Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

serrrena

radości i smutki 22 i nie tylko latek

Polecane posty

Gość bunia123
Żyjecie dziewczyny? Ja na Andrzejki byłam na imieninach koleżanki w akademiku a później w klubie... Fajnie było:) Przełknęłam już trochę tą przeprowadzkę, muszę jeszcze pogadać z chłopakiem, bo drażni mnie zachowanie męża "szwagierki", który stawia sprawę tak: "będziecie tam mieszkać za nie mniej niż...". A fakt jest taki, że oni powinni nas błagać, zebyśmy się do nich wprowadzili. Fakt faktem, że gorycz potwornych dojazdów nie osłodzi to, że będziemy tam płacić o stówę mniej niż tu:( Albo koleś spuści z tonu, albo niech sami sobie radzą. Dziewczyny, na co dzień nie jestem taka wredna, ja mam tylko wszystkiego dość:( Częściowo na rękę byłaby nawet ta wyprowadzka. Tu nie mogę od września doprosić się od tych pajaców (właścicieli - współlokatorów) zwykłego łóżka do spania. Śpimy z Xem na materacu dmuchanym, który non stop trzeba pompować. A te błazny problemu nie widzą, chociaż cały czas mówię im o problemie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Heloooł! Ciekawe, co teraz robicie? Ja właśnie się najadłam i mam pełniutki brzuszek:) Poza tym kupiłam dzisiaj śpiochy dla małej siostrzenicy, sobie stanik, a w autobusie spotkalam koleżankę, która mnie drażni:P I tak przeglądam sobie topik, czy któraś czasem się nie odezwała... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Nikogo nie ma:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nasz topik zanika . Przyznaje ja też rzadko wpadam ale to z powodu braku czasu mam nadzieje że pojawią się tora , nielegalna i serrena

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
helou laseczki:)jestem jestem:)wróciłam do domu z tańców, zaczęłyśmy dzisiaj nowy układ, taki specjalny, przeznaczony do uwodzenia hehe;)mam na weekend wolną chatę i najchętniej nie wynurzałabym się dzisiaj nigdzie, nie mam nawet ochoty na towarzystwo innych ludzi,mam mega doła, wczoraj spędziłam noc u mojego X,a staruszkowie patrzą na mnie jakbym im coś zrobiła, wkurwia mnie takie wpieprzanie się do mojego życia,a przynajmniej rozliczanie mnie ze wszystkiego jakbym była małą dziewczynką:/ najchętniej gdzieś bym się wyprowadziła...a dzisiaj patrzę w lustro i czuję, że nienawidzę siebie i całego świata:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Witam wszystkie piękne panie:) Nielegalna, rzeczywiście z rodzicami nieciekawa sytuacja, też mnie wkurza, jak rodzice wszystko kontrolują. Tyle że miałam to szczęście, że się częściowo wyprowadziłam i mam święty spokój.... Ale teraz i tak jak jestem w domu np. podczas świąt to i tak się czuję niezręcznie, jak mnie odwiedza chłopak, bo mieszkanie małe, pokój mam z młodszą siostrą i nie wiadomo, jak siedzieć, czy leżeć, żeby było dobrze:P Najchętniej bym już w ogóle poszła na swoje, chłopak tylko mi się nie chce oświadczyć;) A nie masz możliwości się wyprowadzić, albo jakoś inaczej to rozwiązać? Pytam, bo sama bym nie wytrzymała wtrącania się rodziców, zwłaszcza, ze X mnie jeszcze lubi podburzać (ale on tak ma, taki mały buntownik)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Po raz kolejny witam wszystkie nieobecne:P Taka pogoda, że nic się nie chce robić, a ja, mobilizowana brakiem kasy, zapisałam się przez pośredniaka na nocne wykładanie towaru w hipermarkecie:( Ja chcę do normalnej pracy, tylko nic dla mnie nie ma:( ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Tak w ogóle gdzie jest Birka i Kręcona ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kręcona86
