Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sally Brown

nie mogę się zmobilizować do pisania pracy magisterskiej

Polecane posty

Gość ambitny leniwiec
Wczoraj napisałam 3 strony A4 w ciagu 3 godzin, dla mnie to światełko w tunelu..Ale wcześniej napisałam sobie na 2 kartkach "wytyczne" i postawiłam je na biurku. - PRACA ODTWÓRCZA, nie naukowa! -niczego nowego nie wymyślisz - synonimy i do dzieła! -napisz to wreszcie! -na "odpierdol" (skreśliłam i dopisałam luzie;), czyli zdrowe podejscie do tego! -po kilka stron z każdego (podpunktu), uzupełnienie potem Od czasu do czasu spojrzałam na te "afirmacje" i naprawde pisanie szło mi sprawnie, bo zdjęłam ciązar presji, którą sama sobie narzuciłam na barki. To co udało mi sie skleić na pewno jeszcze bede zmieniać, ale najważniejsze, że "kręgosłup" podpunktu mam i teraz czas na stworzenie jego "obudowy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
ambitny leniwcu! (nawet nie wiesz jak bardzo identyfikuję się z Twoim nickiem :) ) cieszę się, że się komuś przydało moje narzekanie ;) dokładnie rozumiem co masz na myśli pisząc, że czujesz się wypalona i że robiłabyś już coś innego. ja mam identycznie! mnie już po prostu się coś dzieje jak pomyślę, że muszę to skończyć... to faktycznie jest jak więzienie... no ja od wtorku wypisałam parenaście przykładów do części praktycznej i nawet je - tak właśnie na odwal - poopisywałam, stwierdzając, że potem to jakoś się ze sobą poskleja :P i tak zamierzałam zrobić ze wszystkim tym co mi zostało do opisania, ale, kurna, wczoraj znowu pojawiły się wątpliwości dot. mojej analizy... czy aby dobrze ją zrobiłam i że chyba jednak nie... no i przystawiło :/ z afirmacjami już wcześniej próbowałam, tyle, że u mnie to było coś w stylu "dasz radę", "skończysz tę cholerną pracę" w stosie moich karteczek jednak zaginęły były one, ale po przeczytaniu Twojego postu chyba do tego powrócę... trzeba się jakoś ratować bo przecież ileż można cierpieć mając to na głowie??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika..
jak to jest czy kazdy tutaj z was zdaje w czerwcu? j

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
mam jeszcze 2 sposoby na mobilizacje ale w ramach wizualizacji, czyli przeżywania tego czego sie chce w głowie.. - wyobrażam sobie że oddaje w terminie do dziekanatu prace w 3 egzemplarzach i inne potrzebne dokumenty; pani sprawdza jest wszystko ok; dziękuje, dziękuje, dowidzenia; wychodze z uczelni iiii I FEEL GOOOD na na na na na...:)(nuce sobie jamesa browna)świadomość ze mam to już za sobą - wyobrażam sobie że otwieram materiały, zeszyt/worda i że piszę i tekstu jest coraz wiecej i wiem ze wszystko jest tak jak trzeba i czuje sie zajebiscie.. Zastosowałam to razem w 1 dniu tydzien temu, pojawiły sie na moim grzbiecie skrzydła zniknął garb...;)Bardzo mnie to zmotywowało, ale na drugi dzień wydarzyło sie cos w mojej rodzinie złego i cały tydzien wysysało ze mnie ta energie która nagromadziłam przez 2 wizualizacje.. Jednakze juz jest o wiele lepiej i w takiej sytuacji moge znowu skupić sie na magisterce Pozdrawiam ps. afirmacje postawione na widoku naprawde działaja, szczególnie takie które konkretnie do Ciebie przemawiaja; ja zgięłam 2 kartki A4 "w pół " i "postawiłam na nogi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
ja 8 czerwca mam pierwszy termin..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość levvv
ja pisze pisze pisze, co kilka dni.. tak po 2-3 str. calosc ma miec miniumum 60. dodam ze pisze w obcym jezyku. dzis napisalam pol str. najwazniejsze to miec z czego pisac... najwiecej czasu schodzi mi na glupie poszukiwania artykulow .. ale sie wycwanilam bo szukam w jeszcze innym jezyku i tlimacze se na ten drugi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afro..
