Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mydlana_panienka

zakochałam sie w swoim lekarzu

Polecane posty

Klaudia fajnie ze dolaczylas. Pewnie ze dobrze jest wypisac sie. Bierko ja tez sie ciesze ze ktos zrozumie . I moze fajnie ze umiemy jakos pomoc sobie. Dla nas wszystkch to nie wesola sytuacja. Maja jak u ciebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jak u Was?? U mnie ok. Spokojnie jest narazie. Klaudia tez mialam wzyte. I zaskoczona znowu jestem jak zwykle po wizycie. O Moj dok byl milutki , grzeczny, poukladany itd. Caly lek. Kurcze. A jak u Ciebie spokojnie jest?? U mnie niby spokojnie ale On jest bardzo taki opiekunczy moge to tak okreslic. A u Ciebie?? Bierka slonce moje oj ci lekarze normalnie nakrecaja Nas. Troche to nawet smieszne. Jak slonko sie czujesz?? Tez mysli mi o NIm przychodza. Glupota. Ale jak sa inne zajecia to luz. Maju moj tez niczego sobie. Fajny facet ogolnie. Wiec ok. Ale niechce by cos zaszlo. Katasrofa nic nic wiecej by bylo. Mam na szczescie dystans do Niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miłego dnia dziewczyny :) ...i nie myślenia o doktorkach :) no właśnie mi o to chodzi żeby to z siebie wyrzucić, wtedy czuje małą ulgę, no a jak się ma też z kim popisać na ten temat to już w ogóle fajnie... Jedna drugą może odwieść od zrobienia czegoś głupiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Belluś, no u mnie różnie, czasami nie potrafie zasnąć i rozmyślam, kiedyś mi się nawet śnił. Ja wiem że to chore, są dni że nie myśle, ale jak już tak siąde to myśli same wpadają... Chcę do niego pójść, ale dalej się trzymam i nie idę. Po prostu pogadać pośmiać się z nim... Potrafi odstresować samą rozmową. i pomyśleć że nigdy żaden facet nie zawrócił mi tak w głowie... Zawsze byłam odporna na takie zagrywki ze strony facetów, a tu proszę, lekarz pobił wszystkich :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bierko slonce zeby tylko udalo sie zapomniec oj ci doktorzy. Umieja krecic pacjentki. Mnie tez kiepsko idzie zapominanie. Mam czsami go mocno w glowie :/. Wiesz akurat rozumiem ciebie boj moj to tez tak poptrafi jak Twoj. Nie predko do Niego wybiore sie. Moze w maju. Bierka zebys wiedziala mi mysli tez mecza. Ale walcze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim :) Dziewczyny,właśnie o to chodzi,że piszemy tu ,na takim forum,żeby się wygadać,wyżalić,żeby nie rozsadzało nas to od środka,bo można zwariować jak się jest zostawionym samemu sobie z problemem i myślami. Przynajmniej ja tak miałam. A jak zaczęłam pisać z wami,to te wszystkie męczące emocje zeszły :) Fajnie,że was znalazłam :) Maja-tamten temat to -Kocham moją pacjentkę. Bellus,no właśnie wiem,że miałaś mieć wizytę u swojego,ale już nie pisałam tam. Ja się znowu wybieram w marcu,pod koniec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to mam tak różnie z tymi myślami o dr. Najbardziej mnie nachodzą przed wizytą no i po. Już mi się wydaje,że jest spokój,no ale w trakcie wizyty wszystko wraca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klaudio mam tak samo. Tez mysle o Nim po wizycue i przed. Ostatnio bylo mi bardzo ciezko. Nie spieszylo mi sie do Niego. Ale jak juz szlam to wtedy mysli uwolnily sie bardzo mocno. Jak byla wizyta wtedy mnie strzelilo. Po niej bylam jakby na skrzydlach niesiona. Co za glupota moja. :/ wiem co czujesz. Wolalabym by nigdy te mysli mnie tak nie meczyly. A nie daja czasem spokoju. :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam u mnie jest też tak że przed i po wizycie myślę, ale też mam myśli jak długo do niego nie idę, tak jak teraz. No ale mam was póki co to możemy pisać... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc klaudia, bierka Kobietki mnie znowu od czasu do czasu meczy myslenie o Nim ale powiem Wam ze probuje o NIm zapomniec. I to jest chyba dobry znak. Troche sie wyciszylam. A nie chce ani dzwonic ani Go o sprawy medyczne pytac. Jestem bardzo obecnie spokojna i to chyba przelom. Tez tak macie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim :0 Belluś, tak to jest,że raz się myśli,a raz myśli przechodzą i wydaje się,że w końcu się od nich uwolnimy,a tu znowu wizyta,kolejne spotkanie i znowu gonitwa myśli :( To nie takie proste jakby się mogło wydawać,zapomnieć całkiem i już nie myśleć. Jedyne rozwiązanie prowadzące do całkowitego wyeliminowania myśli o dr to nie spotykanie go,nie chodzenie do niego. Wtedy z czasem może udałoby się zapomnieć. WIOSNA za pasem :) Słoneczko w końcu mocniej świeci,trzeba znaleźć sobie jakieś zajęcia dodatkowe żeby nie myśleć o dr -kach :) Ja już nie mogę się doczekać jazdy na rowerze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej babki :) ja narazie zapomniałam o doktorku, mamy w domu epidemie jakis wirus czy cuś, ale juz przechodzi, całe szczęście. nawet nie wiem co pisać o doktorku bo tak jak mowie nie myślałam o nim już jakiś czas tj. kilka dni ;) wpadłam zobaczyć co u Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aghai
Witam Was dziewczyny, szukałam takiego topicu o związku/zauroczeniu lekarzami. W jednym nie odważyłam się pisać po zobaczeniu komentarzy. U nie zaczęło się tak: ponad 4 lata temu, miałam 19 lat, początek studiów, byłam jakiś czas w związku z facetem a raczej prawdziwym wariatem, bo pobił mnie tak, że musiałam iść do szpitala. Usiadłam w korytarzu, zapłakana, totalnie rozwalona, nie wiedziałam do kogo w ogóle mam się zgłosić w tym szpitalu. Podnoszę wzrok i widzę stojącego przede mną lekarza, przyglądam się i myślę "O NIE! NIE NIE NIE!" - hindus (facet, który mnie pobił był muzułmaninem, więc wtedy widząc jakiegokolwiek niebiałego miałam ochotę strzelać). Wstałam, odwróciłam się i chciałam sobie pójść ale zagrodził mi drogę, mówiąc, że widzi iż ktoś zrobił mi krzywdę i trzeba zrobić obdukcję. W trakcie badań wypytywał co się dokładnie stało, pocieszał mnie, był tak miły i tak opiekuńczy, że opowiedziałam mu wszystko. Nie miałam przy sobie żadnych dokumentów i aż zadziwiło mnie gdy powiedział "najpierw trzeba załatwić wszystko z policją, papierki potem". Zostawiłam mu mój numer, on dał mi swój, miałam zadzwonić i donieść dokumenty na 2 dzień. Była policja, składanie zeznań i cała ta procedura. Nazajutrz obudził mnie telefon, dzwonił 'mój' lekarz. Pomyślałam "co za służbista, upominać się o dokumenty skoro to ja miałam się skontaktować i je przynieść". Okazało się, że dzwonił zapytać jak się czuję, żebym podała swój adres bo on skończył dyżur i przyjedzie do mnie załatwić wszystkie formalności związane z przyjęciem w szpitalu! Ja oczywiście, że nie nie, że sama przyniosę książeczkę zdrowia, numer ubezpieczenia itd. Pomyślałam, że niezły z niego 'bajerant' i nie ma czystych intencji bo pewnie angażuje się tak w sprawy wszystkich pacjentek. W końcu mnie przekonał i przyjechał. Spędził ze mną cały dzień, od razu powiedział, że mu się podobam (ja oczywiście dalej wyglądałam jak 100 nieszczęść ;) Opowiadał mi jak przyjechał do Polski na studia, ja opowiadałam o sobie. Zaczęliśmy się spotykać, miałam wiele wątpliwości bo nie dość, że obcokrajowiec (a już miałam przez jednego kłopoty), starszy o 10 lat, buddysta to jeszcze lekarz - więc będzie miał mało czasu dla mnie. Telenowela. Jakbym usłyszała taką historię to pewnie zabiłabym opowiadającego śmiechem. Teraz tak lekko mi się o tym piszę, ale to był ciężki czas w moim życiu. Okazał się wspaniałą osobą, jestem z nim do dziś. Był świadkiem w mojej sprawie, bardzo mnie wspierał (zarówno w tym czasie jak i po śmierci moich rodziców). Mimo, że jego praca jest czasochłonna i wymaga dużego