Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
cześć Czarownice Było- Minęło, mam nadzieję, że spotkasz się z Nim niebawem i że sprawi wam to radość. A swoją drogą- jaka musi z Ciebie być czarująca Czarodziejka skoro na jednym spotkaniu aż 3 propozycje! Mnie się coś takiego nie zdarza :) Wiolonczelino- twarda z Ciebie babka. Ja taka nie jestem, chciałabym bardzo, nawet pracuję nad tym żeby być taką, ale często górę biorą emocje, romantyzm w czystej postaci, który sprawia, że choć mam dostęp do przenikliwego i racjonalnego widzenia świata, to wszystko widzę jakoś tak dramatycznie albo lirycznie... Jak moj _ nie mój Artysta. Między nami gorzej. On jest podobny do Twojego byłego K. Ale to manipulant nieświadomy, dziecinny- czytam z niego jak z otwartej książki i mimo wszystko upieram się przy tym aby nie oceniać go. Inaczej nie umiem, nie chcę. On teraz ochłodził stosunki a ja już mu powiedziałam wszystko i nie zamierzam o niego zabiegać. Nie wiem czy to początek końca, czy zawsze w sierpniu rozstaję się z kimś? To jakaś paranoja. W razie czego nic nie robię. Na pewno nie zrobię tego co rok temu- nie zerwę bo już wiem, że to Im na rękę. W ten sposób wzięłabym odpowiedzialność której on unika. Rok temu z X tak zrobiłam wykonując czarną robotę swoim rękami, starając sie pięknie zakończyć męczący go już związek. Cierpiałam przez parę miesięcy. Artysta chce cierpieć i czeka zapewne aż ja go unieszczęśliwię. To są cyrki! Niby smieję się, ale mi smutno na dnie serca jak zawsze gdy coś się kończy. Ciekawa jestem co zrobi. Na razie nie piszę do niego, nie dzwonię i poczekam na jego ruch. Możliwe, że już się nie odezwie. Powiedziałam mu kiedyś, że w żadnym wypadku nie zgadzam się na to żeby zniknął bez pożegnania, prosiłam go żeby zadzwonił i pożegnał się ze mną kiedy nadejdzie czas. Może faktycznie trzeba czekać aż samo się wypali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanice, Dzisiaj walcze z bolem glowy, ale za to wczoraj mialam nasiadowke z kolezankami i jak zwykle usmialysmy sie jak norki:D Moja kolezanka i jej dorosla corka(29) maja bliskie ze soba stosunki. Rowniez ja i moja dorosla corka (23) tez. Od kilku lat od czasu do czasu spotykamy sie we czworke i mamy tak zwany blast:classic_cool:. Wiolonczela, pytasz czy moj nielegalny zwiazek ujrzal swiatlo dzienne, czy ktos nas zauwazyl? Mnie sie wydawalo ze jestem dobra aktorka i nikt sie nie zorientuje. Przede wszystkim moj m. W naszym domu nic sie nie zmienilo. Nie otrzymuje zadnych telefonow na komorke bo wszystkie numery otrzymane sa wylistowane na miesiecznym rachunku, nie dzwoni na stacjonarny bo mamy 'caller ID'. Drugiego telefonu komorkowego nie moge miec, bo do mojej torebki kazdy zawsze mogl zajrzec. Do domy zawsze przychodze prosto po pracy. Wszystko jest tak jak bylo. Na szczescie zaz mnie o nic nie podejzewa. Jednak! W kilka miesiecy po rozpoczeciu kochankowania, w rozmowie z moim k. dowiedzialam sie ze jeden z naszych znajomych, skomentowal ze on bardzo by chcial zebym na niego patrzyla w taki sbosob jak na niego!!!! Poczulam sie jak pod zimnym prysznicem i wlaczyla sie lampka UWAZAJ co robisz!!!! Od tego czasu na przyjeciach gdzie oboje sie znajdziemy staramy sie siebie unikac :( Spotykamy sie w hotelu, kazde z nas przyjezdza osobno, wchodzimy do hotelu osobno, w przelcie on daje mi klucz i osobno jedziemy winda, a spotykamy sie dopiero w pokoju. Nawet wyjmuje baterie z komurki, tak na wszelki wypadek:) Nikt z zywych, znaczy sie ludzi ktorzy mnie znaja nie wie o moim podwojnym zyciu :) Zeby nie krzywdzic niekogo, musi tak juz zostac! Co do mojego k., kochankowanie zmienilo go, nie wiem dokladnie jak bardzo ale po 7 miesiacach jego zonka zrobila mu awanture - powiedziala mu ze ona czuje ze on ma kogos!!! On oczywiscie ze nie, ze jej sie wydaje etc. No to tyle na ten temat. Wiolonczelina, a dlaczego 'mowisz' ze ten twoj k. jest toksyczny. A propos, tak dlugo jak on dzwoni do ciebie, tak dlugo kochankujecie. Przyjazn z ex-kochankiem nie istnieje. Z prostych wzgledow - chemia - ktora was wlaczy. Tego nie da sie po prostu 'wylaczyc' z dnia na dzien, na to potrzeba czasu. Ale bez kontaktow z facetem. Pa czarownice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, dzien dobry, wspominasz o wypaleniu sie, ze moze najlepiej poczekac az samo sie wypali. To bylo by najmniej bolesne ze wszystkich mozliwosci gdybysmy czasie trwania zwiazku zwyczajnie bez emocji czekaly na wypalenie. Ale w isocie sprawa wyglada tak ze sie strasznie miotamy, tesknimy, mamy nadzieje na cos tam, a jak nie wyjdzie to chcemy to natychmiast wszystko zerwac:( Spakowac tak zwane walizki, wylaczyc swiatlo i NIC po prostu nie czuc. Ja nie mialam zadnego doswiadczenia w kochankowaniu, ale dla mnie nasze kilkumiesieczne spotkania w knajpeczkach mialy prowadzic tylko do jednego, do sprawdzenia