levvv a jak budujesz zdania to sama kombinujesz czy zgapiasz przykladowo z czegos wogole bierze jakies zdania z netu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
mika.. - ja mam czas do 15 czerwca. i to jest termin ostateczny. innego już nie mam... ambitmny leniwcu - rady Twe jak zdrowie ;) wizualizacje są super; ja czasami mam tak, że sobie wyobrażam, że rozsyłam SMSy o treści "Lepiej późno niż wcale - od dziś jestem magistrem" :D a w sumie to dobrze, że tu weszłam bo już miałam dzisiaj zrezygnować z robienia czegokolwiek, ale mnie tak zmotywowałyście, że kto wie :P levvv - też piszę w obcym języku i minimum czyli te 60 stron już nawet posiadam :) jednak zostaje mi jeszcze sporo do dopisania oraz w tym co już mam muszę niektóre rzeczy poprawić, poscalać itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
Lonesome Traveller, cieszę sie, że niejako mogłam sie "odwdzięczyć":) Dzis rano obudziłam sie o 8 i wyobrażałam sobie jak szybko i łatwo powstaje mój rozdział i po chwili pojawiły sie pierwsze fajne pomysły, rozjaśniło mi sie co i w jakim podpunkcie będe opisywać; m.in też przyszło mi też na myśl, zeby podejśc do każdego podpunktu jak do ... referatu - planuje tak po ponad 10 stron na podpunkt; od razu sie lepiej poczułam i zrozumiałam ze źle podchodziłam do całej idei pisania pracy magisterskiej.. Nie ma ona zaimponować mojemu promotorowi, który w tym temacie jaki ja opisuje napisał wiele książek; nie ma ona być tak genialnym ujęciem sprawy że dostanę wyróżnienie, albo jak kiedyś pochwale sie nia komuś to żebym była z niej dumna i dlatego ma być wyjątkowa i na wysokim poziomie; zdałam sobie sprawę że jakkolwiek napiszę opiszę prawde i będzie to zrobione dobrze - a chodzi w pracy magisterskiej przede wszystkim o to, żeby opisać pewne fakty odkryte już, a o wysokim poziomie pracy będzie swiadczyć przejrzystość "organizacyjna" pracy i sensowne i rzeczowe same ujęcie treści. Na moim biurku znajdują się już 4 "stożki" afirmacyjne; 2, które doszły: - PISZ, PISZ, PISZ, PISZ, PISZ!!!!! (róznej wielkosci czcionka) (zauważyłam, że ja zamiast skupić sie na formułowaniu zdan ciagle przeglądałam jeszcze coś, wydawało mi sie ze czegoś jeszcze nie mam..a czas leciał; więc ten apel dzisiaj naprawde mnie bardzo zmobilizował i jestem zadowolona z tego co dziś zrobiłam -wyobraż sobie że z tego piszesz referat.. referat pisze sie łatwo i szybko.. (od dziś wolę zeby to było zrobione "normalnie" bo zależy mi już tylko na zdaniu egzaminu magisterkiego w terminie; będąc na luzie tak naprawde uwalniam pomysły z mojego mózgu;) Najlepsze w tym wszystkim jest to że ja ... polubiałam znowu swój temat a siedzenie w moim papierowym chaosie i pisanie znowu sprawia mi jakąś nawet bym rzekła radość; jestem taka wyluzowana Takze moje motto brzmi: dobre przekonania (nastawienie) to 90% sukcesu :) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem..
