Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nicca

Jestem alkoholiczką

Polecane posty

Gość do młodych alkoholiczek
Nie mam, zrywałam z tym shitem 1000 razy, miałam kilkuletnie przerwy, zaliczyłam 8 detoksów, leczenie psychiatryczne(alkohol prowokuje paradoksalni depresję, paradoksalnie, bo nam głupim się wydaje, ze właśnie na smęty pomaga, gówno prawda). Zaliczyłam spania pod płotem, bijatyki z mężem i synem, ten drugi lał mnie systematycznie, gdy miałam pieprzony ciąg. Teraz on sam pije, a ja wyrywam mu butelki z pazurów. Makabra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Cisza? Dodam, że mam wyższe wykształcenie, jestem juz na wczesniejszej emeryturze. I dzięki Bogu, bo wypieprzyliby mnie z pracy, albo sama bym się wykończyła zawodowo. Zwolnienia, urlopy, przymykanie oczu szefów, dobrotliwi współpracownicy. Zaczynałam, jak Wy. Popijanie wieczorkiem, coraz więcej, popijanie z rana, popijanie w pracy, bo taki jest schemat.Organizm się prędzej, czy później upomni o swoje. Nie oszukujcie się, nie da się tak ot sobie beztrosko popijać na humorek wieczorem. Wóda uzależnia, kobiety szybciej i mocniej tego doznają. Potem tylko piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Zdobywanie alkoholu? Nie ma nic prostszego. Ja przemycałam butelki w rękawach, chowałam w krzakach, koszu, a w domu potrafiłabym je zmieścić w mysiej dziurze. Nie było na mnie silnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Trochę o dobroci. Jestem, jak mnie określają , babą o gołębim sercu. Zawsze i wszystkim pomagałam, oddałabym ostatni przysłowiowy kęs. Tylko sobie nie umiałąm pomóc. Tylko spierdoliłam życie ukochanym osobom. I jestem bezradna, bo nie mogę cofnąć czasu. Boli jak skurwysyn. A jak boli, to się znieczulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Też nie jestem paszkwilem, mimo, ze mam 52 lata. Zawsze dbałam o siebie, przynajmniej o swoje paszczydło. Wygladam młodo i atrakcyjnie. Z zewnątrz.Po nocy spędzonej na izbie wytrzeźwień, czekając na męża, miałam okazję obejrzeć szereg wysnuwajacych się z tego mrocznego przybytku cieni. Kobiety też.Zasikane, obrzygane. To nie hotel, tam traktuja cię jak śmiecia.Bez względu na wygląd, wykształcenie, wszyscy równi. Ja też wyglądałam jak zbity pies, trzęsąca się, wystraszona, posiniaczona od pasów, wcześniej kajdanek, brudna, rozczochrana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Szukanie alkoholu. Nie było problemu. Najpierw robiłam zakupy w różnych sklepach, potem tylko w tym najbliższym. Dziewczyny na pewno wiedziały o co poproszę, gdy przekraczałam próg budy. 0,5 litra brzoskwiniowej( kiedyś taką produkowali), albo żołądkowej gorzkiej, albo 2 ćwiartki jakiejkolwiek najtańszej, bo miałam mniejszą torebkę i na ogół jakieś drobniaki. Potrafiłam się wymknąć z domu w środku nocy do sklepu nocnego, albo czaiłam moment, gdy wszyscy spali i przed północą odwiedzić spelunę-bar, zeby słono przepłacić. To co, ze zabierali mi kasę, pożyczałam, zamykali miój rower, jeździłam góralem synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Zawsze, nawet gdy już wiedziałam, ze jestem uzależniona, obiecywałam sobie, że jeszcze chwila i z tym kończę. Nie kończyłam.Potem, gdy chlałam wielomiesięcznymi ciągami, po których lądowałam w psychiatryku, przysięgałam sobie po wyjściu, że już nigdy więcej. Nie wychodziło. Przepraszałam na kolanach cała rodzinę,wybaczali mi , a ja dalej piłam. Podczas ostatniego pobytu w szpitalu miałam halucynacje, wystraszyłam się, na szczęście przeszło. Nawet to nie odwiodło mnie od picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Moja koleżanka, znajoma. Kilka juz odeszło. Ostatnio jedną z nich znaleziono martwą między garażami. Wracała z meliny po 4-dniowej nieobecności. Nie potrafię opisać rozpaczy jej małych jeszcze, dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Dziwię się, że jeszcze żyję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie mozesz sie
