Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agniecha26_wawa

nie moglam sobie pradzić z wybuchami złości - facet odszedł...

Polecane posty

Gość wszystko sie da ..
ale spojrzcie na to z drugiej strony: jakby on odnosił zawsze szklankę do kuchni jak skończy pic, jakby ustawiał równo buty, jakby choć raz starał kurz z półki jak wróci z pracy albo pomyślał,ze trzeba kurtkę wieszać na wieszak - to przecież byłoby ok. Przeciez to w sumie on stwarzał te sytuacje. Ich by nie było, gdyby nie jego zachowanie. Moim zdaniem zle z toba i to bardzo!!!!! mialas normalne dziecinstwo- czyli jestes rozpaskudzona dziewucha!!!!!!!!!!!!! musi byc jak ty chcesz masz racje psycholog nie pomoze - ty po ryju powinnas dostac!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko sie da ..
Osobowość chwiejna emocjonalnie typ impulsywny Z Wikipedii Skocz do: nawigacji, szukaj Zaburzenie osobowości * anankastyczne * chwiejne emocjonalnie o typ borderline o typ impulsywny * dyssocjalne * histrioniczne * narcystyczne * negatywistyczne * paranoiczne * schizoidalne * schizotypowe * unikające * zależne edycja ICD-10 Osobowość chwiejna emocjonalnie typ impulsywny Kod ICD-10F60.30 DSM IV zaburzenie nie występuje Typ impulsywny osobowości chwiejnej emocjonalnie – zaburzenie osobowości, w którym występuje wzorzec zachowań gwałtownych, przy braku przewidywania ich konsekwencji. W ICD-10 występuje pojęcie osobowości chwiejnej emocjonalnie (F60.3), która występuje w dwóch podtypach: * typ impulsywny (F60.30) * typ borderline (F60.31) Zobacz więcej w osobnym artykule: osobowość borderline. Kryteria diagnostyczne ICD-10 1. niestabilność emocjonalna 2. brak kontroli działań impulsywnych 3. wybuchy gwałtownych zachowań 4. tysiące myśli w głowie 5. ochota wyżycia się na sobie 6. duże napięcie w sobie 7. wroga postawa 8. wrogie spojrzenia na ludzi 9. nienawiść Muszą wystąpić co najmniej trzy spośród cech wymienionych poniżej, a w tym druga: * wyraźna tendencja do nieoczekiwanych działań bez zważania na konsekwencje * wyraźna tendencja do zachowań kłótliwych i do wchodzenia w konflikty z innymi, szczególnie jeżeli impulsywne działania zostały pokrzyżowane lub skrytykowane * ciążenie ku erupcjom gniewu lub gwałtowności, połączone z niezdolnością do kontrolowania wynikającego z tego wybuchowego zachowania * trudność utrzymania jakiegokolwiek kursu działań, który nie wiąże się z natychmiastową nagrodą * niestabilny i kapryśny nastrój Zobacz też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naczynia połączone
powiem tyle, po ilości wykrzykników powyżej oceniam poziom agresji osoby, która nie wiadomo dlaczego tak emocjonalnie zareagowała a może terapia przydała by się dziewucho lub chłopie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanie chyba masz nerwice u mnie to tez podobnie wygladalo na poczatku , nie poszlam do lekarza no i mam co mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naczynia połączone
no i co ci po tej klasyfikacji chorób psychicznych , chcesz się nią podeprzeć czy jak? coś z tego w ogóle wiesz? Bo zupelnie bezkrytycznie i bez zrozumienia cytujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naczynia połączone
a co niby masz? czujesz się obciążona winą za kiepski związek dwojga ludzi między którymi nie styka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dokumentalista
Witajcie, jestem dziennikarzem, przygotowuję materiał dotyczący kobiet, które w przypływie złości potrafią uderzyć. Jeśli ta tematyka nie jest Wam obca - proszę o kontakt, odpiszę lub oddzwonię natychmiast. Pozdrawiam, Jarek dokumentalista@mixbox.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_______
