Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

A ja chciałam podziękować wszystkim, zwłaszcza oneill i inna_ja - Wasze słowa trafiły do mnie jak niczyje inne. Dziękuję za wsparcie i wskazówki. Czytałam je od razu, ale nie miałam chwili, aby coś naskrobać... Fajnie, że jest ktoś, kto nie traktuje mnie jak dziwoląga i nie patrzy ze zdziwieniem na moje myśli. Nie sądziłam, że jest nas aż tyle. Ktoś wcześniej napisał, że na żadnym topiku nie znajdzie się takiej analizy jak tutaj... I dobrze, że jest chociaż jedno takie miejsce... Napiszę jeszcze tylko, że staram się wybrać do psychologa. Staram się-bo są komplikacje w umówieniu wizyty-moja praca na zmiany, planowany urlop pani psy., praca osoby, która ma się tam ze mną udać - żeby było śmieszniej będzie to brat mojego eks :D. No a poza tym nadal wszystko się komplikuje... pojawiają się nowe fakty, które dobijają-niekoniecznie związane z uczuciami do mężczyzny... Już nawet ten problem w umówieniu wizyty przyprawia mnie o... Aaaaaaaaa!.... I już jestem cichutko. Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobre :D. Mi wyszło tak: To twój procentowy współczynnik idiotyzmu wynosi: 60 % Czyli jesteś mądrzejszy od 40% ludzi, brawo! - też mi pocieszenie hehe :D. Klątwę sporządziłam dla mojej kierowniczki, ale wolę nie wiedzieć, jaka byłaby jej reakcja ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skad ten strach przed upublicznianiem? Oczywiscie z dziecinstwa. Kazda z nas dyskutuje tak jak poradzila sobie ze swoimi problemami z dziecinstwa. Oneil jest dyplomatka bo tego wymagalo jej dziecinstwo aby wogole przetrwac... moglaby ona sie postawic swoim rozicom a mialaby terror. Pozostalo jej ostrozne stapanie wokol problemow i ludzi. Choc ostatnio z zachwytem zauwazylam jej kilka zdecydowanych wypowiedzi bez nadmiernego obwijania w bibulke. Yeez ❤️ byla bita i ponizana przez matke; nauczyla sie byc twarda. Gdy dorosla to wyzdrowiala poprzez rozliczenie doroslych z wszystkiego co jej uczynili.... pewnie usilowali bagatelizowac, obracac fakty, manipulowac wypowiedzi...ona na to nie pozwolila i dalej nie pozwala .. wie jakie niebezpieczenstwo czycha w czyms takim.. Renta przeszla co przeszla i rowniez odkryla, ze najlepsza metoda na zdrowe zycie jest prawda... glosne jej mowienie bez wzgledu na to czy zrobila cos dobrego czy zlego. Consekfencja od najmlodszych lat bronila matki i rodzenstwa poprzez bycie twarda i potrafila sie postawic do pijanego ojca i wygrac... Jestem inna od wiekszosci DDD bo moj pijak ojciec nigdy mnie nie uderzyl, nie zwyzywal, wstydzil sie mnie... I pozostala mi po tym ogromna odwaga... Nie boje sie mowic glosno o tym co widze i czuje.. nie boje sie kwestionowac najwiekszych autorytetow. Gdy po raz pierwszy zaczelam tu taj pisac bylam otoczona przez wiekszosc z tutejszych forumowiczek oceanem wrogosci. Renta za mna nie przepadala. Corobic radzila mi, abym usunela sie w cien... a teraz czuje, ze corobic troche mnie lubi, mysle, ze troche jej pomoglam, a ona mi zaimponowala tak strasznie tym gdy mapisala glosno i wyraznie, ze czuje sie okropnie, gdyz nie kochala swojego syna po urodzeniu tak jak powinna... a ja ponownie zrozumialam, ze wolno nam czuc wszystko : milosc, nienawisc, brak milosci, zazdrosc, lek, radosc, bol Nauczylam sie wlasnie tutaj, ze nalezy tym uczuciom pozwoloic przez siebie przejsc i w ten sposob sie od nich uwolnic. Nie ma znaczenia co czuje - ma znaczenie co zrobie pod wplywem tego uczucia. Corobic zrobila dla swojego syna wiecej niz niejedna tzw. kochajaca matka. A ja przez lata budzilam sie z lekiem w zaladku, a od kilku miesiecu cisza. Budze sie spokojna i uwierzyc nie moge, ze niektorzy ludzie tak mieli przez cale zycie. Ewa napisala, ze Yeez prowokuje te nagonki na nia a ja z Renta jak to stado owiec za pania matka. Chyba wiem dlaczego Ewa tak sie czuje. Ona jak i kilka innych pan odbieraja te nasze wypowiedzi jako atak, jako nienawisc... a to nie jest nienawisc to jest zwykla, ludzka jtroska. Ja osobiscie Ewe bardzo lubie... od poczatku zalozylysmy, ze mamy inne formy wypowiedzi... ja konkretnie - ona haftuje.. Tak jak syn Ewy nie rozumial jej i nie widzial jej staran, aby mu pomoc. Zdenerwowal sie na nia nawet tak, ze Ewa wyladowala na scianie i miala siniaki. Tak mysle Ewa nie rozumie mnie. Ona sadzi, ze ja jej chce zaszkodzic.. W zadnym wypadku.. ja chce Ewie otworzyc oczy. Wiem, ze ona mnie o to nie prosi... ale siodemka mnie tez nie prosila, ani Corobic, ani Paolka .... a wydaje mi sie ze troche im pomoglam... nie glaskaniem a kontrolowanym zderzeniem sie z prawda.. Nie. nie mam patentu na prawde.. Ale z boku naprawde lepiej widac. Tak czesto czytam tutaj - niech kazdy pisze to co czuje. I ja to robie. Ja pisze to co czuje i to co widze. Sadze, ze gdyby oneil wychowala sie w moim domu to dzisiejszy ton jej wypowiedzi bylby bardzo zbliziny do mojego. Gdybym ja wychowala sie w domu oneil to pewnie do zycia i do tanca zblizalabym sie na palcach. Oneil, kochana mam nadzieje, ze nie odbierzesz tego jako czepiania sie ciebie. Please.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholipa :( Juz po raz kolejny zarzucasz tutaj komus bycie toksykiem. Jest takie trafne angielski powiedzenie " It takes one to know one". Na ogol klamca szybko innych obwolule klamca.. a zlodziel pierwszy krzyczy .. kradziez..