Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Consekfencjo 😍 Było naprawdę pieknie. Jechaliśmy bocznymi drogami ,polami i lasem. Było nie za ciepło i mocno wietrznie, ale cudownie. Rozmawialiśmy z księdzem, zawsze ksiądz sie interesuje, gdy ktoś zachodzi do koscioła. I najczęściej pieknie opowiadają o historii kościoła i parafii. Ta parafia liczy 500 dusz, fajnie nie? A kościółek malutki, drewniany z XVIII wieku, taki odarty w środku z farby, taki e surowe bale drewniane. Ołtarz osiemnastowieczny, a pod ołtarzem dużo wcześniejszy obraz matki Boskiej z Dzieciątkiem (otwierany tylko podczas mszy). Przeniesiony rzekomo z Osady Lednickiej. Corocznie w maju odbywa się stamtąd pilgrzymka piesza młodzieży do Lednicy do kościoła. Ksiądz mówił, że w tym roku szło ok. 70 osób. Może w przyszłym roku sie wybiorę? A na ścianach Droga Krzyżowa bardzo dziwna. Zestaw obrazków niedużych , takie płaskorzeżby w drewnie. To chyba jakiś domorosły artysta ludowy, bardzo to oryginalne było. I takie rozczulajace w tym kosciółku. Dookoła piekne stare drzewa, nawet pomniki przyrody. Ksiądz grożny, bo troche powycinał tych drzew, zrobił tez porzadek przy Parafii. W środku parafii remont generalny. Taki nowy ksiądz od września. Ale zmartwił mnie tym, że obok parafii był cudny mały budyneczek z czerwonej cegły, z małymi okienkami i napisem \"Przystań\". Cudowne miejsce na małą knajpeczkę, w środku bajzel i lodówki. Widać kiedyś ktos miał pomysł na uzdrowienie wsi. Ale w parafii, gdzie jest 500 dusz,na malutkiej wsi najlepiej dzieje się pod budką z piwem. Więc ksiądz, jawnogrzesznik, najchętniej zrównałby to z ziemią. Uwielbiam takie klimaty. Takie miejsca są wszędzie, w całej Polsce. U mnie jest ich szczególnie dużo. A w drodze powrotnej ok. 500 m od mojego domu, spotkaliśmy trzy sarenki ok. 20 metrów od drogi, po drodze też lis uciekł przed nami w zboże. Mieszkam 25 km od centrum Poznania, a okolica po prostu cudna. Choć ja mieszkam w centrum wsi. Już od 11 lat. Za nic nie wróciłabym do bloków w mieście. Wczoraj zadzwoniła moja sasiadka z Austrii, z lodowca. Jeżdżą na nartach. Zrobiło mi się trochę smutno. Ale już dzisiaj tez przecież pięknie spędziłam czas. Nie wyjeżdzając daleko. Trwało to niecałe 4 godziny, ta wycieczka.Ale jeśli ktoś chce, to naprawdę można ciekawie spędzać czas. Jak bylabym sama to np. zapisałabym się do jakiegos klubu rowerowego, albo do piechurów zwiedzaczy, albo jeżdziłabym na pielgrzymki. Np. w Poznaniu co sobota można zwiedzać z przewodnikiem Poznań za darmo.Nigdy nie byłam, ale jak byłabym sama, to jakoś zabijałabym samotność. Takim właśnie organizowaniem sobie czasu wolnego. Właśnie dzisiaj to przyszło mi do głowy. Zamiast siedzieć w domu i przeżywać negatywne emocje związane z jakimś Eks, można najpierw trochę na siłę, potem pewnie z przyjemnością, wyjść do świata. Bo świat raczej do nas nie przyjdzie. :D My kobiety, jakoś bez faceta, mamy duże problemy, by się jakoś zorganizować na zewnątrz. Ja tez niestety. Bo ten ruch to zasługa mojego męża. Ale w tym roku chyba zaczęły się u mnie problemy z menopauzą, śpię po 4,5 godzin. Egzystuje dobrze do 14, potem jak wrócę z pracy, to doczekuje do wieczora. Od 20 ziewam, przed 23 śpię. No i zero energii. A kiedy się zmoblilizuję na rower, to energia potem jest. Ale muszę się zmobilizować, a to jest jednak problem. Od tej zimy w mojej wsi nastała moda na nordic walking, byłam pewnie z 10 razy. Ale moje koleżanki chodzą średnio co drugi dzień i są zachwycone. I tak od pól roku. Teraz też. Ja się przesiadłam na rower, bo jakoś tak lepiej o tej porze roku. i wiecie, wpadam w taką medytację w ruchu. Jak się rozkręcę, to jadę, śpiewam w głowie np. jedną linijkę jakiejś piosenki. i wyłączam umysł. To trudno wyłączyc głowę :D Jak chodziłam na tai chi, to tez czasami mi się to udawało. Taka medytacja w ruchu. :D Ale sie rozgadałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nordic walking uprawiam od 3 