ile jest przewaznie terminow? u mnie na uczelni slysze cos takiego " bronisz sie teraz w czerwcu bo ja nie ma sznas przekladam na wrzesien? czyli spokojnie mozna bronic sie tez na jesieni tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akcja mobilizacja
mnie tez sie nie chcialo, ale wreszcie zaczelam sobie wyobrazac sytuacje obrony, jak nic nie wiem, zatyka mnie, wychodze stamtad i wiem ze zajebalam 5 lat. A przeciez to bylo takie proste: nasciemniac troche, popisac bzdur (recencenci prawie nigdy nie czytaja prac), przeczytac po pol strony na kazde z 3 (podanych wczesniej) pytan, i moglo byc tak pieknie... To mnie mobilizowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akcja mobilizacja
mozna sie bronic na jesieni, pod warunkiem ze znajdziesz recenzenta i ze twoj promotor bedzie mial wtedy czas, a niezapominaj ze dla nich wrzesien i pazdziernik to czesto bardzo napiety okres wiec trzeba sie wczesniej ugadac. U mnie na przyklad nie bylo takiej opcji, bo zaloga nie miala czasu na pozniejsze terminy. Zreszta oni wiedza co robia. Obrona pracy to naprawde tylko formalnosc. Jesli masz ja napisana, oddana i masz jakiekolwiek pojecie w temacie to naprawde nie ma opcji zeby sie nie obronic. Ty to traktujesz jako egzamin, dla nich to tylko robota. Nikt im nie zaplaci za dodatkowe terminy wiec chca miec to jak najszybciej z glowy, a poza tym to tez pracuje na ich opinie jesli sie studenci obronia w pierwszym terminie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
właśnie usiłuję się pozytywnie mobilizować (ambitny leniwcu - Ty wiesz o co chodzi :P ) na biurku (pośród stosu kartek) stoi już kartka z "PISZ! PISZ! PISZ! PISZ! PISZ!" a pod spodem odliczanie: 27, 28, 29, 30 kwietnia... Jak presja czasu pokazana czarno na białym nie zadziała to już nie wiem co zadziała... A problem jest taki, że wątpliwości mnię naszły :| ZNOWU! I kurna zamiast pisać robię milion innych rzeczy... Chyba muszę się przełączyć na powtarzanie mantry: "Nie arcyambitnie, a w miarę poprawnie i do celu!" Tylko, że dziś z tym "w miarę" jakoś mam kłopot...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
Acha! Zapomniałam dodać, że dobiła mnie nieco koleżanka (kiedyś powiedziałabym przyjaciółka?), która przez ponad miesiąc się nie odzywała (bez powodu!) i nagle ostatnio zaczęła, a dziś mi oznajmiła, że w poniedziałek prawdopodobnie składa pracę... Pewnie powiecie, że wredna jestem, bo powinnam się cieszyć jej radością, ale jakoś nie potrafię... W dodatku tak ze mną rozmawiała... krótko i na odwal... Trochę mi przykro, bo jak ona miała kłopoty z przedłużeniem terminu to ja się ją starałam wspierać po to tylko, żeby za jakiś czas dostać w odpowiedzi milczenie i oznajmienie (i to jakbym nie zapytała to bym pewnie nie wiedziała)... Bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
haha ojjj ja wczoraj "przełaziłam" chyba z kilometr, każdy pretekst dobry, a to naczynia umyć a to zjeść coś, zobić kawe.. a to joge poćwiczyć, ..uff Ale kiedy siedziałam przy pracy to dość sprawnie mi to szło, tylko te przerwy za długie robiłam.. Lonesome odpowiedz sobie na pytanie czy aby nie jesteś masochistką...Nie obrażaj sie tylko!! mówie poważnie, to stwierdzenie opieram na tym, że wydajesz sie być osobowościowo/mentalnie podobna do mnie; a ja jeszcze do niedawna byłam masochistką; wychodze już z tej przypadłości dzięki porzadnej analizie mojej głowy.. Ja też miałam wiele razy tak, że wobec koleżanki byłam wyrozumiała i okazywałam jej wspólczucie i solidarność z nią gdy miała problem, natomiast ona była wredna i uszczypliwa gdy mi się coś "fajnego" przydarzyło (z zazdrosci), a