Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

A_g_A

jakie pieśni na ślubie?

Polecane posty

Gość TO PRZYKAZANIE
pieśnią liturgiczną??? fakt, że tekst jest oparty (bardzo luźno) na ewangelicznym "przykazaniu miłości", nie nadaje jeszcze statusu liturgiczności... a na partaczy jest jeden sposób - ignorować!! nie dawac takim roboty, a wymrą samoistnie, choćby w części :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rowniez jestem przeciwko partactwu i sie denerwuje, jak slysze sacropolo na mszach. A co do \"To przykazanie\", to jest to naprawden oficjalna piesn wydrukowana w spiewniku liturgicznym, a wiec przeznaczona do uzytku liturgicznego. Byc moze slyszeles/las marne wersje tej piesni. Odpowiednio wykonana naprawde jest godna mszy sw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cóż niestety
w śpiewnikach liturgicznych czasami są przemycane dziwne pieśniczki... często bowiem \"imprimatur\" stawiają dostojnicy kościelni, którzy akurat z ze sprawami muzyki w liturgii nie mają wiele do czynienia... a już na zupełnym marginesie - mając okazję zapoznać się ze śpiewnikami przeznaczonymi na pielgrzymki (też zatwierdzanymi przez duchownych!!!) pozostało mi złapać się za głowę - kicz, sacropolo i bełkot; a na pielgrzymkach też udziela się ślubów - z \"oblubieńcami\" \"barankami młodymi\" gitarkami grzechotkami i takimi atrakcjami.... wszyscy klaszczą, jeszcze tylko Rubika brakuje a jak sie wszyscy cieszą... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na ilu forach zamierzasz
chwalić się że "masz pomysła"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JULIAN123
Na moim weselu to było : 1:gdy się łączą ręce dwie 2:Rękę ci daje 3:Ave Maria 4:Bóg jest miłością Najpiękniejszy dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetny pomysł
zwłaszcza że "Amazing grace" grywa się z reguły na protestanckich... pogrzebach!!! konkretnie - w czasie spuszczania trumny do mogiły ;) gratuluję "pomysła", niech się Ferduś schowa ;) A powyższy spis - cóż, sacropolo w czystej postaci; najbardziej łzawe dzieławokółognisjkowo-oazowe. "Gdy się łączą" - koszmar z ulicy Wiązów, nie dość że nieliturgiczne, to jeszcze ckliwe, kiczowate i kompletnie nieliturgiczne. Na pewno był to "najpiękniejszy dzień" panny młodej z Pikutkowa Dolnyego i wielki dzień miejscowej scholki mikrofonowej... Gdzie się podziali organiści z jakim takim pojęciem o temacie??? wyginęli do cna, zatłuczeni oazowymi gitarami???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
cass --> dzięki za podpowiedzi utworów. Biorę ślub w kościele barokowym, więc od początku myślałam o Bachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bach to świetny pomysł na ślub
teraz pozostaje tylko wybrać konkretne utwory :) bo np. arie z bachowskich pasji, choć przepiękne, na ceremonię ślubną kompletnie nie pasują ;) polecam arie z "Magnificat" (sopranowe "Quia respexit" i "Et ecultavit", nieprawdopodobnie piękne altowe "Esurientes"). Na ślubą Mszę św. pasują też arie z Wielkiej Mszy h-moll, sopranowe "Laudamus Te" z koncertującymi skrzypcami, altowe "Qui sedes" i tenorowe "Benedictus", a także duet sopranowo-tenorowy "Domine Deus" i sopranowy "Christe eleison". Powodzenia :) Kilka przykładów do odsłuchania: http://www.youtube.com/watch?v=K0XIH4lpDvk http://www.youtube.com/watch?v=bdhbK2k_DIQ&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=JJ_LdYf9bYA http://www.youtube.com/watch?v=V31pmNKHV1g

