justynp 0 Napisano Listopad 8, 2010 Hanka81, spoko majonez kochana tez mam te pytania babć!!! ale jak tu wytłumaczyc kobicie przetlumaczyłam, ze teraz sie rodzi później a narazie szukamy dobrej pracy:) poki co zadziałalo i nawet jestem uwazana jako bardzo mądra i odpowiedzialna, Jezusku miły!!!! a tu po prostu są problemy niewiadomego pochodzenia, eh losie... weź no nie lamentuj bo się nam udzieli:) robie kawke, chcesz:) wypijemy razem , hehehe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość HANKA 81 Napisano Listopad 8, 2010 Justynp, chetnie wypije z Tobą kawkę:):) Ja to niby wszystko wiem....mam 29 lat i może jeszcze jest czas....tylko czasem chyba zamiast do Gina to do psychiatry powinnam się udac...:):) poza tym moja babcia ma 91 lat i co tu powiedziec takiej staruszce, żeby jej ni zmartwic i żeby jakoś odpowiedziec..... PS to czekam z Tobą do środy na ten test...:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mooniaaa123 Napisano Listopad 8, 2010 dziewczyny, tak to jest w życiu, czasem się człowiek musi wypłakać i tyle, potem znowy się pcha ten wózek. Z adopcją to nie jest zły pomysł. My na razie próbujemy własne, ale kto wie. A jak tam u Was właśnie z pracą, Ja tyle czakałam głownie dlatego, że do tej pory miałam takie prace dorywcze, a wreszcie mam umowę na stałe. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justynp 0 Napisano Listopad 9, 2010 @ przyszła, w 31dc. smutno.... teraz troszke popracuje i od nowego roku pomysle poważnie o IUI Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lovekrove 0 Napisano Listopad 9, 2010 Cześć Oto moja opowieść (nie dla ciężarówek i wrażliwych): Trafiłam w czwartek do szpitala. Tego samego dnia mój gin zbadał mnie i powiedział, że możemy łyżeczkować lub spróbować jeszcze raz z cytotecem. Wybrałam ronienie farmakologiczne. Dostałam 2 piguły doodbytniczo. Wieczorem się zaczęło. Najpierw lekkie skurcze, potem nasilały się, aż zaczęło tak napier......, że traciłam świadomość. Silne bóle trwały ok. 15 min zanim dostałam ketonal w pupę. Jak bóle powoli przechodziły wstałam z łóżka i wszystko z siłą wodospadu wyleciało ze mnie - ogromna ilość takich wątróbek (z moim dzieckiem). Ból przeszedł momentalnie, a ja dostałam rękawiczki i kubeczek by zaciszu szpitalnej łazienki przełożyć zawartość moich majtek. Ulga niesamowita mniejszy ból i nadzieja, że udało się naturalnie.Niestety była ona płonna. USG następnego dnia (robione przed innego lekarza - nazwę go przystojniaczek) wykazało, że coś jeszcze zostało. Powiedział mi, że trzeba łyżeczkować bo zaraz zgnije i sepsy dostanę a w rezultacie wytną mi macicę. Poczekałam na mojego gina i jego diagnoza wykazała, że te pozostałości przesuwają się w kanał szyjki i na 70% samo się wyroni. Pełna nadzieji chodziłam cały dzień (skakałam po schodach) by resztki wyleciały. Następnego dnia na usg (robione przez jeszcze innego gina -miła młodą ginkę) wykazało, że macica jest oczyszczona ale błona jest za gruba i musi się jeszcze złuszczyć - czyli czekać do następnego dnia. Dnia następnego dyżur miał przystojniaczek, który zrobił mi usg i powiedział, że macica nie jest czysta (załamka) i, że jedno moje słowo i on mnie wyłyżeczkuje, ponadto jak tylko zagorączkuję (a miałam cały czas stan podgorączkowy mimo antybiotyków) to on bierze mnie bo ryzykuję swoim życiem. Postanowiłam czekać na następny dzień by usłyszeć diagnozę mojego gina. Pech chciał, że zagorączkowałam (37,5) no i w niedzielę o godz. 20,00 zostałam wyłyżeczkowna (bezbolesny zabieg). Niestety gorączka nie ustała co martwiło lekarzy jak i mnie. Jednak coś mi nie pasowało. Czułam się dobrze (nie jak z gorączką) a termometr pokazywał co 30 min. inną tempkę. Mąż na moją prośbę przywiózł mi termometr rtęciowy i ...................... moja tempka była 36,8 - czyli mormalna. Zawołałam pielęgniarkę z ich termometrem, który 3 min. później pokazał 37,5. Wkurw............am się i zrobiłam jazdę. Powiedziałam, że zepsuty termometr był przyczyną łyżeczkowania, że przez niego biorę antybiotyki. Siostra (świetna kobietka) powiedziała, że ona była przy zabiegu i tam rzeczywiście były pozostałości i, że zabieg nieunikniony. Wierzę tym lekarzom, wiem, że zabieg był konieczny. Na moje pytanie ilu pacjentów na tym oddziale ma gorączkę odpowiedziała - połowa i że wie , że ten termometr jest zepsuty ale ona zgłaszała już milion razy i reakcji nie było. Jutro piszę pismo do Rzecznika Praw Pacjenta ze skargą i poproszę o wyjaśnienie. Przez wyimaginowaną wysoką temperaturę siedziałam w szpitalu 2 dni dłużej a koszty mojego pobytu pozwoliłyby na kupno dobrego sprzętu do pomiaru tempki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ___rodzice__ Napisano Listopad 9, 2010 Wiek przedszkolny to szczególny okres w rozwoju dziecka. Do 6 roku życia następuje rzeczywisty rozwój mózgu. Im młodsze jest dziecko, tym szybciej przyswaja nowe informacje. Im później je przyswoi tym dłużej będzie trwał ten proces i będzie coraz trudniejszy. Niestety często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego chcemy Państwu pomóc i zaproponować zestawy, pomoce naukowe do stymulacji dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Produkty naszej firmy wspomagają wszechstronny rozwój dziecka, przygotowując do poznania i pojmowania wiedzy. Sprawią, że Wasze pociechy szybciej i pełniej rozwiną się poprzez zabawę. Zestaw nr 3 to pond 150 literek i znaków o wysokości 5 cm do samodzielnego przyklejenia na blok techniczny, ( blok nie wchodzi w skład zestawu). Idealna pomoc do nauki alfabetu, pierwszych wyrazów, prostych zdań. Litery wykonane są z najwyższej jakości miękkiej samoprzylepnej folii. http://allegro.pl/literki-do-nauki-alfabetu-czytnia-zestw-3-i1313276713.html http://allegro.pl/cyferki-naklejki-zestaw-edukacyjny-nr2-i1313720175.html http://allegro.pl/alfabet-litery-literki-naklejki-zestw-nr-1-i1313720239.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justynp 0 Napisano Listopad 9, 2010 LoveKrove dobrze ze juz wszystko dobrze bo sie matrwiłam jak tam ci poszło. Kochana no musze cos napisac, plizzz nie zrozum mnie źle ja nie jestem przeciwko tobie, ale NA BOGA JEDYNEGO.....DLACZEGO SIĘ UPARŁAŚ NA RONIENIE NATURALNE???????????????????????????????????????????????????????????????? czy ktos ci powiedział, ze tak bedzie lepiej??? przeciez skoro płód umarł i sam nie wyleciał, to wiadomo było ze chyba trzeba cos robic!!!! a nie czekac niewiadomo na co!!!!!!!!! jestem zła!!! nie wiem czemu tak chciałas, przeciez mogło ci sie cos stac , o rany!!!!!!!!!!!!!!!! ja na twoim miejscu to napisałabym skarge ale na ginekologa , ktory dał ci wybór!!!!! powinien powiedziec o skutkach i szybciutko dziłac, mam nadzieje ze nie sugerowałas sie wypowiedziami na formu, ze naturalnie to lepiej, kurde nawet nie chce myslec co sie mogło stac!!!!! swoja droga z tym termometrem , to przeciez paranoja to tylko w PL chyba!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zora85 0 Napisano Listopad 9, 2010 lovekrove aż mnie ciarki przeszły! to musiało byc straszne porzezycie :( słyszałam ze ronienie boli bardzo. moja kumpela poroniła, wyłyżeczkowali ją i w ten sam dzień wypisali!! Wszyskie jesteśmy z Tobą!! Wracaj do zdrowia a potem będziemy sie na nowo wspierać w staraniach. a ile musisz odczekać by się starać? 3 miesiące? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lovekrove 0 Napisano Listopad 9, 2010 Justynp Wszyscy najlepsi ginekolodzy w moim miecie mówili, że trza robić wszystko by naturalnie ronić. Ingerencja w macicę i szyjkę, które jeszcze nie roniły wiążą się (chodź nie muszą) z konsekwencjami. Ryzyko pęknięcia szyjki, którą drutami się rozszerza, zrosty po łyżeczkowaniu uniemożliwiające zajśćie lub utrzymanie ciąży. Jeszcze parę lat temu łyżeczkowali wszystkich jak szło - najnowsze badania sugerują zrobienie wszystkiego by tego uniknąć. Poza tym po poronieniu moja szyjka była już rozwarta no i treści do łyżeczkowania było sporo mniej. Mój gin (któremu ufam bezgranicznie) powiedział, że łyżeczkowanie przed a po poronieniu to dwie różne sprawy. Parę dni wcześniej dziewczyna była na łyżeczkowaniu bez poronienia - jej zabieg trwał ok. 20 min -mój tylko siedem. Oczywiście nie uraziła mnie Twoja wypowiedź w żadnym stopniu :). Ja walczę do końca, może ryzykowałam ale byłam w szpitalu pod stałą kontrolą - czułam się bezpiecznie. A konsekwencje.................., zobaczymy. Na razie mimo antybiotyków mam wieczorami stan podgorączkowy ok. 37 st. Mam nadzieję, że to minie i mój koszmar się skończy. PS. Dziewczyny badajcie się regularnie - cytologia itp. widzałam, jak młode dziewczyny miały nowotwory szyjki i inne dziadostwa - życie jest takie kruche. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lovekrove 0 Napisano Listopad 9, 2010 Najnowsze badania amerykańskich uczonych donoszą, że nie trzeba czekać wcale - tak mój gin powiedział - jednak doradził mi odczekać 3 miesiące = by odpocząć fizycznie i psychicznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zora85 0 Napisano Listopad 9, 2010 a ja sie nie dziwie ze czekała z tym!! zawsze gdzies tam w srodku jest nadzieja ze moze lekarze sie pomylili, ze bedzie dobrze itd. wiadomo ze ryzyko jest ogromne ale taka decyzja do łatwych nie należy. teraz nie nalezy ją za to ani winic ani chwalic. to jej decyzja!! utrata upragnionej ciąży jest straszna. tym bardziej ze były różne opinie lekarzy. LOVEKROVE PEWNIE WIĘKSZOŚC SIĘ ZE MNĄ ZGODZI: JESTES TU LUBIANA I CENIONA. DLATEGO ZYCZYMY CI SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA!! BUZIAKI Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lovekrove 0 Napisano Listopad 9, 2010 Spox. Cenię sobie osoby, które mają odwagę wyrazić swoją opinię - nawet jeśli ona jest pod prąd. Każda z nas jest inna - każda podejmuje inne decyzje. Życie wymaga od nas podjęcia czasem ryzykownych wyborów - nie wszyscy chcą to ryzyko podejmować. Może źle zrobiłam, może konsekwencję będą tragiczne - jestem tego świadoma. Mimo tego jestem człowiekiem, który jeśli nie zrobi wszystkiego i nie zawalczy to będzie miał wyrzuty. Jak pomyślę, że gdybym od razu zrobiła łyżeczkowanie a potem miała problemy (konsekwencje tego zabiegu) to czułabym się przegraną. I tak w pewnym sensie poniosłam porażkę - niestety ronienie to już siła wyższa - nie zależna ode mnie. Rysiada - ufam, że wszystko będzie ok. Grunt to dobra opieka medyczna. Sercem jestem z Tobą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość HANKA 81 Napisano Listopad 9, 2010 LOVEKKROVE nie poddawaj się!! Tak dzielnie to wszystko znosisz, że w szoku jestem. Oby te złe przeżycia jak najszybciej zapomniec i działac dalej. Pozdrawiam Cie serdecznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justynp 0 Napisano Listopad 9, 2010 Lovekrove i inne dziewczynki zakonczmy juz ten temat, dobrze ze LoveKrove juz z nami i za pare mieiecy rozpocznie dziłania!!! ja tam wierze ze bedzie wszystko ok. przeciez kazda z nas jest inna i byc moze roznie by sie zachowala w takiej sytuacji, tego nie wiemy... Zycze wam wszystkim zafasolkowania i super zdrowych dzidziulków!!!!! :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kasia-Angel 0 Napisano Listopad 10, 2010 Hej dziewczyny! Ja mam dziś 11 dc. Codziennie o 6 rano mierzę temp. Biorę wiesiołek castagnus, zioła i witaminy i mój mąż Salfazin... Mój 11 cykl starań. Za tydzień wizyta u Pani ginekolog. Na razie wg moich obserwacji- śluz - nie zapowiada się na owulację. Suchość - jak na pustyni ;( A jak tam u was dziewczyny? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zora85 0 Napisano Listopad 10, 2010 ja po wiesiołku mam piekny śluz ale i tak nie ma żadnych oznak owu. Też mam 11dc :) ale się złożyło ;) Biorę tylko wiesiołek choć ostatnio nawet o nim zapominam ale i tak ,,działa''. Kasia-Angel a Tobie przy tak długich cyklach kiedy mniej więcej przypada owu?? Bo ja nie mam zielonego pojęcia!! bóle, takie po których się kapne że to owu mam raz na pare miesięcy. a jak bralam castagnus to nie było ich w ogóle. Jedyny plus z tego leku to ze @ była skąpa i bezbolesna. nawet nie czułam gdy przyszla. W piątek robię badanka i mam nadzieję że wyniki będą w ten sam dzień. Jak tylko je odbiorę, zaraz zapytam was czy są w normie bo ja się na tym kompletnie nie znam. Miłego Dnia i owocnych starań :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mooniaaa123 Napisano Listopad 10, 2010 Lovekrove, no to miałaś przeżycia. Jak to kurcze człowiek w PL musi wiedzieć tyle co lekarz. U mnie 8 dc. Biorę jednak ten castagnus i wieśka 2 tbl dziennie. Do tego siemię lniane i Mg. Dziś mnie zaczął jajnik kłuć strasznie, trochę wcześnie jak na rośnięcie pęcherzyka, ale zobaczymy co będzie dalej. Justynp, może już niedługo. Podobno w tym cyklu co było HSG i tak nie wskazana jest ciąża. Pozdrawiam wszystkich. Jak tam Rysiada i Krakowianka, wasze fasolki? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justynp 0 Napisano Listopad 10, 2010 moniaaa123 ty moja ulubiona pocieszycielko!!! cmok cmok:) ja tez biore wiesiołka, i rozne witaminki, a M bierze od 2 mies.MULTISPERM znacie ten preparat? ,podobny do SALFAZINU Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
katiaa85 1 Napisano Listopad 10, 2010 Hej u mnie dzis 26 dc za tydz powinnam dostac @ piersi caly czas bola. Na razie czekam do tego 16 i niestety znow zaczynam sie nakrecac i myslec ze moze jednak cos wyjdzie a tak sobie obiecywalam ze nie bede sie nakrecac lecz coz... te myysli same chodza mi po glowie... Boje sie ze sie znow rozczaruje. Z lekow to na razie biore tylko luteine i lykam folik. Buziaki milego wieczoru bo u mnie nie za bardzo moj M humoru nie ma i mnie tym pesymistycznym mysleniem zaraza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rysiada 0 Napisano Listopad 11, 2010 Zora sorry że nie odpowiadałam tak długo, ale ostatnio przez 2-3 dni nie miałam siły i czasu siąść do kompa... niestety nie poratuję Cię, bo nie pamiętam czy brałam leki przed badaniem anty tpo... bo miałam robione chyba 2 razy... ale coś mi się kołacze, że przed żadnymi badaniami na hormony i inne parametry tarczycowe nie brałam leków. mooonia123 jakoś tam żyję powolutku ;) staram się nie myśleć o tym co mnie czeka w ciąży (badania i strach o konflikt serologiczny)...cały czas łudzę się że będzie dobrze. Tak poza tym, to norma - jak to w pierwszym trymestrze - mdłości, senność, zmęczenie, wzdęcia, częste siusiu ;) apetyt wrócił do normy, więc już silniejsza jestem :) śledzę Wasze historie i czekam z utęsknieniem na dobre wieści :) pozdrawiam Was serdecznie i wysyłam ciążowe fluidy :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość malwkami Napisano Listopad 11, 2010 Hejka dziewczyny:) Mam dylemat moralny i błagam o pomoc... Otóż jak już wcześniej pisałam od roku staramy się o dzidzi niestety