Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość Gooodes,s
Wiolaa, jak najbardziej powinniscie sie blizej poznac i wiecej ze sobą spedzac czasu, bo to jest uciązliwe na dluzszą mete spotykac sie za jej plecami, a tak to jak zblizycie sie wszyscy do siebie,to jej ojciec bedzie sie z tobą czesciej sptykal,nawet gdy jego corka bedzie w domu,i lepiej na tym wyjdziecie niz takie kombinowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gooodes,s
"ona z problemem " mysle ze jak najbardziej powinnas przemowic facetowi do rozumu, bo co on soba reprezentuje jako ojciec dziecka?? kompletnie jego ojcostwo sie zakonczylo na splodzeniu i placeniu alimentow i to wszystko w jego mniemaniu?? na twoim miejscu glęboko by sie zastanowila nad związkiem z takim typem osoby, bo powinno dac ci domyslenia jakim jest "odpowiedzialnym" typkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona z problemem
Masz racje. Tylko dlaczego mam psuć zwiazek w ktorym sie bardzo dobrze uklada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Wiolii
Wiola, a co Ty myślisz? Ze jak córka ma 18 lat, to nie trzeba sie przejmować? Wręcz przeciwnie... Ojciec zajmuje się nową kobietą, robi to za plecami dziecka i co sobie ona może myśleć ? Że ma ją gdzieś, wlaśnie w tym wieku dzieckiem trzeba się najbardziej zainteresować, żeby się nie zachłysnęło dorosłością i nie spaściła sobie życia. JAK SIE MASZ WPROWADZiC zrob cos z tym!! zainteresuja sie moze nia? Co ty bys sobie poomyslala jakby ojciec ukrywal przed toba zwiazek, przyporwadzil babke do domu i oznajmil ze bd z nami mieszkac?yy.. masakra dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIOLA i juz po 30 :)
Dzięki za odpowiedzi. No dlatego się martwię, bo mi zależy na tym. I nie mam gdzieś, córki swojego przyszłego męża. I dziś się stało, znów się spotkałyśmy, i znów przypadkiem :) ok. 16 . Tym razem nie odpuściłam i zabrałam ją do kawiarni, chciała mnie spławić, ale powiedziałam że ją odwiozę, zgodziła się, poszlysmy na herbatę, troche pogadałam ze mi jej tata o niej opowiadał, ona tylko odpowiadała na moje pytania, troche dziwnie bylo, czulam się jak jakaś nachalna baba, no ale trudno, zdziwilo mnie jedno, gdy dojechalysmy pod dom, zapytala sie czy nie wejde bo tata juz pewnie jest, zgodzilam się. Marek ucieszył się widząc nas razem, ale tak czy siak młodej wydaje się że wszystko jest obojętne, jak na razie, strasznie się pordukowaliśmy zeby w miare rozmawiała z nami, ona tylko jakby z grzeczności odpowiadała bo musiała nic poza tym, w 2 h 3 razy zapytała sie czy moze isc, Marek prosił żeby została, troche teraz mie to martwi. ale ustpokaja mnie ze sie przywyczai ze po prostu nie jest taka otwarta i potrzebuje czasu. Zobaczymy :) mam nadzieje ze bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gooodes,s
18 letnia dziewczyna to juz nie 8 letnie dziecko, wiec niepotrzebnie masz az tak wielkie dylematy.To juz dorosła kobitka, praktycznie juz za samą siebie odpowiada,calkiem inaczej odbiera ojca związek z nowa kobietką niz by miala te 8 czy 13 lat.Ona zaraz wyleci z domu niebawem i jestem pewna ze nie chciala by aby ojciec zostal sam gdy jejjuz nie bedzie pod jego dachem.Zapewne jak kocha ojca to zyczy mu znalezienia swojej połowki ,bo wiadomo..ojciec nie bedzie o wszytkim gadac z córką,tak jak moze o tym poogadac z przyjaciołką lub kims wiecej Ja poznalam moją macoszkę gdy chodzilam do 6 klasy,a za mieszkalismy razem rok później, i wcale zazdrosci o to nie mialam, bo wiedzialam ze ojciec zawsze bedzie moim ojcem, a dla swojej zony bedzie mężem ,i umial te role jakos podzielic i oddzielic bycie męzem jak i bycie ojcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiem nie wiem
Czy nie trzeba sie przejmowac. Tak niby praktycznie dorosła... a w umyśle i tak jeszcze dzieciak, znam taki przypadek. Moja znajoma zostala macochą 17 latki i 19 latka. 4 lata pod dachem była wojna między córką a nią. Nie potrafiła zaakceptować nowej kobiety u boku ojca. Syn ookazał się fajnym chlopakiem co trzymalo ja jeszcze przy nadziei ale z corka swojego meza po prostu sie meczyla dlugo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gooodes,s
to co opisujesz to juz despotyzm tej 17 latki i nawet nie ma co wszystkich jej rowniesniczek porownywac do takiego apodyktycznego zachowania tamtej dziewuchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co ja mam zrobić?
