Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

formal

Narcyzm

Polecane posty

Podstawy poczucia własnej wartości Narcyza są kruche. Opierają się na podziwie, jaki codziennie próbuje wzbudzać swoją osobą u innych. Bliskie relacje wobec tego go nie interesują, bo nie z bliskości emocjonalnej czerpie samozadowolenie, a z podziwu jego osoby. I nie przeszkadza mu nawet fakt, że ten podziw jest oparty na powierzchowności i fałszywym obrazie, jaki stwarza wokół własnej osoby. Jeśli inni w ten obraz wierzą, to i on wierzy, cóż z tego, że jest fałszywy?, ale jakże uroczy i pociągający! Narcyz myśli – nawet jeśli ten obraz tylko stwarzam, to JA jestem stwórcą, więc jestem wspaniały. Z tej zafałszowanej prawdy trudno wyjść. Wymaga to odwagi i zmierzenia się ze swoimi słabościami, z niedoskonałością, wymaga przyznania się do swoich porażek i wreszcie przyznania się do tego, że nie jest się „najlepszym z najlepszych”. A to może okazać się najbardziej trudną konfrontacją. Narcyz zawsze uważa się za lepszego od innych, za wspaniałego, wyjątkowego człowieka, a każdego kto próbuje „zbić to lustro”, w którym przegląda się Narcyz, spotyka kara. Karą może być emocjonalne odrzucenie, pogarda, wykpienie, ośmieszenie, a nawet atak agresji. Narcyz myśli – jeśli ośmielasz się podważać moją ponadprzeciętność, jeśli nie potrafisz docenić mnie za moją niezwykłość, to jesteś biedny / ślepy / głupi, i nie zasługujesz na mój szacunek ani uwagę, nie jesteś mi już zatem potrzebny, ani Ty ani Twoje uznanie. I szuka sobie innego partnera spełniającego lepiej jego egotyczne potrzeby, grającego lepiej rolę, jaką mu wyznacza. Te, wypływające z konieczności, poszukiwania kolejnych osób skłonnych poklaskiwać poczynaniom Narcyza, z czasem stają się coraz bardziej żałosne i rozpaczliwe, gdyż nie trudno się domyślić, że prędzej czy później partner Narcyza dostrzeże prawdziwe motywacje podtrzymywania takiego związku, dostrzeże że jest potrzebny o tyle, o ile podnosi samoocenę Narcyza i łechta jego ego (dopóki to czyni, może liczyć na zainteresowanie). W rezultacie Narcyz sięga po coraz młodsze, mniej doświadczone / mnie bystre partnerki, bardziej naiwne, często z emocjonalnymi brakami. Czy Narcyz po rozstaniach cierpi? Chcielibyśmy, aby tak, choćby krótkotrwale, ale prawdopodobnie silny mechanizm wyparcia, zaprzeczenia, stanowi rodzaj samoobrony / tarczy przed cierpieniem, która skutecznie chroni świadomość przed wypłynięciem na wierzch bolesnej prawdy. Ponadto Narcyz ma wypracowane metody ucieczki przed prawdziwym obrazem siebie. Jedną z nich, jak już wspomniałam, jest unikanie emocjonalnego zaangażowania. Jest to zasada nadrzędna, asekurująca przed ewentualnym zranieniem, które w głębokich relacjach dwojga ludzi są przecież nieuniknione. Sugeruje to, że w głębi serca Narcyz może jest wrażliwym człowiekiem, w przeciwnym razie nie bałby się tak bardzo bliskiej relacji. Nic błędnego. Narcyz wie, że potrafi być zimny i bezwzględny, dlatego liczy się już na wstępie z odrzuceniem. Kto mógłby mnie kochać – myśli, nie jestem dobry. I faktycznie nie jest przecież typem czułego, kochającego partnera, zdolnego do empatii. Zaangażowanie postrzega, jako niebezpieczeństwo utraty kontroli nad emocjami, które jawią mu się jako tkliwe. Ucieka więc w świat iluzji ze strachu przed odkryciem prawdy o sobie samym, z obawy przed nie sprawdzeniem się