Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

Wczoraj przeprowadziłam z mężem poważna rozmowę. Nie mamy jeszcze dzieci..ale szczerze je pragniemy. Zdecydowaliśmy, że bedziemy sie starac o 1 dziecko.. Natomiast drugie adoptujemy. Tyle jest niechcianych, porzuconych dzieciaków.. Świata nie zbawimy ale przynajmniej jednemu bedziemy probowali stworzyc prawdziwy dom. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taktak joana
z tymi porzuconymi to chyba lekka przesada. w bidulach sa dzieci z rodzin patologicznych w przewazajacej wiekszosci. czyli generalnie alkoholikow roznej masci, ktore sady odbieraja nieodpowiedzialnym rodzicom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież opieka nad takim dzieckiem to nie wakacje. Wiem, że chcecie pomóc:), ale przemyśleliście sprawę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chciałabym mies 2 lub 3 swoich i kiedy już podrosną i bądą potrafiły zrozumiec mój krok to też adoptuję dzieciaczka:) moze być nawet kilkuletni, byle miał dom:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bardzo dobrze że chcecie. Tylko nie wiem czy wiesz jaka jest ciężka i trudna procedura adopcyjna z tym ze nie powinno to wam w niczym przeszkadzac skoro bardzo tego chcecie. A ta nazwa " dzieci z bidula... " można było napisac z domu dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z bidula
słodkie :o zupełnie jakby niektórzy chcieli przygarnąć szczeniaczka ze schroniska :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hvcdfrdhv
taa weź takie dziecko a potem się z nim użeraj...może będzie po jakiejś narkomance albo pijaczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po narkomance czy pijacze moze byc tez w "normalnym" domu, raczej chodzi o brak unormowanych sytuacji tych dzieci, workow papierzysk ktorze nalezy zebrac itd. a pozniej trud wychowania,bo te dzieci nalezy kochac 2x bardziej niz wlasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny dajcie spokoj ani alkoholizmu ani narkomanii sie nie dziedziczy takze bez wzgledu na to jakich dziecko mialo rodziców prawdopodobieństwo nałogów jest takie same jak u tych z rodzin niepatologicznych. Wiadomo ze jesli dziecko jest maleńkie np do roku to nie bedzie z nim wiekszych problemow bo przyzwyczaji sie do innej rodziny i nawet nie bedzie pamietał o tym domu dziecka gorzej jednak gdy pod opieke bierzemy zbuntowanego nastolatka czy inne juz kilkuletnie dziecko wtedy faktycznie trzeba bardzo sie starac by przedewszystkim zdobyc jego zaufanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oboje z mężem zdajemy sobie sprawę,ze takie dzieci niosa ze sobą \"bagaż przeszłosci\". Wychowanie ich wiąże sie czesto z wielkimi problemami. Sam proces adopcyjny moze trwac dlugo. Ale nam sie nie spieszy. Nie potzrebujemy pieska, ktorego chcemy kupic juz, teraz. My chcemy dac milosc dziecku..i na to bedziemy czekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
narkomanii, alkoholizmu się nie dziedziczy - ale pewną podatność owszem; ryzyko jest dość duże - u maleńkiego dziecka można wielu różnych przypadłości nie stwierdzić; miłość, ciepło, itd. nie sprawi, że dziecku odejdzie FAS czy upośledzenie umysłowe (u dzieci \"patologicznych\" rodziców znacznie większe prawdopodobieństwo wystąpienia, choćby przez różne syfy na które dziecko jest narażone w trakcie ciąży); starsze dziecko - to bagaż złych doświadczeń, nawyków, norm; no i deficyt umiejętności, które wydają się naturalne... \"dzieciom z bidula\" daleko do tych, które się pokazuje w \"Rodzinie zastępczej\", czy \"Kochaj mnie\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Jestewm adoptowana i wiem że adopcja to nei takie hop siup. Lepiej gdy adoptuje się niemowle niż starsze dziecko. Wy chcecie dac dziecku miłosc, rozumiem to ale nie myśłicie jak przyjmie je Wasze otoczenie, rodzina, sąsiedzi. Sama wiem jak taka łatka sieroty moze marnowac życie. Do dziś czuję się gorsza i inna bo wszyscy z mojego otoczenia wiedzieli że jestem adoptowana, jestem tą której ktoś nie chciał.