siebie czy ja jestem jeszcze kobieta, czy ja jeszcze pozadam, czy ja mam ochote na sex! Szybko jednak zauwazylam ze na kazde spotkanie z nim pedzilam z usmiechem na twarzy i co raz wiekszym pozadaniem ... CZYLI wiedzialam ze w ogole nie musze isc z nim do lozka, bo moje popedy plciowe pracowaly 'nadgodziny' kiedy tylko myslalam o nim! Ale ja juz nie kontrolowalam tego co 'rozsadnie powinnam' zrobic. W koncu po kilkumiesiecznych spotkaniach wyladowalismy w hotelu, pamietam pytalam go jak taka sytuacja moze (ewentualnie) trwac, a on mi wowczas odpowiedzial 'az do wypalenia sie'. Ta terminologia byla mi wowczas obca. Dzisiaj wiem ze do prawdziwego wypalenia sie moich emocji w stosunko do niego jest jeszcze bardzo daleko. a to dla was kobietki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
witam ponownie! elewacja zaskoczyłaś mnie wypowiedzią na temat zrywania, myślisz że lepiej to ciągnąć i czekać aż on zerwie czy nie lepiej zakończyć samemu i czuć się znowu wolnym? było-minęło w jaki sposób kontaktujecie się ze sobą? Mój K. jest toksyczny, tzn, jest mega manipulantem, mściwym (nie odczułam tego na sobie, ale mój znajomy miał z nim kiedyś do czynienia i można było zobaczyć jego negatywne oblicze). Nie liczy się z ludźmi, zaobserwowałam to przez ostatnie kilka miesięcy, a przy mnie był do rany przyłóż, dlatego tym bardziej nie chcę z nim kontaktu, bo nie jest prawdziwy przy mnie tylko kreuje się na prawego człowieka. Kłamie jak z nut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Było- Minęło, jestem pod wrażeniem podjętych środków ostrożności! Ja nie umiałabym tak się pilnować. Z X uważałam bardziej, bo to było zakazane od samego początku, więc rzadkie smsy, kasowane rozmowy, spotkaliśmy się ledwie parę razy ( też daleko mieszkał) Z Artystą sytuacja jest od początku w pewnym sensie jawna- nawet telefony od niego odbieram w domu, z tym, że wychodzę na dwór albo idę na piętro ( fakt, ze rzadko dzwoni) I nie boję się, ze wyda się. Nie wiem czemu. Gdyby się wydało to spokojnie zniosłabym wszystko, jestem świadoma i dlatego nie ukrywam za bardzo tej znajomości, może dlatego, że to zagmatwana relacja i mój mąż wie, że on jest w moim życiu ( choć nie wie jak bardzo...) Co do tych hec z rozstawaniem się, to całkiem świadomie unikam takich scenariuszy. Są typowe dla takich związków, wpisane w ich rozwój i umieranie. Taka ich natura, o ile - kochankowie nie zdecydują się rzucić wszystkiego, gdy są nieszczęśliwi albo choć niezaspokojeni w małżeństwie. Co do mnie, to nie zamierzam rzucać rodziny i to nie z wyrachowania. Może to mało zrozumiałe, ale mój związek małżeński jest świetny a nieszczęśliwa bywam z innego powodu, który w jakiejś części mnie tłumaczy, choć ja go nie używam do rozgrzeszania się. Wiolonczelino- opis Twojego K. brzmi złowieszczo. Dobrze robisz. Może to typ narcyza- nie zdobył Cię do końca, więc słodzi Ci bo zaspokajasz jego jakieś potrzeby. Wiem, ze trudno zrozumieć moje nastawienie do rozstawania się, ale kiedy to zrobiłam rok temu, to wcale nie poczułam się lepiej. Poczułam, że zrobiłam to bo on nie chciał rzucać mnie, bo wiedział jaka jestem wrażliwa, liczył, ze stopniowo będzie znikał, zacierał się w rzeczywistości jak sen i zniknie, powoli i tak się to " wypali" A mnie to rozjuszyło, wkurzyłam się. Bolało. Tym razem sytuacja jest inna, bo tu mamy inny typ człowieka- Artysta mnie kocha, to wiem. Ale on chce być nieszczęśliwy i chce żebym to ja go rzuciła. On nawet mówił że mnie kocha, bo nie liczył ze ja coś odwzajemnię. Co za wspaniałe pole do popisu, jeśli chodzi o twórczość i natchnienie- on kocha a on go nie chce! A tu ZONK :) ha ha, nie mogę go rzucić, bo go tylko utwierdzę w jego złym widzeniu świata. Ja po prostu czekam na jego krok, nie żegnam się, nie dramatyzuję, przyjmuję to co jest ale za żadne skarby świata nie napiszę ani nie zadzwonię, zeby mu nagadać o rodzinie, rozdarciu, cierpieniach i inne takie standardowe teksty, bo skłamałabym. On mi dużo daje, dzięki niemu moje serce znów żyje. Jego też. Więc niech dorośnie i zrozumie, że można kogoś kochać i nie żądać za wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, Pytasz jak sie kontaktujemy, z reguly on do mnie dzwoni, jak nie ma mnie przy biurku to zostawia wiadomosc ze jest dostepny i czeka na telefon odemnie. Z reguly wymazuje jego wiadomosci od razu a jak tego nie zrobie to lapie sie na tym ze slucham jego 'wiadomosci' nascie razy:D W lipcu kiedy nie oddzwanialam do niego przez tydzien, zostawil mi tak sliczna wiadomos, ktorej nie moglam zwyczajnie skasowa! I to nie byla tresc tego co powiedzial, ale brzmienie i wibracje jego glosu z ktorego tryskala troska i milosc:D A jak koniecznie chce z min rozmawiac, to dzwonie na jego komorke kiedy wiem zo go nie obudze, ale wole nie dzwonic za czesto ze wzgledu na jego dziecko (szkolny wiek). Elewacja, jezeli widzialas swojego k. w akcji kiedy zachowywal sie zle to uciekaj, bo taki facet jeszcze moze tobie w zyciu namieszac. Jezeli on ma msciwa, zlosliwa nature to musisz bardzo uwazac, zeby go nie obrazic. Teraz rozumiem ze powolne przechodzenie na kolezenstwo moze byc najlepsza metoda na tego pana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
