Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SARA2009

JEDNO MARZENIE...

Polecane posty

Gość Megi82
To już koniec. 6-ty dzień po transferze - beta 0,00. Jestem załamana. Gorzej niż załamana. Żyć mi się nie chce. Nienawidzę tego świata. Dlaczego to mnie spotyka? Dlaczego?!!!!!!!!!!!!! Nie mam już sił dalej walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Megi, przytulam z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megi tak mi przykro... że takie rzeczy się dzieją jest dołujące, a już myślałam że jak para się decyduje na in-vitro to ma takie duże szanse i wszystko musi się udać :( trzymaj się kobitko droga, jak pisałam egza któregoś dnia na pewno się uda i każda z nas zostanie mamą i będzie miała upragnione dzieciątko Inka a Ty zrobiłąś dzisiaj bete?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka1975
kochani! ja dziś zrobiłam bete dla formlanosci- oczywiscie 0,00 negatywna. od dziś wróciłam do pracy, ludzi, swiata bo musze.... bardzo Wam wszystkim dziękuje za słowa pociechy, taką reakcję wasze modlitwy, wszystko. poryczałam się znowu dzis który raz, tym razem z wdzięcznosćia- na was zawsze możan liczyć!!!! jesteście mi bardzo bliscy... ja teraz musze dojsc do siebie, przemyslec co i jak, dac sobie czas, odbudowac psychike... potem - mam andzieje będę działac..... jescze raz dzięuje!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Megi - nawet nie wiesz jak bardzo wiem co teraz czujesz- łaczę się z Tobą w tym bólu, ciepieniu, niespełnionych marzeniach... takich ludzkich najwazniejszych.. mocno Cie przytulam, musisz przeżyć ten dzień, jutro też, potem z każdym będzie lepiej..... trzymaj się mocno, szukacj tutaj pocieszenia, wsród rodziny, znajomych, męża. to ogromnie ważne nie zostawać samemu..... Z naszej trójki tak bardzo się cieszyłam ze choć Wam się uda, bo to oznacza że in vitro ma sens, ze to się udaje sporej grupie ludzi... teraz została Dosia- Dosiu dbaj o siebie i maleństwo, bardzo mocno Cię pozdrawiam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki kochane tak mi przykro :( :( bardzon współczuję . cały czas Was podczytuję i tak się cieszyłam, że wreszcie same dobre nowiny na Waszym topiku :( Przytulam Was mocno 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi82
Niewiem co robić. Wariuję od tego wszystkiego. Wszystko, wszystko postawiłam na jedną kartę. Przez całe lato popędzałam tylko czas, byle do września, byle do września. Nic, kompletnie nic nie mieliśmy z tych wakacji, bo kasę trzymaliśmy na zabieg. Cały urlop wykorzystałam na okres zabiegów. Byłam pewna, że do pracy wrócę z dzidziusiem w brzuchu. Nienawidzę swojej roboty. Tylko czekałam aż przyjdę, popracuję chwilkę, a potem pójdę na zwolnienie i będę dbała o swoją dzidziulkę. I co? Wszystko przepadło. Nie mam żadnych perspektyw. Nie mam kasy, żeby działać dalej, nie mam sił na dalszą walkę, ale też nie mam siły na odłożenie tej sprawy na później. Nie dam rady. Mój mąż też jest załamany. On tak bardzo wierzył w sukces tego zabiegu. Wczoraj próbowaliśmy rozmawiać, ale to było bez sensu. To nie była rozmowa, tylko kłótnia ze łzami w oczach. Dziś do mnie dzwonił i obiecał wcześniej wrócić z pracy, abyśmy mogli na spokojnie zastanowić się co dalej, podjąć jakąś decyzję. Jedno co mi powiedział, to, że napewno jego noga nie postanie już w tej klinice, w której do tej pory się leczyliśmy. Uważa, że zdarli z nas kasę. Dziwi go, że ciągle powtarzali jakie to ja mam super wyniki, jakie to duże szanse najpierw w przypadku inseminacji AID, a później podczas przygotowań