Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo nie powiem o tym nikomu...

Jak to będzie już PO...??

Polecane posty

Gość Autorko powalcz o siebie samą
idź do specjalisty, udaj sie na terapię. to naprawdę ci pomoże, pozwoli spojrzeć na własne zycie z zupelnie innej perspektywy, pomoże zaakceptować to co było i otworzy cię na lepsze jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo nie powiem o tym nikomu
Widzę, że mnie oceniliście - egoistka, panna, która ma za dużo czasu i wszystkim mówi o tym, jaka to jest nieszczęśliwa i że się zabije. Trochę się mylicie... Po pierwsze - nie uważam się za egoistkę. Właściwie zawsze myślałam bardziej o innych niż o sobie. O bracie, o mamie, o przyjaciółce...Nie jest też tak, że się użalam wszystkim wokół. Rodzicom nigdy nie pisnęłam słówka, to by nic nie pomogło. Ale trzem osobom, które uważałam za swoich przyjaciół, powiedziałam, że jest mi źle, że mam masę probemów, nerwicę. Ja wysłuchiwałam ich problemów i pomagałam jak mogłam, nie doczekałam się wzajemności. Poza tym zmieniłam się. Kiedyś byłam radosna, zabawna, całkiem fajna. Wtedy lepiej sobie radziłam z problemami, a może było ich mniej.... Ale się zmieniłam, przygasłam... I już nikt mnie nie odwiedza, nikt nie wyciąga na piwo...No to się wywnętrzam w Internecie, zresztą pierwszy raz. Nie chcę się zabić, żeby ukarać kogokolwiek. Po rpostu nie mogę już znieśc swojego życia i zastanawiam się, co będzie, jak już się z nim rozstanę... Nie jest też tak, że jestem zblazowaną nastolatką, która nie ma żadnych obowiązków i jej się nudzi. Mam tych obowiązków całkiem sporo - pracuję, studiuję i zajmuję się domem, bo moi rodzice są w podeszłym wieku i schorowani. Muszę kombinować, jak wyrobić do pierwszego tak, żeby starczyło na lekarstwa, jedzenie, studia, rachunki. Na psychologa nie mam ani pieniędzy ani czasu. Teraz mam urlop, spędzam go ekskluzywnie w domu, więc sobie szukam psychologa w Internecie. I, uprzedzając pytania, nie, nie martwię się, co się stanie z moimi rodzicami po mojej śmierci. Mam brata, który fantastycznie zarabia i ma niepracującą żonę, ale póki co za swój jedyny obowiązek wobec rodziny uważa odwiedziny raz w miesiącu i telefon do mamy też raz w miesiącu. Jak mnie zabraknie to nie będzie miał jednak wyjścia... I nie sądzę, żeby to była jakaś straszna tragedia dla mojej rodziny. Rodzice nigdy siebie ani mnie nie kochali. Mama wyszła za ojca z musu, a potem wielokrotniemnie uświadamiała, że gdyby nie ja, to z ojcem by się rozwiodła i może była szczęśliwa. Teraz sa ode mnie zależni i traktują mnie po prostu jako kogoś, kto posprząta, ugotuje i odwiezie do lekarza. Wiem, że facet nie jest w tym najważniejszy. Ale byłam w takiej sytuacji, że się go uczepiłam jak zbawienia. Zakochałam się i miałam, głupia, nadzieję, że się wszystko ułoży. Że z nim już będzie łatwiej, że najważniejsze to mieć kogoś i takie tam... A on nie dość, że mnie nie chciał, to jeszcze upokorzył. Sorry, nie zasłużyłam na to. Po prostu nie mam już siły zmagać się z życiem. I zastanawiam się, czy kogoś to obejdzie jak mnie już nie będzie, choć na początku... Nie chcę nikogo krzywdzić, ale wybiorę mniejsze zło. To niejest prowokacja, po co by mi to było?? I sądzicie, że jak sie o tym pisze w Internecie, to się tego nie robi? Gdybym chciała zwrócić na siebie uwagę, to bym sobie podcięła lekko żyły i wysłała esemesa do faceta albo łyknęła parę tabletek tak, żeby mnie zdązyli odratować. W Internecie jestem anonimowa i nie ma sensu zmyślać, a piszę prawdę po to, żeby to z siebie zrzucić i przeczytać kilka opinii, tyle... A jeśli popełnię samobójstwo to zadbam o to, żeby się udało, bez półśrodków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie wypowiadalem sie na temat samobojstwa ale z tego co czytalem i zaobserwowalem to samobojstwo niczego