Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość NAdPrzepascia
Witam zadziwiajace ja tez jestem sczu7pła długowłosa kobieta brunetka nie che sie chwalic ale od obcych zawsz esłyszalam zejestem ładna interesujaca a dla ex byłam najgorsza z najgorsza jak on to lubil z jademn podkreslac ostania w kolejce do niego płaklam gdy nazywał mnie żydówka bolało bo kogo by ni ebolało ale mineło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NAdPrzepascia
mogłabym zmienic skóre ,zrobic prescep włoaow z ciemnych na blond wsta\wic szkla konataktowego niebieskie a i tak by nic sie nie zmieniło zanim to zroumialam wiele łez wylalam ale uidało sie odzyskacwiare w swa kobie3cosc nie mozna dac sie opetac przez psychola pa ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NAdPrzepascia
Tortilla ] tez musialm czy che czy ni ezadowlac swego ex mialam byc jego zadowalaczka bo tak chcial i konbiec w zamian za obelgi weieczna kytyke histeryczne zachowania musialam dawac mu czego che sama nie wiem dlaczego sie godzilam niezle wypral mi mozg ale jak jzu poisalam zadzialal instynkt samozachowawczy i skonczyło sie pa nie daj sie walcz o swoja godnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NAdPrzepascia
ajuz zupelnie sie pogrzebalam jak ujawnilam mu w dobrzejw ierze ,ze mam temperament od tego momentu za kazdym rogiem czekal na mnie kochanek ,ba paru kochankow na raz kazde sposnienie ,kazde niezdowolenie czy w jego mniemaniu bunt byl spowodaowany tym ,ze wlasnie albo ide albo wracam ze schadzki # lata walenia głowa w mur i skonczyło sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NAdPrzepascia
jak Ty tego nie przerwiesz to zginiesz dosłownie i w przenosni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Wyrzuciłam to z siebie i teraz się cieszę. Strasznie mówić o tym komukolwiek, czuję się jak więzień własnego życia ... Dzisiaj wrócił z pracy i się do mnie nie odzywa oczywiście, karą są zawsze ciche dni! Według niego ja zawsze jestem zła, zawsze coś psuję między nami, widzę tylko problemy, on nie ma przeze mnie chęci do życia itp. Zamilcz kobieto ... Może inny facet by się ucieszył, że się tak domagam bliskości, że mam taką potrzebę i chcę się przytulić, a potem nawet kochać, sam by do tego dążył na zgodę i zrobił tak jak zechcę byle było między nami dobrze ... ALE ON NIE. On ma swoje zasady - MNIE GNĘBIĆ i jak jestem niegrzeczną dziewczynką nie mam NIC. Seksu choćby przez 3 miesiące. A jeśli już to na jego warunkach, kiedy on chce, najlepiej po piwku lub winku, ma lepsze libido, wtedy nie jestem taka odstręczająca ... Dopiero teraz się ocknęłam, po ślubie, mając dziecko ... Najbardziej boję się samotności i szkoda mi pozbawiać ojca mojego synka. Zawsze łatwiej wychowuje się razem z ojcem. Ale kiedy jest taka oziębłość w stosunku do matki. Czego moj syn będzie się uczył i na kogo wyrośnie jako mężczyzna...??? P.S Teść, czyli ojciec mojego męża to przypadek taki sam, czyli wzorzec zachowania, charakter przeszedł na syna...??? Teść ma kochankę i nie szanuje teściowej, prowadzi podwójne życie, a udaje świętego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usuwam
kto wie cos o tabsach na poronienie? jak to zrobi c na lewo..pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kupujesz tabletki na reumatyzm ..arthortec 50..bierzesz 4 pod jezyk ..po 3 godzinach nastepne 4 pod jezyk ...i .,..juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia 🖐️ to się odgruzuj Kochana...czekam. corobić 🌻 słucham ciągle ram-u a jeszcze zakupiłam smooth jazz special edition :D Dzisiaj załatwiłam strasznie ważna rzecz dla mojego syna. Nie powinnam... jest dorosły, ale ta moja odpowiedzialność i widzenie wprzód :O Czy jako życiowy pomagacz, wspieracz, sprzatacz, pocieszacz...mogłam synowi nie pomóc? Chociaż jestem na takim etapie, że już wiem i widzę, że źle robię tak wyręczając i wspierając.... dokładnie klasyka współuzależnienia. Ale chyba nie można się zatracać.... to, że, wiem i z tym walczę i staram się to....chyba nie znaczy, że od teraz to NIC i NIKOMU. Miło mi było, bo mój kolega to zrobił, pomógł (a to duża i ważna sprawa) tak porostu dla mnie, dla Nieba, bo...taka jestem, lojalna. Kiedyś ja jemu pomogłam, teraz jest wysoko.... i pomaga mnie. Czy to nie jest dobra zasada? Pomagać? Wtedy niczego nie oczekiwałam...a teraz przyszedł czas i on mógł mi się odwdzięczyć. Zasada wzajemności....R. Cialdini :D Zadzwonił i powiedział.... Niebo sparawa załatwiona, to dla Ciebie zrobiłem....a ja? Ja sie popłakałam...jak bóbr. A tak chciałam Wam o tym opowiedzieć.... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66 - dziękuję Też (niestety) odnajduję siebie w schemacie opisanym przez Renatę. Od razu przypomniało mi się z jakim myśleniem o sobie weszłam w ten związek - nie uwierzycie, już pełnoletni! (tak stuknęła 18) z czego połowa to płacz, nerwica, depresja, molestowanie psychiczne, kochanka i wóda). A więc, jak zobaczyłam tego królewicza, to już po pierwszej randce wpadłam, a po kilku tygodniach myślałam: nie ważne jak długo ta bajka potrwa (bo za wysokie to progi na moje nogi) ale niech trwa bo jest WSPANIALE. HAJ! ODLOT! Prawdziwy królewicz, na prwawdziwym rumaku i z prawdziwymi stokrotkami - pod moją pracę zajechał szarym fiatem 125p, na tę okoliczność \"pożyczonym od ojca\" - bo wracałam wtedy z pracy o 23:00 I kwiatkach na 100-diniówkę od pierwszej randki pomyślał itd i tp. W okresie godowym - cud-miód! Od początku, SAMA wlazłam w ten związek (w jakim sensie) świadomie z POCZUCIEM NIŻSZEJ WARTOŚCI. Ja wtedy po zawodówce, on student 3 roku, ja z rodziny dysfunkcyjnej - on pełnej. I tylko tyle o sobie wiedziałam - on jest lepszy! Z min uda się to o czym marzysz od dziecka, stworzyć DOM, RODZINĘ. Kurcze, szkoda że tak o sobie wtedy myślałam, że tak naiwna byłam. Z drugiej strony, nie byłabym tu gdzie jetem, taka jaka jestem. Potrzebowałam tej długiej drogi do dojrzałości - mam już 2x18 ;-) Z czego jak pisałam jedne 18 lat z m.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66 - i nadal mimo całej pochłoniętej wiedzy i mądrości i DOŚWIADCZEŃ są chwile gdy nie mogę uwierzyć, jak można być tak podłym i okrutnym dla kogoś z kim jest się tyle, ma się dzieci, mieszka pod jednym dachem. Ze obcy milsi, życzliwsi, pomocniejsi, z większą sympatia i empatią. Świat się mierzy ponoć własną miarą, może stąd ta nasza niereformowalna naiwność?! Niebo - zasada wzajemności jest jak najbardziej ZDROWA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! A tak sobie zajrzałam na forum (podobnie pewnie jak Renta 🌻 - z przyzwyczajenia - w końcu był taki czas mniej wiecej 2 lata temu, ze byłam tu codziennie). Czytam czasami, raz rzadziej, raz cześciej. Miewam czasami nawet pewnego rodzau wyrzuty, że powinnam częściej, aby oddać \"nowym\" to co sama tu kiedyś dostałam! Bo od topiku zaczęło się moje wyzwolenie. Dziewczyny - te na początku drogi, te pytające \"co mam robić, od czego zacząć\" - czytajcie ten topik! Od początku, od końca, od środka, na bieżaco (ktoś niedawno podał link do pierwszej części - polecam). I piszcie, piszcie, piszcie. Bo choć czasami są faktycznie sytuacje, że potrzebna jest natychmiastowa \"techniczna\" interwencja - to są od tego lepsze miejsca: Osrodki Interwencji Kryzysowej itd. Tutaj natomiast jest miejsce gdzie można przenicować swój wyprany mózg. Bo tak naprawdę w głowie, w sercu , musi nastąpić zmiana, aby nastąpiły zmiany w życiu! W naszych głowach! Często dziewczyny piszą \" odeszłabym, ale nie pracuję i nie mam dokąd\". Ozcywiście że taka sytuacja nie ułatwia decyzji. Ale to nie jest cała prawda. Ja byłam i jestem całkowicie niezależna finansowo od M. I co? I nic! Nie odchodziłam, bo nie potrafiłam. Ja np sądziłam (gdy jeszcze z nim byłam) , ze gdyby mnie bił, albo pił, albo zdradzał to bym odeszła od razu jak nic. A guzik prawda! BYły i są tu dziewczyny bite, zdradzane, żony alkoholików. I nic. Tak jak inne odeszłyby natychmiast gdyby miały swoje pieniądze! A to dopóki wewnętzrnie, tak naprawdę JA nie byłam gotowa - to nie byłam gotowa i tkwiłam w toksycznym związku. Czytać topik - to po pierwsze, pamiętajcie! Bo jak sie czyta i pisze, to zaczyna się WIEDZIEĆ. Bo ja np (27 lat w chorym związku) nie miałam pojęcia, ze to co sie dzieje w moim małzeństwie, to przemoc emocjonalna. Gdy sie o tym dowiedziałam bardzo szeroko otworzyłam oczy. Zaczęłąm czytac co sie tylko dało, wszędzie, na ten temat. Chodziłam do psychologa, na grupę wsparcia. I przyszedł moment , ze już bardzo dużo WIEDZIAŁAM, ale niestety wciąż nie czułam. Ale dalej drążyłam i drążyłam. Przyszedł moment że odeszłam. Z ogromnym wsezchogarniającym poczuciem winy. Moze nie byłam gotowa tak do końca?.. CHoć na pewno go już nie kochałam. Cierpiałam straszliwie. To był koszmar, straszny koszmar. Wtedy dużo więcej czytałm niz pisałam. Jakos było mi głupio przyznać sie, ze tak mi cieżko, miałam wrazenie że nie poszło mi jak należy. Dobijały mnie wypowiedzi które raz na czas pojawiały sie od dziewczyn, które już były \"po\" (na zasadzie\" odeszłam i jestem szczęsliwa, polecam\"). Myślałam, ze jednak jest ze mną nie tak - prosze oto inne sobie poradziły, a ja jednak nie umiem. Ale pwooli, powoli, powoli, powoli - zmieniło się i czucie! Teraz właśnie - tak jak Potym - już CZUJĘ! Zdarzają sie cofki - ale coraz rzadziej i rzadziej i rzadziej! Ale ile to trwało! Minęło już prawie 3 lata od wejścia no forum. 3 lata. I wcale to jeszcze nie koniec. Bo owszem odeszłam, ale nie załozyłam sprawy o rozwód. :( I o alimenty. Sama utrzymuję dzieci, i nie mam rozdzielnosci majątkowej. I niby czemu? Jak myslicie? No niby temu, że są jakieś racjonalne powody? Owszem racjonalizuję, ale ja sama. A to że nie mam kasy na adwokata ( mój to taki manipulant, ze bez adwokata obawiam się ze nie dam sobie rady). Mówię sobie, ze jeszcze tylko kupię dywam/pojadę na narty/ skończe wazne zlecenie/ w przyszłym tygodniu - i już pędzę do Sądu. Wmawiam sobie, że nie chcę rozgrzebywać sprawy, bo obawiam sie, ze znów będzie manipulował dziećmi (wyjatkowo wrednie gra dziećmi) - a troche sie uspokoiło w tej materii. I różne inne racjonalizacje. A tak naprawdę - boję się. NIe jestem gotowa. On ma w ten sposób nadal nade mna władzę. Nie mam jeszcze na tyle w głwoie ułożone. Akurat z tym mam problem. I tu pracuję. Bo jak juz wypracuję - no to po prostu zrobię to i tyle! (A moz e tu dostanę jakiegos kopa, co? MOzna by na to liczyć? Byle mocno :) ) Tak to właśnie jest, wszystko tkwi przede wszystkim w naszych głowach! A popełnianie błędów - to po prostu jeden ze sposobów uczenia się. No, tak to sie powymądrzałam ;) Za rzadko ostatnio czytam, nie do końca jestem zorientowana w Waszych konkretnych sytuacjach, aby coś konkretnego napisac do każdej z Was, ale bardzo bardzo wszystkie przytulam! Odpowiem tylko Tortilii - chyba Ty i ja jesteśmy klonami, a nasi M też klonami! Mój mąż (a byłam z nim 27 lat łacznie) - nigdy nie powiedział mi komplementu. Nigdy. I TERAZ widzę (ale to dopiero teraz), ze choćbym sie zamalowała, zaondulowała,zagimnastykowała, zastroiła na śmierć - i tak bym sie tego komplementu nie doczekała! No to ze mna coś było nie tak czy z nim? Pytanie retotyczne, ale odpowiem - z nim!! Tortilla - jesteś OK. Jestes w sam raz. Zapewniam Cię o tym. Dla wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytajaca9999 , jesli chodziło Ci o Tuptusię, to ja:) i nie wstydzę się tego. Wtedy byłam Tuptusią, wiszącą na płocie. Dyndającą w te i we wte. Kilka lat trwało dyndanie, aż wreszcie zdecydowałam się wziąć większy zamach i znaleźć się po drugiej stronie płotu. Nie wiedziałam jak tam jest. Ale przecież nikt nie wie czy będą róże czy kolce. Ja już wiem. Po drugiej stronie są i róże i kolce. Ale to dobrze. Po tamtej stronie była przewaga kolców. Dziś dalej jestem Tuptusią. Ale dzisiejsza Tupta jest świadoma siebie, swojej wartości. Bywa bardzo twarda. Ale nie mściwa. Ja nie przeszłam przemiany, ja ją ciągle przechodzę. Ja1972, zastanawiam się nad pytaniem , które zadałaś. Z początku nie bardzo wiedziałam jakie potrzeby zapokajał. A teraz chyba mi świta, że jedną i najważniejszą: Ja od dziecka chciałam naprawiać świat. Zawsze pociągali mnie mężczyźni z problemami. Ex od małego nie miał mamy. Zmarła. Miał konflikty ze swoim ojcem, bratem. No, chciałam go zbawić, udowodnić, że wystarczę ja i pstryk wszystko co złe minie... Dziś już wiem , że nikogo poza samą sobą nie mogę zbawić. A jego zachowań nie tłumaczy brak matki, ani konflikty z rodziną. Ludzie się od niego odsuwają, wszyscy po pierwszym zachłyśnięciu się jego pozorną siłą, butą, wszechwiedzą. Odsuwają się, bo nie potrafi wiele, potrafi tylko dużo gadać o sobie, swoich umiejętnościach, koneksjach, znajomościach...blab bla blab. Dlatego odpuściłam. Zajęłam się sobą. Tak jest lepiej. Tak jest zasadnie i logicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby być człowiekiem szczęśliwym