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia.. Pozwol, ze cie zacytuje \" Ponoc wedlug niektorych wierzen dusza dziecka wybiera rodzicow i rodzine, zgodnie z tym co ma do przepracowania\" Wlasnie cos takiego uslyszalam kilka miesiecy temu i zaczelam o tym myslec... Ja jestem tak bardzo rozna od mojej rodziny.. jak w tej bajce o brzydkim kaczatku.. zawsze czulam sie obca i zawsze w obowiazku zbawiania mojej mamy i reszty rodziny.. Co tez ja przeskrobalam w poprzednim wcieleniu, ze musialam teraz przechodzic przez taka dysfunkcje? :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfencja 😍 Pewnie masz dużo racji. Oneill i cztery umowy też. Każda z nas jest inna. Różnica jest taka, ze wiekszość z nas po prostu przyjmuje to, co pisza inni. Zastanawia się, potwierdza albo nie. I dlatego to nie jest problem. Problem jest wtedy, gdy tak jak Ewa zaprzecza się temu jednocześnie przenosząc na tego mówiącego \"winę\". Ale to jest tylko problem Ewy, a nie mówiącego. KIEDY UCZEŃ DOJRZEJE TO I MISTRZ SIĘ ZNAJDZIE Ja swoją rolę widzę jako pokazywanie lustra i cierpliwe czekanie na efekt. A poniewaz tej cierpliwości nie mam, to widac muszę ją w sobie ćwiczyć :D Ostatnio dostałam nauczke z czterema umowami. 😍 Ja naciskałam, w sumie niepotrzebnie, bo ona miała swoje tempo,Wywarzałam otwarte drzwi. i nagle poszła jak burza. ale nie dzieki mojemu naciskaniu. :D Nie chcę jednocześnie ranic nadmiernie, chociaż wiem, że bez tego sie nie da. Ewa jako jedyna tutaj, ma ogrom ciepła i akceptacji, bezwzględnej akceptacji. A to dla najbardziej chorych, najbardziej deficytowy towar. Brak jej tylko akceptacji dla luster. Ale i ona przyjdzie. :D Ja deklaruję, że nadal będę wystawiała lustra, bo skoro tak własnie postępują terapeuci, to widać jest potrzebne. A ja jak wiadomo nie wywarzam otwartych drzwi. Ale będę bardziej stonowana. Mam zaufanie do tego, co piszecie. Uważam, że z boku lepiej widać. Ale jeśli ktoś idzie w zaparte, to jego prawo i jego problem. Poczekam na następne wystawianie lustra. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja - moge sie tylko odbniesc do slow o sobie. Trafilas bo tak wlasnie bylo a ja tego nie ukrywam. Z tym ze owo delikatne stapanie dotyczylo wszystkich aspektow zycia - w szkole takze. Terror mialam za plecami na kazdym kroku i czasami nie trzeba bylo nawet sie narazic. Czasami nawet sluszne slowo czy postawa wystarczyla zeby oberwac - bo w danym momencie owa postawa nie bylka wlasciwa. Teraz to lepiej rozumiem i zastanawiam sie jak ja to przetrwalam, taka nienormalna sytuacje - jak nie stalam sie jakims pokreconym psychicznie potworem szukajacym zemsty na calym swiecie ;) Stad moje wywazenie - stad moja czesta rola negocjatora, rozjemcy. Bylam w tym bardzo dobra. Podobnie jak w uslugach - bo jesli jestes uslugodawca nie istniejesz jako osoba z potrzebami ale zaspokajasz potrzeby innych. Ale to sie zmienilo - wlasciwie sie zmienia, jest to stan progresywny. Od kiedy zrozumialam ze to co przezylam w dziecinstwie nie ma prawa zniszczyc mi zycia, postawic na offsajdzie (tzn sama sie tam postawilam). Ale jest tez druga przyczyna dlaczego unikam ostrych wypowiedzi - wiem co znaczy cierpienie, wiem jak sie czuje osoba zraniona slownie. Nie chce byc tego przyczyna - nie chce myslec ze kogos zranilam swoja brutalna wypowiedzia. Niestety, tutaj jestem jeszcze nadwrazliwa. Dlatego moge powiedziec to samo a innymi slowy. Owszem - zgadzam sie z tym ze nieraz niechcaco nawet kogos zranimy tak samo jak chodzac po ziemi rozdeptujemy mrowki. To jest tzw collateral damage :) Wlasciwie chcialam powiedziec jedno - tutaj dziewczyny sa bardzo wrazliwe na konsekwentnosc wypowiedzi i postepowania, na adekwatnosc osoby wypowiadajacej sie - w szczegolnosci autorytatywnie. Nauczylo ich to zycie w dysfunkcyjnych rodzinach a takze z toksycznym partnerem. Sa tez bardzo spragnione potwierdzenia wlasnej wartosci, akceptacji. Takie zwiazki wyjalawiaja, powoduja wycofanie i lek przed kolejnym ciosem. Dlatego czesto stajemy sie podejrzliwi co do intencji. Zgodze sie rowniez z tym ze niektore z nas potrzebuja konkretnego postawienia do pionu jak sie za bardzo plawia w uzalaniu nad soba bo co za duzo to niezdrowo a mozna lacno wpasc w pupapke \"jestem taka biedna i nieszczesliwa a caly swiat ma mnie za to holubic\" albo inne nie mniej atrakcyjne postawy zyciowe ktore nic nie wnosza a wkur*iaja innych. My tutaj chcemy sobie nawzajem - i sobie samym - pomoc. Czesto to co pisze odnosi sie rowniez do mnie. Piszac, werbalizujac moje mysli - latwiej je rozumiem i przyjmuje. Dzielac sie - moge tez komus jakis pozytek sprawic. I chyba dlatego sa jakies tarcia ze my wylapujemy niektore sprawy z wieksza starannoscia. I zle reagujemy na tlumaczenia. Osobiscie jak widze ze ktos sie tlumaczy to lampka mi sie zapala ;) Consekfencjo - dzieki za te slowa. Od pewnego czasu WIEM ze moge byc brutalna w wypowiedziach (przez te wszystkie lata wiedzialam ze nie moge, ze zostane za to ukarana, ten terror stal za moimi plecami choc juz nie istnial, byl w mojej wyobrazni) ale tego nie robie. W polowie wiec jest to nawyk - a w polowie swiadomy wybor. Nie czuje sie dobrze z taka postawa (wyprobowalam, to tak jakbym nie ja sie wypowiadala). Mam natomiast, i wiem to przez caly czas - nadal problemy z zaufaniem w sensie ogolnym. Mialam odkad pamietam problem z otwarciem - i wlasnie to sobie uswiadomilam jak bardzo bywalam zamknieta na ludzi. Z obawy ze to wykorzystaja przevciwko mnie bo innej postawy nie znalam. Nikt nie pokazal mi zaufania, ze tak mozna, ze tak jest lepiej - i teraz sama sie tego ucze. Wiem ze prowadzi to do psychicznego komfortu. A taki brak otwarcia z pewnoscia uniemozliwil mi zblizenie sie do ludzi z ktorymi moglabym tworzyc dobre, nietoksyczne zwiazki (nie tylko partnerskie ale kolezenskie, przyjacielskie itp). Bo pewnie dla tych zdrowszych poprzez swoje zamkniecie (pod pozorami otwartosci) bylam toksyczna. Pisal ktos ze sa tacy ktorzy wszystko co czytaja przyjmuja na wiare, biora dla siebie - wszpolczuje im smietnika jaki musza w sobie miec, i chaosu. I zagubienia... Pocieszeniem jest to ze z mgly sie kiedys wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość medlion