A co ja mam zrobić? Wiem chyba co mam zrobić i że będzie bolało też wiem. Tylko jakoś tak głupio mi, że dałam się znowu wyrolować! Zaufałam znowu dostałam w łeb! Chyba powinnam teraz dać upust swoim żalom... Zdaje mi się, że to tylko głupi i koszmarny sen... Otóż wyobraźcie sobie, że po przemyśleniach zdecydowaliśmy z moim mężczyzną, po trzech latach związku, że chcemy ze sobą zamieszkać. Ja mam córkę nastolatkę, On dzieci ma dorosłe, syn student, a córka wieczna studentka. Nareszcie wzięła się za pracę...licencjacką. Niech będzie całe życie człowiek się uczy... Ma problem z tą praca i wpadli na pomysł z ojcem, że ja pomogę jej w pisaniu. Przeczytałam. Stwierdziłam, że tam nie ma co poprawiać tylko wziąć się do roboty od nowa. Jak wielkie było zdumienie gdy dowiedziałam się, że mój facet chciał bym napisała po prostu tę pracę za lenia! A jaki był obrażony, że praca mi się nie podoba i co? że nie napiszę? i on z tym zostanie sam? Zamurowało mnie! Jaka to ze mnie egoistka! Krzty empatii we mnie nie znajdziesz itp, itd. ( to tak w skrócie) ... Już trzy tygodnie do mnie nie dzwoni i nie odbiera telefonów. Jak to się stało? Tak już mnie sobą umęczyli, bo to nie pierwsza taka akcja, że chyba zaczynam myśleć, że to moja wina...:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona z problemem
Jak to Twoja wina? Przecież Ty jej miałaś tylko pomóc a nie odwalać cała robotę za nią. Chcieli Cie wykorzystać. Moim zdaniem dobrze, że się nie zgodziłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co ja mam zrobić?
Dzięki za wsparcie. Tak właśnie się poczułam jakby chcieli mnie wykorzystać. To tylko czubek góry lodowej... dodam jeszcze, ze ktoś kto chciał sensownie doradzić młodej, został mianowany zero-jedynkowym imbecylem. Nie wiem kim ja mogłabym zostać ładując się w tę farsę. To, że zdaję sobie sprawę, że to był toksyczny związek, nie zmienia faktu, że jest mi okrutnie przykro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co ja mam zrobić?
