Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

Gość Joanna dArc
Możliwe Quleczka, ze przesadzam z tym zwracaniem uwagi na urodę...:)możliwe, ale niestety wychowałam się w otoczeniu, które przywiązywało do tego bardzo duża wagę i podkreślało mi to na każdym kroku, sztuka i nauka np.pozostawały na uboczu kosztem takich pierdół..potem na szczęście poznałam innych ludzi, ale jak wiadomo błędne koło nawyków rodzinnych toczy się najłatwiej, kiedy tracimy ogólny ogląd na swoje życie, zatem czas z tym skończyć, masz rację!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie zawsze najwazniejsza byla nauka...na szczescie na wyglad nikt az tak bardzo nie zwracal uwagi Ale ja i tak sobie ubzduralam, ze kazdy zwraca :p Powoli wracam do normy...choc o dziwo twarz juz w miare to narobilam sobie paskudztw na ciele i ciagle zejsc nie chca :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Dla pocieszenia napisze,ze idę właśnie na spotkanie ze znajomymi i wyglądam jak potwór!:0 bo kilka dni temu zrobiłam sobie oczyszczanie kilku pryszczy, a potem już całej twarzy...z nerwów i to było chyba apogeum, wtedy stwierdziłam dość!Już wolę mieć te wystające kropki, gule, nierówności, krosty itp. na twarzy i czekać,aż same zejdą niż być całą czerwoną i non stop się pudrować, teraz dosłownie mam tony tapety na "gębie", no ale idę i mam to w dupie, idę się dobrze bawić i tego tez wam życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich! długo zastanawiałam sie czy napisać ten post ( znam wasze forum do 2lat) ale sama dłużej nie dam rady. Mam 27 lat i WYCISKAM. Straszne! A zaczęlo się tak niewinnie od jednej krostki(!) w wieku 16lat. Nigdy nie miałam prawdziwego trądziku ale na czym się skończyło to same wiecie:( Wstydzę sie mojej twarzy wszystkie w moim wieku takie gładkie a ja...Naprawdę nad tym nie panuje. Wiele razy obiecywałam soie ze od jutra juz koniec i co? wytrzymalam najdluzej 2dni. To siedzi gdzies w głowie. Wsztstko przez pieprzony perfekcjonizm. Ale dziś wszem i w obec ogłaszam koniec! Ja też zasługuję na piękną cerę! Chowam wszystkie lustra i do dzieła... Ale bez was nie dam rady. Proszę o wsparcie kochane i do napisania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wszystkie w moim wieku takie gładkie a ja" wiem, ze to marne pocieszenie...ale nie wszystkie :p mi tez 27 roczek leci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Ja też mam prawie tyle P Zresztą żyjemy w takich czasach, że trądzik i ok.30 to normalka. A kobiety wcale nie są aż takie gładkie. Mi kiedyś koleżanka z podziwem zauważyła,ze mam piękną cerę...a było to akurat w krótkim okresie, gdy nie wyciskałam i brałam hormony...w innych etapach mojego życia mnie nie widziała P I tak jest ze wszystkim, szybka zmienność i przyspieszenie tempa, próbujemy poganiać naturę, moją sama sobie niestety "spieprzyłam" przez niezdrowy styl życia niegdyś, teraz próbuje to odbudować...Bo pryszcze to tylko objaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
p.s. na necie można znaleźć całkiem sporo zdjęć gwiazd, które oglądamy jedynie w określonym scenicznym wydaniu, a w momentach krytycznych ( czyt.kiedy brzydko wyglądają, bo są chore, oszpecone trądzikiem, za grube itp ) usuwają się z życia publicznego i zmieniają to po cichu, a dopiero jak osiągną ten medialny "ideał" to do niego wracają i ponownie są "na topie"...A zatem jedno wielkie zakłamanie wobec natury, dla której brzydota to jedna strona tego samego medalu i tyle. jak zachorujemy na naprawdę poważną chorobę to dopiero będziemy źle wyglądały i wtedy na pewno nie w wyglądzie człowiek szuka ukojenia...sama przechodziłam również nieprzyjemne problemy ze zdrowiem, przy których pryszcze to naprawdę pierdoła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikomania
Witaj Siula1, życżę Ci powodzenia, ja też walczę, przed chwilą złamałam kilkudniowy odwyk i 2 pryszcze na brodzie rozdrapane, nie jest łatwo, ale nie poddaję się, wiem, że zawsze moge tu napisać i ktoś przeczyta ze zrozumieniem... najgorsze dla mnie to kiedy siedzę w pracy przy biurku i bezwiednie skubię, a jak już wyskubię i pod palcami nierówno, lecę obejrzeć do łazienki i wtedy łojezu, wiecie, co może się stać. Jeszcze raz powodzenia, każdy potrzebuje wsparcia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc! Melduję że pomyślnie zakończyłam pierwszy dzień odwyku:) Grunt to nie zaglądać w lustro ( niestety jak do tej pory newazne jak byłam zarobiona zawsze znalazło się 5minut ) wyrzuciłam wszystkie \"przenośne\" lustra ,zmywam twarz bez lustra, pudruję się bez lustra aha i na razie zawiesiłam układanie włosów ( to była niezła wymówka żeby znalezc cos do wtcisniecia) wole zwiazac w kitke niz potem żalowac:) Co z oczu to z serca! Jak na razie moim głownym celem jest pozbycie sie strupka po pryszczu ktorego mam juz chyba od 2 miesiecy! Niezle? Moj rekord to 4 miesieczny strupek regularnie zrywany( oczywiście żeby szybciej pozbyć się tego świństwa z twarzy)Hej! poradzcie cos na przebarwienia? Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Mi też się udaje wytrzymać,ale...niestety to nie jest takie proste, bowiem jeden nałóg przechodzi w drugi, inny, któremu też podlegałam...jestem zmęczona kontrolą w nazbyt dużej części życia, wszystko obecnie trzeba kontrolować, ja muszę się kontrolować pod względem niewyciskania pryszczy, niejedzenia pod wpływem emocji,kontrolowania czasu, aby najbardziej optymalnie go wykorzystać i dosięgnąć upragnione cele, siłować się z otoczeniem, które czasami zachęca do odmiennych zasad...kurde ile tego jest, dodatkowo nieustająca niepewność co do wszystkiego ( nie żyje w tzw. stabilizacji życiowej ), to wszystko bywa męczące, no ale się nie poddaję, chcę zerwać wszystkie zbędne nałogi... oby, oby. Piszę, bo może to kogoś zainteresuje, coś ukaże w innym świetle, komuś przyda, no i mi jest lżej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J_Lo
dziewczyny czy jesli się nie wycisnie pryszczy to one po jakimś czasie znikna same???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" wszystko obecnie trzeba kontrolować" to sama sobie wmawiasz, ze wszystko trzeba kontrolowac...bo tak wybralas i tak chcesz zyc i osiagac te swoje wymarzone cele... a wcale tak nie trzeba :) mozna pozwolic sie zyciu toczyc bez kontrolowania :) ale to juz kwestia wyboru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, zeby nie bylo...nie chodzi mi o to by Cie krytykowac...chcialam tylko pokazac, ze to lezy przede wszystkim w naszej glowie... naprawde wiele osob zyje tak jak im wyjdzie, nie kontrolujac wszystkiego i ma sie raz lepiej, raz gorzej ale ogolnie przecietnie i w miare dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J_Lo
prosze o odpowiedz na moje pytanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martunek4