hej Było- Minęło Chyba ostatni akapit przeznaczony jest dla Wiolonczeliny a nie dla mnie:) nawiasem mówiąc: W akcji to widziałam raz pana X ( Kochanek nr I hi hi)- tak łgał przez telefon komuś, przy mnie, że aż mnie zamurowało. Wtedy postanowiłam, że muszę, muszę, muszę jakoś znaleźć siłę żeby to przerwać, bo jest wredny. Przykro mi pisać, ze zakochałam się we wrednym człowieku. Okazał się też zimny i mściwy- milczał czasem żeby mnie ukarać. Brrrrrrrrrr Artysta jest dobrym, słabym i czułym człowiekiem, dziecinnym i bardzo wrażliwym. Ma trochę moich cech, rozumiemy się czasem a raczej nie rozumiemy, ale czujemy się, tak... tak nam dobrze ze sobą, jakby się niebo otworzyło i kołysało w chmurach, bez seksu nawet :) Nawet jeśli to się wypaliło z jego strony to i tak nie mam do niego żalu, najwyżej mu będę współczuć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja twoj komentarz jest jak najbardziej na miejscu, ostatni akapit byl przeznaczonony dla Wiolonczeliny ;) Widze jednak ze przyniosl on niemile wspomnienia o twoim poprzednim facecie. Z tego co rozumiem to minal rok od czasu kiedyscie sie rozeszli? A przypomnij mi jak to bylo ze wpadliscie na siebie i kiedy zaczelo iskrzec? Jezeli te wspomnienia beda za bolesne to nic nie musisz pisac. Moj k. na codzien jest bardzo dobrym, milym i uprzejmy czlowiekiem, takim do rany przyloz dla wszystkich. Jak jestesmy razem jego telefon jest zawsze wylacznony (moj tez). Staramy sie nie stwarzac sobie nieprzyjemnych momentow. Upewniamy sie ze te nasze zadkie chwile razem sa tylko i wylacznie dla nas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Och Było Minęło :) jest noc i dziś nie będę się rozpisywać. Nie mam niemiłych wspomnień na temat Byłego Faceta( nazwanego tu X) Fakt, nazwałam go wrednym.... przesadziłam, uczciwie muszę się pokajać, ze nadużyłam tego słowa, bo nic złego mi nie zrobił. Tylko bywał taki zimny, potrafił nieraz karać milczeniem albo zamykał się w sobie wiedząc że mnie to tak boli. Po prostu był inny, inny rodzaj osobowości- może bał się nieco mnie, bo byłam dla niego zbyt skomplikowana, więc tak chronił swoje ego? Myślę, że nieco bał się tego że zakochałam się w nim. Poznaliśmy się dawno temu jako bardzo młodzi ludzie i potem on mnie dłuuuugo szukał. Bliźniacza jest historia z poznaniem Artysty. Też poznał mnie jako młodą dziewczynę i dłuuuugo szukał. To niesamowite, kiedyś już pisałam o tym ale mogło zniknąć w czeluściach Kafe:) Może utro opiszę. A teraz jeszcze dopiszę, ze kilka dni temu rozmawiałam po roku z X! Tak, tak. Stało się. Rozmowa była taka jak zawsze- ja dużo, on mało. Ja od serca, on zdawkowo. Ja wielkodusznie, on zimno i uprzejmie. Nic się nie zmieniło. Ale wymowa rozmowy była pozytywna. I niezakończona. Nie powiedzieliśmy sobie pa, ani żegnaj, tylko rozłączyliśmy się po chwili milczenia, które wg mnie miało pomieścić moje wybaczenie sobie i jemu. A co jego milczenie zawierało- to nie wiem, ale wierzę, że pomyślał o mnie dobrze. I tak po roku cieszę się, że to się tak jakoś zakończyło pomyślnie a raczej zawisło w powietrzu nieskończone i niezdeptane. Naprawdę byłabym szczęśliwa do końca gdyby mnie nie martwił Artysta, ale on ma swoje doły i nie chcę żeby mnie wciągał. Jeśli uda mu się z nich wyjść to fajnie, może na coś mu w życiu przydałam się. Powiem wam jedno, ze to moje kochankowanie to jakieś skomplikowane - widzę to kiedy opisuję to. Ja po prostu wchodzę w bardzo, bardzo bliskie relacje z nimi, dużo w tym wymiany myśli, rozmów, wspierania się, dyskutowania i ten dreszczyk namiętności- to nadaje im urody i wciąga. Ciekawa jestem co dalej się wydarzy w moim życiu, bo na razie to widzę że to się jakoś układa w sensowną całość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
elewacjo mój związek z K. przypomina Twój z X, tylko z tą róznicą, że on nie milczy, tylko zmienia temat albo kłamie. Miałam dzisiaj taki piekny sen o nim. Kochane pomóżcie mi słowami, bo zatęskniłam do niego, a tak zależy mi na tym, zeby uciąć kontakt, boję się że jakby dzisiaj zaproponował spotkanie to poszłabym, a nie chcę tego bardzo. piszcie kochane. Miłego dzionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Obiecaj sobie coś w nagrodę za brak ulegania pokusie. Czasem to działa. A tak serio to wbijaj sobie do głowy, że skoro źle się z nim czułaś, wywoływał niemiłe stany ducha, to teraz czujesz się WOLNA i ciesz się tym, weź oddech, wyjrzyj przez okno, żeby zobaczyć jakiś inny widok. Na razie, krótkoterminowo może pomóc krytykowanie Kochanka, ale uwierz, że lepiej odpuścić takie myślenie, bo leczenie się dłużej trwa, zatruwa organizm i zostawia ślady. Jak minie najgorszy okres to postaraj się nie myśleć o nim źle, w końcu byłaś z nim... Na razie- odwykówka :) psychiczna, ciężki okres, ale jesteś silna babka, zdecydowana i wiesz czego chcesz- trzymam kciuki Wiolonczelino!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dien doberek wiolonczelina nalezy ci sie 🌻 bo tego potrzebujesz. Przedstawie ci jak to wyglada. Znam to z doswiadczenia, wiem jak trudno wymazac z pamieci osobe z ktora bylismy bardzo, bardzo ale to bardzo blisko. Na dodatek te 'przeklete' sny ktore jego wybielaja:) I masz tak wielka ochote znalesc sie w jego ramionach albo chociaz na sekunde uslyszec jego glos ... i zaczynasz sie lamac. Zaczynasz sie zastanawiac czy moze jednak wcale tak zle przy nim nie bylo, tlumaczysz sobie ze moze pewne rzeczy wyolbrzymilas ... Malymi kroczkami, powolutku zmieniasz swoj punkt widzenia i chwytasz za telefon i dzwonisz. TAK to wyglada. Gdyby ten twoj facet byl normalny, powiedzialalbym poczekaj na rozwiniecie sytuacji ;). Ale na podstawie twojego negatywnego o nim opisu powiem tobie jedno, jak zadzwoni i zaproponuje spotkanie, bo to na pewno bedzie mialo miejsce, musisz by TWARDA. Powiedz mu ze milo wspominasz czas z nim spedzony ale to juz PRZESZLOSC i musisz siebie wyluzowac tzn nie mozesz jego widywac. Oczywiscie zrobisz to co zrobisz. Moze to byc zupelnie nielogiczne. Jezeli umiekniesz, to sie nie biczuj. Jestesm jak narkomani, spragnieni nastepnej dawki narkotyku. :) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja, Wow ... odebralas jego telefon!!! Czy wiedzialas kto dzwoni i z kim bedziesz rozmawiasz? Czy to byla jego pierwsz proba skontaktowania sie z toba? Jaki dal tobie powod? Czy drzaly tobie rece jak uslyszalas jego glos? My tzn ty i ja mamy podobne haraktereki, tak zwane malomowne. Moj w ogole nie mowi o swoich uczuciach!! Ja biore z niego przyklad i tez mu nic nie mowie:( I niby chcialabym zeby sie przedemna otworzyl ale z drugiej jednak strony boje sie ze jak zaczenimy werbalizowac swoje uczucia to moze to miec zbyt negatywny, niebezbieczny wplyw na nasze malzenstwa! Tak ze siedze cicho:( Bardzo rozsadnie robisz ze trzymasz Artyste na odleglosc, jak on ma doly to niech one pozostana tylko jego. Daj mu sie kochac, badz dla niego krolewna z bajki, niedostepna:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
No i jak tam Wiolonczelina, jak zniosłaś dzień kuszenia po śnie? Odezwij się , proszę :) Było- Minęło Telefon był w pewnej hmmm poniekąd służbowej, że tak powiem sprawie, ale to nie był pretekst, po prostu wiedziałam że kiedyś z tym się musi zgłosić i byłam ciekawa czy mailem czy zadzwoni. Wybrał dobrze. Telefon. Nie, nie trzęsły mi się ręce, szybko omówiłam sprawę po czym bez zadnego zażenowania powiedziałam mu od serca kilka dobrych słów. Nie zdziwił się, bo mnie zna i wie, że ja nie pielęgnuję urazy. Myślę, że choć mi nie powiedział nigdy tego, to w jakiś sposób mnie kochał, tylko dla niego szczytem ubezwłasnowolnienia byłoby powiedzenie mi tego. Kompletnie inny typ mentalności. Może dlatego tak się wzajemnie fascynowaliśmy sobą? I ta rozmowa była bardzo, bardzo szczęśliwym zakończeniem. Czułam to całym sercem. Myślę, że i jemu dobrze po tym, bo zawsze mi mówił, że trzeba dobrze innym życzyć i nie żywić żalu bo to zatruwa duszę. Zgadzam się z tym. A Artysta to już milczy 4 dzień. Zawsze to ja się niepokoiłam o jego stan duszy, ale teraz myślę, że nie będę go motywować, niech sam znajdzie w sobie siłę i optymizm a ja mu nigdy nie odmówię dobrego słowa i dobrej energii. Wiem, ze on szczerze mnie kocha. Ale ja mu już więcej nie mogę dać i albo sie pogodzi z tym albo obrazi, ale raczej stawiam na wygaszenie kontaktów. Jakoś się z tym godzę, choć to było takie wspaniałe. Na razie! Trzymajcie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Elewacja i reszta diablic:) od wczroraj mam PMS, przez co mialam nieciekawe wczorajsze popoludnie. Za kazdym razem jak PMS'uje to swiat widze w czarnych kolorach, jestem zla czasami wsciekam sie o nie isteniejace rzeczy moge z igly zrobic widly :( No wiec do rzeczy. W ostatni poniedzialek umowilam sie z moim k. na spotkanie w przyszlym tygodniu;) Wszystko mialo byc fajnie prawda, tylko ze mnie PONIOSLO wczoraj bo ... on nie zadzwonil. I nawet nie wazne ze mnie w ogole w pracy po poludniu nie bylo! Ubzduralam sobie ze jak nie zadzwoni tego dnia to ja sie z nim nie zobacze! Spedzilam caly wieczor planujac moja mowe! Wiem ze on bedzie dzwonic dzisiaj. Potrzebuje waszej rady, czy powiedziec facetowi ze on jest TYLKO kochankiem i w moim zyciu sa inne rzeczy ktore sa rownie wazne o ktorych on nie wie. Czy wytlumaczyc sobie ze to je tylko PMS ... i po prostu mam zly dzien, i isc na to spotkanie! Dorosla baba niby z mnie eh?