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bach to świetny pomysł na ślub
i jeszcze przepiękne "Qui sedes" z "Wielkiej Mszy h-moll" Bacha: http://www.youtube.com/watch?v=rX03h61ojfc Zaznaczam, że wszystkie powyższe przykłady bachowskich utworów zostały skomponowane do katolickich tekstów liturgicznych, więc w czasie Mszy św. mają pełne prawo zaistniec bez żadnego zgrzytu. Gros twórczości Bacha to muzyka religijna, lecz stworzona do tekstów opartych o teologię protestancką, więc do ceremonii ślubnej w katolickim kosciele niezbyt pasuje.. Jednakowoż Bach jako nadworny kompozytor katolickiego władcy potrafił stworzyć też muzykę szanującą i zachowującą katolickie prawidła liturgiczne :) Kolejny przejaw geniuszu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość organista
co ci ludzie nie wymyślą? kościół to nie widowisko artystyczne!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosciół to przede wszystkim
nie operetka (dlatego nie wprowadzamy popisów, wyłącznie muzyke kościelną, liturgiczną!), kościół to nie ognisko oazowe - zatem dziękujemu rubikom i sacropolo powyżej podano przykłady z dzieł bacha - napisane do liturgicznych tekstów, z myśla o użyciu ich w liturgii KATOLICKIEJ; żaden liturgista nawet noskiem nie zakręci, bo sa to utwory, które powstały z myslą o chwaleniu Boga w czasie liturgii organisto, jesli nie chce Ci się ćwiczyć nowych utworów i grywasz wyłącznie wycofane juz z użytkou "Serdeczna Matko", to tylko o Tobie źle świadczy ;) ale nie czepiaj się tych, którzy do liturgii chcą wprowadzać utywory zgodne z wymogami KK, a ciut ambitniejsze niż łzawe avemaryjki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gr_di
pochwalne ;P,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja xdd
" Gdy się łączą" - boska pieśń dzisiaj śpiewałam ją na ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość precz z sacropolo!!!
"gdy się łączą" - paw, ukoronowanie kiczu do granic możłiwości i jeszcze ta pieśniczka z linku.... na koncert zespoliku rzępolących gitarek i tłumu piszczących pryszczatych panienek oazowych - ok, ale nie na liturgię, bo zgodnie z przepisami papieskimi nie ma tam prawa się pojawić tak się tu wszyscy śmieją z tony kiczu w strojach weselnyach, a w muzyce go bridezille nie tylko nie widzą, ale ładują szuflami we własne ślubne Msze św. :( aż serca płacze z żalu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perswazja7
Ja w ogóle nie miałam pieśni liturgicznych, a pieśni zaproponował sam organista, a ja ustaliłam kolejność. Wszystkie były śpiewane przez organistę i wokalistkę Na wejście miałam kilka taktów Marsza Wagnera i zaśpiewane Ave Maria Na ofiarowanie: Warto dla jednej miłości żyć Na Komunię: Zawierzenie/ Ref. Czy im się spełnią piękne sny, czy w oczach błysną gorzkie łzy,Wszystko to będzie miało sens, gdy będziesz czuwać Matko Ty Na Wyjście: pieśń ze Skrzypka na Dachu Sunrise Sunset, w polskiej wersji językowej, zaśpiewana na 2 głosy i oczywiście Marsz Mendelsona Wszyscy byli zachwyceni oprawą muzyczną Mszy Św. a to zasługa dwójki świetnych wokalistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba wokalistów