witajcie dzieweczki:) no przyznaje nie odzywałam sie chwilke ale juz sie tłumacze: otóż mialam szkole na tym weekendzie i w dodatku egzamin, oczywiscie jak to ja uczyc sie dopiero zaczelam 3 dni przed:( ale zeby tego bylo malo to tak sie rozchorowałam ze masakra....oczywiscie na egzamin pojechałam...nafaszerowana tabletkami i teraz dziekuje Bogu bo zdalam na 5 i mam swiety spokój ale w niedziele juz zaniemogłam na całego zostalam w domu i tak leze do dzisiaj .... kurcze na prawde mnie wzieło nigdy az tak długo mnie chorubsko nie trzymało....kilka dni i bylo po sprawie...ehhh te uroki zimy bez mrozu... a co tam u was ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim. Nielegalna to przez tą pogodę możesz byc taka podminowana , a co do wtracania rodziców to normalka . Ja jestem 10 lat po slubie a oni dalej by chcieli mną dyrygować . nie przejmuj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć buniu, kręcona, honza:):):) przede mną dzisiaj kolejny leniwy dzień, tyyyyle rzeczy chciałabym i muszę zrobić,a nie mam siły ruszyć się z domu, depresja plus anemia to dla mnie zabójczy duet...muszę się do wszystkiego zdystansować, do innych ludzi,muszę się wziąć za siebie, ale narazie nie chce mi się zyć, wolę spokojnie tylko obserwować, co się dzieje dookoła mnie i nie chce mi się w tym uczestniczyć, tak jest lepiej....:( KOCHAM WAS:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Masakra po tym Kauflandzie, najgorsze jest to,że zapisałam się na 2 nocki pod rząd...mam nadzieję, ze jutro z rana nie zwymiotuję ze zmeczenia... idę ugotować "obiad"-pierogi z Lidla-czymś trzeba się posilić... Gorzej niż w KFC (a i to przerobiłam)! ;) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
To KFC odnośnie pracy,a nie pierogów, chyba bredzę:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Zacznijmy od tego, że KFC to temat rzeka:D Najważniejsze: stawka - ok.7 zeta na rękę /h. Byłam na 1/4 etatu, ale można (i trzeba;) ) pracować więcej, za każdą nadgodzinę płacą normalnie, na nockach też niby jest te parę groszy więcej. Przy wypłatach wbrew temu, co inni mówią, nie oszukują;) Moja kariera w KFC trwała 5 miesięcy, zwolniłam się, bo miałam dość tego ich "systemu": robienia z siebie błazna na kasie, straszenia tajemniczym klientem, który ocenia jakość obsługi i wystawia oceny kasjerom, podlizywania się i fałszywej atmosfery, bo paru szarych pracowników chciało awansować. Była garstka fajnych ludzi i olewatorów, z którymi się super pracowało, ale szybko się wykruszali... A ja się zwolniłam, bo zaczęłam wygrywać konkurs na najgorszego kasjera:P tzn. nie postępowalam wg ich 7 zasad obsługi klienta... Ale mówię, to trzeba tę pracę lubić i dużo zależy od ludzi, z którymi się pracuje. Ja skapitulowalam, bo miałam dosć ich głupich standardów. Naprawdę warto spróbować, bo później układanie piramidy z pasztetów w Kauflandzie wydaje się w porównaniu z tym takie fajne...;) Ale, Nielegalna, nie twierdzę, ze byś tej pracy nie polubila:) Ja bym to dalej lubiła, gdyby nie wprowadzali chorej atmosfery rywalizacji w stylu "który kasjer lepszy". A praca na serwisie była nawet fajna, tylko wyczerpująca fizycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo dzięki buniu za wyczerpujące info,przemyślę to, chociaż nie do końca wiem,czy sprawdziłabym się w tak intensywnym kontakcie z ludźmi hehe;) a tymczasem wczoraj pokłóciłam się z X:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
A co się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taki tam kwas,to znaczy już się niby pogodziliśmy,on do mnie dzwonił i prawie płakał i ok,ale ja nadal nie czuję się pewnie tzn nie wiem,czy potrafię jemu ufać, ciągle węszę kła mstwa i śc iemy,hmm nie mogę za dużo napisać,w każdym razie dziwnie mi smutno caly czas...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Tak to jest, Nielegalna, jak zaufanie raz zostanie zawiedzione... Mam nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze i mu wybaczysz... Nie wiem, o co poszło, ale ja też nie raz złapałam mojego X na drobnym kłamstwie i męczy mnie strasznie, czy mnie nie oszukuje w jakichś innych sprawach-mam nadzieję, ze nie.... Mam jutro urodziny:) a mój X ma wysoką gorączkę i chyba nie będzie ze mną mógł świętować... a moja najlepsza koleżanka proponuje mi wyjście na miasto;) X pyta mnie z wyrzutem, czy pójdę... a pójdę, żeby wiedział, to jest mój dzień:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kręcona86