zaangażowania, ma dla mnie czas. Myślę, że warto zainwestować w związek z osobą tej profesji. Przyznaję, że ruszyło mnie to, iż jest lekarzem - i jak widzę nie tylko mnie pociąga facet w kitlu ;) Taki związek ma swoje wady. Miałam szczęście, że to on zrobił pierwszy krok, bo pewnie - zwłaszcza w tamtym czasie, mogłabym nie dać szansy żeby coś zaistniało. Jeśli jednak dziewczyny jesteście zauroczone lekarzem, dajcie mu jakiś znak. Bo większość z nich boi się przekroczyć pewne granice - i słusznie, ale uczucia też mają swoje miejsce w życiu i trzeba dać im szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historia z happy endem :) Aghai,tylko,że nasza sytuacja jest inna od twojej i nie możemy sobie pozwolić na przejęcie inicjatywy i zrobienie kroku do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero dziś przeczytałam wszystkie posty i faktycznie u wielu z Was na przeszkodzie stoi rodzina Wasza lub jego, bądź obojga. Moja historia jest inna. Ale o zauroczenie lekarzem, a zwłaszcza ginekologiem łatwo. Wasze historie z tego co wiem, to wcale nie rzadkość. Mój ginekolog jest młody, zadbany, dowcipny - fajny facet. Znamy się dobrze bo to kolega mojego A. [btw sam mi go polecił po niezbyt udanej wizycie u ginekologa kobiety, która powiedziała mi "tak bierzecie te tabletki jak dropsy, a od tego tyłek może urosnąć", a innej kobiecie z którą na jej temat rozmawiałam (dziewczyna 28 lat) usłyszała "co tak późno 1 ciąża, chętnych nie było?"] W każdym razie, że facet fajny, lekarz dobry to poleciłam koleżankom. Te które poszły do niego, były zachwycone jaki miły, fajny, zabawny. Az tu nagle jedna, że cham i prostak itd itd wyprosił ją z gabinetu. Okazało się, że zaczęła dość nachalnie go podrywać, po badaniu zaczynała pogawędki, siadała u niego na biurku, mówiła na ty. Facet nie widział co robić, więc poprosił żeby wyszła. Była mała afera z tego. W każdym razie, łatwo o zainteresowanie ginekologiem, bo jaki facet będzie traktował nas delikatniej, kto będzie miał lepsze podejście do kobiet niż ten, kto od lat się nimi zajmuje. Nie od dziś lekarze cieszą się uznaniem wśród kobiet, sama to rozumiem. Widzę, że wśród pacjentów mojego faceta też bywają wystrojone panny nad wyraz często przychodzące z dolegliwościami typu katar ;) Mój nie jest ginekologiem, a i tak cieszy się powodzeniem. Nie rozumiem tylko jednej sprawy... czytałam wasze posty i mam wrażenie, że choć cierpicie to nie chcecie temu zapobiec. W jednym przypadku doszło do pocałunków - mimo rodzin i zobowiązań, dlaczego nie zmienić lekarza? To, że akurat ten lekarz leczy "od zawsze" nie znaczy, że musi leczyć do końca życia. Przecież można prosić o odpis historii choroby z całego ciągu wizyt ;) Nie będę moralizować, bo mój mężczyzna też przekroczył pewną barierę by być ze mną. Teraz o byle co można oskarżyć lekarza o molestowanie, lub nadużywanie przywilejów związanych z zawodem i wcale nie musi zrobić tego pacjentka. Wystarczy, że ktoś z personelu zobaczyłby lekarza i pacjentkę w jakiejś niejasnej sytuacji. Proszę więc, byście uważały bo możecie zniszczyć komuś, nawet nie celowo życie. A tłumaczenie się nawet z pozornie błahych spraw może ograniczyć zaufanie pacjentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aghai, wooww co za historia :) super że Ci się tak ułożyło... wiesz to tak łatwo pisać zmienić lekarza, ale ja nie mogę jest zbyt dobry w swoim fachu, byłam u kilku raz prywatnie u innego drugi raz na kase, PORAŻKA. Jak byłam młoda i miałam coś grzybicznego (sory nie chce wam obrzydzac) miałam chyba 19 lat to lekarz prywatnie zasugerował że albo moj partner (teraz maz) albo ja cos na boku NOŻ KUŹWA, wyszłam z ciśnieniem 300, a grzybice nie tylko z robienia czegos na boku się pojawiaja! debil i tyle. Poszlam do mojego bo w tym czasie byl na urlopie, pomogł i nie bylo sprawy. Zna cała moja historie wszystkie zabiegi i operacje, znamy sie bardzo dobrze i nie umiem zaufac komus innemu tlumaczyc wszystkiego itp. ja po prostu przychodze i wale prosto z mostu co mi jesta on mi tlumaczy co i jak. No i zmienic tez nie chce, nie jest az tak drogi to raz a dwa lubie go jako czlowieka, nie tylko o tym co mi dolega rozmawiamy. Przy porodzie byl na moja prosbe, czy inny lekarz ktorego nie znam zrobilby to dla mnie? tak ale pewnie za kase.