Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Dziewczynyyy
Anno 66 Dziękuję :) Tekst wyśmienity. Można dzięki niemu otworzyć przed światem własne słabości... lub dążyć do dojrzałości samego siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna 🖐️ 🌻 Obydwa teksty swietne. Szczegolnie ten wyzej o dziecinstwie, Bradshaw etc. Ania, twoja stopka, miedzy innymi licznymi cytatami tutaj na topiku, zainspirowala mnie do postudiowania de Mello. Jezuita czy nie, Hindus czy nie, papiez go krytykuje ( to aktualnie jest specjalna zacheta dla mnie do zainteresowania sie glebszego tym autorem ) poczytam, zobacze skad ta popularnosc, szczegolnie tutaj na kafe. Od wczoraj slucham Madonny :D na dobranoc dedykuje nam ten kawalek z Frozen: You only see what your eyes want to see How can life be what you want it to be You \' re frozen When your heart\'s not open You\'re so consume with how much you get You waste your time with hate and regret You\'re broken When your heart\'s not open Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" W swojej desperacji by stworzyc i utrzymac zwiazek, wyrzucaja z zycia u c z c i w o s c - trzymaja sie kurczowo zwiazkow, ktore dawno winni byli zakonczyc. Co wiecej, brakuje im poczucia odpowiedzialnosci za samych siebie. Zwykle biernie ogladaja sie na innych, czesto swe wlasne dzieci, jako zrodlo ich szczescia i spelnienia " Yep... wypisz, wymaluj moja mamusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkaniedopoznania
a czy taka osoba-może naprawdę się zmienić? jakie leczenie jej pomoże? jak nalezy jej pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziedziczka ja Ciebie rozumie...bo tez łapie sie na tym ,ze czasami chce zemsty,chce zeby mu sie noga podwinęła ,ale nie ..jest z kims i udaje przed wszystkim swietnego ,miego faceta ,zeby czasem ktokolwiek nie uwierzył moim słowom.. Ja juz pisałam,ze tez ja nie jestem zachukaną,nic nie robiąca ze soba kobieta,,,ja zawsze dbałam o siebie,robilam dla siebie i robie dalej ,,,,ale nie chce byc kolejnym kołem u wozu kolezanek,par,małzenstw czy to na wakacjach czy to w weekendy...powoli zaczynam sie czuc ze zapraszają mnie z litosci bo jestem sama... Teraz sie przeprowadzam w nowe srodowisko i co wdze w moimi domu same pary,w wieku kiedy byłam 10 lat temu...nawet sobioe nie moge udowdnic ,nie wspominając o innych ,ze stac mnie na Kogos fajnego ,normalnego....no ale co mam zrobić....czas \"wspanaiłosci\"juz minał:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkaniedopoznania
Powtorzę pytanie a czy taka osoba-może naprawdę się zmienić? jakie leczenie jej pomoże? jak nalezy jej pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jade do Polski dzisiaj w poludnie.Wracam za 2 tygodnie. Nie jestem pewna czy bede miala internet, wiec bardzo mozliwe, ze odezwe sie po powrocie.Nie pisalam wczesniej,zalatwialam bilet, wrocilam do domu, zeby sie spakowac. Nie mam czasu aby dlugo pisac.Nie odniose sie do wszystkich postow. Mysle, ze topik zyje dopoki piszemy, wspieramy sie i co najwazniejsze ladnie roznimy. Kazda z nas jest inna i kazda z nas ma cos innego do ofiarowania.Mysle, ze moglybysmy wziasc od kazdej wlasnie to co chce i moze ofiarowac.Gdybysmy byly jednomyslne, jedynie moglybysmy potakiwac sobie nawzajem.Inne spojrzenie zmusza nas do myslenia i to jest najwazniejsze. Do rozwoju. Do tolerancji. Mnie mnostwo dziewczyn tutaj pomoglo : Inna Ja dzielaca sie doswiadczeniem Renta, gdy pisala o swoim synu, Niebo blekitne gdy pisalo o swoim zwiazku tak bardzo podobnym do mojego Zlamane skrzydla z wierszykami, ktore pokazuja jak chore jest nasze myslenie Yeez z pytaniami Oneill, Konwalia, Stukpuk i mnostwo, mnostwo innych ktorych nie wymienie i bardzo przepraszam, nie wymienie z braku czasu Chodzi mi o to, ze dla kazdej z nas jest miejce tutaj i ja widze w roznicy pogladow wielka wartosc.Spory bez oceniania, wymiana pogladow.To jest