Hej Dziewuszki:) Troszke spóźnione ale naprawde szczere zyczenia Buniu, okazji urodzin oczywiscie, mam nadzieje ze wyszlas z ta kolezanka na miasto no chyba ze twoj X przygotował jakaś niespodzianke bo powiem Ci ze masz racje to Twój dzien!! Nielegalna nie martw sie z czasem wszystko wróci do normy no mze nie bedzie tak jak na początku ale troche o tym zapomnisz....Bo poweim Ci szczerze ze takie weszenie wszędzie podstępu czy kłamstwa do niczego dobrego nie porwadzi i Twój kiedys Ci to wypomni .... U mnie we wczesniejszym związku bylo bardzo podobnie tzn na początku super truper ale pózniej przylapałam go na kłamstwie, powiedział ze musi jechac do mamy bo dzwoinła ze to cos pilnego a ja tego samego wieczoru spotkalam go w barze z jakims towarzystwem, niby nic podejrzanego sie tam nie działo ale to juz byl dla mnie szok ze nie powiedział mi prawdy... Ale ja zaczełam juz weszyc podstęp za kazdym razem kiedy miała miejsce podobna sytuacja no i kiedys pewnego pieknego dnia słyszę: Czy ty myślisz ze ja nie wiem ze cały czas cos Ci nie pasuje, ciągle masz jakies ale i takie tam nie ufasz mi, i nie wiem czy to ma sens...Ja myslalam ze mi juz przeszło a to sie stało takim moim hobby takie podejrzenia normalnie masakra mówie wam ale dobrze ze ten etap mam juz za sobą... Aaa chciałam wam powiedziec ze jednak zdecydowalam co poczne ze swoim dalszym zyciem iiiii stwierdziłam ze jade do Niego...Nie wiem czy dobrze robie ale to sie okaze chyba nigdy nie mozna miec 100% pewnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Dzięki Kręcona za życzenia:) Fajnie, że podjęłaś decyzję, jakakolwiek by była, najważniejsze, że NIKT DO NICZEGO CIĘ NIE NAKŁANIAŁ, decyzje wymuszone są najgorsze... Poszłam w sobotę z koleżanką na mecz męskiej siatkówki;) X oczywiście nie miał nic przeciwko, kiedy ona go jeszcze o to parę dni wcześniej pytała! Za to w dniu moich urodzin odstawil mini-szopkę, że on jest przecież chory i czy naprawdę sobie sama, bez niego, gdzieś pojadę! Wkurzyłam się mocno, zrobilam mu awanturę, ze dzisiaj robie, co mi się podoba, a nie jemu. No dał sobie tymczasowo na wstrzymanie i nawet zaprosił mnie na obiad, ale jak mu później powiedzialam, żeby mnie wysadził tam, gdzie się umówiłam z koleżanką na ten mecz, już prawie się do mnie nie odezwal, bo myślał, ze wrócę z nim do domu i oboje będziemy tam kwitnać. Mimo wszystko poszłam na ten mecz, później z koleżanką w małym gronie na małe piwko, no i szybko wrócilam do domu. Wyobraźcie sobie, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam w pokoju mały torcik i świeczki "22". Spytałam go, czy zapalamy i świętujemy, a on, że teraz jest zajęty i za jakiś czas! W końcu jak zapalił już te świeczki, myślałam, ze jakoś razem chociaż na chwilę usiądziemy, a X mi na to, że się kładzie, bo się źle czuje i zebym sobie zdmuchnęła świeczki i sama pokroiła torta, który w ogóle okazał się prezentem od rodziny X-a, a nie od niego! W tej chwili myślałam, ze wybuchnę płaczem (z żalu), bo tego dnia wszyscy byli dla mnie tacy mili (nawet rodzina X-a), tylko nie on sam! Jak zobaczył, że jem tego nieszczęsnego torta i łzy mi płyną, zaczął mnie się czepiać, co mi takiego właściwie zrobił! A ja w tamtej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że mam beznadziejnego chłopaka, bo chociaż w moje urodziny mógłby przezwyciężyć swój "humor", przecież niczego innego od niego nie chciałam. Poszłam do łazienki, napuściłam sobie wody i przez godzinę rozmyślałam o swoim życiu:( A w nocy X próbował się do mnie przytulać, z rana nawet przystąpił do śmielszej akcji, ale ja nie reagowałam w ogóle. I tak sobie pomyślałam, że w poprzednie urodziny też się pokłóciliśmy o jakąs duperele. I czy nie uważacie dziewczyny, że on powinien był mi chociaż w te nieszczęsne urodziny darować? Od dłuższego czasu zaznaczał, ze nic dla mnie nie szykuje, a jakiś wypasiony prezent mam dostac na gwiazdkę, więc tym bardziej czułam się usprawiedliwiona, że mogę sobie bez stresu wyjść gdzie chcę. A może się