stuk-puk ja ja Ciebie rozumie Pewnei jestem starsza od Ciebie ,i szanse na stworzenieciepłego ,zdrowego ,normalnego związku juuz sa małe..ale jak Ty Tesknie za czymś tak waznym w zyciu kazdego człowieka...Ci co wychowali sie w domu "normalnym"pewnie nie wiedzą jaki skarb posiadali.....Ja jak Ty tez czułam emocje do Kogos kto mnei oszukał..tak perfidnie ,chamsko ,nawet nie wiedzilam ,ze w dzisejszym swiecie na tym polega dążenie do celu....i co "podniosłam "się tutaj....Dziewczyny mi pomogły, poleciły ksiazki ,ktoe mi uswiadomiły niektore rzeczy,prawdy,,i wiesz co najgorsze on sie do mnie jeszcze odzywa chwalc sie ,ze był niedaleko mnie własnie z ta inna kobieta ...nie wiem poco?chciał mnei zdenerwowac,pognebić,,,troche mu sie udało...jeszcze miesiac temu bym wyła i obwiniała siebie ,ze jestem do niczego ,ze wybrał tamtą...a tak było mi troche smutno ale nie dałam poznać po sobie ,,,nie dałam mu satysfakcji a wg mnie pewnie znów chciał mnie pognębic ,nie wiem ....chciałam zareagowac ostro dzis..ale spasowałam....Przeczytałam sobie ksiazke "rozmowy z Bogiem"-polecam..Potega podswiadomosci" i obejrzałam "sekret" i troche poogło.....ale trwało długo ...tez powinnam odejsc wczesniej a nie narzucać sie ,tłumaczyć sie ...no ale teraz juz zapozno ...kolejne bezsensowne doswiadczenie ..NIGDY WIECEJ..upokorzenie przez Niego az do bólu...a teraz nawet nie wiem czy go kochałam czy tylko to były emocje ....Wszystkie bardzo pozdrawaim.Mam nadzieję ...,ze każda z nas zdrowieje labo juz całkiem sie uwolniła ....Wiem ,ze trzeb kochac siebie i myslec o sobie ...a skoro miałam tak cale ostanie dorosłe życie ,,to chciałambym wreszcie kochać kogoś wzajemnością ,i dbac nie tylko o siebie..ale cóz...Miłego dnia.I wszystkim ,ktłóre sa Mamami samych usichów i dumy ze swoich pociech...:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medlion
stuk -puk ja tez jestem sama ,tez nikogo nie obchodzę.....i najgorsze jest to ,ze na "starośc"coraz bardziej mnie to przeraza:( ja jestem z Pd Polski...jak gdzieś mieszkasz niedaleo to mozemy sie spotkac..w wiekszym gronie:) która chetna:) mna wakcyjna wyprawę .Zapraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O WPŁYWIE DZIECIŃSTWA NA ŻYCIE DOROSŁE Cierpienie dotyka nas wcześnie, zbyt wcześnie. Często już wtedy, gdy nasze wczesno-dziecięce potrzeby nie są zaspokojone, gdy nie jesteśmy otoczeni czułą opieką, nakarmieni, otuleni i przewinięci. Również wtedy, gdy nie otrzymujemy ciepła, pieszczot, dotyku, uwagi, szacunku dla naszej własnej dziecięcej woli, gdy nie możemy się rozwijać według własnego rytmu lub, gdy nasze dziecięce pytania pozostają bez odpowiedzi i otacza nas mur chłodu emocjonalnego. Dzieciństwo zawsze będzie zawierało elementy cierpienia i frustracji; nawet najlepsza matka nie zaspokoi w sposób doskonały wszystkich oczekiwań i potrzeb swego dziecka. Jednakże to nie przeżywanie frustracji i bólu jest przyczyną zaburzeń psychicznych, lecz zakaz przeżywania uczuć, zakaz wyrażania swej indywidualności, bólu i cierpienia. Upadając, dwulatek boleśnie uderza się w kolano. Płynie strumyczek krwi. I łzy po policzku. Komunikat rodzicielski to najczęściej słowa: „no, przecież nic się nie stało, to nie boli, bądź dużym chłopcem, chłopcy nie płaczą”. W gorszych przypadkach jest tak: „przestań się mazgaić, nie bądź babą, co z ciebie za mężczyzna…” a nierzadko rodzic wymierza ze złością karę za „nieuwagę” lub za brudne ręce czy kolana. Otrzymujemy przekaz, że nasze uczucia są nie ważne, mamy ich nie odczuwać, i do tego jeszcze słyszymy w głosie i tonie dużo pogardy, a czasem jesteśmy karani za to, że czujemy. Przekaz rodziców, docierający do dziecka i zakazujący mu odczuwania jest najczęściej przekazem nieświadomym, mającym na celu uniknięcie przez rodziców odczuwania własnego, stłumionego w dzieciństwie bólu. Nie dostrzeganie cierpienia swojego dziecka jest dla rodziców jedynym i najlepszym sposobem by nie widzieć, w jakim stopniu oni sami cierpieli w zbliżonych sytuacjach. Bezwiednie powtarzają oni to, czego sami zaznali. Dla dziecka niemożność, a w szczególności zakaz wyrażania tego, co odczuwa sprawia, że pojawia się kolejne cierpienie: niemożność bycia sobą. Od tego momentu dziecko zaczyna czuć brak akceptacji dla siebie takiego, jakim jest. Matka ma być zwierciadłem, w którym widzimy siebie. Jeśli ona nas akceptuje to i my zaakceptujemy samych siebie. Jeśli w jej oczach odnajdujemy zniecierpliwienie, złość, wstyd i brak akceptacji to sami siebie zaczynamy odrzucać. Pozostajemy z bolesnym uczuciem pustki na całą resztę życia, choć rodzimy się przecież z wewnętrznym uczuciem spójności. Częstokroć, jako dzieci, musimy odciąć się od rzeczywistości i porzucić samych siebie gdyż cierpienie spowodowane brakiem miłości i akceptacji jest zbyt wielkie. Jest to mechanizm obronny, którego celem jest przetrwanie i przeżycie. Nie robimy tego świadomie, to się w nas dzieje. W jaki sposób maleńki człowiek mógłby przeżyć poczucie bycia porzuconym nie odczuwając rozpaczy i braku nadziei, nie mogąc sam zaspokoić swoich potrzeb? Jest on w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mechanizm obronny polegający na odcięciu się od rzeczywistości pozwala mu przetrwać i nie odczuwać tego piekielnego bólu emocjonalnego. To cięcie jest aktem nieświadomym gdyż dziecko nie potrafi samo zdecydować o tym by zapomnieć owo cierpienie. Ta zdolność czy też raczej umiejętność przeżycia, która rozwijała się przez miliony lat ewolucji jest czymś naturalnym i normalnym u stworzeń ludzkich i nazywana jest wyparciem. Lecz gdy dziecko wypiera swoje cierpienie blokuje jednocześnie swoje naturalne potrzeby i przez to zaprzecza istnieniu części siebie samego. To nieświadome wyparcie i unieważnienie siebie oraz swoich rzeczywistych potrzeb ma miejsce, gdy intensywność cierpienia przekracza próg tolerancji. Dziecko staje się ofiarą dokonanego wyparcia i nieświadomie nadal zaprzecza