Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SARA2009

JEDNO MARZENIE...

Polecane posty

Gość Dosia30
Dlaczego tu tak cicho, wpisujcie sie dziewczyny, przydaly by sie jakies nowe pościki, kiedy jest nas więcej jest wtedy raźniej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
straszna cisza tu zapanowała ja chciałam zakomunikować, że w tym miesiącu znowu nic a był czas, ze miałam nadzieję! niestety @ przylazła. teraz pewnie czeka mnie laparoskopia, której się cholernie boję! nie mam pojecia na czym to ma polegać! mam napisać smsa do ginki jak @ się rozkręci, bo narazie to jest tylko plamienie! Nie wiem czy w tym cyklu sobie jednak tej laparo nie odpuszczę i spróbujemy bez żadnych wspomagaczy ? muszę pogadać z ginką, bo mam mętlik w głowie :( Pozdrawiam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gawit-przykro mi z powodu tej okropnej,znienawidzonej,paskudnej @ na którą żadna z nas nie czeka:/ Co do tej laparoskopii to robisz ją bo jest podejrzenie niedrożnych jajowodów czy po prostu tak \"badawczo\"? Ja nie mialam tego zabiegu,ale mnóstwo kobiet go przechodziło więc się nie martw.Ja miałam tylko badanie drożności jajowodów (krótki zabieg,z 10min,bez znieczulenia ale troche mnie bolało) i pare m-cy temu histeroskopie (która wykazała jednorożną macice,czyli w skróce mówiąc niedużą,ale nie jeden lekarz mówił,że moja macica jest proporcjonalna do mojej budowy ciała i nie ma co się martwić,w zajściu w ciąże akurat to nie przeszkadza),ale generalnie gin mówił że taki najpełnijeszy obraz jak wszystkie narządy wyglądają daje właśnie laparoskopia,więc może dobrze że ją zrobisz. Jeśli np.pojawił się jakiś zrost na jajniku który uniemożliwa zajście w ciąże to przez laparo można to chyba zlikwidować.Ale może rzeczywiście jeszcze jeden miesiąc odczekajcie,odpocznijcie od tego napięcia,lekarzy itp i spróbujcie sami,bez stresu,liczenia dni,leków a może laparo okaże się już niepotrzebna. Tak bardzo bym chciała żeby nam sie udało w końcu.... Sara-mam nadzieję że relacje z mężem już poprawione.Ja też ze swoim nie raz się pokłóciłam,bo wydawało mi się że po nim ten cały stres związany z zajściem w ciąże spływa i miałam do niego o to żal. Ale po szczerej rozmowie (wymusoznej-tak to już jest z facetami:) )okazało się,że on to też bardzo wszytsko przeżywa,tylko dusi w sobie i przez to czasem jest bardziej nerwowy.Ja mam wrażenia że wyżywa się na mnie a on po prostu jest zły na los i cały świat,że mamy takie problemy. Ale generalnie jest już ok,rozmawiamy o tym,ale też nie za dużo żeby nie zwariować. Teraz doceniamy to że mamy czas tylko dla siebie i korzystamy (chociaż nie mam nic przeciwko podzieleniu się tym czasem z jakimś maluchem lub dwoma:) ) Dosia30-cieszy mnie Twoje pozytywne nastawienie!!Tak trzymać!!!!!:) Daj znać jak już będziecie po biopsji,trzymam kciuki!!! Listek 11-co u Ciebie??? Paoli76-jak tam synek?? Jak sobie dajesz radę w roli mamy?:) Nadiewa-dbaj o siebie mamuśko:) Pozdrawiam wszystkie dziewczyny które wpadają tu do nas z ciepłym słowem,całusy i miłego dnia! PS.A ja jestem na urlopie,ale cudnie:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