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, i tak trzymac z Artysta, nie ma co dawac mu zadnych okazji do dolow ;) Jestem pewna ze on zadzwoni jak bedzie gotowy na rozmowe z toba. A w miedzyczasi uzbroj sie w cierpliwosc (mnie czasami ciagle jej brak). Wszystko to co on moze tobie ofiarowac to tylko jego milosc. Tak ze zadnego fantazjowania zwiazane z tym panem, ok? Mam podobna sytuacje, w moim towarzystwie, jest pan ktory kiedys mi powiedzial ze jestem kobieta jego marzen i tak po prostu mnie kocha! Zamurowalo mnie to bo znamy sie od przeszlo 20 lat, On nic odemnie nie chce, po za tym zebym wiedziala wiec wydusil z siebie swoja tajemnice. Czytam o twojej rozmowie z tamtym facetem (panem X) i budzi sie we mnie nadzieja ze ja kiedys tez bede na kolezenskiej stopie z moim obecnym k. Moze to jest mozliwe. Bo do tej pory widzialam to w czarnych kolorach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Było -Minęło, skoro jak twierdzisz masz PMS to błagam Cię nie podejmuj żadnych decyzji w których jest choć okruszek złości. Spotkaj się z nim i nie katuj się ani jego- taka moja rada, najwyżej zażądaj wyjaśnień w sprawie telefonu. Ja rok temu właśnie pod wpływem PMS zerwałam z X, teraz sobie przypomniałam. Jeśli mam żal do siebie, to nie o to zerwanie, tylko o to, że jakoś to wyszło zbyt nagle, niespodziewanie, z domieszką histerycznych tonów. Ale trudno- właśnie to sobie niedawno wybaczyłam, a innych ostrzegam żeby nie robili nic pod wpływem hormonów ;) Co do przyjacielskich relacji po rozstaniu z X to za dużo powiedziane. Powiedziałabym, że to czas sprzyja zaleczeniu ran, czuję już ulgę, dobrze mu życzę, miło wspominam, ale nie kontaktuję się z nim. Pytałaś czy to była pierwsza próba kontaktu po rozstaniu? Nie. W maju pisałam że dostałam od niego dziwny, dwuzdaniowy mail w którym w sumie nic ważnego nie napisał. To mi sprawiło jakiś rodzaj satysfakcji i nie chodziło mi o rodzaj jakiejś gierki pt. " kto górą", ale o to, że okazał zainteresowanie, czyli ludzkie uczucia, w które już wątpiłam. Artysta nadal milczy. Nic nie robię. Nawet nie wiem czy czekam. Powiem tak: co będzie to będzie. Bo jeśli dla niego lepiej jest zapomnieć o mnie, to ja zgadzam się na to. Jeśli nie da rady, to ja też to przyjmę, ale NIGDY nie będę o niego zabiegać, bo niewiele mu mogę dać. Byłabym skrają egoistką gdybym chciała go zatrzymać. Może on sobie ułoży życie inaczej. Oczywiście czuję nostalgię, ale też wdzięczność, że tak pięknie zjawił się i wyleczył moje serce po romansie z X, dał mi dokładnie to, czego X nie dał. To było niesamowite, tak niewiarygodne, że aż nie umiem tego opisać. Oczywiście z Artystą przyjaźń jest możliwa na całe życie, wiem to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, masz calkowita racje 🌻 nie powinnam podejmowac zadnych decyzji ani nic robic jak tylko przeczekac to PMS'owe 'gradobicie'. W domu wiedza ze kiedy mam PMS to schodza mi z drogi;) Co do tego nie otrzymanego telefonu od niego, to ja nigdy nie wiem kiedy on bedzie dzwonil. Z reguly rozmawiamy w poniedzialek, ale drugi raz w tygodniu dzwoni, tylko wtedy kiedy moze. A ze wczoraj mnie 'nosilo' jak diably to sobie ubzduralam ze jak nie zadzwoni do konca dnia (mojej pracy) to bedzie w klopotach. Po pracy wzielam rower i pognalam w swiat, mialam nadzieje ze jak sie mocno zmecze to mi pomoze, pot ze mnie lecial ale zlosc mi nie przechodzila :( Rano bylo lepiej ale plan juz mialam obmyslany. Wlasnie z nim rozmawialam, mowil mi ze w tym tygodniu dostal podwojna ilosc pracy i nie moze sie wyrobic, mowi ze zarywa sen, spi po 4-5 godzin na dobe :( Niestety nie moglam sie powstrzymac, powiedzialam mu ze cos mi wypadlo i moge byc niedostepna w poniedzialek. No kurna co jest ze mna :( Przeciez na codzien maze o tych naszych spotkaniach!!!! Spijcie dobrze kochanice ... jutro bedzie lepiej na pewno u mnie:D I do 'uslyszenia' w przyszlym tygodniu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
Witam Was!! Nie pisałam, bo mnie nie było, żeby zabić tę chęć, postanowiłam tak zorganizować czas, żeby nie mieć czasu na myślenie, wędrówkę sobie zorganizowaliśmy ze znajomymi i mój stan ducha się umocnił i jest dobrze. Jutrzejszy dzień mamy szczegółowo z mężem zaplanowany, a ja czuję się znowu wolna i po prostu błogo. Było minęło na Twoim miejscu zrobiłabym tak samo, powiedziałabym, że nie mam czasu. Ja uważam, że jeżeli ktoś chce napisać czy zadzwoni to zrobi to choćby padał na twarz po męczącym dniu, może się mylę, ale zawsze się tego trzymałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiolonczelona.... masz rację...gdy ktoś chce, to zrobi to.."