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aghai,pierwsza rzecz- właśnie dlatego ,że jestem w związku,nic nie robię żeby się "zbliżyć" do drka. Chociaż przyznaję,że mnie pociąga . Po drugie-mój nie jest ginem i jest jedynym lekarzem tej specjalizacji u mnie w mieście więc nie mogę zrezygnować z wizyt u niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bierka czytałam Twoje i dziewczyn wypowiedzi i szczerze Wam współczuje tych uczuć, bo jeśli w grę wchodzą Wasze i ich rodziny to z góry skazane jest to na niepowodzenie. I Bierko (sory za to co powiem) ale z mojego punktu widzenia, Twój lekarz bardzo nieładnie się Tobą bawi. Wykorzystuje to, że w jakiś sposób jesteś od niego zależna. Tylko kochana Ty o nim myślisz a jest pewnie sporo pacjentek które traktuje tak samo jak Ciebie. Czuję, że nawet gdybyście miały możliwość zamiany na innego lekarza, godnego zaufania i równie dobrego w swym fachu to i tak szukałybyście kontaktu z tym, bo trudno się wyzbyć kogoś kto siedzi nam w głowie. Przestrzegam Was tylko, że jeśli do czegoś dojdzie w czasie jego pracy i ktoś to podpatrzy to mogą być z tego poważne nieprzyjemności. Wiem co mówię, bo sami przechodziliśmy przez szereg pytań, rozmowę z dyrektorem szpitala kiedy zaczęliśmy być razem. Słyszałam raz nawet komentarz na korytarzu kiedy do niego przyszłam, jak kończył pracę "ej a ta nowa tego tego (tu nazwisko) to nie jest ta co pobita przyszła?". Niestety personel często bywa nosicielem plotek, niekiedy opierających się na domysłach. Jakby znalazła się jakaś dziewczyna, która jest w związku z lekarzem to chętnie pogadam, bo mam "tydzień z kafeterią" siedząc chora więc zaglądam w interesujące dla mnie wątki :) Pozdrawiam i życzę dobrych zakończeń historii z panami doktorami ;) " lekarz prywatnie zasugerował że albo moj partner (teraz maz) albo ja cos na boku" Też słyszałam podobne teksty, najlepsze było "bo jakby wszystkie kobiety były bardziej wstrzemięźliwe to nie łapałby tyle chorób". No tylko, że wtedy jeszcze z nikim nie sypiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potrafilbym wybaczyc
zdrade, flirtowanie z kolega z pracy, kumplem z podstawowki itp. ale w zyciu nie wybaczylbym zdrady z doktorkiem. to jest chyba jeden z najgorszych i najbardziej wyrachowanych sposobow na zdrade. ja siedze w domu albo grzecznie w poczekalni nieswiadomy z tego co dzieje sie w gabinecie a moja zona sie kurwi? tak jestescie kurwami i zdradzacie swoich mezow. nie piszcie, ze nie bylo seksu to nie bylo zdrady. zdrada to pojecie wzgledne. zdrada jest zrobienie czegos na co nie pozwolilibyscie swojemu partnerowi. jesli zyjecie w zwiazkach w ktorych NIE MACIE PROBLEMU z tym, ze wasz maz/parnert caluje sie w gabinecie z lekareczkami to serdecznie przeraszam za powyzsze oskarzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Potrafilbym wybaczyc zdrade, flirtowanie z kolega z pracy, kumplem z podstawowki itp. " To bardzo tolerancyjny jesteś ;) Fakt, że (przynajmniej dla mnie) pocałunek to zdrada i istnieje też coś takiego jak zdrada psychiczna. Ale to nie jest wątek moralizatorski. Poza tym jako facet nie rozumiesz tego, że między lekarzem jakim jest ginekolog a jego pacjentką wytwarza się specyficzna więź, bo to jemu jakby nie było powierzamy w opiece nasze najbardziej intymne sfery. Nie popieram zdrad ale rozumiem dziewczyny piszące w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potrafilbym wybaczyc
no niestety nie rozumiem nie jestem wstydliwa osoba ale nie potrafilbym sie rozkraczyc przed obca baba. moim urologiem jest facet mimo iz osobiscie go nie lubie - nie potrafillbym sie przemoc i isc do baby. w sumie jest jeden ginekolog facet ktory ma 'dostep' do mojej zony (ze tak powiem) ale sam sobie na to zapracowal . tzn jest chirurgiem specjalista ktory moja zone 'naprawial' po porodzie. facet ma nieziemskie podejscie, otwarty gabinet, gdy zona ma byc badana sam zaprasza faceta do pomieszczenia z fotelem 'co pan tak sam tu bedzie siedzial my tu tajemnic nie mamy'. taki gin to ok (a kiedys probowal mnie jeden na badanie wyprosic i pewnie przez to sie zrazilem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potrafilbym wybaczyc
no niestety nie rozumiem nie jestem wstydliwa osoba ale nie potrafilbym sie rozkraczyc przed obca baba. moim urologiem jest facet mimo iz osobiscie go nie lubie - nie potrafillbym sie przemoc i isc do baby. w sumie jest jeden ginekolog facet ktory ma 'dostep' do mojej zony (ze tak powiem) ale sam sobie na to zapracowal . tzn jest chirurgiem specjalista ktory moja zone 'naprawial' po porodzie. facet ma nieziemskie podejscie, otwarty gabinet, gdy zona ma byc badana sam zaprasza faceta do pomieszczenia z fotelem 'co pan tak sam tu bedzie siedzial my tu tajemnic nie mamy'. taki gin to ok (a kiedys probowal mnie jeden na badanie wyprosic i pewnie przez to sie zrazilem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potrafilbym wybaczyc
no a co do tego ktory chcial mnie wypraszac z gabinetu to miedzy nami tez: 'zaiskrzylo i wytworzyla sie szczegolna wiez' hehe konowal bedzie mnie pamietal do konca swojego zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"facet ma nieziemskie podejscie, otwarty gabinet, gdy zona ma byc badana sam zaprasza faceta do pomieszczenia z fotelem 'co pan tak sam tu bedzie siedzial my tu tajemnic nie mamy'." O to bardzo fajnie, że ma takie podejście :) Ze mną też facet dość często chodzi ale z innych względów niż strach przed moim romansem ;) Ale jak już wspominałam wcześniej to nasz wspólny znajomy. W większości przypadków gin jest traktowany jak każdy inny lekarz, ale zauroczenia też się zdarzają. Wystarczy, że kobiecie nie układa się z partnerem i znajduje sobie lekarza, który zawsze wysłucha, ale raczej nie odwzajemnia zainteresowania (chyba, że w marginalnych przypadkach). Nie można popadać w skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Aghai bardzo poruszył mnie twoj post. Masz jak to się mówi czystą sytuację. Bardzo dobry człowiek Ci trafił po tamtym złym. U mnie jest podobnie jak u dziewczyn nie ma to przyszłości. Faktycznie mecze sie z tym, ale wiem i tez nie chciałabym Jego skrzywdzić. Zauroczenie jest bardzo nieprzyjemne samo w sobie. Chętnie bym tego uniknęła ale jest. Z moim dok. łączą mnie znajomości i pewne miejsca , pomimo iz jest moim lek. Ale staram się by nasze relacje były w miarę dobre. On bardzo mi pomógł i mojej rodzinie tez. W sumie spoko z niego gość i człowiek. Rzadko takich ludzi spotykam. Wiesz myślę sobie, ze lekarze tej specjalności są bardzo specyficzni. Stad tez wynikają zauroczenia nimi. Co do plotek. Cos w tym jest. Myślę , ze nie jednej osobie by zniszczyły życie. On do wszystkich nastawiony raczej pozytywnie. Co do twojej historii jak to się mówi była przekroczona granica, ale u was to ładnie ułożyło się. U mnie znowu staram się mieć dystans. Nie tak łatwo jest, ale daje rade z tym. Nigdy bym nie darowała sobie jakby coś wydarzyło się. Wole by było jak jest. Potrafiłbym wybaczyć jestes facetem dobrze piszesz, ze lek. powinien dac mozliwosc wejscia facetowi na badanie. I nas jak bylo USG nie bylo problemow. Ten lek.co chodzi twoja zona jest ok. Co do zdrady ja znowu nie chciałabym jej. Wiem do czego to prowadzi. Ja znowu bardzo chce zapomniec i z czasem wychodzi mi. Napisze to co wczesniej im bardziej walczy sie swoja o rodzine tym zauroczenie szybciej minie. Tak uwazam. I warto sie tego podjac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tam bym nie chciała żeby mój facet chodził ze mną do lekarza i to jeszcze był przy badaniu ginekologicznym. Na usg,jak się jest w ciąży -to ok,ale tak na zwykłym badaniu?! Po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klaudia Czasami facet po prostu chce być obecny., jeśli jest ciekawy jak wygląda takie badanie o chyba nie problem ;) Mój chodzi ze mną bo staramy się o dziecko, niestety bezskutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w życiu bym nie chciała żeby ze mna chodzil na badania, kiedys na usg w dodatku dopochwowe w ciazy zawolal mojego meza, nie majac pojecia ze to takie usg myslalam ze ze wstydu sie spale nie ze przed mezem, ale dla niego to nic fajnego ze facet mi tam "cos" robi... niby sie smialismy ale nie bylo to dla mnie fajne badanie... co innego POROD. Wtedy Ok. Ale nie wyobrazam sobie zeby maz za kazdym razem ze mna wchodzil nawet jak stercze na fotelu :o to tak jakbym miala 15 lat i szla ze mna mama i siedziala obok kozła :P siara jak nie wiem :D a na badania nie chodze z mezem i nie siedzi w poczekalni, jakos u nas sie tak przyjelo ze siedza ZAWSZE same kobiety to raz a dwa doopy nikomu nie dalam wiec czy ja wiem czy sie ku..wie...? trzeba odroznic pewne rzeczy, to ze jestem zafascynowana nim jako mezczyzna o niczym nie swiadczy, faceci tez tak maja ze lubia sie obejrzec za jakas kobitka, poflirtowac jak zona nie widzi... u mnie byl pocaluek WIEM O TYM co zrobilam, do niczego dalej sie nie posuwam i nie mam zamiaru, pragne zaznaczyc ze bylo to prawie 3 lata temu, to tez nie zawadzilo zeby dalej miedzy nami bylo fajnie jako pacjent-lekarz. Bo dogaduje sie z nim super i juz. a co mysla sobie inni akurat mnie to nie obchodzi. Pisze tutaj zeby z kims sensownym porozmawiac, inni zdradzaja na prawo i lewo, ja NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bierka, właśnie o to chodzi, facetowi to może się podobać jakaś "laska",nawet jeśli on jest w związku.Już nie mówię o zdradzie tylko o podobaniu się.I nie wierzę,że faceci żonaci czy w związku,nie mają takich myśli!!!! A jak kobiecie,"zajętej",spodoba się jakiś mężczyzna (przypominam,że nie mam na myśli zdrady),to już jest k..wą. Chory i szowinistyczny sposób myślenia faceta!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potrafilbym wybaczyc
no jestescie troche niesprawiedliwe w ocenie sytuacji gdybym flirtowal z jakas kolezanka to przy tym flircie nie wystawiam swojego czlonka do dotykania (sorry, BADANIA) to jest ta roznica. a co do badania gin, hmmm nigdy jakos zona sie mnie nie wstydzila. nigdy nawet temat tego 'co on jej tam robi' nie byl poruszany bo nie jestem 'ciemnym facetem' i wiem co to cytologia, wziernik i do czego to sluzy wiec nie przesadzajmy z tym 'spalaniem sie ze wstydu'. badanie jak badanie i tak w tym mnie zawsze utwierdzala zona wiec nawet glupio by to wygladalo gdybym mial wychodzic na jego czas. gdy ja bylem u urologa i bylem badany to zona tez byla ze mna. nie dlatego, ze boje sie lekarzy ale bylismy u lekarza w innym miescie (70km od nas), siedzielismy w poczekalni razem to i weszlismy razem (po co mialaby siedziec sama??). weszla ze mna, byla w gabinecie caly czas, bylem badany, mialem usg. zona byla bardziej przejeta tym wszystkim niz ja to lekarz jeszcze z nia zartowal zeby atmosfere rozladowac. my z zona znamy sie od lat, nie mamy ZADNYCH tajemnic. wiemy jak wygladamy nago.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×