i osiągać sukcesy, trzeba być na szczęście otwartym. Co to oznacza w praktyce ? Na przykład człowiek, który wiecznie marudzi i jest ze wszystkiego niezadowolony nie jest w stanie osiągnąć stanu szczęścia i spełnienia nawet gdyby wygrał na loterii i żył w luksusie. Nie dlatego że nie ma on do szczęścia dostępu, ale dlatego że jego własne nastawienie powoduje iż dostrzega w swoim życiu jedynie mankamenty. Za tym idą uczucia, które na pewno nie będą pozytywne i optymistyczne. Z tego wniosek że nasze szczęście zależy przede wszystkim od naszego nastawienia. Pamiętajmy że umysł ludzki kreuje naszą rzeczywistość w taki sposób, aby zawsze poprzez różne materializacje wydarzeń potwierdzać realność naszych przekonań w tym i naszych nastawień. Nie zapominajmy jednak o tym, że świat przejawiony i to, co nas w nim spotyka jest jedynie wynikiem tego, co w naszym umyśle, w związku z tym jeżeli naprawdę marzymy o szczęściu i spełnieniu to nie powinniśmy zapominać o pracy nad sobą i swoim wnętrzem, a przede wszystkim nad naszym nastawieniem. Nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie naszych świadomych nastawień, ale również podświadome programy, z których często nie zdajemy sobie sprawy, a które się również materializują. One są znacznie ważniejsze ponieważ w rozbieżności pomiędzy świadomą sugestią a podświadomym programem wygrywa podświadomość. Tak najczęściej kończą się działania tych ludzi, którzy coś chcą osiągnąć a ciągle im nie wychodzi. Dobrze byłoby zmienić podświadome przekonania, te, które sabotują nasze działania na takie, które są zgodne z nami i naszymi zamierzeniami. Szczęścia i spełnienia powinniśmy szukać przede wszystkim w swoim wnętrzu i pracować nad urzeczywistnianiem tych cech, które składają się na szczęście. Możemy pracować nad tym wszędzie, gdziekolwiek jesteśmy, także za granicami naszego kraju. A kiedy zaczniemy je urzeczywistniać nawet częściowo, łatwo można będzie ich doświadczać - umysł poprzez różne materializacje zdarzeń zacznie przejawiać je w naszym życiu. Szczęście i spełnienie jest możliwe dla każdego i każdy ma do niego prawo. Nie jest istotne jak wyglądało twoje życie dotychczas i co w nim „nabroiłeś” . Człowiekowi dana jest umiejętność przebaczania sobie i innym. Dana jest ona nie po to, abyśmy żyli w poczuciu niegodności i winy, oraz poczuciu, że ze względu na nasze przeszłe uczynki obecnie na szczęście i spełnienie nie zasługujemy. Nie istnieje „kategoria” ludzi mniej i bardziej zasługujących na szczęście i spełnienie. W oczach Boga wszyscy są równie i mają takie samo prawo do szczęścia i spełnienia. Ty także. Każdy, kto odnalazł źródła szczęścia i spełnienia w sobie, potrafił w oka mgnieniu urzeczywistnić je w swoim życiu. Szczęście i spełnienie nie jest tylko dla ,,wybranych’’. Jest dla wszystkich, również dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66 - to chyba na podobny etapie jesteśmy. Już wygasło, już wiem jaka jest rzeczywistość, już nie oczekuję i ... umiera moja babcia, a o nie umie mnie nawet dotknąć płaczącej, nie przychodzi mu do głowy żeby pojechać na pogrzeb. Długo umiałam się oszukiwać, ale ta prawda o nim mnie otrzeźwiła. Fakty są takie, że od dawna ma mnie i nasz związek w \"poważaniu\", a TO JA SIĘ OSZUKIWAŁM. To jest ta moja współodpowiedzialność o jakiej pisała Renata11.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
cytuję "nie wierzysz we mnie, masz wizję co do mojej tożsamości, zostawiasz mnie, wierz w internetowe teorie, interpretuj sobie wszytko co się dzieje według własnych stereotypoów.... ja mam dość, powodzenia na GG, naszej klasie innych portali.... zwłaszcza typu: blogi - POTYRZEBUJĘĘĘĘ POMOCY: JAK GO ZOSTAWIĆ.... ??? nie chcę, ktośœ mi tuœuświadomił inną stronę medalu - inną niż Twoja" koniec cytatu No przetrawił - na swoja korzyśc oczywiście. A jeszcze 5 min przed tym e mailem dzwonił i pitu pitu kochanie ble ble do tego był chyba wypity a obiecywał zlote góry że rzuci picie też W sumie to dobrze że sie odzywa - stawia mnie to na nogi i utwierdza że dobrze zrobilam uff byle do jutra byle dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa masz w tubę:D Kobieto będziesz gotowa to kasa na adwokata się znajdzie, a może demonizujesz swojego exa? Może w obliczu sądu wcale nie będzie złotousty, tylko