mylę? Napiszcie laski, co o tym sądzicie, bo mnie juz głowa boli od myślenia:( I wybaczcie mi to przydługaśne "opowiadanie"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siema laseczki,ale się wykruszyłyśmy,póki co tworzymy trio hehe;) krecona,buniu z moim X już jest wszystko w porządeczku,to znaczy tamtej sprawy jeszcze do końca nie wyjaśniłam,po prostu mam pewne podejrzenia,może się mylę,mam wrażenie,że on coś przede mną ukrywa,ale w swoim czasie zapytam go o to wprost,ale na razie czekam na odpowiednią chwilę...a poza tym coś we mnie pękło i zaczyna mi na nim co raz bardziej zależeć, bo w ostatnim czasie miałam taką huśtawkę- przez kilka dni zastanawiałam się,czy nasz związek ma w ogóle sens,bo tak naprawdę tylko się bawimy (JA się bawię...)a dzisiaj czuję,że go uwielbiam!!!i nie chcę nikogo innego... jestem taka zmienna i moje uczucia są takie zmienne,że czasami nie nadążam.... buniu :) WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJLEPSZEGO;) Twój X fucktycznie trochę dał dupy w te Twoje urodzinki, hmm może jest z lekka przewrażliwiony,w każdym razie bardzo dobrze,że poszłaś na ten mecz i się zabawiłaś, chciałaś spędzić z nim urodzinowo wieczór,to on nawalił....a następnego dnia chociaż przeprosił? jakoś się wytłumaczył? jakby nie było nie przejmuj się, faceci już to do siebie mają, że lubią strzelać fochy, ja staram się drobne fochy mojego faceta albo lekceważyć i niby nie zauważać albo obracać w żart he he głowa do góry:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kręcona86
Witam:) Tak jest ja sie dołaczam do zdania Nielegalnej bardzo dobrze ze wyszłas z kolezanką, tym bardziej ze wiedziałas skoro mowi wczesniej ze nic na twoje urodzinki nie szykuje...a z tym tortem to szczerze ode mnie dostałby nim prosto w twarz...kurcze no jak mozna byc takim "szorstkim" nawet w urodziny swojej ukochanej no dla mnie nie do pojecia...nawet jakby mial jakies humory to w ten dzien powinien sobie odpuścic i mówie Ci postąpiłas w 100% ok. zdrowi sie bawia a chorzy sie leczą heheheh Ehhh dziewczyny tak to jest z tymi facetami honor i duma ponad wszystko, ja najbardziej boje sie ze jak się poklucimy z moim M. to dopiero bedzie bo ja jestem cholernie zacięta:( i dłuuugo potrafie sie gniewac.. wiem ze to źle bo nie raz słyszałam to womu ze do nieczego dobrego to nie prowadzi itp. I ja to wszystko doskonale wiem i rozumiem a i tak potrafie sie smiertelnie obrazic....Kurcze zeby chociaz on tak nie miał..jak do tej pory to przepraszał mnie od razu i jakos wybaczalam a jak zawiniłam ja bo raz sie tak zdażylo to tez na dugi dzien juz padło magiczne "przepraszam"... A Ty Nielegalna widocznie doszłas do wniosku ze to własnie ten i nie mozesz bez niego życ gratuluje serdecznie, czasami taki rozmyslanie poplaca....wszystko sie ułozy zobaczysz a moze jednak nie warto rozdrapywac starych spraw???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Dzięki dziewczęta naprawdę:) i Tobie Nielegalna za życzenia:) Pytacie czy przeprosił... Wolne żarty:( Ostatnio (od wielu miesięcy) coś chyba za często się kłócimy, ale problem jest chyba w podobieństwie charakterów, bo żadne nie chce ustąpić i dlatego coraz częściej reaguję agresją, bo mam tego dość... Tylko jak już wybuchnę na maksa, dopiero wtedy widzę, że X robi się jakiś taki potulny, bo kiedyś to ja ustępowałam a on rządził. Tylko po sobocie widzę po sobie, że już czasami nad sobą nie panuję i mam serdecznie dość... Wiem, że mam nerwicę, ale jakoś zawsze mi nie po drodze do lekarza:( Pytanie, czy X mnie wspiera - czasami, bo ma tak stresującą pracę, że wolę mu schodzić czasami z drogi. Często mam wrażenie, że oboje powinniśmy się leczyć:( No ale fakt faktem że następnego dnia tak długo się do niego nie odzywalam, ale w końcu jakoś zaczęliśmy gadać i powiedziałam mu obrażona i z wyrzutem, ze szkoda, że nie zjadł ze mną tego torta, a on mi na to (obrażony!), że szkoda, że nie wróciłam wcześniej do domu!!! I tak próbowałam sobie właśnie przypomnieć, czy on mnie kiedyś w