egz30 ginka powiedziała, że jak w tym cyklu nie zaciąże to chce mnie położyć do szpitala na dokładną diagnostykę i tam ma mi między innymi zrobić laparoskopię. Coś więcej będę wiedziała po spotkaniu z nią. myślę, że jeszcze w tym tygodniu, ale jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Całuski 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Witam, dziś byl sądny dzień, mój kochany mężulek jest po biopsji jądra. Zabieg byl dzis rano. Ogolnie nie bylo az tak źle. Znieczulenie miejscowe, caly zabieg trwal jakie 20 min. Potem godzinka lezenia na obserwacji i do domku. Zarówno maz jak i ja bylismy zdenerwowani. Teraz lezy w lóżeczku i odpoczywa, bo narazie nie może dużo chodzić bo go troche pobolewa ja biegam wokół niego i pomagam. Wyniki beda dopiero za 3 tygodnie. Jak sie okarze ze są plemniki to wtedy bedzie ponowna biopsja w od razu in vitro. Lekarze jednak nie dają zbyt wielkich nadziei ze znajda sie te plemniki bo raczej mamy tu do czynienia z niewydolnościa jąder, ale nie wykluczają ze bedzie dobrze i bedzie jednak szansa. Musimy byc teraz cierpliwi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia30 to trzymam kciuki za wyniki!!! niechby tam się znalazł chociaż jeden, ale silny ;) żeby wystarczył do in vitro 😘 U mnie nic nowego. mam @, chyba w poniedziłek pójdę do ginki. zobaczymy co powie! ❤️ dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Gawit a wy jak dlugo staracie sie juz o dzidziusia? Czy twoj mąż robil tez badania podstawowe? Mam nadzieje ze nam sie uda, ale jeden zdrowy plemnik to troche mało. Przechodzimy trudny okres, bo jak narazie jest to tajemnica i nikt z rodziny ani przyjaciół nie wie o naszym problemie. Jak myślicie mamy mówić? chodzi o to ze jesli nie bedzie szansy na in vitro to chyba skorzystamy nasienia dawcy, a to wolałabym zachowadz w tajemnicy. Co nam radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny. Ja nie zagladalam bo ostatnio komputer mi nawala.Dzis mial jechac do naprawy ale jakos zaskoczyl i narazie dziala.Moj M wczoraj o malo przez to domu nie rozniosl.K.....wy lecialy caly dzien.Ciekawe ile bedzie dzialal... Dosia bede sie modlic zeby znalezli tam jeszcze plemniki.Nie zazdroszcze Ci ...Dzielna babka jestes...😍 Oczywiscie o reszcie tez pamietam.Cholera by wziela te wszystkie Wasze @ !!!Ja tez teraz na nia czekam,powinna byc jutro ale wątpie... U mnie juz lepiej.Od paru dni jestem w dosc dobrej formie psychicznej.Obylo sie narazie bez psychologa.Nawet dumna jestem z siebie ze sobie sama tak poradzilam.Bardzo ciezko wyrwac sie z lap depresji,bardzo.Uwierzcie dziewczyny ze czlowiek nie ma wtedy siły w sobie,zadnej.Leżysz na samym dnie i slyszysz pukanie od spodu.Dokladnie takie uczucie.Ciezko sie wstaje.Ja wiele godzin,w dzien i w nocy spedzilam na wmawianiu sobie ze jest ok a bedzie jeszcze lepiej.Wiem ze glupio to brzmi ale oszukalam w ten sposob sama siebie i pomoglo.Teraz jest duzo lepiej niz bylo jeszcze tydzien temu. Jutro o swicie wyruszamy na tydzien z mezusiem w gory.Stwierdzilismy ze dobrze nam zrobi jak troche odsapniemy.Miedzy nami tez sie poprawilo i z mama tez sie uspokoilo,narazie... Nie wiem czy bede miala tam dostep do internetu...watpie... Wiec do zobaczyska za tydzien Egz mam nadzieje ze dacie czadu na tych wakacjach i rzeczywiscie wrocicie w trojeczke.;) Gawit ja trzymam kciuki za ten cykl.Zycze Ci powodzenia i mam nadzieje ze nie bedziesz musiala wyladowac w szpitalu. A Ciebie Nadiewa opierdziele jak wroce za tydzien bo teraz mam juz malo czasu.Jedyna zaciazona radocha na topiku i prawie wcale jej nie ma. Jejciu dzidzia ma juz ponad 5cm...Stawiam na chlopczyka:P Pozdrowka gorace dle wszystkich odwiedzajacych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia ja tez nie