I znowu poobrażana rodzina....

agaci, skoncz juz prosze z pisaniem o tym co jest w dobrym tonie. moje wesele to moja impreza, ja za nia place i mam prawo zaprosic tylko tych ktorych lubie i znam. rok temu byl slub mojego kuzyna, ktory zaprosil swojego szefa z zona i dziecmi, corek wliczbie trzy, kazda z narzeczonym bo moze by sie szef obrazil czy jak? z dwoch zrobilo sie osiem osob. zaprosil kuzynow z rodziny ojca, ktorych nie widzial od x lat chociaz mieszkaja w tym samym miescie, w liczbie osiem sztuk, kazdy rzecz jasna z partnerem. finalnie przez te \'wypada\' z planowych 72 osob zrobilo 130 a finanse nieco odratowalo pare malzenstw zaproszonych bez dzieci, ktore sie obrazily, ze jak bez dzieci to nie i juz.

samo zawracanie dupy z tymi weselami ja nie robiłam w ogóle i bardzo polecam takie rozwiazanie - nikt sie nie obraził, a mnie bardzo tanio to wyniosło :P

paróweczka - bingo

pierwszy raz zgadzam sie z agaci2 :D ja juz zaluje, ze zabralam sie za organizacje przyjecia po slubie:( pozdrawiam:)

co za ludzie - no właśnie. Ja mam głęboką świadomość, że wszystkim nie dogodzisz, ale jakieś mniejsze zła trzeba wybierać. Mam wspaniałą ekipe znajomych, z którymi się spotykam w domach i oni tez nei byli, choć tłumnie się \"zwalili\" na ślub. Jakos im to powynagradzałam. Trudny temat. Moja teściowa takie fochy stroiła na ślubie, że później powiedziałam jednym i drugim rodzicom, że żałujemy, że nie zrobiliśmy tego po cichu - tylko rodzice i świadkowie, a ich poinformowalibyśmy po. Ucichli i na razie twierdzą, że się chcą wykosztować na to drugie wesele. Ich pieniądze ich sprawa, ja mam na co wydawać.