bardzo wazne. Trzymam za nas wszystkie kciuki. Pozdrawiam goraco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złamałam się, wróciłam... Co to dużo mówić, jest średnio... Nie ma wielkiej miłości, ani żadnych fajerwerków... Nic miłego mi nie mówi... Stare małżeństwo... Na dodatek spotykające się dwa razy w tygodniu, bo on ma inne sprawy na głowie, a poza tym chciałam wolności to ją mam... :O Mam wrażenie, że to znowu jakiś rodzaj kary... Moja głupota, aż bije po oczach, bo znowu jestem poddenerwowana... Niby o nic mnie nie oskarża, ale jego zachowanie to jedna wielka olewka... :O Do dupy! Pozdrawiam Was wszystkie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza-tym Ściskam Cię mocno... dobry ruch z tym wyjazdem. Odetnij się od tego wszytskiego, spróbuj popatrzeć na to wszystko z boku. Odpocznij sobie i przemyśl. Może znajdziesz jakąs cafejkę netową, żeby się do nas odezwać. Buziaki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziedziczka...jeśli nie chcesz jchac sama to możesz poszukać w necie ofert wyjazdu dla kobiet - singli , czy jakoś tak się to nazywa...wiem,że chyba rok temu był bum na takie wyjazdy. I nie chodzi o żadne podrywy i organizowanie randek tylko o zebranie kilku \"pojedynczych \" osób w grupę, która razem wyjeżdża, nocuje, zwiedza itp. Nie wiem czy nawet na kafeterii nie było wtedy rekalmy takich wyjazdów...? Wariatka...jeśli pytasz o toksyka, to nie wiem...ale wydaje mi się, że w 90% przypadków nie...oni nie widzą problemu ;) a tym samym nie chcą się zmieniać. I tak naprawdę to nie można nikogo zmienić tylko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż no cóż.... witaj ❤️ Wiesz co robisz, jesteś dorosła, potrzebujesz czasu, potrzebujesz się przekonać, potrzebujesz się sparzyć... kolejny raz. Rozumiem Cię. Jesteś jeszcze młoda, nie macie dzieci.... i oby na tym etapie to się rozwiązało. Trzymam mocno kciuki, żebyś wreszcie była szczęśliwa... Kasia3000 ❤️ myślę o Tobie, jak sprawy się potowczyły... Przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno, z całym szacunkiem, ale powiem Ci tak - rozmowa za pomocą cytatów nie jest rozmową. O wiele bardziej satysfakcjonujące jest wymienianie własnych pogladów,uczuć, myśli. Wynikających z tego, co się przeżyło, z własnych doświadczeń. W każdym takim cytacie, w każdej takiej książce jest coś z prawdy. Ale przyjmowanie jej jako jedynej, jako drogowskazu dla siebie jest w sprzeczności z tym, co jest indywidualnego w człowieku, i z samą ideą głoszoną choćby w przytoczonym przez Ciebie fragmencie. Sprzeczność tkwi w tym, że uzależniasz się od poglądów, rad, wskazówek zawartych w tekstach człowieka, z którym nie możesz nawet porozmawiać, podyskutować czy nawet pokłócić się konstruktywnie z nim. Postanawiasz zmienić swoje życie według jego pomysłu. A gdzie w tym wszystkim jestes ty sama ? Twoje uczucia, myśli, pragnienia itp ? Sorry za zwracanie sie bezpośrednio do Ciebie, ale potraktuj to jedynie jako figurę stylistyczną a nie jako odniesienie sie do Twojego realnego postepowania :) Stawanie się coraz to bardziej doskonalszym tylko dla samego siebie przypomina mi znane pytanie - lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie. Czy to najlepszy pomysł na życie, by swoją \"doskonałość\" konfrontować li tylko w lustrze ? To jak pisanie najlepszych książek do szuflady. Ten topik by nie istniał, gdyby każdy swoje przemyślenia chciał zachować tylko dla siebie. Jest przecież inaczej, każdy pisze także po to, by to czytali i inni i by dla swojego pisania znaleźć uznanie. I w tym co napisałem wyżej, znajduję źródło obawy przed nowymi osobami, które pojawiając się tu, przedstawiając swoje czasem odmienne zdanie, naruszają ustalony PORZĄDEK AUTORYTETÓW. Człowiek jest z jednej strony bytem kompletnym, mogącym od pewnego etapu życia funkcjonować samodzielnie i teoretycznie samotnie, a z drugiej strony jest także bytem