Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Właśnie, a co z dziećmi… Zanim poznałam M, umiałam cieszyć się, śmiać się z dziećmi , umiałam mówić im dobre rzeczy, umiałam doceniać, przytulać, Jak byliśmy już razem z M, o tą uwagę, moje słowa do nich, M był wiecznie zazdrosny, awantury, wrzaski, obrażanie się, ciche dni, smutne minki, jaki on biedny, najmniej kochany … i wiecie co oddaliłam się od własnych dzieci, chcąc sprawić by ON poczuł się lepiej… To znaczy, zawsze je wspierałam, chroniłam, ale mam wrażenie, ze je jakbym opuściła w pewnym momencie…jakoś tak dla świętego spokoju wycofałam się z takiego kontaktu jaki był wcześniej…. Ja ze sobą, ze swoimi emocjami już sobie radzę, ale jak miłością napełnić dzieci, kiedy już są prawie dorosłe…a ja mam do siebie żal o stracony czas….i to przez takiego dupka… Jak teraz to naprawić???? Syn jest bardzo niepewny , wycofany, bez pomysłu na życie Czy rozmawiać i czy przyznać się do tego wszystkiego, czego już jestem świadoma? Jak mu powiedzieć, ze to nie jego wina…że jest wspaniałym chłopakiem, mądrym i dobrym, uczciwym… O niego najmniej się martwiłam, był zawsze radosny, pełen pasji i dobrej energii, a M przez te 10 lat szukał u niego tylko wad, nigdy nie pochwalił i zgasił w nim cały zapał i wiarę w siebie…jak to odbudować… Mnie ten związek pewnie czegoś nauczył, ja sobie już z tym poradzę, nie męczę się tak jak wy, M mnie już nie obchodzi, chciałabym tylko pomóc dzieciom…., rzadko tutaj przewija się temat dzieci…ja wiem, ze najpiękniejsze lata swoich dzieci straciłam na walkę z wiatrakami, czyli humorami M…. Gdybym wiedziała to 10 lat temu jak poznałam M, nie byłabym z nim nawet 1 dnia… Liczyłam na ludzkie odruchy, na empatię na cud….nie pojawił się… Jak pomóc dzieciom…yezz, dziewczyny, które macie dorosłe dzieci…jak pomóc…. Mmak, a co u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️, nie masz innego wyjścia, jak to nowe życie polubić :) Jeszcze poczujesz się w nim wygodnie i naturalnie, nie teraz, bo jeszcze nie nacisnęłaś z pełną świadomością i w zgodzie z samą sobą na klawisz "Usuń M". Ja trzymam za Ciebie kciuki! Dla Ciebie "wiórki myślenia" wyczytane w takiej tam ksiązce: "Kobieta może wszystko, mężczyzna - co nieco w łóżku, do tego nie zawsze" ;) oneill [serce}jak trafnie! Przypomniały mi się teksty Chooliganki :) izabela3❤️, powiedz synowi, że chciałabyś z nim ot tak od serca porozmawiać, o sobie, o tym nad czym pracowałaś i co jest dla Ciebie ważne, że chciałabyś by o pewnych rzeczach się dowiedział, że są one ważne dla was obydwojga. Spytaj się, czy by chciał. I zacznij od tego, że bardzo go kochasz, zawsze kochałaś i kochać nie przestaniesz, że przepraszasz go za to, iż ... Rozmawiaj z nim tak, jak byś chciała, żeby z Tobą rozmawiała Twoja matka. Małe dziecko czy dorosłe dziecko, bez różnicy, ma potrzebę bycia kochanym, rozumianym i akceptowanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak pomoc dzieciom ...? tak jak czas byscie pomagaly sobie. poprzez rozmowe, poprzez wyjasnianie i tlumaczenie. poprzez przyznanie sie do wlasnych bledow. poprzez zamiane ; zamiast skupiac sie na facecie... skupiacie sie na sobie i dzieciach.Facet jest dorosly sam umie zadbac o siebie ... a jak nie umie to nie wasza rola go tego uczyc. nie wasza rola jest mu zapewniac uczucia ktorych nie dostal od rodzicow on musi sam chciec byc doroslym odpowiedzialnym kochajacym mezem i ojcem. pomoc dzieciom... to czas przeznaczony na walke z facetem poswiecic... dzieciom cala soba i calym swoim kochajacym sercem...czas, uwage, wyjsniac swiat, tlumaczyc uczycia, uczyc zycia. ulla - co siedzi pod twoim krzykiem ? strach ? lek ? o co ? czy wiesz ze bojazliwe mamy wychowuja bojazliwe dzieci ? ze zarazaja je niejako swoimi lekami i strachami ? pomysl ile z tych uczuc jest tak naprawde twoje a ile zostalo ci przekazane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poszłam po pomoc do specjalisty i jakoś nijak... Od jutra mam wracać do niego do pracy , oddzielić życie prywatne od zawodowego jakaś nijaka ię zcuję nie to zebym oczekiwała recepty na szczescie i mozliwosci jej natychmiastowego wykupienia w aptece ale ... no i zapisałam się do psychologa niestety dopiero na 22 grudnia przyznam