Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość khkhkhk

kto jest gorszy? kochanka czy zdradzający mąż?

Polecane posty

Gość A to akurat prawda
codzienie ja widze, zyje z nia.:) sorry ale to nie moja wina ze jej nie masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość khkhkhk
rozumiem, że jak oboje są wolni i nie mają wobec nikogo żadnych zobowiązań, to mogą robić co chcą ze swoim życiem prywatnym i seksualnym.. ;p ale w związku trzeba się liczyć najbardziej ze swoim partnerem. a jeśli partner nie odpowiada, to lepiej go zostawić w odpowiednim momencie i później zaczynać życie z kimś innym. tak byłoby uczciwie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halllinkka
i sama sobie odpowiedzialas kto gorszy ten ktory pozostaje w zwiazku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ślub nie zapewnia wiecznego szczęścia Czasami ludzie dochodzą do wniosku, że to jednak nie jest związek na całe życie Czy trzeba wówczas męczyć się bo się ślubowało Dla mnie to hipokryzja, ludzie nie są masochistami, żeby swoje krótkie życie marnować u boku kogoś przy kim nie są szczęśliwi Kochanka czasami jest tylko katalizatorem zmian I nie mówię tu o jednorazowym skoku w bok ale o dłuższej znajomości, która często kończy się wspólnym życiem Nie można generalizować, są faceci śmieci dla których to zabawa i kobiety dowartościowujące się odbijaniem cudzych facetów, ale nie o tym tu mowa chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierzycie w bajki
w sytuacji zona + zdradzajacy maz+ kochanka nikt nie jest gorszy ..wszyscy siedza w tym samym smrodzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyy---yyyy
w tym samym szambie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyy---yyyy
i jeszcze te dzieci pieprzone :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leila veila
chyba to nie jest takie proste jak stwierdza autorka tekstu.. przedstawie moją historie. 1,5 roku temu poznałam faceta, mądry, przystojny, zadbany.... z ostrożności dopytywałam czy jest z kimś związany. Oczywiście twierdził, ze nie. Mijały miesiące, między nami było jak w bajce. Wspólne plany na przyszłośc. Kilka miesięcy tenu przyznał się w koncu, że ma zonę, a nawet synka, ze zdradziła go i ze ich związek to formalność. Ciężko było mi zrozumiec dlaczego mnie oszukał, ale wybaczyłam, a on rozmawiał z nią o rozwodzie. Wtraziła zgodze na rozwód, po czym zaczęła się widocznie o niego starac, bo zdecydował się spróbować z nią jeszcze raz. Tyle, że wycisnęłam to z niego o kilka tygodni za późno.... namówił mnie na kupno mieszkania za ogromny kredyt i na dodatek okazało się, ze jestem w ciązy... poroniłam w piątek... siedzę sama w moim nowym pustym mieszkaniu i myślę... jak mam dalej żyć. Chcecie linczować "kochanki"? zapytajcie dlaczego się nimi stały... czy 28-letnia dziewczyna marzy o tym by być czyimś materacem? Nie ma innych celów zyciowych niż rozbić "szczęśliwe małżeństwo"? Odpowiem Nie marzy. I często nie ma zielonego pojęcia w jakiej iluzji zyje, po takim strzale nie ma juz żadnych marzeń....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do leila
popełniłaś jeden tylko ale bardzo ogromny błąd, taki że wybaczyłaś i zostałaś z nim gdy się dowiedziałaś że ma żonę, do tamtego momentu nie było winy po twojej stronie. A to że kochałaś nie jest żadnym argumentem, żadna miłość nie jest usprawiedliwieniem. Z tego co cię spotkało jakoś się wygrzebiesz, za błędy się płaci, lepiej że teraz obudziłaś się z ręką w nocniku niż jakbyś straciła ileś lat i też obudziła się z ręką w nocniku tylko bardziej pełnym. Już wiesz że żonaty to skreślony, nie zadawaj się z żonatymi. Bardziej należy współczuć jego żonie, zdrada to najgorsze co może spotkać człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej nade mną