lat aktywnie, codziennie od 5 km wzwyz. Oczywiscie jak nie leje. W Polsce tez mam kije ale jeszcze ich nie uzywalam, najwyzszy czas ;) Ja wogole duzo chodze, na rowerze nie umiem jezdzic zreszta w moim przypadku to nie mialoby sensu bo syna na rame nie zabiore. Nie wiem jak sie ma nieumiejetnosc jazdy na rowerze do umiejetnosci jazdy na skuterze bo chcialabym sobie wypozyczyc na wakacjach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta.. Dziekuje ci za ten opis... sie rozmarzylam.. Poznanskie znam malo... ja w Polsce to Krakow i okolica... i gory zaliczone prawie w calosci; badz to ze studencka bracia, badz indywidualnue. Ale zareklamowalas swoj region slicznie... nastepne wakacje w Polsce chocby czesciowo spedze w poznanskim... Moze sie gdzies miniemy w tlumie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musimy sie mijac w tłumie. chętnie bedę Ciebie gościć. Taki gość to jak złoto :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja - to Ty tez z rodu Kraka jak widze. Przypomniala mi sie pewna zabawna historyjka - otoz kiedys w radio nadawali jakas pogadanke z jezykoznawca ktory wyjasnial pochodzenie nazwy Krakow. Otoz pierwotnie to wcale nie byl Krakow tylko... Krzakow. Bo na miejscu naszego pieknego grodu - jak mozna sie domyslac - roslo mnostwo krzakow. Malo romantyczne... A Wawel to tez nie byl Wawel tylko Wąwel - od nazwy wąwozu ktory w tym miejscu sie znajdowal. Wawel w Krakowie brzmi o wiele dostojniej niz jakis Wąwel w Krzakowie, nieprawdaz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil.. Jaki wawoz? Przeciez Wawel na skale stoi.. Mieszkalam w kamienicy z widokiem na wawel i na smoka :D - to wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak chyba trochę nie w temacie... Byłam w ub. wtorek u psychologa... Do wizyty byłam nieźle przerażona i gdyby nie brat eksa, możliwe, że w ogóle bym tam nie poszła :o... Pani psycholog robiła dobre wrażenie przez telefon i tak samo w rozmowie. Rozmawiało mi się z nią dużo lepiej niż z tym psychologiem z policji. Rzuciła światło na niektóre sprawy związane z eks, czyli dlaczego zrobił tak, jak zrobił, pytała czy się zastanawiałam, dlaczego wybieram takich mężczyzn, a nie innych-powiedziałam o domu. Pytała o relacje z mamą, o to, co czuję do ojca (\"nie umiem mu wybaczyć\"). Na koniec stwierdziła, że ona to widzi tak, że powinnam przychodzić na terapię-najlepiej co tydzień (niestety wizyta kosztuje 100 zł i stanęło na tym, że będę chodzić 2x w miesiącu), że powinnam udać się do psychiatry po leki antydepresyjne... Dała mi namiar, ale jeszcze nie byłam (z powodu pracy). Nie odzywałam się, bo nie wiem czy nie jestem tu kimś na przyczepkę - tworzycie wrażenie jakiejś tam zgranej \"paczki\", o ile tak można ująć bliskie znajomości internetowe... Poza tym niezmiennie mam doła, rozmowa z panią psy. na razie nic nie dała-ryczałam jak głupia w gabinecie, po wizycie też i tak prawie codziennie :o. Albo po pracy kładłam się spać, żeby o tym nie myśleć. Oczywiście najgorsze są dni wolne, jak np. dziś (wczoraj pracowałam, a potem był u mnie brat eks, więc nie miałam jak o tym myśleć-gdybym nawet chciała) - dziś cały dzień snuję się po mieszkaniu w piżamie, na przemian to śpiąc, to płacząc do poduszki i tak sobie myślę, że wkrótce chyba zwariuję. Chciałam się do kogoś odezwać, np. do brata eks-cały dzień ma wyłączony telefon, więc dałam spokój, do kuzyna-ochrzanił mnie, że jest 16-sta, a ja w łóżku, do innego kolegi (bliskich koleżanek nie posiadam :( ), który będzie się rozwodził - on zaproponowałby spotkanie, ale nie jest pewien siebie, bo mogłoby być tak, że mógłby chcieć ode mnie czegoś więcej niż normalnego spotkania :o..., więc się nie spotkaliśmy :(. Jedyną sprawą, w którą mogę się zaangażować jest wyjazd, który i tak nie wiadomo czy dojdzie do skutku, bo występują wszystkie możliwe komplikacje... A znów jeśli zostanę w domu, to chyba oszaleję! :(:(:(:(:(:(:(:( Z moją mamą zamieniłam dziś całe 4 zdania... Chciałam z nią rozmawiać, nawet zaczęłam jakiś temat, ale odpowiedzią była ignorancja :o. Nie mam pojęcia, jak przez to wszystko przejść, przeraża mnie to, że jestem z tym sama, nie mam na kim się oprzeć, a sama mam zbyt mało siły :(, znów coraz bardziej dopadają mnie myśli... :o. :(:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