ze termin jak dla mnie zbyt odległy :( dostałam lągodny uspokajacz i jakoś chyba to przymuliło wewnętrzną rozpacz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UlLa, Blondi...dzieki. No może to dzisiaj taka znizka formy, cos się nie wyspałam, a wstać rano trzeba było...:O Nie mam takiej cofki absolutnej, tylko takie....kołacze coś mi się po głowie, nie wiadomo co. Izabela, to takie bolesne jak się odkryje, jak otworzy oczy, że może to przez nas, albo przez naszych m. dzieci sa takie czy inne. Owszem...może tak być, ale nie mus. Może Twój syn przechodzi okres dojrzewania i poprostu taki jest. Porozmawiaj z nim... Wiesz ja kiedys miałam taki żal do siebie o jedną sprawę z dzieciństwa mojego syna i z nim o tym porozmawiałam. I wiesz co się okazało? On w ogóle tego nie pamietał i zero z tego powodu stresu, a ja sobie tym głowę nabiłam...i się tym katowałam. Dziewczyny dobrze Ci radzą... rozmowa szczera, spokój i miłość... Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Natala88, Czytalam Twoj wpis i przypomnial mi sie byly!!! Kurcze, oni naprawde dzialaja wedlug schematow! Moj maz rowniez, zeby mi dokuczyc, wyrzekl sie dziecka! Nawet raz chcial go zabrac do jakiegos miejsca na testy dna. Poszlam wtedy do prawnika ( mieszkalam wtedy w Anglii) i on zalecil mi schowanie paszportu dziecka!!! Nie zgodzilam sie wtedy na te testy, bo nie wiedzialam, gdzie chce wywiezc dziecko ani co beda tam synowi pobierac... Powiedzialam mu, ze jezeli chce testow, to prosze bardzo, ale tylko przez sad, w mojej obecnosci, a nie taka samowolka!!! Wiele razy tez dolecial mnie tekst o "prawdziwym"tatusiu, zebysmy do niego sp..przali i ze im szybciej sie nas pozbedzie tym lepiej. Moj maz nawet wyrzucil mnie z domu, na ulice, zabral mi telefon, zablokowal kompa, schowal modem... a na koniec wezwal policje, ze sie awanturuje!!! Policja chyba nie dala mu wiary, bo nakazali mu opuszczenie domu na 24h. I pomyslec, ze po tym wszystkim, jeszcze 2 lata z nim bylam!!! I zastanawialam sie nad argumentem, ktory wysuwaja obroncy malzenstwa i przeciwnicy rozwodow, czyli, zeby byc razem dla dobra dzieci... A jaki to dla mnie, k...wa, argument, skoro ojciec nie wierzy we wlasne ojcostwo?! Teraz marze juz tylko o tym, zeby dostac rozwod i wiecie co jeszcze? Zeby miec milego faceta do lozka!!! Tak wlasnie! A co??? Zaznaczam, ze nie jestem "wyzwolona", nie lubie eksperymentow i raczej nie jestem dziką kochanka... Nie musze! Ale chcialabym sie potarzac w poscieli...:) Pozdrawiam! Glowa do gory!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Przypuszczam, ze dla niektorych, kobieta rozwiedziona i majaca potomstwo, powinna zywcem zakopac sie w ziemi!!! Przypuszczam tez, ze dla wielu ludzi pierwszy raz, ktory mialam z mezem, moze byc powodem wysmiania! Nie rozumiem twojej gorzkiej ironii, kimkolwiek tam jestes! Jednoczesnie zapewniam cie, ze umiem sie zabezpieczac, w innym wypadku mialambym troje dzieci, a nie jedno! Ale najbardziej okrutna jest twoja uwaga o ponownym ustalaniu ojcostwa... Moze ty nie wiesz z kim sypiasz, ja wiem! Testu IQ ci nie zaproponuje, bo nie znizam sie do takiego poziomu! Pozdrawiam frustratów!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Ps. Wiesz, nie ma sensu chodzic do lozka z kims, kto tego nie docenia, tylko rani! Nie ma sensu pozostawac w roli ofiary i znosic swoj celibat! To sie po prostu nie oplaca! Jestes tego dowodem. Jesli jestes mezczyzna, juz wspolczuje twojej zonie i dzieciom. Jesli jestes kobieta...coz. Gratuluje pogladow! Uwazam, ze twoj komentarz do tego, co napisalam byl obrzydliwy! Bo ja, tutaj sie otwieram!!! Zwierzam sie z tego, co mnie bardzo boli!!! A ty to wykorzystales/as!!! Dlatego jestes dla mnie chamem! Kto jest chamem na internecie, jest nim tez w realu. Nie ma ludzi, ktorzy sa chamami dla jednych, a aniolkami dla drugich! Nie bede tracic dla takich czasu, bo na takich nawet splunac nie warto!!! Po prostu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mam trochę tutaj do czytania, ale przynajmniej czas mi jakoś minie Dzisiaj sobie głupia pomyślałam, że może jak zakończymy ten związek tak po ludzku, to może będzie mi łatwiej to znieść. Nie chciałam być wredna, kolejny raz się kłócić, chciałam się dogadać