nie rozwiazuje. Czlowiek jest istota duchowa, swiadomosc zyje dalej po smierci i samobojstwo niczego nie rozwiazuje. Wrecz przeciwnie czlowiek jest bardzo narazony na dzialanie niezbyt przyjaznych bytow i trafia z przyslowiowego deszczu pod rynne. Tak to widze. Nie rozumiem tylko jednego. Jesli sie zle czujesz w swojej sytuacji, w swoim srodowisku i chcesz odejsc to czemu nie odejdzeisz naprawde? Nie wyjedziesz do innego miasta, nie zaczniesz zyc po swojemu, swoim zyciem tak jak chcesz. To bedzie takie bardzo namacalne samobojstwo i dasz otoczeniu to samo odczuc a nie skrzywdzisz siebie. Wydaje mi sie ze Ty szukasz latwych rozwiazan a w zyciu zeby cokolwiek osiagnac trzeba podjac wysilek bo nic nie przychodzi samo a jak przychodzi to tego nie doceniami i jest nam zle i kolko sie zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo nie powiem tego nikomu
Bo mam za dużo skrupułów, wykładowco. Nie mogłabym budowac sobie szczęścia gdzieś daleko sama, właśnie dlatego, że teraz jestem odpowiedzialna za rodzinę. Zostawię ją, ale ukaram siebie. Gdybym tak sobie gdzieś pojechała bez słowa, rzucając studia, zostawiając rodziców, którzy technicznie mnie potrzebują, to ludzie oceniliby mnie źle i mieliby rację. Nikt by już nie pamiętał o tym, że zawsze byłam w porządku, że nikogo nie ksrzywdziłam i nikomu nie odmówiłam pomocy. Póki co mam jaką taką godnośc i świadomość, że nikt przeze mnie nie cierpiał. I tylko to mi zostało, z taką świadomością umrę. Mam nadzieję, że wyraziłam się w miarę zrozumiale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo nie powiem tego nikomu
Nie, nie będę wiedziała, dlatego się zastanawiam... Kurwa, ja nie jestem nikomu potrzebna, wiecie? Chciałabym, żeby ktoś mnie pokochał, żeby chciał, żebym po prostu była. A tak to rodzice mnie potrzebują, ale tylko dlatego, że beze mnie sobie nie poradzą, równie dobrze mogliby mieć pielęgniarkę albo służącą. To jest takie upokarzające, że kiedyś się na mnie wyzierali i złościli z byle powodu, mama potrafiła się tydzień nie odzywać tylko dlatego, że miała taką fanaberię. A teraz się powstrzymują tylko dlatego, że się boją, że na przykład im nie kupię lekarstw albo papierosów. Aja bym to zrobiła. Póki żyję, to się nimi będę zajmować, choćby mi zrobili nie wiadomo co. A oni w to wątpią...Myślą, że jestem taka jak oni, interesowna, zawsze coś za coś. Mama zawsze się wściekała, że nie wykłócam się o swoje miejsce w kolejce na poczcie albo jak ktoś mnie o coś poprosi to to robię. Mówiła, że osbie w życiu nie poradzę i że jestem niedojdą. No cóz, miała rację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co znałam kilka osob ktore to zrobily.... i ktore sie nad tym zastanawialy i z reguly jest tak ze ten kto sie zastanawia tego nie zrobi... a ten ktory w ogole nic nie mowi to to zrobi. mowia ze to tchorze sie zabijaja a ja mysle ze do tego potzreba odwagi... fakt ze chorej odwagi ale odwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czemu w zaden sposob sie nie ustosunkowalas do wypowiedzi nt. pomocy u specjalisty. Wiez mi ze rozmowa ( + pochdne "prozacu" jesli beda konieczne) nie dosc ze pomoga ci znalezc sile na rozwiazanie problemow to jeszcze nakieruja cie na najlepsza droge do szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pisz że cie nie stac
na specjalistę bo możesz iść państwowo! uwierz, że to ci pomoże! Zacznij walczyć o własny spokój i szczęście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie rozumiem tylko, dlaczego chcesz się zabijać... Jeżeli nie chcesz się opiekować rodzicami i masz dość życia, to je zmień, ucieknij, zmień miasto, wszystko. Owszem, będą Cię uważać za wyrodne dziecko i mówić o Tobie najgorsze rzeczy, ale po tym jak się zabijesz, pewnie też, więc co Ci zależy... Jak już będziesz daleko to zgłoś do opieki społecznej, że rodzice potrzebują pomocy to ktoś im pomoże. Myślę, że boisz się podjąć jakąs inną decyzję, boisz się żyć po swojemu, normalnym życiem. Wybierasz najprostsze rozwiązanie. Ale co Ci z tego przyjdzie, że się zabijesz, skoro Cię nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryneczkaaa
ja cieprnie na nawracajace depresje, lecze sie, biore srodki ktore daja mi powera i nawet pomagaja tez mozgowi lepiej funkcjonowac-lepsza pamiec i takie tam .... po kilku tygodniach juz zauwazylam roznice...i mialam ochote COKOLWIEK robic i wrocila chec do zycia ...do dzialania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beliveinme
Dziewczyno ubierz się ładnie, umaluj i wyjdź gdzieś na disco czy do pubu, uśmiechaj się do ludzi może poznasz nowych przyjaciół może spotkasz tego właściwego faceta. Wyjdź z domu, zmień swoje życie. Pomyśl, że gdzieś jest Ktoś, kto na Ciebie czeka, dla Kogo będziesz Tą Jedyną i Najważniejszą. Drugim wyjściem jest dziecko. Ja mam i polecam bo miłość dziecka i do dziecka jest najpiękniejszym uczuciem w życiu kobiety. Odwagi życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie nie nie najgorszym
wyjściem moze być "zrobienie sobie" dziecka w celu "terapeutycznym" czy własnego "widzimisię"! to chore! jak dla mnie egoizm!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę idź do psychologa
to ci pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty to wyjechałaś Pewnie, niech sobie dzieciaka zrobi. Jako rozwiązanie na chęć samobójstwa.... Na pewno jej to ułatwi życie, rozwiąże problemy... Szkoda gadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez sensu piszesz. Piszesz ze zyjesz dla rodzicow a jednoczesnie jak popelnisz samobojstwo to napelnisz trauma cala rodzine na lata, ktora przez to bedzie cierpiala bardzo. To skoro to bedzie takim cierpieniem to Twoj wyjazd i zerwanie kontaktow z rodzina bylby dla nich znacznie mniejszym cierpieniem bo mieli by nadzieje. Kazdtu Ci to powie. Ty prostu nie myslisz racjonalnie. Mysle tak. Nie zyjesz dla innych. Zyjesz dla siebie. Bo zyjac wbrew sobie doprowadzasz do takiej sytuacji ze nie bedac spelniona ranis swoja np. depresja innych. To jest kolo ktora samo sie napedza. Im bardziej chcesz zadowolic innych, robisz wbrew sobie, tym bardziej czujesz sie nieszczesliwa i to przenika innych, itd. I teraz tak, jesli chcialaby zrobic cos nieodwracalanego np. wyjazd. to czemu sie przejmujesz opinia innych? Przeciez jak wyjedziesz nie bedziesz jej znala a w nowym miejscu nikomu o tym nie musisz mowic. Studia mozna kontynuowac i sie utrzymac takze. Natomiast bo smierci bedziesz widziala cierpenienie rodziny i tym bardziej nie uciekniesz przed niczym bo taka jest ironia samobojstwa i smierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryneczkaaa
Jesli chcesz autorko sprawiedliwej oceny siebie swojego postepowania to tutaj raczej tego nie bedzie, szczeg ze opisalas sie bardzo powierzchownie Osoba kompetentna ktora Cie zrozumie wyslucha doradzi ipomoze jest psycholog terapeuta. Duzo osb nie ma wokol sieie kogos kto by go naprawde zrozumial. Ale przynajmniej mozna szukac pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beliveinme
Myślę że Jej problemem jest brak bliskości i miłości, nie traktuję dziecka jako przepis na jakąś terapię, po prostu szukam jakiegoś rozwiązania a nie tylko oceniam innych wypowiedzi. Może się nad tym dziewczyna zastanowi, że PO... nie doświadczy tego uczucia bycia Matką a to jest naprawdę zaj...ste uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga autorko, zapewne najtrudniejsze dla ciebie bedzie zaakceptowanie faktu iz jestes chora, w przypadku depresji ciezko zauwazyc objawy poniewaz nie odczuwa sie konkretnego fizycznego bolu (choc i on sie pojawia w postaci tzw. nerwoboli, ucisk na klatke piersiowa etc.) Pozatym ciezko rowniez przed soba samym (glownie ze wzgledu na glupie spoleczenstwo) przyznac iz jest sie chorym psychicznie. A choroba ta niczym sie nie rozni od np. bolu kolana kiedy to udajesz sie do lekaza aby cos z tym zrobic. Zanik instynktu samozachowawczego ktory pcha ludzi do samobojstwa jest bardzo czestym skutkiem depresji. Kiedy to juz zdasz sobie sprawe iz jest to choroba i ze mozna ja calkowicie wyleczyc powinno Ci byc latwiej udac sie do lekaza po pomoc tak samo jak robisz to gdy sie udajesz po antybiotyki bedac chora na grype.