w miłości. Wybiera substytuty szczęścia. Nie chce przecież ranić innych, bo nie chce narażać się na zarzut braku empatii. Stara się więc być „grzeczny” i kulturalny, z jednej strony znowu aby wzbudzić uznanie, z drugiej strony jest to sposób na unikanie konfliktów, które mogłyby go narazić na usłyszenie mało pochlebnych słów. Narcyz jest ambitny. Można przypuszczać, że u podnóża narcyzmu leży niezaspokojona potrzeba akceptacji, warunkowe kochanie za osiągnięcia, stąd zaciekłe dążenie do doskonałości, które staje się okazją do udowodnienia sobie i innym, że zasługuje się na miłość. To nieustanna walka, którą przerwać może jedynie uwierzenie w bezwarunkową miłość. Jednak Narcyz gardzi bezwarunkową miłością, bo skoro nie trzeba na nią zasłużyć, cóż w niej wyjątkowego? Jest więc żadną nagrodą za starania, które Narcyz czyni przez całe swoje życie, aby podtrzymać swój wizerunek. Oznaczałoby to, że cała praca, jakiej się podjął (a w istocie jest to ciężka praca) była zbędna. Narcyz pragnie nagrody, wyróżnienia, a cóż wyjątkowego w kochaniu za nic? Nagroda to żadna, wysiłek zatem na marne. Walka o uznanie zatem trwa nadal. Wydaje się, że Narcyz nigdy nie może poczuć się wewnętrznie zadowolony z siebie, dopóki ktoś go nie pochwali, nie doceni, dlatego tkwi w swoistej pułapce zależności własnej samooceny od oceny innych ludzi, których potrzebuje, którzy są dla niego lustrem, bez którego nie mógłby podziwiać siebie. Dlatego podstawy jego poczucia własnej wartości są tak kruche. Ten, który dystansuje się emocjonalnie od ludzi, tak bardzo potrzebuje się nimi otaczać. Potrzebuje jednak ludzi, tylko jako widowni i o tą widownię „dba”. Uprawia PR własnej osoby, przypomina o sobie, wytrwałym fanom obiecuje „bonusy” w postaci dostąpienia zaszczytu bycia jego znajomym i czerpania profitów z jego sławy i prestiżu. Oczywistym więc staje się fakt, że „fani” Narcyza, to z kolei osoby pragnące uczknąć z jego sławy, osoby maluczkie, pragnące dowartościować się aprobatą Narcyza. Jednak kiedy Narcyz przestaje jawić się, jako KTOŚ, gdy czar pryska, partner Narcyza może chcieć uwolnić się z uknutej pajęczyny. Jest to trudne, gdyż potrzeba akceptacji przez Narcyza może być zbyt dużą pokusą, aby z niej zrezygnować, a i on sam na to nie pozwala. W takiej sytuacji mamy wzajemne podtrzymywanie iluzji i wzajemne uzależnienie. W przypadku Narcyza jest to, należy podkreślić, uzależnienie nie od podziwu przez daną osobę, ale od podziwu w ogóle. W przypadku osoby związanej z Narcyzem jest to współuzależnienie, czyli współudział w uzależnieniu Narcyza. Nie trudno zauważyć, że w ten sposób powstaje błędne koło – obie strony wspierają się wzajemnie w tym, co jest w nich słabe, niedojrzałe. Wszystkich zainteresowanych tematyką narcyzmu zapraszam do dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele osób posiada po jednej, dwóch cechach z tego opisu i szczerze mówiąc nie uważam ich za narcyzowate stwory. W dzisiejszych czasach często mylimy ludzi pewnych siebie, optymistycznych z narcyzami, bo wielu ludzi ma problemy emocjonalne, kompleksy i sobie wiele rzeczy negatywnych wmawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że narcyzm to właśnie zespół pewnych cech, które składają się razem na osobowość narcystyczną. Coś na zasadzie, jeśli mam tylko katar, nie znaczy, że mam od razu grypę. No i Narcyz, to nie tak upiorny stwór:) Rzecz właśnie w tym, że Narcyzi potrafią być bardzo pociągający, mają miłą aparycję, dają się lubić, można powiedzieć, że zaślepiają nas swoim urokiem, ale to tylko ich powierzchowność. Ich \"prawdziwsze\" ja wychodzi dopiero po bliższym ich poznaniu, po zaangażowaniu się w relację z Narcyzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wg mnie b trudno jest