Same raczej nie znikną ale nie wyciskaj tylko zastosuj preparaty do cery trądzikowej np maść Acne Derm. Wyciskanie pozostawia na twarzy blizny po tym i czerwone ślady na twarzy, których czasami trudniej się pozbyć jak samych pryszczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Quleczka i tak i nie. Owszem, z jednej strony to nasz wybór i zawsze można coś zmienić, z drugiej faktem pozostaje, iż czasy, w jakich żyjemy sprzyjają takim "przesadom" i to już nie mój wymysł, ale i opinie rożnych naukowców na ten temat, z którymi się zgadzam. Ale nie będę się rozwodziła na ten temat, bo to nie forum o takiej tematyce i nie chcę nikogo zanudzać:)Ogólnie wiem o co ci chodzi i sama tez do siebie podchodzę krytycznie, ale i całościowo:)Ogólnie nie jest źle, obrałam jednak kurs nie skupiania się na swojej "gębie" i to najważniejsze, uczę się cierpliwości i tego też wam życzę, bo to chyba najtrudniejsze w kontekście powolnego procesu leczenia się skóry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
A owszem świadomie wybieram ta kontrolę nad życiem, bo jednak zależy mi na osiągnięciu pewnych rzeczy, co nie znaczy,że nie pozwalam mu również toczyć się swobodnie swoim torem. Staram sie jedynie kontrolować, to, co akurat jest zależne od mnie, a reszta jak wiadomo pozostaje nieprzewidywalna i to tez jest piękne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczynki!!! ...hm o cierpliwosci mowa... To ja jestem w temacie, bo wlasnie dzis doszlam do wniosku, ze moja wewnetrzna walka to przede wszystkim walka z brakiem cierpliwosci w kazdej sferze zycia, (nie mowiac juz o syfach- ich leczeniu, gojeniu i wlasciwie kazdym etapie i postaci ich istnienia). Wyciskam, bo jestem chorobliwie niecierpliwa, bo nie potrafie poczekac az same sie schowaja, wyciskam, bo chce sie ich pozbyc, a jak nam wszystkim wiadomo, to wcale nie przyspiesza ich znikniecia, co gorsze przeistacza sie w w babrzaca sie rane... chce przyspieszyc proces gojenia sie, to co robie zrywam strupa - co za bezsens, znow to samo dalej pogarszam sprawe i tylko buduje , wydluzam caly czas proces odnowy skory, przy tym poglebiam blizny , roznosze bakterie itp... bla bla bla wiem wszystko to znacie od podszewki.. a wszystko przez brak cierpliwosci. Przeciez wiadomo, ze WSZYSTKO przemija!!!!! Naprawde marze o tym by odnalezc w sobie cierpliwosc, dystans do siebie samej i spokoj ducha... Wiem, ze to mozliwe i tylko przez upor i silna wole mozna to osiagnac. Oprocz codziennego powtarzania sobie z przekonaniem, \"ZE DZIS DAM RADE\", caly czas staram sie zdrowo odzywiac, a ostatnio zaczelam troche cwiczyc... Mysle, ze to wszystko dziala i jest super polaczeniem. Oczywiscie zdarzaja mi sie upadki zwlaszcza zwiazane z plecami ale reszta wyglada naprawde niezle, az sama jestem zdziwiona?! Ktoras z Was dzis napisala, ze trzeba obierac sobie takie cele w zyciu, ktore sa realne, ktore rzeczywiscie mozna osiagnac Jakis czas temu moja pani psycholog wlasnie skupiala sie bardzo na tym stwierdzeniu i faktycznie, kiedy zaczelam trzezwiej patrzec na swoje problemy i starac sie z nich wychodzic, to to stwierdzenie bylo dla mnie niezbedne, by cos w swoim zyciu zmienic na lepsze; faktycznie krok po kroku dazac do celu , nawet nie wiadomo kiedy , nagle orientujesz sie , ze to dziala, ze cos zmienilo sie na lepsze, ze Ty sama sie zmienilas, dlatego tez caly wokol ciebie swiat jest inny, lepszy, klarowniejszy... Dziekuje Ci, ze mi o tym przypomnialas :) Taka wazna, prosta rzecz, a o niej zapomnialam... Nie ma to jak sledzenie waszych postow, uwielbiam to forum za to. Czasem wystarczy czyjes jedno zdanie i