gdy opowiadałam jej że u mnie żle to ona zachwalała jak ona ma zajebiscie..Czułam się jak ofiara bez wsparcia - a teraz wiem że byłam ofiarą własnego nieuswiadomionego przekonania o sobie, że ważniejsi ode mnie są inni ludzie.. Takie przekonanie nie wynikało z mojej własnej woli, ale narzucono mi niejako w dziecinstwie; ciągła krytyka mnie a wychwalanie inych (najczęściej mojej koleżanki), że dla dobrych relacji z innnymi trzeba przymykać oko nawet jezeli jest nie wporządku ta znajoma osoba..i wiele innych bredni Więc, kiedy jakies kilka tygodni temu znowu ta sama soooka moja juz eks koleżaneczka (apropos taka płytka, nie rozumiem jak ja mogłam ją lubić takiego bezmózgowca haha- moge sie wyżyć tu, tego jej nie powiem) potraktowała mnie chamsko na imprezie na którą mnie namawiała wręcz, postanowiłam że zmieniam moje nastawienie do siebie, bo to jak inni mnie traktują wynika z mojej własnej samooceny; więc postanowiłam zerwać kontakt z wszelkimi "szczurami" życiowymi i juz nie bedzie (tu moje imie) taka milutka i w porządku; czuję sie o wiele silniejsza teraz z tym przeświadczeniem; To tez jest przejaw masochizmu, "nasz " masochizm zwiazany z pisaniem pracy magisterskiej wynika z tego, że my nie lubimy jak coś szybko i łatwo, my lubimy sie natrudzić żeby potem to docenić, bo z łatwego nie ma satysfakcji..wiec zadreczamy się tym przewlekaniem, i to podswiadomie daje nam ..radość, że jesteśmy ofiarami, że potem będziemy mogli przed sobą przyznać że zasługujemy na tego magistra bo wnieślismy tyle trudu; Wcale to nie musi być prawdą w Twoim przypadku, ale chciałam Ci pokazać jak ja to widze.. u siebie.. że utozsamiamy pisanie pracy (cos za co bedzie nagroda) z jakimś wpojonym przekonaniem, że wiesz "nie ma nic lekko" "jesteś głupia/tępa" "ty nic nie potrafisz zrobić" "ja lepiej to zrobie" "ty sobie nie poradzisz" - brak pochwał i zachwytu jeżeli wydaje nam sie ze jest ładnie coś zrobione.... I stąd chyba wynika nasza wyrośnieta ambicja, żeby tak to zrobić by ktoś nas docenił, pochwalił a z drugiej strony mamy gdzies zakodowane w poswiadomości, że czeka nas krytyka /brak pochwały - a tak ją chcemy, toczymy walkę w sobie między cudzą opinią o nas (krytyczną) a pragnieniem bycia docenionym.. akcja mobilizacja wiesz chyba masz racji toche z tym formalnym charakterem obrony - promotor (mój własny na własnej krwi wyhodowany ;)) hah sam nam powiedział, że to nie jest typowy egzamin, ze nikt nie bedzie nas maglował; że widząc ze student mówi pewnie i widać ze wie o co chodzi, przechodzą do następnego pytania po 2-3 zdaniach studenta... ale sie rozpisałam.., jak wczesniej napisałam kazdy pretekt dobry...;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
drogi ambitny leniwcu - wcale się nie obrażam :) ba! nawet Cię teraz zacytuję: "Takie przekonanie nie wynikało z mojej własnej woli, ale narzucono mi niejako w dziecinstwie; ciągła krytyka mnie a wychwalanie inych" - no i trafiłaś dokładnie w dziesiątkę! u mnie wiecznie tak było, że wszyscy wkoło byli cudni i wspaniali oraz odnoszący sukcesy, a mnie to zawsze coś brakowało... jak się dostało 4,5 to były pytania "a czemu nie 5?" oraz "a co Monisia/Kasia/Patrysia/...?" (imiona wybrane losowo, zbieżność z prawdziwymi osobami tym razem przypadkowa :P) "postanowiłam zerwać kontakt z wszelkimi "szczurami" życiowymi i juz nie bedzie (tu moje imie) taka milutka i w porządku; czuję sie o wiele silniejsza teraz z tym przeświadczeniem" - wiesz... też parę razy próbowałam... tyle, że ja właśnie chyba za dobra nadal jestem (stopniowo próbuję się oduczać!) bo przeżywam takie rzeczy i wcześniej mi nie da i jakoś