Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość nunuio

DZIECI SAMOBOJCOW

Polecane posty

Gość gość8558
Też chce sie zabić. Mam wspaniałe dzieci 6 latek i 4 latka. Tylko oni mnie trzymaja przy życiu... ale coraz trudniej... Już codziennie myślę jak to zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaOna39
Jestem tu, jako matka i żona. Ja lat 39. Dzieci 19,6 i 3. Kiedyś prawie- teraz przyszła samobojczyni. Trzy takie wątki za mną- pierwsza próba jakieś 26 at temu (po której mnie wypłukali, i jakos wszyscy połączyli to z reakcją na akurat przyjmowany antybiotyk ), drugie podejscie lat temu 18 ( wtedy byłam samotną matką nieco ponad rocznego malucha i właściwie ten jedyny element mojego życia mnie wtedy powstrzymał), no i ostatnia- 2 lata temu-już nie leki a pasek i nie wiem, czy mozna to zaliczyć do próby - kiedy domownicy spali, upilam się świadomie, dla odwagi, z zamiarem zawiśnięcia- zaplanowane mam już w szczegółach, wiele czytałam, wiem jaka musi być odpowiednia wysokość i długość paska, aby spaść skutecznie, ale.. to właśnie ta ostatnia myśl o mężu i dzieciach, pomimo tego ze bylam juz naprawde ostro nawalona( a moze wlasnie dlatego, że zbyt ostro) kazała mi zejść z krzesła, wrócić z garażu i obudzić męża zalana łzami, i juz w kompletnej panice, żeby był ze mną tu i teraz- bo właśnie chciałam to zrobic.. a moze jestem wciaz poki co typem zastraszajacym?.. nie wiem. Jestem w moim odczuciu wciąż zdecydowana. Z resztą stad moja obecnosc tutaj. Po raz pierwszy przyszlo mi dzis do glowy poszukac, jak to widzą Ci, o ktorych w tych chwilach my- samobojcy, czesto myslimy. Bo, moze komus tu cos pomoze- jak ja to widzę. Tak naprawde rodzina sprawia ze odkladam to od kolejnych dwoch lat. Moj mąż jest dla mnie wsparciem. Lecze sie od dawna. Niby depresja, ale już sama nie wiem czy nie chad. Mąż wie, kiedy mam dluzsze spadki nastroju- jak teraz, ale juz mu nie mówię kiedy dochodzi do etapu mysli samobójczych. Strasznie to wtedy przezyl. A ja tak mocno go kocham.. Za kazdym razem, kiedy miewam az takie spadki, to co mnie jeszcze bardziej przytłacza, to analizowanie, ktore rozwiazanie byloby dla niego lepsze- przeżyć tę stratę, ale jeszcze wciaz miec czas aby ulozyc sobie zycie, czy juz do konca meczyc sie z taką zrytą żoną- nie dość, ze musi znosic te moje humory, to nigdy nie wie, czego spodziewac sie po mnie jutro i jeszcze caly dom i dzieci na jego glowie w tym czasie.. a ja dzis znowu zastanawiam sie, jak ja przetrwam jutro w pracy i jak dlugo uda mi sie tam grac ten teatr. Od poltora roku zarzadzam grupa ludzi. Mam opinię zorganizowanej, konkretnej i solidnej babki. Raczej..Wsrod znajomych chyba jestem odbierana takze raczej pozytywnie. Raczej. Przyjaciol nie mam. To pewne. Jedno wiem, po przeczytaniu tego forum- nie chce tak skrzywdzić swoich dzieci. Przeczekam moze, az moi chlopcy dorosna....jak się uda..bo ponad to, jednak wciaz bardziej glosno krzyczy mysl, ze beze mnie byloby im po prostu łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój były już mąż powiesił się w sierpniu tego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostawił 13 letniego syna. Tydzień po jego pogrzebie na którym byłam z dziećmi odbył się mój ślub. Do tej pory czuję żal i coś czego nie potrafię określić.Znając go nigdy bym nie pomyślała że mógłby coś takiego zrobić.Tak żywotna osoba-coś nieprawdopodobnego. Czasami myślę że to moja wina. Rozwiedliśmy się rok temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam, żeby popełnić samobójstwo, to trzeba mieć jaja , bo np nie każdy potrafi położyć głowę na szynę i ci głowę pociąg utnie . Nie jedni całe szczęście staneli na moście i się wystraszyli i nie skoczyli . Tak na marginesie , naprawdę smutne, że człowiek tak chce skończyć, życie to interes piepszony , nic nie ma za darmo, żyje tylko kumateria.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Umarł w taki nie godny sposób......zawsze zadbany i czysty. Nikt go nie szukał,długo to trwało.Nie wiem co się mogło stać.Raczej tego nie planował.....dużo pracy sobie umówił na dłuższy czas. Podejrzewam jakieś zaburzenia psychiczne.Nic mi nie przychodzi do głowy....dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to

i wiem jak kurewsko trudno jest z tym żyć a mam dopiero 14lat 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kxxx

Mój ojciec się zabił.Też mam ochotę to zrobić.Nie układa mi się z mężem,ale mam 1,5 rocznego promyczka i zawsze gdy mnie nachodzą takie myśli to myślę o nim jak bardzo go kocham jak on mnie potrzebuję i przede wszystkim nie mogę mu zrobić tego co ojciec mi.Tylko to trzyma mnie przy życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamacesarza

Moja mama popełniła samobojstwo ,gdy miałam 12 lat,wzięła tabletki. Ja ją znalazłam. Teraz mam 35 lat i ciagnie się to za mną jak smród po gaciach. Najgorsze jest to,ze wstydze sie o tym mówić i kłamię ludzi. Nie rozumiem dlaczego. Ogolnie jestem na nią zła,sama jestem.matką i gdybym miała to zrobić to bym do lasu poszła chociaż a ona wiedziała,ze to ja ją znajdę. Cieżko z tym zyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona1978

Mój tato zastrzelił się 4 dni temu. Miał 67 lat. Przejdę przez to bo mam dzieci. Które były z nim bardzo związane. Tak jak i pozostałe wnuki. Teraz maja pęknięte serca. Moja mama jest wrakiem i nie da sie jej pomoc. Zwłaszcza, że sama go prowadziła w tamta strone i nie mam dla niej serca. Nie ma takiej mocy która zagoi tą ranę. Każdy sobie uzasadni czy wytłumaczy to co się stało na swój sposób. Ja wiem, że ojciec widział tylko ciemność, kiedy nacisnął spust. Chce wierzyć, ze nas kochał. Ale gdyby kochał, czy zrobiłby to? Ściskam wszystkich których to dotknęło. Wiem jak to boli. Już nigdy nie będę taka sama. Nie wstydźcie się mówić o samobojstwie. Mi to bardzo pomaga, kiedy powiem głośno to słowo. Kiedy nie muszę tego dusić. To zaden wstyd. Uwolnijcie swoje głowy. Nie jesteście swoimi ojcami, braćmi, matkami czy siostrami. Żywi są dużo ważniejsi niż martwi. Jeszcze raz trzymam za nas wszystkich kciuki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 2.12.2018 o 17:59, Gość OnaOna39 napisał:

Jestem tu, jako matka i żona. Ja lat 39. Dzieci 19,6 i 3. Kiedyś prawie- teraz przyszła samobojczyni. Trzy takie wątki za mną- pierwsza próba jakieś 26 at temu (po której mnie wypłukali, i jakos wszyscy połączyli to z reakcją na akurat przyjmowany antybiotyk ), drugie podejscie lat temu 18 ( wtedy byłam samotną matką nieco ponad rocznego malucha i właściwie ten jedyny element mojego życia mnie wtedy powstrzymał), no i ostatnia- 2 lata temu-już nie leki a pasek i nie wiem, czy mozna to zaliczyć do próby - kiedy domownicy spali, upilam się świadomie, dla odwagi, z zamiarem zawiśnięcia- zaplanowane mam już w szczegółach, wiele czytałam, wiem jaka musi być odpowiednia wysokość i długość paska, aby spaść skutecznie, ale.. to właśnie ta ostatnia myśl o mężu i dzieciach, pomimo tego ze bylam juz naprawde ostro nawalona( a moze wlasnie dlatego, że zbyt ostro) kazała mi zejść z krzesła, wrócić z garażu i obudzić męża zalana łzami, i juz w kompletnej panice, żeby był ze mną tu i teraz- bo właśnie chciałam to zrobic.. a moze jestem wciaz poki co typem zastraszajacym?.. nie wiem. Jestem w moim odczuciu wciąż zdecydowana. Z resztą stad moja obecnosc tutaj. Po raz pierwszy przyszlo mi dzis do glowy poszukac, jak to widzą Ci, o ktorych w tych chwilach my- samobojcy, czesto myslimy. Bo, moze komus tu cos pomoze- jak ja to widzę. Tak naprawde rodzina sprawia ze odkladam to od kolejnych dwoch lat. Moj mąż jest dla mnie wsparciem. Lecze sie od dawna. Niby depresja, ale już sama nie wiem czy nie chad. Mąż wie, kiedy mam dluzsze spadki nastroju- jak teraz, ale juz mu nie mówię kiedy dochodzi do etapu mysli samobójczych. Strasznie to wtedy przezyl. A ja tak mocno go kocham.. Za kazdym razem, kiedy miewam az takie spadki, to co mnie jeszcze bardziej przytłacza, to analizowanie, ktore rozwiazanie byloby dla niego lepsze- przeżyć tę stratę, ale jeszcze wciaz miec czas aby ulozyc sobie zycie, czy juz do konca meczyc sie z taką zrytą żoną- nie dość, ze musi znosic te moje humory, to nigdy nie wie, czego spodziewac sie po mnie jutro i jeszcze caly dom i dzieci na jego glowie w tym czasie.. a ja dzis znowu zastanawiam sie, jak ja przetrwam jutro w pracy i jak dlugo uda mi sie tam grac ten teatr. Od poltora roku zarzadzam grupa ludzi. Mam opinię zorganizowanej, konkretnej i solidnej babki. Raczej..Wsrod znajomych chyba jestem odbierana takze raczej pozytywnie. Raczej. Przyjaciol nie mam. To pewne. Jedno wiem, po przeczytaniu tego forum- nie chce tak skrzywdzić swoich dzieci. Przeczekam moze, az moi chlopcy dorosna....jak się uda..bo ponad to, jednak wciaz bardziej glosno krzyczy mysl, ze beze mnie byloby im po prostu łatwiej.

Masz męża który Cię wspiera to dużo ja jestem sama jak palec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×