Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bo to

KOCHANKI II

Polecane posty

Novatorko, Skoro byłas zona tym bardziej dziwi mnie Twoje stwierdzenie \"czegos mu brakuje\". Wiadomo,ze zadna osoba nie ma wszystkiego - to nie znaczy, ze jesli zona nie jest utalentowana pianistka (a przeciez tego mi \"brakuje\" - bo uwielbiam pianistki) to to usprawiedliwia \"uzupelnianie tych brakow\". Natomiast mylisz sie co do mnie - jako nieszczesliwej zony. Zreszta nie zrozumialas mojej wypowiedzi. Nie mialam na mysli ,ze romans to tylko seks - otoz nie. Irytuje mnie tylko stiwerdzenie czy tlumaczenie zdrady jako \"bo czegos mu musialo brakowac\". Co za tanie i zalosne tlumaczenie. Jesli sie zdradza, to przynajmniej nalezy sie przyznac - ze robi sie to bo jest sie egosita, bo sie zauroczylo obca osoba, bo sie pozada cholernie tak ze nie mozna sie oprzec (co poniektorzy nawet nie probuja - ja probowalam). Widzisz jestem mezatka po romansie. Mam cudownego, seksownego meza, a moj eks-kochanke piekna i temperamentna zone. Zadnemu z nas nic nie brakowalo, a jednak ten romans sie wydarzyl. To wlasnie chcialam Ci wyjasnic piszac, ze gowno wiesz o malzenstwie, brakach i zdradzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po prostu kochanka
Kinia- a to już hipokryzja winić zonę za to,że mąż ma kochankę. Zwiazek kochankow, ludzi, ktorzy maja żonow, męzy, musi być ukrywany, bo jest nielegalny, nieakceptowany spolecznie. W każdyym zwiazku pojawiają się problemy. Jesli zamiast je rozwiazywac , facet ucieka w ramiona kochanki- to nie ejst to wina żony. Zdrajcy - tak. Kochanki- jak najbardziej, jesli swiadomie weszla w taki uklad. Wielka milosc? Pewnie ,że przychodzi, ale pzrecież pozniej. nie od razu. Mozna nie dopuscic do emocjonalnego zblizenia się z zonatym facetem. A jesli to anstapi- nalezy wiedziec, ze ZAWSZE jest się tą druga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie Kiniu
To nie świadomość zakazanego owocu. Ale to również niekoniecznie znalezienie drugiej połówki. To po prostu zakochanie, zauroczenie. Takie samo, jakie on prawdopodobnie przeżywał z żoną a Ty z jakimś swoim chłopakiem czy mężem. Ale ten stan mija. W sposób naturalny i nieodwołalny. Zawsze mija. I albo przeradza się w miłość, albo w nic. I takie nic zostawiło po sobie zakochanie Twojego kochanka w żonie. Może rzeczywiście się nie dobrali. A może on ciągle oczekuje tych początkowych motylków, drżenia rąk, wypieków, szaleństwa. I, kiedy ich nie doświadcza z żoną, idzie szukać. Żeby znów poczuć, zasmakować, doświadczyć, żyć pełnią. Tylko po jakimś czasie znów to minie. I może znów zacząć szukać. Żeby czuć, że żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po prostu kochanka
Brawo magiczko. Podzielam Twoje zdanie. Jesli już coś się wydarzylo, to trzeba przed sobą przyznać, ze się tak a nie inaczej postąpiło. Ja nie mam cudownego męża, choc jakiś tam jest. Niby kocha, ale tez i postępuje tak,że zaprzecza temu. Oddalilam się od niego emocjonalnie, bo przestalam ufać. Probowalam walczyc o swoje malzenstwo, potem się poddalam. Zyję razem, ale emocjonalnie obok. Z rożnych przyczyn nie chcę konczyć malzenstwa. I z roznych przyczyn jestem z K. Czy jestem szczesliwa? Rzadko. Ale ejstem spokojna i stabilna- to tez jest coś warte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to na co się godzisz
