic do nieprzytomnosci, nigdy z nim nie ztatnczyłam na zadnym weselu... bo zawsze wolala kieliszka pilnowac niz bawic sie ze mna. A ja nigdy sie nie bawiłam bo pilnowałam jego. Do tego wszystkiego doszły kłamstwa i oszustwa z pieniedzmi.. od ludzi dowiadywałąm sie ze polowe tego co zarobił zanosił matce, a ta to przepijała. Bolało mnie to strzasznie bo praktycznie bylismy na utrzymaniu mojej mamy, jego mama nigdy nie zapytała sie nawet czy jest głodny, czy jest mu dobrze... jedyne co powiedziła to ze naszej corki a swojej wnuczki tak nienawidzi ze jej sie rzygac chce jak sie na nia patrzy. Mnie mogla nienawidzic, ale wnuczki co jej dziecko bylo winne... ale to patologiczna rodzina.. wiec nie ma o czym mowic. Ja sama chwytałam sie roznych prac chalupniczych, pracowałam na pol etatu kiedy moja mama wyjechała za granice, zeby jakos stanac na nogi, zeby nam pomoc, zeby jakos wyjsc z tego dolka w ktory wpadlismy przez mnie, przez moj zwiazek, slub, dziecko.... I tak mijaly lata, moja mama pomagała nam jak sie tylko dało, ja chwytałam sie dorywczych prac, mąz dalej nie przejmowal sie tym ze dzis pracuje, jutro moze wyleciec.. i dalej kieliszek był i jest jego najlepszym kumplem. Około 2 lat temu poznałam na jednym z poratli z grami on line cudownego jak sie do dzis okazuje faceta. Od 2 lat utrzymujemy wirtualna znajomosc. od samego pocztaku rozumielismy sie jakby bez slow, nadawalismy na tych samych falach.. i tak ze znajomosci zaczelo sie przeistaczac w przyjazn... z biegiem czasu przyjazn w milosc... to trwa juz 2 rok i niegdy sie nie widzielismy, choc bylo juz tyle planow, ale za kazdym razem wymiekałam.. bo cos gdzies mi mowilo ze to nie fer ze jestem mezatka, ze tak nie mozna... z mezem tracilam coraz bardziej kontakt, on spal w pokoju, ja z corka w drugim. Prawie nie rozmawialismy. Za kazdym razem jak moja mama wracała, rozmaiwłam z nia, zawsze z nia mialam cudfowny kontakt i zawsze byla mi jak przyjaciolka. i kiedy jej to wszytsko opowiadziełam, kiedy powiedziałam ze chce sie rozwiesc, ze nie chce z nim byc i nie bede, ze chce ulozyc sobie zycie, nie matrwic sie juz wiecej czy jutro bede czyla won alkoholu w mieszkaniu, czy nie, ze znowu z kazdym problemem zostane sama jak palec... ze poznałam kogos juz dawno temu, ze to jest facet ktory ma poukladane w glowie, ktory mysli o stworzeniu domu i normaleniej rozinie... ze to zawsze on byl obok, a nie moj mąż.. ze za akzdym cholernym razem to on nastawial mi rekaw do wyplakania sie a nie moj mąż.. ze to od niego slysze slowa ze bedzie dobrze wszystko a nie od mojego meza... to od niego slysze od kilu miesiecy Kocham Cie a nie od mojego meza... To od niego slysze Badz ze przy mnie na zawsze... a nie od mojego meza... mogłabym tak godzinami wymieniac... Moja mama mowi ze jak wybrałam jednego faceta i wyszlam za maz, musze znim byc, ze to moja decyzja była i teraz musze sie z tym pogodzic, a z tamtym czlowiekiem zerwac wszytskie kontakty... ale ja nie chce tego robic. Ten człowiek jest wszystkim... i wiem ze bylabym z nim szczesliwa. Nienawidze siebie bo nie porafie postawic wszystkiego na jedna karte... Nienawidze poprostu nienawidze samej siebie. Czasami sa takie chwile ze chcialabym wyjsc z domu i isc prosto przed siebie.. byle gdzie tak poprostu przed siebie.. cuiec od tego wszystkiego... co ja mam zrobic.. czekac az matka przyjedzie za 15 miesiaca, zeby popilnowała małej i pojechac do niego, zosatwic męza i zaryzykowac... przeciez i tak nie ma sensu ciagnac dalej tego malzenstwa... nienawidze samej siebie!!! a najgorsze jest to ze nie mam z kim nawet pogadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem jedno..
nic nie tracisz jadąc do tamtego faceta...rozwod z alkoholikiem i nierobem nie mozna nazwac stratą! To Twoje zycie i masz prawo z nim zrobic co cchesz i przezyc je po swojemu. Mam prawo byc szczesliwa a zwlaszcza Twoje dziecko..powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśek
ślub przed 20stką ze względu na dziecko to przeważnie błąd. spotkaj się z tym typem. nie traktuj tego zbyt poważnie bo na razie to tyko virtual. męża powinnaś zostawić. życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro masz faceta, ktory nie pije nie bije i możesz na nim polegać to zostaw swoje dotychczasowe życie z mężem pijakiem i ułóż sobie wszystko od nowa. twoje mama nie ma racji. popełnilaś błąd wychodząc za mąż, żle wybrałaś. masz szanse, i MASZ PRAWO zmienić wszystko w swoim życiu nie musisz tkwić w związku , który cię nie zadowala.zmień to i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aby w ogóle cokolwiek rozpocząć, musisz raz na zawsze zapomieć o zdaniu: nienawidzę samej siebie. Myśląc w ten sposób będziesz całe życie tkwić w tym toksycznym związku. Sprawy posunęły się już za daleko jest inny, więc, albo rybka , albo pipka, oszukiwać samą siebie i obcego człowieka, to nie po gracku. Napiszę ci tylko. moja Matka była w takiej samej sytuacji jak Ty zmarła schorowana nie dożywszy 50 lat, resztę dośpiewaj sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×