Myślę, że Twój facet bardzo Cię kocha. Jednak trudno wytrzymać takie zachowanie osoby najbliższej. Jeśli Ci na nim zależy, pójdź do psychologa. To nie jest zachowanie normalne, ale też nie znaczy, że jesteś \"wariatka\". Masz bardzo złe podejście do wizyty u psychologa, bo wiele osób ma problemy z panowaniem nad złością a psycholog pomaga ludziom z tym problemem. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...czytam to wszystko i zastanawia mnie jedno...dlaczego ktos kto nie ma takiego problemu wypowiada sie na tym forum?przeciez tak nie jest w stanie tego zrozumiec.....co czuje osoba bedaca w taki stanie ... mam podobna sytuacje do was:( jest mi strasznie z tym ciezko i zle,poniewaz tym zachowaniem ranie bliskie mi osoby. mam cudownego chlopaka...ale on tez wkoncu powiedzial dosc(i wcale sie nie dziwie).... to jest straszne,ze niby wszystko jest ok, a tu nagle pojawia sie w tobie byle pretekst do klotni,a bron boze jak on sie sprzeciwi...wpadam w taka zlosc i furie,ze potrafie krzyczec,beczec,kopac,szarpac itp.strasznie tego zaluje,ale po fakcie!najgorsze jest to,ze nawet nie chce sie tak zachowywac,ale to jest silniejsze ode mnie...nie zdazalo sie to az tak czesto,ale co jakis czas....!szczerze to trudno mi z tym zyc i wiem ze jemu tez:(powiem tylko tyle przepraszam cie kochanie za wszystkie zlosci, wiem ze nie moge tak postepowac i bede sie starac, bo nie chce cie krzywdzic.kocham cie za twoja wyrozumialosc i milosc pomimo,ze czasami jestem dla ciebie nie oparciem a potworem!mysle,ze pomimo,ze nic mi w przeszlosci nie brakowalo to bije, bo tez bylam bita i nie umiem odpowiedziec przez zlosc inaczej jak przemoca...to straszne...mysle,ze za duzo mam tez problemow osobistych zwiazanych z praca i szkola...wszystko sie zbieglo...ale wiem,ze to nie tlumaczy mojego zachowania, wiem tez o tym,ze mam problem i jesli po raz kolejny cos takiego mi sie przytrafii,pojde do lekarza specjalisty,bo za bardzo kocham,zeby krzywdzic. mysle tez,ze osoby, ktore nie maja podobnych problemow nie powinni sie wogole wypowiadac!nie zdaja sobie sprawy jakie to uciazliwe i jak niszczy czlowiekowi zdrowie,zycie i szczescie! rozumiem tez te osoby ktorym zadawany jest bol, moge tylko napisac wybaczcie, przepraszam, ale ja nie chce sie tak zachowywac to jest niezalezne ode mnie. powodzenia dla wszystkich,ktorzy tez maja ten problem,pamietajcie nie jestescie psycholami i wariatami,poprostu macie problem z ktorym trudno zyc i jesli milosc bliskim wam nie pomoze pozostaje ...terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oldzik
Hej. Czy zagląda jeszcze na to forum ktoś z podobnym problemem ? Dajcie znac jakby cos ola338@op.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifili
Dobra, teraz ja. Przedewszystkim nasze emocje, nasze zachowanie to nasza sprawa i to my jestesmy za to wszystko odpowiedzialni. Wezcie odpowiedzialnosc za swoja zlosci i nie mowcie ze to czyjas wina bo zrobil to i to.. Przeciez rzucona na lozko kortka u Ciebie wywoluje zlosc, a u innej by wywolala smiech, a jeszcze ktos inny by to zlał. Takze to my jestesmy odpowiedzialni za to co sie dzieje w naszej glowie oraz za reakcje. U jednych to moze byc boderline. Albo najczesciej przenoszenie emocji z koos innego, najczesciej z rodzicow na nastepnego w naszym zyciu domownika. Oj.. nie chce mi sie za duzo rozpisywac, powodow i zaburzen moze byc wiele. To nie jest normalne i zaraza otoczeniu, no i nie pozwala wam normalnie zyc i tworzyc zwiazki. Terapia - tylko i wylacznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jola_30
czytam te komentarze i mam dwa wnioski: 1. złoszczenie się o nie odłożenie kurki na miejsce nie jest normalne 2. czasem jest tak, że człowiek się złości o małe rzeczy, które mają podłoże głębiej. Ja kiedyś miałam faceta, który totalnie nie umiał nic zrobić, był niezaradny i ciągle nie odnosił szklanek, rzucał skarpetki gdziekolwiek, nie sprzątał a gdy miał coś załatwić (np. iść do dentysty) to dzwonił do mamy. I wtedy ja się denerwowałam o małe rzeczy, które tak naprawdę razem stanowiły całość - faceta fajtłapę. I z takim nie ma sensu sobie psuć życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam już nic
