Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Oj, biedna ja strasznie - dopadlo mnie jakies grypsko czy drogi oddechowe i to wczoraj wieczorem, w nocy spalam fatalnie, budzilam sie co chwile bo mnie gardlo bolalo... A dzisiaj od rana czuje sie po prostu niezdrowa. A pogoda cud miod malina - i jakbym sie czula dobrze to pojechalibysmy z synem do tego zoo w Dublinie a tak - dupa blada. Zostaje mi jutro ewentualnie i piatek bo we czwartek maja jakies uroczystosci czy cos w tym stylu... Coz, najwyzej przelozymy to na po wakacjach... A co do kawki - bede w Krakowie 29, wiem ze corka z chlopakiem wybieraja sie na kilka dni chyba w nastepny weekend to moznaby zrobic maly zlot. Ja nie mam nic naprzeciwko :D Stukpuk jest na miejscu - i kto tam jeszcze to tez zapraszam. O, Cztery Umowy. Miejscowe to bez problemu - tylko czas dogadac. Nic sensownego chyba dzis nie napisze bo mi leb peka. 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Czasami bylo dobrze, wtedy gdy bylam calkowicie skoncentrowana na jego problemach. Przez 5 lat jedynie jego problemy, ktore po czesci sam sobie stwarzal. Niestety kiedy choc na moment zapominalam o nim bo bylam zmeczona,chora itp, obrazal sie ,gdy go ignorowalam i nie przepraszalam robil straszne awantury, grozil rozwodem itp Kiedys, na poczatku naszego malzenstwa przepraszalam go i niestety nie tylko przepraszalam, teraz go ignoruje. Powodem do obrazy jest wszystko, np to ze przyszlam zmeczona po pracy , powiedzialam mu ze jestem taka potwornie zmeczona i musze sie polozyc. Odpowiedzial, ze w takim razie przygotuje mi cos do jedzenia.Pokiwalam glowa i to wystarczylo, zeby sie obrazil. Obrazil sie na tydzien bo nie okazalam wystarczajacego entuzjamu, kiwajac glowa. Tydzien zakonczony awantura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Czasami bylo dobrze, wtedy gdy bylam calkowicie skoncentrowana na jego problemach. Przez 5 lat jedynie jego problemy, ktore po czesci sam sobie stwarzal. Niestety kiedy choc na moment zapominalam o nim bo bylam zmeczona,chora itp, obrazal sie ,gdy go ignorowalam i nie przepraszalam robil straszne awantury, grozil rozwodem itp Kiedys, na poczatku naszego malzenstwa przepraszalam go i niestety nie tylko przepraszalam, teraz go ignoruje. Powodem do obrazy jest wszystko, np to ze przyszlam zmeczona po pracy , powiedzialam mu ze jestem taka potwornie zmeczona i musze sie polozyc. Odpowiedzial, ze w takim razie przygotuje mi cos do jedzenia.Pokiwalam glowa i to wystarczylo, zeby sie obrazil. Obrazil sie na tydzien bo nie okazalam wystarczajacego entuzjamu, kiwajac glowa. Tydzien zakonczony awantura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to tak zabrzmiało....to co napisałam, tak wyniośle i mało skromnie. Ale są dziedziny w których wiem, że jestem dobra, sprawy w których jestem , ekspertem :( Ale skoro tutaj jestem przyznaję się, że mam problemy z emocjami, z radzeniem sobie samej ze sobą... ze swoim zyciem wewnętrznym, z traumami z dzieciństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
W czym pomagalam? Opiekowalam sie razem z nim jego ciezko chora mama przez wiele miesiecy. Pisalam emaile do prawnikow i listy do sadu, jezdzilam z nim do Polski, do adwokatow, na sprawy sadowe.Malowalam razem z nim dom ( jego corki dom, jego rodziny, sama nie wiem jak ujac), pilnowalam robotnikow, nastepne sprawy sadowe,wspieralam go gdy jego ojciec byl chory. Wspieralam gdy mial problemy z corka i z innymi dziecmi.Gdy poprzednio mial depresje opiekowalam sie nim i jezdzilam do szpitala. A teraz jestem pusta w srodku, tak sie czuje, jakbym byla calkiem