zaszyc? nie jestem ekspertka - ale chyba jakis ratunek musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczeta te młodsze i te starsze- walczcie o siebie!!! co jest do cholery zycie jest piekne!!!po co ten moralniak na codzień? ludzie z tego wychodzą !!!nie twierdzę że będzie łatwo- może od razu sie nie uda, no ale próbować warto!!!trzymam za was kciuki i wierzę!!!przyznałyscie się do problemu ( wiem wiem internet+ anonimowość) ale to już maleńki kroczek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczeta te młodsze i te starsze- walczcie o siebie!!! co jest do cholery zycie jest piekne!!!po co ten moralniak na codzień? ludzie z tego wychodzą !!!nie twierdzę że będzie łatwo- może od razu sie nie uda, no ale próbować warto!!!trzymam za was kciuki i wierzę!!!przyznałyscie się do problemu ( wiem wiem internet+ anonimowość) ale to już maleńki kroczek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość netlooser
Do "do mlodych alkoholiczek", mam nadzieje, ze tym razem wytrwasz w trzezwosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejzi69
to przestan pic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz na drzewko dzejzi
z takim pojeciem o alkoholizmie. Rownie dobrze morzesz chorej osobie powiedziec: to nie choruj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Mogę się zaszyć, nawet zmusiłam do "zaszycia się" koleżankę. Z tym, że to się rzadko "przyjmuje", pomijajac fakt, że można to sobie wydłubać, albo "przepić". Mój incydent z izbą w. zaistniał po długim okresie abstynencji. No, ale... Jest tylko jedna możliwość nie picia. Nie pić. Zapomnieć, ze istnieje coś takiego, jak gorzała i pochodne. Wielokrotnie mi się to udawało.Niestety, wracałam, bo zapinałam jak strasznie było, zapominałam, że małe piwo skończy się na beczce. Jeszcze jedno. Brałam psychotropy....i piłam. To się często tak zbiega, bo alkoholicy w pewnym momencie potrzebują pomocy psychiatrycznej. Wpadłam w uzależnienie skrzyżowane. Na szczęście moja dr jest wyrozumiała i nie mam problemów z lekami. Staram się wyjść z obu uzależnień. Póki co, jakbym robiła początki, ale to jest walka na śmierć i życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wygrasz, nie bedzie łatwo ale poradzisz sobie- najważniejsze że nazwałaś problem po imieniu:_)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co napisać na to
Przeczytałam wszystkie posty. Zniesmaczyły mnie one strasznie. Ja nie wiem czy miałam problem. Z biegiem czasu mogę powiedzieć, że nierzadko szukałam okazji. A wszystko z nudów, braku perspektyw, dołu psychicznego. Rodzice mają ogromny wpływ na nasze życie. Ojciec umarł, mama nie potrafiła sobie ze mną poradzić. Piłam, bo przytłaczała mnie rzeczywistość. Bardzo przeżyłam rozstanie z koleżankami, przyjaciółmi. Moja mama chcąc mnie chronić wpędzała w jeszcze większe bagno. Ale spotkałam na swojej drodze mojego męża. Budujemy wspólnie przyszłość. Nasze dziecko nas mobilizuje. Teraz wiem, że żyję. Piłam, bo nie potrafiłam się odnaleźć w towarzystwie osób, które były zupełnie z innej beczki. Rodzice nie zaszczepili we mnie żadnych pasji. Musiałam się uczyć, mieć same piątki, bo inaczej ojciec zrobiłby mi piekło w domu. Chore ambicje rodzica/ów. Nie wiedzą, że tym tylko wyrządzają krzywdę. Po śmierci tej