Ja mam problem ..... Uffff od czego zacząć . Moja teściowa jest wybuchowa ,agresywna i ma urojenia ,manie itp.... mój mąż ma zdiagnozowaną już u dwóch lekarzy osobowość chwiejną emocjonalnie typu impulsywnego, dodatkowo ma padaczkę ,którą jego rodzice zaniedbali i nie był leczony, podejrzenie pogranicza upośledzenia umysłowego... kocham go ,jesteśmy dwa miesiące po ślubie. Jego rodzina to wszystko zataiła. Wszystko wydało się miesiąc po ślubie kiedy przez matkę w totalnej furii chciał popełnić samobójstwo na oczach mojej córki ,mojej mamy,moich .... kilka godzin wcześniej próbował się okaleczyć dlatego że nie mógł ze mną po czym zaproponował współżycie koledze .... moja teściowa zrobiła awanturę na cały pensjonat oskarżając mnie paradoksalnie o romans z jego kolegą .... obróciła jego rodzinę przeciwko mnie tak że już postawili krzyżyk na mnie na nas . Problem polega na tym że jednego męża już pochowałam bo się powiesił,był alkoholikiem .... Przez 3 lata żyłam w przeświadczeniu że buduję na nowo własne życie ,że będzie ono szczęśliwe ,że będę miała kochającego męża itd. Teraz nie wiem co robić . Jemu się pogarsza . Ja chcąc się prawnie zabezpieczyć wystąpiłam o unieważnienie małżeństwa na podstawie zatajenia istotnych informacji o tożsamości męża i jego zdrowiu. Ledwo dźwignęłam się z nerwicy i depresji i na nowo się zaczyna. Boję się wychodzić między ludzi,boję się jego. Cała się spinam kiedy zbliży się na mniej niż pół metra do mnie do tego stopnia że całe ciało później boli. Odbiło sie to wszystko strasznie na moim zdrowiu ,zapalenie płuc, kolki wątrobowe na tle nerwowym (straszny ból) i jestem wykończona. W ciągu 24 h zniszczyli we mnie wszystko ,wyglądam i czuję się jak cień cienia człowieka . Jakieś rady? Każdy każe mi wiać a mnie serce pęka chociaż wiem że nie dźwignę tego drugi raz . Nie wiem czy w ogóle otrząsnę się po tym co mnie teraz spotkało. Mam niecałe 30 lat a czuję sie na 80. Pomocy (?) jeśli ktoś jeszcze czyta to forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli facet jak jest fajtlapa to noe warto z nim być ale z osobą która ma.problemy z emocjami i drze jape można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umęczony
Ja żyję z kobietą mającą cechy osobowości impulsywnej. Nie ma diagnozy, ale im więcej o tym czytam tym bardziej się w tej opinii utwierdzam. Zastanawiałem się co z nią nie tak, to powoli doprowadziło do szukania informacji na takie tematy. Opisze teraz dwie historie pokazujące jak żyje się z taką osobą, to będzie taka druga strona medalu dla Pani której facet odszedł: Historia nr 1: "Parasolka" Mieszkaliśmy wtedy w Nowym Jorku, byłem tam na kontrakcie, ona ze mną mieszkała. Mam rodzeństwo, siostrę której ona nienawidzi, później napiszę coś ten temat, teraz waży jest tylko fakt, że nie jestem jedynakiem tak jak ona. No więc, wreszcie trafił się dzień gdy miałem czas wczesnym popołudniem, mogliśmy razem wyjść i trochę pozwiedzać. Zadowoleni, zaczęliśmy szykować się do wyjścia. Wszystko było super, ona zrobiła sobie lekki makijaż, widziałem wyraźną radość z tego wyjścia. Ja wziąłem prysznic, ubrałem się i gotowy czekałem na nią kilkanaście minut. Paulina jest kobietą ładną, zgrabną, jest zadbana i wysportowana, chce dobrze wyglądać. Jest jedynaczką. Jestem gotowa! Przyszła i radosna oznajmiła mi, że możemy już wychodzić. No więc, wyruszyliśmy, niebo było zachmurzone. Postanowiliśmy udać się do Central Parku na spacer. Niestety po 15 minutach spaceru