nie bardzo będzie wiedział co i jak powiedzieć. Złudzenia. Film sobie stworzyłaś, bo nie jesteś gotowa na ostateczość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66 – mamy chyba tego samego męża :D „On uważa, że po tylu latach małżeństwa wszyscy ludzie tak żyją. To normalne. Czego ja jeszcze oczekuję - zeby mnie kochał? Kiedyś, na początku to tak, ale to było kiedyś... Powinnam zachowywac się jak normalna kobieta, zająć się domem, dziećmi, codziennymi sprawami a nie filozofować.” – słyszałam to samo! Że czego ja oczekuję chodzenia za rączkę to już było i nie wróci. I jeszcze to o filozofowaniu „Kobieta jak się nudzi to filozofować zaczyna, zejdź na ziemie i zajmij się domem. „Widzisz człowieka, wysoki, przystojny, \"elegancki mężczyzna\" - to cytat, a po raz enty przekonujesz się, że w środku jest pusto. Mąż ? Ojciec ? Obcy człowiek, ukrywający swoje ja. Jednak chcący żyć nadal w ten sposób. No cóż, staram się zaakceptować to jaki on jest. Aby już odpuścić, przestać się tym denerwować.” - to znów mój wypisz wymaluj. Z tą cholerną (wnerwiającą mnie) dbałością o wygląd, pozory i RZECZY, zabawki, gadżety. I jeszcze zaczął ostro pić, sam. Przeraża mnie jakie spustoszenie sieje to w synach. Wściekam się na swój współudział. Jestem DDA – najstarsze dziecko w roli wybawcy/bohatera. Ostatnio w książce Ewy Woydyłło przeczytałam, że to dziecko podtrzymuje za wszelką cenę iluzję, a co za tym na pozór, dla świata w miarę sprawnie funkcjonującą rodzinę i paradoksalnie przeszkadza w uzdrowieniu. Przerażające … nie wyszłam z roli, zmieniłam tylko rodzinę. I zamiast w tej wymarzonej własnoręcznie zbudowanej zdrowej rodzinie, obudziłam się w zbudowanej przez siebie ILUZJI. Boli, przeraża, ale jak pisała Renata11 nie pozwala przejść nad FAKREM do porządku dziennego. Szukam pomocy. Pracuję nad swoim rozwojem. Zaczynam terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek.weroniki
jestem .pozdrawiam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszyscy, opisaliscie sie setnie, widze ze topik w rozkwicie - i o to chodzi. To jest miejsce dla zranionych i szukajacych drogi. I niech tak zostanie. Bardzo madre slowa zacytowala Renta. Moze nie tyle \"madre\" co PRAWDZIWE. Wiele w nich z siebie odnalazlam. Jestem wrecz klinicznym przypadkiem porzuconego dziecka z wszelkimi dostepnymi bonusami. Ale przynajmniej WIEM co ze mna nie tak, teraz wiem, bo przez te wszystkie przeszle lata nie wiedzialam. I to blokowalo mi droge do wyzdrowienia, do \"normalnosci\". Bo jak nie wiesz co Ci jest - jak masz sie leczyc? I wlasnie to przerabialam na ustawieniach. Moje pierwsze dni po urodzeniu. I musze przyznac ze wynioslam z tych ustawien bardzo wiele. Raz - atmosfera tam panujaca. Bylo az gesto od emocji ktore jakby wypelnialy sale w ktorej odbywaly sie ustawienia. Chcialam zaczac od samego poczatku i byla to sluszna decyzja. Moglam ustawiac cokolwiek innego z mojego popieprzonego zycia - ale ustawilam wlasnie to dochodzac do wniosku ze zawsze moge ustawic pozniej cos innego co poczuje ze powinno byc uporzadkowane, z czym do konca sie nie pogodzilam. I odkrylam w sobie cos dziwnego - jakas wrecz tytaniczna sile, sile zycia, jakby na przekor wszystkiemu - ja, bez korzeni, bez poczatkow - stworzylam je od nowa, dla siebie. I nie widze w tym zadnego problemu, nie postrzegam tego jako cos trudnego, nie do przejscia. Ilu ludzi mialo takie \"bojowe\" zadanie - stworzyc siebie od poczatku? Dac sobie korzenie? Nie mialam pojecia ile we mnie jest sily, o wielu rzeczach ktore posiadam nie wiedzialam, nie bylam swiadoma. Podobnie z miloscia w nas - do nas samych. Szukamy jej wszedzie tylko nie tam gdzie ona jest... Ustawienia napelnily mnie spokojem - tzn jest go we mnie wiecej, nie szarpie sie juz, nie demonizuje. Tak jak postanowilam krok po kroku realizuje swoje zamierzenia i szczerze mowiac mam gdzies to co inni powiedza, skomentuja - czy sie zgodza czy nie. Z corka mialam okazje porozmawiac szczerze, jak przyjade w kwietniu pogadamy z mlodszym synem razem. Chcialam zeby pomogla go przekonac o tym ze jesli sie przeprowadzimy to bedzie musial zmienic szkole bo to bedzie z korzyscia dla wszystkich - a przeciez przyzwyczai sie do nowego miejsca. Do meza nic nie dociera, wpusci jednym uchem wypusci drugim. On nie slucha