powiedzialam rodzinie ani znajomym.Nikt nie wie...i nigdy sie nie dowie... Ja tak postanowilam bo mam ch...wa rodzine.Zero wsparcia.Nie powiem im... Ale Ty moze masz inaczej.Jesli masz dobra rodzine to oni moga okazac sie mega wsparciem dla Was.I moze warto powiedziec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia nie doczytalam dokladnie.Wiesz co,o tym anonimowym dawcy to ja bym nigdy nie powiedziala,nikomu.Potem ktos wypepla dziecku i zniszczy mu zycie.Tak wogole to wstrzymaj sie jeszcze do wynikow biopsji.Zobaczysz jak wyjda i wtedy podejmiecie decyzje. Wracam do pakowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia my się staramy od półtora roku. Mąż robił badanie nasienia i podobno jest rewelacyjne, że lepiej być nie może ! coś się u mnie popierdzieliło! bo przecież już 2x w ciąże zaszłam, co prawda poroniłam, ale zaszłam! nie wiem czy to psychika :( , czy jakieś problemy zdrowotne :( Ja o in vitro nie mówiłabym rodzinie! a co ich to obchodzi? a o anonimowym dawcy to już w ogóle bym milczała! Sara ma rację - a jak ktoś kiedyś wypaple dziecku ? powie mu, że jest z probówki? bo ludzie potrafią być podli! więc ja bym to zachowała dla siebie, mimo, że mam wspaniałą rodzinę! jednak nie chciałabym, aby wiedzieli! jeszcze mieliby jakieś pretensje do mojego męża, że to jego wina! dlatego zdecydowanie nie mówiłabym! Saro super, że doszłaś do siebie!a wypad w góry na pewno dobrze Wam zrobi 😘 no właśnie Nadiewie należy się ostry opieprz!!! kochana co tam się u Was dzieje!!!!!!!????? egz30 a co u Ciebie? Resztę serdecznie pozdrawiam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Narazie nic nikomu nie mówiliśmy, ale teraz jest nam dosyc ciężko jak słyszymy pytania rodziców:" co tam u was, czy wszystko w porządku?" a my odpowiadamy ze tak. Wtedy czuje taki ścisk w zołądku i mam ochote wszystko wykrzyczeć i przytulić sie do mamy. Z drugiej strony nie chce martwic rodziców, zwłaszcza mamy która jest kiepskiego zdrowia, a tata- no cóż ma on swoje poglądy i na pewno nie popiera takich metod jak in vitro a co dopiero AID. Z siostra tez ostatnio coraz rzadziej utrzymuje kontakty, bo ona ma małego 5 miesiecznego synka i jedyne o czym mówi to własnie o dziecku. Na ostatnim zjeżdzie rodzinnym to mowa była własnie o dzieciach, mojej siostry i szwagierki. My z mężem przez całą impreze milczeliśmy. Wiem ze mają prawo sie cieszyc swoim szczęściem, a ja ciesze sie przez łzy. To może pewien rodzaj zazdrosci ale z poczuciem że życzę im jak najlepiej. Jak sobie radzić w takich sytuacjach , co mówić jak zaczną pytać-"kiedy dzieci?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dosia30 na pytanie "kiedy dzieci" ja już na szczęście nie muszę odpowiadać. Kiedyś na jakimś zjeździe rodzinnym wszyscy mówili "no teraz Wasza kolej" itp. wkurzyłam się bardzo, bo byłam już po dwóch poronieniach, ale wiedziała o nich tylko moja najbliższa rodzina! więc na kolejne pytanie "kiedy Wy?" wykrzyczałam im, że skoro jesteśmy 3 lata po ślubie i nie mamy dzieci to musi być tego jakaś przyczyna, żeby zanim zadadzą komuś pytanie 10x pomyśleli czy nie sprawią tym komuś bólu, bo jestem po dwóch poronieniach i mam dość tych głupich pytań! wszyscy zamilkli, z mężem się stamtąd zmyliśmy! od tamtej pory mam spokój. Natomiast w Waszym przypadku mówiłabym, że i na dzieci przyjdzie czas! że na razie cieszycie się sobą, że chcecie mieć dzieci, ale wszystko w swoim czasie ;) no jakoś tam bym mówiła ;) A i powiem Ci, że ja mimo wszystko nie cierpię spędów rodzinnych. wszyscy gadają o dzieciach (wszystkie moje kuzynki i kuzyni w mniej więcej moim wieku mają już dzieci), widzę jak smutno jest mojej mamie, bo chciałabym być babcią, a ja nie mogę zajść w ciążę :( i tak bardzo mi źle na tych zjazdach, że staram się na nie jeździć! zawsze znajdę jakąś wymówkę ;) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Dzieki Gawit za dobre slowa. Nie wiem jak doczekam tych 3 tygodni na te wyniki, one beda jak wyrok. To czekanie mnie dobija, a jak pomyśle ze jeszcze niewiadomo ile czasu jeszcze uplynie zanim faktycznie w ciąze zajde i czy wogóle :( Mam prawie 31 lat i nie mam az tak duzo czasu na to aby czekac latami na macierzynstwo. Bardzo bym chciala aby udalo nam sie zaciążyc na wiosne wraz z przylotem bociana:) Nadiewa, wspolczuje ze jestes teraz chora, musisz sie teraz oszczędzać. Lekarz przepisujac ci te leki na pewno wiedzial co robi, ale badz pod jego stala kontrolą. Miejmy nadzieje ze to nie zapalenie pluc, ale wtedy mialabys na pewno bardzo wysoka gorączke. Jesli bierzesz antybiotyki, nie zapominaj o jogurtach i kefirach. Na kaszel polecam olejek kamforowy ktory dziala rozgrzewajaco na oskrzela. zycze ci szybkiego powrotu do zdrowia dla ciebie i maluszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialam zapytac nie czytalam wszytskich wpisow tylko kilka pojedynczych. nie myslalas o adopcji ? przeciez jest tyle dzieci ktore pragna by sie ktos nimi zajol. Czasami wydaje mi sie ze to tak juz musi byc ze sa samotne dzieci i rodzice ktorzy chcieli by miec dziecko a nie mogą i wszyscy czekaja na siebie. pomysl o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy lezalam w szpitalu na patologi ciazy, lezala ze mna kobieta ktora miala 38lat od 8 starala sie o dziecko bezskutecznie.Robila rozne badania i lekarz ktory zobaczyl wyniki meza powiedzial ze on nie zaplodni pani.Ale udalo sie znalezli jakas klinike w ktorej miala wykonany zabieg in vitro w bialymstoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Adopcja to dla mnie ostatecznośc i nawet jesli bym sie zdecydowala to raczej zaadoptowalabym niemowle, a nie kilkuletnie dziecko. Jednak uroki ciąży i etapy początkowego macierzynstwa sa czyms wspanialym czyms o czym od zawsze marzylam. Dzis nawet mi sie snilo ze karmilam niemowle. Adda , to nie jest takie proste, wiesz mi.. .kazda z nas tutaj marzy o tym aby uslyszec bicie serduszka po swoim sercem. chcialabym skorzystac z ewentualnej szansy, ale jesli wszystki drogi zawioda to kto wie moze zdecydujemy sie na adopcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie bez komentarza
adddaaa (i inni "mądrzy") - zanim wyjedziecie na tego typu topikach z tekstem typu "a nie myśleliście o adopcji? Jest przecież tyle dzieci..." to się zastanówcie milion razy! Nas takie teksty bolą równie mocno jak teksty i pytania rodziny o to "kiedy wasza kolej"... Wbrew pozorom nie ma aż TYLU dzieci - malutkich dzieci - do adopcji jak się wydaje osobom, które nie są bezpośrednio problemem niepłodności dotknięte. Nie chcecie ranić kobiet, które i tak mają już wystarczająco problemów i przykrości bez was - nie wrzucajcie tutaj tego typu tekstów. Żadna z tych dziewczyn tutaj piszących nie ma odwagi tego napisać wam wprost, ale zapewniam, że przy zaistniałym problemie rada o adopcji jest absolutnie nie na miejscu. Każda pewnie taką ewentualność rozważa, albo rozważała, ale skoro