z bardzo prowincjonalnego domu kultury?? Bo dobór utworów o tym świadczy - żeby musicalową pieśniczkę ze slubu ortodoksyjnych Żydów wciskać do katolickiej liturgii... przy całym szacunku do ekumenizmu - żadem rabin pieśni maryjnej, choćby najpięklniejszej, do ślubu w synagodze nie dopuści; a my z uśmiechem doprowadzamy do degeneracji katolickiej liturgii... a na okrasę kiczowate sacropolo o szczęsliwych małżonkach; może jeszcze pod ołtarzem psadzimy parę słoników całujących się trąbkami (to przecież takie "słitaśne"), a msze urozmaicimy występem tancerek brzucha???? przecież bollywood takie modne i trendy jest... A goście zachwycali się, bo inaczej nie wypada, za to swoje myślą... niechcąco słuchałam dziś rozmowy dwóch pań, które wykrzywiały się na łzawe skrzypeczki na ślubiem, że wolałyby coś m,niej ckliwego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba wokalistów
poza tym na Komunię winno się wykonywać utwór Eucharystyczny, a nie jakieś słodkopierdzące pieśniczki pseudo-maryjne (bo z modlitwą do Marii Panny nie ma ta pieśniczka nic wspólnego, ckliwy tekst jest tylko pretekstem do tego, by ciocie w chusteczki se pobuczały). A "Ave Maria" na początek to te bląd - msza ślubna odprawiana jest w intencji Młodej Pary, a nie w święto maryjne, więc od utworu maryjnego nie powinna się rozpoczynać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perswazja7
To jest jeden taki dzień w życiu i jedyna taka Msza Św. więc można oprawę muzyczną wybrać też inną niż na coniedzielnnych Mszach. A Kościół w którym brałam Ślub jest p.w. Maryi więc uważam ,że pieśni takie były jak na miejscu. Każdy wybiera to co się jemu podoba, a wykonanie naprawdę było nieziemskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba wokalistów
z pewnością było nieziemsko - ale kiczowate, tak samo jak i same utwory żal :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę uważacie, że coś takiego jak wspomniane wyżej sacropolo jest wiecej warte niż nawet te oklepane "stare " hity muzyki klasycznej? Np. Caccini: http://w648.wrzuta.pl/audio/464ADMcAduR/caccini_ave_maria_wyk_grzelak albo Schubert: http://w839.wrzuta.pl/audio/6EmSMYNyTYO/schubert_ave_maria_wyk_grzelak Jak dla mnie nie ma nawet płaszczyzny porównania... Skoro tak szeroko dyskutuje sie na Kafe nt urody sukien ślubnych, tego co wypada lub nie wypada, tego co jest w dobrym/złym guście, to czemu się obruszacie kiedy ktoś , kto się zna na muzyce z racji gruntownego wykształcenia, podpowiada Wam jaką muzykę wypada śpiewać w kościele a jakiej raczej nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet oba powyższe utwory nie
powinny być wykonywane w czasie Mszy św.: http://www.kkbids.episkopat.pl/anamnesis/47/15.htm Wytłumaczenie: - wykonywanie "Cacciniego" to popieranie paskudnego oszustwa; w rzeczywistości utwór ten napisał radziecki lutnista z lat 70-tych do potwtarzanego do znudzenia zwrotu "Ave Maria"; utwór nie ma więc ŻADNEGO znaczenia liturgicznego, jak też pozbawiony religijnego tekstu i jest wyłącznie pustą melodyjką - "Ave" Schuberta powstało jako 100% świecka pieśń do tekstu Waltera Scotta, w tłumaczeniu brzmiącego tak: "Zdrowaś Maryjo, zdroju łask, błaganie usłysz me dziewczęce, gdy łez padoły dręczy GŁÓD" - zero kontekstu ślubnego, przeraźliwy smutek, świeckie pochodzenie... wpasowanie do świeckiej melodii testu "Pozdrowienia anielskiego" nie czyni z tej pieśni artystycznej utworu religijnego... Ale utworów liturgicznych, duchowych, radosnych i PIĘKNYCH jest tyle, że każdy znajdzie coś pieknego i pełnego Bożego natchnienia... i nie muszą być to avemaryjki świeckiego pochodzenia, w