chociaż co do małego. I wiecie co usłyszałam? Że jak wczoraj sobie wzięłam dziecko, to teraz mm robić sobie z nim co chcę, on ma to w dupie. A potem dostałam ese że mnie już dawwno miał gdzieś i już nie raz mnie zdradził. Wiem, że nie zrobił tego, bo awet nie miałby kiedy, aleto tak cholernie zabolało. A najbardziej boli to, że traktuje własne dziecko jak zabawkę. Ja nie żąłuję, ze z nim byłam, bo czegoś mnie to nauczyło i mam wspaniałego syna a czasami naprawdę było cudownie. Ale nie potrafięzrozumiec jego zachowania. Wczoraj potraktował mie tak, jakby poznał mnie dzień wcześniej. Ja, po ponad 3 latach mówię, że mam dość i to koniec, a on tylko, żebym mu klucze zostawiła! Jak można traktować tak kogoś kogo podobno sie kochało? Mieliśmy wziąć ślub a on zachował się tak, jabym nigdy nic da iego nie znaczyła. Czy oni rzeczywiście są bez uczuć? Czy to tylko tak na pokaz? Bo nie pojmuję, że ktoś mógłby nic nie odczuwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Casta - nie denerwuj sie. Moze ktos tak tylko zazartowal, ale przyznaje, ze niezbyt mily jest ten zart. No i nie uznaje, jak ktos nie pisze pod swoim stalym imieniem tylko jakims nowym pseudonomem - anonimowo. Nie po to tutaj jestesmy, zeby ktos komus, za przeproszeniem, dosrywal. Wystarczy, ze mamy takich gnebicieli w domu. Jesli chodzi o dorosle dzieci wychowane w domu gnebiciela, nalezy z takim rozmawiac, wyjasnic jak sie wtedy czulysmy, ze nie mialysmy sily sie uwolnic. Jesli chodzi o policje niemiecka, czy inna, to jakakolwiek chyba jest lepsza od takiego gnebiciela domowego - bijcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
I jeszcze jedno... Na twoim miejscu nie nasmiewalabym sie tak z ustalania ojcostwa, bo jeszcze nie wiesz, co moze spotkac w zyciu ciebie... Natala88, nie odzywaj sie do chama i kopnij go w tyłek! Jesli sie teraz zlamiesz, juz zawsze bedzie Toba pomiatal! Ale przede wszystkim pomysl o dziecku! Niedlugo dorosnie i zacznie rozumiec to, co ojciec mowi, jak sie ojciec do niego zwraca, jak mu na nim nie zalezy!!! Co mu wtedy powiesz? a wierz mi, ze ten dupek, jesli raz zobaczy, ze moze zrobic i powiedziec wszystko, i to zarowno na Ciebie, jak i na dziecko, to bedzie sie tak zachowywal ciagle!!! I jeszcze sie nasmiewa z Ciebie, ze Cie zdradzal!!! Dziewczyno, nie ogladaj sie nawet na niego! Miej godnosc!!! I nie wykrecaj sie tym, ze wiesz, ze nie mialby czasu na zdrady! Nie badz taka dobra!!! Zostaw go dla dobra wlasnego i dla dobra dziecka!!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Casta26, Ja wiem, że nie mogę już do niego wrócic. Ale niestety odeszłam od niego juz nie pierwszy raz i on zawsze znalazł sposób, aby mnie przekonać. Wiem tez, że muszę myśleć o dziecku, teraz o on jest dla mnie najważniejszy. Choć ma tylko 2latka, naprawdę dużo rozumię i już nie raz ON zwracał się do nieo jak do jakiegoś przedmiotu. Dla niego ważniejszy był pilot odteleizora niż własne dziecko. Ja to wszystko naprawdę wiem i wiem że nie zasłużylam sobie na to. To juz zdążyam zrozumieć. Ale mimi to boję się, że się złamię kolejny raz. Bo to tak cholernie boli. Jakby mnie coś rozrywało od środka. Po y wszystkim ja nadal nie potraię sobiewyobrazić życia bez niego i tęsknię, chociaż wiem, że nie powinnam. Nie po tym, co robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ammarika
...a u mnie cisza i spokój.jestem sama od tygodnia i układam myśli...mam jeszcze 2 tygodnie spokoju. wczoraj nie wytrzymałam i zadzwoniłam do teściowej.opowiedzialam jej jak przez ostatni rok wyglada nasze zycie..i wiecie co? powiedziala ,że ona sie nie wtrąca, a ja mam co chce.. :/ na co liczyłam? ze to kobieta, ze mnie zrozumie??? ale głupia ja! ale w tej całej sytuacji mam poczucie ulgi bo wreszcie "podzieliłam sie " problemami z M z jego "mamunią która jest strasznie schorowana i nie wolno jej mówic prady ,żeby jej nie denerwować" !! ciekawe jak sie o tym dowie to będzie awantura na 102!! no cóż mam jeszcze 2 tygodnie w zapasie,jak wróci do domu to może nas nie zastanie.... pozdrawiam wszystkie dziewzyny ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Nawet nie wiem, jak opisać to co we mnie siedzi. Niby wszystko w porządku zaczynam sie przekonywać że się zmnienia, stara się. ale w sobotę rano jak wypalił miałm dokładnie książowy schemat, punkt po punkcie dopóki nie wbił igły tak głęboko że nie wytrzymałam nerwowo i pierwszy raz przy nim się rozkleiłam. Wszystko było od tego,że sjest fajnie mieszkanie do wynajecia, że samej nie jest łatwo jak sobie myślę, że może mi być gorzej z kimś innym, a jak to nie podziałało to, zaczął mówić że jestem złą gospodynią, a później dowalił że jestem złą matką i przy tych dwóch ostanich oskarżeniach nie wytrzymałam. A już myślałm że naprawdę się zmienia. Jeszcze w poruszył temat zdrowia, że przezemnie wyląduje w szpitalu. W niedziele mówi mi wiesz że cię kocham, powiedziałam mu tak wiem dlatego daję ci szansę, ale wczoraj usłyszałam cały schemat książkowy, wszystko poruszyłeś dopóki mnie nie zraniłeś, bo jak zobaczyłeś że mnie to boli i czuję się winna to na tym przestałeś. wiecie co po tym co czytam tu, że jak czują nóż na gardle to się zmieniaja, a później dalej jest to samo, ja nie chcę się męczyć nie wiadomo ile lat, ma pierwszą i ostanią szansę. A tylko dlatego, że wiem dlaczego się tak wpakowałam. On był pierwszym gosciem ktory chciał ze mną być. Byłam przed nim zakochana w paru gościach i nigdy nic z tego nie wychodziło. Oni mnie zostawial, więc wyszłam z założenia, że ja robię coś nie tak że ze mną coś jest nie wporządku, że muszę się bardziej starać. Tak myślę nad tym wszystkim i wiem że ja na to pozwoliłam, dałam się ponieść uczuciu że w końcu ktoś mnie kocha że mnie chce, ale popatrzyłam na to ile ja musiałm ponieś wyrzeczeń, tak bardzo chciałm czuc się z kimś związana. Moi rodzice są wspaniali ale jest jedna rzeczktóra teraz dostrzegam nie nauczyli mnie żyć, zawsze chcieli mnie mieć pod swoimi skszydłami, nawet teraz. nie nauczyli mnie podejmować decyzji samodzielnie. wiem że zawsze chciałam się wyrwać z ich wpływów, atrafiłam z deszczu pod rynnę. naewt teraz po mimo że są po mojej stronie bo już wiedzą prawie o wszystkich nie pozwolą mi, nie, nie mogą mi tego zabronić, ale jak zawsze będą mi truć. chcę się rostać ale nie umię tego jeszcze zrobić, wiem gdzie moje serce podąża, tylko nie mam siły aby to wszystko doprowadzić do ładu. wszystko jest tak zagmatwane tak bardzo skomplikowane. żal mi tych marzen o budowaniu wspólenej przyszłości, żal mi tej roboty co poświęcił dla tworzenia tego co mamy. W tej chwili nie stawiam zamków na piasku, nie wiem co będzie dalej. Z jednej strony nadal go kocham i nie chcę go skrzywdzić a z drugiej chcę odejść. Boli mnie to, że jego to zaboli, on to czuje i nie raz widziałm łzy w jego oczach. Ja już nie umię powiedzieć mu że go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo - jak sie ciesze, ze jest z Tobą dobrze. Bo jest, mimo pewnych cofek drobnych! (np rewelacyjny pomysł na wspólne niezobowiązujące ??? wyjście - czytałam z przerazeniem, ale potem z ulgą, ze ci rozum szybko wrócił). I wiesz po czym jeszcze wnoszę? Po twoim wpisie o tym bajorku, w którym właściwie jak było, tak było, ale jakos było. Bezpiecznie bo znajomo. Miałam dokładnie taki sam etap - pamietam doskonale, jak zadawałam sobie to pytanie: na co mi to było? A było to jakoś niedługo przed "przesileniem" - przed tym etapem od którego juz było z górki. Niebo - juz Ty sie dowiesz na co Ci to było! Wytrzymaj jeszcze troszeczkę, a naprawdę, obiecuję - dowiesz sie!!! Dowiesz sie jak bardzo było warto! Słowo! Ulla - dokałdnie jestem też takiego zdania (i tez na podstawie włąsnego doświadzcenia), ze jak sie w głwoie ułoży, to już nie bedziesz krzyczała na dzieci (znaczy tylko tyle krzyczała, ile normalna matka która jest po prostu normalnym człowiekiem raz na czas krzyczy :) ). Swięta prawda! To nasze zdrowienie - wierzcie mi - zmienia WSZYSTKO. Krzyki na dzieci, układy w pracy, ze znajomymi, z rodzina, wszystko. Ja nawet uważam, że wpływa na porzadki w domu. ;) Bo jakos teraz mam raczej porządek (znaczy normalnie, nie zeby z jakąs przesadą), a kiedyś to ciągle bałagan, który wciaż usiłwałam opanować, a który wiecznie gdzies wyłaził. Natala - Twój przypadek az poraża klasyką toksycznych układów. Czyli dobrze trafiłaś! Czytaj, czytaj i pisz też. Nie myśl już dlaczego on taki jest, skup sie na tym dlaczego to znosiłas i nadal znosisz. Smutna piękna - Twój przykład to jeden z takich, przy których padają jakiekolwiek watpliwości. Juz zrobiłaś tak wiele, nie daj się! Tez pisz i czytaj, nie uciekj nam. Dla wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa, Hmm,,,dlaczego t znoszę? Chyba nie napiszę nic yjątkowego, że to dlatego bo go kocham? Mimo wszystko? Ale tym razem chociaż zrozumiałam, że muszę odejść dla siebie i dla dziecka. Chociaż wcześniej chyba jak wiele dziewczyn myślałam, że przy mnie on się zmieni. Jaka ja byłamnaiwna. I znosiłam ciągłe wyzwiska i te wszystkie upokorzenia. A on doskonale wie co powiedzieć, żeby jak najbardziej mnie zranić. I o tym też wiedziałam od dawna a mimo wszystko nadal z nim byłam. Ponad trzy lata. Wczoraj wrócilam z synkiem do mamy ale i tak mi go brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mam pytanko, czy na takie zachowania rzeczywiście ma jakiś wpływ dzieciństwo? Wiem, że to i tak niczego nie tłumaczy, ale pytam tak z ciekawości. Wiem, że u mojego juz byłego w domu ojciec bił jak leci. Czy to może mieć jakiś wpływ na to, że nie potrafił pokazać nawet tego że zalezy mu na kimś? Czy to wszystko zależało wyłącznie od niego? Wy już trochę zmagacie się pewnie z takimi problemami więc chociaż w przybliżeniu może powiecie jak długo to wszystko tak boli? Szczerze mówiąc ja już mam dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
natala!!! Nie rob krzywdy swojemu dziecku! To nie jest milosc!!!! A dziecko jest wazniejsze niz jakis facet!!! Rozumiem, ze to dla Ciebie trudne, ale musisz wziac sie w garsc!!! powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, nie raczej się mi nie widaje, że zawsze żyłam popresją co inni powiedzą. Nie jestem idealna osobą mam swoje wady. Zdaję z nich sobie sprawę i przyznaję się do nich. Ale zawsze w głowie chuczało rób tak aby nikt ci nic nie zarzucał. Naprawdę nie wiem jak mam to wyrazić słowami. Czuję to w sobie, ale jeszcze nie umię o tym powiedzieć. Jak przegłądam swoje życie to widze wszystko, dlaczego tak się teraz dzieje, ale nie umię się tym jeszcze podzielić. zawsze pragnęłam akceptacji i nie chodzi tu tylko o męźczyzn. Miałam dwie przyjaciółki, a one potrafiły mnie obgadywać u w oczy powiedzieć że jestem głupia. Dlaczego? Ponieważ, uważałam i nadal tak mam że życie jets za krótkie aby bawić się w obrażanie, nie odzywanie się do siebie i mówienie słów których się nie da cofnąć. Teraz zaczynam na to wszystko patrzeć z innej strony, zawsze byłam ofiarą nigdy się nie broniłam, wybaczałam i choć bolało to żyłam w zgodzie, i się zgadzałam z innymi. A teraz mam świadomość że warto walczyć, nie chcę już być pieskiem na smyczy, a jednak ta smycz bardzo mocna jest. Ktoś mi pokazał jak powinna wygładac prawdziwa miłość. Ale co to znaczy pokazać jak człowiek jest uwikłany w sieć pajęczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każde odejście każde rozstanie boli. Tylko zapytaj się siebie, dlaczego boli. Dlatego,ze jego to będzie bolało czy dlatego,że grzebiesz w tej chwili swoje marzenia na przyszłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się płakać chce, jak czytam niektóre wpisy...zwłaszcza mam, które zapominają, że w tym wszystkim dzieci uczestniczą. Moja matka bardziej kochała swojego męża , niz swoje dzieci. Całą uwagę koncentrowała na nim. Karmiła nas, ubierała.....ale to nie była pełnia. On i Ona byli najważniejsi. Ich chore problemy. Ich uzaleznienie od siebie nawzajem. A potem w świat poszły dziewczynki z ogromnym deficytem miłosci i akceptacji. Dysfunkcyjne. Chore. Nieszczęsliwe. I zbudowały sobie podobne domy. Chre to wszystko i zwyczajnie nieuczciwe! Nie fair! Ja tak nie chciałam! I tak nie ma prawa być! Cholera.... nie moze tak być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ból związany jest z tym, że on cierpi, jak zawsze palciesześć moje marzenia cierpię bo wiem że jetsem teraz dla niego niedobrą, bo uczę się mówić nie bo chcę stawiac na swoim, bo robie to co mi się podoba. A on nagle stał się taki czuły tak chce ze mną rozmawiać, ale ja nie chcę popełniać błędów, powiedział mu o tym gdy mi zarzucił że nie widzę jak on się stara zmienić. Tak masz nóż na gardle i dlatego tak jest, a co będzie za pół roku znowu będziesz taki sam jak byłeś, w sobotę dałęś od nowa