zdiagnozowac Narcystyczne Zaburzenie Osbowosci Dlugoterminowa terapia przynosi nieznaczne rezultaty. Niestety osoby dotkniete NZO maja bardzo zawezone pole spostrzegania rzeczywistosci (wszystko widza przez pryzmat siebie) Trudno wejsc w relacje z osoba dotknieta NZO - relacja moze byc b plytka i powierzchowna lub gleboka, intensywna, rokujaca. Przebywanie w zwiazku z NZO - wymaga pracy obojga (przy zalozeniu ze jest swiadomosc istenienia problemu). Osoby nieomylne/ Perfekcjonisci / Czyniacy doskonale wrazenie - lub potrafiacy czynic takie. Temat jest o srednim stopniu trudnosci i nie nadaje sie na forum. br.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie szukam osób które sa w zwiazku z narcyzami, szukam porad jak sobie radzic z tymi osobnikami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izraelita przegrany
chwila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izraelita przegrany
http://www.abacon.com/nietzel/ch12.pdf http://www.mentalhealth.com/dis-rs/Research%20On%20Narcissistic%20Personality%20Disorder.pdf http://www.sli.org/services/casestudies/pdfs/LN_narcissisticPD.pdf http://thethoughtpolice.net/Narcissistic%20Personality%20Disorder.pdf rekomenduje prace nad tym zlozonym pojeciem od podstaw - nastepnie udanie sie na fora specjalistyczne, best regards

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uprzejmie dziekuję za linki i chetnie zamienilabym z Panem/Panią kilka słów na ten temat, usilnie szukam pomocy bo chcę uratować ten zwiazek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatem podaje gg
845 94 92 - mozna o tym porozmawiac - jestem kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania-ms22
udało mi się wreszcie zerwać wieloletni związek z podręcznikowym przykładem narcyza. Wczesniej miałam męża i moje niezbyt długie, małżeństwo rozpadło się, bo mąż miał kochankę. Domyslacie się, że było to okropne przeżycie. Ale z całą mocą twierdzę, że zdrada męża to pikuś w porównaniu do związku z panem N. Byłam radosną, pełną życia dziewczyną, teraz - pół roku po rozstaniu - nadal jestem zgorzkniałym, zakompleksionym, odartym z godności kłębkiem nerwów. mój ex-mąż przynajmniej okazał jakieś człowieczeństwo- żal, wstyd.I choć zakochał sie w innej, to nie dał sobie wmówić, że jestem taka-owaka. Zachował o mnie dobre zdanie. Nie spodziewajcie sie tego od narcyza, niewazne jak mocno was zrani, zawsze znajdzie sobie usprawiedliwienie. A do tego obsmaruje was w gronie swoich wielbicielek - waszych rywalek, a one chętnie wtórują mu w tych oszczerstwach, bo im to na rękę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skad sie tacy biorą
Nie spodziewajcie sie tego od narcyza, niewazne jak mocno was zrani, zawsze znajdzie sobie usprawiedliwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hary