...choćby padał na twarz...". Tylko... tak zrobimy MY, KOBIETY! i w tym jest sęk a może raczej MY jesteśmy z WENUS a Oni tylko z Marsa! Wczoraj wróciłam- czytałam WAS CZAROWNICE! I cóż same NIESZCZĘŚCIA. Niestety, dla NAS, gdy chodzi o uczucie.... czary WYSIADAJĄ!!! Za bardzo kochamy, angażujemy się..... Dwa lata temu... zmieniałam pracę (lato) po paru dniach..zobaczyłam w firmie faceta jak z okładek PISM- ( inna firma współpracująca) ...adoracja...cały czas narastająca.Mam zasady, o których pisałam.... Zresztą... dziewczyny mówiły, że uważały go kiedyś za "pedała" ale... ożenił się. Przez ten czas, gdy przypadkowo spotykaliśmy się teksty typu ( jest jesień) ".... i wśród żółtych liści można spotkać orchideę..." i setki innych.... I NIC WIĘCEJ! W grudniu odszedł do macierzystej firmy. Dostałam prezent na Gwiazdkę...JA!!! dlaczego HA!!!!...album B.S. Czemu to piszę?... Nigdy nie posługiwał się tel. KOMÓRKOWYM!!! Nie miał go. Po miesiącu już miał...uczył się... a teraz , każdego dnia pisze do mnie tylko .......DZIWNY JEST TEN ŚWIAT!!! Uwodzimy się od 2-ch lat, ..teraz sms-ójemy codziennie ( 2...3 razy) Ma zasady ..." wybór, został dokonany, a teraz możemy unosić się lekko nad ziemią...". Trudno to zrozumieć ale tzn. Ty masz męża..ja żonę i tak już MUSI być....ale RAZEM jest NAM PIĘKNIE. ( nie fizycznie) Tak, bez cielesności... i wiecie co Czarownice, dzięki Niemu mogę funkcjonować w miarę NORMALNIE. I do tego....wiem na 100%, że nigdy nie poszłabym z nim do łóżka...nie mój typ... brak "iskrzenia" tylko jakieś inne "coś"!!!! DO RZECZY ZATEM!!! Pisałam o Kuzynie... o moich rozterkach... o tym, co mogę zrobić!!! Chyba za bardzo przegięłam... a może On ..czekał na jedno słowo za dużo ode mnie... Zaczęłam GRĘ!!!! Do tego stopnia, że pytał czy może (sobota) zadzwonić.. A ja tego typu farmazony, że nie wiem, czy sama siebie nie krzywdzę, że ma wolną wolę.. i bzdury totalne z mojej strony!!! Jak pisałam wcześniej, kochałam się w nim, gdy byłam dzieckiem a On młodzieńcem....zawsze był dla mnie Krajewskim ( z młodych lat - IDEAŁ) Spotkaliśmy się w maju......ja po miesiącu...już chciałam skończyć!Nie miałam jeszcze "klapek"... mimo kochania się z Nim. Wyłączyłam komórkę... On znalazł w internecie moją firmę ( tego samego dnia) odszukał mnie, zadzwonił ( kosztem własnej pracy- odszukał mnie!!!) Pomyślałam ...kurcze...przecież całe moje życie Go kochałam...... I.... popłynęłam!!!! Nie wiem na ile WYOBRAŹNIA tu zadziałała , na ile Uczucie.... stał się OBSESJĄ!!! Ale.... moja natura.... napisałam Mu, to, co wiecie.... Dwa DNI MILCZENIA.... 2 tygodnie temu zapytałam, czy wie jak ja się teraz czuję i co czuję....odpowiedział... że zadzwoni za jakiś czas i że zaczniemy wszystko od nowa z pominięciem pewnych sytuacji... Wiem już jakich....... BEZ KOCHANIA SIĘ!!!! Teraz miał urodziny! Wzniosłam się na apogeum mojej polonistyki.. On --- podziękował i pozdrowił!!!! A ja umieram.... teraz dopiero wiem........KOCHAM GO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąż był.... mam tylko chwilę!!! Przecież to mój BRAT ( choć nie rodzony) , ba nawet śmieszne j,est podobny do naszego dziadka "Ludowika" i nie jest KRAJEWSKI a ja.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam dziewczyny za "byka"- jaki wstyd- kto "uje " itd... Pozdrawiam i oby ten tydzień był lepszy od poprzednich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, ach, co Ty znów wyczyniasz? Poukładajmy : - esemesujesz platonicznie z byłym znajomym z pracy - kuzynowi sprzedałaś " focha" i on teraz postanowił zmienić relacje a ty zdałaś sobie sprawę, ze go KOCHASZ? Faceci myślą prosto- kobieta mówi, że nie jest pewna, więc nie chcą jej niczego narzucać i postępowanie Kuzyna o tym świadczy- szanuje Cię Kobieto, to tylko o tym świadczy Nie wiem co ci doradzić A teraz uwaga co u mnie: po 6 dniach milczenia wysłałam jednak do Artysty sms z pytaniem co sie dzieje. Wszystko przez to, ze przejrzałam jego stare listy w których pisał o tym, że jest na skraju załamania, że czasem chce skończyć ze sobą, żebym ( w razie czego!) o nim źle nie myślała. Poczułam, że ja tu się izolują a ten może już zwątpił w sens i będę go miała na sumieniu :( Nie odpisał tego dnia, był wieczór a następnego dnia wysłał jakaś wiadomość jakby z Marsa, że to była tylko cisza, zajęty był swoim artystycznym projektem i że mnie kocha. mam ochotę brzydko zaklnąć. Znów się dałam wkręcić, nie krytykujcie mnie za mocno, głupia jestem- wiem. Mam ostateczną nauczkę. Umówmy się, że gdybym znów czuła, ze się wkręcam to napiszę tu tutaj a wy mi wybijcie to z głowy. Zielonaa, trzymaj się. Napisz więcej co się dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem ostatnią osobą, która mogłaby Cię potępiać kiedykolwiek. Przecież na to, co czujemy "nie ma mocnych". Nie 'wyrwiesz", nie "wyrzucisz" i po bólu... Ja mam typowe, książkowe objawy depresji i nie wiem , nie wiem jak mam żyć....to już 3 tygodnie- wyjazd też nie pomógł!!!! Kiedy mi napisał tego sms-a...poczułam się