Dzięki za rady. Utwierdziły mnie w przekonaniu, że zajmuję odpowiednie stanowisko w tej sprawie. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze jak wiesz czego chcesz i głośno o tym mówisz to zostajesz sama! Cholera nie potrafię siedzieć cicho w podbramkowych sytuacjach, a jednocześnie nie potrafię być sama. A może ja potrzebuję lekcji na temat siedź cicho i rób co każą! A moze jest jakiś sposób na to? Proszę, niech mi ktoś pomoże rozwikłać te zagadkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich głupich matek
trzymajcie sobie lepiej te swoje skarby w domu, bo tak je wychowujecie, że wytrzymać z nimi nie można. Kiedys same zapłacicie za beznadziejne wychowanie swojego dziecka. I jeszcze chcecie żeby inne kobiety sie zachwycały Waszymi dziećmi. :O Od mądrych kobiet faceci przeważnie nie odchodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ty jesteś głupia!
...jak nie masz nic do powiedzenia, to milcz lepiej. Tu proszą o radę a nie ocenę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ty jesteś głupia!
Ps. Mądre kobiety odchodzą same!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy wychowuje dziecko jak mu sie podoba, obcym osobom nic do tego, a jak by wkurwial mnie czyjs bachor to poprostu bym opierdoolila i tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 89666
a ja mimo staran nie potrafie zaakceptowac jego dzieci..jestesmy razem od roku,on wychowuje dzieci,dziewczynka 16 lat,chlopak 10..ja wolna,bez dzieci,ogolnie dzieci mnie lubia,ja je tez,nic nie mam do nich,ale wkurza mnie,ze on leci na kazde ich skinienie,kupuje co tylko chca,a one wchodza mu na glowe i on tego nie widzi..ja tez zawszez pamietam o ich waznych datach,kupuje drobiazgi,jezdzimy razem na weekendy,czasem na pizze,tu i tam,ale z kazdym dniem jest mi ciezej...nie daje rady,on chce bym z nimi zamieszkala,ale nie wyobrazam tego sobie..:( nie bedzie slubu,bo on juz nie chce,a ja bez slubu nie bede wychowywac jego dzieci i mieszkac z nim..jest mi zle ..chcialam sie wyzalic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jak ja Cię rozumiem...
Schemat...To może oscylować w obecnie istniejących granicach, a może się rozwijać w miarę jak cwaniactwo dzieciaków będzie się rozwijać, bo dzieci lubią wykorzystywać sytuację. Jeśli on nie rozumie, że to co robi to zguba dla dzieci i dla Waszego związku rzecz jasna. to będzie trudno żyć w takim układzie. Bo to już nie związek... Jeśli bez ślubu, to może Cię spotkać wszystko... przemyśl to jeszcze raz... To jasne, że dzieci będą najważniejsze, ale nie możesz pozwolić byś nie była na równi z nimi. Kilka lat walczyłam w takim układzie o szacunek dla siebie... przegrałam. żałuję, że tak długo wierzyłam, że to przejściowe, że dzieci dorosną, że on zajmie w końcu stanowisko i nie pozwoli mnie poniewierać, że może zmieni zdanie o ślubie, itd... To kim ja dla niego byłam, jak sądzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
ooo... byłaś dla niego nikim ważnym 89 zabieraj zabawki z tej piaskownicy, bo tam domku nie zbudujesz ;-) jeżeli już teraz zmienia zdanie jak mu wiatr zawieje w takiej sprawie, to czego Ty się kobieto spodziewasz za jakiś czas? Dla mnie to byłby koniec w ogóle jakiegokolwiek zaufania do faceta. Słyszę "chcę być twoim mężem" a po jakimś czasie "sorry, ale już nie chcę". Przewrócisz sobie życie do góry nogami a on chce tylko się przytulić, bo smutno samemu wieczorem - niech spada. Jeśli facet byłby mądry i kochał Cię, porozmawiałby o Twoich problemach i wyciągnął do Ciebie dłoń, można jakoś z dziećmi to ustawić, rozmawiać o wszystkim, tak aby on też krytycznie spojrzał na swoje postępowanie i zmienił niektóre głupie nawyki. Wyładowuje się na Tobie, bo ma żal sam do siebie, że jest do dupy ojcem, a Ty mu to unaoczniasz - taka niestety nasza rola, dzieci nie są nasze, mamy do nich dystans, potrafimy powiedzieć, kiedy zachowują się nagannie, a mężczyzna często boi się tego jak ognia, jeśli nie jest dorosłym, poukładanym facetem. Jeśli on mieszka z dziećmi, to pod żadnym pozorem nie powinnaś z nimi mieszkać, bo z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że by Cię to wykończyło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jak ja Cię rozumiem...