Taka prawda. Jak się ktoś bzyka dla samego seksu, to nie ma mowy o cierpieniu. Ale jak się zakochujecie, oni twierdzą, że Was kochają, ale ciągnie się to latami, to ja tego nie rozumiem :-o Wierzę, że miłość może się trafić kiedy ktoś jest z związku. Małżeństwa się czasem rozpadają, tak już jest. Ale jak się mówi kocham, to chyba trzeba brać odpowiedzialność za to. Z moim M. było tak, że miał żonę i dzieci. Powiedział "kocham cię, chcę być z tobą". No to jak kocha, jak chce być ze mną, to ja rozumiem, że bierze rozwód i układamy swoje własne życie. Dostał czas na ułożenie spraw z żoną i dziećmi, tzn powiedziałam ile jestem w stanie poczekać, bo rozumiem, że mając dzieci, wspólne sprawy, nie mógł tak po prostu z dnia na dzień wstać i wyjść, a po jakim czasie po prostu odejdę, bo ja nie potrafię się dzielić. Nie powiedziałam Mu "masz odejść", powiedziałam "jeśli chcesz być ze mną, to tylko w normalnym, uczciwym związku, a nie w oszustwie". Trwało to pół roku - od Jego deklaracji do złożenia przez niego pozwu. On dokonał wyboru, jesteśmy razem. Normalnie i uczciwie. Aha i nie czuję się odpowiedzialna za rozbicie małżeństwa. Uważam, że kobieta godząca się na bycie kochanką przez całe lata stwarza sama sytuację, w jakiej się znajduje, sama jest sobie winna. Bo chce być tą dobrą, tą cierpliwą, tą wyrozumiałą, w przeciwieństwie do tej wrednej, marudnej, ciągle czegoś wymagającej żony. A wystarczy postawić sprawę jasno, powiedzieć "kochanie, skoro mnie kochasz, ja kocham ciebie, bądźmy razem, koniec kłamstw" I wtedy szybciutko okaże się, czy to miłość, czy zwykłe bzykanko. Można się zakochać, małżeństwo może być niewypałem, ale tkwienie przez lata w kłamstwie jest straszne :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po prostu kochanka
" Masz to , na co się godzisz"- to prawda, co napisałaś. Jednak wiele kobiet nie potrafi postawić sprawy jasno, mimo że chcą byc z kochankiem w normalnym związku. Boja się? Chyba tak- boją się,że on jednak wybierze zonę. I pewnie w 99, 99 % tak się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie było trochę inaczej - k. mnie zafascynował, ale nie zakochalam się, bo moje uczucia do m. były wciaz silne - k. twierdził na początku,ze kocha nas obie...a potem nagle,ze tylko mnie (choc wlasnie urodzilo mu sie dziecko). Wtedy spekalam i zerwalam ta znajomosc -nie chcialam byc z kochankiem...i to jeszcze z poczuciem winy jestem do dzis, ze przeze mnie oddalil sie od zony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to na co się godzisz
Po prostu kochanka, na pewno nie w 99.99 % przypadków, bo jednak wiele małżeństw się rozpada. A kochanką zgadzająca się, pomimo obopólnej deklaracji, na bycie kochanką przez lata po prostu stwarza facetowi możliwość do zdradzania i oszukiwania. Patrząc na to z innej strony - zgadza się być zdradzaną i oszukiwaną, czyli stawia siebie dokładnie w takiej samej pozycji, w jakiej jest żona, którą często kochanka uważa za głupią i niedomyślną. Jeśli romans trwa 2, 3, 4 lata, przecież jest niemożliwe żeby facet nie dawał żonie czułości, seksu, zapewnień o uczuciu. Kochanka daje mu przyzwolenie do grania na 2 fronty. To głupie i nieuczciwe tak wobec siebie, jak wobec tamtej kobiety. A co do strachu... nie wiem w czym lepsze jest tkwienie w bagnie od uczciwego, choćby bolesnego rozstania... Karmienie się ochłapami??? Obrzydlistwo :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonia...
magiczka, Po prostu kochanka, masz to na co się godzisz, podpisuje się pod każdym waszym słowem mimo, że jestem zdradzoną żoną. Kochanką mojego męża była moja przyjaciółka, która perfekcyjnie potrafiła wykorzystać wiedzę o naszym małżeństwie i o tym co mojemu mężowi "brakowało" w naszym związku ;-) (stała bywalczyni w naszym domu, przyłatana ciocia naszego dziecka) Przy konfrontacji i postawieniu sprawy na ostrzu noża te braki jednak okazały się mało istotne i mąż wolał zostać ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tonia..powiedz - nie zalujesz ze sie dowiedzialas? ja sie czesto zastanawiam, czy moj maz chcialby wiedziec..w koncu wyobraznia wtedy nie pozwala zyc zapewne..Ja chyba wolalabym sie nie dowiedziec - jesli moj maz wykrecilby mi podobny numer, a potem zostawil kochanke tak jak ja swojego k.(mowie o przelotnym romansie nie o latach podowjnego zycia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonia...
magiczka nie, nie żałuje mimo, że bolało jak jasna cholera, że mój świat rozpadł się na kawałeczki i musiałam od nowa go składać. Ale dzięki temu dowiedziałam się, kogo przyjmowałam w domu, i wyciągnęłam z tego odpowiednie lekcje. Jedna z nich to, że z koleżanką i przyjaciółką to na kawę do kawiarni a nie do domu. Zdrada mojego męża wiele mnie nauczyła, między innymi tego, że mężczyźnie nie należy w 100% ufać. Ja też się zmieniłam, już nie ma tamtej żonki z przed, teraz bardziej zwracam teraz uwagę na siebie i swoje potrzeby, ( co nie znaczy, że byłam zaniedbana) przestałam być przysłowiową matką polką. I dla jasności, pracuję i jestem niezależna finansowo, nie trzymam się męża kurczowo, miał możliwość wyboru albo ja albo kochanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatracona dusza
czytam Wasze odczucia, Wy (nie wszystkie) macie lub miałyście mężów) ja nie. Szanuję układ małżeński i "udawało" mi się uniknąć takiej sytuacji, być "Kochanką". Jednak los sprawił że nie ominął mnie ten stan. Ja niestety się zauroczyłam...nie umiem podchodzić tak ew. lekko bez uczuć. Marzę ,tęsknię za jego pieszczotami...ale czasem odnoszę wrażenie, że traktuje mnie jak "dziewczynkę na telefon" :((. Któraś z Was napisała że nie natrafiłyśmy na swoją połówkę...tak to prawda...ale dlaczego mam być tymi "drugimi". Hm...ładnie powiedziane pragnienie poczucia "motylków", drżenie, wyczekiwanie a kiedy nagle czekamy na spotkanie a On mówi nie, albo Ja mówię nie...to takie zawiedzenie... Ale nie zawsze możemy być razem... Trudna jest rola żony ale i Kochanki również. :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to czemu
To jest Wasz wybor,ze jestescie kochankami ! Dlatego nie wiem czemu sie skarzycie,ze to ejst ciezkie :O Mozecie to zawsze zakonczyc ... Ja rozumiem,ze mozna pokochac kogos zonatego, tez mi sie to zdarzylo, ale po 3 miesiacach dalam za wygrana, nie wytrzymalam tego psychicznie :O Swieta Bozego Narodzenia mnie przerosly i skonczylo sie :( Jest ciezko, ale jakos potrafie sobie to wytlumaczyc,ze to dla mojego dobra, nie chce zyc nadzieja jak niektore z Was kilka lat, ze cos sie zmieni :O Bo skoro przez tyle czasu sie nie zmienilo to sie nie zmieni :O Zycze Wam duzo wytrwalosci i jaknajszybszego skonczenia tego bagna, bo to ze jemu czegos brakuje lub nie brakuje w zwiazku to nie znaczy,ze musi Was w to bagno pakowac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę o mnie
spotykamy się od 1,5roku. Wcześniej częściej, od kilku miesięcy rzadziej . Dzownimy do siebie często, bardzo często... Spotykamy rzadko. Ale w sumie to nie o tym docelowo chce pisać. Bo nie ma co tego opisywać, jestem(byłam) kochanką żonatego kolesia i tyle. W sumie to mi juz chyba ta fascynacja przeszła. Mniejsza o to. Ale mam narzeczonego. Kochango wsaniałego. I tak sobie mysle czy on tez mnie kiedys zdradzi. Znajdzie sobie młodszą laleczkę i się "zakocha". Widze go przez pryzmat mojego K. Czy on też kiedyś mnie tak oszuka jak mój K swoją żonę. Czy też tak nic nie będe wiedziała jak jego żona i będe tak oszukiwana. Juz teraz mam ten strach, lęk. Może juz mnie zdradza... Zrobiłam się chorobliwie zazdrosna. I co jest smieszne. Kiedyś ufałam mu bezgranicznie. Dokąd sama nie zdradzilam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROZUMIEM KOCHANKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROZUMIEM KOCHANKI
Przetrwałam 2 kochanki meża - może raczej 2 zauroczenia, bo z pierwszą podobno nie było seksu. Nigdy nie atakowałam tych kobiet, chociaż obie znałam, bo pracowały z mężem, walczyłam o uczucia męża, starałam się poprawić nasze relacje, tylko on właściwie się nie starał. Po drugiej kochance złożyłam pozew o rozwód i dopiero wtedy on zaczął walczyć o związek, bo wcześniej był pewny mojej miłości, mojego oddania. Ale rozwód przeprowadziłam. Przez rok dochodziłam do siebie, składałam swoje życie, po roku poznałam kogoś i nawet myślimy o ślubie. Mój eks nie zamieszkał z kochanką, zdziadział, czasami odwiedza go syn i mówi, że tata się stacza. O związek muszą dbać obie strony, ale fakt kochanka może rozwalić największą miłość, tylko, że to jeden z partnerów zdradza, on w danej chwili nie myśli o związku, o osobie która jest jego 2 połówką. Dlatego uważam, że zdradzający popełnia największe świństwo, a kobiet spragnionych miłości, przytulenia, czułości nie brakuje, dlatego tak łatwo jest im kochankę podejść i omotać. Powodzenia dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Pisalam jakis czas temu ze skonczylam z moim K...ale niestety dlugo nie wytrzymalam...znowu to samo..bylo bardzo milo-pocalunki,pieszczoty,wyznania milosci i zapewnienie ze bedziemy razem...nie wiem co myslec,co robic,jak dalej zyc...a myslalam ze juz sie wyleczylam z niego...mylilam sie.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Do Novotaroko-nawet nie wiesz jak Ciebie rozumiem...mam tak samo jak ty...chce odejsc od K...ale nie umiem,oszukuje siebie,meza...ale nie potrafie bez niego zyc...!!!!( bez K. )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Marysia
Marysia, wiem, ze Ci ciezko i td .... i wszyscy wiemy jak jest, ale widać kazda musi sie sprzyc na własnej skórze. Ja Ci powiem tylko tyle, ze kiedyś to pewnie on Cie zostawi, jak bedzie Ciebie pewny. W najmniej spodziewanym przez Ciebie momencie i nie bedzie mu Ciebie zal. A teraz to pewnie ma satysfajce, ze moze Toba manipulowac. Oczywiscie wszystko wyglada, ze jest inaczej, wielka miłosc i td..... Marysiu, zycze Ci zebys sie nie sprzazyła jeszcze bardziej. Ale w to nie wierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnaa kochankaa
pozwolcie ze i ja zostawie tu czastke siebie... nie moge juz dluzej byc z tym sama dla siebie, nie mam z kim o tym porozmawiac, komu wyzalic... Mieszkam za granica z chlopakiem... od kilku lat tworzymy zwiazek, owszem nie zawsze bylo rozowo, jednak nigdy sie nie zdradzalismy, nie oszukiwalismy.... pol roku temu wyjechalismy z polski do pracy. I wszystko sie popierzylo, nagmatwalo...poznalam kogos, zaczelam sie z nim spotykac... chociaz mialam olbrzymie opory, nie chcialam zdradzic to jednak to sie stalo.... i bylo cudownie... seks z tym czlowiekiem obudzil we mnie kobiete, wydobyl skrywana spontanicznosc, namietnosc, odwage...to czego nawet nie bylam swiadoma ze posiadam.. on jest wolny, lecz chce wrocic do swojej bylej, dazy do tego, mimo wszystko spotyka sie ze mna.. ja mam faceta, mieszkam z nim.... jednak regularnie co kilka dni spotykam sie z kochankiem... to nie jest tylko cudowny seks, to sa dlugie rozmowy, przytulanie, wspolne spedzanie czasu... wiem ze to niebawem sie skonczy, lecz nie moge zniesc tej mysli. Tesknie za nim w minute po tym jak od niego wychodze...zasypiam myslac o nim i budze sie... seks z moim chlopakiem nie sprawia mi juz zadnej przyjemnosci, ja chce tylko z tamtym, z tym drugim... Co ja mam zrobic? czasami wydaje mi sie ze kocham ich obu... nie zniose rozstania z kochankiem... wiem jednak ze nigdy nie bedziemy mogli byc razem normalnie.. :( cholernie mi ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Nie wiem do konca czy jest tak jak piszesz...ze ma satysfakcje ze mna manipuluje...mam nadzieje ze sie mylisz...to co jest miedzy nami jest naprawde silniejsze od nas...nie mozemy sie powstrzymac od pacalunkow,przytulania nawet wtedy kiedy moj maz jest blisko...ostatnio byla taka sytuacja...wiemy ze zle robimy,ze jestesmy nienormalni...ale to jest silniejsze od nas...niedawno sie roztalismy ale wystarczyla okazja by byc razem i znowu sie zaczelo...i znowu jest to samo...w piatek byly zapewnienia o milosci a dzisiaj znowu jest cisza...napisalam mu smsa o on nic...juz nie wiem co myslec,co robic...czy on sie mna bawi????gdy go zapytalam to powiedzial ze nie i powiedzial ze niedlugo bedziemy razem...a ja juz nie wiem co myslec........pewnie myslicie ze jestem nienormalna ale tak mi jest zle i ciezko...tesknota mnie zabija powoli...pozdrawiam Was serdecznie i dzieki ze mnie sluchacie i w ogole za to ze nie jestem sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Marysia
Marysia, no jak nie manipuluje Tobą ????????????? Sama opisałas jak to wygląda, wiec to jest manipulacja!!!!! Skoro tak Cie kocha i nie moze sie powstrzymac i td., to co stoi na przeszkodzie, zeby Ci nie odpisac na smsa???? Jawnie olewa Cie i jeszcze pewnie sie cieszy, ze jestes taka naiwna !!!! Marysia, Ty jestes tak zaslepiona, ze nikt Tobie nie pomoze chyba. Przpraszam, jesli Cie obraziłam. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pusty śmiech mnie ogarnia
jak czytam "dobre" rady udzielane jednej puszczaskiej przez drugą a już najbardziej rozbawił mnie tekst o ratowaniu małżeństwa po tym jak kochanek się wypiął na sukę , może zamiast dawać na prawo i lewo trzeba było sie wziąć odrazu za ratowanie małżeństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia29
Nie obrazilas mnie...moze tak to wyglada z boku...z jednej strony wiem ze masz racje,ale jak z nim jestem on tak pieknie sie tlumaczy ze ja mu wierze...chyba jestem zaslepiona ale nie potrafie wygrac ze soba;(((to jest silniejsze ode mnie;((((to glupota czy milosc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Marysia
Jesteś pewnie zakochana, a miłość moze ogłupiać. No pomysl sama, skoro on tak Cie Kocha, to czemu olew, nie odzywa sie, nie pisze, nie liczy sie z Tobą? Czym to tak pieknie mozna tłumaczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysia to nie glupota
ale to tez nie milosc to klasyczny egoizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kinia123456
Marysia i inne kochanki... Jedna z kobiet napisała, ze postawiła sprawe jasno: albo odchodzi od żony, albo koniec.. Rozwiódł się. Gdyby każda z nas miała w sobie tyle siły, wtedy byśmy przekonały sie w 100%, czy oni kochają szczerze... Słowa, że będziemy razem, że juz niedługo itd itp.... to jest ta manipulacja.. my czekamy, a oni cieszą się, że niby wilk syty i owca cała. A to g... prawda! Wiem, że nadzieja umiera ostatnia, ale troche rozsądku na pewno by nam sie przydało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to czemu
Ale Wam nikt nie kaze czekac ... To jest Wasz SWIADOMY wybor,ze pozwalacie na tkie zycie ... Ja nie stawialam nigdy warunkow, poza tym za krotko bylismy razem bym miala prawo stawiac takie warunki ... Ale rowniez nie pozwolilam sobie byc ta druga dlugi czas, w pewnym momencie przyszedl rozsadek i nie dalam soba pomiatac ... Radze Wam zrobic dokladnie to samo, pocierpicie chwile, ale bedzie miec szanse na normalna rodzine a tak to ta szansa Wam ucieka z kazdym dniem coraz bardziej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co piszę
Marysiu , manipuluje Tobą...spacyfikuje Cię emocjonalnie , nie dasz rady..zapewniam Cię.Za bardzo sie angazujesz...takie zachowanie to norma...będzisz cały czas zastanawiała sie , co znaczy to milczenie , po tych wyznaniach.... Zycze wytrwałości.... naprwade daleka droga przed Toba, trudna i bolesna , ale kiedys zrozumiesz...NIE WARTO..zapłacisz za to slono , zobaczysz... cena jest bardzo wysoka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×