pusta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agaaa - "A moze warto czasami sie zastanowic nad krytyka, bo moze gdzies sie robi blad?" Tak, ale jak ktos krytykuje zyczliwie, majac na celu nasze dobro - a nie zeby nam dokopac. Takie krytykanskie, toksyczne uwagi wyczuwa sie na kilometr - chyba ze uspilismy intuicje. Poza-tym - on Cie wpedza w poczucie winy. Nie mozna za nikogo przezyc zycia ani zaszkodzic - no, chyba ze mu sie dosypuje do zupy trutki na szczury albo podklada pineski do lozka. Albo nasyla zbirow zeby mu spuscili wpi*rdol. Przestan czuc sie winna bo z pewnoscia nic takiego nie zrobilas - to jest jego widzenie swiata, jemu i jemu podobnym jest wygodniej zwalac wine za nieudane zycie na innych niz poszukac jej w sobie. Dam przyklad z mojego meza ktory rzuca palenie od kilku dobrych lat. I zawsze po kilku godzinach niepalenia i solennego postanowienia ze juz koniec (wlaczajac w to teatralne gesty spalania w kominku pozostalych z wczoraj fajek itp) - stwierdza: to mnie wkur*lo, tamto mnie doprowadza do szalu - i zapala tego papierosa. Oczywiscie winne sa czynniki zewnetrzne, on mial dobre intencje tylko swiat mu na to nie pozwala. I jak umrze na raka pluc to tez bedzie wina swiata bo nie pozwolil mu przestac palic. Mnie to tak ku*wa smieszy - lepiej niz kabaret. Ale kazdy wierzy w swoja prawde. Jego prawda jest taka ze nigdy nie bedzie wolnym czlowiekiem bo nie decyduje o sobie - swiat zewnetrzny o nim decyduje. A ja zwracam uwage na to JAK ludzie mowia; gdzie umieszczaja srodek ciezkosci danej sprawy; jak posluguja sie slowem: ja, oni. Mozna sie bardzo wiele o ludziach dowiedziec z tego jak sie komunikuja. Jak wyrazaja siebie, jak okreslaja role innych w swoim zyciu. Przyklad: przejechalam na czerwonym swietle. Nie celowo - zagapilam sie. I zalozmy ze zatrzymuje mnie policja. Przyznaje, bez zbednych tlumaczen bo co tu tlumaczyc. Moge co najwyzej obiecac ze bede sie starala aby to sie nie powtorzylo. Moje niedopatrzenie i juz. Sparwa jasna. A osoba toksyczna bedzie tlumaczyla sie calym dziecinstwem i nieudanym zyciem osobistym plus operacja ciotki Anieli jako przyczyna przejechania na czerwonym swietle. Fakt i bigos ktory zauwazyla Ewa. Nie dajcie sie wpedzic w bigos, trzymajcie sie faktow. Fakty sa proste i jednoznaczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym - bo to jest duze dziecko ktore wymaga opieki, milosci i uwielbienia mamusi 24/7. To nie jest dorosly mezczyzna - tylko fizycznie tak wyglada. To niespelna dwulatek domagajacy sie calkowitej uwagi najblizszych! Juz mowilam - fochy to strzela Paris Hilton a nie dorosly facet. Juz do tego stopnia to sobie przyswoilam ze jak widze lub czytam o facecie z fochami to parskam smiechem bo wyobrazal go sobie jako Paris Hilton :D :D :D Cos w rodzaju syndromu bokserek w misie (dla tych ktorzy nie wiedza: jakis psycholog radzil ze jesli np boimy sie kogos: szefa, ojca, wspolmalzonka - to w czasie jego tyrady mozemy go sobie wyobrazic stojacego przed nami w majtkach w misie albo pajacyki - o pd razu ta osoba przestaje byc az tak straszna).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani Wilson, Daria ........... Walczcie o spokój swój i swoich dzieci! Oni się łatwo nie poddają a sprzeciwu nie znoszą. Uważają że tylko im wszystko wolno. Trzeba szukać pomocy i wsparcia wszędzie bo samemu bardzo ciężko i można wtedy najzwyczajnie się poddać z bezsilności ... Człowiek gdy jest sam ze swoimi problemami a do tego osłabiony, pozbawiony poczucia własnej godności, zbrukany to może sobie sam nie poradzić, może go to przerosnąć ........... a jak jeszcze uświadomi sobie że ma nie rozwiązane problemy z dzieciństwa i to się za nim ciągnie i wpływa na jego dorosłe życie ..... to potrzebuje jeszcze więcej wsparcia.... rodziny, przyjaciół, fachowców, tu na forum, niebieskiej lini .... Pierwszy krok to zdać sobie sprawę z tego że nie jest tak jak powinno być ......... że nie chce żeby tak wyglądało życie moje i dziecka .... i to już wiecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Oneil, chyba masz mojego meza :) On takze nie moze przeze mnie przestac palic i z takich samych powodow, ze jestem wredna i w domu nie ma spokoju. Gdy tak po prostu sam przed soba nie potrafi sie przyznac, ze zaprzestanie palenia nie jest dla niego latwe. To prawda, szuka winy w innych. Rozbawil mnie Twoj post. Ogromny facet z fochem :) Nigdy nie podkreslalam tego, ze mu pomagalam, nie wypominalam, nie mowilam o tym. Tylko teraz napisalam o tym bo po prostu tak po ludzku przykro mi sie zrobilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że cos się krystalizuje i jest termin...to chyba ten weekend będzie już? Ja bardzo z chęcią :D zgłaszam się. Ktoś z centralnej Polski jedzie może? No i w razie co....trzeba załatwic jakies spanko, bo jak inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Onelli... nie myslie o krytykanctwie, tylko o krytyce w dobrym tonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko ze ja juz sie z niego smieje i jego zachowanie nie ma na mnie dolujacego wplywu. Ot, takie brzeczenie muchy. Ale na poczatku bylo bardzo ciezko... Bralam za wiele do siebie a teraz zostawiam go samego z jego fochami parishiltonowymi i szukaniem winnych. To MNIE NIE DOTYCZY. Juz nie robi awantur bo sie boi - pisalam tu na forum jak poinformowalam sluzby socjalne itp - i siedzi cicho. Niektorym na rozum nie wytlumaczysz to trzeba postraszyc, niestety. Ale probowal, tylko spelzlo na niczym. Jakis czas temu cos sie zaczal mnie czepiac i zadal mi pytanie: czy ja ludziom opowiadam jak sie on zachowuje (cos w tym stylu, z mojego punktu widzenia kretynskie pytanie, chyba ze sobie nie zdaje sprawy jak toksyczne i szkodliwe bylo jego zachowanie kiedys - agresja slowna, kopanie w drzwi, walenie glowa w sciane, odgrazanie sie, wyzywanie, rzucanie przedmiotami) i czy powiedzialam o tym w grupie w ktorej pracuje spolecznie. A ja na to: ja ci na to pytanie nie odpowiem. Mysl sobie co chcesz. Jak go ku*wa zatkalo to do dzisiaj jest zatkany. Bo byc moze dotarlo ze ja juz w to nien gram, nie jest w stanie mnie zranic, nie biore do siebie jego problemow. Bo sam sobie je stwarza a potem obarcza nimi innych - tylko teraz juz nie bardzo ma kogo... Nioe pracuje od stycznia i nie wie co ze soba zrobic to wymysla takie cuda ze historia, a ja nic nie mowie, nie moj cyrk nie moje malpy, niech robi co chce. :D A ja patrze z boku i mam ubaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ten weekend, w poniedialek rano dopiero bede w Krakowie, jesli juz to nastepny 4/5 albo 11/12 lipca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Aaaga dbam o siebie, naprawde, tylko czasami to poczucie winy spada na mnie. Po chwili tlumacze sobie, ze nie jestem winna i zyje dalej. Naprawde nie chodzilo mi o to, zeby mi dziekowal, ze mu pomagam.Jednak nie spodziewalam sie, ze zostanie to obrocone przeciwko mnie.I wykrzyczal ostatnio, ze chcialam mu ukrasc dom, bo bylam tym domem tak zainteresowana, ze pisalam te emaile itp Zapomnial, ze on tego ode mnie wymagal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym....to jest klasyczne "odwracanie kota ogonem"...najpierw zyczy sobie twojego zaangazowania, a potem odwraca to twoje zaangażowanie przeciwko Tobie. SKĄD JA TO ZNAM? Co bym nie zrobiła...źle! Nie jestem w stanie dogodzić, nie jestem w stanie dopieścić, ukochać...zawsze było coś, drugie dno. Teoria spiskowa dziejów. I żył, aby mnie PRZYŁAPAĆ, na sprzenieweirzeniu się, na zdradzie, na nielojalności. Szukał, drążył, sprawdzał, kontrolował... Jakie okropne zycie ma taki człowiek...nigdy nie spi spokojnie, czujny, nasłuchujący...24/24, bo może tym razem ja popełnię jakiś błąd...i będzie mógł odtrabć zwycięzsto, że oto patrzcie, złapałem ją, jest na moim! Przy czym te zwycięstwa sa tak strasznie irracjonalne, że aż żałosne. Ale ja je brałam sobie do serca, ja płakałam, ja przepraszałam, ja błagałam, ja tłumaczyłam. Komu? Choremu czlowiekowi, który nie brał niczego na rozum, bo ... by/jest zaburzony i on nie widzi i niesłyszy jak nprmalny, przeciętny człowiek, on ma swoją wizję i tylko swoją i nie ma to nic wspólnego z racjonalizmem. Aha i oneill...to co mówiłaś o rzucaniu palenia...to samo! Na dodatek w jakiś dziwny sposób był zły, że ja mam silną wolę, ża ja umiem sobie postanowić, że jak coś chcę, to chcę i to osiagam....tylko w kwestii jego nie umialam sobie postanowić niczego. Może tym razem...Boże dopomóż!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Oneil napisze wieczorem i zdrowia zycze .Musze do pracy pedzic. Wszystkim dziekuje za wsparcie. Czasami jest mi trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo: "Na dodatek w jakiś dziwny sposób był zły, że ja mam silną wolę, ża ja umiem sobie postanowić, że jak coś chcę, to chcę i to osiagam..." Dokladnie to samo! Ba, zazdrosc ze ja potrafie bez wysilku to czy tamto, ze nie zwalam winy (czyli nie opozniam dzialan i para nie idzie w gwizdek) tylko dzialam. Ostateczna wytoczona przeciw mnie armata dot.palenia: bo jak sie poznalizmy to palilas. To mnie rozwalilo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Co zrobilam, ze moj maz wyladowal w szpitalu? Ignorowalam jego fochy, jego obrazanie sie za bzdury po prostu.Wyprowadzil sie do drugiego pokoju na dwa dni, ignorowalam dalej. Wykrzykiwal, ze mu w niczym nie pomoglam i ze mu szkodze, ignorowalam.Powiedzial, tez ze to koniec, ze zniszczylam nasze malzenstwo. Zignorowalam. Powiedzial, ze sie wyprowadza i zabral troche swoich ubran.Wyszedl rano i nastepnego dnia dostalam esemesa, ze jest w szpitalu, cytuje -zebym mial spokoj i doszedl do siebie. Za dwa dni przyszedl jego przyjaciel i zabral troche rzeczy, powiedzial mi, ze nie wie czy on jest w szpitalu, po odbior rzeczy umowili sie w jakims miejscu.Pozniej okazalo sie, ze jest faktycznie w szpitalu. Zadzwonilam raz i spytalam jak sie czuje.Pozniej juz nie dzwonilam, kurcze wyglada na to, ze ja bez serca jestem. Nastepnie mnostwo telefonow od meza, czy juz wstalam, ze jest w sklepie i czy kupic mi buty, itp ( on moze wychodzic ze szpitala),i nawet niedawno spytal sie, czy nie chce go odwiedzic, czyli miejsce gdzie sie znajduje juz nie ma byc dla mnie tajemnica. Wczoraj telefon z fochem, ze nie zadzwonilam a on mial urodziny. Zapomnialam. Pomyslalam sobie tez, ze teraz ma przynajmniej prawdziwy powod, zeby sie obrazic. Naprawde przejmuje sie tym, ze jest w szpitalu, itp Tyle, ze to jest jaks gra w ktora ja juz nie chce grac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza-tym
Teraz to ja juz naprawde lece, zostaly mi 3 minuty do wyjscia , sie rozpisalam naprawde :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie że pomysły niektórych m. nie mają końca.... są w stanie posunąć się do wszystkiego byle osiągnąć jakiś swój cel. Nie ważne dla nich jest to, że manipulują drugim człowiekiem ..... bo oni nie zdają sobie z tego sprawy, dla nich to \"chleb powszedni\". .........powiem szczerze, że ja miałam kiedyś taki moment, że jak już nie miałam pojęcia jak sobie radzić, jak przemówić do m., myślałam, że jestem w stanie go zmienić, że przecież on w swojej głębi jest dobrym człowiekiem itd to podczas kłótni rozpłakałam się i wiem że to była z mojej strony manipulacja bo ja myślałam że przez moje łzy coś na nim wymuszę. Dziś tak na prawdę to czuje niesmak na wspomnienie tego .... wiem, że to była taka droga na skróty ..... ja się rozpłaczę a on mnie może wtedy litościwie zrozumie ........... no manipulacja z mojej strony pierwsza klasa .............. spychologia własnych problemów .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..... pisze do mnie była sąsiadka (teraz sąsiadka tylko m.) ...... pytała kiedy tam przyjadę i zapraszała na kawę i ciacho ......... dziś napisała, że m. chodzi przygnębiony, że to bardzo widać ............ i że na męża to trzeba wrzeszczeć bo inaczej wejdzie na głowę .... Nigdy nie miałam nic przeciwko sąsiadom a wręcz walczyłam ze złośliwością m. w stosunku do nich .......... Tak sobie wyobraziłam m. chodzącego koło domu z cierpiętniczą miną, rozmawiającego z sąsiadami ...... jak to on czeka i walczy o rodzinę ........ i jak mu się udało do tego przekonać sąsiadów z którymi wcześniej można powiedzieć walczył bo ciągle miał o coś pretensje ...... Nie wiem co to teraz za gra ..... czy to zwykła ciekawość i wścibskość czy współczucie dla grającego obecnie ofiarę m. ........... Jakoś tak dziwnie się poczułam a w sumie powinno mi to być obojętne, niech pokazuje co chce, niech rozmawia o czym chce a oni jak mu współczują to też ich sprawa .......... .....no cóż ............ a tak się ostatnio zastanawiałam jak wielki jest repertuar m. i chyba przerasta on moje możliwości wyobrażenia ... .....tylko nadal nie zatrzymał się i nie popatrzył tak na prawdę w głąb siebie .... tylko buja się dalej w swojej rzeczywistości ..... pławi się wciągając kolejne osoby do gry .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa 🌻 ........Dzień Ojca ....... pojadę popołudniu na cmentarz zapalić świeczkę........ coś mam tkliwy dzień dzisiaj ......... za dużo u nas pada i chyba to tak wpływa na mnie przygnębiająco ..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill 😍 Ja sobie wyobrażam, ze ktoś jest w pieluszce. I to nie tetrowej. I to zawsze działa :D niebo 😍 tuptusia 😍 Jak pisze do Ciebie - to zawsze z troską. Bo racjonalizujesz chore. I przyjmujesz tylko to, co jest Ci wygodne. A forma też może mieć znaczenie. Bo jak się ktoś wkurzy to może ruszy wreszcie z miejsca. Bo złość to dobra siła napędowa. Więc złość sie na mnie ile chcesz :D poza-tym 😍 Ty jus się wyzwoliłaś emocjonalnie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam, jak ponad 20 lat temu płakałam przed mężem. a on na to "płacz, płacz, boś głupia" Wtedy myślałam, że on jest bardzo nieczuły, wredny. Dzisiaj wiem, że miał rację, bo chciałam nim manipulować. choć forma była kontrowersyjna. Ale podziałało. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tortilla... olej po prostu to co on na ten temat mówi. Stój przy swoim. Powiedz \"a mnie się podoba i właśnie w nim pójdę\" skąd wiesz, że jak Cię obśmiewa przy innych, tamci nie czują się zdegustowani jego zachowaniem... JEGO ZACHOWNIEM, a nie twoim sweterkiem. Ty widzisz tylko zakłopotane miny i bierzesz je do siebie. Spróbuj kiedyś poudawać (bo z początku jest to trudne tak czuć się) że czujesz się pewnie, mimo tego co on mówi na twój temat i staraj się ignorować jakby to było brzęczenie muchy. I nie bierz tych bzdur do siebie. Zobaczysz co będzie się działo. Jestem pewna, że jak pomimo wszystko zachowasz twarz, zaszokujesz wszystkich. na następnym etapie możesz nawet się śmiać z tych bzdur to wywoła jeszcze lepszy efekt... ale do tego trzeba większej wewnętrznej pewności siebie. Mow sobie \"nic mnie to nie obchodzi co on ma do powiedzenia na moj temat bo ja jastem w porządku\" Obelga, czy krytyka jest jak prezent, nie przyjęta należy do darczyńcy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pustka... w sercu, w duszy, w życiu. Wiem, że tak musi być, że muszę nauczyć się żyć w prawdzie, a nie jak napisała renta ❤️ racjonalizować chore.... ale tak ciężko mi i nie chodzi o to za kim, to już nie ma znaczenia, chodzi o to, że ja muszę sobie poradzić sama ze sobą, że nikt inny nie jest moim problemem, ja sama dla siebie jestem problemem, jestem pacjentem, który powinien się jak najszybciej wyleczyć...z dotychczasowej siebie. Więcej zajęć... Więcej pracy... Zmiana schematów... Więcej dopieszczania... Więcej siebie w swoim własnym życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem zdruzgotana. Moim synem. Druga porażka na całej linii. Pisałam o jego niezaliczeniu I roku. Teraz mam powtórkę z rozrywki. Zaliczył I semestr, cały czas dorabiał sobie w Telekomunikacji. Powiedział, że sesję zaczyna od 23 czerwca. Więc już ponad miesiąc temu wyznaczyliśmy mu tą datę do pokazania nam zaliczeń dopuszczających do sesji. No i dzisiaj pokazał. Jak go przydusiliśmy – pokazał nam dokładnie pusta kartkę. Ani jednego zaliczenia. I bezczelnie powiedział, że ma czas do września. A przecież wiadomo, że w lipcu i sierpniu na uczelni nic się nie dzieje. Przeprowadziliśmy z nim rozmowę nawiązując do wydarzeń sprzed roku. Przypomnieliśmy umowę. Że jak nie zaliczy sesji, to albo pracuje i może studiować zaocznie, albo wyprowadza się z domu. Postanowiliśmy być konsekwentni. Powiedzieliśmy, że na lipiec i sierpień ma sobie znależć pracę. Normalną, 8-godzinną. We wrześniu, proszę bardzo, albo dalej praca, albo może probować zaliczać dalej ten I rok. Do wyboru. A potem zgodnie z umową.Albo stała praca i ewentualne studia zaoczne, albo się wyprowadza. Jak nie wyjdzie do pracy w poniedziałek ( 3 lipca) to pakuje rzeczy i już od poniedziałku nie mieszka w domu. W ubiegłym roku nie znalazł pracy, więc my mu znależliśmy. W tym roku już za niego nic nie załatwię. Będzie musiał się wyprowadzić w poniedziałek. Podpowiem mu tylko, ze w ubiegłym roku nie było problemu z załatwieniem na lato akademika, więc może iść w tym kierunku. I powiem, jak to zrobić.Nic więcej. Jest mi bardzo trudno. Płakałam. Pal licho studia. Nigdzie nie jest powiedziane, że ma studiować. Ale to jego podejście do tematu. Znowu nic nie robił, nie chodził na zajęcia. Jedyną systematyczną pracą, którą wykonywał, było chodzenie na imprezy ze 2 razy w tygodniu. Powrót na drugi dzień w południe lub w nocy- oczywiście pijany. Zgodnie z książką Ewy Woydyłło „My rodzice dorosłych dzieci” postanowiliśmy dać mu ponosić odpowiedzialność za swoje życie i swoje wybory. Nigdy nie sadziłam, że będę swoje dziecko wyrzucać z domu. Ale on ma już 21 lat. Jest dorosły. Powiem mu, że jeśli widzi potrzebę, by iść do psychologa, to będę płacić za wizyty. Nie przeżyję za niego życia. Nie mogę za niego chodzić do szkoły, nie mogę się za niego uczyć. Mogę go tylko skonfrontować z brutalnością i odpowiedzialnością życia. I mieć nadzieję, że gdy skonfrontuje się z życiem, to da sobie radę. Jest mi źle, jestem zdruzgotana. Twarda miłość, to teraz lekcja dla mnie. Mam nadzieję, że dobrze robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×