Gość husek Napisano Maj 12, 2011 ja mysle ze Ty masz wiekszy problem niz Twój chłopak i powinnas isc do psychologa jak najszybciej. o wiele gorzej takie rzeczy znosza osoby które zatrzymuja wszystko w sobie na takich nerwica najbardziej sie odbija a on skoro potrafi sie rozładowac to znaczy ze po prostu ma taki charakter wybuchowy raczej. wiec proponuje jak najszybciej isc do dobrego psychologa i nie lekcewaz tego bo całe zycie przed Toba :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdrówko 0 Napisano Maj 13, 2011 hej;) ciekawe czy jeszcze ktoś mnie tu pamięta;) nie było mnie tu wieki. Widzę że forum działa i stare osoby jeszcze są;) chyba wrócę trochę do was od czasu do czasu. U mnie słuchajcie całkiem dobrze. Terapię mam dalej i dalej uważam ją za błogosławieństwo od Boga. Coraz lepiej wszystko rozumiem. Przełożyłam tam pół swojego życia i powoli odblokowuję emocje. Co do moich wyłączeń świadomości to odstawiłam leki w październiku a po miesiącu miałam dwa ataki padaczki. Ale ataki takie normalne, duże. no ale teraz mam nowe leki i jest w miarę ok. Znalazłam sobie słuchajcie super faceta a raczej on mnie znalazł. Jest cudowny. Wykształcony, pedantyczny, ciepły dżentelmen. Jedyne co mi nie wychodzi to szukanie pracy;/ on jest urzędnikiem i próbuje mnie wkręcić to tu to tam ale nawet po znajomości nie zawsze wydaje się to takie proste. a tak jeśli chodzi o mój stan psychiczny to oczywiście miewam lęki, natrętne myśli ale potrafię coraz bardziej nad nimi panować bo wiem skąd się biorą. jednym słowem terapię i terapeutkę oceniam na 6. trochę potem poczytam co u was i co się pozmieniało. Buźka! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 13, 2011 witam zdrowko i innych:) Mi też pomagaja wizyty u psychologa- powoli rozumiem swoją złość i poczucie wstydu. Fajnie,że spotkałaś miłego faceta- oby był taki cały czas!:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość brawo husek Napisano Maj 13, 2011 zdrówko i stres-stop! :) Do inna - Ty masz nerwicę, nie raka więc nie histeryzuj, tylko wez się za szukanie terapii, powodzenia!:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość siri Napisano Maj 13, 2011 Ja jestem szczęśliwa, że rozwinęła się taka nauka jak psychologia, za mojej młodości jak ktoś był nerwowy to go kierowali do psychiatry, nie było psychologów.Moja mama miała nerwicę z której się zrobiła wada serca, zapisywali jej tylko na uspokojenie a to nie tędy droga.Ja przeszłam terapię i to nie jedną i przynajmniej na stare lata mam poczucie własnej wartości, wiem ,że psycholog nie każdy jest dobry i tu też trzeba uważać bo zły może zmienić pacjentowi osobowość.Ziołowe środki na nerwy można brać spokojnie, ale unikać chemii bo uzależnia.Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość *inna* Napisano Maj 13, 2011 dziekuje za odpowiedzi. chcialam jedynie wyrzucic z siebie to. Faktycznie chyba zaczynam histeryzowac, ale to nie jest tak ze sobie wmawiam ze moj chlopak ma nerwice. Jestem tego pewna bo u niego wyjatkowo silnie odznacza sie poczucie krzywdy i postawa nikt mnie nie rozumie. Przy tym uwaza sie za pepek świata i ze tylko on ma problemy pomijajac juz nawet objawy somatyczne ktore sa ewidentne. Na pewno tez nie mam wiekszego problemu niz on. Twiedzi ze jestem dla niego wszystkim i ze beze mnie jego zycie nie ma sensu. Zdaje sobie sprawe z tego ze sobie cos zrobi gdybym odeszla od niego teraz. Tak wiec najpierw musze mu pomoc, potem sie rozejdziemy, wtedy bede mogla zajac sie swoja choroba. Mam jeszcze pytanie do Was: czy w nerwicy wszyscy są egoistami i czy jego postawa jest charakterystyczna dla wiekszosci chorych? Ja sie nie uznaję za egoistke, chyba ze tylko sobie to wmawiam. Jeszcze jedno moze macie dla mnie jakies rady jak mu pomoc? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość taaaaaaaaaaaaaaaaakkkk Napisano Maj 13, 2011 mamy radę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PSYCHOTERAPIA ile razy pisać??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do siri Napisano Maj 13, 2011 z nerwicy zrobiłą się wada serca??? Ktoś Ci głupot naopowiadał, albo masz bogatą wyobraznię! Wpisz tu na forum nazwę tej wady spowodowanej nerwicą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a bianka niech nie zagląda Napisano Maj 15, 2011 po cichu, skoro jej towarzystwo nie odpowiada! :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pan tik tak Napisano Maj 15, 2011 tak tak Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pan tik tak Napisano Maj 15, 2011 jestem bianka na 120 ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiktorynka 13a Napisano Maj 16, 2011 boze jaka dziecinada,zenada poprostu,pajace niszcza forum,dobrze ze wyszlam z nerwicy i swojego czasu forum mi pomagalo,bo teraz to katastrofa co tu sie dzieje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jakeś wyszła Napisano Maj 16, 2011 to po cio znowu wracasz? :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość własnie Napisano Maj 16, 2011 jak bys byla zdrowa to bys tu nigdy juz nie zajrzala Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 18, 2011 pozdrawiam was U mnie to różnie raz dobrze raz gorzej, wczoraj np kolo 14-15 mialam jakis atak paniki, ale potem sie uspokoiłam i przeszło, teraz tez nie najlepiej sie czuje, jakis smutnawy dzień mam ehhh Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 23, 2011 odzywajcie sie:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kaczikaczi Napisano Maj 26, 2011 ale tu cichutko! dawno mnie tu nie było, bo jakoś dawałam sobie radę, było ok. dzisiaj rano przed wyjściem do szkoły strasznie się zezłościłam, pokłóciłam się z siostrą... z nerwów zaczęło mnie kuć w brzuchu. potem było wszystko ok, poszłam na lody, kupiłam mamie kwiatki ;) i zjadłam kanapkę... nagle znowu się zaczęło, jest mi niedobrze, mam kołatanie serca i okropnie się czuję :( mam już dosyć, bo tylko ja się źle czuję, inni chodzą zdrowi, a mi ciągle coś jest... zjem coś, nagle czuję się pełna, wzdęta. chyba z nerwów. jestem chyba zbyt wrażliwa. i coraz mniej jem, boję się, że mam wrzody albo raka żołądka (+ oczywiście zatrucia...). niech mi to minie w końcu :( pozdrawiam was ciepło! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Maj 26, 2011 a mi od tygodnia smutno:( mialam duzo klotni- wiec bylo tez nerwowo, w sobote mialam okropnego doła, tylko bym plakała.... dzis od samego rana mialam zawroty głowy bałam sie wyjsc, nie wiem czy to mi sie wydaje czy cos mi jest ale boje sie ze zemdleje:( dobrze ze jutro do psychologa ide Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kaczikaczi Napisano Maj 27, 2011 ja próbuję z tym walczyć sama, bo prosiłam mamę, żeby mnie zapisała do psychologa to oczywiście na rozmowie się skończyło. myślę, że najgorszy stres mam za sobą, bo miałam zagrożenie z historii, a pani jest, hmm, zbyt wymagająca jak na mój profil;-) i powodowała niezłe nerwy u mnie... ale jest już ok, nie mam zagrożenia. nie wiem czemu tak jest, ale w szkole jestem wesoła, uśmiechnięta, chyba na pokaz, bo w domu ogarnia mnie smutek i przygnębienie... jestem nieśmiała i wrażliwa i ciężko mi się z kimś dogadać, dlatego nie mam jakiegoś bliskiego przyjaciela/paczki przyjaciół (za to masę 'znajomych'). nie mogę się komuś wygadać, popłakać gdy mi źle, pośmiać się gdy jest mi wesoło. zawsze jestem sama... szczerze, to nie widać po