Byłem z narcyzką przez rok,wywróciła moje życie do góry nogami,doprowadziła mnie do tego że próbowałem popełnić samobójstwo.Dwa lata dochodziłem do siebie,oczywiście przy pomocy bardzo dobrego psychologa.Ktoś kto nie był z narcyzką,nie wie co to znaczy....chętnie porozmawiam,kto chce niech pisze na maila,,,lonek20@gmail.com,,,temat rzeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozstalam sie z N. po osmiu miesiacach. Ciezko bylo, ale jest to mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zakończyłam definitywnie związek z osoba z zaburzeniami narcystycznymi po 5 latach. Taki związek, to "iluzja" prawdziwego związku. Nic nie da sie zbudować konkretnego, wszystko jest prowizorka, bo narcyz nie dopuszcza do siebie, traktuje partnera powierzchownie, nie angażuje sie, wykorzystuje go tylko i używa. I robi tyle afer, foch o byle co, wiecznie marudzi, zrywa ustalenia, no i te rozstania..., człowiek żyjący tyko emocjami, szajbus, egoista do potęgi. Nie dawajcie sie takim ludziom i z góry ich odrzucajcie w waszym życiu, bo zasługują tylko na takich samych zaburzencow jak oni :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mls
Jestem 25 lat z takim człowiekiem ,z każdym rokiem silniejsza,niezależna i tak sobie myślę całe małżeństwo samotna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz jest narcystą.Przez lata myslalam ze to tylko ciezki charakter.Obwinialam sie o wszystko.Ulegalam.Stracam kontakt ze znajomymi.Osaczył mnie.Chcial mnie miec tylko dla siebie.Próby sprzeciwu-agresja.Gdy chodzilam jak w zegarku tak jak on ten zegarek nakrecil bylo dobrze.Gdy tylko chcialam zrobic cos po swojemu -złosc .krzyki.kontrola.wyrzuty.obwinianie mnie o wszystko.Żylam tak faktycznie szukajac problemu w sobie do momentu gdy przez przypadek w internecie obejrzalam filmik pani Ewy -Soul GPS poruszajacy problemy narcyzmu.Wtedy to rozplakalam sie i powiedzialam do siebie "Boze zyje z Narcyzem".Wiem ze nie da sie zyc z Narcyzem bo on nas niszczy.upokarza.stajemy sie nic nie warte.Najlepiej jest uciec.uwolnic sie ale to nie takie proste.Narcyzi sa nieobliczliczalni.Nie wiem co dalej.Jest mi strasznie ciezko.Juz nie mam sily tak zyc.On mydli mi oczy ze kocha uwielbia itd.a gdy jest cos nie tak wyzywa od szmat i najgorszych.Zycze sama sobie sily i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze Ci wspolczuje, bo wiem jak to jest... nie ma innego wyjscia jak tylko uciekac od takiego typa. To jedyne wyjscie. I byc konsekwentym w tej ucieczce. Trzeba sie ratowac, albo chociaz te resztki ktore z nas zostaly, dla wlasnego psychicznego zdrowia. Moj toksyk taki mial na mna wplyw, ze nawet zaczelam przejmowac pewne zachowania od niego, poprostu zaczelam odpowiadac agresja na jego agresje a to bylo juz dla mnie ostatecznie dno, ze pozwolilam sie sciagnac takiemu pelzajacemu prymitowi do jego poziomu gdzie z taka latwoscia mnie pokonywal, unizajac, ublizajac, ponizajac, wyzywajac od dziwek i k***w. Na koncu wychodzilo jeszcze tak, ze to ja czulam sie winna jego zlosci i agresji i kajalam sie przed nim jak pies, aby on tylko okazal „laske”. Uciekaj jak tylko mozesz i najdalej, wiem, ze to trudne ale musisz to zrobic dla siebie samej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie umiem rozgryzc mojego partnera. Przewaznie jest dobry dla mnie, mowi co mam jesc, nawt sam cos dla mnie przygotuje, jak cwiczyc zebym mogla cieszyc sie zdrowiem i uroda taka jaka on ma. Jest bardzo pewny siebie, przystojny, przewaznie . zrelaksowany, oczytany, przebiegly i bardzo msciwy, nie szanuje ludzi, oszukuje. Jestesmy