do in vitro. Profesor naszej kliniki dawał nam na prawdę duże nadzieje. Nie wiem, czy mąż ma rację, czy po prostu szuka winnego, nie tam gdzie trzeba. Jednak wiem, że jak się zaprze, to nie mam szans namówić go, aby raz jeszcze spróbować w tej klinice. Chce poszukać w internecie kliniki mającej dobrą opinię i nie intersuje go ile kilometrów będzie nas z nią dzielić. Jesteśmy z Trójmiasta. Poradźcie mi proszę, gdzie mogę się udać? Gdzie dalej szukać pomocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megi- bardzo mi przykro...:( Naprawdę nie wiem dlaczego człowiek musi tyle przecierpieć:( Bardzo Ci współczuję i rozumiem że jesteś załamana, ale to wszystko co pisałam Ince dotyczy też Ciebie, ja głęboko wierzę że Ci się uda, może potrwa to trochę dłużej ale spełnisz swoje marzenie! Jestem tego pewna, teraz musicie z mężem ochłonąć, dajcie sobie czas,a potem pomyślicie co robić dalej. Rozumiem że jak jesteście z Trójmiasta to leczycie się w Invicie? Mogę wiedzieć u jakiego lekarza robiliście in vitro? U nas na wybrzeżu to nie bardzo chyba jest jeszcze jakaś klinika co? Wszyscy chwalą Białystok,ale to tak strasznie daleko... Przytulam Cię mocno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki, robiłam dzis test na obecnośc beta we krwi.Hcg wyszło 1,38 norma była1-5.Czy któraś miała taki wynik i pomimo to była w ciąży?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgbhn
martta powtórz jutro betę. jeśli wzrośnie to ciąża. jeśli się utrzyma lub spadnie to brak ciąży. ja przy 1,42 nie byłam w ciąży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martta-to dość niski wynik bety,ale zależy w jakim dniu badałaś, może za wcześnie,rzeczywiście powtórz jeszcze wynik po 48 godzinach od pierwszego badania, ja wzrośnie to jest szansa że to ciąża. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w którym dniu robiłam hcg?Wczoraj skonczył mi sie okres,zaznaczam ze biorę tabletki i to była 7 dniowa przerwa a badanie robiłam dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja 77
Megi -cholera, tobie też się nie udało. Dziewczyny, dlaczego to jest takie niesparwiedliwe. Tyle już przeszłyście, ta ciąża wam sie należy, jak koniowi siano, za przeproszeniem. Naprawdę brak mi słów na to wszystko. Wiem, jak jest wam teraz ciężko, psychicznie jesteście na dnie, ale wierzę bardzo mocno, że podźwigniecie sie i zaczniecie walkę na nowo. Potrzeba na to czasu. Jesteście silnymi osobami, a takie nigdy nie rezygnują. Przytulam was bardzo mocno, trzymajcie się kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość georgio
MEGI ,INKA-jestem z wami bez względu na to co się stalo.Jestescie wspanialymi kobietami.Wielki szacunek dla was.Myślę że nie jeden chłop byłby przy was malutki ,tak jak ja się teraz czuję.W swoim życiu prywatnym troszkę zaznalem cierpienia,ale to nic w porownaniu z tym co wy teraz przeżywacie.Wierzę że i wy osiągniecie swój cel .Ja nadal będę trzymał kciuki za wasze życie prywatne i za dalsze próby ktore już wkrótce maja być refundowane w co bardzo wierzę.Nie zapominajcie o tym iż nadal macie mężów,jestescie rodziną która teraz potrzebuje wsparcia obustronnego.A my tutaj jesteśmy z wami. Megi-obawiam się że twój mąz ma rację co do tych lekarzy.Ja mogę jedynie ci powiedzić że my od swego lekarza nigdy nie dostaliśmy zapewnienie ze się uda .choć czasem nawet wymuszaliśmy taką odpowiedz.Na początku leczenia gdy usłyszałem odpowiedż że lekarz nie może nas zapewnić że się uda lub czy mamy jakie kolwiek szansę to od razu chciałem rezygnować.Ale na szczęście żona mnie namówiła właśnie na tego lekarza i na ta klinikę,choć do wyboru mieliśmy kilka.Na pewno oni też nie maja 100%skuteczności ale na pewno lekarze nie owijają w bawełnę i mowią prosto z mostu na czym czlowiek stoi a i personel jest na najwyższym poziomie.Oczywiście to jest tylko i wyłącznie moje prywtne odczucie,ale z tego co wiem to Sara ma podobne bo u tego samego lekarza się leczyliśmy i w tej samej klinice.Na pewno musisz sie rozeznać w tych klinikach i niech Bóg da obyś trafiła na tą odpowiednią,choćby była na końcu świata. Pozdrowienia dla reszty ,co u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justi1234
Megi82-czytam wszystko na bieżąco....i nie mam słow...żadne slowa tutaj nie pomogą...przykro mi baaaaaardzo:( nie chcę zawracać glowy w takim ciezkim dla Ciebie dniu ale napisalas , że jesteś z trojmiasta mozesz napisać w jakiej klinice sie leczylas...pytam dlatego bo jestem po 2 nieudanych probach IUI podejdde jeszcze do trzeciej i potem chcemy sie z mezem zdecydowac na in vitro...a najblizej naszego miejsca zamieszkania jest Incikta w Gdańsku czy również tam sie leczylas???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megi :( Inka :( kurcze dziewczyny....tak wierzyłam , że się uda.... Dziękuje Bogu , że mi się udało z pierwszym podejściem bo wiem, że na drugi nie miła bym kasy... i tak teraz mamy mase długów ! tak mi przykro dziewczyny...nawet nie wiecie jak bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Megi, Inka przeżywacie razem to samo-ten sam ból, możecie byc dla siebie wsparcie. chociaż ja tez was rozumiem, bo nie raz widziałm na wyniku ujemna bete i wtedy płaczu nie było końca. Dodatkowo fakt o bezpłodności mojego męża tez mnie dobijał. Duzo sie nacierpielismy, ale cały czas wierzyłam. Zawsze byłam bardzo uparta i jak mi na czyms bardzo zależało to robiłam wszystko zeby dopiac celu. Wierze bardzo w moje życiowe motto- każdy jest kowalem swojego losu i nawet jesli z przyczyn niezależnych od nas coś sie nie udaje to trzeba walczyc dalej. Przede wszystkim do walki trezba miec siłę, a wiec potrzebna jest gruntowna regeneracja. My przed in vitro pojechalismy na wczasy, takie zwykłe skromne, z pokojem na 30 zł w jakims lesie. Nie wydalismy duzo pieniedzy bo na nic wiecej nie było nas stać. Ale tam było tak cudownie, cisza , spokój, las, śpiew ptaków, to wszystko sprawiło ze miałam duuuzo siły aby podejśc do całego programu in vitro wypoczeta, dotleniona, wsezlki stres uciekł. Myśle ze to mogło byc powodem naszego sukcesu. Oczywiście wazny jest tez dobry lekarz, bo myśle ze połową sukcesu jest prawidłowo przeprowadzony transfer. wiele od tego zależy. Ja moge polecić klinike w Poznaniu Medart, bo nasz lekarz ma juz ponad 10-letnie doświadczenie w in vitro i patrząc na jego statystki to ma wiele udanych zabiegów. Chociaz on jako człowiek to mnie troche wkurza bo ma dziwaczny sposób bycia. Różni sie od tych wszytkich lekarzy bardzo luzackim podejściem do sprawy- przypomina mi dr Housa :) jednak jego kompetencja w tej dziedzinie jest na szóstke. Megi , a tak sie zastanawim nad tym twoim wynikiem bety, wyszał ci ujemna na 6 dni po transferze-zastanawiam sie czy ten wynik jest wiarygodny, hmm, ja bym miała wątpliwości. Poza tym taka duza rozbieżnośc w wynikach najpierw 414, potem 0,0 , hmmmm, no nie wiem, ja bym jeszcze to sprawdziła. Megi , jeszcze jedno słowko do ciebie, ja tez nie lubie swojej pracy i miałam takie postanowienie ,ze jesli nie uda mi sie zabieg to zmieniam prace na inną. Może w takim razie spożytkuj ten czas na szukanie innej pracy, takiej która bedzie cie pasjonować, po co masz tkwic w miejscu które cie dołuje. Inka -czas leczy rany, pamietaj w nas masz wsparcie. Przytulam cie i jestem przekonana ze i tak sie uda tobie, nie może byc inaczej. Masz byc mamą i koniec, kropka!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze dziewczyny tak mi przykro:(:(:( Nadal nie wiem jak Was pocieszyc...jakich slow uzyc... Wiem jak to wszystko boli i wiem ze teraz jestescie w strasznym stanie.Tyle zawiedzionych nadziei...Sama doskonale pamietam jak to jest,chyba nigdy nie zapomne choc dzis nosze moj upragniony SKARB...Pamietam ta bezradnosc,bezsilnosc...Az mi sie teraz serce sciska...Wspolczuje Wam obu z calego serca. Dziewczyny wiem ze teraz nie macie do tego glowy ale chyba czas pomyslec o zmianie kliniki.Megi ja w pelni pomieram Twojego meza!Ile Cie tam beda jeszcze meczyc.Przeciez Ty juz tyle przeszlas.Wcale sie nie dziwie ze maz chce Cie stamtąd zabrac.Szkoda ze moj mi tego wczesniej nie zaproponowal...Inka Ty dziewczyno tez sie zastanow czy chcesz jeszcze tam wracac.Ja wiem ze to sa Wasze osobiste decyzje i nic mi do tego ale moze warto zdecydowac sie na kolejny raz w innej klinice.Same wiecie ze stracilam 3 lata zycia z lekarzem ,ktory na koniec i tak odebral nam nadzieje na dziecko.Tak na marginesie to wywalili go juz z kliniki,za co goraco tez Bogu dziekuje.Bede Was namawiac do zmiany lekarza!Dziewczyny dajcie szanse innej klinice i sobie... Czas plynie,nikt go nie cofnie ani nie zatrzyma ale ma mozliwosc dzialania by w przyszlosci byc moze nie przezywac takich chwil jak te dzis.Ja wiem ze dla Was perspektywa paru miesiecy czekania jaest dzis straszna ale tak jak napisalam w stopce,nie warto rezygnowac z marzen i to tych najwiekszych tylko dlatego ze wymagaja czasu.On i tak uplynie a doskonale wszystkie tutaj wiemy ze uda sie nam wszystkim zaciazyc.Zadna z nas nie zostanie bez dziecka!!!Zadna!!! Przytulam mocno i wiem ze drzemią w Was ogromne sily i jeszcze nam pokazecie jak sie w ciaze zachodzi!!! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1978dora
MEGI82 BARDZO, BARDZO CI WSÓŁCZUJĘ Ja całkowicie ciebie rozumiem niedawno byłam na takim samym etapie życia. Jestem już po kilku inseminacjach jednej ciąży pozamacicznej i jednym nie udanym invitro. Po nie udanym zabiegu invitro nie zostały mi nawet mrozaki więc musimy zaczynać od początku, przeszłam już nawet taki etap kiedy robiłam wszystko żeby wytłumaczyć mężowi, że powinien się ze mną rozwieść i postarać się o dziecko z kobietą która nie będzie miała takich problemów żeby mu je dać. Ale wiesz mi jeśli ludzie się kochają i mają wspólny cel w życiu takl jak my mamy czyli "mała fasolka" to zaraz podzwigniesz się z tego dna żeby mieć siłę na kolejne etapy dążenia do celu. Naprawdę polecam wam z mężem wspólny wypad na kolację do jakiejś nie dużej knajpki z miłym klimatem a potem wypad gdzieś gdzie można potańczyć(jeśli lubicie ), albo coś co wam obojgu sprawi przyjemność.Wierz mi że nasi mężowie to też bardzo przeżywają nieraz nawet bardziej niż my tylko nie pokazują tego na zewnątrz i dlatego żeby mógł szczerze powiedzieć o tym co czuje potrzebuje (tak jak i my)zapomnieć na chwilę o tym wszystkim. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy w twoim samopoczuciu. I szykujmy się na cd. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka1975
Kochani!!!!!!!!!! jesteście wspaniali z tymi słowami skierowanymi do mnie i doMegi, jeszcze raz ogromnie Wam dzięuje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Georgio, Egz, Alicja, Sara, wszyscy pozostali , Wasze słowa dodają mi energii, otuchy, i mimo ze codzinnie teraz rycze, płacze jak to czytam.... to chę Wam bardzo, bardzo podziękowac ze nie zapominacie o nas! Dosiu- dzięuje Ci kochana, i nawet nie wiesz jak się cieszę ze Tobie się udało, dajsz nam dalej andziję... dziękuje Ci i Sarze za porady drobne wskazówki które pomagają sie powoli podnieść. tak te miesiace czekania mnie przerażają, p-owoduje że mnie mdli, niedobrze mi, gardło się zaciska, ale co nam w istocie pozostało?????? odczekac i znowu walczyc, walczyć so skutku. ja to juz wiem po 3 dniu płaczu, wycia , wszystkiego... wiem ze za miesiać będzie jeszcze lepiej.. musi być. teraz kolej na następne dziewczny za które bardzo będę trzymać kciuki i kibicować, !! Saro - przepraszam ale chyba się ścisgnąłyśmy myślami, napisałam do Ciebie, jeśli możesz czekam na odzew! z góry dziękuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, inka i megi- dopiero teraz do was piszę chociaż kilka razy dziennie sprawdzałam wasze wpisy. płakałam razem z wami i nie wiedziałam po prostu co powiedzieć... bałam się, że moje słowa i rady mogą was jeszcze zranić i czekałam. jest mi tak smutno , że tak się skończyło. mam nadzieję,że to nie definitywny koniec waszej walki. życzę wam dużo siły i przytulam obie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA TRZYMAM
INKA MEGI DZIEWCZYNY PROSZE NIE PODDAWAJCIE SIE ....................... NIE MOZECIE ................ JA TRZYMAM I NIE PUSZCZE ....................... I WIERZE ........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi82
Dosia30: Leczę się w INVICTA. Inseminacje miałam u dr Czecha, potem przeszłam do dr Szczyptańskiej-Pałka. Chociaż jeśli chodzi o całe przygotowania do in vitro, to monitorował mnie Pan profesor, którego nazwiska nie pamiętam. W każdym razie jedyny profesor w tej klinice. Jeśli chodzi o moje wyniki, to Pani doktor powiedziała mi, że tak bywa, że pregnyl potrafi aż tak wpłynąć na wynik bety i nie ma w tym nic niemożliwego. A zaroki widocznie w ogóle się nie przyjęły, bo gdyby było inaczej to miałabym w sobie chociaż jakieś śladowe ilości bety. Wygląda na to, że zarodki w ogóle się nie zagnieździły. Czy oni są chociaż w stanie powiedzieć mi co mogło być tego przyczyną? Oczywiście dla formalności muszę zrobić betę jeszcze w piątek. Będzie to mój 10-ty dzień po transferze, ale Pani dr wyraźnie zasugerowała mi, że z tego już nic nie będzie. Mojej pracy nie znoszę. Nie chodzi o samą pracę, ale o przełożonych i o ciśnienie, które tam panuje. Mam doła na sam widok mojego miejsca pracy. Nie mogę jednak teraz się zwolnić. Pracuję tam już tyle lat. Mam wyrobioną jakąś opinię, jakąś pozycję. Mimo wszystko wierzę, że w końcu musi nam się udać więc szkoda byłoby mi stracić chociażby przywileje wynikające z umowy na czas nieokreślony. Poza tym ja sama nie wiem co innego chciałabym robić. Ja mam jeden plan na siebie: CHCĘ BYĆ MAMĄ!!!!!! W piątek chcę też się dowiedzieć ile czasu będę musiała czekać, aby móc podejść raz jeszcze. Nie mamy kasy, ale ja ją zorganizuję choćbym miała wykopać ją z pod ziemi. Nie chcę długo czekać. Nie chcę tkwić w takim zawieszeniu. Inka1975: Nie mogę przeżyć, że nam się nie udało. Nie potrafię poskładać myśli w głowie. Dopiero zaczyna do mnie docierać, że wszystko przepadło i to boli jak cholera. Trudno, na prawdę trudno się z tym uporać. georgio: Mnie nikt nie zapewniał o powodzeniu in vitro. To oczywsite, że nie mogą tego robić. Mi po prostu na każdym kroku, od Pań z laboratorium po Pana profesora wszyscy powtarzali, że mam na prawdę duże szanse. Takie gadanie bardzo wpływa na człowieka. Bardzo chciała wierzyć, że Ci ludzie się nie mylą, że jest dokładnie tak jak mówią. Ale niestyty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi82