każda decyduje się świadomie na to, aby zrobić wszystko, aby przeżyć wszystko co związane jest z ciążą, porodem i przytuleniem do serca własnej kruszynki, to te Wasze "dobre rady" podcinają jedynie skrzydła i działają jedynie jak płachta na byka! A Wam wszystkim dziewczyny życzę, abyście się nie poddawały - cuda się zdarzają - sama noszę właśnie pod sercem taki mały cud, o który walczyłam blisko 8 lat. Dzięki in vitro niedługo zostanę mamą - tego i Wam z całego serduszka życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatni wpis podsumował wszystko o czym myślę!!! owszem rozważałam decyzję o adopcji, ale póki jest nadzieja, że uda się zostać mi mamą czy naturalnie (bo u mnie jest taka szansa), czy przez inseminację czy in vitro to będę o to walczyć!!!!!!!!!! normalnie bez komentarza - gratuluję Ci kochana tego cudu, który nosisz pod serduszkiem! domyslam się tylko, że to niesamowite uczucie ! pierwsze ruchy... eh na bank coś wspaniałego! rośnijcie zdrowo ❤️ A gdzie wszyscy? ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie bez komentarza
gawit_79 - i reszta wspaniałych i wytrwałych dziewcząt - walczcie do ostatniego grosika i do ostatniego plemnika! Warto. Myśmy przepłakali oboje z mężem niejeden dzień i niejedną noc. Nie było dnia abym nie myślała o tym co jeszcze możemy w tej sprawie zrobić, aby niczego nie przeoczyć, nie zaniedbać... Często nocami śniło mi się własne maleństwo - bolało to tym bardziej, że spałam ze świadomością, że rano trzeba będzie się z tego snu obudzić :O (dla porównania - teraz śni mi się często, że w ciąży nie jestem i to, że mogę się z tego koszmarnego snu obudzić - jest dla mnie wybawieniem) Skończyły się nam z czasem pieniążki na leczenie - same wiecie jakie to są kwoty, jeżeli leczymy się prywatnie. Zdecydowaliśmy się na kredyt - będziemy go spłacać jeszcze kilka lat... Ale ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że nie było warto. Te 8 lat walki wspominam jak zły sen. Ciąża mija mi za to bardzo szybko - nauczyłam się czekać, więc teraz to czekanie nie jest dla mnie uciążliwe. Wychodzę z założenia, że dopóki kobieta ma jajniki i macicę, a facet odpowiednio swoje męskie narządy płciowe, to zawsze jest szansa na to, aby się tego własnego cudu doczekać. My kilkukrotnie zmienialiśmy lekarzy - niektórzy też rozkładali ręce i kładli na nas krzyżyk. Ale w końcu znalazł się taki, który tego krzyżyka nie postawił... Wiem - czekanie i kolejne porażki bolą. Bardzo bolą! Ów ból jest niemalże fizycznym bólem - większym tym bardziej, że nie można mu właściwie zaradzić, jako że jego źródła tkwią bardzo bardzo głęboko w sercu każdej z nas. Życzę Wam wszystkim wytrwałości i sił do tego, abyście potrafiły otrząsnąć się i podnieść po kolejnym upadku.Trzymajcie się dzielnie i nie poddawajcie się! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka75
wita dziewczyny, czytam was wszytkie od samego początku tego topiku i b. mocno kibicuję!! ja równiez mam duże problemy w tym temacie, czy mogę się do Was przyłączyć? pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka75