mnie, że jestem sama, nie mam bliskiej osoby obok siebie. kiedy myślałam, że mam przyjaciółkę, tak naprawdę ona miała innych przyjaciół. (to głupie żeby pisać o takich rzeczach na forum:-( ) hmm, chyba będę forever alone i to mnie trochę przytłacza;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Werr@ 0 Napisano Maj 27, 2011 Witam wszystkich serdecznie! :) Przeczytałam już mnóstwo historii i przypadków odnośnie tematu nerwicy i przeraża mnie fakt że mnie to chyba również dotyczy... Opowiem może wszystko od początku: moje "delikatne" znerwicowanie pojawiało się tylko czasem za czasów podstawówki, kiedy ojciec pod żadnym pozorem nie życzył sobie aby moje oceny schodziły poniżej 5, później gimnazjum - wojna o 1 lub 2 zarobioną prze całe 3 lata gimnazjum, w liceum to samo, miej dobre oceny bo to, tamto, siamto a jak nie to porozmawiamy inaczej... kiedy rodzice chodzili na wywiadówki ja siedzialam sama w pokoju w kaciku i plakalam bo balam sie tego krzyku ze ojcu jedna 4 za duzo sie nie spodoba, "lekkie" objawy nerwicy zauwazylam w liceum i zaczely sie nasilac w klasie maturalnej i podczas matury... stres, drżenie rąk, kłucie w sercu, ostry przeszywający ból pod łopatką, problemy jelitowe, wzdęcia, zaparcia, brak poczucia bezpieczeństwa, brak apetytu i strach... Tłumaczyłam sobie ze to tylko nerwy przez maturę itd... Stawiałam sobie wysoko poprzeczkę... w koncu objawy przestaly byc tak uciazliwe po odebraniu wynikow maturalnych... Przez wakacje to wszystko tez mi dokuczalo ale nie tak bardzo, miałam stany histeryczne, np gdyjechalam samochodem i widzialam ze licznik pokazuje rezerwe mimo ze na rezerwie mozna jechac jeszcze sporo kilometrow ja musialam juz natychmiast jechac na stacje i tankowac, przerazaly mnie lekko brudne rece, wszystko musialam miec zaplanowane co do minuty i zapiete na ostatni guzik, a ajesli tak nie bylo to wpadalam w histerie, nie moglam sie nigdzie spozniac, a jesli juz sie spoznilam to nie chccialam wchodzic na sale czy tez do jakiegos pomieszczenia bo te wszystkie bole narastaly doslownie w sekunde... W październiku 2010r poszłam na studia zaoczne i pracowałam, nowe otoczenie, nowe wymagania, nowe wyzwania, nowi ludzie... wszystko zaczelo sie od nowa ale w jeszcze gorszym stopniu, do tego doszedl brak wiary w siebie, ciagly strach nawet o to czy glupie drzwi od autobusu otworza sie przy przystanku, ciagle leki ze jak zostane sama w domu to cos sie stanie, ze cos sie wydarzy, ze ktos sie wlamie, ze cos mi sie stanie przez te stany lekowe, dostawalam atakow dusznosci i kolatanie serca, nigdzie nie wychodzilam sama bo od razu oblewal mnie zimny pot... Coś strasznego... uczucie mdlości i tego ze zaraz zemdleje, zawroty glowy... Dziś zrezygnowałam ze studiow, nie mam pracy poniewaz okres mojej umowy sie skonczyl, boje sie wyjsc nawet z pokoju bo odnosze wrazenie ze w domu traktuja mnie jak wariatke, ktora wyolbrzymia wszystko i praktycznie omijaja szerokim łukiem, kiedy jest ze mną mój narzeczony mogę wtedy wyjść z pokoju, z domu, iśc do sklepu, do kina itp, ale kiedy wiem ze niektore sprawy musze zalatwic sama to juz jest kaplica ... jedynym oparciem dla mnie jest właśnie narzeczony i jego mama która też przechodzila nerwice i niewielkie jej stadium powraca do dzis... Powiedzcie co robić, jak sobie z tym radzic?? Ja juz nie mam siły ;( :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Werr@ 0 Napisano Maj 27, 2011 Nie chodzi o uwieszenie sie na nim... chodzi o to ze przy nim czuje sie pewniejsza i bezpieczniejsza... Ja już nie raz mu powiedziałam ze jesli on to tak odczuwa ze ja go trzymam na sile przy sobie albo ze sie na nim "uwieszam" to zakonczymy nasz zwiazek, on sie nie bedzie meczyl, znajdzie normalna dziewczyne i bedzie normalnie zyl... Nie chodzi o to ze ja mu to powtarzam w kolko, powiedzialam mu tak gora 2 razy i za kazdym razem przytulal i mowil ze mnie nie zostawi bo kiedy mnie poznal byłam taka osoba ktora cieszyla sie nawet z kwiatka zrobionego z serwetki i ze przejdziemy to razem bo on nie pozwoli zmarnowac tego jaka bylam kiedys bez tych wszystkich lekow, bolow i histerii... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Werr@ 0 Napisano Maj 27, 2011 Szukam jakiejs dobrej poradni psychologicznej, tylko boje sie ze to nic nie pomoze... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Werr@ 0 Napisano Maj 28, 2011 Dziękuję bardzo za odpowiedź! :) Dobrze wiedzieć, że są takie osoby, które czują to samo co ja! W poniedziałek lecę do gabinetów zorientować się gdzie znajdę naprawdę dobrego specjalistę... Do usłyszenia, a raczej do "napisania" :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bzdury piszecie Napisano Czerwiec 2, 2011 walcze z ta chorobom , ach sama juz nie wiem ile to lat , i nic doslownie nic i nikt mi nie pomogl ,tkwie w tym gownie , z tego sie nie da wyjsc , jak cie to zlapie to juz po czlowieku .jedynie idzie troszke uspic nerwice , ale nic wiecej ciao Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bzdury piszecie Napisano Czerwiec 2, 2011 walcze z ta chorobom , ach sama juz nie wiem ile to lat , i nic doslownie nic i nikt mi nie pomogl ,tkwie w tym gownie , z tego sie nie da wyjsc , jak cie to zlapie to juz po czlowieku .jedynie idzie troszke uspic nerwice , ale nic wiecej ciao Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość prosze przeczytaj Napisano Czerwiec 2, 2011 wzięte z "Vademecum zdrowia- jak żyć...": Jak przeciwdziałać stresom? DEFINICJA STRESU (med.): stan ustroju wywołany każdym szkodliwym bodźcem o odpowiednim natężeniu (stresorem), np. wtargnięciem bakterii chorobotwórczych, urazem, wstrząsem psychicznym. Stresory wpływają pobudzająco na wydzielanie hormonu przedniego płata przysadki mózgowej kortykotropiny (ACTH), aktywizującego korę nadnerczy, zapoczątkowując w ten sposób reakcje alarmową (uruchamianie sił obronnych organizmu). Wszystkie nieswoiste odczyny składają się na ogólny zespół adaptacji ustroju, ze wzmożonym wydzielaniem kory nadnerczy, przebiegający w trzech fazach: reakcji pogotowia, okresu obrony (oporu), okresu wyczerpania (ciężkiej choroby prowadzącej nawet do śmierci). DEFINICJA STRESU (psychologiczna): czynniki zewnętrzne, które utrudniają lub uniemożliwiają zaspokojenie potrzeb i wykonanie zamierzonych zadań, zagrażają czymś jednostce lub wpływają na obniżenie poczucia własnej wartości. Cokolwiek przydarzy ci się nieprzyjemnego, zbagatelizuj to, zamiast wyolbrzymiać. Wiele zdarzeń ma tylko takie znaczenie, jakie im przypisujemy. Podchodź do wszystkiego z dystansem. Zdarzy ci się kłótnia, upomnienie w pracy, powiedz sobie, że minie tydzień, a nie będzie się o tym mówić. Nic nie jest tak stare jak wczorajsza gazeta. Porażka nic bardziej stresującego. Ale podejdź do tego z filozoficznym spokojem. Powiedz sobie, że to nie porażka, tylko przypadkowe nieporozumienie. Staraj się kompensować stresy czymś przyjemnym. Idź do kina, kosmetyczki lub fryzjera, albo po prostu zafunduj sobie trochę wieczornego spokoju w miłym towarzystwie. W pracy zaczynaj dzień od tego, co najtrudniejsze. W ten sposób nie będzie się to za tobą wlokło. Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj, bo będziesz miał(a) wyrzuty sumienia. Ten stres uczyni cię mniej wydajnym. Nie daj się unieść pośpiechowi innych. Rób tyko to, co konieczne i zrezygnuj z niepotrzebnych działań. Lepiej dobrze wykonać jedno lub dwa zadania, aniżeli wiele i nie skończyć żadnego. Do swego codziennego rozkładu wpisz kilka przerw do wykorzystania w dowolny sposób, nie wymagający od ciebie przystosowania się do środowiska, np. zadzwoń do swojego najlepszego przyjaciela, przyjaciółki. Naucz się wyrażać swoje uczucia. Większość ludzi cierpiących na typowe schorzenia stresopodobne nie ma zwyczaju płakać i uważa łzy za oznakę słabości. Profilaktycznie wspomagaj swój organizm magnezem wiedząc, że 1 minuta stresu niszczy 1/2 dziennego zapotrzebowania na magnez, a który jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania systemu nerwowego w tym mózgu, siedliska pamięci i inteligencji. Najlepiej tolerowanym preparatem zawierającym magnez są tabletki musujące pod nazwą "Magnez Plusz", zresztą optymalną dawkę magnezu zawiera proponowana w "Zasadach dietetycznych" tabletka falvitu lub multivitaminy. Z produktów spożywczych duże ilości magnezu zawiera kakao i czekolada. Pamiętaj! Magnez jest niszczony nie tylko przez stres ale również przez kawę i alkohol. Często stosuj relaksację wg zasady: oddychaj równomiernie i spokojnie, następnie stopniowo wydłużaj oddech. Wciągnij powietrze, licząc do czterech, i także licząc do czterech, wstrzymaj oddech - zauważ, jak ogarnia cię spokój. Wypuść powietrze, licząc do czterech i, licząc do czterech wstrzymaj oddech. Wykonaj w ten sposób 10 oddechów, po czym zacznij oddychać normalnie- stwierdzisz, że twój oddech jest spokojny i odprężony. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość voooooooolvvvvooo Napisano Czerwiec 3, 2011 z nerwicy sie wychodzi tylko psychole co nic nie kumaja i z fachowej pomocy nie korzystaja to sie non stop uzalaja Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylka131 Napisano Czerwiec 4, 2011 Ja walczylam z nerwica 6 lat, terapie grupowe, potem indywidualna, co ja przeszlam to jest koszmar jakis, wszyscy wiecie o czym mowie bo przechodzicie to samo, badania, strach, rzucilam prace, siedzialam w domu i caly czas ten lęk koszmarny, ciagle podejrzenie ze jakas choroba, bylam po prostu jak zwierze w klatce. Po ostatniej terapii bylo chwile lepiej - okolo 5 miesiecy bez lekow, bez terapii przetrwalam ale to wrocilo, zawsze wracalo. Teraz jestem 3 lata po terapii u kogos w rodzaju bioenergoterapeutki i pierwszy raz moge powiedziec ze jestem zdrowa. 2 lata bez objawow, wrocilam do pracy, czuje sie jak normalny czlowiek a nie klebek strachu. stracilam tak naprawde 6 lat zycia, nikt kto tego nie przezyl nie zrozumie, do jakiego stopnia czlowiek chory na nerwice jest wykonczony, jaki nieszczesliwy. Pomijam juz ze ani rodzina, ani znajomi nie wykazuja zrozumienia dla tego co przezywamy, jestesmy dla nich psychiczni, slabi, nie nadajemy sie do zycia. Tragedia. Ciesze sie ze znalazlam te panią bo nie wiem co byloby dalej - leki? dalsze pieniadze na terapeute i wynik niepewny, zawsze nawroty, jakie to jest bajeczne uczucie byc wolnym od tego koszmaru, ja wam wszystkim zycze bardzo bardzo zebyscie sie tego chorobska pozbyli, to jest mozliwe!!! pozdrawiam wszystkich umeczonych choroba i tych, ktorym sie udalo. Sylwia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do Sylwi , a skad jestes Napisano Czerwiec 4, 2011 moze mieszkamy kolo sie bie i bys dala mi namiary na ta pania co cie wyleczyla . Ja poprostu probowalam wszystich sposobow i rezultat marny , a mecze sie z tym o wiele dluzej niz ty . Bedze wdzieczna za odp . Monika Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do Sylwi , a skad jestes Napisano Czerwiec 4, 2011 oj siebie mial byc razem , to jest te moje szybkie pisanie hi hi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach