Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Jesienna Roza
Oneill - kopiuje dokladnie co napisalas::: MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! No wiec, co to znaczy??? Ze juz w momencie wybierania wiedzialysmy, kto on jest. No to to chyba jest swiadomosc, prawda? Jeszcze raz powtarzam, ze w momencie wybierania nikt normalny chyba nie wie, ze ten czlowiek bedzie nas gnebil. My wybralysmy obiekt naszych snow i marzen, czyli wspanialego mezczyzne, ktory dopiero po czasie okazuje sie draniem. Bo gdyby bylo inaczej, to kazda pani naprawde moglaby sobie zadac pytanie, czy cos z nia jest nie tak, ze takiego wlasnie sobie akurat wybrala. To nie jest kwestia wybrania, tylko potem uzaleznienia, cos jak z alkoholem, narkotykami, czy grami hazardowymi, albo nadmiernymi zakupami ciuchow. Czy ktos sie tu ze mna zgadza???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybieramy partnera na miare swoich potrzeb i wyobrazen. On nie spelnia naszych potrzeb, odstaje tez od wyobrazen. I dramat gotowy. Z zewnatrz wyglada to na wybor swiadomy a w rzeczywistosci jest glownie podswiadomy. Jezeli potrzeby mam zaspokojone w swoim czasie przez osoby, ktore sa za to odpowiedzialne to mam poczucie wlasnej wartosci, mam wysoka samoswiadomosc, jestem zdrowa na ciele i umysle, zrownowazona emocjonalnie. Mam realne spojrzenie na siebie i na zycie. Wtedy popapraniec odpadnie w przedbiegach. Nie bede karmic sie zludzeniami, budowac zamkow z piasku, nie bede miala potrzeby zmieniac partnera i naginac do swoich oczekiwan. Jezeli sie pomylilam w wyborze, koncze zwiazek bez zalu bo nie pozwole siebie krzywdzic. Nikt zycia za mnie nie przezyje ani ja za kogos. Osoba zdrowa wybierze zdrowego partnera. Hough! Jak mowia Indianie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Octavia zgadzam się w 100%. Jesienna Roza To nie jest kwestia "sama jestem sobie winna", czy też nie, nie rozumiem, dlaczego Cię to tak dotknęło. Nie wiem, jak było u Ciebie, ale u mnie było tak, że przed całą masakrą wiedziałam przecież, jakie ma poglądy na życie. Znałam jego stosunek do jego byłych kobiet (myslałam-mnie to nie spotka, ja jestem inna). Znałam jego rodzinę i problemy rodzinne..(myślałam-boże, jaka masakra, URATUJĘ GO. Przy mnie będzie szczęśliwy) I wiele temu podobnych małych oszustw, gwałtów na samej sobie. I to był mój ŚWIADOMY wybór. ŚWIADOMIE wybrałam partnera z problemami. Nie był dla mnie przecież przed sekundą poznanym człowiekiem, z którym w mgnieniu oka zdecydowałam się być i rodzić mu dzieci. WIEDZIAŁAM, CZUŁAM, że będą kłopoty. Wszystkich, którzy mówili mi, żebym się poważnie zastanowiła, traktowałam jak wrogów. ŚWIADOMIE. Uzależnienie przyszło duzo potem. Ten topik bez szczerosci byłby niczym, więc mówię szczerze, jak to teraz widzę. Myślę, że nie trzeba zastanawiać się, dlaczogo On jest taki, czy siaki, zrobił to, czy tamto. Trzeba się zastanowić, co jest we mnie takiego, że takiego faceta wybrałam. I wyciągnąć wnioski na przyszłośc. Jesli bredzę, to poproszę o postawienie mnie do pionu. Ja 1972 brakuje mi Ciebie tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chce z kims byc, poznaje i ... nei wiem jeszcze ze to bedzi edran, mam nadzieje, ze bedzi esuper, ze to juz ten - wspanialy, cudowny i zaczyna sie... sygnaly na ktore ptzymykam oko, bo przeciez moze tylko tak powiedzial, bo jak zareaguje, to przestanie mnei lubic i takei tam manipuluje mna coraz bardziej, a ja na coraz wiecej sie zgadzam z calej listy NIGDT wiecej i co... odsuwam granice, to mu jeszcze daruje, tamto mu daruje jak uderzy to juz odejde, ale moment - zareagowalam opstro po pierwszym bicu, moz ewiecej sie nie odwazy, i tak dalej...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lora 77, kto Cie krzywdzi? - On, prawda? A tak w rzeczywistosci to kto Cie krzywdzi? Nie Ty sama siebie tkwiac w tym zwiazku? To Twoja decyzja, Twoj wybor, Twoje cierpienie i Twoja odpowiedzialnosc za siebie. Ale swoja decyzje zawsze mozesz zmienic, zawsze mozesz dokonac innego wyboru, mianowicie wybrac siebie i byc dla siebie najwazniejsza. Do dupy z takim zwiazkiem, w ktorym jestem krzywdzona w jakikolwiek sposob. Skupianie sie na partnerze odrywa nas od samych siebie. Istnieje on,on,on,on...a gdzie do cholery jestem JA? Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wybieramy partnera na miare swoich potrzeb i wyobrazen." Trafiłaś w dziesiątkę, kochana. Osoba zdrowa - a osoba z rodziny dysfunkcyjnej, osoba po przejściach, która nie odrobiła lekcji z przeszłości, osoba nieświadoma siebie i własnych potrzeb... Osoba zdrowa wybierze świadomie, osoba "obciążona" wybierze swoje wyobrażenie o partnerze. Wybierze by zapełnić lukę, niedobór, wybierze z zamiarem "uszczęśliwienia" lub "naprawienia"... Wybierze właśnie podświadomie. I nigdy nie wybierze jednostki zdrowej, bo jego pasje odbierze jako lekceważenie siebie, jego wolność - jako brak zaangażowania, jego brak wymagań jako obojętność itd. Nie bredzisz, ulla🌻, tak właśnie jest. Lora77, bardzo celna uwaga z tym przymykaniem oka i przesuwaniem granic. Dla wszystkich - wielkie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna - chyba sie zdziebko rozmijamy... Owszem, napisalam ze to my wybralysmy. Nie przecze. Po to, bysmy sobie zadaly pytanie: dlaczego tak wlasnie wybralysmy. Pisze z doswiadczenia bo mialam az 3 takie zwiazki pod rzad. Pierwszy - toksyczny, drugi - tez i trzeci jak najbardziej. Nie przecze rowniez ze to we mnie byl problem, pisalam juz o tym na topiku. Wspoluzaleznienie i inne kwiatki. ulla bardzo fajnie napisala i wlasciwie podsumowala "Trzeba się zastanowić, co jest we mnie takiego, że takiego faceta wybrałam". Nie wiem czy opowiadalam tu pewna anegdote z mojego zycia - mialam na studiach kolezanke, przyjechala z miejscowosci odleglej o ok 200 km i wynajmowala stancje. Niestety, po kilku miesiacach zawsze jej gospodarze nie pasowali i szukala nowego miejsca. I tak dobrych kilka razy... Jakos z nia rozmawialam o tym i nagle wpadlo mi cos na mysl, wiec pytam: Anka, a to moze nie z nimi cos nie tak tylko z toba? I wlasnie wtedy gdy rozwazalam wlasne problemy "zwiazkowe" - przyszla mi na mysl owa Anka i jej wynajem kwatery... Ze to moze cos ze mna nie halo. We wszystkich trzech malzenstwach WIEDZIALAM w co sie pakuje, owszem, bylo udawanie i pawi ogon ale nie na tyle bym nie dostrzegla rys na tym obrazku. Ale je lekcewazylam. Albo nabuzowalam sie na cos i szybko mi przeszlo bo sobie wmawialam: a tam, jakas bzdura a ja sie bede o to zoladkowac, dajmy spokoj, sa powazniejsze sprawy. Ale zadra byla i uwierala - tylko ja sobie wmawialam ze to nic takiego. Nawet przy najlepszym aktorstwie i udawaniu wyjdzie co nieco. Nie mozna przez caly czas byc kims innym i nosic maske. Ale ja wolalam tego nie widziec. Albo tlumaczyc "na korzysc oskarzonego". Jakbym byla zdrowa a nie DDD i cholera wie jeszcze co - to bym pizgla tym "zwiazkiem" i poszla w swoja strone. Albo nawet bym sobie doopy nie zawracala kims takim... W zmiany nie wierze - w takie wmiany doglebne, wewnetrzne - jesli sie nic z tym nie robi. Zmiana nie przychodzi z niczego - wymaga ciezkiej pracy. My tutaj wszystkie to wiemy - i jak wiele to kosztuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla - madrze prawisz :) "Myślę, że nie trzeba zastanawiać się, dlaczogo On jest taki, czy siaki, zrobił to, czy tamto. Trzeba się zastanowić, co jest we mnie takiego, że takiego faceta wybrałam. I wyciągnąć wnioski na przyszłośc." Ale najpierw jest etap wyzalania sie na partnera, bo trudno nam zaakceptowac ze on taki jest i ze sie nie zmieni, nadal jeszcze wierzymy w cud. Potem nastepuja pozostale etapy z ktorych jednym jest wlasnie zastanowienie sie nad soba. To nie przychodzi ot tak z dnia na dzien z niczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano tak wlasnie jest jak pisze Oneill, Ula i inne Kobiety. Ja mam to do siebie, ze zapieprzam "na szage" :) na skroty - znaczy sie. Widze w swoim partnerze to i owo ale spycham do podswiadomosci. Tam jest magazyn dobra wszelakiego juz w przeszlosci porzadnie zapchany. Miesza mi sie to, fermentuje i wreszcie dostaje calkowitej glupawki. Jak nie wymiote tej stajni Augiaszowej to sie wreszcie zatkam i samounicestwie. Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blondynka.... Bardzo osobiście przyjęłam to co wyżej napisałaś, chyba takich słów potrzebowałam na tą chwilę. Bo ciągle i wciąż.... kołacze mi sie po głowie..DLACZEGO? Dlaczego kolejny raz tak wybrałam...tak źle... Dlaczego tak uparcie się go trzymam mentalnie... Dlaczego obwiniam się, choć wiem, że nie jest winna, że on jest jaki jest.... Dlaczego uważam, że ciągle go kocham, choć on mnie notorycznie krzywdzi swoim postępowaniem... Dlaczego tłumaczę jego złe zachowanie i doszukuję się przyczyny tego w sobie... Dlaczego pozwalam mu na to wszystko... A raczej pozwalałam. I chociaż wiem, że dobrze zrobiłam rozstając się z nim to jak Lora...czekam, nasłuchuję, rozglądam się... czuję się jak wariatka, zaprzeczam sama sobie i okłamuję się notorycznie. Boże daj mi siłę... Pozdrawiam Was Kochane... Ulla...może przyszła sobota? :) Może ja1972 bedzie miała czas.... odezwij się Słonko Kto chce....zapraszam serdecznie na pogaduchy .... :D Freewolna.... będziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musialam sobie uswiadomic co mna powoduje, co mna kieruje, skad sie to bierze, dlaczego ma taki wplyw na mnie, na moje wybory. Zderzylam sie ze strasznymi faktami ze swojego zycia, dramatycznymi, ktore spowodowaly totalne spustoszenie w mojej osobowosci, do takiego stopnia, ze nie potrafilam nawet okreslic swojej tozsamosci. Co wglad w siebie to ogromny bol, trzeba tez odwagi zeby sie temu przyjrzec, skonfrontowac i wiele determinacji zeby oczyscic. Czasami brakowalo sily a nawet juz i nadziei. Ale stawka bylam ja sama, moje zycie i moje szczescie. Tak szczerze mowiac to najpierw stawka byla moja corka. Nie wiem czy dalabym rade zrobic to dla siebie. Potem juz robilam wszystko dla siebie ale najpierw dla niej. Nie mialam prawa obciazac jej swoim balastem. To nic, ze on nie byl moj, ze to spadek...to moglo mnie tlumaczyc ale jej ulgi by nie przynioslo. Dopieprzyloby jej z calej mocy. I tak dopieprzylo, bo dopiero po wyrzuceniu bylego malza z domu zaczelo sie zdrowienie. To proces i trwa. Kazdy ma swoje tempo rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osoba zdrowa wybierze swiadomie osoba pochodzaca z dysfunkcyjnej ... toksycznej rodziny majaca w pdswiadomosci pierwszy zwiazek z mama .... z tata...bedzie nieswiadomie ten zwiazek powielac. bedziee nieswiadomie wybierac to znane.... ale nie koniecznie zdrowe i korzystne dla niej. by zaczac swiadomie z mysla o sobie i tym co dla nas najlepsze potrzeba uporzadkowania wewnetrznego... wiedzy i checi by wybierac zdrowie, milosc, spokoj, zadowolenie, szczescie, tolerancje i szacunek. pozdrawiam wszystkich cieplo 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy w jakis sposob mozna edytowac swoje posty?? czy jest jakis kontakt z moderatorem?? pilna sprawa - prosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błekitne Jutro jadę do Gliwic, wynik musi być dobry, po prostu nie ma innej opcji. Ja się nigdy nie modliłam, a teraz się modlę i blagam i obiecuję poprawę:-) Z sobotą to dam Ci znać, bo może się okazać, że już mogę wracać do pracy i wtedy mozliwe, że to mój dyzur. Wtedy kooopa. Ale obiecany anioł będzie czekał na Ciebie:-) ❤️ Zaczytuję się teraz w lekturach o DDA, dla mnie są to jakieś olsnienia, jakieś absolutnie magiczne rzeczy, które-jak się okazuje-są w zasięgu mojej ręki. Daje mi to dużo siły , naprawdę. Niby wszystko takie oczywiste, a ja daleko byłam od tej wiedzy. Szok. Wydaje mi się, że najtrudniejszya dla mnie jest szczerość wobec siebie. Dużo mnie to kosztowało, żeby np. dzisiaj napisać otwarcie, co myślałam o związku z ex i dlaczego w ten związek weszłam. Ciągle jeszcze boję się krytyki i oceny. Hmmm, ciekawa konfrontacja Ulli z Ullą. Ściskam mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa :) Pozdrawiam serdecznie 🌻 Mysle, ze dobrze byloby skupiac sie na swoich sukcesach, chociazby malutkich. Nie zeby zaraz budowac hura-optymizm, ale dzielic sie tym co sie np. udalo w danym dniu czy tygodniu zrobic dla siebie. Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto pytał o moda? Edytować postów nie można. Można poprosić o ich skasowanie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ zgadzam sie z Ewą z Raju 🌻 Też sie separuje, bo dotarło do mnie, że tu coś zrozumieć można, ale pojść dalej to już nie. Tu się można zawiesić po dłuższym czasie - mamy grupę (stadko nawet) przeżywających podobne traumy, ale brak nam pasterza. Mądrego dobrego, prowadzącego na obfite pastwiska. p.s. Niebo terapeuta, a najlepiej większy ośrodek z doświadczeniem i grupami wsparcia/terapii. POLECAM i przytulam Cię Niebo błękitne 🌻 p.s. samam mam lekka cofke ze wspomnieniami, które wyskakują znienacka jak króliki z kapelusza. Ale popołudniu mam się gdzie i z kim tym podzielić. Mam swoją grupe wsparcia, mam sioatrę, mam przyjaciółki. Niebo, żeby wychodzić z traumy, potrzebne duże silne zaplecze wsparcia. Prawdziwej akceptacji, ale SIEBIE od siebie i unnych. "0" kontaktu z toksykami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Charakterystyczne dla DD jest mylenie milosci z litoscia. Plus poszukiwanie akceptacji, aprobaty, lek przed odrzuceniem - no i mamy obraz poszukiwania partnera. Bo wymienione wyzej cechy niestety decyduja o naszym wyborze. On taki biedny, nieszczesliwy, niezaradny - przy mnie zobaczy co to szczescie a w zamian za to zaakceptuje mnie i pokocha bla bla bla... Czesci z nas brakuje poczucia wyjatkowosci - czyli tego jak powinnismy sie czuc przy naszych rodzicach, dla ktorych dziecko jest czyms w swoim rodzaju i wyjatkowym. Wlasciwie wszystkiego czego nam brakuje szukamy w partnerze - powinnam napisac: chcemy odszukac, wierzymy ze odnajdziemy. Ogromny bol sprawia zdanie sobie sprawy ze to w co wierzylysmy przez wiele lat (im dluzej tym bardziej boli) to wierutna bzdura. Wciaz ten bol pamietam. Czlowiek jest tak oporny na pozbycie sie zludzen ze mimo doswiadczen powiela te same bledy. Jak teraz patrze w przeszlosc to 90% ludzi ktorych znalam (nie tylko partnerow; ogolnie: znajomych, kolegow, kolezanki i tzw przyjaciol) spuscilabym dzisiaj po brzytwie. Pewnie zamienilibysmy pare grzecznosciowych slow o pogodzie i kazde poszloby w swoja strone. Bo inaczej patrze na ludzi. Oni chyba na mnie tez. Kiedys przyciagalam cale mnostwo zyciowych popaprancow - teraz jakos nie widac takowych na horyzoncie. Czyzbym przestala wysylac przyjazne im "fale"? ;) I wcale mi nie zal, jak kiedys, gdy widze np faceta niezaradnego, balaganiarza ("brakuje mu kobiecej reki" tak sie to nazywa i wywoluje w niektorych z nas poczucie opiekunczosci itp - pewnie to znacie) to se mysle: co to za facet co kolo siebie zrobic nie potrafi, zadbac itp? No i racja - zycie nie polega na wyslugiwaniu sie innymi ale na radzeniu sobie jak sie jest samym. Dlaczego ja jak bylam sama to sobie radzilam, tez moglam miec syf i brud w domu i czekac az sie jakas litosciwa dusza znajdzie co mnie wyreczy. Skoro ja potrafilam sobie dac rady to po co mi jakis nieudacznik za ktorego bede zapierdzielac tylko dlatego ze potrafie a on jest smierdzacy len i niechluj? A jak mu nie zalezy to tez chyba o czyms swiadczy. Takie gadanie: jestem sam to mi nie zalezy... Brednie. Jak komus zalezy to nie ma znaczenia czy jest sam czy nie. A jeszcze jedno - ja sie zawsze obawialam ze takie myslenie jak powyzej (czyli "zdrowe") to krok ku paranoi mojej matki. Nie chcialam byc taka jak ona i dopatrywac sie wszedzie nie wiadomo czego. Czesciowo dlatego bagatelizowalam glos intuicji. Mowilam sobie: nie przesadzaj, nie ma idealow, jakos to bedzie. Moja dysfunkcja przeniosla sie na wszelkie zyciowe wybory. Takze i swiadomosc (bledna zreszta) ze nie dam sobie sama rady, ze musze miec partnera. Mimo iz bylam przeciez jakis czas fizycznie sama i dawalam sobie rade naprawde bardzo dobrze (o ile nie lepiej niz w malzenstwie); ale pranie mozgu wieloletnie wiecej znaczylo od doswiadczenia. "To komu wreszcie wierzysz, wlasnym oczom, czy mnie?" Bylam tak wychowana - zeby utrzymac nade mna kontrolw ja musialam wierzyc ze jesli zechce sie oddalic na niebezpieczna odleglosc - to zgine. Nikt nie zginie, bo kazde stworzenie jest w pelni wyposazone do samodzielnosci; tylko w pewnych warunkach traci wiare we wlasne mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do zagladania na forum... Chyba u mnie zadzialam ten mechanizm ale nie w pelni swiadomie. Odczuwam czasem potrzebe zwyklego odpoczynku od tego miejsca; nie mam nic negatywnego na mysli. Po prostu chce odpoczac. I znikam w swoje inne zajecia. Potem wracam i jak znow poczuje ze cos mam do powiedzenia - to pisze. Jestem tu juz od 2003 roku, szmat czasu... Wiele sie zmienilo, szczegolnie we mnie. teraz juz postep jest wolniejszy ale czuje ze tempo mam wlasciwe dla siebie, nie ma tej presji. Jesli jakies potkniecie - staram sie analizowac. Niedawno mialam takie zdarzenie ze siadlo mi na samoocenie bo popelnilam w sumie drobny (acz bardzo podstawowy i banalny) blad. Ale dalo mi to do myslenia nad dawaniem sobie prawa do popelniania nawet najbardziej kretynskich bledow. Prawo do bycia czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
apropos tego o czym teraz napisałaś Oneli u mnie na lodówce wisi: KARTA PRAW KAŻDEJ JEDNOSTKI LUDZKIEJ Każdy ma prawo do: - myślenia - czasami - wyłącznie o sobie - proszenia o wsparcie psychiczne gdy tego potrzebuje - krytycyzmu i wyrażania swojego protestu - własnych opinii i przekonań - błędów w dochodzeniu prawdy - zwrócenia się do kogoś o pomoc w rozwiązywaniu własnych problemów - mówienia:,,nie, dziękuje",,,proszę mi wybaczyś, ale nie... - niesłuchania rad innych i pójścia własną drogą - samotności, nawet gdy inni potrzebują jego towarzystwa - własnych odczuć, nawet gdy dla innych są one bezsensowne - zmiany swojego zdania i sposobu postepowania - negocjowania zmian, gdy nie odpowiadają mu realia Nigdy nie musisz: - być w 100% doskonały - iść za tłumem - cenić destrukcyjnych osób - prosić o coś ludzi nieżyczliwych - przepraszać za bycie sobą - pokazywać wszystkich swoich możliwości - czuć się winnym za swoje pragnienia - uczestniczyć w niemiłych sytuacjach - rezygnować dla innych ze swojej tożsamości - podtrzymywać niekorzystnych związków - robić wiecej niż pozwalają ci na to możliwości - robić czegoś, na co naprawdę nie masz ochoty - przystosować się do niezrozumiałych wymogów - dawać czegoś, czego nie chcesz dać - obciążać siebie za złe zachowanie innych - zapominać o sobie, bo inni tak chcą Niniejszy katalog praw jednostki opracowała amerykaska organizacja PASA zajmująca się działaniami na rzecz ochrony praw człowieka. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Wklejam, bo może jeszcze się komuś przyda :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z ta rekompensata
dziecinstwa to nie do konca prawda. pochodze ze zgodnej rodziny, rodzice sie 40 lat szanuja, a moj maz , lekarz, tyranizuje mnie od porodu niewyobrazalnie. jestem niezalezna finansowo, wierna, urobiona, ale nie kocham pana narcyza, tak jakby sobie tego zyczyl. wszystko wie lepiej, kazda moja kolezanka to... zalosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niezależnie od poprzednich wypowiedzi ... Z wybawcy/adoratora do oprawcy/otella tylko jeden krok, ale my uwikłane, chyba się nie zorientowałyśmy kiedy tę granice przekroczył nasz wybawca-oprawce. cholera, cholera, cholera zarzucając z wdziękiem rączki na wybawcy (gdy nie mamy zdrowych granic) dajemy im pole do przejęcia za nas i nad nami władzy. WŁADZA oni to lubią, a my kontrolę. Co za chocholi taniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 1972 🌻 Dzięki za kartę praw :-) Niebo ❤️ Ja też widzę, że jak mniej się udzielam, to lepiej idę do przodu. Czuję się tak, jakbym przestawała się kręcić jak pies za własnym ogonem. Wciąż czytam, ale coraz bardziej wybiórczo, biorę dla siebie tylko to co wybiorę ;-) Co do soboty i spotkania. Ja bardzo chętnie, ale jeszcze do końca nie wiem czy dam radę. W razie czego dam Ci znać na maila. Uściski dla Wszystkich Dziewczyn 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze takie przydatne znalazłam: Jak rozwiązywać konflikty: a. mów otwarcie i bezpośrednio do drugiej osoby gdy konflikt ma miejsce b. trzymaj się tematu nieporozumienia a nie tego co się stało w przeszłości bez atakowania osobowości uczestnika konfliktu c. staraj się zrozumieć punkt widzenia drugiej strony d. słuchaj dokładnie, nie przerywaj i koncentruj się na tym co partner mówi a nie na oddaniu ciosu. e. stosuj filtry w postaci "Miałem zły dzień", Źle się czuje" to mówi drugiej osobie ze jesteśmy źli nie z jej powodu. f. zamiast interpretować to co usłyszeliśmy w sposób błędny spytajmy czy dobrze usłyszeliśmy - Czy to miałaś na myśli? g. przy tematach poważnych przygotujmy partnera do nowiny "Nie wiem jak ci to powiedzieć" Nierozwiązane konflikty z przeszłości mogą nawracać w postaci nękania partnera na różne sposoby. Oprócz fizycznego lub seksualnego znęcania się nad druga osoba mniej zauważone ale niemniej dokuczliwe jest znęcanie się emocjonalne przejawiające się między innymi: a. ignorowaniem naszych uczuć b. ośmieszaniem kobiet lub mężczyzn jako grupy c. wykpiwaniem rzeczy, które sobie cenimy jak naszej religii, rasy, pochodzenia d. krytykowaniem, wyzywaniem, podnoszeniem głosu e. obrażaniem naszej rodziny czy przyjaciół .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro taka zla energia
panuje na topiku to proponuje ten topik zakonczyc. ostatnia gasi swiatlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro taka zla energia
no ja juz nie wiem jak to jest, bo przeciez calkiem nie dawno Ewa pouczala yeez tak wlasnie Osoby piszace na topiku, to nie sa twoje dzieci, ktore trzeba naprowadzac jak stado owieczek, to myslace i swiadome kobiety" Czyzby niebo nie byla myslaca i swiadoma kobieta i przez to nalazy ja pouczac na jakim topiku powinna byc a na jakim nie powinna byc. przeciez to jest absurd jakis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja - a czy wiesz ze ja o tym wlasnie ostatnio myslalam? Bo jak bylam w naszym osrodku regionalnym to tam na tablicy byl przyklejony wlasnie tekst Human Rights i pomyslalam o tym w kontekscie naszego forum oraz ogolnie Doroslych Dzieci (jakimi w wiekszosci jestesmy). Czy zauwazyliscie/lyscie ze my prawie wszystkie mamy problem z zaakceptowaniem swoich praw jako CZLOWIEKA? Ze niektore z nas (a z pewnoscia wszystkie w przeszlosci) czytajac ow tekst zastanawialy sie: czy na pewno? Czy to tez mnie dotyczy? Nie, chyba ja nie mam takich praw, niby dlaczego mialabym miec? To nie jest tekst do mnie, o mnie, ja jestem poza nim... I tutaj mamy zrodlo naszych koslawych, toksycznych zwiazkow. Wyboru wlasnie takich partnerow. Czyli - nie tylko to co on nam zrobil - ale to na co my mu pozwolilysmy. Pamietajmy, ze aby zalozyc zwiazek trzeba dwoje - aby go rozpieprzyc tez. Ja czuje sie odpowiedzialna za to ze a/wybralam takiego partnera ale skoro juz wybralam to b/pozwolilam mu na takie zachowania bo c/nie reagowalam w pore jak cos mi nie pasowalo bo d/wydawalo mi sie ze nie mam prawa od kogos wymagac czy tez ograniczac gdyz e/nie umialam okreslic swoich granic wierzac ze ich okreslenie bedzie naruszeniem cudzych... Jestem DDD. Ale to JA jestem odpowiedzialna co z tym DDD zrobie. Nie rodzice, szkola czy inni toksycy w moim zyciu. Tylko JA SAMA. Nie bylo mi latwo stawiac te granice, tak jak pierwsze kroki, balam sie ze sie przewroce, balam sie reakcji (zreszta normalne chyba ze druga osoba zareaguje gwaltownie gdy jest zmiana zasad, gdy mowie: nie, na to nie pozwalam, tego nie chce, to jest wobec mnie nie fair); mialam opory w wypowiadaniu ze cos jest DLA MNIE nie do przyjecia (czyli problem z dawaniem sobie prawa itp); spotkalam sie ze zloscia z drugiej strony ale chyba to byla normalna reakcja. Ale nie bylo agresji. Zlosc, frustracja (bo postawiono granice tam gdzie ich nie bylo), czasami proby wywolywania poczucia winy (co mnie najzwyczajniej smieszy bo to manipulacja dobra dla przedszkolaka). Wszystko jest mozliwe - ale tylko gdy zaczniemy od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×