tak, tak, należy współczuc jego zonie, bo zdrada to najgorsze co może spotkac człowieka...tylko, że ta jego żona już go zdradziła - za to tez jej należy współczuć? a może teraz powinnyśmy w myśl twoich słów współczuć biednemu mężowi, bo w końcu to jego żona pierwsza zdradziła/ kurcze, dwoje ludzi się pobiera, robia ze swojego małżeństwa farsę, oszukują się nawzajem i zdradzają, wykorzystują do tego osoby trzecie, kłamią a ty piszesz, że to im jeszcze należy współczuć? zastanów się i przemyśl sobie jedno - kto ponosi winę za zdradę? ktoś, kto jest w związku i kto ma zobowiązania, czy ktos obcy, którego te sprawy nie dotyczą? nie wiesz? podpowiem ci przykładem - kto jest winny że pies nasrał na wycieraczkę sąsiadowi z 3-go pięta? pies i jego właściciel czy sąsiad z trzeciego, bo jego wycieraczka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten tekst że żona
go zdradziła to jeszcze jeden z ulubionych tekstów zdradzaczy, który ma ich usprawiedliwiać w oczach kochanki. Większość z tych "zdradzających" żon pojęcia nie ma, że to zrobiła. Jak najlepiej poznać, że facet wymyślił historyjkę o zdradzie? Powie kochance, że żona nie wie, że on wie. I jeszcze w kwestii odpowiedzialności. Osoba zdradzana, może ponosić odpowiedzialność za problemy w związku. Ale problemy można rozwiązywać na różne sposoby. Można rozmawiać, pójść do poradni małżeńskiej czy w końcu rozwieść się. Za zdradę odpowiedzialność ponosi też dwie osoby _ zdradzacz i jego kochanka. Romans jest suwerenną decyzją zdradzacza i nie jest metodą na rozwiązanie problemów tylko bardziej na uniknięcie konfrontacji. Jest wynikiem tchórzostwa i wygodnictwa. Wynika nie z problemów w związku tylko z charakteru zdradzacza. Bo problemy małżeńskie dotyczą dwojga partnerów, ale tylko niektórzy wybierają zdradę, zamiast rozwiązania problemu. Zrzucanie odpowiedzialności na osobę zdradzaną to szczyt podłości i zakłamania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyżej
zgadzam się, że "zrzucanie odpowiedzialności na osobę zdradzaną to szczyt podłości i zakłamania" podobnie jak zrzucanie odpowiedzialności za rozpad małżeństwa na kochankę, która nawet w tym małżeństwie nie uczestniczy to szczyt zakłamania i hipokryzji! jeśli za zdradę ponoszą winę ci co zdradzają, to za małżeństwo też biora odpowiedzialność ci, co je tworzą - chyba logiczne? jeśli dwoje ludzi sobie nie radzi z byciem razem (bo albo się kłócą albo zdradzają albo uciekają w alkoholizm) to trudno za to wszystko winić środki jakich się czepiają, prawda? jakoś nie spotkałam się jeszcze, żeby ktoś winił za pijaństwo sprzedawcę osiedloweo sklepiku, a nie osobe pijącą, prawda? to zawsze jest problem alkoholika, i tylko ON sobie ma z tym poradzić! nie rozumiem, czemu więc analogicznie nie czepiacie się tych waszych zdradzających mężów, tylko dziewczyn, przy pomocy których oni to robią? to ktoś pije, to ktoś zdradza - rozumiecie? sami podejmujemy decyzję, jedni idą na wódkę, inni podrywają panienki - jakoś do wódki nikt nie ma pretensji, że się delikwent upił, podobnie jak do osoby, która mu ten alkohol sprzedała... dorosły jest w końcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto winny
chyba jasne kto ci przysięgał? z kim miałaś być na dobre i na złe? jak można winić kogos kogo się nie widziało na oczy, kto nie ma wobec ciebei żadnych zobowiązań? od obcych ludzi oczekujecie lojalności a usprawiedliwiacie zdradzacza, który wam kłamie w żywe oczy... nie rozumiem czy jak wasz syn obleje egzamin bo poszedł do kina z koleżanką do kina zamiast się uczyć, to macie pretensje do koleżanki czy do syna? a może do biletera, że mu sprzedał bilety i na seans wpuścił? trochę odpowiedzialności, moje drogie by się przydało... i najlepiej niech każdy bierze odpowiedzialność za swoje czyny, za swoje związki, za swoich znajomych czy rodzinę, wtedy będziecie wiedziały przynajmniej do kogo miec pretensje jak będziecie oczekiwać lojalności od obcych osób bardziej niż od tych, którzy sa wam ją winni to daleko nie zajedzieci, takie moje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale jesli kobieta wie ze facet