Z moim pytaniem zwróciłam się do 89666. Niech sama pomyśli i zanalizuje czy sytuacje nie są w pewnym sensie analogiczne. Bo jak sama dojdzie do tej myśli to jest w domu i wie co ma robić. Nie prosiłam o odpowiedź. Znam ją. Ale Ty babette musiałaś mi dokopać! Mam nadzieję, że ktoś dokopie Ci równie mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 89666
ooo--to mozemy sobie podacrece..niestety..schemat:( z kazdym dniem jest mi coraz gorzej,w kolko tylko sa tematy jego dzieci,jego spraw,ich problemow,a moje sa gdzies daleko w tyle...tak mysle,ze nawet jesli by bylo malzenstwo,to nie dalabym rady byc na codzien z dziecmi,z nim i z ich problemami,jeszcze 1 dziecko moze udaloby mi sie zaakceptowac,ale 2 to porazka,naprawde probuje,ale nic mi nie wychodzi:( dzieci mnie lubia,pytaja o mnie,chca bym spedzala z nimi czas,ale dla mnie to wszystko zbyt trudne,on jest chwiejny,raz mowi tak a potem robi inaczej,ale zawsze dzieci sa na 1 planie...to jasne,ale gdzie tu moje miejsce?mam byc kucharka,praczka,macocha?trudne to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jak ja Cię rozumiem...
oj, trudne. Gdyby określił jasno swoje priorytety i trzymał się oczekiwań. A tu huśtawka, raz w górze raz na dół. To jest nie do zniesienia, kiedy nie wiesz co on za chwilę wymyśli...To był ból, kiedy byłam w szpitalu, były inne, ważniejsze sprawy. Kiedy on potrzebował pomocy po operacji to urlop brałam i już byłam przy nim. Oj tak! Zawiodłam się potężnie! ale wyciągnęłam wnioski i uczę się siebie na nowo. To kawałek mojego życia, doświadczenie, które odsuwa mnie jednak od ludzi. Życzę Ci, abyś nie dopuściła do stanu, w którym poczułabyś się jak automat obsługujący...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
nie chciałam Ci dokopać - takie są fakty mam nadzieję że Twoje życzenie się nie spełni, bo w życiu dostajemy to czego życzymy innym, to może i madrosc ludowa ale sie sprawdza, wiec uwazaj czego życzysz innym ja tam życzę Ci wszystkiego najlepszego i w sumie uznaję za mądrą kobietą, skoro wyszłaś cało ze złej dla ciebie sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
oczywiście, mówię o życzeniu do mnie, bo drugiej Pani ( nr 8....)bardzo pięknie życzysz, przychylam się, żadna kobieta nie powinna się tak czuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jak ja Cię rozumiem...