zaczął kropić deszcz. Okazało się, że zapomniałem zabrać parasol. W oka mgnieniu z miłego wyjścia i trzymania się za rękę, stałem oko w oko z najgorszym wrogiem: - Ty s*******nu! Gdybyś szedł ze swoją siostrą zabrałbyś parasol! Nie śmiałbyś tego nie zrobić! Mnie masz w d***e, ja mogę moknąć! Jak się matka wychowała! Nie wiesz, że jak się idzie z kobietą na spacer i pogoda nie jest pewna powinieneś zabrać ze sobą parasol ty c***u? Wróciliśmy do domu osobno, w klatce spotkaliśmy sąsiadów, jałowa rozmowa o niczym, powrót do domu, moja próba tłumaczenia się, że cieszyłem się bardzo na to wyjście i zwyczajnie zapomniałem. Nie było sensu, usłyszałem jeszcze kilka obelg i poszliśmy spać, osobno. Minęło trochę czasu i wszystko wróciło do normy. Próżno było czekać na przepraszam, gdy temat wracał, słyszałem to samo: źle mnie wychowano, nie umiem traktować kobiet jak należy. Znoszę to, zaciskam zęby, w tym momencie razem jesteśmy już 5 lat. Historia nr2: "mój Ojciec" Mieszkaliśmy wtedy w Niemczech. Moja praca niestety często powoduje, że wyjeżdżamy na dłużej. Taka z perspektywy czasu bezsensowna gonitwa za pieniędzmi na przyszłość... Nie warto, ale nie od razu się to wie. Po jakimś czasie, gdy zadomowiliśmy się w nowym mieszkaniu, miałem okazję porozglądać się za używanymi autami, głównie z ciekawości bo miałem dobre służbowe auto. Okazało się, że w Niemczech można kupić bardzo zadbane samochody, ale trzeba je kupować tylko z rąk prywatnych, żaden komis. Rozmawiałem o tym z moim Tatą, który planował właśnie zmianę auta. Zapytał wtedy czy mógłby do nas wpaść, pomieszkałby jakiś czas i porozglądał się za czymś dla siebie. Firma wynajmowała dla mnie wtedy mieszkanie z trzema sypialniami, więc z gośćmi problemu nie było. Znajomi odwiedzali nas na kilka dni pozwiedzać. Powiedziałem więc Ojcu, że pogadam z Pauliną i dam znać. Ona bardzo lubiła mojego Tatę, zawsze brała jego stronę i zastanawiała się jak on biedny wytrzymuje z tymi wariatkami czyli moją Mamą i mieszkają wtedy jeszcze z moimi rodzicami wspomnianą wcześniej siostrą. Zgodziła się bez wahania, Ojciec stwierdził, że pomoże nam przy okazji, będzie nam gotował i trochę sprzątał bo wie, że pracujemy do wieczora i nie mamy na takie rzeczy zbyt wiele czasu. Wracaliśmy do domu miedzy 18 a 19. Paulina bardzo się ucieszyła z tego "dodatku". Przyleciał mój Tata i zamieszkał z nami. Miał pojechać do domu zakupionym autem. Z góry ustaliliśmy, że to będzie miesiąc czasu, na spokojnie wtedy w weekendy z nami pozwiedza itp. Będzie fajnie. Faktycznie, było nieźle, zawsze wieczorem rozmawialiśmy przy piwku, mieliśmy ugotowane, zakupy zrobione, posprzątane.Brakowało trochę prywatności, ale nie było źle. Miał cały dzień dla siebie, oglądał sobie ogłoszenia i wysyłał mi sms-y jak coś znalazł. Miałem dzwonić i dowiadywać się co to za znalezisko, on słabo mówi po niemiecku. Tak mijały dni, trafiło się kilka ogłoszeń gdzie praktycznie byłem z ludźmi umówiony, ale po przyjechaniu na miejsce okazywało się, że auto już sprzedane. Niemcy pod tym względem są trochę niesłowni. To było bardzo frustrujące. Paulina narzekała, że poświęcam na to dużo czasu, że jest zostawiona sama sobie. Tłumaczyłem jej wtedy, że im szybciej znajdę auto, tym lepiej, będzie z głowy i ja też będę miał spokój, czas dla żony, same plusy. Tak mijały dni, aż wreszcie udało się, kupiliśmy samochód! Ojciec po niego pojechał kolejką podmiejską, ja byłem wtedy w pracy. Umówiliśmy się, że przyjedzie do domu, a jak zabłądzi to do mnie zadzwoni. Pech chciał, że była to akurat rocznica moja i Pauliny, a ja o tym zupełnie zapomniałem. Wróciliśmy z pracy do domu, ja i ona, razem. Po drodze przekazałem jej dobrą nowinę i czekaliśmy na mojego Ojca. Ja byłem wtedy chory, mimo grypy chodziłem do pracy, tam