czlowiek znajduje wlasciwy trop drogi, ktora chce podazac, to budujace :) Trzymajcie sie , ten \"wyciskany koszmar\" skonczy sie na pewno, tylko trzeba mocno w to wierzyc i byc cierpliwym :) Pozdrawiam goraco 😴 PS Jeszcze jedno ktos sie pytal czy ieruszane syfy same znikaja: moze ja nie jestem najlepszym na to przykladem, bo uzywam skinorenu i mi raczej znikaja, ale moja siostra, ktorej zdarzaja sie paskudne, wielkie ropole, znikaja same, bez zadnej chemicznej ingerencji... wiec to mozliwe. (Oczywiscie nie mowie o tradziku, tylko o pojedynczych krostkach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" czasy, w jakich żyjemy sprzyjają takim "przesadom" " ja nie mowie, ze nie sprzyjaja bo glupia nie jestem...owszem sprzyjaja ale jednak my mamy spory wybor jak do tego podchodzimy i czy sie na to zgadzamy czy nie... a najczesciej to nie "czasy" ale my same wpedzamy sie w to dazenie do perfekcji i kontroli...i potem jeszcze sie same obwiniamy bo nam nie wychodzi... co do cierpliwosci to tez moj problem w wielu sferach zycia...chcialabym wszystko na juz :) "Ktoras z Was dzis napisala, ze trzeba obierac sobie takie cele w zyciu, ktore sa realne, ktore rzeczywiscie mozna osiagnac " no na pewno nalezy obierac realne cele i stosowac metode "malych kroczkow" do nich :) co do znikania / nie znikania syfow - pojedynczy syf nie wycisniety predzej lub pozniej albo sam zniknie albo peknie... co do znikania wszystkich syfkow to jesli ma sie skore tradzikowa lub ze sklonnoscia do niedoskonalosci to nie jest tak, ze jak przestaniemy ruszac to wszystko zniknie... to zalezy od nasilenia problemu jak to tylko niewielkie sklonnosci do niedoskonalosci to bedzie sie miec czasem jakies krostki ale nie masakrujac ich i i nie roznoszac bakterii bedac same w miare szybko i ladnie znikac po paru dniach, a wczesniej mozna je zamaskowac poza tym mozna sie "wspomoc" ancedermem czy skinorenem czy czyms innym z apteki i moze nie miec idealnej cery ale zupelnie przeicetna jak wiekszosc ludzi :) jesli to jakis powazniejszy tradzik to niestety pewnie bez lekow od lekarza sie nie obejdzie ale nieruszanie tez na poewno pomoze skorze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA111
"Trzymajcie sie , ten >>wyciskany koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA111
No nie....a gdzie ta moja długa wypowiedź? Tyle pozytywnych rzeczy napisałam...Konkluzja była taka, iż ja wiem, że istotnie można z tego wyjść i oby jak najdłużej, do samego konca w tym trwać. Nawet niekiedy zaczynam płakać, wspominając, co sobie złego robiłam i jaka byłam zagubiona. Teraz wstają rano wyzbywam się strachu i wreszcie oddycham z ulgą. A niekiedy jeszcze nawet mam koszmary związane z nałogiem, w ktorym byłam. Dzilenie się trzymajmy w pozytywnych postanowieniach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Jestem z siebie dumna! Dzisiaj znowu naszła mnie ochota na wyciśniecie czegoś, co mi się bardziej uwypukliło , ale olałam to, spojrzałam na siebie do lustra z uśmiechem i... żyję sobie dalej, ucząc się cierpliwości:)Dla jasności to ja niestety zmagałam się przez pół życia nie tyle z pojedynczymi pryszczami,ale okresami całkiem poważnym trądzikiem ( skupionym w różnych miejscach, w najgorszym okresie z masą zaskórniaków oraz stanów zapalnych na czole i jednej części brody), więc służę poradami pod tym względem. jakby któraś miała pytania to walcie śmiało:)Z mojej obecnej wiedzy oraz doświadczeń ( czytałam na ten temat naprawdę sporo i najbardziej żałuje, iż rzeczy, które sięgają sedna odnalazłam dopiero całkiem niedawno, bowiem ponad rok temu )mogę stwierdzić, iż o ile rzeczywiście w przypadku drobnych, pojedynczych krostek wystarczy zmiana diety, odpowiedni tonik i krem ( ale bez przesady ), to na prawdziwy trądzik niestety to już nie działa. Pryszcze zawsze są oznaką oczyszczania organizmu i to, że u niektórych w ogóle nie występują może wynikać z rożnych czynników, nie zawsze z takiego, iż po prostu nie maja się z czego oczyścić. Każdy organizm jest inny i rożnie radzi sobie z kumulowaniem toksyn, ale pewne ogólne prawidłowości dotyczą wszystkich ludzi, jak i to, jakimi drogami nasz organizm wydala toksyny. Mi np.jak się okazało szwankowała wątroba, z która miałam problem od dziecka, a którą sama obciążyłam dodatkowo lekami chemicznymi, które miały mi pomóc...a w gruncie rzeczy zaszkodziły.Ogólnie mogę wam jak najbardziej odradzić wszelkiego rodzaju antybiotyki ( doustne szczególnie! ), zdecydowanie nie warto, gdyż pomagają jedynie na krótka metę, a na dłuższa obciążają nasz układ odpornościowy. Mi osobiście najbardziej pomaga metoda naturalnego oczyszczania organizmu plus określone suplementy, które tez musiałam testować.Efekty niestety przychodzą znacznie później niż w przypadku leków, ale nie ma tutaj mowy o takich skutkach ubocznych ( oczywiście efekty uboczne oczyszczania są, ale czuje się, ze organizm się regeneruje, a nie na odwrót ). Procesy naturalnej odnowy zachodzą niestety znacznie wolniej, ale w zgodzie z naszym organizmem. Osobiście bardzo polecam takie forum o nazwie Biosłone, sama przeczytałam polecane tam artykuły, ksiązki i m.in.dzięki temu forum dowiedziałam wielu istotnych rzeczy, które nie tylko pomogły mojej cerze, ale odbudowały mi zdrowie ogólnie i pisze to bez żadnej przesady. Także polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
p.s. Obecnie na twarzy mam pojedyncze krosty, także dla mnie to kolosalna róznica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna dArc
Pojedyncze w sensie bardziej widocznych, ale oczywiście zaskórniki nadal jeszcze są, choć znacznie mniej niż kiedyś. czekam cierpliwie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! To znowu ja. Kolejny dzień zakończony raczej pomyślnie. Raczej bo o ile nic nie rozdrapałam to dopadłam lusterko( moj synek ma takie plastikowe do zabawy). No i wlasnie wgapiałam się w nie jak w obraz picassa:)Przy okazji wypatrzyłam kilka niedoskonałaści ale wytrwałam!!! Ostatno wyskoczyła mi taka podskórna gula na czole, normalnie to bym ją wydusiła zrywając przy okazji polowę skóry z czoła ale tym razem postanowiłam zobaczyć jak to sie rozwinie. Łapki świerzbiły ale wytrwałam i po 3dniach nie ma śladu:) Nie jest zle! grunt to trzymać się z dala od lusterek. A co do pielęgnacji twarzy to byłam kiedyś u spoko kosmetyczki (naprawdę uczciwej i kumatej). To ona właśnie podpowiedziała mi jak dbać o cerę. Nie ważne jaką masz cerę potrzebujesztylko dobrego mleczka/płynu do demakijazu+ tanik+krem nawilżający (odpowiedni do cery- nawet cera trądzikowa potrzebuje nawilżenia).Powtarzać 2 razy dziennie -rano i wieczór.Pozdrawam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowatutaj
Dzisiaj trafiłam na ten wątek.Nie będę opisywać jak to wygląda u mnie, bo wszystkie wiecie.W każdym razie czasami mi się wydaje,że gdybym nic nie majstrowała, to miałabym przeciętnie dobrą cerę..gdybym..ale po moich "sesjach" czasami zazdroszczę nastolatkom z trądzikiem wyglądu.Moja rodzina już macha ręką na to,od czasu do czasu jakaś koleżanka mnie ochrzani. Kończy się tym ,że jak wychodzę z domu na uczelnie, to zazwyczaj muszę nałożyć na twarz niemal "teatralny" makijaż, rano jeszcze jakoś wszystko maskuje(tzn. i tak nie wyglądam normalnie,ale w moim mniemaniu, nie straszę ludzi), gorzej, gdy zaczyna się ścierać.Myśl o tym ,by gdzieś poza domem,bez potrzebnego zestawu kamuflującego umyć twarz, w ogóle nie przychodzi mi do głowy.Myslę,że wszystkie tutaj zdajemy sobie sprawę,że ludzie mają dużo gorsze problemy zdrowotne, rodzinne itp. Wydawałoby się ,że to jakaś błachostka.Najgorsze jest to ,że kiedy planuję w końcu się powstrzymać z jakiegoś powodu typu: spotkanie towarzyskie, załatwianie jakiś spraw z obcymi ludźmi, udaje mi się wyttrzymać np. 2 dni , po czym wieczór przed robie sobie masakrę.Tera mam o tyle krytyczną sytuację,że piszę magisterkę i siedzę w domu..i wiem czym to się może skończyć.Do sklepu, czy na spacer nawet już noie wstydzę się wychodzić w takim stanie. I tak sobie pomyślałam,że może jak się tu będę "spowiadać", to będę miała motywację..Pozdrawiam was wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość humpty
Hej... Przekopałam się przez pierwszą część, drugiej jeszcze nie przebrnęłam w całości, ale stwierdziłam, że muszę się z Wami podzielić moim problemem. Świadomość, że nie jestem sama z tym jest pokrzepiająca. Moja historia: trądzik od 13 roku życia, całe dojrzewanie nie nosiłam ani dekoltów ani ramiączek, zużyłam w ciągu swojego życia pewnie z tonę podkładów, korektorów, pudrów i innych narzędzi używanych do kamuflażu. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że tak naprawdę NIE MAM TRĄDZIKU! I to jest chyba właśnie w tym najsmutniejsze, na własne życzenie tworzę sobie okropną twarz, biorę kolejne antybiotyki (trochę pomagają, stany zapalne się zmniejszają), a wszystko dlatego, że ciekawskie paluszki wędrują od strupka do strupka, od zaskórnika do zaskórnika. Ostatnio udało mi się powtrzymać tydzień, miałam dość ładną twarz, nie licząc przebarwień, ale z nimi walczę oddzielnie. I co? Wczoraj coś mnie napadło, czepiłam się biednego, usianego zaskórnikami czoła, wycisnęłam wszystko co do joty, a teraz wszystko mnie boli... Mimo smarowania maściami przygasa bardzo powoli, niektóre z tych nieszczęśników podeszły ropą :( Mam nauczkę, życzę samej sobie, żeby to się wreszcie wygoiło, bo jak się wda jakiś paskudny gronkowiec.... Najgorsze jest to, że za 2 tygodnie wyjeżdżam i chciałam naprawdę mieć ładną cerę, żeby móc zrezygnować z podkładu chociaż w wakacje, a tu... Oj, trochę długo wyszło, dziękuję każdemu, kto przeczytał, chyba potrzebny mi jest jakiś wirtualny kopniak, żebym się opamiętała... Buziaki i trzymam kciuki za Wasze powodzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Humpty przesylam ogromnego wirtualnego kopa!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Powodzonka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Nowatutaj spowiadaj sie jak najczesciej, mi to naprawde bardzo duzo daje i na dzien dobry wywal wszystkie lusterka!!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowatutaj
Ech wstyd pisać, a twarzą i plecami wytrzymałam( bo zazwyczaj nie omijam zadnego miejsca,które mogę ruszyć),ale niestety dekolt z nerwów ruszyłam, spustoszenie niewielkie,ale zawsze..ech,jutro też jest dzień :) Pozdrawiam gorąco weteranki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×