dodatku obziewane do mdłości ;) A sacropolo to koszmar najgorszy, rozpleniony po kościołach nieludzko za sprawą niekomententnych organistów, niedokształconych księży (niestety sporo jest i jednych, i drugich), a przede wszystkim za przyczyną wrzeszczących scholek, które potrafią sterroryzować parafię lepiej od babć moherowych... a na zwrócenie uwagi reagują agresją i wrzaskami o "betonie", "dławieniu nowoczesnej duchowości" (what?!) i szermujące ukochanym argumentem "ale NASZ papież to lubił!!". Ręce opadają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeetam, już nie przesadzajmy, w końcu to sztuka jest dla ludzi a nie ludzie dla sztuki. Sama jestem koncertującą śpiewaczką (i wcale nie mam tu na myśli spiewania na ślubach), znam i cenię muzykę klasyczną ale potrafię też spojrzeć z perspektywy osoby spoza "branży", czyli mniej więcej z perspektywy 98% społeczeństwa :-) Prawda jest taka, że ludziom podoba sie to co już słyszeli , to co już znają. Lekkie, łatwie i przyjemne to jest disco/sacro-polo a muzyka klasyczne jest jednak trochę bardziej wymagająca... Żeby zakochać się w ariach, które zostały wyżej wymienione (bodajże przez @CASS) trzeba wysłuchać je co najmniej kilka razy, w profesjonalnym wykonaniu, w skupieniu. Jednorazowe wykonanie na ślubie może co najwyżej wywołać w nieobytych słuchaczach głębokie poczucie niezrozumienia. Te stare poczciwe "Ave Maryje" to moim zdaniem rozsądny kompromis, zwłaszcza też, że nie wymagają od wykonawcy kunsztu Marii Callas i mogą być zaśpiewane całkiem przyzwoicie nawet przez średniego śpiewaka ( a takich najcześciej można spotkać na ślubach) Nie oszukujmy się, najlepsze polskie śpiewaczki kantatowo-oratoryjne nie dorabiają sobie w ten sposób ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toni = Tosiu wyobraź sobie
że też naprawde dobre śpiewaczki oratoryjne śpiewają na slubach. I zdarza się, że tym śpiewaniem oraz tym CO i JAK śpiewają chcą uzmysłowić ludziom, że na avemaryjkach świat muzyczny bynajmniej się nie kończy. Owszem, az za dobrze wiem, że w dziedzinie muzyki rządzi zasada inż. Mamonia = "lubię to co już znam". Ale dla DOBREGO muzyka nie powinno to oznaczac potulnego godzenia się na łamanie przepisów KK oraz konformistycznego uprawianie na ślubach najpaskudniejszej muzycznej chałtury "bo za to mi najchętniej płacą". Muzycy, nie szmaćcie się... bo coraz łatwiej i za coraz niższe sumy pozwalacie się kupić :( a sprzedajecie własną dusze i serca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. Ślub to nie miejsce na udowadnianie czegokolwiek komukolwiek. 2. Dobry muzyk wyżywa sie artystycznie na koncertach, śpiewając na ślubie powinien zadowolić klienta bo za to mu płacą, za to, żeby było wzruszająco i pieknie, żeby (oczywiście w pewnych ustalonych przez KK granicach) zaspokoić potrzeby, życzenia i gusta PM. 3. Pewnie, że ZDARZA SIĘ, że na ślubach śpiewają profesjonaliści ale wierz mi, mało kogo na to stać. Ja za zaśpiewanie ślubu biorę sporo, za najlepszą jakość trzeba niestety płacić. 4. Co do repertuaru - był czas kiedy proponowałam różne utwory, zawsze jednak kończyło sie na "avemaryjkach" bo to po prostu element tradycji. Śpiewam również Mozarta czy Bacha ale ludzie i tak najbardziej pamiętają potem właśnie to co już znali wcześniej. 