komplementarnym, uzupełniajacym się, fukcjonujacym w parze i w społeczności. Owa komplementarność, realizująca się we wspólnym życiu, w byciu razem sprawia, że życie człowieka staje się doskonalsze, oczywiście na miarę lub w ramach człowieczej niedoskonałości. I nie zmieni tego pokazywanie najgorszych nawet patologii, bo przecież nie patologie, nie skrajności, nie wszelakie złe ludzkie zachowania są sensem, sposobem, celem życia człowieka. Można się realizować samotnie, doskonalić i żyć tylko dla siebie, swoją \" postępującą doskonałość\" oglądać w lustrze, ale też można uznać, że lepszym jest widzieć swoją doskonałość, akceptację dla swej osoby, radość z tego, że się jest, w oczach swego partnera. Nie jest to łatwe, nie każdemu to się uda, wymaga to o wiele więcej wysiłku, zmagań nie tylko z samym sobą, ale warto :) Takie mam przekonanie :) Jeszcze pare słów o niezależności. Niezależność jest fikcją, to utopia. Człowiek rodzi się zależny od ludzi i umiera od nich zależny. I ta zależność od innych zwiększa się wraz z rozwojem i postępem. Jesteś zależna od od prądu, gazu, dostaw wody, godzin otwarcia sklepu, stacji benzynowej, płynności finansowej firmy, w której pracujesz i od miliona innych czynników. Każdy przejaw twórczej aktywności człowieka kierowany jest na innych ludzi, zatem i od nich zależny. Cała Twoja sfera emocjonalna zwiazana jest przede wszystkim z innymi ludźmi. Można wprawdzie oglądać np. piękno przyrody samemu, ale lepiej zachwycać się nią razem :) Każdy związek kobiety i mężczyzny, to jakaś zależność. Każdy. Generalizując - nic w przyrodzie, świecie, nie jest niezależne od czegoś innego. Wszystko, co nas otacza, świat żywy i materia nieożywiona, to wszystko jest z sobą w jakiś posób powiązane, uzależnione. Jedyny problem dla człowieka, to zrozumieć to wszystko i nie godzić się na patologie, skrajności. Znaleźć sobie taki sposób na życie, by było mu w nim dobrze. Swój własny sposób, nie koniecznie wskazany przez innych ;) Odpowiedziałem Ci Anno, ale musiałem się do tego zmusić. Nie poczułem się tu dobrze, wśród książkowych autorytetów i tych, co mogą mi powiedzieć tylko tyle- ty nie rozumiesz ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkaniedopoznania
Powtorzę pytanie a czy taka osoba-może naprawdę się zmienić? jakie leczenie jej pomoże? jak nalezy jej pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda Racja Utracona, że się żegnasz. Bo Twój post z prawdziwą przyjemnością przeczytałam i w całości się zgadzam. Jestem w nastroju trochę płaczliwym. Odreagowuję zdarzenia z ostatnich dni. W każdym razie mój cel z całą pewnością nie jest obliczony na samotniczy rejs. Pozdrawiam, osobiście idę jeszcze dokończyć żałobę po przywiązaniu do kogoś, kto może nie był odpowiednim, do wspólnego naszego żeglowania ;-) PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O-L-A
wariatkanie dopoznania, chodzi Ci o lecznie siebie czy partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Anno :) "Zachwianie równowagi w takim związku następuje, gdy jedna ze stron zaczyna wyłamywać się z przestrzegania zasad gry, która była dotąd toczona. Gdyż myśli już inaczej, widzi więcej, otwarła się na siebie i domaga się respektowania swoich praw. Chce żyć inaczej, lepiej. Zaczeła ciężką pracę nad swoją dojrzałością" Dokładnie... i wtedy osoba... która do dojrzewania nie jest gotowa rzuca sie jak ryba na piasku... To bywa bolesne i trudne dla obu stron... ale gdy wkroczyło sie na droge innego postrzegania realcji międzyludzkich... innego postrzegania uczucia w związku... to strona, która boi się niezalezności... ale jakimś swoim wewnęrtrznym krzykiem rozpaczy... woła o uzaleznienie.... staje się dla nas osobą toksyczną. Im większa niezalezność w nas samym... tym więcej niezalezności pragniemy otrzymywac od drugiego człowieka. Gdy druga osoba ściska nasze JA na poziomie z przeszłosci... w której rządziły nami