ogóle przeprosił, i sobie nie przypominam! Inna sprawa, ze ja go chyba też nie:( Dlatego zastanawiam się, czy taki związek za parę lat się nie rozwali i oboje nie odetchniemy z ulgą:( Najgorsze jest to, że też się na tym łapię, że coraz bardziej mi na nim zależy, a odkąd urodziła się moja siostrzenica, mogę godzinami siedzieć w sklepach z ciuszkami dla niemowląt i łapię się na tym, ze odzywają się we mnie instynkty... No ale koniec tych wywodów, cieszę się Kręcona, ze chociaż Twój M. Ci ustępuje. Wbrew pozorom bardzo fajna sytuacja i chciałabym tak mieć;) A z Tobą Nielegalna też się cieszę, zobaczysz, będzie ok. Najważniejsze, ze "to coś" już w Tobie pękło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Nielegalna, napisałaś, ze X dał trochę dupy i jest przewrażliwony... Zauważyłam, że już nie pierwsza osoba mi to mówi! coś w tym chyba jest... ??? masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kręcona86
Kurcze.... Buniu we mnie coraz czesciej takie instynkty sie odzywaja a nasiliło sie to kiedy urodziła sie moja kuzynka 3 miesiace temu...I ja zostałam jej chrzestną z czego jestem bardzo szczesliwa ale coraz czesciej lapie sie na tym ze juz chcialabym miec swoje...Moj M. za kazdym razem sie ze mnie smieje ze on nie widzi w tym zadnego problemu heheheh a ja tak strasznie bym chciała kochac takie malenstwo jak na razie to mam chrzesnice i normalnie za nia szaleje a co do sklepów dla takich mauchów to mogłabym tam zamieszkac chyba heheheh....Ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za linkasa Krecona, śliiiczny jest ten utworek:)Buniu, pewnie już to pisałaś, ale jak długo jesteście już razem? chyba długo no nie?:)ja nie mam zbytnio doświadczenia jeśli chodzi o związki trwające dłużej niż 9 miesięcy,ale wiem,że na dalszym etapie raczej zawsze pojawiają się jakieś problemiki, niezgodności, perypetie etc chociaż u mnie pojawiają się one znacznie wcześniej hehe bo ja jestem z natury straszną panikarą. hmm teraz nie mam pewności,czy To jest To, bo z moim X jestem od caaałkiem niedawna, to dopiero początki,ale urzeka mnie to,że on się tak o mnie troszczy i wspiera i co raz bardziej czuję,jak tworzy się między nami taka hmm przyjaźń?a tego zawsze mi w związku brakowało;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Cześć dziewczęta, cześć Kręcona, fajna ta piosenka:) Jeśli chodzi o mój staż z X-em, to na wiosnę stukną już 4 latka, czuję się jak stara wysłużona mężatka...:( Stwierdziłam, że aby żyć, i aby nie zwariować, potrzebne mi są stale nowe wrażenia (ale bez podtekstów;) ). Piszę to, bo dziś się dowiedziałam, ze koleżanka np. od paru lat jest zaangażowana w robienie prawosławnego Sylwestra (studiowała serbistykę;) ). Z tego co mówi, fajna impreza, chciałabym tam pójść, niekoniecznie z X-em... ale to dopiero w styczniu. Póki co, muszę trochę zdystansować swoje stosunki z X-em, bo mam dość wiecznych niedomówień, pretensji i żalu. Najbardziej mnie jednak przeraża powrót na święta do domu, czuję coraz bardziej, że nie mam tam nic do roboty... Kiedyś moja "dusza" była w moim pokoju, w którym się zamykałam i siedzialam godzinami w swoich szpargalach, a teraz mam wrażenie, że... gdzieś mi to wszystko uciekło i czuję pustkę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunia123
Kurczę, uświadomiłam sobie, ze to naprawdę niedługo bedą 4 lata!!! Nie zanosi się w najbliższym czasie na poważne decyzje, chociaż robię aluzje, bo mam takie chwile, że najchętniej rzuciłabym to wszystko i niańczyłabym już dzieci... z drugiej strony cieszę sie, że jestem jako tako niezależna, jak widzę, co się z nami dzieje.... Drażni mnie myśl o zbliżajacych się świętach, bo zawsze jest tak samo: wigilia z rodziną, pierwszy i drugi dzień świąt z X-em, a jeszcze lepiej, z jego przyjaciółmi, których nie widział z pół roku. Z roku na roku mam dosć tego schematu i znowu narasta we mnie agresja, bo jak mam siedzieć z jego przyjaciółmi, to już chyba wolę własną rodzinę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×