zagubiona pisz i jezeli wskazane antydepresanty to jaknajszybciej, jak beda trafione po miesiacu bedziesz miala poprawe nastroju i twoje dzialania beda skuteczniejsze nie zwlekaj z tym i lepiej psycholog raz na dwa tygodnie , niz w ogole pisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"to wyjatkowe uczucie gdy w swoim bolu spotkasz dusze,ktora cie rozumie\" - myślę, że właśnie go doświadczyłam. Tutaj. Wiem, że nie powinnam pukać w zamknięte drzwi, w tym przypadku odnośnie mamy, ale z drugiej strony to mój rodzic i wydaje mi się to naturalne, że dziecko w pierwszej kolejności zwraca się o pomoc do rodzica - dlatego to tak boli :(. Do tego psychiatry pójdę - tylko gorzej będzie ze zgraniem tego w czasie. Ja pracuję na zmiany, psychiatra przyjmuje tylko popołudniami (dojeżdża z miasta odległego o 80 km), a teraz właśnie przypada mi popołudniowa zmiana-chyba, że uda mi się wziąć jakieś wolne-a potem mam mieć wyjazd na 2 tygodnie. Więc nie wiem, kiedy tam pójdę. Co do zamulania przez leki, ja również tego nie chcę-kiedyś w szpitalu przepisano mi Afobam-spałam przez cały dzień. Na stojąco :o. Psy. powiedziała mi, żeby się tych leków nie obawiać, bo odpowiednio dobrane nie będą zamulać. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie... A co do wizyt u psychologa nie zamierzam rezygnować, z tym, że tu znów zaczynają się schody-ma czas we wtorek rano, a wtedy mam umówioną wizytę u innego lekarza. Zresztą musiałabym spóźnić się do pracy. Po drugie nie mogłam się do niej dodzwonić, więc o ew. wizycie w tym tygodniu nic nie wiem. Po trzecie idąc wieczorem po pracy albo nie zdążę na pierwszą wizytę po skończeniu mojej pracy-muszę dojechać do innej dzielnicy i dojść z przystanku, albo będę czekać na kolejną (1,5 h po pracy, więc ani czekać, ani jechać do domu), ale wtedy nie będę miała czym wrócić do domu-nie zdążę na ostatni autobus :o. I tak sobie myślę: czy tylko ja mam tak ciągle pod górę?????? :o A jeśli tak, to czemu? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pisaniem tutaj też nie jest tak słodko-nie wiem czy to prawidłowe, ale nie chcę o tym myśleć, rozmawiać, najchętniej natychmiast wyrzuciłabym to z głowy, do tego stopnia mnie to dręczy :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubiona 😍 Pieniądze wydane na psychologa i leki u psychiatry - to świetnie wydane pieniądze i inwestycja na przyszłość. :D Trzymaj się tego. Leki są konieczne, bys wytrwała na początek u lekarza i w życiu. A jeśli masz potrzebę spac i ryczeć to śpij i rycz na zdrowie. Przyjdzie moment, gdy zechcesz... coś. Ale psycholog i leki - koniecznie. Pomyśl rok, czy dwa terapii i nie wylądujesz więcej z jakims idiotą w związku. Zysk do końca życia. I szklanka do połowy pełna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
mysle ze dlatego wlasnie psycholog wysyla cie po leki zagubiona, ten brak sil jest widoczny jak znajdziesz sobie sily, w czym na poczatek doraznie pomoga ci leki, to i droga do innych dzialan nie bedzie przeszkoda, czy wymowka bedziesz lepiej spala, lepiej sie budzila inaczej zaczniesz funkcjonowac, a to na poczatku jest b wazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kazde psychotropy znieczulaja i usypiają. Są różne i od tego jest psychiatra, by dobrał do potrzeb. Ja korzystałam i polecam. Zmienialam raz po drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, co piszecie, jest faktycznie w jakiś tam sposób budujące. Dziękuję za to. "niewatpliwie znieczula, uspia ale nie kazdy akurat tego oczekuje i nie kazdemu 'takie' znieczulenie pomaga" - może i tak, ale... chyba lepsze to niż to, co się teraz ze mną dzieje:o. Przynajmniej dla mnie. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Choć mając doświadczenie z Afobamem niespecjalnie mi to pasowało. No ale to było wtedy i była inna sytuacja. Nie było aż tak źle jak teraz. Najgorsze jest to, że osoby z otoczenia, które nie wiedzą "jak to jest" oczekują, że będę normalna, że co tam... Mój kuzyn stwierdził dziś też, że jak mogę mieć doła, skoro spotykam się z bratem eks :o. Tak, jakby miało to jakąś moc uzdrowicielską. Albo jakbyśmy się spotykali jako para-a tak nie jest. Tylko, że niektórzy nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Znam go od trzech lat i gdy zaczęłam się spotykać z eks, usłyszałam w pracy od koleżanki: "No, a Ty wcześniej spotykałaś się z ***" (czyli z jego bratem) - a cały czas są to spotkania na stopie koleżeńsko-przyjacielskiej... :o "rok, czy dwa terapii" - to tyle trwa? Czy zależy od indywidualnego przypadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
tez bylam na rowerku dzis. 2 godziny jezdzilam po lesie. i opychalam sie jagodami. u nas pogoda sliczna. bardzo cieplo i bez wiatru. moja okolica tez jest przepiekna. rowniez jest ogromna ilosc drewnianych kosciolow. wieklie lasy, pola laki i rzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
mamy tez cudowne zrodelko w srodku lasu i pelno sciezek 'rowerowych' i szlakow. park krajobrazowy i razerwat przyrody:) naprawde fajowo jest u nas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
jak dostalas afobam i to jeszcze w duzej dawce to sie nie dziwie ze spalas:) kazdy by spal:) czasami tak jest, ze serwuje sie duza dawke, i daje zwolnienie, czasami proponuja oddzial newric i to nie w szpitalu psychatrycznym a w normalnej akademii - tak jest w porzypadku np. ciezkich nerwic, czy glebokich stanow depresyjnych. Nie tylko - ale o tym mowimy teraz. jednak , tak jak pisala renta, od tego jest lekarz, by z toba porozmawial, a nie tylko dawal leki. jezli powiesz mu, ze musisz normalnie funkcjonowac, takze w pracy, jedzic samochodem etc. o tym wszytkim trzeba lekarza poinformowac wprost. dlatego jestem za rozmowa jak dasz rade, to zrob to przed wyjazdem, a pozniej bedziesz myslala jak pogodzic prace z psychologiem. trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
jezli powiesz mu, ze musisz normalnie funkcjonowac, takze w pracy, jedzic samochodem etc* * to ci dobierze takie leki, czy taki lek bys mogla jaknajlepiej funkcjonowac. to dziala. i wiele na poczatku ulawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholipa Najśmieszniejsze jest to, że ten Afobam został przepisany na Izbie Przyjęć w szpitalu, gdy trafiłam tam z podejrzeniem wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Taka młoda lekarka pouciskała mnie, popytała czy się denerwuję na studiach (to już było rok po zakończeniu), potem gdzieś zadzwoniła, nie było miejsc na oddziale (miałam mieć zrobione dodatkowe badania) i wypisała Afobam "na te lęki", chociaż o żadnych nie mówiłam. Nie pamiętam, ale to chyba była dawka 50 mg - wybrałam tylko połowę listka, bo nie mogłam normalnie funkcjonować. Rozumiem, że u psychiatry będę musiała na nowo wszystko powiedzieć? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do yeez
niekoniecznie czasem psychotropy są konieczne, żeby złagodzić cierpienie nie do opisania, myśli samobójcze, po jakimś czasie z lekami i odstawianiu ich pod kontrolą lekarza człowiek nabiera dystansu, niekoniecznie wraca w to samo miejsce ja uważam, że trzeba brać, jak już nie można (fizycznie wręcz) wytrzymać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę się wymądrzać w tym temacie, bo nie jestem specjalistą, ale... w takim razie po co istnieje instytucja psychiatry i te wszystkie narzędzia, które ma w ręku, czyli leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