tej części siebie przez resztę życia. Najboleśniejsze jest zaś to, że stając się rodzicem przekazuje swoje własne zranienia swoim dzieciom. Nie jest w stanie rozpoznać u swoich dzieci potrzeb, które sam, będąc dzieckiem, wyparł. Potrzeba miłości i akceptacji jest tak wielka, że dziecko zrobi wszystko by na tę miłość i akceptację zasłużyć. Wyrzekając się siebie prawdziwego wpatruje się, często z lękiem i niepewnością, w oczy opiekunów, starając się wyczytać z nich oczekiwania, jakie są mu stawiane w niejasny sposób. Rozwija też niezwykłą zdolność wychwytywania sygnałów pozawerbalnych czy też domyślania się oczekiwań rodziców. Wyparte w dzieciństwie uczucia i emocje nie znikają. Uwięzione w dorastającym a następnie Dorosłym Dziecku, zaczynają tworzyć coś w rodzaju ciągłego stanu napięcia, tak na poziomie psychicznym jak i psychologicznym. Napięcie to tworzy przymus prowadzenia ciągłej walki mającej na celu symboliczne zaspokojenie potrzeby miłości, która nie została zaspokojona w dzieciństwie. To, co dla dziecka jest sposobem przetrwania u dorosłego staje się mechanizmem destrukcyjnym. Częstokroć prowadzi do depresji lub lęku. Wszystkie sfery życia cierpią z powodu stłumienia wczesnodziecięcych uczuć: zdrowie psychiczne, fizyczne, związki miłosne, relacje rodzinne, przyjaźnie, sfera zawodowa. W żaden możliwy sposób osoba dorosła nie jest w stanie zaspokoić potrzeb niezaspokojonych w dzieciństwie. Rozwiązaniem tej walki może być jedynie ponowne przeżycie, stłumionych niegdyś uczuć, zablokowanego, od dawna, cierpienia. Biorąc pod uwagę fakt, że zachowania dysfunkcyjne wynikają z emocjonalnego wyparcia, odnalezienie i ponowne odczucie emocji i uczuć są kluczem do rozwiązania konfliktu. By uchronić się przed stłumionymi uczuciami bólu, rozpaczy, porzucenia czy odrzucenia uciekamy w różnego rodzaju zachowania jak alkohol, leki, obsesje miłosne i seks, hazard, pracoholizm, papierosy, nadmierne objadanie się czy inne zachowania. Większość z nich pozwala unikać kontaktu z pustką wewnętrzną i radzić sobie z poczuciem niskiej wartości, izolacji wewnętrznej, nieadekwatności, wycofania. Parę słów o procesie zdrowienia… Stłumione uczucia dopuszczone do świadomości powoli przestają stanowić przyczynę bólu, ponieważ zostają zintegrowane, tj. włączone do świadomości. Postawy i zachowania zaczynają ulegać zmianom, gdyż przestają w sposób nieświadomy służyć tłumieniu. Uwalniamy się od wyczerpującego i ciągłego przymusu zaspokajania wczesno-dziecięcych potrzeb. Teraz można zadbać o zaspokojenie swoich aktualnych, dorosłych potrzeb. Stopniowo zaczynamy przejmować kontrolę nad własnym życiem. Energia w postaci wewnętrznego napięcia, wymagana do utrzymania w ryzach bolesnych emocji uwalnia się i przestaje zaburzać funkcjonowanie organizmu, zarówno w obszarze psychiki jak i w sensie fizycznym. Napięcie w ciele zmniejsza się, co ma wpływ na ustępowanie symptomów psychosomatycznych. Zaczynamy coraz lepiej odczuwać swoje ciało, zaczynamy czuć, że żyjemy. Zdrowienie to połączenie bólu z jego rzeczywistą przyczyną, czyli wydarzeniem zaistniałym w dzieciństwie i pełne odczucie bólu związanego z tym wydarzeniem. Proces ten może być przeżywany wielokrotnie, tyle razy i tak długo jak jest to konieczne dla danej osoby. Wypłakiwanie żalu z powodu porzucenia, gwałtu, maltretowania i innych nadużyć trwa czasami lata. Odwagą jest znalezienie w sobie siły by podjąć ten trudny proces. Gdy przestajemy postrzegać rzeczywistość poprzez pryzmat, zniekształcających ją, niezaspokojonych w dzieciństwie potrzeb, przeszłość staje się po prostu naszą historią osobistą i nie jest dłużej projektowana na wydarzenia aktualne. Stajemy się coraz bardziej świadomi tego, co jest realne Zdrowienie to również danie sobie prawa do tego by być prawdziwym i cieszyć się życiem. Zdrowienie trwa długo, czasem dziesiątki lat. Pierwszym jego etapem jest odstawienie szkodliwych zachowań, nałogów, kompulsji. Dopiero wtedy, gdy nie ma już mechanizmów służących tłumieniu wracają powoli poblokowane w dzieciństwie uczucia,. To tak jakby zdjąć z pełnego gotującej się cieczy, garnka szczelną pokrywkę. Buchnie para. Podobnie jest z uczuciami, mogą nas zalać jak silna fala. Często wtedy istnieje pokusa by sięgnąć po jakiś „znieczulacz”, choćby papierosa, który tak świetnie tłumi nasze uczucia. Ale to właśnie nałogi tak służyły i służą podtrzymywaniu wyparcia. I właśnie dlatego po odstawieniu jakiegokolwiek uzależnienia pierwszym krokiem powinno być sięgnięcie w dzieciństwo, gdzie tkwią przyczyny naszego bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 🌻 🌻 budujemy swoje marzenia .... szukamy swojej drogi ..... uczymy się życia ..... Dla Waszych dłoni ..... by w trudzie nie ustały ... Dla Waszych oczu .... by wybaczały ... Dla Waszego serca .... które bezwarunkowo kocha lub uczy się kochać ... Wszystkim dzielnym i odważnym MAMUŚKOM!!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alice Miller – “Bunt Ciała” \"Nie musisz kochać i szanować swoich rodziców, ponieważ oni cię krzywdzili. Nie musisz zmuszać się, aby odczuwać coś, czego nie czujesz, ponieważ z przymusu nie rodzi się nigdy nic dobrego. W twoim przypadku ten przymus może oddziaływać destrukcyjnie, bo za to, że mu się poddasz, zapłaci twoje ciało\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Wami wszytskimi ❤️ I z każdą z osobna też. Powiedziałm wczoraj Bóg na sądzie ostatecznym osądzi... każdego bez wyjatku. Ja ani nie muszę ani nie chcę... Mam stosunek pokojowy do ludzi, zwierząt i świata. Za duzo w moim domu było krzyków, awantur, wyzwisk, oskarżeń... Za duzo nerwów i łez. Przyszłam tutaj po wsparcie, serce, po gubeł zimenj wody, po lustro...jak napisała dzisiaj renta 🌻 Nie interesują mnie spory, które wg mnie nic nie wnoszą... Przepraszam, ale takie jest moje subiektywne