usiłuję kontakt odnowić... ale już i tak trochę się poprawiłam, bo jeszcze tylko kilka takich szczurów mi zostało wokól siebie :P "I stąd chyba wynika nasza wyrośnieta ambicja, żeby tak to zrobić by ktoś nas docenił, pochwalił a z drugiej strony mamy gdzies zakodowane w poswiadomości, że czeka nas krytyka /brak pochwały - a tak ją chcemy, toczymy walkę w sobie między cudzą opinią o nas (krytyczną) a pragnieniem bycia docenionym.." - no i po prostu BINGO! czuję się po przeczytaniu tego jakbyś była jakimś moim alter ego :P no rozgryzłaś mnie po prostu i tylo ;D ale cieszę się niezmiernie, że nie tylko ja mam takie dziwactwo w sobie ;) no normalnie od razu mi lżej :D no i to ostatnie nie do mnie było, ale się odnieść muszę: "sam [promotor Twój - przyp. mój ;)] nam powiedział, że to nie jest typowy egzamin, ze nikt nie bedzie nas maglował; że widząc ze student mówi pewnie i widać ze wie o co chodzi, przechodzą do następnego pytania po 2-3 zdaniach studenta..." - no popatrz... ja po pierwsze mam nadzieję, że u nas też tak jest, po drugie - mam nadzieję, że tego jednak SZYBKO doczekam, a po trzecie - mam nadzieję, że ja będę potrafiła pewnie powiedzieć te 2-3 zdania :P albowiem egzaminy ustne to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej ;) Również Was serdecznie pozdrawiam, moje współtowarzyszki w cierpieniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
P.S. też się rozpisałam (choć szybko chciałam, a wyszło tak raczej niezgrabnie, a nie szybko... cóż, trudno) no a teraz spróbuję się wyłączyć, odseparować od potencjalnych szczurów żywych czy też nieożywionych (czyt. internet) i w końcu coś dzisiaj NAPISAĆ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
powinnam zmienić nick na "zmotywowana i pisząca..;) Psychologia mnie zawsze pasjonowała, nawet się śmieje że ja sama dla siebie jestem pacjentem i psychoanalitykiem jednocześnie.. Ja też nie potrafiłam urwać kontaktu z tą cała koleżanką, bo ogólnie to niby sie przyjaźniłysmy; jednak przez 2 lata znajomości ona juz uzbierała sobie na moim koncie wystarczająco dużo minusów (i to w kwestiach podstawowych jeżli chodzi o przyjaźń), że to jak sie zachowała wobec mnie ostatnio było gwoździem do trumny.. Lonesome Traveller faktycznie trudno jest zerwać kontakt, jeżeli myśle o wszystkich innych argumentach za utrzymaniem znajomości oprócz mojego dobrego samopoczucia w towarzystwie danej osoby; (efekt nakazów dobrej miny do złej gry) Wiesz dlaczego poczułam sie silniejsza kiedy postanowiłam zerwać wszelkie kontakty, które mi nie odpowiadają?? Bo wiem że zgodnie z "prawem przyciągania" przyciagnę włąśnie takich ludzi, z którymi będe odbierać na tej samej częstotliwości mózgowej..;) A zeby to sie stało automatycznie musze zaprogramować sobie twardy dysk..:) na relacje z ludzmi, w których jestem na równi tak samo ważna, i należy liczyć sie ze mną..itp Na pewno nie jestem jakąs ciapą, która zawsze jest potulna; często u mmnie przymykanie oka wynikało z tego, ze chciałam być asertywna, a nie jakims babochłopem; Ogolnie moje relacje z ludzmi nie są takie złe, raczej piszę tutaj o relacjach z osobami z mojego najblizszego otoczenia; Jeżeli ktoś nie liczy się z tym, co możesz pomyśleć, poczuć przez jego zachowanie, to nie jest to Twoja wina, NIE oznacza to, że na takie traktowanie zasługujesz! To jest spowodowane tym, że majac złe przekonania na swój temat (oczywiscie wynikłych z doświadczenia jakiegoś, nie z własnego wyboru) przyciagamy własnie takie osoby, które będą odtwarzać zachowania innych ludzi wobec nas gdy bylismy mniejsi, a co wpłyneło na skrzywione postrzeganie siebie Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