swoje przedstawienie(wcześniej o tym pisałam i tak mu poźniej powiedziałam) mówiłeś wszystko jak z książki dópoki mnie nie ugodziłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam do przeczytania. Pozdrawiam wszystkie Kobiety tu piszące :) "Ofiarami przemocy w rodzinie są najczęściej kobiety (58%) oraz dzieci do lat 13 (24%). Natomiast sprawcami przemocy są głównie mężczyźni (96%), będący często pod wpływem alkoholu. Jest kilka koncepcji psychologicznych wyjaśniających zjawisko przemocy i zachowanie ofiar. SYNDROM WYUCZONEJ BEZRADNOŚCI Próbując wyjaśnić bierność osób pozostających przez wiele lat w sytuacji prze-mocy, można odwołać się do teorii wyuczonej bezradności. Teoria ta została sformu-łowana przez amerykańskiego psychologa Martina Seligmana, który przez wiele lat pracował nad wyjaśnieniem mechanizmu powstawania bierności i rezygnacji. Poję-cie wyuczonej bezradności sformułował na bazie licznych eksperymentów, jakie prze-prowadził na zwierzętach. Uzy-skane wyniki , dały początek badaniom nad ludzką bezradnością i biernością. Leonora Walker badała z kolei przez wiele lat zachowania kobiet doznających przemocy w rodzinie. Zauważyła, że na początku pojawiania się aktów przemocy, kobiety podejmowały różne działania mające wpłynąć na zmianę sytuacji ("od prośby do groźby"). Dopiero, gdy kobiety nabierały przekonania o nieskuteczności swoich posunięć, rodziło się w nich poczucie bezradności. Wyuczona bezradność jest poddaniem się, zaprzestaniem działania, które wy-nika z przekonania, że cokolwiek się zrobi, nie będzie to miało żadnego znaczenia, gdyż zawsze znajdzie się powód do zachowań agresywnych. Wyuczona bezradność jest najczęstszym objawem u osób doznających prze-mocy. Bardzo często rozwija się na bazie życiowych doświadczeń. Walker, na pod-stawie wieloletnich badań, ustaliła listę czynników wysokiego ryzyka rozwoju wyuczonej bezradności, do których zaliczyła: Doświadczenia z dzieciństwa: - przemoc fizyczna; - napaść seksualna lub molestowanie; - sytuacje traumatyczne (śmierć lub rozwód rodziców, alkoholizm, choroba bli-skich itp.); - kłopoty w nauce; - problemy zdrowotne. Doświadczenia wyniesione ze związków w życiu dorosłym: - przemoc (istotny jest czas trwania, rodzaj i częstość przemocy); - patologiczna zazdrość; - gwałt, przymuszanie do nieakceptowanych form współżycia; - groźby pozbawienia życia. Nakładanie się na siebie niekorzystnych doświadczeń odgrywa istotną rolę w powstaniu i ujawnianiu się syndromu wyuczonej bezradności. Skutki wyuczonej bezradności, łagodzi stopniowe odzyskiwanie przez osobę doznającą przemocy kon-troli nad swoją osobą i swoim życiem. Wyuczona bezradność prowadzi do wielu negatywnych skutków, które mogą przejawiać się w trzech sferach: 1. Deficyty poznawcze, które polegają na ogólnym przekonaniu, iż nie ma takich sytuacji, w których możliwa jest zmiana, że w konkretnej sytuacji nic nie można zro- bić i nikt nie jest w stanie pomóc; 2. Deficyty motywacyjne, które polegają na tym, że osoba zachowuje się bier- nie, jest zrezygnowana, nie podejmuje żadnych działań, aby zmienić swoją sytuację; 3. Deficyty emocjonalne, które objawiają się stanami apatii, lęku, depresji, uczucia zmęczenia, niekompetencji i wrogości. ZJAWISKO "PRANIA MÓZGU" Techniki "prania mózgu" znane były już za czasów Platona. Obecnie zjawisko to występuje w wielu dziedzinach życia społecznego: w polityce, w reklamie, w szkole-niach wojskowych, w działalności sekt religijnych, a także w życiu rodzinnym. W naukach psychologicznych i socjologicznych, termin "pranie mózgu" pojawił się w latach pięćdziesiątych naszego stulecia. Najczęściej rozumie się go jako: 1. Szereg zabiegów, które celowo są stosowane przez grupę (np. ośrodki kie- rownicze państw, organizacje społeczne i wychowawcze, organizacje polityczne itp.) lub jednostkę, by zmienić czyjeś przekonania, nastawienia, światopogląd (wymuszo- na indoktrynacja); 2. Szereg zabiegów stosowanych w celu zmiany osobowości (uczuć, potrzeb, postaw), aby osoba manipulowana działała zgodnie z oczekiwaniami manipulatora. Badania nad przemocą w rodzinie pozwoliły wyodrębnić najbardziej typowe za-chowania sprawców przemocy, stosujących technikę "prania mózgu" do których zalicza się: izolację, monopolizację uwagi, doprowadzenie do wyczerpania, wywoływanie lęku i depresji, naprzemienność kary i nagrody, demonstrowanie wszechmocy i wszechwładzy, wymuszanie drobnych przysług. Konsekwencje "prania mózgu": Degradacja własnego obrazu - zabiegi te powodują, że osoby doznające prze-mocy, zmniejszają swoją aktywność, wycofują się z działania i unikają podejmowania trudnych zadań. Uważają, że są głupie i mało zdolne. Łatwo ulegają sugestiom i manipulacjom. Zmieniają swoje poglądy, przyzwyczajenia, by dostosować się do życzeń sprawcy. Przeżywanie silnego poczucia lęku i zagrożenia - ofiary mają duże poczucie winy, wstydu i lęku. Od sprawcy oczekują jedynie kary, ponieważ wiedzą, że są pełne wad, a wszystko co robią jest niewłaściwe. Przeżywanie silnego poczucia winy kieru-je złość i agresywność w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie. Wyzwalanie silnych stanów regresji - regresja jest mechanizmem obronnym, polegającym na nawrotach do zachowań i sposobów działania z wcześniejszych okre-sów życia. Stosowanie techniki "prania mózgu", prowadzi do wielu regresywnych zmian w osobowości ofiar. Skutkiem tego jest ich bezradność, zanik krytycznego myślenia, powrót do myślenia życzeniowego, czasami zanik uczuć wyższych. Procesy "prania mózgu" powodują całkowite podporządkowanie, utratę poczucia własnej wartości i własnych przekonań oraz bezkrytyczne przyjmowanie rzeczywistości, wykreowanej przez sprawcę. CYKL PRZEMOCY W RODZINIE Badania wykazały, że związki, w których kobiety doznają przemocy fizycznej ze strony swoich partnerów, przechodzą przez trzy fazy powtarzającego się cyklu. ZESPÓŁ STRESU POURAZOWEGO U osób, które przeżyły katastrofy, jak również u ofiar napadów gwałtów mogą występować objawy zaburzeń, a czasami poważne schorzenia psychiczne. W Mię-dzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 uwzględniono osobną kategorię schorzeń określanych jako pourazowe zaburzenie stresowe (post-traumatic stress disorder- PTSD). DLACZEGO KOBIETY NIE SZUKAJĄ POMOCY? Warto zastanowić się, dlaczego osoby, w tym głównie kobiety, doznające prze-mocy w rodzinie, nie szukają pomocy. Odpowiedzi dotyczą wielu aspektów: Nie, bo odczuwają lęk przed zemstą ze strony partnera. Kobieta może być zastraszona przez partnera, który grozi jej śmiercią lub śmiercią jej dzieci, jeśli prawda o przemocy wyjdzie na jaw. Nie, bo odczuwają wstyd i upokorzenie. Kobieta może być przekonana, że przemoc dotyczy tylko jej osoby, inni zaś nie mają takich kłopotów. Kobieta czuje się winna, może myśleć, że gdyby była lepsza, ataki agresji nie występowałyby. Kobieta może myśleć, że nie zasługuje na żadną pomoc. Kobieta ma przekonanie, że zasłużyła na swój los. Nie, bo są zależne finansowo do partnera. Kobieta jest uzależniona od partnera, który jest jedynym żywicielem rodziny. Kobieta może być przekonana, że nie będzie w stanie sama utrzymywać dzieci. Nie, bo posiadają błędne przekonania. Kobieta wierzy, że w każdym małżeństwie istnieje przemoc. Kobieta wierzy, że skutki przemocy są zbyt małe, by komukolwiek o tym mówić. Kobieta ma nadzieję, że przemoc była incydentalna, a sam partner zmieni się na lepsze. Kobieta uważa, że przemoc jest sprawą rodzinną i nie można liczyć na pomoc z zewnątrz. Nie, bo utraciły wiarę w pomoc. Kobieta mogła szukać pomocy, ale okazała się ona mało skuteczna. Nie, bo nie chcą złamać tradycji kulturowo-religijnych. Kobieta chce utrzymać małżeństwo nawet za cenę cierpienia, ze względu na wartości religijne lub tradycje kulturowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aszx - mam podobne odczucia do Twoich. Też jestem emocjonalnie zależna od rodziców a potem uzalezniłam sie od niego. Też zaczął mnie krzywdzić i niszczyć i myślałam, że nie da się z tego wyjść. Bardzo chciałam wyjść za niego za mąż. Miarka się w końcu przebrała i zerwałam. I na początku było mi strasznie ciężko i byłam na sto procent przekonana, że z tego bólu sie nigdy nie wyjdzie, że to koniec życia... Za tydzień mijają cztery miesiące, w między czasie on mnie błagał zebym wróciła i miałam straszne wahania, ale dałam radę i naprawdę jest lepiej. Może nie jestem super niezależna i szczęśliwa, ale nie płaczę już codziennie i nie tęsknie aż do bólu. Od czasu