zdanie. Jesli ktoś ma inne zdanie przyjmuje je i nie dyskutuję. Każdy ma prawo myśleć, mówić, czuć inaczej. Odmienność jest jak nabardziej cechą ludzką. Biorę to co dla mnie najlepsze, jeśli z czymś się nie zgadzam, nie wchodzę w polemikę... zwyczajnie to pomijam. Uważam, że tak jest zdrowo.. dla mnie i dla innych. Czerpię, chłonę Naszą/Waszą mądrość, wiedzę, zaanagażowanie w to miejsce, ogrom serca, doświadczenie, ciepło, miłość, zdrowy rozsądek, a czesto i pionizaję... Jesteśmy tutaj w jednym celu...WYZDROWIEĆ! W sposób jaki nam jest potrzebny do szczęśliwego życia. Każdy ma swój czas. Jesli moja wypowiedź kogokolwiek dotknęła przepraszam... nie było to zamierzone. ❤️ Oneill jak zawsze tak i wczoraj bardzo mi się podobała Twoja wypowiedź w sprawie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy "dobra dusza" podesłała mi link do tego forum "leżałam na ziemi" tak jak niejedna tu pisząca .... i to forum powoli pomagało mi wstać. Nie jestem osobą która ma prawo dawać jakieś rady lub kogoś pouczać co dobre a co złe. Sama potrzebuje jeszcze dużo wsparcia i pomocy. Jak czytam wpisy nowych osób i widzę w nich ten sam ból co sama nie tak dawno przeżywałam to bardzo bym chciała podać im rękę i napisać dobre słowo ............... i tak właśnie myślę że takie osoby mają niezaspokojoną tą podstawową potrzebę i głównie dlatego znalazły się w takim miejscu jak to forum .... potrzebę okazania im trochę serca, "przytulenia", zrozumienia ....... Każdy ma wtedy swój czas (no przecież o tym się tu pisze) kiedy w sobie to wszystko musi przeboleć, przeżyć, przerobić i jeszcze z kilka razy nawet zawrócić ..... Jeżeli wrażliwa osoba która tu trafi dostanie, za przeproszeniem, obuchem po głowie to więcej nie napisze; jeśli się zignoruje czyjś delikatny problem (bo akurat dla kogoś silnego to nie problem) to ucieknie stąd i jeszcze bardziej zamknie się w sobie. Nie każdy da sobie radę z czyimiś mocnymi słowami albo to nie jego czas, żeby sobie z tym poradzić. Im człowiek silniejszy tym mocniej można do niego mówić bo on sobie z tym poradzi. Przecież każdy z nas jest inny i trzeba brać to pod uwagę a nie patrzeć tylko przez pryzmat tego jakimi my jesteśmy. Nie wiem i nie rozumiem jaki sens ma roztrząsanie tej całej historii Ewy.......... nigdzie nie przeczytałam żeby ona o to prosiła, żeby prosiła w tej sprawie o pomoc. Ma swój pogląd na to, swoje przekonanie i to jest jej i mi to nie szkodzi. Są osoby (również ja) którym potrafi dać wsparcie, właśnie w jej stylu..... ciepłe.... utuli i pogłaska i powoli przekazuje, podsuwa jakieś rzeczy do przemyślenie. Nie muszę się z nią zgadzać we wszystkim tak jak i nie muszę się zgadzać z kimś innym. A może przyjdzie czas i akurat dojdę do tego że jednak ktoś miał rację, może muszę się przekonać na własnej skórze. Każdy ma prawo do własnego zdania, do wyrażenia własnych uczuć, przeżyć i nie każdy się musi z tym zgadzać ale to też nie znaczy że trzeba drugiemu wmawiać na siłę że jednak nie ma racji. Ja nie dokonuje żadnych podziałów. Jestem przewrażliwiona i uczulona na wszelkie ataki słowne bo sama byłam ciągle atakowana przez m i jego rodzinę. Zastanawiam sie co na tym topiku jest ważne, tak na prawdę ważne!! Na prawdę ciągle pojawia się tu osoba która po cichu prosi o pomoc i wątpię czy jej pomoże czytanie jakiś przepychanek w jedną czy drugą stronę. Rozumiem i widzę, że wiele z Was bardzo daleko już zaszło i czy wobec tego teraz będziecie podważać nawzajem własne poglądy? Czy na tym topiku już nie ma osób które na prawdę proszą o pomoc i wsparcie? Ja jestem - na przykład! (Mój m., który ciągle powtarza jak nas kocha i tęskni bawi się po dyskotekach a mi mówi że nie ma pieniędzy żeby godnie płacić na utrzymanie syna) ......... a problemy innych mogą być stokroć poważniejsze i piszą Dziewczyny, że nie dają sobie rady ...... i są same ........... Czy ktoś wyrwie teraz jakieś moje słowo i będzie dorabiał do tego swoją ideologię żeby na końcu się okazało że on ma rację ........ ??? Tylko jaką rację? w czym? O co w tym chodzi? Ktoś przeżył taka miłość i dla niego jest ważna! Ktoś inny inną miłość i tą miłością będzie się podpierał! A komuś udało się uratować własny związek i tym się będzie podpierał! Bo skąś trzeba czerpać siłę! i każdy ma swój sposób na jej czerpanie! I ma siły żeby pomagać innym jak chce pomagać. Każdy ma wolną wolę i może robić co chce i jak chce wykorzystywać swój własny czas. Mnie też nie interesują takie spory, które według mnie nic wnoszą. Jeśli ktoś ma ochotę się pokłócić, posprzeczać i poudawadniać że jego racja musi być na wierzchu to tak jak Ktoś już tu napisał istnieją maile prywatne. To tak z szacunku dla prawdziwych poranionych Kobiet, które tu piszą i które czytają bo nie mają jeszcze odwagi i siły żeby napisać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też czuję się zmęczona i smutna ............... Myślę, że.... i Ewa i Yezz (i nie tylko .... i oczywiście nie ważna kolejność wypisania - alfabetycznie) to już dość mocne, silne osobowości tylko każda z nich ma tę siłę inną ..... bo przecież każdy jest inny.... i każda może pomóc innym na swój sposób i to jest ważne! Macie doświadczenie z którego, jak pozwolicie, można korzystać i uczyć się! A każdego wyborem jest brać i korzystać z tego co mu w danej chwili potrzebne....... a nigdy nic nie wiadomo ...... każdy ma swój czas .... Z każdej siły trzeba umieć korzystać i ..... tak mi się wydaje ..... nie przegiąć za bardzo w drugą stronę To były takie moje rozważania i moje myśli i moje budowanie odwagi .