nikogo oprocz siebie - no, moze czasem obcych. Jego problem - bo nie moj. Ja sie odcielam emocjonalnie calkowicie. Jest jaki jest i niech sobie taki bedzie. Moje wewnetrzne dziecko nareszcie jest spokojne i nie placze. Ale nadal jest niemowleciem, nie chce dorosnac - jakby chcialo tej milosci ktora mu dajemy (ja i moj niezyjacy przyjaciel, jedyny czlowiek ktory obdarowal mnie bezwarunkowa miloscia nie zadajac w zamian nic) nabrac na zapas. Musi sie upewnic ze ta milosc zawsze z nim bedzie a na to trzeba czasu. Skoro przez te wszystkie lata nie mialo milosci to teraz zachowuje sie jak zebrak ktory znalazl 100 zlotych i boi sie ich wydac... Po ustawieniach podeszlo do mnie kilka osob i powiedzialo: dziekuje. Niektore z nich mnie objely. Tak po prostu. Nie wiem dlaczego ale bardzo mnie to wzruszylo i jakby \"oswietlilo\" od wewnatrz. Widac dostrzegli we mnie cos czego ja sama nie widzialam. Generalnie - ustawienia przyczynily sie do tego iz poczulam sie o wiele lzej, lepiej, pozytywniej; trudno to opisac jednoznacznie. Ale slowo \"lepiej\" jest tutaj najbardziej adekwatne. Duzo lepiej. I chce by to we mnie zostalo, zebym nie zapominala o tym i zeby trwalo we mnie na zawsze. Pozbylam sie resztek rozgoryczenia jakie we mnie bylo. Zupelnie zbedna emocja. Potrafie teraz lepiej obserwowac siebie i wylapywac to co mi nie pasuje, analizowac w kierunku zmiany. A z lzejszych tematow - we srode w nocy spadl u nas sakramencki snieg - jakies pol metra albo wiecej. I kleska zywiolowa, szkoly pozamykane - zima zaskoczyla drogowcow i nie tylko. W poludnie snieg zaczal topniec to znow chlapa sie zrobila i wszedzie pelno stojacej wody. Ale ubaw mielismy po pachy - chlopaki balwana lepily; sniezkami sie praly. Atrakcja na maksa. Internet tez mi kaszlal ale wczoraj mysle sobie - teraz nadrobie, i sciagnelam Mandrive i Vixte najnowsze wydanie (kolejne dystrybucje linuxa); co prawda wcale mi tak sprawnie nie szlo bo mi Mandrive wywalilo w polowie i musialam od nowa sciagac (a to jest 600 Mb). Ale przez noc wszystko mi sie sciagnelo. Tak ze bede miala zajecie bo sobie odpale z plytki i przetestuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972, Anno66 😍 Poszukajcie najbliższego Domu Trzeżwości w okolicy. Celowo piszę najbliższego, bo jeśli pojedziecie na drugi koniec miasta to i tak spotkacie sasiada :D Wasze miejsce jest zdecydowanie w grupie Al-Anon, a także w grupie DDA. Jak poszłam tam pierwszy t0 od razu wiedziałam, że tam jest moje miejsca. Mój mąż jest DDA, a był czas, że myślałam, że także jest alkoholikiem.Alkoholikiem człowiek staje się latami, więc nie ma co czekać na pewność, że mąż jest albo nie alkoholikiem. Wasze miejsce jest zdecydowanie tam. Jedyną zaletą mojej teściowej jest to, że jest alkoholikiem, a ja dzięki temu poszłam na Al-Anon. To mi uratowało życie.I dlatego jestem dzisiaj taka-jaka jestem i nie żyję w ciemnocie i zabobonie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 😍 Wiedziałam, że tak będzie. Nie trzeba buzi wierzyc, ale przymierzyć :D Ja byłam na ustawieniach 4 razy i zawsze mi to dużo dawało. Załatwiałam sobie po kolei swoje traumy. Dzisiaj wiem, że powinnam zacząć tak jak Ty - od początku. A ja skakałam w czasie. Ale to nic. Efekt i tak jest świetny. :D Nie znam nikogo, komu by ustawienia zaszkodziły. Ale jednak uważam, że lepiej jest już dużo wiedzieć o sobie. Wtedy jest bezpieczniej. U Ciebie to już była ugruntowana wiedza. Teraz dołączyły emocje. To świetnie, bo blokada emocji wcale nie jest dobra. Ciesze się. Milczałas ostatnio, a ja wiedziałam, ze sobie układasz. Wspaniale :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rento - od jakiegos czasu wlasnie tak ze wszystkim niemal postepuje - najpierw staram sie jak najwiecej dowiedziec i \"przymierzyc\" jesli cos mnie interesuje i chce w to \"wejsc\" - podobnie bylo z ustawieniami. Owszem, sa zdania podzielone ale ja wolalam na wlasnej skorze sprawdzic. Lba by mi nie ukrecili a stracilabym co najwyzej kase w najgorszym mozliwym scenariuszu. Ale jakos dziwnie liczylam ze te ustawienia w jakis sposob beda pomocne, czulam to podswiadomie - nie ze rozwiaza wszystkie problemy jak rozdzka Harry Pottera - ale ze beda jakims znaczacym momentem, ze cos mi wyjasnia, rozjasnia etc. I okazalo sie ze mialam racje. Mimo