NADINTERPRETACJE KOBIET - CZY TY TEŻ MASZ Z NIMI DO CZYNIENIA??

napisalam piekny dialog i zgasla strona! :O to jeszcze raz...

rozmowa telefoniczna: ona: cieszysz sie ze przyjade? on: czemu mialbym sie nie cieszyc? ona: nie wiem, pytam czy sie cieszysz. on (znudzony): tak, ciesze sie... ona: nie, wogole juz mnie nie lubisz on (zmienia temat, pelen entuzjazmu zaczyna..) : a wiesz ze juz we wtorek...! ona (przerywa): widzisz jaki ty jestes?! widzisz?! na spotkanie ze mna sie tak nie cieszysz, a wystarczy jakas glupota zbeys byl szczesliw!! on - rozłącza sie poirytowany ona - beczy całą noc, bo on juz jej nie kocha!

no dalej dziewczyny... piszcie wiecej :D

faceci to chuje ;( nic wiecej nie mam do powiedzenia.

ojaaojaa...taka dosadna konkluzja... czy lepiej więc walczyć z własnymi nadintepretacjami - dla dobra "związku" - czy wogóle się nie decydować...? czy sam fakt, że chcemy - że robimy wszystko żeby się hamować w imaginacjach...czy to coś zmienia...? tutaj zawsze będzie namacalna symetria...w odczuciach...uczuciach...zamiarach...planach...może Ci się wydawać, że postępujesz właściwie, że nie utyskujesz, nie zadajesz głupich pytań, że angażujesz się - w pożądany, właściwy sposób - który nie ogranicza jego swobody...i może być źle... może się też wydawać, że jest skończonym draniem - pozbawionym uczuć - a on poprostu nie jest zbyt wylewny... wszyscy jesteśmy chujami...ot co...szkoda tylko, że często przekreślamy relacje - dla banałów i uprzedzeń...pod wpływem innych, przez te nasze zmory dnia codziennego, przez brak wiary...

Surrealistyczna - bardzo mądrze mówisz... a ja nawet jesli bym chciała to tego związku nie potrafię zakończyc, bo nawet jak włączy mi się 'samonakręcanie' to po cichych dniach, widze, że przegięłam, przeproszę, obiecuję że to sie nie powtórzy... on mówi, że jeszcze raz to to koniec, bo nie ma już siły. Potem znowu jakas dzika akcja i wszyskto się powtarza. Te same gesty, te same słowa. Wszystko takie przewidywalne, ale kocham tego 'Debila' a on kocha mnie i tak trwamy od kótni do kłótni i w sumie w szczęściu... :) aah awylałam z siebie wszyskto co mi na sercu leżało, wybacz. :)

...i nie rezygnuj z tego...zbyt pochopnie...

Na zakupach. Pakuję rzeczy do koszyka, a on stoi i się patrzy. Ja: Może pomożesz mi to wkładać? On: Nie Ja: A czemu? On: Bo ja jestem od wkładania czego innego I dalej stoi i nic nie robi. A ja w myślach: \"Aha, to tylko to Ci w głowie, tylko do tego jestem Ci potrzebna... nawet mi już nie pomożesz... na jutrzejszy wieczór kupiłam ekstra bieliznę ale za karę nie spotkamy się jutro, o nie!\". :)

:)....

nie umieraj nadinterpretacjo...:)

dokladnie, nie umieraj... znowu mnie dziś ta nadinterpretacja odwiedzial i smutno mi... :(

Wasze przykłady przypomniały mi sytuacje z moim facetem... tyle, że to on ciągle nad interpretuje a mi się to nie zdarza. Najgorsze, że czasem nie rozumiem o co się obraził...