zagubiona:) bedzie pytal , ale nie takie historie slyszal:) ale to nie psycholog, nie bedzie wiwisekcji jest to jednak inny rodzaj wywiadu, mniej intymny powiedz o afobamie i swojej reakcji, to na pewno wazne a 50 mg to solidnie, ale sie nie dziwie jak to bylo pogotowie, oni chca od razu zabezpieczyc pacjenta a nie go leczyc jezeli masz mozliwosc i bedziesz bezpieczniej sie czula, idz do jakiejs spoldzielni lekarskiej, tam podpytasz sie ( czy tu dziewczyn tez mozesz) o lekarza, niektorym latwiej isc do kobiety, niektorym obojetnie. mam byc profesjonalny, czyli porozmawiac i wysluchac cie, a nie po pierwszym zdaniu cos tam sobie przepisac. na kafeterii jest forum o Citalowcach, czyli zazywajacych cytalopram , przeczytaj jak dasz rade choc troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny za informacje. "ale sie nie dziwie jak to bylo pogotowie, oni chca od razu zabezpieczyc pacjenta a nie go leczyc" - ok, ale moja choroba może wynikać ze stresów, ale na pewno nie z lęków. Nie było zagrożone moje życie (tzn. nie z powodu psychiki), więc nie wiem, po jakiego diabła mi to zapisała... yeez chyba jesteś sceptycznie nastawiona do lekarzy wszelkiej maści... Nie tylko do psychiatry. Skąd ja to znam :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blawatek.
Zaczęłam pisać. Wyrzucam myśli z głowy na papier, daje to niejaką ulgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez, wiem o czym mówisz... Prawie rok chodziłam ze stanem podgorączkowym, wykonałam różne badania-USG, krew, mocz, próby wątrobowe, ginekolog, dentysta... i dopiero, gdy nie przyjęli mnie do szpitala (drugi raz) z powodu braku miejsc, dostałam polecenie, aby iść do laryngologa. Powodem był stan zapalny zatok. Dopiero po punkcji ok. 1,5 miesiąca temu czuję się trochę lepiej (fizycznie). Tylko, że znów z powodu stanu mojej duszy stwierdziłam, że po co mi leki - i jakoś nie biorę. Ani na jelito, ani na zatoki :o. Zdaję sobie sprawę, że są lekarze i "lekarze". Moja psy. poleciła mi jakiegoś, z którym współpracuje od wielu lat. Miała namiar też na drugiego, ale uznała, że lepiej, żebym do niego nie szła. Więc wydaje mi się, że to nie będzie ten z grupy "lekarzy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez - silne stresy powodują spadek serotoniny... ponieważ w normalnym przeciętnym życiu takich spadków nie ma, nie ma nic złego w tym że korzysta się z antydepresantów w trudnych sytuacjach życiowych, one tylko wyrównują poziom serotoniny. Oczywiście zazywanie leków to nie wszystko dobrze jest korzystać w tym czasie z psychoterapi która uczy radzenia sobie ze stresem. Tak mi kiedyś lekarz powiedział. Ja mu wierzę bo nie raz czytałam o tym wcześniej z różnych źródeł. Też jestem przeciwnikiem zbędnego zażywania leków i podobnie jak ty uważałam że mogą opóźniać zdrowienie. Ale któregoś dnia byłam w takim stanie że zaczęły pojawiać się lęki zupełnie niezależne od mojej woli, niezależnie od moich myśli czy od tego czy byłam spokojna czy nie (właśnie w okresach względnego spokoju się ujawniły) jak ktoś wie jak odczuwa się lęki dobrze wie, że sam fakt ich wystąpienia potęguje strach o swoje zdrowie. Poszłam do lekarza. Trochę późno, ale nie żałuję. Brałam jakiś czas leki dopóki moja sytuacja się nie unormowała. Nic się nie opóźniło (zresztą jak to ocenić jak u jednych procesy zdrowienia przebiegają szybciej u innych wolniej w zależności od indywidualnych umiejętności radzenia sobie z sytuacjami stresowymi), teraz już ich nie biorę i nie jestem od nich uzależniona. Gdybym zaczęła brać je wcześniej może nie doszłoby do takiego emocjonalnego poplątania w mojej głowie... A było już tak, że nie radziłam sobie z prostymi sprawami. Zbyt wiele było tego na raz, jak na jedną głowę :) Ale leki oczywiście musi dobierać psychiatra w zależności od tego co się dowie w wywiadzie z pacjentem... Odradzam branie afobamu, jak się miało jego zapisanego przy innej okazji. Afobam jest lekiem ułatwiającym zasypianie, wiec nic dziwnego że przymula . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×