razem od 5 lat. Problem jest w tym, ze ma 2 twarze. Z idealnego kochanka i partnera zmienia sie w obojetnego bufona. Ignoruje mnie, totalnie olewa a jak zapytam o co mu chodzi to wpada w zlosc. Prowokuje do klotni. Ja sie obrazam, rozstajemy sie a on na drugi dzien juz szuka na fb nowej dziewczyny. Mowi ze to kara za moje wycofywanie. Taka sytuacja miala miejsce wiele razy. Podczas tych 5 lat mial 4 kochanki o ktorych wiem a ile na prawde ich bylo nie mam pojecia. Rozstania i powroty. Ciagla hustawka. Czuje sie przy nim nie pewnie. Po rozstaniu bardzo mnie obraza i szantazuje. Pomozcie rozszyfrowac z kim zyje. Kto jest nienormalny on czy jak on mowi zawsze ze to ja winna i wariatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ciężko z tym żyć .Tkwię sama w tym po uszy .Ale najważniejsze to wiedzieć z kim masz do czynienia .Wiedza jest najważniejsza bo wtedy możesz mieć w to prawdziwy wgląd . Ja zamknęłam dusze dla mojego Narcyza co czyni mnie silniejsza ,staram się uspokoić wewnętrznie i powoli się uwalniam emocjonalnie .Zaczynam oddychać .Obserwuje ale nie daje się już wkręcać w te gierki . Najważniejsza jest wiedza .Ona wyzwala chociaż dowiedzenie się prawdy o tym w czym się tkwi bardzo boli .Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do: gosc 2018.08.28 Juz nie musisz go rozgryzac, bo juz to zrobilas.. przeczytaj swoj wpis , stan obok i popatrz na niego jakby nie byl Twoim, a zobaczysz prawdziwy obraz siebie w tej relacji. Moja szczera rada: odejdz od niego, lepiej nie bedzie, zmarnujesz sobie zycie i nic wiecej. To slepa milosc i twoja tylko... przykro mi, ze my takie jestesmy naiwne i kochamy i zaboj.. wiem co pisze, przez dlugi czas bylam uwiklana w taka sama relacje jak ty. Wierz mi: lepiej nie bedzie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tejka
Jestem z narcyzem już 30 lat i gdyby nie jego zdrada dalej nie wiedziałabym,dlaczego tak cieżkie jest moje życie.Tak mną manipulował,że myslalam,że to ja jestem ta glupia nigdy niczego nie rozumiem,bo jego musiało być zawsze na wierzchu.Gładko przechodził od słowa kocham do nienawidze Cie.Byłam w tym wszystkim bardzo pogubiona.Niszczył i upokarzał na kazdym kroku.W miare dobrze było jak siedzialam cicho,a gdy tylko chcialam zawalczyć o swoje mowił,ze wszczynam awantury,az w końcu w to uwierzyłam,ze jestem taka beznadziejna i pusta.Chciałam ratować nasze małzenstwo,nawet na terapie go zaciagnełam,ale coz!gdy terapeutka zadawała niewygodne dla niego pytania potrafił sie tak poirytować,że niejednokrotnie musiała go uspokajac.Rok chodzenia zakonczył sie niczym,bo z kochanka zerwać nie chciał twierdzac,ze to tylko kolezanka a do mnie powiedział,ze nie widzi powodu dla ktorego miałby to zrobić.Przebudzenie nastapiło wmomencie jak nie chcial mi powiedzieć,gdzie wyjezdza na leczenie rehabilitacyjne,na ktore lub do sanatorium jezdził od 20 lat!!Uważał,chyba ze jeszcze za mało mnie upokorzył,a ja poczułam sie wtedy jakby walnał mnie scierą!ktorą przed chwila podloge utytłana w gownie!Od roku mamy oddzielne sypialnie,nic nas juz nie łaczy.Gotuje tylko obiady,bo płaci wszystkie rachunki w tym kredyt.Zaproponowałam rozstanie na ktore sie oczywiscie nie zgodził,a ja nie nam sily na sady,bo zdrowia mi szkoda,nie umie przegrywać i tam dopiero by mnie zniszczył!!To tyle w temacie!pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×