Ma zone i malutkie dziecko. dwa lata po slubie i z premedytacja daje sie poderwac lub tez sama to robi majac meza i dziecko... to przyklad...oni nie mieli nawet czasu dobrze sie poznac a juz sie rozeszli. co to jest. Jak to nazwac?kto tu zawinil.wg.tej kobiety winna jest zona bo nie dbala o niego .ona za wszelkq cene szukala milosci bo jej sie z mezem nie ukladalo 15lat.....jej wina? jego?Moze dziecka? Mysle ze najmniej tu zona zawinila.. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leila veila
Teraz nie umie widzieć żadnych pozytywnych aspektów tej sprawy jednak pewna jestem tego On zapłaci za swoje wyrachowanie i głupote. Jego żona olewała go 8 lat i to, że w obliczu pozwu rozwodowego postanowiła być "milsza" nie znaczy że taka pozostanie. Jest "panią ze świetlicy"- zarabia min. Jest zbyt wygodna by zmieniac swoje zycie. A on chyba nie jest tak bystry jak myslałam skoro łyknął to co rzuca mu jako przynętę. Myślę, ze to On jest winny całej sprawy. Okłamał i mnie i ją. Jestem pewna, że okłamie po raz kolejny. Tyle, że ją i kolejną, którą w sobie rozkocha. Jeśli facet miesiacami zabiega, stara się o "kochankę", która nie jest niczego swiadoma, to myślę, że to on jest winny tego co robi nie tylko ze swoim zyciem, ale i z zyciem swojej żony jak i "kochanki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zaraz sie rozpłaczę .Nad losem biednych kochanek .Rozkochał je w sobie drań wstrętny .Latami zabiegał ,słowka miłe mówił .No jak mogły sie nie oprzeć ?.Ze żona ,że dzieci ?A on taki super nooooI taki odpowiedzialny .Zony i dzieci nie zostawi !Na poziomie facet . Możecie byc next i to rozumiem (miłość ,ta druga połówka ),ale dopiero po rozwodzie . Godząc się na bycie kochanką ,godzicie się na drugoplanowa rolę . Dlatego tez nie placzcie ,że primabalerina nadal jest zona .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bluźnij kobieto
To do tej, co napisała taką glupotę; -zdrada to najgorsze co może spotkać człowieka Szczerze Ci życzę żebyś się nigdy nie przekonała jak bardzo się mylisz. Czyli, obyś nigdy -nie musiała pochować własnego dziecka -nie musiała patrzeć na jego ciężkie kalectwo -sama ciężko nie zachorowała -nie została bez środków do życia -nie została bez dachu nad głową -nie została zgwałcona, Ty albo Twoja córka -nie musiała żyć w czasach wojny -nie doświadczyła pożaru i straty wszystkiego co masz. Wyliczać dalej czy już do Ciebie doszło? Przesadzacie z tytm robieniem z siebie pierwszych cierpiętnic kraju. Zdrada to nieszczęście, ból, rozczarowanie, ale nie tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uspokój sie kobieto ...Dla każdego inna jest definicja najgorszego ..Dla nastolatki tragedią będzię odejscie chłopaka dla innych zdrada .. Nie licytuj nieszcześć ... To nie aukcja, to zycie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W takiej sytuacji zawsze winna
Jest zona.bo nie dbala o meza.nie kochanka i nie facet bo facet zawsze pojdzie tam gdzie mu lepiej.z wrodzonej wygody.jak mucha do miodu.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfsdfsd
Do autorki tematu: widzę, że jakieś przeżycia skłoniły cię do założenia wątku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W takiej sytuacji zawsze winna
Jest zona.bo nie dbala o meza.nie kochanka i nie facet bo facet zawsze pojdzie tam gdzie mu lepiej.z wrodzonej wygody.jak mucha do miodu.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleś zasnął poprzedniku
lub poprzedniczko,zawsze winna żona -to jakiś przedpotopowy stereotyp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nie bluźnij kobieto