jakby Swiat mi się zawalił. Zadzwoniłam natychmiast....boże jak się poniżyłam ale wtedy słyszałam w głowie tylko...JA GO TRACĘ! A On ze stoickim spokojem w głosie, bez żadnych uczuć....,że jestem piękną kobietą ale ta moja huśtawka nastojów jest nie do zniesienia i dobrze będzie jak na jakiś czas przestaniemy się spotykać .... i zadzwoni za jakiś czas... Jeszcze ja idiotka powiedziałam, że nie mogę już teraz bez niego wytrzymać ...a On spokojnie bez uczuć " wytrzymasz"!!! Oczywiście, jestem na prochach i nie wiem czy żyję....to wegetacja, w każdej minucie myślę o nim! Wiem jednak, że muszę dać radę , choć TO BARDZO CIĘŻKO. NIC SIĘ NIE NAUCZYŁAM.... Swoją drogą On też nie jest fer..... wiedział jakie jest pokrewieństwo między nami... mnie wystarczyłoby to, że kuzyn mnie adoruje, ale On pounął się o krok dalej..... Czuję się strasznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
O rany, Zielonaa, jak ci współczuję. Kochana, nie daj się, już przez to przechodziłaś, przypomnij sobie co Ci pomogło. Czas, odpuszczenie sobie zabiegania o to " żeby było jak dawniej" To nie było poniżenie. Wiesz, to samo mi powiedział X gdy do niego zadzwoniłam wtedy, po rozstaniu, gdy chciałam ładnie zamknąć naszą znajomość. On powiedział, że te moje zmienne nastroje- to manipulowanie nim. Zrobiło mi się wtedy przykro- strasznie- podle. Ja byłam szczera, zakochana, to on zaczął się obawiać, że za mocno zaangażowałam się i miał rację w jednym- że tak nie można. Ja jego hamowanie odbierałam jako brak uczuć a dziś myślę, że on chciał mnie jakoś wyciszyć, uspokoić, nastroić tak, żebym nabrała dystansu. I moje emocjonalne zachowania, nieracjonalne, pełne sprzeczności odbierał jako zamach na jego niezależność. Faceci potrzebują spokoju, są bezsilni wobec kobiet które są zbyt emocjonalne, wydają im się niepoczytalne. Dlatego już teraz tego nie robię. Mam nauczkę. Pilnuję się, choć oczywiście ten sms do Artysty był pod wpływem chwili i troski ale już wiem, że kiedy facet się dystansuje to nie można, nie można go przyduszać do muru, zachowywać się jak kotka na gorącym dachu. Zielonaa, nie masz depresji, jesteś na głodzie. Znam to. Mi pomogło pisanie tutaj, pewnie was zanudzilam swoim wywodami w których bardzo walczyłam o to żeby nie czuć winy ani krzywdy i tak sobie myślę, że to było dobre. Ps. odpisałam Artyscie bardzo uprzejmie, że życzę mu miłego dnia i zignorowałam jego propozycję, że zadzwoni. No, co jak co, ale nie zamierzam się napalać na to, ze facet mnie telefonem będzie tresował. Całe szczęście, ze ta nauczka z X mnie czegoś nauczyła. Co ma być to będzie- tak myślę. Jeśli im zależy to będą z nami, jeśli nie- to nic nie wskóramy, żadnymi gierkami, sztucznym dystansowaniem się. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Czarodziejki! Wczoraj minęła rocznica mojego pojawienia się na forum. Ile wydarzyło się przez ten czas... jakie niesamowite zdarzenia. Czytałam ponownie do drugiej w nocy i doszłam do 37 strony, dalej już wymiękłam:) Ale ta lektura mi dużo uzmysłowiła. Niektóre zdania wręcz prorocze, niektóre nasze czyny- nieracjonalne, wbrew rozsądkowi i doświadczeniu. Nie wiem czy pamiętacie, ze 8 października jesteśmy umówione na małe podsumowanie minionego roku, przypominam już teraz. Zielonaa- jeśli Ci smutno, to cofnij się o rok na forum i poczytaj- dostaniesz dowód na to, że wszystko mija i że jeśli chcemy to znajdzie nas to, co nowe i że " ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko, ciężko,... przykro! Wczoraj wyrzuciłam na śmietnik to, co dostałam od Niego na imieniny a COŚ dałam koleżance dla dziecka. Wmówiłam sobie, że jak "rzeczy" się pozbędę, będzie mi lżej. Nawet jeśli jeszcze się spotkamy i będe żałować, że wyrzuciłam wszystko... A tak, choć trochę mi lżej, nie mogłam patrzeć na to wszystko!!! To COŚ, to miś ( nie biały), którego od Niego na ostatnim spotkaniu dostałam- był śliczny.... TAK JAK CHWILE Z NIM! Za bardzo jestem wzburzona, bezradna, ogarnięta beznadzieją, tęsknotą, która rozrywa mnie.... ARMAGEDON!!! Nie mogę już więcej pisać bo nawet pisanie BOLI!!! Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien doberek kochanki, zony i czarodziejki:) Zielona, kobieto wezmij sie za siebie:( Uwazam ze powinnas zmienic lekarstwa, z tego co czytalam i z wlasnego doswiadczenia wiem, ze z reguly po miesiacu brania lekow antydepresyjnych powinna byc roznica (calkowity efekt moze byc widoczny po kilku miesiecach). Ale na poczotek nie powinnas czuc wiecej glebokiego dola, mozesz byc jeszcze w doleczku ale juz wyraznie widzisz 'drabine', i promyk slonca.:) Tu moze miec rowniez bardzo duzy wplyw klimakterium (chyba tak sie pisze), ktorego jedna z objawow jest depresja. Madra jestem bo mialam w zeszlym tygodniu pierwsze spotkanie w klinice klimakterium i wlasnie to slyszalam:o Elewacja, gratuluje 'internetowej' tworczej