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to i moje trzy grosze :-) Ja czytam Was codziennie, nie pisze bo bardziej sie w tej chwili na zyciu w realnym swiecie koncentruje ;-) duzo juz zrobilam ale i nadal dluga droga przede mna. Ale sile wciaz czerpie z topiku i nawet z dyskusji pomiedzy roznymi uczestniczkami tego forum wyciagam to co najbardziej mi w danej chwili potrzebne - chociazby nauke spokojnego i rzeczowego bronienia wlasnego zdania. U mnie wzgledny spokoj, odbudowalam relacje z synem, nauczylam sie spokojnie bronic wlasnego terytorium przed toksykiem. Wolalabym nie byc zmuszona do zadnej obrony bo jak obrona to i atak ale coz - krok po kroku. Pozdrawiam Was wszystkie bez wyjatku bo wszystkie bez wyjatku jestescie wspanialymi osobami i kazda z Was wnosi bardzo duzo w istnienie tego topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma prawo do bronienia własnych poglądów i każdy ma prawo do nie zgadzania się z poglądami innych. Szanujmy siebie nawzajem a nie zatruwajmy sobie życia nawzajem bo chyba każdej z nas już dość życia zniszczono ..... "Żyj dla siebie, pozwól żyć innym tak jak oni tego chcą..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za dwie godziny będę w Ośrodku Int.Kryzysowej. :-) 🌼 Dla wszystkich mam kwiat :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paolka! :-) 🌻❤️ Niebo, dla Ciebie też ❤️ I dla wszystkich 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
cześć nawet nie pojadę na grób Mamy ... ale to nic mam, co najważniejsze zawsze przy sobie przeżyłam wczorajszy wieczór, dzisiejszy poranek żal mi tych wspólnych chwil z meżczyzną, którego kocham ( kochalam lub dażyłam namiastką uczucia, czymś co stało koło miłości ... bo fakt jest taki, czepiłam się Go by samej nie utonąć - "prowadził ślepy kulawego ) jak to jest, że kiedy zadziała chemia, zachowujemy się czasem destukcyjnie, nasz oszukany mózg głupieje i interpretuje fakty w idotyczny sposób padli tego ofiarą moi rodzice i ja sama jako nowa na Waszym topiku ( choć nie całkiem, kiedyś zanim poznałam "moje męskie koło ratunkowe", wpadłam do Was i pod innym nikiem opisłam co dzieje się z moim życiem, próbowałam odszukać te wpisy ale z mizernym skutkiem), zatem jako nowa na Waszym topiku, wyczułam napięcie i przyznam, że zanim zrozumiałam o co chodzi pomyślałam ,że i tu jest jazgot, że i tutaj brakuje tego czego szukam, warto było jednak opanować to zwątpienie i powiem tylko: nie róbcie tego, nie naprawiajcie się, nie szukajcie tu winnych, żeby nie trzeba było się tłumaczyć ze swojej strony odniosę się do wypowiedzi, która zawierała w moi modczuciu mylną interpretację moich potrzeb, jestem szczera do bólu, nie mam umiejętności powściągania języka, przez co zazwyczaj cierpię, za to opanowałam sztukę pastwienia się nad własnymi uczuciami, w wyniku czego sama nie wiem co czuję sądze jednak, że nie oczekiwałam, jak to zostało zinterpretowane pocieszeń, na to to jestem już ciut za świadoma, nie mam nawet cierpliwości do ich wysłuchiwania wiem że zepsułam wiele, wiem że i facet na którym ciągle mi zależy i znając siebie długo jeszcze będzie zależeć, nie jest kryształowy, ma swoje własne skazy z dzieciństwa, wiem to przyszłam wczoraj wieczorem do Was , bo ryczałam, bo płakałam, bo bolało, bo się bałam być sama, bo nie chciałam być oceniana, za to chciałam by ktoś był kiedyś poszłam do spowiedzi, która spowiedzią się nie stała - jak to u mnie bywa, tak naprawdę chciałam z kimś porozmawiać ( wrażliwce takie jak ja, starannie dobierają rozmówców z obawy przed odrzuceniem, niezrozumieniem, wyśmianiem ), ojciec dominikanin uznał więc że może posłuchać tej niespowiedzi, co zatem idzie, Wy też zapytałam Ojca czy wie jak cenny jest dotyk? zwykły dotyk, u naczelnych, naszych ewoucujnie starszych braci, małp, nieiskane, nidotykane małpiątko umiera - odrzucenie !!! to się nazywa odrzucenie wiecie co kocham u mojego, niemojego już faceta - jego dłonie, to ze mogłam ich dotykać, to że są ciepłe, to że kiedy brał mnie w ramiona aż kości mi strzelały, tak mocno ściskał - kocham to wspominie, kocham ... wczoraj wieczorem uzmysłowiłam sobie, że zmarnowalam to co dobre, że los po raz kolejny dał mi poczuć coś dobrego, po czym odebrał, na wieczna tęsknotę, na smutek za człowiekiem, który tak jak ja jest więźniem własnej przeszłości i tak jak ja uczepil się mnie, żeby zagłuszyć ból i samotność kiedyś, na poczatku mojej znajomosci z nim, napisałam mu że spotklaiśmy się jak te dwie samotności bez dna, nienasycone ... oboje przeczuwaliśmy myśle, że lecimy jak te ćmy do ognia na samospalenie - głód, tęsknota, bliskość, akceptacja i ta chemia ... ale dziś po fakcie wiem też, że jest przywiązenie i przyzwyczajenie, a one wcale nie muszą oznaczać końca, mogą być początkiem, pięknym początkiem - niestety ja to zniszczyłam nie mogę go nienawidzieć, nie chce i za Boga nikt mnie nie przekona, że mógł nie robić mi krzywdy, wiedzqac jaki ma bajzel we włąsnym podwórku, tym tropem idąc, mogę powiedzieć, że musiałam na głowę upaść żeby szukać miłości u rozwodzącego się i dzieciatego faceta, który nie potrafi być stanowczy i który "na złość mamie odmroził sobie uszy" do czego zmerzam? ano bezpośrdnio chcę powiedzieć, że potrzeba mi dotyku, bardzo, i uważam ze to objaw normalności, że tęsknię za facetem do którego czuję sie przywiązana, myślę że to także normalne, że wczoraj płakałam, czułam pustkę i chciałam ją dzielić z innymi - uważam że to także normalne co uważam za nienormale? to że szukam tego wszytkiego w dźwięku klawiatury i wpatrując się w ekran monitora, w oczekiwaniu na elektroniczną odpowiedź, cenną ale przefiltrowaną przez system i w efekcie bezimienną, mimo że od Was co za tym idzie, wiem ze błąd tkwi we mnie, zwielokrotniny, w postępie geometrycznym rozmnożył się w zeszłym roku do takich rozmiarów, że uniemożliwił mi wychodzenie z domu, zakleszczył w domu, uwięził wczoraj gdy zrozumiałam, że straciłam ten związek, poczułam że osuwa mi się grunt spod nóg, że trafię w tę samą pustkę co w zeszłym roku powiem k woli wyjaśnienia konkretne fakty: - nie pracuję zawodowo, bo ciężko w