zdrada jest traumatycznym przeżyciem i jako taka zostawia trwały ubytek w psychice wśród traumatycznych przeżyć zdrada znajduje się na drugim miejscu po śmierci bliskiej osoby i też jest tragedią nie licytujmy wagę tragedii każda tragedia jest tragedią zauważ że uważa się że śmierć ukochanego męża/żony to coś mimo wszystko szlachetnego , niezawinionego, ale jego wartość nie przemija, mimo śmierci możemy dalej kochać tego który odszedł ale nie zdradził, nie porzucił, zostaje z nami na zawsze w jakiś sposób, fizycznie go nie ma ale jednak jest To inny rodzaj bólu, w innym wymiarze Uważa się że gorszym bólem jest utrata partnera/ki z powodu zdrady, to zabarwione jest ohydą i nie można zachować świętych uczuć po utracie partnera w ten sposób, lepiej byłoby aby umarł wtedy zostałby chociaż święty grób i brak odrzucenia, brak ohydy. Dotyczy to szczególnie długotrwałych i udanych związków kończących się przez zdradę, porozmawiaj z kobietami które zostały same przez zdradę po 30, 35 latach małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękny opis miłości
Bylam zdradzona przez dwóch mężczyzn. Jeden z nich był miłością mojego życia. Zdrada jest trudna do zniesienia, boli, ale nie uważam żeby zostawiała, jak napisałaś, traumę na całe życie. Może jesteś osobą bardzo słabą psychicznie albo nie miałaś wcześniej własnego życia tylko żyłaś mężem i dlatego tak to odbierasz. Nie śmiałabym nawet porównywać cierpoienia po zdradzie do cierpienia po śmierci bliskiej osoby, a to też przeżyłam. Nie wyobrażam sobie żebym mogla powiedzieć to co Ty - że lepiej byłoby żeby mąż umarł niż zdradził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale to nie była
osobista opinia tej pani, tylko ocena psychologiczna. Osoba po 30 latach małżeństwa łatwiej pogodzi się ze śmiercią współmałżonka, niż ze zdradą. I wcale nie musi to źle świadczyć o tej osobie, to po prostu taki mechanizm obronny. Tak samo jak kochanka tłumaczy sobie, że ona nic nie robi złego, bo ona nic nie jest winna drugiej kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale to nie była
Zwłaszcza, że ze zdradą wiąże się mnóstwo negatywnych czynów ze strony zdradzacza. Potrafi takim jeden z drugim zdeptać człowieka psychicznie na odchodnym. I nie tylko psychicznie, ale też finansowo. Poza tym, trudno porównywać rozstanie dwojga młodych ludzi, którzy wszystko mają przed sobą do zdrady po 30 latach, kiedy osoba zdradzona właściwie nie ma przed sobą żadnych perspektyw na lepsze życie, bo zanim się po traumie pozbiera i otworzy na nowe związki to może mić już 70 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w pełni zgadzam się
z powyższym. Wiem o czym piszę bo przeżyłam zdradę po 25 latach naprawdę /dla mnie/ udanego małżeństwa. Przeżyłam zdradę i wszystko to co moze zrobić najgorszego mężczyzna kobiecie, ktora bardzo kochała. Wolałabym, żeby umarł. Bolałoby bardzo, ale przynajmniej miałabym świadomość tego, że odszedł choć nie chciał i kochał. Nie oszukał, nie zdradził, nie porzucił mnie, dzieci, nie zniszczył psychicznie, emocjonalnie, finansowo, materialnie. Naprawdę wolałabym, żeby umarł, pamięć o nim byłaby świętością dla mnie i dzieci. Swoją zdradą i zachowaniem po zdradzie spowodował niewyobrażalne cierpienie, czuję się jak emocjonalny trup. On żyje, ale umarła we mnie miłość, wiara w dobroć ludzką i nadzieja, że są na tym świecie normalni ludzie. Moje odczucia mogą wydawać się bardzo subiektywne, ale gdy patrzę na moje dorosłe dziś dzieci widze co zdrada ojca zrobiła z ich psychiką i zaczynam wątpić czy kiedykolwiek będą potrafiły komukolwiek zaufać i szczerze pokochać, bez obaw, że zostaną zdradzone i odrzucone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem kochanka i maż
kochanka i zdradzający mąż to dwa ścierwa taplający się w jednym gównie. Robią oboje bagno ż życia niewinnych ludzi w które wciągają wbrew ich woli innych /wspólmałżonka i dzieci/. Te dwa ścierwa są siebie warci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×