5. Nie bardzo rozumiem dlaczego podważasz wartość muzyczną kompozycji Schuberta czy Cacciniego? To, że coś jest znane, osłuchane, to znaczy, że gorsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, ja wiem, że dużo jest racji w tym co piszesz i też chciałabym, żeby tak było, ale niestety rzeczywistość jest inna. nie jesteśmy społeczeństwem wychowanym na muzyce klasycznej, nie jesteśmy osłuchani tak jak np Niemcy gdzie w każdym małym miasteczku masz teatr operowy. Wyobraź sobie, że np mój mąż, który muzykiem nie jest choć na codzień muzyka klasyczna jest w naszym domu obecna, nie jest w stanie słuchać utworów koloraturowych :-) To umysł absolutnie ścisły i dla niego kompletnie bez sensu jest śpiewanie jednego słowa na tak długich frazach :-) Recitatiwy go rozśmieszają a utwory niemieckojezyczne drażnią. Jestem pewna, że wiekszość przypadkowych ślubnych słuchaczy (wychowanych na rocku, metalu/ hip-hopie/ disco-polo) odbiera muzykę kalsyczną tak samo lub podobnie jak on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tonitoni
Owszem - ślub coś udowadnia. Miłość. Podobno ;) A "od zadowalania" to są pewne panie(tzw. "lekkiej konduity"), a nie muzycy ;) zaś wzruszenie dla 99% ludzi = by jak najwięcej ciotek buczało bo "tak samiućko jak w serialu, gdy ta Esmeralda ślubowała z Miguelem". A kopia serialu bodaj czy nie najważniejsza, bo co w telewizorni, znaczy trendy... Tymczasem Caccini napisal wiele utworów piękniejszych i bardziej wartościowych pod wszelkimi względami niż przypisywana mu radziecka podróbka, a i Schubert ma na swoim koncie utwory religijne dużo ciekawsze, niż na smierć już zajechana świecka avemaryjka. Jeśli Młodzi są choć ociupine otwarci, nie zafiksowanii do cna na Cichopkach, nawspólnych i Jose Manuelach, to da się ustalić repertuar niekoniecznie tak jak wszędzie & zawsze. I o to muzyk powinien dbać, choćby dla rozwoju własnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tonitoni
Wiem też, i to aż za dobrze że poziom "wychowania muzycznego" wśród polskiego społeczeństwa jest żenująco niski :( :( :( i nie muzyków w tym wina, tylko systemu kształcenia. Liczy się tylko Doda i Rubik (a ten ostatni to ukoronowanie najorzydliwszego kiczu). Jest tez w tym wielka wina KK, który dopuścił do zatłuczenia idei liturgii muzycznej oazowo-gitarową sieczką & rąbanką. Ale ślub jest być może jedyną okazją, gdy Państwo Młodzi = młodzi ludzie będa mieli szanse dowiedzieć się, że taka muzyka jak Bacha, Haendla czy Mozarta czy Rossiniego istnieje, i nie tylko nie gryzie, ale tez nie jest nudna czy bbb trudna. Jest po prostu piękna. Warto spróbować, jeśli przekonamy choćby 1 osobę na 100, to już będzie sukces :) takie moje zdanie, idealistki nieuleczalnej. PS. W przypadkach, gdy Panna Młoda szaleje mi z "wymaganiami muzycznymi" zmierzającymi w kierunku zmiany ślubnej Mszy św. w serialowo-disneyowskie show, po prostu kończę współpracę. Profanacji na swoje sumienie nie chcę brać, więc odmawiam udziału w niej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-) faktycznie jesteś nieuleczalną idealistką :-) Ja na szczeście jeszcze nie miałam przypadku jakiś "dziwnych" życzeń, jak na razie Młodzi zdawali sie na mnie w doborze repertuaru. Chociaż miałam kiedyś takie zdarzenie, że młodzi zażyczyli sobie, żebym w sukni koncertowej śpiewając przemaszerowała przez kościół :-)) Po długich dyskusjach znaleźliśmy kompromis - ubrana "na koncertowo" zaśpiewałam stojąc w bocznej nawie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×