tej chwili o stałą prace, więc mój kontakt z ludźmi jest niesystematyczny (pracuję doraźnie) - nie mam kontaktu z dalsza rodziną, a Ojcu nie ufam ( w dużym stopniu wycofanie ze świata zewnętrznego w zeszłym roku zawdzięczam jego zajadłej kampanii antycórka - "że jestem nienormalna, że wszyscy tak uważają", na pytanie kto to są wszycy nie umiał odpowiedzieć ale na wszelki wypadek przestałam sie pojawiać gdziekolwiek - w związku z brakiem stałych dochodów i ciągłymi problemami finansowymi, nie stać mnie na areobik, fitness, kursy, szkolenia itd itp, wakacje lub cokolwiek - przyjaciółki mają rodziny, a jedyna, której życie dopiekło i jest słomianą wdową, mieszka w innym mieście, więc widujemy sie rzadko jestem w potrzasku, chcąc nie chcą znów tłumię emocje wczoraj wybuchło, bo zrozumiałam że nie zadzwoni już do mnie, nie powie Ankuś, nie opierniczy mnie dla zasady, nie poskarży sie że córka znów narobiła mu bigosu, nie mam go już blisko siebie, odszedł, wycowfał się, studzi emocje, żeby po czasie zamknąć rodział wiecie co? ludzie mają wielkie problemy, a ja siedze tu i chcę by mnie ktoś dotknął, bo to dla mnie zastrzyk energii, wsparcie, po to żebym i ja miala silę dla niego, za niego i dla innych nie istnieję tylko dla siebie !!! powtarzam raz jeszcze, wiem że toksyczne są moje uczucia ale chce wysilić całe moje istnienie żeby wyleczyć się sprawnie, tam czeka na mnie ktoś, bez kogo ja nie dam rady i on nie da rady beze mnie, ja nie chcę bez niego, po prostu, muszę wiedzieć jak nie ukatrupić kolejnego związku, i to nie oznacza że jestem DDD, to oznacza że mam normalne potrzeby, jedyne co, to trzeba wiedzieć jak o nie dbać dla tego codzinnego dotyku dłoni zrobię wszytko, jestem jak ta małpka osobnkiem tego samego gatunku, półsierotą i odtrąconą przez samca - Ojca ale mam też rozum i zakładam, że inni też go mają, muszę z nigo zrobić użytek, jest tyle cierpień, którym można pomóc wczoraj przyszłam po siłę, jej zastrzyk, wzięłam ile się dało przez zimny ekran ale zapewniam Was, nie potrzebuję litości, użalania się czy pocieszeń, mam cel - dotyk ukochanych dłoni, ciepło małych rączek, i dużo serca, do którego przygarnę każdą sierotę - poznałam tego smak i nie dam sobie tego odebrać ! dotyk, może być trucizną ale może być i lekarstwem, może katalizatorem, dla mnie jest żródłem i środkiem przekazania mojej życiowej siły - nie pozwolę sobie tego odebrać ! to śmieszne ale wyzywam na pojedynek wszystkie dchy przeszłości zaczęłam 2 tygodnie temu, od spotkania z pierwsza miłością mojej Mamy ( długa historia ), trzeba będzie dokopię się do szpiku kości dotyk dłoni tego mojego niemojego faceta mnie obudził nie pozwolę sobie odebrać przysłości nie pozwolę !!! oczekuję kosntruktywnych, rzeczowych podpowiedzi, motywacji, siły, gdy będę się bać, płakać, po prostu zrozumienia, bo do tego także mam prawo ! nieoceniam i nie chce być oceniana, życie to droga, to proces uczymy się wszyscy, gubimy się wszyscy, odhajdujemy się każdy w innym momencie ale wszyscy idziemy, więc po co oceniać kroki lub ślady? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim, bez wyjatkow, mamom - ogromne{love] i narecze{kwiatow]; stukpuk - mam nadzieje, ze z uwaga i wnikliwie przeczytalas zamieszczony przez siodemke7😍, tekst; sadze, ze tam znajdziesz odpowiedz na nurtujace Cie pytania; i nie umniejszaj swoim \"rozterkom\", tutaj kazda dziewczyna rozumie, ze \"blizsza cialu koszula\", to co \"dotyka\" nas osobiscie, boli najbardziej, pomimo nad wyraz niejednokrotnie rozwinietej empatii; przyznam, ze moze niezbyt uwaznie czytalam Twoje wczesniejsze wpisy poniewaz nie bardzo wiem na czym polegal Twoj \"wklad\" w rozpad tego \"niby zwiazku\", ani tym bardziej jak przyczynilas sie do podobnych rozstan wczesniej; a plakac w nasze \"wirtualne rekawy\" mozesz zawsze, zobacz, nawet nam nie zmokna, ani tez nie upapraja pudrem:) rozumiem, ze brak stalego zajecia dodatkowo pogarsza Twoje samopoczucie i dobra samoocene😘 Niebieska29 - super przemyslenia😍 Wierna... - zebym mogla, stanelabym o krok za Toba, zeby Ci nie daj Bog, nie przyszlo do glowy chocby malutkie wycofanie; stoj w tym swoim przedsionku tak dlugo, az sie odwazysz otworzyc kolejne drzwi; te za Toba juz sa zamurowane; co zas mnie sie tyczy, to nikt inny, ale moja mama wpoila we mnie poglad, ze malzenstwo to rzecz swieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nierozerwalna. Wiem, ze oboje z ojcem nigdy nie byli ze soba szczesliwi, nie kochali sie i nie szanowali wzajemnie, to ze byli i nadal sa razem wynika z faktu, ze slowo rozwod w ich moralnym slowniku nie istnieje, a poza tym, teraz na starosc to juz chyba raczej siebie potrzebuja dla wlasnego bezpieczenstwa; ja osobiscie uwazam, ze wyrzadzili nam, tj. swoim dzieciom wielka krzywde, ale nie mam do nich zalu, chyba "rozprawialam" sie z tym na biezaco; o to, ze nie potrafie, dodam wciaz! odejsc od meza, obwiniam tylko siebie; moze to wygodnictwo, jak sugerowala oneill, moze strach przed nieznanym, jak mowisz Ty, a moze jeszcze cos zupelnie innego, czego jeszcze w sobie nie odkrylam; buziaki i 😍 Ewunia - 😍; tak juz drugi tydzien szkoly, tak, ja juz chyba przebieram nogami, juz chyba skrzydla zaczynam sobie konstruowac; pamietaj, badz dla tych, ktorzy Cie potrzebuja, nie wszystkich mozna i nalezy zadowalac; Moja "mala dziewczynak" mnie wola; trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
