Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tatiana24

Jak to przeżyć?czy mogę się zmienić?czy jest szansa żeby jeszcze być razem?

Polecane posty

Gość tatiana24

Witam wszystkich... Ja bylam z facetem 2 lata,to byla milosc od pierwszego wejrzenia,poznalismy sie w Anglii,zakochalismy bez pamieci...on mieszkal i studiowal tam,nie byl Polakiem...ja musialam wrocic na studia do Polski bo zostaly mi jeszcze 2 lata...bylo bardzo ciezko,ale wytrwalismy ten okres...spotykalismy sie zawsze co 3 tygodnie,widywalismy sie codziennie na ekranie komputera,codziennie pisalismy do siebie setki czulych smsow,dzwonilismy...swieta,walentynki,wakacje,urodziny zawsze razem...bylismy zareczeni i planowalismy slub...wydawalo sie ze zarowno dla mnie jak i dla niego to jest milosc zycia,taka ktora naprawde zdarza sie tylko raz...ja za bardzo go kochalam...zwiazek na odleglosc mnie wykanczal bo stalam sie z czasem chorobliwie zazdrosna,nieufna,zaczelam mu robic awantury o wszystko,bo balam sie ze go strace...probowala zamknac go w klatce...nie chcialam zeby chodzil beze mnie na imprezy...zeby mial kolezanki...zachowywalam sie nienormalnie...to wszystko go meczylo...moje ciagle narzekanie i coraz wyzsze wymagania...ja teraz czekam na obrone...juz ponad 3 tygodnie sie nie widzielismy i ja z powodu stresu i tego ze on zaczal pracowac na nocki w klubie bo musial zarobic pieniadze- naprawde stalam sie jeszcze bardziej nieznosna...ciagle bylam niezadowolona...balam sie ze kogos tam pozna,bylam zla i robilam mu awantury,ze nie napisal mi smsa po pracy rano...ostatnia nasza klotnia byla wlasnie z tego powodu...bo zawsze pisal ze jest juz w domu a teraz o tym zapomnial...zrobilam awanture...po tym on stwierdzil ze potrzebuje czasu...wpadlam w panike...zaczelam wydzwaniac za nim jak glupia,pisac maile,smsy...probowalam podciac sobie zyly bo nie moglam zniesc tej niepewnosci i czekania...blagalam go zeby sie odezwal...ze wariuje...tesknie... odezwal sie po 2 dniach ze to koniec...napisal,ze nie byl szczesliwy,ze ja zawsze bylam egoistka...ze wszystkiego mu zakazywalam... moj swiat runal...wszystko do mnie dotarlo...jaka bylam...jak go traktowalam...jakie to wszystko bylo chore... Zdalam sobie sprawe ze wszystkich swoich bledow...pisalam do niego...blagajac o ostatnia szanse...zeby chociaz zgodzil sie ze mna porozmawiac...ten ostatni raz...nawet po to tylko zeby sie pozegnac jak ludzie,bo zerwanie wielkiej milosci przez smsy jest nieludzkie... napisal ze nawet gdybym sie zmienila to i tak on juz nie chce byc ze mna...ze pamietalby te wszystkie momenty i moje zachowanie... ja naprawde zrozumialam wszystko i wiem ze teraz byloby zupelnie inaczej...wiem ze dla niego zrobilabym wszystko...ale teraz jest juz za pozno...on mnie juz nie chce...stracilam sens zycia...wiem ze nigdy nikogo tak nie pokocham,ze nigdy nie zaufam zadnemu mezczyznie i ze zawsze bede sie zastanawiala jak by to bylo gdyby dal mi jeszcze jedna szanse...jestem na lekach psychotropowych...nie spie...nie jem... nie potrafie sie na niczym skupic...minal niecaly tydzien... zawsze myslalam,ze prawdziwa milosc jest w stanie wybaczyc wszystko,ze jesli ludzie naprawde sie kochaja to dadza sobie szanse... mysle,ze mimo wszystko zaslugiwalam chociaz na bardziej humanitarny sposob zerwania...niz przez smsa...mogl chociaz pozwolic mi uslyszec swoj glos w sluchawce ostatni raz...ostatni raz mnie przytulic...nie wiem... nienawidze siebie...wiem,ze to wszystko moja wina...powinnam mu ufac i nie wymagac tak wiele... nie wiem jak sobie poradzic...jak zyc...nie mam ochoty wstawac rano...nie chce byc z nikim innym...marzylam o dzieciach tylko z ta jedna osoba...wiem ze juz nigdy tak nie pokocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
Po pierwsze, to nie można kochać kogoś za bardzo. Po drugie mówienie, że nigdy się nie stanie - jest głupie, już nie jeden się przejechał na tym. Po trzecie, to miał rację, że jestes egoistką. Nie zmusisz nikogo do miłości, tak samo jak nikt nie zmusi Cię abyś go pokochałą. Nie skreślam waszego związku jeszcze. Musisz dać sobie i jemu czas. Jeśli naprawdę kochał, to wróci. Jeśli nie, to znaczy, że i tak nie była byś z nim szczęśliwa. Czyję się tak samo jak Ty i nikt tutaj na forum Ci nie pomorze. To trzeba przeczekać i tyle. Podobno mija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziwiona and confused
mysle ze to nie ma sensu, nie ma szans na odbudowe - zwlaszcza jesli ty jeste w polsce a on gdzies tam... najlepiej w takich sytuacjach jest rozmawiac porsto w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy tak znoszą związki na odległość- wykańcza ich to..... co do niego- jeśli by cię kochał szczerze dałby ci jeszcze jedną szanse, tak jak Konrado napisał albo sam się odezwie albo nie , uspokój się i musisz jakoś to przeboleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to znieść? z honorem i głowa podniesioną wysoko do góry. Zrobiłaś już wszystko by to odbudować, prosiłaś, błagałaś a on miał to za nic. Więc sama widzisz że to nie ma sensu. Gdyby Cię kochał ale tak naprawdę to by Ci wybaczył. Zrozumiałby Twoje obawy, wątpliwości. Zrobiłby wszystko byś tak nie myślała. Niestety wyszło jak wyszło a Tobie pozostaje zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aspro
napewno usłyszysz ..że miał racje pisząc ci ,żę jesteś egoistką........ale nie załamuj się pamiętaj pół kwiatu tego światu...teraz pewnie myślisz ,że to nie możliwe ...bo myślisz tylko o nim..czas leczy rany..jeszcze znajdziesz kogoś,kto Cię będzie kochał..obyś tylko nie popełniła tego samego błędu...w końcu człowiek uczy się na błędach....a jeśli on cie naprawdę kochał to może jeszcze wróci..wiesz mi siębardzo podoba jedna przysłowie ,które ma w sobie życiową mądrość....Jeśli coś kochasz,puść to wolno!Jeśli wróci znaczy ,że KOCHA!Jeśli nie,nigdy tego nie BYŁO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie ja ja
Ja mam bardzo podobną sytuację, tylko z nami było tak że to on na poczatku bardzo zabiegal o mnie.. przez 3 lata biegal za mna. Po pewnym czasie odsunął się, ja nie pewna swojej pozycji zaczelam walczyć napierać..Prosić, plakać wybaczać, on podobno staral się ale nie potrafił już tego znieść. Prosił o czas, żeby mógł się zastanwoić, nie umiaąlm Mu go dać. Odszedł.. i teraz czekam, jeśli kocha to wybaczy i wróci..Jesli nie trudno się mówi..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gddsss
piszecie glupoty. kazdy jest egoistą a nie tylko ona :o jej chlopak tez pewnie byl i wy tez jestescie, chociazby oceniając jej zachowanie i nie myslac o tym, ze zrobi jej sie przykro. autorko watku ja mysle, ze dobrze sie stalo. zwiazki na odleglosc nie maja sensu, chyba ze dwoje ludzi naprawde sie kocha ale to rzadkosc. a po drugie to ten twoj chlopak skoro tak lubil chodzic po imprezach i miec kolezanki to tez to nie za dobrze o nim swiadczy. daj juz spokoj i nie walcz o niego, bo bedzie tylko gorzej. on cie zapamietal taką jaką bylas wtedy i pewnie nie uwierzy, ze sie zmienilas i juz nie bedziesz taka. nie ma sensu sie ponizac i prosic sie o uczucie. jak cie kocha to wierz mi wroci do ciebie, odezwie sie, ale daj juz mu spokoj. nie odzywaj sie ani nic. cierpliwie czekaj, ale nie rob sobie za duzych nadziei. jesli sie juz nigdy nie odezwie widocznie cie nie kochal tak bardzo jak ty jego. i naucz sie zyc tu i teraz a nie przeszloscią. bedzie dobrze. jesli nawet on nie wroci to i tak sie pozbierasz, wierz mi. po roku ale sie pozbierasz i zapomnisz o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
Bardzo wszystkim dziekuje za odpowiedz...wiem,ze bylam egoistka...teraz to zrozumialam...nie bola mnie slowa krytyki,bo wiem,ze to prawda i ludzie oceniajac mnie w ten sposob, maja racje... Prawda jest taka,ze ja naprawde zrozumialam swoje bledy... Chyba racją jest takze,ze gdyby on naprawde mnie kochal to w koncu dalby mi ostatnia szanse...przestane sie calkowicie odzywac...mamy jeszcze kontakt jedynie mailowy...gdyz mam u niego w mieszkaniu polowe swoich rzeczy i musimy sie jeszcze skontaktowac w tej sprawie...nie bede go jednak wiecej prosic..macie racje,ze to nie ma sensu... Najgorsze jest poprostu to,ze nigdy nie bede mogla mu udowodnic,ze naprawde bylabym inna...ze zapamieta mnie taka jaka byla na koncu zwiazku... wczoraj odpisal na mojego maila...napisal,ze nie teskni za mna i za rzeczami ktore we mnie kochal...ale nie widzi tego ze mogloby byc dobrze jak kiedys badz lepiej...ze taki moj charakter i ze bym sie nie zmienila...ze powinnam znalezc kogos kto zawsze bedzie robil to co ja chce....i ze przynajmniej teraz nie musze sie przenosic do Anglii,szukac tam pracy i byc z dala od rodziny...prawda jest jednak taka,ze wolalabym byc tam z nim, nawet z tymi wszystkimi problemami zwiazanymi ze znalezieniem dobrej pracy i brakiem pieniedzy... Zastanawiam sie nad terapia psychologiczna...w koncu moje zachowanie skads sie bralo...moze mialo podloze w moich poprzednich nieudanych zwiazkach a moze w kontaktach z ojcem...nie wiem...bardzo chcialabym to z siebie wykorzenic i juz nigdy dla nikogo taka nie byc...nie chce ranic tych ktorych kocham...mam nadzieje,ze zmiana mojego zachowania i myslenia naprawde jest mozliwa i bedzie permanentna... Prosze o wiecej komentarzy i rad...inni ludzie i ich sposob patrzenia to zawsze wielka skarbnica... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
sprostowanie... napisal ze TESKNI,w mojej poprzedniej wypowiedzi przez pomylke napisalam ze NIE...ale to i tak nie ma znaczenia pewnie w tym momencie...w kazdym razie caly czas twierdzi ze mysli o tym kazdego dnia,wspomina rzeczy ktore we mnie kochal i to jaka bylam...napisal tez, ze poprostu nie chce zyc w strachu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatiana24
do gddsss... moze masz racje,ze zwiazki na odleglosc nie maja sensu..tylko sytuacja wygladala tak,ze ja juz za 2 tygodnie mialam sie tam przeniesc na dobre...bo skonczylam studia i nic mnie tu juz nie trzyma...przetrwalismy 2 lata na odleglosc i na samym finiszu on zerwal...mogl przeciez zaczekac chociaz az sie obronie...nie dokladac mi stresu...albo chociaz mogl pozwolic mi na ostatnia rozmowe oko w oko i ludzkie pozegnanie...przeciez bylo tez mnostwo cudownych chwil,kiedy bylismy tacy szczesliwi...a teraz nic juz nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×