osoby, która sprawowała nade mną władzę hehe wszystko potoczyło się szybciutko. Złe towarzystwo, chłopaki, wódka z mety. Dziecko wkroczyło w świat gdzie wszystko jest takie proste, nie trzeba się uczyć tej pierdolonej fizyki, nie trzeba prosić się o poprawę klasówki. Wymsknęło mi się to spod kontroli. Chlałam na umór, bo w szkole nie potrafili tego zrozumieć. Pieprzeni gimnazjaliści, którzy nie znają życia. Wykorzystywałam chłopaków za to, że mnie skrzywdzili. Srałam na życie. Doszły problemy z dziadkami, niedogadywanie się, przeprowadzka. Jedna, druga, trzecia. W bloku można było się zgrać z kumplami i pić. Ile ja osób rozpiłam to szok. Jeden przeze mnie ćpa - mam wyrzuty sumienia, bo też był dzieckiem, tak jak ja. Wierzył w prawdziwą miłość, a ja tą jego naiwność wykorzystałam do podbudowania swojej osoby. Przewracałam się, ale dalej piłam. Urwanych filmów nie zliczę. Wstydzę się tamtego życia, ale jest częścią mojej przeszłości. Chcę ją wymazać z pamięci. Przeprowadzka dużo zmieni. Wspólnymi siłami dochodzimy do własnego domu, który da mi siłę. Nigdy nie męczyłam się w bloku. Teraz nagle mi przyszło do tego. Psychika jest w strzępkach, ale wiara w dom, rodzinę mnie podtrzymuje na duchu. Wykorzystywałam ludzi jak idzie. Zerwałam wszelkie kontakty z tymi, z którymi piłam. Niepotrzebni mi są. Źle skończą jak się nie opamiętają. Ja się opamiętałam. Wiedziałam, że dziecko i dom uratuje mnie. Będę się uczyć. Skończę parę szkół technikum. Wszystko jest na dobrej drodze. Wiem, że nigdy nie powrócę do tamtego szamba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
to seem ja --->ja walczę, staram się naprawić wszystkie zło, które wyrządziłam najbliższym. I tyle mogę powiedzieć STARAM SIĘ. Tu nie da się powiedzieć NIGDY. Mam nadwyrężoną watrobę i serce, mimo że starałam się je chronić w trakcie picia i po. Mogłabym napisać powieść o swoim piciu , o tym jak leżałam nieprzytomna zaszczanana na podłodze, na ulicy z rowerem, na chodniku, trawniku i jak mnie podnosili , o tym jak demolowałam dom, wyrzucajac wszystko za okno, jak urządzałam ognisko w pokoju z ubrań (wspaniałego skądinąd męża), jak go prałam, a jak lał mnie mój syn, który nie wytrzymywał psychicznie. Jak się szwendałam po ulicach nocą z małolatami(na szczęście tylko szwendałam, bo mogłam robić głupsze rzeczy), jak zawisłam na krzyzu na cmentarzu, jak mnie z niego zdejmowali. O moich pobytach na oddziałach psychiatrycznych, przeróżnych, w różnych miastach,o moich prywatnych i kosztownych detoksach, detoksach w miejscowym szpitalu, gdzie doskonale mnie znali, a gdzie zawsze i cierpliwie targał mnie mój mąż. Ja to piszę z nadzieją, że Wy młode dziewczyny z problemem zastanowicie się, jaka sobie krzywdę wyrządzacie. Jak Was czytam, to widzę siebie z przed 20-tu lat. Takie było moje myślenie, postrzeganie świata. Alkoholizm, to choroba emocji, i to prawda. Ale alkohol oszukuje. Tak naprawdę w niczym Wam nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Nie wiem co napisać na to ----->nie wiem, czemu te posty Cię zniesmaczyły. Wiesz, ja zanim zaczęłam pić, skończyłam dobre studia, zdobyłam niezłą pracę, wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, urządziłam dom. Dopiero potem imprezowe towarzystwo i....tu mogę zwalać winy na wszystkich świętych i okoloczności, ale nigdy tego nie robiłam. Piłam, bo chciałam, bo chciałam zagłuszyć coś w sobie. Pierwszy raz napiłam się sama, gdy wróciłam ze sprawy rozwodowej mojej koleżanki , z którą pracowałam(byłam świadkiem o znęcanie się męża nad żoną). A potem poszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co napisać na to