nikt nie bierze zwolnień lekarskich z takiego powodu. Zdążyliśmy zjeść kolację i zadzwonił telefon. To był mój Tata. Powiedział że się zgubił, podał nazwę ulicy i poprosił żeby przyjechać i go poprowadzić. Powiedziałem o tym Paulinie, nagle ona wpadła w złość i wycedziła: Nie waż się wychodzić! Na co ja odpowiedziałem żeby nie robiła sobie żartów, muszę przecież pomóc Ojcu i wyszedłem... Wróciliśmy do domu po około 40 minutach. Jej już nie było. Okazało się, że poszła spać do pobliskiego hotelu! Pomyślałem, OK, to nie pierwszy raz gdy wyolbrzymia, jutro wróci, pogadamy i będzie dobrze. Następnego dnia wróciła jak przewidziałem. Zachowywała się obojętnie na mnie i mojego Tatę, nie chciała zobaczyć kupionego auta, nicą ją nie interesowało. Było czuć, że jest wściekła. Zaczęła dzwonić do swoich rodziców siedząc ze mną i moim Ojcem w jednym pokoju. Opowiadała im, że jest przez nas traktowana jak powietrze, że zachowujemy się jak sekta, ją mamy w d***e, nic tylko te samochody. Obrażała przy tym nas obu, siedząc z telefonem 5 metrów od nas. W pewnym momencie mój Ociec nie wytrzymał. Wstał i powiedział, że ma przestać go obrażać i przeprosić, że jest od niej starszy i ona nie ma prawa tak się na jego temat wypowiadać. Efektem tego było coś co będzie mi się śniło jeszcze wiele razy: Ona rzuciła się na niego, ja skoczyłem miedzy nich! Mój Ojciec wściekły, ona też. Padały wyzwiska, krzyki, nie szczędziła słów pod jego adresem! S*******n to była lekka kategoria. Wreszcie udało mi się ich rozdzielić, Ojciec powiedział, że natychmiast wyjeżdża. Mimo że było po 22, spakował się, wsiadł w auto i pojechał do domu. Dojechał do domu nad ranem. Ja byłem załamany, nie wiedziałem już co robić, chciałem się z nią rozwieść. Miałem jej dość, w głowie kołatały się wspomnienia innych awantur, w tym podobnej awantur z moją siostrą, ale tę opiszę innym razem, bo ta sprawa wraca do mnie do dziś. To prawie 7 lat naszego związku i 6 lat małżeństwa. Pomyślcie czy i ile czasu wytrzymalibyście z kimś takim. Nigdy nie wiecie czy nie powiecie czegoś co doprowadzi do agresji. To jak życie z tykającą bombą zegarową, tylko kiedy wybuchnie, nie wiadomo! Zacząłem robić kalendarz awantur. Pisałem tam datę i okoliczności. Lista jest potężna. Na dziś 87 pozycji, na 8 lat związku to daje dość słabą statystykę. Bywa tak, że awantura jest co 2 tygodnie, czasami co dwa miesiące, a rekordowy okres spokoju to 5 miesięcy. Moje propozycje wizyty u psychologa lub terapii dla par spotykają się z agresją, nie ma mowy, ona przecież nie jest wariatką. Sam chodzę do psychologa, mam nadciśnienie i problemy z arytmią serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam ten sam problem z żoną jak kolega wyżej. Trzeba mieć do takich ludzi mega zapas cierpliwości. Ile ja się za swoją naganiałem, żeby czegoś sobie nie zrobiła. Z czasem zobojętniałem na jej wybuchy i zdałem sobie sprawę jakie to głupie. Od dłuższego czasu ją siłą pacyfikuję, gdy zaczyna rozrabiać. Łapie i trzymam na kanapie jak epileptyka, aż się uspokoi. Bardzo się wyrywa lub udaje że jej przeszło. Trwa to do jakiejś godziny, a w tym czasie robię sobie z niej jaja i z tego co zmalowała. Przez to sam nie popadam w zły humor, a atak trwa krótko czasem sama zaczyna się śmiać ze swojej głupoty po 10 minutach. Zabawne jest to, że gdy jej przejdzie to tak jakby nic się nie stało, nawet niema pretensji o to, że jest cała posiniaczona od wyrywania się. Jak jej nie pacyfikowałem to potrafiła mnie doprowadzać do depresji na cały tydzień, a jej wyczyny trwały co najmniej do końca dnia, a człowiek się martwił czy czego sobie nie zrobi lub narozrabia i będzie wstyd. Nie polecam... ale w naszym przypadku to szybki, skuteczny i bezpieczny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×