moja historia jest taka: jestem z kujawsko -pomorskiego, 2,5 roku po ślubie, oboje z mężem po trzydziestce, więc czas goni... staramy się 2,5 roku i bezskutecznie. przeszliśmy juz sporo badań, i generalnie zdiagnozowali mi PCO. mam tez bezowulacyjne cykle. przeszłam 12 ginekologów w 3 miastach... zrobiono mi laparoskopię i histeroskopię, wyszło ok wszystko.. brałam hormony na wywołanie owulacji - clostilbegyt i bromergon owulacja się pojawialy ale nic się nie udawało, poza tym po tych hormonach czlowiek nie czuje sie dobrze, weicznie spuchniety.... mąż ma badania w normie co jest pocieszajace. dziewczyny, ja w końcu trafiłam do Kliniki leczenia niepłodonosći, zaczęły się wizyty, koszty i andzieje, leczymy sie tam od pół roku.. jestem juz po pierwszej IUI w styczniu i niestety nie udało się... teraz w lutym będę podchodzic do drugiej... w przyszłym tygodniu, moze tu się uda?? jeśli nie czeka mnie dalsza inseminacja lub in vitro... dziewczyny czy któras z was leczy się w łodzi? czy jesteście zadawolone? jeśli tak chętnie wymieniłabym informację o lekarzach . na koniec: bardzo mocno trzymam kciuki za wszystkie dzierwczyny które piszą i które czytają ten temat, a jest nas sporo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj inka75 :) ja jestem z Łodzi, ale nie leczę się w Klinice LEczenia Bezpłodności :( póki co nie, ale kto wie, czy i my tam nie trafimy ? mam mieć laparoskopię, ale w tym cyklu niestety nie. także ten cykl będzie dla nas zupełnmie naturalny! może to i lepiej, bo mam już dość leków! też biorę bromergon i CLO. mam owulację, ale w ciąże nie zachodzę :( wyniki badań męża - rewelacyjne, więc gdzie jest problem? i też źle się po tych lekach czuję :( zwłaszcza jak biorę je razem, bo jak kończę CLO to złe objawy mijają :( a należą do nich ogromna, przeogromna senność i straszne bóle głowy :( Aha leczę się u dr Baś-Budeckiej. też przeszłam sporo lekarzy, ale zależało mi na kimś ze szpitala Madurowicza, dlatego w końcu trafiłam na pania doktor. jestem z niej bardzo zadowolona!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Mam pytanko do" bez komentarza" piszesz ze zaszlas w ciąże dzieki in vitro, czy to byla jedyna próba in vitro czy ktoraś z kolei. Masz za sobą 8 lat starań, ale rozumiem ze wcześniej próbowaliście innych metod? Gawit ja myśle ze u ciebie jest duża szansa na to ze w końcu w ciąże zajdziesz , jesli nie naturalnie to w sposób wspomagany, ale zawsze, skoro są jajeczka i są plemniki to znaczy ze jest dobrze. Najważniejsze jest jeszcze utrzymać ciąże ale to już inna sprawa. U nas sytuacja jest bardzo skomplikowana, bo jak juz wcześniej pisalam u męża brak plemników i nawet nie wiem czy znajda sie w materiale biopsyjnym i nawet nas nie zakwalifikują na in vitro. Wtedy jedyną szansa bedzie inseminacja nasieniem dawcy-AID. Dzis byłam u siostry i mialam okazję trzymac na rękach mojego pół rocznego siostrzeńca, wspaniałe uczucie, myśle ze jesli zdecyduje sie na AID to nie będe żałować, pragnę tego z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie bez komentarza
Dosia30 - to było nasze 2 podejście do in vitro. Wcześniej próbowaliśmy się leczyć najpierw prywatnie u różnych lekarzy - ale różnie to z nimi bywało - niejednokrotnie nawet nie raczyli poinformować nas o tym, co jeszcze możemy zadziałać i w jaki sposób, aby osiągnąć upragniony cel. Chociaż sprawiali naprawdę wrażenie doświadczonych profesjonalistów. Koniec końców trafiliśmy do Kliniki Leczenia Niepłodności. Tutaj wreszcie potraktowano nas poważnie. Przeszliśmy szereg badań i 3-krotnie podchodziliśmy do inseminacji. Nie było żadnych przeciwwskazań, więc próbowaliśmy - bez rezultatu. Prawda była taka, że nasza niepłodność była niewiadomego pochodzenia. Wyniki obojga nas były rewelacyjne, a mimo to się nie udawało. Mieliśmy pewne