rocznicy :) A jednak nie wytrzymalas i musialas sie z nim skontaktowaca co? Artysta, jak kazdy nawiedziony, widzi rzeczy ktorych normalni ludzie nie widza. Daj sie kochac ale pamietaj nie daj sie wciagnac w jego doly:classic_cool:. Nawet jak pisze ze nie widzi sensu zycia... to jest jego zycie i ty nie mozesz brac za nie odpowiedzialnosci. Co do mnie, to posluchalam twojej Elewacja rady, i nie podjelam pod wplywem PMS'u, tej 'ostatecznej' decyzji. Za co jestem tobie wdzieczna🌻. Inaczej nie bylo by wczorajszego dnia;) A co za tym idzie, nie spotkalabym sie z nim. A tak bylo cudownie. On jest w super fizycznej formie, pieknie umiesniony i twardy w dotyku ale jednoczesnie umie sie cieplutko przytulac;) Moj wczorajszy 'deser', skonsumowalismy po dlugiej 'grze wstepnej' ktora to doprowadza kobiety do punktu 'wrzenia'. On w te klocki jest coraz lepszy:) Sluchajcie wczoraj wyszeptal mi ze mnie kocha😍!!! Wlasnym uszom nie wierzylam!!! Ja o tym wiedzialam, ale co innego wiedziec i czuc, a co innego uslyszec to po DWUCH latach kochankowania!!! W sumie jestem zadowolona ze w koncu wydusil to z siebie. Do tej pory bylam jego skarbem :D) Jak go znam to w naszych rozmowach telefonicznych bedzie taki jakim byl zawsze - przyjaciel. Jak sie cos zmieni to wam od razu o tym zamelduje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, wyobrażam sobie co przechodzisz i aż mi serce się kraje. Powiedz, czy on należy do grona łowców- zdobył co chciał i nasycony sobie odszedł, przestraszył się konsekwencji, czy na rękę mu była wymówka o huśtawce emocjonalnej? Trzymaj się, zawsze byłaś i jesteś optymistką i przeczytaj co innym pisałaś w tej sytuacji. Że to minie i nadejdzie nowe, lepsze. Może i lepiej, że tak się stało, bo wiesz, to kuzyn. No, ale wiem, ze dziś to cię nikt nie pocieszy:( Było- Minęło Z kolei Tobie napiszę wiadomość w innym tonie :)- w końcu doczekałaś się wyznania miłości. Może to jest recepta na długotrwały związek- powolne budzenie uczucia, powściągliwość, niezbyt częste kontakty...? A ty go kochasz? Napisz jak to było kiedy rozstaliście się na dłużej, pisałaś o przerwie dwumiesięcznej. Co było przyczyną i jak to zniosłaś? Co wtedy czułaś? A on? U mnie: moja uprzejma ale zdawkowa odpowiedź podziałała na Artystę. To jednak klasyka gatunku. Trochę mnie to razi, trochę śmieszy a trochę rozczula. Rano, kiedy obudziłam się, w telefonie już czekała wiadomość wysłana o.... 4 rano brzmiąca " Kocham cię" a potem zaczęły napływać wiadomości coraz bardziej gorączkowe, namiętne, pełne pasji i pożądania. Ja jednak byłam dość sceptyczna aż poczułam że traci grunt pod nogami i wtedy troszkę zmieniłam ton ;) To brzmi jak dziecinada, wiem, wiem. Ale to takie słodkie, życie trwa chwilę, zostaną na zawsze w pamięci te śliczne promyki emocji. I jego słowa, że nigdy nie zapomni mnie gdy mnie zobaczył w oknie, pewnego dnia... pamiętał nawet w co byłam ubrana, jak na niego patrzyłam. Nieświadoma. :) Co z resztą Czarownic? Na urlopie, czy w stanie spoczynku? ( jak na niegdyś)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, czy ja go kocham? Jakie to wszystko jest zagmatwane. Wygloda to mniej wiecej tak, od poczatku obiecalismy sobie ze nie bedzie miedzy nami zadny niezbednych slow o milosci czy tesknocie, bo to dla obojga mial to byc tylko sex. Zajelo nam prawie 5 miesiecy spotkan w kafejkach, zanim w koncu zdobylam sie na odwage zeby sie z nim spotkac w hotelu (prawie ze mu z tamtad ucieklam :D). Z jednej strony zzeralo mnie pozadanie do niego, ktorego od lat nie czulam to meza, ale z drugiej strony mialam przeciez tyle do stracenia!! Jadac razem do hotelu (to byl pierwszy i ostatni raz ze jechalismy tym samym autem do hotelu) pytalam jak dlugo taka sytuacja moze trwac? ON mi na to ze 'do wypalenia'. Ja rozumialam ze spotamy sie kilka razy, az ten fizyczny pociag pomiedzy nami ustanie, he, he. Ze wzgledu na jego prace, spotykamy sie zadko, raz na 1,5 miesiaca, wiec sytuacja sie nie wypala tylko raczej rozzaza;) Przez dlugi czas tlumaczylam sobie ze to tylko sex i chemia. Wiedzialam ze jestem nim oczarowana i mam ogromny fizyczny pociag do niego, no i moze jestem 'in love' ale zeby kochac to na pewno NIE. Zajelo mi przeszlo rok zebym sie w koncu sama przed soba przyznala do tego ze wlasnie takjest. W tym samym czasie on mnie zapytal czy ja go kocham, potwierdzilam kiwnieciam glowy, ale werbalnie sie nie przyznalam. W osmym miesiecu znajomosci moj kochanek przyznal sie ze on na okraglo pilnuje swojego jezyka, bo inaczej juz dawno bym odeszla od meza (niby to co chcialby mi powiedziec a nie mowi) . I przyznal sie ze jest 'COS' miedzy nami. Slepy i gluchy by zauwazyl ze sie kochamy, oprocz nas samych, bo stalismy w zaparte ze nie bedziemy sobie zycia komplikowac. Tak ze reasumujac - ja jego kocham ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×