co do zmiany nicku na "zmotywowana i pisząca" to czy ja wiem... :P ja również nie ustaję w motywowaniu samej siebie i teraz już stosuję wszystko: afirmacje, wizualizacje oraz rozważania przed snem połączone ze studiowaniem kalendarza :P co do pisania to hmm... nie jest to tyle ile bym chciała i nie w takim czasie, w jakim bym chciała, ale najważniejsze, że się staram coś robić i że po parę zdań, ale się objętość powiększa :) Mnie również psychologia zawsze pasjonowała i też uwielbiam się bawić w analizę swoją, ale i wszystkich dookoła ;) Nawet kiedyś miałam taką fazę, że może by kiedyś pójść na studia psychologiczne. Tak jako drugi kierunek (że bezstresowo by wtedy było :P), ale na razie zagłuszyłam ów plan ;) A co do zrywania kontaktów i ogólnie problematycznych znajomych to coś w tym naprawdę jest i to nie tylko my tak twierdzimy. Czytałam kiedyś książkę o pozytywnym myśleniu (tak, nie żartuję :p choć po moich postach to często tego nie widać :P) i tam właśnie autor pisał, że jednym z punktów na drodze do zmiany swojego myślenia, a co za tym idzie życia, jest wybór właściwego otoczenia. W skrócie to wygląda tak, że trzeba sobie uświadomić kto jak na Ciebie działa i jeżeli odkryjesz, że ktoś Cię ciągnie w dół, wpływa na Ciebie negatywnie, to najlepszym sposobem jest odcięcie się od takiej osoby i poszukanie takich ludzi, dzięki którym będzie się człowiek mógł rozwijać. To tak, żeby dodać swoje trzy grosze do tego co napisałaś ;) No! A teraz już powoli trzeba odciąć się od pretekstów i spróbować wrócić do radosnej twórczości magisterskiej. Tak więc środowo pozdrawiam i uciekam :) P.S.: Już ŚRODA!!! Jakim cudem???!!! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
Ja Ci powiem moja droga koleżanko internetowa;) że ja własnie też pomyślałam o kierunku psychologia, ale dopiero niedawno; na licencjacie miałam psychologie społeczną i normalnie mnie to nudziło..Takze raczej jak juz wybiore to ze sprecyzowanym profilem ze tak sie wyraże, planuje podyplomowe psychologia śledcza (zawsze jakoś mnie ciekawiła psychologia w powiazaniu z kryminalistyką - te wszystkie filmy hamerykanskie, thrillery itp). Jeśli chodzi o ksiązki to dla mnie "biblią" okazała sie J/Murphy'ego "Potęga podświadomości", ale pomimo przeczytania jej z 8 razy (co jakos czas oczywiscie) dalej działałam według wpojonego wzorca myślenia (pesymistycznego, uwarunkowanego od wszystkiego tylko nie od mojej własnej aktywności); Takze niepoprzestawałam na poszukiwaniach duchowego leku na moje zrycie psychiczne;) Polecam stronke Adama Bytofa oraz Transmisja (w tej ostatniej naprawde super inspiracje do rozwoju duchowego)Na pozytywne myślenie bardzo dobrze wpływa tez joga, i nie mam na myśli zaraz akrobatycznych wygibasów, tylko same rozciagania z oddechem i skupieniem sie tylko na tym w prostych cwiczeniach naprawde po 3 minutach widac poprawe samopoczucia - bo uwalnia sie ta energia która pod wpływem stresu była skumulowana a jeszcze dodac do tego złe mysli to energia sie zabrudza i wtedy powstaja wszelkie choroby ciała i tez zaburzona jest koncetracja, człowiek jest znuzony rozdrazniony itp; A jeszcze jedno słówko odnosnie ostatniego mojego posta..