Sportsmenka, Alicja, moluś, Justi, 1978dora, Ja trzymam: Dziękuję za wszystko. Wiem, że muszę się jakoś z tym uporać, jakoś postarać się dźwignąć. Dziękuję, że próbujecie mi pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi82
ewikula, xzxx: Przepraszam, że Was pominęłam. Egz30: Kochana, przepraszam, ale zamiast Tobie Dosi30 odpisałam na pytanie związane z kliniką. Dzięki kochana za wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justi1234
Megi82-ja leczę się u doktor Szczyptańskiej mialam dwie nieudane IUI na cyklu naturalnym teraz będę przygotywala się do III ale muszę poczekać na @ bo niestety teraz mialam cykl bezowaulacyjny...;/ no i będe po raz pierwszy stymulowana i wiesz co po ostatniej wizycie Pani doktor nie dala Nam duzych nadziei na powodzenie IUI bo nasienie mojego męża jest trochę za slabe mimo , że bierze witaminki...wiec to chyba nasze ostatnie podejscie do IUI bo szkoda Nam czasu i pieniędzy i teraz juz sama nie wiem co robic...jestesmy zdecydowani na in vitro...ale po tym co TY teraz przeszlas boje się...a mam jeszcze pytanie czy mialam w klinice robione IUI czy od razu zdecydowaliscie sie na in vitro...?wogle jak dlugo trwa przygotowanie? no i ile placilas jak mozna wiedziec???jejkus tak mi zal...Ciebie i Inki...czytam Wasze wypowiedzi juz tyle czasu ale nigdy się nie wypowiadalam...ale trzymalam kciuki...ale wierze, że w koncu przyjdzie ten dzien...i będziecie mialy upragnione malenstwo w brzuszku...tego Wam wszystkich życzę no i sobie rownież...ps. a czy ten profesor, ktory Ciebie monitorowal to nie Łukaszuk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi82
justi1234: Od początku jesteśmu w INVICTA. Ja miałam 7 nieudanych inseminacji AID. Korzystamy z nasienia dawcy, bo mój mąż jest zupełnie bezpłodny i jest to stan nieodwracalny. Ja teoretycznie jestem okazem zdrowia. Dlatego też tyle razy podchodziłam do inseminacji, bo nie wykryto u mnie żadnych przeszków, a czynnik męski nie miał już w tym wypadku znaczenia. I widzisz. Nasienie dawcy jest bardzo dobrej jakości, a mimo to nic z tego nie wyszło. Dlatego też zdecydowaliśmy się na in vitro. Jeszcze nie mogę uwierzyć, że się nie udało. Jeśli chodzi o koszty, to nie licząc kasy, która poszła na nieudane zabiegi AID, czyli na samo in vito wydaliśmy jakieś 10.000 zł. Co gorsze, nie mam żadnych mrozaczków, więc będę musiała wszystko zaczynać od nowa. A tym samym zapłacić za wszystko raz jeszcze. A ten profesor to faktycznie miał takie nazwisko, jakie podałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justi1234
Megi82-to co mi piszesz przekonuje mnie coraz bardziejw tym, że IUI nie maja szans szczegolnie w naszej sytuacji...skoro mojego meza nasienie jest slabiutkie a plamniczkow jest baaardzo malo od 3 do 5 mln jedynie ruchliwosc ok...jejkus kochana strasznie duzo nerwow to wszystko Ciebie kosztowalo :( serce aż mnie boli jak to wszystko czytam...doktor tez Nam powiedziala, że in vitro by Nas kosztowalo 10.000 a drugie podejscie o ile jest tansze jak się ma mrozaki...??? nie wiem co mam robic...???:( moj maz jest zdecydowany na in vitro ale ja sie boje....boje się , że będe czula to co Ty teraz :( naprawdę z calego serca życzę Ci żeby się udalo...jestem sercem z Tobą!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×