do czasu nie powiem, bo zdarzaja mi sie mega doły :/ No ale to chyba nieuniknione. Największym błędem jaki popełniałam było czytanie opisów na gg. Bo robił je pode mnie, a ja się nabierałam jaki to on romantyk... W końcu jak byłam już o krok od powrotu do niego, bo zaczęłam już odbierac telefony, uświadomiłam sobie, że te opisy mi tylko szkodzą, bo tak naprawdę nie uwolniłam się od niego. On ciagle jest i siedzi tu ze mna w moim pokoju. I nagle po trzech miesiacach czytania, przestałam, usunęłam go na dobre i jest naprawdę lepiej. Myślę, że jest szansa, ze bedzie dobrze ;) Nawet jak za 10 lat, to warto czekać (choc niecierpliwa jestem z natury i chcialabym wszystko juz ;) ) Tylko z własnego doswiadczenia mówię, że ciężko jest, ale jak chce sie naprawdę odejść i nie marnować życia to trzeba zerwać wszelki kontakt. Bo jakiekolwiek zetkniecie z M. cofa do tyłu i znowu trzeba będzie przez to przechodzić. Pozdrowienia dla Wszystkich ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co? chyba wiem dlaczego tak ciężko mi odejść... 1. niestety ciągle mimo wszystko kocham 2. strasznie boję się być sama, przez tyle czasu byłam z nim, że po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego 3. panikuję na samą myśl, że on mógłby być z inną, to mnie przeraża, że może znaleźć inną, a to już nie będę ja; to jest chyba najgorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natala 88 - i chcesz przez te trzy czynniki cierpieć przez całe życie? Bo on sie nie zmieni a jeśli juz to tylko na gorsze :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
natala88, widze, ze nie podjelas jeszcze decyzji. Jeszcze na cos czekasz... Ja Cie nie przekonam, moje wysilki padają w próżnie... Zadam Ci pytanie, ktore kiedys postawila moja przyjaciolka, widzac jak sie mecze, ale jednoczesnie jak bronie sie przed odejsciem. Zapytala "co jeszcze musi sie stac, zebys odeszla? co on jeszcze musi zrobic, zebys go zostawila?" Zapytaj sama siebie, co on musialby uczynic, zebys go naprawde zostawial? Musi Cie zaczac bic? Moze bic dziecko? Zastanow sie, czy chcesz na to czekac...Wtedy tez bedziesz mowic, ze go kochasz? Nawet, zalozmy, ze go kochasz ( dla mnie to po prostu przyzwyczajenie, strach i wymowka ), to najwyrazniej on nie kocha Ciebie! Chcesz sie narzucac? Co masz z tej milosc? Przeciez on CIe odrzucil! Wyraznie mowi, ze nie chce ani Ciebie ani dziecka!!! Przepraszam, moze jestem ostra, ale naprawde chce Ci pomoc! Czasem potrzeba jest zezloscic sie pozytywnie i juz! Wez sie w garsc!!! Ja juz napisalam wszystko, co moglam. Wiecej nie mam argumentow! Pozdrawiam Cie serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam czytam te opowieści kobiet które są w takich samych związkach jak ja czyli toksycznych które nie powinny nigdy zaistnieć.Ja żyję w związku bez ślubu.Na początku naszej znajomości było miło ale mój partner szybko zaczął pokazywać na co go stać,gdy mu mówiłam żeby zostawił mnie w spokoju to on stawał się kochany i zawsze dopiął swego.Po 6ciu latach naszego związku(mieszkania ze sobą) rozstaliśmy się na pół roku.Odeszłam po tym jak poroniłam i nie znalazłam w Nim wsparcia psychicznego które było mi bardzo potrzebne.Po pół rocznej przerwie nie widzenia się spotkaliśmy się i wszystko wróciło,teraz mamy 2 i pół letniego synka i jestem nadal pychicznie molestowana i codziennie słyszę ,że mam się wyprowadzić z jego domu(owszem to jego mieszkanie).Grozi mi,obraża mnie wyprowadza z równowagi i doprowadza mnie do ostateczności czyli rękoczynów a gdy szantażuje mnie obdukcją i odebraniem praw rodzicielskich boje się i żeby odreagować te wszystkie okropne wyzwiska rzucam np.pilotem o podłogę.Nie mam się gdzie wyprowadzić.Boli mnie to że zaplanowaliśmy razem dziecko,zgodziłam sie dla niego na życie bez śubu a teraz znudziliśmy się mu i wyrzuca nas z domu jak niepotrzebne ścierki.Ma szacunek do rzeczy materialnych i przede wszystkim do pieniędzy.Nie mogę pójść do pracy a on nie daje mi żadnych pieniędzy(sam też do pracy nie chce iść).Powiedział,że alimenty będzie płacił tylko jak mu sąd przyzna a że nie pracuje więc duże nie będą.Nie wiem co mam robić,konkubina z własnej głupoty nie ma żadnych praw???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×