:-D nie mogę wszystkiego opisać - bez przesady ;-) a na poważnie, jestem po prostu świadoma włąsnych słabości, na poziomie intelektualnym, wobec uczucia jednak stałam się emocjonalnym analfabetą i popełniłam masę błędów, analizę tego co nie wyszło zaczęłam od zwalenia na faceta całej odpowiedzialności, nakręciłam się niepotrzebnie, a tym czasem trzeba było przyjrzeć się sobie bo facet mógł mie wykorzystać, było mu wygodnie ze mną na boku, tylko dalczego mam winić jego za to, że się w tym znalazłam? bardzo mi żal tego związku, bez względu na to jak był chory, ponieważ jednak się skończyło, a nie jestem jeszcze gotowa żeby być zupełnie sama, przyczłapałam do Was i tylko nie chcę tu chlipać bezproduktywnie - tu mam nadzieję się otrząsnąć, otrzymać praktyczne wskazówki co ze sobą zrobić, bo wiecie co? ja także mam zamiar obchodzić dzień Matki ! nie jestem tylko zjadaczem chleba i przetwarzaczem dóbr inetlektualnych na materialne, czytaj dorobek, nie mam zamiaru być pojedyncza samowystarczalna i świadoma w pełni siebie, tak ale pojedyncza??? 'a konto' składam sobie życzenia przematczyne, mam w sobie wyrobic odpowiedzialność i świadomość boję sie jak cholera samotnych wieczorów, ni epotrafię się skupić co ztego ze to był toksyczny związek, skoro rok terapii z psychologiem zanim poznałam tego faceta, nie dał mi tyle co rok spdzony z nim właśnie? wniosek - mogę się uczyć także od Was, przeglądać się także w wystawionych przez Was zwierciadłach, pochlipię jestem pewna jeszcze nie raz, dopadnie mnie rozpacz i będę płakać za tym co było a nie jest To nie mój Ojciec do mie przyszedł, jak to ktoś napisał, nie byłam już w stanie ukryć płaczu po skończonej pracy, w miejscu pracy u Ojca, przd komputerem po prostu sie rozleciałam - troska Ojca zawsze mnie zastanawia, bo już nie raz zdarzyło mi się zwerzyć, a co usłyszał wykorzystał przeciwko mnie - to woda na jego młyn, przysnanie się że ktoś mnie nie chciał, tym razem był w porządku, pozostaje jednak ostroność, bo nie wiem kidy obruci sie przciwko mnie co ode mnie usłyszał, ponad to moż ei jemu jest raźniej, że i ja jestem nieszczęśliwa, tak jak On podejrzewam mojego Ojca o niedojrzałość mimo wszystko ! poza tym, ta klawiaturowa korespondencja daje mi teraz poczucie stabilności, mimo że odciąga troszkę od realnego wymiaru życia: prania, sprzątania, gotowania - u mnie jak to w mieszkaniu singla, wszytko po staropanieńsku ma ustalony porządek i właściwie co mam robić? ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
"kiedy obróci" sie przeciwko mnie ... iii błędy, błędy, błędy ... cóż, poprawam się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tradycyjnie wszystkim mamom - wielkie ❤️ Dziewczyny, skończcie bardzo proszę te oceniania i osadzania chociażby z tego powodu, ze moja przyjaciólka od 2 dni nie czyta topiku ( a jest on jedną z nielicznych rzeczy, które pomagają jej przetrwać i nabrać sił i pewności siebie). Ona nie chce i tu mieć drugiego toksycznego realu :( Tak sobie pomyślałam, ze lubię czytać posty Oneill, bo są pisane z klasa, tak samo Nieba. W tych wypowiedziach czuje się dystans i brak osobistych wycieczek, brak oceniania, akceptację inności każdej z was. I to jest najważniejsze: podstawową zasadą było i jest to, że nikogo nie da się zmienić. Nie rozumiem dlaczego osoby, które mają też jeszcze lekcje do odrobienia (przynajmniej tak to widzę), chcą zmieniać inne na zasadzie \"moja prawda jest mojsza\"?.. Jest problem, który trzeba rozwiązać, jest zdanie, z którym można polemizować- i OK, jednostki zdrowe lub bliskie wyzdrowienia odnoszą się właśnie do tych sytuacji, zdania, problemu. Z drugiej strony zauważyłam, ze jednak temat cholernie dobrze spełnia swoją funkcje terapeutyczną - tam, gdzie jeszcze niedawno większość dziewczyn poczuwałaby się do obowiązku wypowiedzieć się po którejś ze stron (konfliktu? nieporozumienia?), teraz piszą tylko o osobistym odbiorze sytuacji, na zasadzie \"jeśli masz na kogoś alergię, nie czytaj jej postów, ale ta osoba też ma prawo wypowiedzieć się jak i każda z nas\". To niewątpliwie świadczy o zdrowieniu! Gratulacje! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 🌻 Twój wpis jest agresywny i bardzo oceniający :D. Opowieści dla kucharek charakteryzują się tym, ze najczęściej kończą się , że ...... dalej( po ślubie) żyli długo i szczęśliwie.... A od tego momentu zaczynają się najczęściej prawdziwe książki i prawdziwe życie, a także prawdziwa miłość. Dopiero w codziennym życiu można poznać prawdziwie i zrozumieć prawdziwa miłość. Miłość dochodząca, bez codzienności to wielbione w książkach dla kucharek zauroczenie i \"wielkie\" emocje :D Twoja mama jest toksyczna, Twoja siostra jest jeszcze bardziej toksyczna, Twój Eks jest toksyczny, Twój syn jest toksyczny ( wg Twojej oceny), Twój MM jest moim zdaniem także toksyczny ,a Ty jak piękna samotna wyspa doskonała. Gratuluje logiki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo dzięki za odpowiedź. Napisałam, nie oceniam. Życie nie jest czarno-białe. Odcieni szarości mnóstwo. Dużo bardziej toksycznie byłoby, gdybyście żyli w trójkącie. Tak jest lepiej, każdy dokonał swojego wyboru. Co do żony, zgadzam się, tkwi w bagnie po uszy. Z człowiekiem, który jej nie kocha....masakra, znam to i wiem jak się czuje osoba, będąca w takim hmmm nie związku, w takim koszmarnym tworze. 🌻 dla wszystkich bez wyjątku mam. To ważne święto dla mmie nie tylko moje, to także święto moich dzieci. Jeśli bowiem mają we mnie mur, opokę, schronienie, radę, uśmiech, kiedy trzeba to łzę, wtedy to święto przeżywają jak swoje własne. Cieszą się, starają - jak potrafią. I to jest takie piękne, fantastyczne, że im się chce, że są dumne, że laurkę zrobiły, że zatańczyły, że przytuliły, że jak dzika horda wylądowały na mamowej szyi i zacałowały mamę na śmierć. To był piękny dzień. Nie zepsuła go wizyta eksa, bo nie pozwoliłam na to. Dystans, zero wycieczek osobistych. Krótkie treściwe wypowiedzi, i dobrze i tak ma być. Bez manipulacji. Bez wdawania się w chore jazdy. To, że czasem przejdzie burza emocjonalna przez topik, ja odbieram, że to dobrze. To też nauka, kto będzie chciał i porrzebował czegoś się nauczyć, ten wykorzysta i burzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×