-tzn chciałam uzupełnić. Jezeli coś nam sie przydarzyło co wywołałąo silne emocje np gniew, strach to mózg potrafi non -stop to odtwarzac nie mozna pzestac o tym myslec; i mam taka teorie ze jeżlei stało sie kiedys coś co nas wystraszyło, co sprawiło przykrosć (również pozytywne rzeczy) a stłumilismy to bo nie można gniewac sie na mamę / ciocie nie mozna o nich zle myslec... To potem ludzie którzy nas traktuja (tak jak ktos kiedys z naszej rodziny a nie moglismy sie odzywac nawet) to wszystko co myslimy o nich albo mówimy o nich jest tak naprawde tym co chcemy powiedziec naszej rodzince... czyli jezeli moja mama ciągle chwaliła moja kolezanke przy której ja wychodziłam negatywnie to potem zdarzało mi sie tak że moja opiekunka na praktykach chwaliła przy mnie nowa praktykantke i ją uczyła a mnie olewała- i kiedy ją w myslach wyzywałam przeraziłam sie... bo wtedy zrozumiałam o co chodzi... Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam właśnie wasze wypowiedzi i wpełni się z wami zgodzę :) A co do poszukiwania mobilizacji do pisania pracy mgr mi strasznie jej brakuje i właśnie weszłam tu jej poszukać:) myślałam, że tylko ja tak odciągam to pisanie, szukam wymówek zaczynam i nie kończe tysiąc rzeczy na raz i wszystko robie, aby sie jeszcze nie zabierać do tego pisania:/ Idzie mi to jak po grudzie a wim, że zostało tak mało czasu :( Zazdroszczę ludziom, którzy są zdyscyplinowani, co sobie zaplanują to zrobią a ja co sobie zaplanuje to nic nie zrobie a czas nieubłagnie leci minutka za minutką godzinka za godzinką i dzień za dniem a tu jak się kręciłam w miejscu tak się kręcę i jestem wściekła na siębie, ż e to tak jest i nic mi nie ubywa jedynie czas ucieka jak by dostał jakiegoś dopalacza:( tak bardzo chciała bym umieć zatrzymywać czas :) jakby było wtedy fanie ach pomarzyć zawsze można :) dobra kończe moją wypowiedz a i dziękuję za dobre rady i świadomość, że nie jestem sama :) a teraz do pisania ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
Dziewczyny... ja wiem - tyle słów padło (m.in. i ode mnie) o pozytywnym myśleniu, wizualizacji, afirmacjach... ale kurna ja znowu mam doła! ;( I to mega bo potęgowanego codziennie niemal przez moją mamę... No normalnie nie wytrzymuję psychicznie! Zaczęło się od wielkiej kłótni bo mnie zapytała w środę wieczorem (mając przy tym skrzywioną minę) "No to się nie obronisz w czerwcu?" A mnie nerwy puściły (bo tak się strasznie ostatnio starałam...) no i potem już poszło... Potem przystawiło mi w pisaniu i już totalna klapa... Nic mi nie pomaga i niby próbuję nie słuchać tych wszystkich docinków, ale no po prostu nie daję rady i zaczynam mieć wizje, że mi się nie uda... A to przecież najgorsze co może być bo zamiast mieć energię, entuzjazm, siłę do tego wszystkiego to... no właśnie... KLAPA :( (wiem, że mój największy błąd to powrót do domu po licencjacie, ale teraz, jak mam miesiąc z maleńkim kawałkiem do terminu oddania pracy raczej nie pora na wyprowadzkę:/)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
Ja odreagowałam sobie w piatek - napiłam sie najnormalniej w świecie;))))))) haha i chociaż dopiero dzisiaj lepiej się czuje ...;))))))) to mam całkiem dobre podejscie do wszystkiego .. Lonesome no "kurna" ;) szkoda, współczuje Ci Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
Z moim "życiowym szczęściem" na pewno wpadłabym w alkoholizm jakbym teraz już zaczynała tę walkę opijać :P Właśnie poćwiczyłam sobie godzinkę, gdyż kręgosłup mój obolały oraz wszechobecny tłuszcz nawoływały mnie do aktywności fizycznej ;] I nawet trochę mi lepiej; ponoć ruch wzmaga wydzielanie endorfin, nieprawdaż? :P Teraz co by tu zrobić, żeby jednak coś dzisiaj napisać...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
Dupa, lampa, Jaś! Nie piszę :( "Analizuję" :| Ileż można?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