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Wy myśłicie kategoriami: "my te dziecko pokochamy itp" ale nie wiecie jak wiele ran w psychice ma takie dziecko. Dopiero dziś zdaję sobie w pełni sprawę jakie znaczenie miała rodzina w której się urodziłam. Wiele dolegliwosci z którymi się zmagam to wynik pewnie złej diety mojej Matki. Problemy z koścem, choroby reumatyczne, depresje, lęki, zaniżone poczucie własnej wartosci itp....wiwle wiele rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ej nie kumam tego,dziewczyna chce wziac dziecko z domu dziecka,ma szczere checi a jak na razie tylko jej to odradzacie itp. no to lepiej zostawic te dzieciaki w bidulu czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Dziecko to nie piesek ze schroniska, nie wystarczy wykąpac, odrobaczyc, odkarmic i zaszczepic....zresztą nawet pies, który wcześniej był źle traktowany moze na trwałe miec zmiany w psychice, byc bojaźliwy lub agresywny... BYłam adoptowana w wieku 2,5 lat, nic nie pamiętam z okresu pobytu w Domu Dziecka czy też z mojej biologicznej rodziny....ale czuję że to jaka jestem w dużej mierze to wynik jakiś traum które gdzieś głęboko we mnie siedzą. W końcu to jak rozwija sie psychika dziecka, jego zdolności poznawcze itp jest zależne już od wczesnych miesięcy po urodzeniu. Mam wrażenie że nigdy w pełni nie udało mi się nauczyc pewnych zachowań społecznych, nie czuję sie dobrze sama ze sobą. Nie wiem czy będę potrafiła założyc rodzinę, byc dobrą matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-> niestety muszę się zgodzic Zostałas adoptowana. Ktoś jednak bardzo Cie chcial..i to jest najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Nie odradzam ale mam wrażenie że nie do końca są świadomi na jakie problemy mogą napotkac. Nasze społeczeństwo nie jest wyrozumiałe, nie toleruje żadnej inności. Żadko kto może sobie pozwolic by adoptowac dziecko i zmienic od razu miejsce zamieszkania by nikt się nie zorientował w sytuacji.... Myślicie że pewnego dnia przyprowadzacie obce dziecko do domu a sąsiedzi o tym nie gadają...?! nie zastanawiają skąd sie to dziecko wzieło, z jakiego domu (czytaj patologii się wywodzi...) ?! Decyzja moich rodziców była świadoma ale moja babcia zawsze zastanawiała się "co ze mnie wyrośnie, bo to przecież niewiadomo jakie geny we mnie siedzą" Czy ktoś chciałby by o nim mówiono czy myślano w ten sposób ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy z nas ma problemy. I ten kto żyje w bogactwie, ten co w biedzi, w pełnej rodzinie czy też w Domu Dziecka. Człowiek powinien nauczyc sie,ze zycie to nie zabawa. Trzeba byc twardym ale szczerym i uczciwym wobec siebie i innych. Kochana, byłas adoptowana jako maleńkie dziecko. Musisz nauczyc sie życ, brac zycie takim jakie jest. Walcz o siebie. Nie mysl co bylo..patrz jaka jestes teraz. To,ze wychowalas sie zdala od rodzicow biologicznych wcale nie oznacza,ze jestes gorsza. Czasem lepiej spedzic zycie wsrod obcych ale kochajacych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Moi adopcyjni rodzice kochali mnie i chcieli miec dziecko, ale nie raz zdarzały sie momenty gdy w złosci usłyszałam że pochodzę z jakiejś patologii itp, że gdyby nie oni itp.... Myśłicie że to przyjemne gdy sąsiedzi patrzą na Ciebie jak na wybryk natury a dzieci w szkole traktują Cię jak trędowatego ? Czy to moja wina że urodziłam sie w rodzinie która nie nadawała się na rodziców ? Czy to był mój wybór ? Czy miałam na to wpływ ? Rodzice nigdy nie ukrywali przede mną że jestem adoptowana, ja wolałabym nie wiedziec, oszczędziłoby mi to masę kompleksów. Dopiero mając ok 20 lat zrozumiałam że to nie moja wina i nie powinnam sie czuc inna czy gorsza...no ale co z tego skoro całe dzieciństwo, szkoła podstawowa i średnia to była gehenna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze myślałam że geny