calego mojego sceptycyzmu moge stwierdzic uczciwie - te dwa i pol dnia daly mi wiecej niz dwa lata na terapii. Na pewno sa takie osoby ktorym nic nie daly ustawienia - i OK. Przeciez nie wszystko kazdemu pasuje, trzeba sobie dobrac to co nam pomaga. I juz. Byli tam ludzie ktorzy tez nie pierwszy raz sie \"ustawiali\", byli tacy ktorzy przychodza obserwowac i to tez im wiele daje; byli tacy jak ja - pierwszorazowcy. Tylko kilku mezczyzn - chyba 5 albo 4. Prowadzil Niemiec, jakis wybitny specjalista od ustawien. Nie zauwazylam jakichs nawiazan patriarchalnych (jak czytalam w niektorych wypowiedziach \"przeciw\") - jedno co mnie uderzylo to w jednym przypadku - gloryfikowanie szacunku do rodzicow, ale to mnie nie dotyczylo (ustawiala sie mloda dziewczyna) wiec przeszlam nad tym. I podkreslanie znaczenia rodziny, korzeni itp - ja tego nie czuje bo nie mialam korzeni jako takich ale mnie to jakos nie boli specjalnie. To sie odnosi do wiekszosci i OK, w porzadku. Teraz chcialabym ustawic swoja rodzine adopcyjna. Ale moze dopiero za jakis czas. Niech te biezace ustawienia jeszcze sie we mnie \"uleza\" i dojrzeja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill, Renta, Ja1972, duszek 🖐️ Dla wszystkich bez wyjątku wielkie 👄. No, przywitałam się, a teraz sio do miotły i mopa. Mam nadzieję , że uda mi się dziś zaglądnąć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mężatką od 16 lat.Mam 5-ro dzieci.16,15,13,8 lat i 13 miesięcy.Dzieci raczej planowane nie były, ale pan mąż nie lubi się zabezpieczać, a ja na pigułki nie zawsze mam kase.Jestem poniżana, wyzywana przy dzieciach, na każsym kroku słysze ze jestem zerem.Nie mam przyjaciół bo pan i władca sobie tego nie życzy.Sporadycznie gdzies wychodze , bo mi nie wolno.On decyduje o wszelkich wyjsciach, zakupach.Dzieci wychowuje sama, on się nimi int4eresuje tylko wtedy jak mają mu w czymśpomagac. Zadbał o to aby wszystko należało tylko do niego: dom , samochód , konto w banku,itd. Jestem darmową sprzataczka, kucharka, praczka, niania... Nie mam siły dłużej tak zyc, ale to nie takie proste, nie zostawie mojego malenstwa.Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynko - nie wszystko nalezy do niego, to tylko na papierze - sa dzieci a Ty z racji bycia zona masz prawo do czesci posiadanego, wspolnego majatku. Dowiedz sie szczegolowo od kogos kto zna sie na prawie - dla samej siebie, zebys nie czula sie bezradna bo nie jestes. Skontaktuj sie z Niebieska Linia. Zrob cos zeby zmienic sytuacje. Maz mysli ze tak Cie juz utemperowal, upieprzyl w dzieci - ze nic nie jestes w stanie zrobic. A Ty tez w to uwierzylas. Nieprawda! Masz prawo zyc w spokoju i szacunku. Nikt nie ma prawa Ci ublizac, ograniczac wolnosc i srodki materialne! Juz pierwszy krok zrobilas - napisalas tutaj na topiku. Teraz czas na dzialanie. Nic nie zaszkodzi ani nic nie kosztuje skontaktowanie sie z jakims centrum do walki z przemoca w rodzinie - chocizzby ze wspomniana Niebieska Linia. Masz internet - poszukaj w nim kontaktow. Sciskam Cie mocno i zycze sily oraz wiary w siebie 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renatko - terapia, którą zaczynam, to właśnie terapia dla współuzależnionych, czyli rodzin alkoholika. m. to alkoholik-niebieski kołnierzyk, mój ojciec był \"niebieski ptak\". Przez większość czasu utrzymywany przez mamę, wiecznie poszukujący pracy - w realnym PRL-u :D Więc sama długo \"wypierałam\" choć miam doświadczenia jako DDA. Po za tym jest przemocowcem - molestującym psychicznie. To było pierwsze, albo zaraz po kochance :( Stąd moje tu pojawienie się, jesienią 2005. Pierwsze moje pytanie brzmiało: czy to już przemoc - odpowiedź Idalki i innych brzmiała TAK. Ja sobie tu posiedziałam, ogrzałam się, wsparłam i poszłam w świat, sama stawiać czoła. I zapomniałam (wyparłam), że on jest przemocowcem. Kolejne przebudzenie nastąpiło na wiosnę 2008. Taką diagnozę usłyszałam w ośrodku pomagającym kobietom z takim problemem. Jeszcze potrzebowałam potwierdzenia tych słów od koleżanki-psycholog. Dopiero wtedy PRZYJĘŁAM prawdę. Poszłam na grupę wsparcia. Błam raz - nie czułam się gotowa do DZIAŁANIA. Nie wiem dlaczego to tak działa. Może to te SILNE MECHANIZMY OBRONNE, o których mówiła mi ostatnio p.psycholog. Dlatego chirurg się sam nie zoperuje, a psycholog nie przeprowadzi terapii. Szukam prawdy, a ona mnie przeraża i .... uciekam. Czyżbym nadal siedziała na płocie? Nie już nie, ale jeszcze stoję pod płotem, ostrożnie rozglądam się co jest po tej stronie i nasłuchuję, czy z tamtej się nie zmieniło. Tuptusiu - tak szczotka i mop, gotowanie... Proste czynności dla rąk, są też wyzwoleniem od \"pętli myślowych schematów\". Biorę się więc do roboty i ja. Z radością. Z przyjemnością. ❤️ dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna - bo jak spojrzy sie z boku to wyglada fatalnie. Az sie czlowiek sam sobie dziwi: co, to ja w tym tkwie? W tym lajnie? Czlowiek - zarowno kobieta jak i mezczyzna - ktory szanuje siebie (i innych) nie tlumaczy swojego durnowatego postepowania tym ze: pracuje, inni tak robia itp. Nie klamie bo nie musi - postepuje zgodnie z wlasnymi zasadami a jedna z nich brzmi byc ze soba w porzadku i byc w porzadku z najblizszymi, tymi ktorzy mi ufaja. Niestety, przez te wszystkie przeszle lata nie sluchalam swojej intuicji, negowalam wlasne wymagania w stosunku do ludzi minimalizujac je bo... No wlasnie. Bo. Bo nie jestem zadna ksiezniczka zeby miec wymagania, wymagania to sa chimery, kaprysy a ja zyje w realnym swiecie. Chyba z domu to wynioslam. Nie wymagac za duzo bo to nie uchodzi, jakie ja wogole mam prawo wymagac? Kim ja wogole jestem zeby wymagac? I wydawalo mi sie to jakies niestosowne miec wymagania w stosunku do innych ludzi. Jakbym uwazala sie za lepsza od innych... Pamietam jak matka czesto opowiadala o takiej jednej kobiecie z naszej dzielnicy: o, ta to jak mloda byla to wybierala, przebierala i patrz - stara panna zostala. Jakby to \"wybieranie i przebieranie\" (czyli w moim wolnym tlumaczeniu wymagania w stosunku do osob potencjalnie bliskich) mialo stanowic zrodlo pozniejszych nieszczesc i samotnosci. A ta kobieta wcale nie wygladala na nieszczesliwa; zadbana, modnie ubrana. Ale \"stara panna\" bo szukala ksiecia z bajki zamiast zgodzic sie na byle lachudre. I ten obraz napietnowanej spolecznie starej panny plus wmowienie mi ze nie dam sobie rady sama, ze sama jestem nikim - wylaczyl moja opcje wymagan w stosunku do przyszlego partnera. Na dzien dzisiejszy jak spojrze na ten chlam z ktorym sie zadawalam (minus kilka sensownych ale przypadkowych casusow) to mam ochote zapasc sie pod ziemie ze wstydu :D Teksty typu: nikt cie nie bedzie chcial jak taka czy taka bedziesz (mialo to przyniesc skutki wychowawcze) - jakby to \"chcial\" bylo najwazniejsza rzecza w zyciu, szczytem osiagniec. Taki nacisk kladziono na to zeby ktos nas \"chcial\". Dziewczynki powinny z rodzinnego domu wyniesc przekonanie ze same w sobie sa wartoscia, ze maja prawo do wymagan wobec partnera jako ze same sa wartosciowe; a jak nie trafi sie nikt odpowiedni to jest calkiem w porzadku isc samej przez zycie - i to tez jest wlasciwa droga. Nie jest niczyim przeznaczeniem, niczyja determinacja - zyc w zwiazku - byle jakim, byle w zwiazku. Mamy prawo do wyboru. Pozycie w zwiazku nie jest koniecznoscia zyciowa wszystkich ludzi - i tutaj nalezy zmienic stereotyp wciaz pokutujacy w spoleczenstwie. Zwiazek to nie przymus ale dobrowolnosc pod warunkiem ze spelnione sa wymagania obu stron. Teraz to wiem, jak mam juz swoje za soba. Coz - uczylam sie metoda prob i bledow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
dziewczyny czy usawienia to to samo co konstelacje? wybieram sie właśnie na to i myślałam że najpierw rzucę na szalę temat z m ale mowicie że trzeba zacząć od początku? a możecie wyjaśnic dlaczego? chyba wolałabym ustawić najpierw to bo to dzieje się na bieżąco a z przeszłością jakos sobie już radzę dajcie znać please

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
witajcie zwlekłam się z łózka na siłę do Was poczytałam i wracam do łóżka nie chce mi sie żyć nic mnie nie cieszy mam teraz najgorszy moment jakas siła pcha mnie zeby zadzwonic ta sama siła która wczoraj kazała mi go śledzić przez p[rzypadek go zobaczyłam ja jechałam autem on swoim i kawałek jechałam za nim ale chyba mnie nie zauwazył bo zaraz skręciłam i wróciłam do domu cała się trzęsłam CO JA WYPRAWIAM NA POCZĄTKU BYŁAM ZDETERMINOWANA I MYSLAŁAM ,ŻE MI DOBRZE IDZIE ALE TERAZ WIDZĘ ŻE JEST KIEPSKO ZE MNA BARDZO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×