przerwy na psychiczne "pozbieranie się" - po tylu latach każdą porażkę przeżywa się o wiele bardziej. Dopiero 2 próba - ICSI sprawiła, że mój synuś właśnie teraz wierci się pod moim serduchem;) Chciałabym, aby na świecie nie było kobiet, które muszą przez to przechodzić- to jest bardzo niesprawiedliwe, że dotyka to tych par, które właśnie najbardziej tego dzieciątka pragną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Baaaaaardzo ci gratuluje szczęścia. Ile to człowiek musi sie nacierpieć. Własnie tak jest najczęściej ze pary które planują potomstwo i bardzo chcą byc rodzicami to własnie ich spotyka taki los. O co w tym chodzi? Ja juz jak bylam mała dziewczynką marzyłam o dzidzi i nie mogłam sie doczekac kiedy bede dorosła, wyjde za mąż i bede miała własne dzieci. A tu nagle okazało sie coś takiego. Złośliwość losu, a może to Bóg wystawia nas na próbę? Najczęsciej dzieci rodza sie z przypadku których rodzice wcale dzieci nie planują. Ja w tym głębszego sensu nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie bez komentarza
Dosia30 - ja jak byłam mała to wybawiłam wszystkie dzieci w rodzinie i okolicy. I dla mnie to było oczywiste, że wyjdę za mąż i od razu będę miała swoje własne maleństwo. Tymczasem przewrotny los spłatał nam niemałego figla. Najgorsza jest nie sama walka, łykanie leków, zastrzyki, wizyty u kolejnych specjalistów... Najgorsza jest niepewność czy kiedykolwiek uda się pokonać przeciwności losu. Niejednokrotnie powtarzałam, że gdybym wiedziała, że kiedyś uda mi się zajść w ciążę, to nie załamywałabym się tak strasznie po każdej porażce, tylko walczyłabym, bo wiedziałabym, że to ma sens. Ale niestety, tego się nie wie do samego końca - do ujrzenia w końcu wymarzonych dwóch kreseczek. Dlatego łzy same cisnęły się do oczu i nie potrafiliśmy ich oboje powstrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny,chciałabym napisać jak to u mnie było-może mój przypadek kogoś podniesie na duchu. Jakiś czas temu zaczęliśmy z mężem myśleć o dziecku-czas był sprzyjający bo wreszcie udało mi się doprowadzić moje hormonki do normy. W między czasie ze względu na operację, którą mąż miał jakiś czas temu, postanowił że zrobi badanie nasienia.Wynik był szokiem-tylko 5% sprawnych plemników, reszta uszkodzona,nieruchoma itp.Te prawidłowe też były o ruchu powolnym.Poszliśmy z wynikiem do znanej kliniki leczącej bezpłodność gdzie usłyszeliśmy od \\\"specjalisty\\\" że nie ma szans na zapłodnienie (nawet inseminację) i pozostaje tylko opcja In vitro.Tak więc załamka. Ale potem powiedzieliśmy sobie-kurcze lekarz lekarzem a życie życiem i zaczęliśmy mimo wszystko próbować. I wiecie co- zaszłam w ciążę za pierwszym razem. Chętnie bym sobie teraz porozmawiała z tym mądralińskim lekarzem który chciał nas pozbawić nadziei. Tak więc głowa do góry-wszystko jest możliwe,trzeba w to tylko uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Gratuluje , więc zaszłas w ciąże naturalnie pomimo diagnozy, bez in vitro, to chyba cud. W naszym przypadku jednak nie ma ani jednego plemniczka w nasieniu, a więc naturalnie na pewno nie zajde w ciąże. Przyzwyczaiłam sie juz do myśli ze bedzie tu potrzebna ingerencja lekarska podczas zapłodnienia. Jesli twój mąż miał 5% ruchliwych plemników, to wychodzi ze było jakies 4 mln sprawnych plemników, czasem to moze wystarczyć, a u nas ani jednego.:( A w którym miesiącu ciąży już jesteś? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×