Zniesmaczyły mnie, bo mam wstręt do alkoholu. Jak sobie pomyślałam teraz o wódce to mnie w żołądku ścisnęło do wymiotów. Na samo wspomnienia tego gówna mnie obrzydza po prostu. Wypiję piwo raz na pół roku. Ostatnio wmuszono we mnie kieliszek wódki, który piłam na 5 chyba rat. Nie lubiłam nigdy alkoholu, ale piłam. Z nudów. Ja również nikogo nie obwiniam. Jednak wiem, że gdyby nie to, że moja mama nigdy nie słuchała tego gdy dobrze mówiłam i wybierała złą drogę to moja historia by się inaczej potoczyła. To był bunt z mojej strony, bo ja nie chciałam takiego życia. Miałam swoje wyobrażenie, które przedstawiłam mojej mamie. Ona je zrealizowała po roku czasu, kiedy już zdążyłam się zaprzyjaźnić z ludźmi. Nie obwiniam jej, choć żal mam. Bo gdy ja mówiłam dobrze - ona nie słuchała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodych alkoholiczek
Nie wiem co napisać na to ---->ech, bunt jest naturalna sprawa , gdy się jest w fazie burzy hormonalnej. Mam nadzieję, ze ułożysz sobie wspaniale życie w nowej rodzince. Życzę Ci tego z całego serca. Myślę, że nigdy jużz nie będziesz się tak nudziła, żeby myśleć o piciu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chlej dalej
i wyżalaj się na forum .. takie pizzdy są tu potrzebne dla oglądalności :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co napisać na to
Ale to nie był bunt typu bunt :P żal, rozpacz, gorycz - myślałam, że jak się napiję to mi przejdzie. I nie miałam umiaru w piciu. Teraz wiem, że alkohol jest zły. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, którą Ty przedstawiłaś. Nie smakuje mi alkohol, nie podoba mi się stan upojenia, ale jednak przeszłość tkwi we mnie. Wiem, że nie mogę powiedzieć "nigdy", bo nie jest to pewne w 100%, ale w 99%. Ja również życzę Wam wszystkim abyście wyszły z nałogu, nie dały się alkoholowi. Czy on ma nad Wami sprawować władzę? Zróbcie to dla siebie. Ja wiem, łatwo powiedzieć. Ale znajdźcie coś co da Wam siłę do życia. Znajdźcie coś co da Wam radość. Ja znalazłam i jestem szczęśliwa. Wy też możecie. Pozdrawiam i wierzę, że kiedyś przestaniecie pić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Podam dwa sposoby leczenia alkoholizmu mieszankami ziolowymi....na gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruda helga
mi też nigdy alkohol nie smakował, a jednak zmarnowałam przez to gówno najlepsze lata- dlatego że miałam niefajnie w domu, byłam biedna, problemy z wagą itd. i trafiłam na rówiesników którzy nie pytali z jaki sfer społecznych się wywodzę, dlaczego mam dziurawe buty i już ze sto lat nie modne, dlaczego nic nie robię ze swoim wygladem- po prostu cieszyli się jak się z nimi spotykałam i nie wazne że nie widzieli mnie miesiąc czy pół dnia. Teraz to wiem to byli kumple od kieliszka- jestes to fajnie nie ma cię napijemy się z kimś innym. Zawaliłam przez swoją głupotę mnóstwo waznych rzeczy, zawsze przez alkohol. od paru lat jest to już za mną ale alkoholikiem zostaje się przecież do końca....zwłaszcza jak się mieszka w dziurze- etykietka zostaje na zawsze i przeważnie najwiecej na ten temat mają do powiedzenia ci u których też nie jest za różowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bożena tv
podnoszę-także mam ten problem i chcę się wyleczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alissson
ja też piję, prawie codziennie po parę piw. Nie umiem tego kontrolować, bez alkoholu czuję straszna pustkę, a po 2-3 piwkach od razu robi mi się lepiej. Wczoraj wypiłam 6 i dzisiaj cały dzień w pracy mam zapuchnieta gębę i wyglądam jak nie ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×