nie mają znaczenia..... aż do momentu jak poznałam ciotke mojego męża i jej historię.... adoptowała córeczkę- niemowlę, dała wszystko co najlepsze, widać że to dobra kobieta i chciała jak najlepiej, a ta córka ni stąd ni zowąd zeszła na zła drogę.... ciotka dała jej dom- a ta zrobiła tam menelownie- palili parkietem! mimo, że ma wykształcenie woli zbierać makulaturę.... do ciotki przyjezdża tylko po kasę, nawet nie zapyta o samopoczucie.... ...teraz już nie wiem co o tym myśleć.... popieram adopcje, ale uważam, że trzeba taką decyzję trzeba podejmowac bardzo rozważnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolałbys nie wiedziec... A co by było gdybys pewnego dnia sama odkryła prawde? Nie miałabys żalu do adopcyjnyc rodziców za to,ze nie byli z Toba szczerzy? Zapytam inaczej.. Wolałabyś nie byc adoptowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
To raczej nie kwestia genów, raczej sądzę że to gdzieś właśnie te urazy psychiczne ....jakieś traumy po drodze Gdy jesteś adoptowany to wpadasz w taką pułapkę, jesteś na cenzurowanym i każdy Ci sie bacznie przygląda, na każdym kroku wszyscy oczekują wdzięczności i tego ze masz sie wykazac.... Często tak jest, rodzice dają miłośc ale oczekują ze w zamian spełnisz ich marzenia, będziesz taki jakim sobie Ciebie wyobrazili....a jak jest inaczej to wielkie rozczarowanie, wyrzuty i pretensje.... Niby jak inaczej zareagowac na takie traktowanie jak nie buntem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Wiem że gdybym nie wiedziała ominełoby mnie wiele kompleksów... Pytanie jakbym zareagowała gdybym sie dowiedziała....To chyba też zależy ile wtedy miałabym lat i czy dowiedziałabym sie od rodziców czy "życzliwych sąsiadów" Czy wolałabym byc w Domu Dziecka ?! Nie wiem, nie jestem przecież w stanie przewidziec jak tam ułożyłoby się moje życie. Na pewno kocham moich rodziców bo nigdy nie miałam innych, nigdy też nie interesowałam sie odnalezieniem tych biologicznych ani mojego rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spirytus sanktus
To ja juz nie wiem? co te dzieci by chcialy? zostac w domu dziecka na zawsze ? bo jak je ktos wezmie i stworzy im prawdziwy dom to tez narzekaja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze myślałam że geny
nie wiem, jak to jest, ciotka wzięła tą córkę, ja ta byłą niemowlęciem- córka nie wiedziała, że jest adoptowana, aż do dorosłości- z tego co wiem, właśnie miała straszne pretensje, że rodzice ją okłamywali....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buntuja się też dzieci naturalnie poczete. Nie da sie przeswietlic dziecka,ktorympragniesz sie opiekowac. Juz sama decyzja podjecia adopcji jest bardzo trudna. Ale kto powiedział,ze bedzie łatwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety muszę się zgodzic
Chciałam tylko przypomniec że środowisko w którym przyjdzie życ temu dziecku to nie tylko wasz rodzinny dom i jest wiele kwestii z którymi przyjdzie Wam się zmagac...chocby takie głupie komentarze ze strony znajomych, rodziny, sąsiadów itp.... będą niby was popierac ale w duchu z zaciekawieniem obserwowac czy pod Waszym dachem nie rośnie narkoman, alkoholik czy psychopata...by potem powiedziec: "a nie mówiłam....takie już geny"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety -----------------------> nie wiem, ile przyczyn Twoich problemów to jakieś tajemnicze traumy z początku życia, a ile - traumy wywołane przez rodziców adopcyjnych...; problem może nie leży w tym, z jakich korzeni się wywodzisz, ale że to oni (z całym szacunkiem, sympatią, itd do nich) nie dali Ci poczucia bezpieczeństwa, tego, że NAPRAWDę jesteś ich dzieckiem, itd; no wiesz - wymaganie od Ciebie wdzięczności za to, że Cię wychowali - to nie fair; na tej zasadzie Ty byś ich mogła wyzywać od bezpłodnych, co to sami sobie dziecka nie mogli zrobić i wymagać wdzięczności za to, że dzięki Tobie jednak dziecko mają... Gdyby oni Ci taką pewność dawali, to łatwiej byłoby Ci zmagać się z jakimiś głupimi komentarzami z zewnątrz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a olej to.
ze tez zawsze wszyscy sa wazniejsi od waszego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyna opisala swój \"pomysł\" na zycie bardzo fajny, dobry, rozsądny a wszyscy zarzucają ją swoimi wątpliwosciami ot i cała kafeteria :O wracajcie na topiki o aborcjach gdzie pewnie wiekszasc z was kracze - aborcja to zło, lepiej oddaj dziecko do sierocińca, moze ktoś je adoptuje :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×