bez skutecznie:( (castagnus odstawię w następnym cyklu, bo jak biorę go na czczo to cały dzień mnie mdli i brzuch mam jak bańka), ale do rzeczy... - prowadzę działalność gosp. tzn mąż się wszystkim zajmuje ja tylko załatwiam papierki, więc mam mnóstwo czasu wolnego, nadarzyła się okazja stałej pracy dla mnie w biurze. Więc praca raczej mało męcząca ale satysfakcjonująca. Kasa też wydaje się być niezła- przynajmniej stały dochód. Oto mój dylemat: jak mam się zatrudnić i podpisać umowę skoro planuję zajść w ciążę? Przecież jest to nie fair! W ręcz z premedytacją! Ja jako pracodawca byłabym okropnie wściekła i nie chcę robić drugiemu co mi nie miłe. Co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Z jednej strony ok bo pieniędzy na macierzyńskim będę miała więcej, ale jak uciszyć sumienie? proszę doradźcie mi coś, bo jestem w kropce... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
justynp 0 Napisano Listopad 11, 2010 malwkami!!!!!!!!!! normalnie mam ten sam problemik:) u mnie to było tak, szukałam pracy ponad 6 miechów i w koncu straciłam nadzieje, dlatego tez zdecydowaliśmy sie na badanie w klinice i IUI, więc przygotowania itd, kasa szła ponad 2.000 juz poszło a tu NAGLE!! zadzwonili do mnie, i po rozmowie mnie zatrudnili, hehehe, a ja własnie czekalam na @ po hsg, i przyszła i miałam jechac na ustalenie w tym cyklu IUI.... ale ...zycie to daje wybory...wiadomo, ze wolnego nie wezmę w 1 dzien pracy, hehe i zdecydowalismy ze popracuje troszku i w Nowym Roku jak bedzie stała umowa to znow pojedziemy na dalsze leczenie.Jesli chodzi o pracodawce wiadomo nie fair, ale jestesmy KOBIETAMI mamy prawo rodzic, pracować też,a przeciez mzna wrocic po macierzynskim i byc super pracownikiem, wiesz ze teraz prawo broni matki polki!!! RADZIŁABYM CI PODJĄĆ PRACĘ, bo ja tak myśle przynajmniej, ze nigdy nie wiadomo kiedy ten cud sie zdarzy..oby jak najwcześniej:) kochana bierz tą prace i działaj dalej, powodzonka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mooniaaa123 Napisano Listopad 12, 2010 dziewczyny, moje zdanie jes takie, by najpierw trochę popracować, sprawić, by pracodawca chciał Was po macierzyńskim i tyle. Nie wiem ile macie lat i ile mozecie jeszcze czekać, ale z jednym dochodem, nawet jak teraz dość wysokim zawsze jest ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Nie wiem, może miałam za dużo niemyłych niespodzianek i teraz jestem bardzo przewrażliwiona na punkcie posiadania pieniędzy i pracy, ale w tym kraju to ważne, bo kobiety z dziećmi za dobrze tu nie mają. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość HANKA 81 Napisano Listopad 12, 2010 Oj, Dziewczynki.....zawsze pojawia się ten problem:(:( Ja pracuje u siebie ale firma jest dopiero na starcie i tez czasem myślę czy damy radę jakby trzeba było pójśc na urlop. Zawsze się zakłada, że ciąża będzie przebiegac OK a czasem jest tak, że mogą byc od początku wskazania do L4. To taka nasza paranoja społeczna- kobieta musi pracowac (żeby miec niezależnośc, żeby dac przykład dzieciom, żeby się dowartościowac i byc szczęśliwszą....itd) a jednocześnie jak tu zostawic maleństwo i pójśc do racy....nie mówiąc o tym, że za coś dzieci trzeba utrzymac. Mam nadzieję, że nam też się to uda kiedyś połączyc, te dwa światy.... i radośc z dzidziusia pozostałe problemy zepchnie na drugi plan. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mooniaaa123 Napisano Listopad 12, 2010 Hanka, a jaką działalnosd masz jeśli wolno mi spytać? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zora85 0 Napisano Listopad 12, 2010 ale jestem zła!! wizyte do endo mam dopiero przed świetami. Wyniki badań mam do odbioru w piątek a wystarczyło gdyby przyszły w czwartek to by mnie przyjeła tego samego dnia a tak to muszę czekać. Wkurwia mnie to!! Kazała przyjsc po miesiacu z wynikami a dostac sie do niej nie idzie. I to wizyta prywatna!! malwkami na Twoim miejscu zdecydowałabym się na pracę. Bo faktycznie nigdy nic nie wiadomo.. A może stanie sie tak że tak Cie ta praca pochłonie że nie będziesz miała czasu pomysleć o ciąży i dzięki takiemu wrzuceniu na luz szybciej zafasolkujesz :) A poza tym pieniążki zawsze się przydadzą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość HANKA 81 Napisano Listopad 13, 2010 Można się wkurzyc na tych naszych specjalistów !!!!Pamiętam, że mnie też doprowadzało to do szału. Gdyby nie " znajoma znajomej", to do endokrynologa czekało się u mnie (na prywatną wizytę) pół roku!!!!!! Do dobrych specjalistów nie dośc, że płacisz to jeszcze czekasz. Mnie najbardziej wkurzało zgranie wyników badan z wizytami u poszczególnych lekarzy i dopasowanie do tego jeszcze męża, bo tez musiał załatwic sobie urlop żeby pojechac na swoje badania. Dobrze, że mam już to za sobą. Najważniejsze to wytrwałośc, przynajmniej jak się ich wszystkich odwiedzi (lekarzy) to człowiek ma poczucie, że zrobil wszystko, niczego ze swoim zdrowiem nie zaniedbał. Życzę więc wszystkim wytrwałości i żeby w końcu można było zebrac plony tych naszych starań:):):) Monia123, dokładnie rok temu zwolniłam się z pracy i zajęłam się szeroko rozumianym handlem....:) Chyba było mi to potrzebne, bo w poprzedniej pracy miałam mega stresy a teraz przynajmniej nie mam nad sobą żadnej kierowniczki, głupszej ode mnie....:):) i dużo lepiej się z tym czuję....ale wiadomo, nigdy nie jest tak różowo jak niektórzy myślą... Pozdrawiam Was serdecznie i piszcie jak tam Wasze starania U mnie niestety znowu mąż wyjeżdża w czasie mojej owu...więc kolejny cykl zmarnowany.....:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mooniaaa123 Napisano Listopad 13, 2010 Hanka81, ja też mialam swego czasu działalność (wzięłam 13tys z PUP) i prowadziłam szkołę językową (może bardziej korki :-) ), ale teraz pracuję w korporacji i szefową mam rzeczywiście beznadziejną. Jk bym robiła to co mi każe, to nie miałabym już żadnego klienta, bo każe mi oszukiwać i ściemniać, bo ona tak za komuny z klientami załatwiała sprawy. (temat rzeka) Życzę Ci ogromnie powodzenia, bo wiem, jak ciężko to wszystko się rozkręca, do tego w ZUS i US najchętniej wpadało by się z widłami albo granatem. u mnie 11dc i całkiem się wszystko pochrzaniło, wydaje mi się że owu nie będzie, jakies mam @-owe podbrzusze. W zeszłym cyklu jajko nie pękło, coś mi się zaczęło wszystko chrzanić. Nic to. Napiszcie dziewczyny coś o sobie, co robicie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
katiaa85 1 Napisano Listopad 13, 2010 hej monia123 ja jestem fryzjerka ale na razie pracuje jako opiekun osob starszych zajmuje sie taka babcia, praca wogole nie stresujaca i duzo czasu wolnego :) ale niestety prace mam do stycznia a potem planuje juz w zawodzie pracowac. Swojego zakladu narazie nie planuje otworzyc troche duzo trzeba kasy w to wlozyc a sa na razie inne wydatki wiec moze pomysle w przyszlosci. U mnie 29 dc od kilku dni wieczorami meczy mnie zgaga poza tym za 3 dni powinna przyjsc @ na razie procz bolu piersi nie mam zadnych objawow (chociaz zadko one sie pojawiaja przed @) Uff probuje sie nie nakrecac wiec zobaczymy :) Dam wam znac co i jak :) pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość betina340 Napisano Listopad 13, 2010 wybralam juz 10 tabletek castangusa i czuje sie po nim dobrze biore dalej i zobacze jakie beda efekty w grudniu liczymy ze tym razem sie uda Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach