Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

renta - Ciebie ostatnia podejrzewalabym o \"takie\" myslenie o Ewie; zwalam to na karb Twoich \"spietrzonych\" klopotow z zycia rodzinnego, ktorych Ci nota bene wspolczuje; moze dlatego wylaczyla Ci sie intuicja?😍 Kasia - jesli to rzeczywiscie koniec - to ja sie ciesze; wiem, ze Cie moje slowa bola, przepraszam, ale tak bedzie lepiej; zaufaj doswiadczonej😍 4U - na poczatek zmien swoja \"stopke\" - zupelnie do Ciebie nie pasuje; jako motto niech sluzy Ci cos, co jestes w stanie spelnic😍 siodemka - Tobie wciaz kibicuje😍 Niebo... - co z Toba? przeciez nie jestes sama😍 Pozdrawiam wszystkich;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was!!! Już sie czuję dobrze...dzięki Bogu. Chciałam jeszcze odpowiedzieć na post dużo wcześniejszy od Dziewczyny do mnie... wkleję go .... 12:41 [zgłoś do usunięcia] Dziewczynyyy Siódemko... Nie chcesz żyć spokojniej? A moze zanim zaczniesz siebie ganić za nadmierny spokój... to przemyśl... dlaczego kiedyś żyłas jak w ukropie. Może to było wynikiem lęków i próbą zagłuszenia toksycznych zalezności z osobami trzecimi... - Być ponad tym... ale w tym tkwić. Wtedy się trzeba faktycznie uwijać... \"zeby zrobic za siebie i zrobic za drugiego\". Teraz byc moze wychodzi z Ciebie zmęczenie za życie w imieniu własnym i w imieniu osób toksycznych. Ale to nie oznacza, ze stałaś się wolniejsza... tylko oznacza, ze uczysz się żyć dla siebie. Werwa do Ciebie wróci. Daj czasowi czas Pozdrawiam Dziewczyny ❤️❤️❤️ Jak to przeczytałam te kilka dni temu , ja sama nie dowierzałam jak Ty to wiesz, skąd tak dobrze wiesz...i że to co napisałaś to wszystko prawda......ja mam wielką ogromną przestrzeń wokół siebie...ja sie boję tej wielkości odczuwania siebie samej....ja miałam tak mało z tym odczuciem do czynienia....ja zawsze przed tym sie chciałam schować, ukryć gdzies ...to jest tak potężne że nie opisze wam tego ....nawet teraz to mam i to czuję.....i to jest........to nie jest /nie mylcie tego z jakimś lękiem /paniką ...nie to nie jest taki lęk że np.serce bije szybciej i się czegoś boisz...nie to.....ja mam wokół siebie ogromną wolną przestrzeń ....ale ja w niej jestem sobą ....i czuję moja własną wielkosc ....ja się z tą siła swiata utrzymuje w jednosci + moja wielkosc jaką odczuwam , jest bardzo ogromna....jest harmonia...ale ja sie przyznam wam teraz,,,,ja....tego tak mało doświadczałam że to jest dla mnie napraawde cos nowego i nie byłam gotowa tego przyjąć jeszcze bo nie znałam czegos takiego....dlatego czasem musiałam od tego uciekac bo nie umiałam przyjąc........było ogromne......ale bardzo sie cieszę że to mam........i .....teraz płacze ale sama juz nie wiem czemu............ potem jeszcze odpisze na nowe posty które napisałyscie do mnie.......... ja nie umiem i nigdy nie chciałam nikogo krzywdzić....ani skrzywdzic................... boje sie ze kiedyś byc moze znowu bede oszukana albo potajemnie zmanipulowana............aby tylko dla czyichś korzysci moja siła i moja miłoscwłasna nie została znowu kiedyś mi odebrana.............................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Siódemko Jednynie co moge Ci doradzić w tej chwili, żebyś mogła się umocnić w tym co czujesz i się nie obawiać tego co czujesz, i pokładać nadzieję, że krzywda Ci sie nie stanie, to lekturę właśnie Przebudzenia de Mello, to taki wstęp dla pierwszej wrażliwości która się w Tobie odslania, a potem lekturę "Potęga teraźniejszości"... Pewnie jest cała mas innych podpowiedzi książkowych... nie mam w tej kwestii zbyt dużego doświadczenia. Ale te dwie ksiązki na pewno przybliżą Ci Twój stan.. i nie zaszkodzą... fragment z Potęgi: "Kluczem do poznania i zakotwiczenia się w teraźniejszości jest świadomość. Świadomość, która wciąż zakłócana jest poprzez procesy myślowe: analizowanie, wspominanie, fantazjowanie. Nieustanny ciąg myśli, pojęć, obrazów, powstałych w umyśle. Kiedy zatrzymamy ten potok, pozostanie tylko chwila obecna - a to stwarza nowe, olbrzymie możliwości i zawiera w sobie potencjał głęboko odczuwanej radości. Książka Eckharta Tolle'a jest przewodnikiem na drodze ku odkryciu teraźniejszości. Ukazuje szereg problemów, jakie towarzyszą temu dążeniu, oraz sposoby, w jakie można sobie z nimi radzić. Określa także sens podejmowania takiej podróży." o autorze: "Wkrótce po dwudziestych dziewiątych urodzinach obudziłem się nad ranem, ogarnięty bezgraniczną zgrozą. Wielokrotnie zdarzało mi się już budzić z takim uczuciem, lecz tym razem było ono silniejsze niż kiedykolwiek przedtem. Nocna cisza, niewyraźne kontury mebli w ciemnym pokoju, daleki turkot przejeżdżającego pociągu - wszystko to wydawało się tak obce, wrogie i pozbawione wszelkiego znaczenia, że napawało mnie głębokim wstrętem do świata. Ale najohydniejsze było moje własne istnienie. Po co dalej żyć, dźwigając brzemię niedoli? Po co przedłużać nieustanną szarpaninę? Czułem, jak głęboka tęsknota za unicestwieniem, za niebytem, wyraźnie bierze górę nad instynktownym pragnieniem, żeby jednak jeszcze pożyć. "Dłużej już ze sobą nie wytrzymam". Ta właśnie myśl nasuwała mi się raz po raz. I nagle zdałem sobie sprawę z jej osobliwości. "Jestem jeden, czy jest mnie dwóch? Jeśli nie mogę ze sobą wytrzymać, to widocznie jesteśmy dwaj: z jednej strony 'ja', który mówię te słowa, a z drugiej jakaś - powiedzmy - 'osoba', z którą już nie wytrzymuję. A skoro tak, to może tylko jedno z nas istnieje naprawdę". Tak mnie to raptowne odkrycie oszołomiło, że mój umysł stanął jak wryty. Byłem w pełni świadom, ale nie miałem w głowie ani jednej myśli. A potem wciągnęło mnie coś w rodzaju energetycznego wiru. Najpierw był powolny ruch, a później przyspieszenie. Owładnął mną przemożny lęk i cały zacząłem dygotać. Usłyszałem słowa "niczemu się nie opieraj", jakby wypowiedział je jakiś głos w mojej piersi. Czułem, że wsysa mnie próżnia. Miałem jednak zarazem takie uczucie, jakby istniała ona we mnie samym, nie zaś na zewnątrz. I nagle znikł wszelki lęk, a ja pozwoliłem sobie wpaść w tę próżnię. W ogóle nie pamiętam, co było dalej. Obudziło mnie ćwierkanie ptaka za oknem. Nigdy przedtem nie słyszałem takiego dźwięku. Pod zamkniętymi powiekami ukazał mi się drogocenny brylant. No właśnie: gdyby brylant mógł wydawać dźwięk, brzmiałby on dokładnie tak, jak ten ptasi śpiew. Otworzyłem oczy. Przez firanki sączył się do pokoju pierwszy brzask. Zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć, już czułem, już wiedziałem, że światło to coś nieskończenie bogatszego niż my, ludzie, zdajemy sobie sprawę. Sącząca się przez firanki łagodna świetlistość była samą miłością. Łzy zakręciły mi się w oczach. Wstałem i przeszedłem się po pokoju. Bez trudu rozpoznałem w nim własny pokój, ale wiedziałem, że tak naprawdę widzę go pierwszy raz w życiu. Wszystko było świeże i dziewicze, jakby właśnie przed chwilą zaistniało. Biorąc do ręki kolejne przedmioty - ołówek, pustą butelkę - zdumiewałem się, jakie są piękne i żywe. Tamtego dnia chodziłem po mieście, bezgranicznie zdziwiony cudownością życia na Ziemi, jakbym dopiero co przyszedł na świat. Pięć miesięcy, które potem nastąpiły, przeżyłem w niezmąconym, głębokim spokoju i błogości. Później intensywność tego stanu nieco osłabła - a może tak mi się tylko zdawało, ponieważ stał się on dla mnie czymś naturalnym. Nadal potrafiłem funkcjonować w świecie, chociaż zdawałem sobie sprawę, że nic nie mogę zrobić, aby wzbogacić to, co już mam." Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy ❤️ ja wiem... może nie rozumiem, ale wiem, że to się powinno skończyć. Nie zmienia to faktu, że czuję się strasznie. W wielu postach tutaj motyw bólu, który trzeba przyjąć, przeżyć, nie zagłuszać, a obserwować. Wczoraj kiedy nagle dostałam niepohamowanego ataku płaczu i myślałam, że serce z bólu mi rozerwie, \"przyjrzałam się\" sobie. Wniosek nr jeden- ataki panicznego płaczu i roztrzęsienie pojawiają się w najsilniejszej formie, kiedy myślę o sobie jako o tym pasożycie o którym wspominałam wcześniej z tesktu Anny66. Kiedy czuję się WINNA, winna wszystkiemu, winna rozpadowi tego związku. Starałam się być twardsza, bardziej nieustępliwa, nie taka uległa, starałam się nie wydzwaniać do niego gdy był obrażony, dać mu przestrzeń... Wyrzucam sobie teraz, że tym wszystkim nic nie osiągnęłam, a go raniłam. To poczucie winy mnie zabija, naprawdę i przeraża mnie kiedy jest takie silne. Czy z tym można sobie jakoś poradzić? Wniosek nr dwa- w chwilach rozpaczy często myślę, że wszyscy mnie opuszczą, że on zostawił mnie dlatego, że byłam daleka od ideału i że w związku z tym teraz zostawią mnie wszycy bliscy (a w przyszłości inny ewentualny partner), bo jestem taka niedoskonała, bo jestem przeciwieństwem doskonałości... :( Czy Waszym zdaniem cierpienie uszlachetnia? Niebo ❤️ mam nadzieję, że jest ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny !! ❤️ Świadomość, która wciąż zakłócana jest poprzez procesy myślowe: analizowanie, wspominanie, fantazjowanie. Nieustanny ciąg myśli, pojęć, obrazów, powstałych w umyśle. Kiedy zatrzymamy ten potok, pozostanie tylko chwila obecna ------------------ taaaaakkkkkk !!! Usłyszałem słowa \"niczemu się nie opieraj ------------------- taaaaak !!! I nagle znikł wszelki lęk -------------- taaaaaaaaaaak !! :-D Wszystko było świeże i dziewicze, jakby właśnie przed chwilą zaistniało. Biorąc do ręki kolejne przedmioty - ołówek, pustą butelkę - zdumiewałem się, jakie są piękne i żywe ----------------- taaaaak !!! :-D :-D :-D :-D :-D Nowe zycie, nowa JA. Świadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy...to tak jakbym czytala o sobie.Gdyby ktos wiedzial jak ciezko i skutecznie wyleczyc sie z tego uzaleznienia...jak cholerna heroine aplikuje sobie kazdy jego nawet chwilowy powrot,rozstanie zawsze daje mi nadzieje na to ze to ostatni raz,a oszczednosci odchodza wraz z nim.I tak w kolko,jedynie co zostalo to dobre auto,ktorego w dobie kryzysu nie potrafie sprzedac,pomimo ze zeszlam z ceny o kilka tys euro.Ledwo wiaze koniec z koncem,ale na pocieszenie,za kilka dni lece na wakacje z nim,ktore mu zreszta sama oplacilam...ROZSTRZELAJCIE MNIE!!! CHYBA NIEGODNA JESTEM BY ZYC!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
..tzn. to nie był fragment z Potęgi... to była opinia o książce - sorry. Siódemko... Krok po kroczku... z radością bez euforii, z dystansem ale ufnie. Moze to przeciwstawne :) Ty wiesz co robisz. Tak długo jak będziesz ufać sobie... to krzywdy sobie nie zrobisz. Twoja ufność jednak, powinna być hamowana Twoją wiedzą. Hamowanie ufności... to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. W miłości pewne rzeczy mają inne znaczenie... niż żyjąc w strachu... mają inny wymiar. Trzeba się do tego przyzwyczaić, oswoić... Dać sobie czas. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia... czy cierpienie uszlachetnia? Jest częścią naszego zycia. Cierpimy z roznych powodow. Nabywa sie przez to wiecej doswiadczen. Popatrz na wszystko co Cie spotkalo z pewnej odleglosci. Szukaj w tym wszystkim pozytywnych skutkow. Nawet na sile wmawiaj sobie, ze bedzie wszystko dobrze, jestes wartosciowa osoba itp. Z czasem nie bedziesz musiala mowic tego na sile, tylko w to uwierzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ❤️ :-) Twoja ufność jednak, powinna być hamowana Twoją wiedzą. Hamowanie ufności... to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. to nie jest nieufność... to jest racjonalizm, rozsądek, mądrość. Dziewczyny, dziekuję ci bardzo za pomoc !!!!!! ja się uczę ciągle ....ale tego jest dużo naprawde ......ale jak mówisz, i jak juz sama wiem...ze czas zrobi tez swoje.......musze dac sobie czas .........ale co jak ktos mnie bedzie poganiał a ja nie jestem na tyle gotowa zw wszystkim , ja nie zaakceptuje poganiania mnie.....nie pozwole .... bo czuje ze to nie byłaby moja droga tylko tego który mnie poganiał do życia juz tu i teraz i juz musisz to i juz musisz tamto.......nic nie musze............ Dziewczyny :-) nawet nie wiesz jak sie bardzo ciesze że ty mnie tak rozumiesz, ten moj stan teraz......i wogole piszesz mi i odpowiadasz to wszystko co jest mi potrzebne ..........dziekuje ci jeszcze raz........ i wszystkim❤️ wam❤️ którzy mnie uczycie, wspieracie i obserwujecie moje radosci i odkrycia w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agaaa to, iż cierpienie jest częscią naszego zycia nie oznacza, że uszlachetnia. Najczęściej wręcz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moj pierwszy post, pierwszy raz sama zastanowilam sie nad tym co sie ze mna dzieje, pierwszy raz dopuscilam do siebie te dwa slowa \\\"toksyczny zwiazek\\\". Czuje jak bym sie obnazala przed wszystkimi, stwierdzajac, ze tkwie w takim wlasnie zwiazku... a moze nie? Ale skoro to ja zawsze jestem winna wszystkiemu co sie dzieje, nawet temu ze psuje sie lodowka w domu, gdy jego druzyna przegrywa mecz. Gdy to ja zawsze upadam przed nim najnizej jak potrafie, tak nisko, ze juz nie widze nic wokol.A mysl ze to ja, ja, ja jestem winna, ze ja jestem glupia, ze ja robie wszystko by zepsuc to co mamy, ze ja szukam dniami i nocami problemow, ze ja nas oddalam od siebie. A gdy jest dobrze, jest wspaniale, jest tak jakby na zachmurzonym niebie, ktos gumka wymazal wszystkie chmury, a blask slonca jest tak mocny, tak cieply, tak jasny, ze czuje sie jak w bajce. wczoraj znow sie poklocilismy, nawet juz sama nie wiem o co...obiecalam sobie, ze go naucze, ze nie odezwe sie pierwsza... godzine potem prosilam o znak, przepraszalam ze... wlasnie ze co? niewazne, przepraszalam i prosilam o jednego sms\\\'a, teraz gdy jest daleko, gdy potrzebuje jego wsparcia... *bip* w telefonie i na ekranie sms, wiem, ze od niego, wiem ze nie uslysze to co chcialam... a to co slysze to \\\"wierze, ze nie uslyszysz ode mnie nic, ani dzisiaj ani w najblizszych dniach\\\"... a ja umieram, w nocy nie moge spac, naprawde nie moge... a gdy juz przyjdzie sen nad ranem, budze sie po kilku minutach i znow patrze na telefon, znow pisze do niego, znow czekam na wiadomosc, znow wstaje i biore zimny prysznic aby sie obudzic, staram sie czyms zajac, a gdy jestem w pracy...nie umiem sie na niej skupic. Prosze was, powiedzcie mi cos, cokolwiek, ja wciaz udaje przed innymi ze jest dobrze, ze nasz zwiazek jest idealny. On planuje slub, a ja przytakuje... Jezu, co ja mam robic? jestem uzalezniona od niego, takze finansowo, nie jestem w polsce... Jak ja bym chciala znow moc chciec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy, z całym szacunkiem, ale moja stopka jest moja i nie zamierzam w niej nic zmieniać. Jest nie tyle opisem mojej osoby, jest wskazówką dla innych. W pewnym sensie i dla mnie. aniania - nie ma się z czego cieszyć. 1,5 miesięczny powrót to kolejna klęska- przynajmniej u mnie. Obserwowałam z boku jak się zachowuje i jak ja reaguję i muszę przyznać często kiwałam z dezaprobatą głową. Czułam do siebie niechęć. Patrzyłam na siebie z boku i nie poznawałam siebie. Nagle z pewnej siebie i uśmiechniętej kobiety stałam się zahukaną, przerażoną, zdesperowaną dziewczynką . Wiecznie przepraszającą, tuptającą wokół pana i władcy. Coby tylko nagle nie zniknął. Wszelkie wątpliwości wyrażane na początku zostały zduszone w zarodku, bo nie wolno o nic pytać, bo a nóż widelec pomyśli, że nie ufam. Dusiłam w sobie nieufność, stłamsiłam intuicję. A teraz no0 cóż. Trzeba się podnosić z klęczek podwójnie. Podwójnie bo ja już nie jestem durną gęsią. Mam wiedzę, teoretyczną świadomość a rzeczywistość tę teorię potwierdza. Boli strasznie. Drugi raz w ciągu pół roku...i najstraszniejsze jest to, że doskonale wiem, że to ja dokonałam tego wyboru. Czuję się podle na własne życzenie... To jest efekt braku przygotowania do odejścia, braku konsekwencji w podejmowaniu decyzji, niedojrzałości emocjonalnej, i wygodnictwa. Bo o ile wygodniej żyć iluzją....nie chcioeć dostrzegać faktów i karmić się durnymi mrzonkami, że może się zmieni , że jest chwilowo dobrze...bla bla bla... A teraz nie ma co użalać się nad sobą, tylko zakasać rękawy wysoko i podnieść głowę. Przyjąć nauczkę i rzetelnie popracować nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
cztery umowy, pisalam kiedys do ciebie i do milego nieba, ze kazdy swoja ilosc nawrotow ma, to trzeba przyjac, przebolec i isc do przodu gorzej gdy zaczynamy sie uzalezniac od.. nawrotow, takze od stanow emocjonalnych temu towarzyszacych prawdziwe uwalnanie jest wtedy, gdy jestes jak koń z klapkami na oczach, widzisz tylko do przodu i nie rozprasza cie nic, nawet jezeli wiesz ze cos tam z boku sie dzieje (podskakuje toksyk, moze rodzina, przyjaciele dzieci) a ty wszytsko to wiesz, tylko ze to nie wplywa na twoja decyzje wybacz to malosubtelne porownanie, ale tak to sie odbywa, tak to sie dzieje waznym jest by miec naprawde zaufana osobe/osoby, ktore cie wspieraja bezwarunkowo jak nie ma, tez mozna sobie poradzic, ale jest to zdecydowanie trudniejsze, szczegolnie dla wrazliwych empatycznych osob praca nad soba, lekturym cytaty, herlingery i inne cuda wianki pewnie ze pomagaja, ale podjac decyzje a realizacja nalezy juz do nas samych dlatego jest taka trudna resume: wiadomo, ze wiele osob uwiklanych w toksyczne zwiazki wcale nie chce z nich wychodzic, marzy tylko o tym by ON sie zmienil, a wtedy bedzie sielanka do tego trudno sie przyznac nawet przed soba moze zamiast pracy nad soba czas pomyslec, czego ja tak naprawde chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy 😍 Bedę brutalna. Piszesz \"Zostawili mnie wszyscy. Twierdzą, że dopóki nie podejmę decyzji. Dopóki nie zacznę ratować siebie i dzieci, dopóty nie będą się ze mną kontaktować. Mówią, że jak już będę w rynsztoku, to mi podadzą rękę, pod warunkiem., że nie będę miała żadnego kontaktu z nim.\" Oni maja rację. Tak się robi z alkoholikami z współuzależnionymi też. To słuszna droga.Tzw. interwencja często rodzinna. Problem w tym, ze tak Cie matka upodliła w dzieciństwie, że trudno ci osiągnąć dno, z którego będziesz mogła się odbić. Ty nie jesteś decydentem. Niestety nie. Kiedy on Cie zostawia wkraczasz na drogę \"zdrowienia\" czytania, odklepywania formułek, rzekomego przyjmowania i świadomości. Kiedy wraca, Ty wracasz w stare koleiny. To tez wynik \"potęgi podświadomości\", która ślizga się po faktach i po świadomości. Ale brak u Ciebie wewnętrznego przekonania, wewnętrznej głębokiej przemiany.Takiej wewnętrznej prawdy. Gdybyś tonęła sama - to cóż, uznałabym Twoje prawo do tego wyboru. Ale Twoja córka mówiła ci wprost, że tego nie chce. z pełna świadomością poświęciłaś swoje dziecko, a pewnie i dwoje dzieci. Twoim kosztem bycia z M i Twojej choroby są Twoje dzieci. I Ty w pełni świadomie płacisz tą cenę. Była tutaj dziewczyna z Anglii. Tam dali jej do podpisania umowę, że jeśli wpuści swojego M do domu, to odbiorą jej dzieci. To słuszna droga. Ja tez odbierałabym dzieci w takiej sytuacji. Jeśli chcesz, top się sama. Ale dlaczego przy okazji topisz swoje dzieci? i to w pełni świadomie? Gdzie jest Twoje dno, skoro nie jest nim tragedia Twoich dzieci? Ja też uważam, że należy zostawić Cię samą i zabrać Ci dzieci, żeby na to nie patrzyły. SZKODA MI DZIECI Gdzie jest Twoje dno? Daj sobie spokój z książkami, z czterema umowami - to nie skutkuje. Weż prawdziwą i dojrzałą odpowiedzialność za swoje dzieci. Albo daj je komuś na wychowanie. Nie wchodż w poczucie winy, bo wpadniesz znowu w rolę OFIARY WEŻ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE DZIECI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bb11
Słodkie kłamstwo Wiem co czujesz! Boisz się, boisz się, boisz się...ale sama nie wiesz czego!...może tego że nie on zadzwoni, może tego że on naprawde się obraził, a może..może...może. Przestań wariowac! Daj sobie i jemu czas. Jestem pewna, że to zawsze ty wyciągałaś do niego rękę, a on jest do tego przyzwyczajony...i jest pewien że nie odpuścisz bo zawsze tak było...prawda. Uwierz jak nie będziesz się wogóle z nim kontaktowała to da mu do myślenia więcej niż Twoje smsy czy kolejne wykonane telefony. Bedzie sie zastanawiał co się stało...jak to możliwe że odpuściłaś, przecież inaczej Cię wychowywał. Uwierz mi przechodziłam przez to i najlepiej działa CZAS!!!! Mój (prawie były) mąż całymi dniami prowokuje mnie smsami do awantur, wyzwisk i kłótni. Kiedyś reagowałam na nie i tylko oboje sie nakręcalismy, i oczywiście o to mu chodziło. Obecnie go po prostu olewam...on sobie pisze a ja go totalnie ignoruję, dosłownie traktuję go jak powietrze. On sie wścieka a mi takie postępowanie przynosi ulgę i satysfakcę że nie tańczę jak on zagra. Nie masz pojęcia jakie to jest miłe uczucie. Byłam w toksycznym zwiazku 7 lat...więc uwierz wiem o czym mówię. Nie wiem ile lat jestes w tym związku, ale zrozumiałam że nie jesteście małżeństwem. Pamiętaj...(byc może słyszałas to nie raz od swojej mamy albo babci) NIE WYCHODZI ZA FACETA KTÓREGO NIE JESTEŚ PEWNA!!! To jest prawda. ...ja też nie byłam pewna...może źle się wyraziłam...myślałam że to wszystko poukłada się jakoś po ślubie, przyjdzie dziecko, a on zmieni swój stosunek do mnie trala la la, tra la la la....jeżeli tak myślisz to nie mamy o czym dyskutowac...jesteś otumaniona przez swojego faceta, nie masz swojego życia...Twoje życie należy do niego!!! Otwórz oczy i zadaj sobie pytanie czy własnie o tym marzysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
rento, ja rozumiem twoje intencje i w intencjach zimnego prysznica sie zgadzam ale: gdybysmy "takim" matkom, z takiego powodu mialy odbierac dzieci to 99% kobietom dzieci by zabrano, to tak na marginesie ale 2: jak slysze ze ktos nadaje sobie prawo do dyskryminowania matki jako matki, nie patrzac na to ze kobieta ma stany depresyjne lub klasyczna depresje, a patrzac tylko na jej wypowiedzi tutaj, to mi sie noz w kieszeni otwiera wie, zechialas wstrzasnac czterema umowami, ale oceniajac w taki sposb jej kompetencje jako matki jest czyms, czym normalna kobieta kochajaca swoje dzieci nie zdzierzy i niech to bedzie nastepna dsysfukcujna matka, ale nie masz prawa w ten sposb do niej pisac i przyklad z anglii - paolki o ile sie nie msyle, byl inny, bo byla takze przemoc fizyczna i grozba odebrania dzieci w takim kontekscie jest czyms innym rento, uwazam cie za rozsadna i madra kobiete ale.. takie wpisy mnie zadziwiaja, co najmniej zadziwiaja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie miałaś prawa tak do mnie napisać. To, że popełniam błędy. Tak. Że skrzywdziłam dzieci. Tak. Że jestem uzależniona. Tak. Ale nie masz prawa pisać, że należy mi je odebrać. Nie masz zielonego pojęcia kim dla nich jestem, w jaki sposób się nimi opiekuję, nie masz bladego pojęcia jakimi uczuciami mnie darzą. I nie masz też pojęcia, czego i one uczą się życiowo, bo każda sytuacja stanowi i dla nich naukę. Nie masz takiego prawa, żeby mnie oceniać. Żeby pisać, że powinnam dzieci oddać na wychowanie. Kim Ty jesteś, że w taki sposób piszesz? W wielu kwestiach przyznawałam Ci rację, ale tego co napisałaś ani przyjąć ani zgodzić się z tym nie mogę i nie chcę. Polecam zastanowienie się sto razy zanim napiszesz. A ja się chyba pożegnam. Bo przykro mi, ale nie będę znosić tego typu wycieczek osobistych. Mogę przyjąć wszystko, ale nie to, co napisała renta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renata11 - a ja popieram Towj wpis. to jest tzw wymagajaca miłość. To jest miłość której uczą terapie dla AA i współuzależnionych. Kochasz - daj odczuć konsekwencje osobie która krzywdzi. Bycie CZYNNĄ WSPÓŁUZALEŻNIONĄ krzywdzi dzieci, bo rosną w dysfunkcyjnym domu, gdzie doznają i wyuczają się ról: kat-ofiara i manipulacji. Praktycznie są pozbawione opieki: ojciec pije/bije/zdradza a matka: ratuje/ucieka/śledzi. A co w tym czasie z dziećmi? To jest problem. I brak konsekwencji powoduje że takie stytuacje/dony stają się powszednością. Cztery umowy/Tuptusiu - MASZ WYBOR, Ty kochanie masz wpływ na życie swoje i dzieci. Mieszkasz w b.dużym mieście, masz duże możliwosci na uzyskanie REALNEJ pomocy psychologicznej. przytulam Cię - zawalcz o Siebie i swoje dzieci ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy Wy się choć raz zastanowiłyście dlaczego macie takie ciagoty do brutalnych \"prawd\" o innych i zimnego prysznica??? Czery prawdy - spokojnie. Nie przejmuj się takimi słowami. Są nieodpowiedzialne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Cóż... Rento czy Ty się mścisz na samej sobie pisząc w ten sposób do Cztery umowy? Za to, że gdy Twój syn był mały, nie widziałaś tego co dziś widzisz ? Twojej depresji, Twoje walki o siebie samą i że wraz z tym mogą przyjść kłopoty... w przyszłości. Hmm.. kiedys napisałaś pod wpływem alkoholu w taki sposób, też do 4U, dziś w pełni świadomie. Wiem, 4U sama prosiła o zimny prysznic... prosiła Yeez lub Consekfencję. A wyszła sieczka ... Kochaj siebie Rento mocniej to i więcej wsparcia przekażesz w tej tonacji. I wybaczysz sobie swoją przeszłość, która dziś się odbija na Twoim synu. Już nie na Tobie, ale na Twoim synu. A na osobach trzecich odbija się na bieżąco. ^^^^^^^^^^^^^^^^ Cztery Umowy, w tym przypadku to faktycznie nie bierz tego do siebie.. to sa demony Renty, ktorych nie potrafi opanować. ^^^^^^^^^^^^^^^^ Ostatnio na tym forum jest jak w czeskim filmie :( ^^^^^^^^^^^^^^^^ Siódemko Bądź świadoma swych mysli, odczuć... a będzie dobrze :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vanesska88
Czy którejś z Was udało się tak naprawdę, tak zupełnie uwolnić od toksycznej miłości? Od toksycznego faceta? Bo z tego co czytam... Nie. Przedwczoraj dowiedziałam się, że mój ex rozpowiedział wśród naszych znajomych, że mimo tego iż już nie jesteśmy razem ja wciąż jeżdżę do niego i "daję mu dupy" :/ Dlaczego on rozpowiada takie kłamstwa? Jeszcze za mało mnie zniszczył? Od razu złapałam za telefon i smsem puściłam mu całą wiązankę. Napisałam też, że nigdy więcej ma nie pisać i nie dzwonić. I od razu zaczął dzwonić. Kilka razy. Każde połączenie odrzucałam i byłam z siebie dumna. Ale w środku nocy znowu zadzwonił. Odebrałam :/ I jutro mamy się spotkać... Nie potrafię zrezygnować ze sporkania z nim :/ Nie potrafię się od niego uwolnić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Ja72 Jak słusznie zauważyłaś, to się przeprowadza na terapiach... a nie przez osoby, które są po terapiach... i wciąż są w drodze. Takie prawdy unaocznia doświadczony terapeuta i umiejący nad sobą panowac w każdej sytuacji. ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umiesz na czarno??? Jak nie umiesz to nie mamy o czym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vaneska... uwolnilam sie z takiej chorej milosci. I teraz jest mi super. Czery umowy, fakt jest faktem, ze w innych krajach kobiety podpisuja dokumenty, ktore pozwalaja na odebranie im dzieci, kiedy chca byc z tyranem, psychopata, itp. Uwazam, ze to bardzo dobre prawo. Za duzo dzieci w Polsce jest bitych i maltretowanych. Biernosc katowanych kobiet jest przerazajaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kadarki
Boje sie na czarno pisac bo ty jestes bardzo toksyczna i na pewno dokuczala bys mi pozniej. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kadarki
Widzisz jaka jestes bez empatii i twoja odpowiedz jest toksyczna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Cztery Umowy Zwróciłam uwagę na jedną rzecz, którą teraz napisalaś... Że... dzieci Ciebie potrzebują, że wiele dla nich znaczysz... I to jest piękne, bo często kobiety piszą coś wręcz odwrotnego.. dziecko jest mi potrzebne... do ich szcześcia... Ty patrzysz na szczeście dzieci. Pisałaś wiele razy o Twoich relacjach z dziećmi, więc nie jest to przekłamanie. I teraz taka dygresja: Czy Ty aby wciąż nie masz poczucia, ze M. Ciebie potrzebuje do szczęścia... przenosisz uczucia macierzyńskie na M. Bo tylko w ten sposób (niedojrzały względem partnera) umiesz mu okazać przywiązanie. I to niewątpliwie jest chory czynnik, który nie pozwala Ci się w pełni odseparowac od M. bo masz zaburzone postrzeganie relacji partnerskiej... rodzicielska ma się OK.. Na poziomie zdroworozsądkowym, wiesz, ze to jest idiotyczne... ale w podświadomosci siedzi ten demon... i dręczy Twoja codzienność. ^^^^^^^^^^ Agaaa.. Fakt... nie oznacza, że dochodziło do rękoczynów i maltretowania fizycznego w przypadku 4U i jej dzieci. Więc potwierdzanie tego faktu ma zgoła bezpodstawne założenie. Uogólnianie, to grzech i blokowanie cudzej drogi ku zdrowieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×