...bo mi dokopałaś! Nikomu źle nie życzę. Oddaję co dostałam. Niestety życie to dżungla. Tak mnie już nauczyło, że trzeba się bronić! Nie chciałabyś, żeby ktoś Cię tak potraktował, jak Ty - mnie? To nie rób tak więcej. Nie oceniaj! Bo będziesz oceniana! Jestem siebie świadomą kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie rozumiem po jaką cholere stajecie na czubku glowy ponad wasze sily i mozliwosci aby dogodzic facetowi lub jego dzieciom/I tak za jakis czas opadniecie z sil fizycznych i psychicznych,wiec radze wszystko wedlug swoich mysli stosowac od początku i tkwic w tym a nie byc zmiennym jak choragiewka bo oglupiacie sie jak i pozostalych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankaa 34
Ja jak wychodziłam za mąż miałam 30 lat, byłam wolną kobietą, miałam wielu partnerów, kariera była dla mnie ważniejsza, aż zakochałam się w facecie który miał 15 letnią córkę, jak się dowiedziałam że ma dziecko to byłam w szoku, on wówczas 36 letni, wysportowany, przystojny, no i z klasą mężczyzna, prezes własnej firmy, nic nie wskazywało na to że ma dzieciaka. Szczerze byłam załamana, tą wiadomością... Spotykaliśmy się wyłącznie gdzieś, w restauracjach, czasem do kina, zabierał mnie na imprezy z jego firmy, u niego w domu byłam jakieś 2 razy, duży nowoczesny dom. I naprawdę jeszcze raz powiem oniemiałam, gdy zaczynał opowiadać o córce, zamieniał się w opiekuńczego, troskliwego tatusia, a mi przewracało wtedy flakami... Nie lubiłam dzieci, dla mnie obrazki rodzinne były kiczowate, zwlekałam z poznaniem jego córki. Ale stało się, i był niewypał, ona nie miała na to ochoty ani, ja wiedziałam że nie będę wymarzoną macochą. Miałam w głowie tylko too co zawsze sądziłam o takich małolatach 'rozpieszczone smarkule' i w zasadzie tak było, pyskowała na każdym kroku, tata ją rozpieszczał, nie mogłyśmy się dogadać, w końcu zaczęło psuć się między nami, obwiniałam dzieciaka ale miłość do mojego wybranka uświadomiła mi że wina może nie tkwi tylko w niej, cóż chcąc ratować małżeństwo, człowiek jest w stanie zdobyc się na to o czym nigdy wczesniej nie myślał, chodziliśmy na terapię, WSZYSCY, cóż ja starałam się akceptować ją, ona również, bo miałyśmy coś wspólnego kochalyśmy tego samego faceta(tylko w innym sensie) ona robiła to dla ojca, ja dla męża. A teraz? Kiedys nawet nie śniłam że polubie jego córkę, gdy chodziliśmy na teriapię duzo rozmawialiśmy każdy się mogł wypowiadać i udawało się kompromisowo rozwiązywac problemy, ja zaczęłam być miła dla mlodej, ona odwzajemniala to, przestała być opryskliwym bachorem. Z chwili na chwile, zaczęłyśmy sie dogadywać, nawet znajdowac wspólne tematy, zakupy itd. teraz jest dobrze, minęły 4 lata(szczęśliwe lata) :) Ja, może nie cudowne nawrócenie sie na matkę polkę, ale przyznam że mam inny stosunek do rodziny, dzieci. Mamy mase konfliktów, ale jak to w rodzince, sa klótnie, ale sa też rozwiazania :) Bardzo nam pomogła terapia, nie chce roobic tu jej reklamy, ale naprawdę warto, jesli tylko zalezy wam na kims to myśle że mozna za ryzykować :) I tak często zdaza mi sie myślec o pasierbicy jako 'ten dzieciak' ale przyznam że jak w tym roku młoda zdawala maturę to nie sądziłam że będę sie tak stresowac, i że bedzie mi zależec żeby jej dobrze poszło, dziwnie wtedy sie czułam, potraktowałam ja jak moja corke. Cóż, czasem człowiek nie podejrzewa siebie o pewne rzeczy, jeden facet a zmienił całe mooje zycie na leopsze :) Trzymam za was kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nigdy, nigdyyy
Ja nigdy nie zaakceptuje swojej pasierbicy. nigdy sie nie zmienie tak jak Anka 34. :) smarkula ma 18 lat 6 lat jestem jej macocha, i nigdy nie dogadam sie z malolata. Na szczescie mieszka ze swoja egoistyczna matka. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dogadasz sie
bo sama jestes egoistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×