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... a czy ktoś z was zastanawiał się czy to latwe "znaleźć specjalistę" bo ja swego czasu próbowałam i zrezygnowałam... stałam jak kołek, w oczach łzy, na drzwiach jak byk napisane godziny przyjęć, a tu lekarza ze świecą szukać.... stałam między ludźmi do różnych specjalistów, nikt nie spojrzał na mnie zapłakaną, lekarz się nie pojawił... ja pierdolę taka pomoc! uciekłam i nigdy więcej nie wróciłam, postanowiłam, że schowam swoje uczucia do kieszeni.... miałam wtedy 15 lat. wielu młodych ludzi przechodzi taki etap w życiu - że nikt mnie nie kocha, rodzice mnie nie zauważają, przyjaciele nic nie widzą... a tak naprawdę cokolwiek ktoś by zrobił - jest źle. ja proponuje wygadać się komuś, że jednemu z tych "przyjaciół"? bo właściwie to co da ci rozmowa z psychologiem? to samo, w dodatku ktoś znajomy przytuli, pogłaszcze... spróbuj, nic nie stracisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryneczkaaa
brail - epresja to nie jest choroba psychiczna:o mi to sie to stwierdzenie kojarzy z schizofrenia choc choroba chorobie nie rowna.. depresja to zaburzenie .....jednak tak czy inaczej nieleczone doprowadzi do smierci ...po wielku ciezkich tragicznych przezyciach i meczarniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarny nick na potrzeby Rozmowa z psychologiem daje o wiele wiecej niz rozmowa z przyjacielem, spotkalo cie nieszczescie ze nie trafilas na dobrego specjaliste ale to ze nie mialas z kontaktu nie daje ci prawa wprowadzac autorki w blad. Czesto jest tak ze na pierwsza wizyte trzeba czekac tygodniami ale potem jest juz z gorki. No i pamietaj iz w przypadku depresji kiedy to pojawiaja sie proby samobojcze do leczenia potrzebne sa srodki farmakologiczne poniewaz mozg takiej osoby jest uszkodzony i niestety sam z siebie calkowicie sie nie wyleczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje twierdzenie iz jest to choroba bazuje na wypowiedzi psychiatry ktory podkreslil ze zachodza fizyczne zmiany w mozgu w zwiazku z tym potrzeba lekarstw aby je wyleczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy to depresja, może tak może nie Ona jest po prostu słaba, boi się żyć własnym życiem - bo co ludzie powiedzą.... A niech sobie gadają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak przy okazji
w jakim przypadku należy się udać do psychologa/psychoterapeuty a kiedy do psychiatry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sissy problem jest zdecydowani
glebszy niz ci sie wydaje, tu nie chodzi o "co ludzie powiedzą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzychu4333
i jakie to te lekarstwa typu prozac??? podajcie nazwe, bo chyba mam depresje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryneczkaaa
Nie jest slaba bo jeszcze zyje. Czy wy nierozumiecie ze gdyby postawic czlowieka wskorze 2 osoby ktora ma pieklo to tez to pewnym czasie zrobilaby sie "slaba" Przezycia potrafia zlamac. Sama mimo mlodego wieku mam tyle "doswiadczen" ze rowniez czuje sie z nimi jak dojarzla kobieta. brail - a ja sie spotkalam z okresleniem ze to zaburzenie bo choroba psychiczna to tak jakby ktos tracil kontakt z rzeczywistoscia. i niech ten psychiatra uwaza co mowi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×