ja nie zapijałam smutków w alkoholu raczej rozbijałam stres...hahha tak sobie to tłumacze- i myśle ze to nie przyczyni sie do alkoholizmu Natomiast mam nowy sposób na mobilizacje!!! Słuchaj tego Majac na myśli konkretne zadanie np przepisać na komp kilka stron które wydziargałam nastawiam sobie budzik np na godzine i mam tak robic by sie wmiescic w czasie; mobilizuje powaznie. I chociaz nie udawało mi sie dokładnie o konkretnej porze czegos zrobić to i tak lubie siebie i nie wyzywam sie ...;) nastawiam na taki czas który wydaje mi sie odpowiedni w danej chwili. Najważniejsze jest w tym wszystkim to i najpiękniejsze że naprawde wtedy przestajesz zastanawiać sie a działasz, jak jestes skupiona pojawiaja sie pomysły, jestes skupiona bo masz okreslony czas, majac okreslony czas zaczynasz z nim rywalizować i.. zapominasz o głupich wątpliwościach. Jestem dzis zadowolona z tego co zrobiłam dzięki własnie tej mojej autorskiej metodzie..;) (widzicie co daje program superniania...) Napisałam dzis podpunkt i podoba mi sie zaraz przechodze do nasteonego wyznaczajac sobie np 2 godziny na napisanie na "brudno" kilka stron..; Takze uciekam do pisania i zdam relacje jak mi poszło Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LonesomeTraveller
ambitny leniwcu - ja broń Boże nie sugeruję, że Ty wpadniesz w alkoholizm :D ja tylko stwierdziłam, że JA mam obawy przed takim zapijaniem stresu, bo mam czasem dziwne wizje, że mogłoby się skończyć jak ze słodyczami (jak mam gdzieś w zasięgu wzroku, a mam stresa to NIC się nie uchowa :P) co do Twojej metody... a wiesz, że niezłe? :) kto wie czy nie wypróbuję. Trochę emocje ze mnie już zeszły, nawet rozpisałam sobie na kartce ten tydzień i taki mini życzeniowy plan na każdy dzień (czyli co powinnam zrobić każdego dnia, żeby znów było pięknie :P) i jak dodam do tego Twą metodę... hmm... mogłoby się udać ;) spróbuję i również zdam relację :) a więc: DO BOJU!!! :P P.S.: Supernianię też oglądam czasami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pszczółka nierobotnica
Witam :) Chciałam się podzielić moimi odczuciami, otóż próbuję się zmobilizowac do napisania pracy mgr już ponad rok, i jedyne co napisałam to spis treści i marne 5 stron. Za to mam mnóstwo zebranych materiałów, książek, mądrych magazynów i pełną głowę pomysłów. I co z tego, kiedy nic z siebie nie mogę wydusić i przelać na papier, a termin obrony wciąż przekładam. Ostatnio postanowiłam, że MUSZĘ się obronić na jesieni (wrzesień, październik), bo wiem że na lipiec już się raczej nie wyrobię :( I na postanowieniu się kończy. Po otworzeniu Worda mam tzw. blokadę. Jestem chyba najbardziej oporną osobą na pisanie pracy wśród Was :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambitny leniwiec
pszczólka nierobotnica :))) witaj w klubie - fajny nick haha:) Metoda z budzikiem jest rewelacyjna!!! własnie koncze przepisywać podpunkt Moje rady: - im mniejszy czas dam sobie na napisanie konkretnej ilości stron tym bardziej skuteczne wyeliminowanie wątpliwości, zniechęcenia zastanawiania sie i tzw. PLANOWANIA - 2 godziny to zły pomysł, bo wydaje sie że to duzo czasu i wtedy spada mobilizacja; proponuję najpier nastawic sobie czas na godzinę i 10/20 minut; dzisiaj nastawiałam sobie nawet na 30 -45 minut - i nastawienie pt. "pisze proste zdania i musze skontruowac je w tym czasie" (czyli nic mnie nie obchozi oprócz pisania i tylko pisania Lonesome planowanie całego dnia jest bezsensu, bo uwierz mi ze nawet jak planujesz te 30 minut to i tak nie zawsze wychodzi, ale nie masz wtedy poczucia straty czasu tak jak przy rozczarowaniu po całym dniu nic "nicniezrobienia" ps. załozenie było "proste zdania", ale w ostatecznej wersji wszystko wychodzi ładnie i czytelnie Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×