lęki traumy z przeszłości... to tworzy się poczucie niewoli i dużego dyskomfortu. Tak samo jest i w drugą stronę... gdy my pragniemy niezalezności własnej od partnera.. a on tego w sobie nie ma... jeszcze nie wykształcił... i najprawdopodbniej juz nie wykształci... to tenże partner też zaczyna się czuć jak w potrzasku... Dlatego chwała ludziom, którzy się rozejdą pogodnie... I każdy "poszuka" sobie własnej drogi... a moze z czasem spotka człowieka, który będzie miał w sobie podobny stopień niezależnści... lub dla osoby która szuka zależności...będzie miał podobną potrzebę zależności. Ot... bajka doskonała :D Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Racjo utracona... Tu nie ma książkowych autorytetów... sa tylko przykłady, które ktoś podaje...a podaje... poniewaz są one mu bliskie... ponieważ czuje, że to jest jego droga. I w tym widzi własne dojrzewanie i dążenie do bycia sobą na swój obraz i podobieństwo... którą potwierdzają osoby, które tą drogę już przeszły i napisały o tym książkę :) Twoja droga jest drogą, Twoich potrzeb. Tobie bliskich... i pewnie tez znalazłbyś autorów, którzy potwierdzą Twoje doświadczenia. I nie będą to żadne autorytety... tylko ludzie, którzy czują podobnie jak Ty. Znam osoby czujące potrzebę bycia osobą zalezną... robią to w sposób zrównoważony...ale byc moze jest to spowodowane tym, ze znalazły osoby podobnie "skonfigurowane"... tak więc nie musza sie zmagać z odmiennościami. Osoba... czująca większa potrzebę niezależności, będąca osoba równiez zrównoważoną, tez poszukuje sobie podobnych. To też jest równowaga natury. A innych nie naciąga na bycie kimś, kim ktoś nie chce być. Tak jak wierzba nie zespoli swoich pyłków z gruszką... bo im nie po drodze. Ale obok siebie istnieją :) Dlatego pisząc, że naśladowanie jakiegoś autora może być niebezpieczne... tym samym wyrażasz swój pogląd na rzecz, która w Twoim odbiorze jest niebezopieczna... a dla kogoś innego będzie bezpieczna i wyzwoli wolność, której ta osoba pragnie. Również wyzwoli miłość, której ta osoba pragnie. I nie będzie to samotność... tylko danie sobie prawa do wybrania partnera, przyjaciela czy znajomego... w towarzystwie którego nie trzeba będzie robić za gruszkę na wierzbie, albo za gruszke, która ze zdziwieniem obserwuje na swojej koronie podłużne liście wierzby ;) Ani sam owoc... ani same liście... nie przesądzają o autentyczności... Tylko odpowiednie liście i odpowiednie owoce... na tym samym drzewie, mówią... jesteś gruszką, jesteś wierzbą. Dlatego dopiero po przejściu calego, skomplikowanego cyklu dojrzewania czlowiek moze określić kim jest.... i z czym się identyfikuje. Tu wiele osób robiło za nieodpowiednie drzewo... i się w tej chwili przekonują kim były... i kim nadal chca być, gdy odra siebie z traum przeszłości. I właśnie o tym traktuje fragment zamieszczony przez Anne. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Dziewczynyyy
Czy Ty jestes kolejnym wcieleniem Ewy z Raju vel Goniac Kormorany? ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Dziewczyny \"Tu wiele osób robiło za nieodpowiednie drzewo... i się w tej chwili przekonują kim były... i kim nadal chca być, gdy odra siebie z traum przeszłości.\" Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racjo utracona \"Znaleźć sobie taki sposób na życie, by było mu w nim dobrze. Swój własny sposób, nie koniecznie wskazany przez innych\" - dla mnie to jest właśnie niezależność. niezależność od poglądów i opinii innych .. o tym tu mowimy... niezależność od konieczności bycia z kimś innym, co wcale nie oznacza bycie samotnym. O poczucie że równie dobrze poradzimy sobie sami. Dopóki to czujemy - jesteśmy niezależni. Gorzej jeśli myślimy co ja zrobię bez niej/niego - wtedy oznacza, że pozwolimy partnerowi na wszystko, byleby tylko z nami był. Niezależność to również szacunek do siebie samego i do innych. To prawda, że zależymy nawet od głupiej pogody - nie da się żyć niezależnie... Jeśli tworzymy związki miłosne są one zależnością. Bo nam zależy na drugiej osobie troszczymy się o ta relację, więc nie możemy być całkowicie niezależni. Jednak chodzi tu o zachowanie pewnej równowagi. Szkoda, że odchodzisz, twoje wpisy są odmiene od wszystkich tu na topiku i wprowadzają dodatkowy element ukłądanki... pewien powiew świeżośći.. może ten topik trochę ruszy z miejsca. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkaniedopoznania
siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Dziewczynyyy
Yeez wykasowala wszystkie swoje wypowiedzi. Powiem tak, Ewa moze odetchnac z ulga a Stuk puk-puk puk moze sobie pogratulowac. Yeez rozumie, wiecej nie bede mowic. Niech to wystarczy za caly elaborat. No i przyszedl walec i wyrownal .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc teraz mam \" odpowiedz \" co nie jest tak z kafeterią... :-( yeez ❤️ Dlaczego ? :-( No nie żartuj yeez ... Nie tak... Ja miałam w Tobie naprawdę oparcie. Ty pomagałaś tutaj naprawdę. Dlaczego skasowałaś swoje wpisy ? Mnie pomagałaś... Czy \" tym\" właśnie że wykasowałas swoje posty ...chciałaś nam dać do zrozumienia że czasem przychodzi czas na rozstanie ? Bez uprzedzenia? I nalezy to przyjąć ? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zobaczcie same...nad iloma \" sprawami \" nie mamy kontroli , nie mamy na to wpływu , nie można przewidzieć , rzeczy sie dzieją , rozstania do których dochodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziedziczka
Cześć dziewczyny ja powiem szczerze, że już od tej analizy wszystkiego co spotyka mnie w życiu rzygać mi się chce. Ja nie wiem..inni jakoś zaczynaja kolejne etapy...szkoła studia mąz dziecko wnuki. A ja musze analizować, dopasowywac się, bo może dzieciństwo miałam nie takie, poprawiać swój obraz świata, uczyć sie akceptować i kochać siebie...ble ble ble.Jak dla mnie to jest to przekombinowane. Wiecie co sprawiloby mi najwieksza radość? Nauczyć sie olewać! Swoje braki, krytykę innych, branie wszystkiego do siebie...ale nieeeee. Ja musze analizować, bo przecież mi się nie udało, czyli mam fabryczą wadę. A gówno!!! Im bardziej analizuję, tym bardziej się zapadam, im bardziej chce coś zmienić tym bardziej popadam w nicość. Wiecie co...czasami ide ulicą i spuszczam wzrok przed facetami, którzy w ogóle mi sie nie podobają, bo moga mnie źle ocenić. A powinnam to olać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Oceniam z góry że kazdy czlowiek jest bardziej wartościowy ode mnie. Kurde! I jeszcze jedno...tak bardzo chce z kimś być, a mam fizyczny odrzut od męzczyzn. Nie wyobrazam sobie, by którego zaakceptować do końca...z jego pryszczem na dupie i resztką sałatki miedzy zebami. A jego potrafiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kimkolwiek jesteś, a uważasz że masz mi czego gratulować, super. To dopiero jest toksyczne - stawiać innych w takiej sytuacji - bez wyjścia. Czy to jest ta ceniona nade wszytko przez yezz ulubiona rozmowa, dyskusja i konfrontacja? I czy nie wydaje Ci się, że przypisywanie tylko mnie jej odejścia z topiku to lekka przesada? Poza tym kim jesteś? Którą z tych, którym nie podobał się mój sposób rozumowania ? Nie jestem winna temu, że yezz nie umiała zadawać twarde pytania ale poza tym nie umiała zrozumieć że trzeba jeszcze być gotowym by sobie na nie odpowiedzieć we właściwym da siebie czasie, nie wtedy kiedy yezz je stawia. Jeżeli tak dobrze yezz umiała walczyć o siebie, to czemu użyła ostatecznej broni, przeciwko nam, może szczególnie mnie. Ja nie pozwolę sobą manipulować do Dziewczyny - tym bardziej że jesteś wyraźnie przeciwko mnie. NIE ZNOSZĘ TAKIEJ WALKI. I oczywiste jest dla mnie w tej chwili że nie jest to topik dla wszystkich, bo gdyby tak było, mnie również wolno było wyrazić mój sprzeciw wobec yezz, mój brak akceptacji wobec niektórych jej poglądów. Chyba i ona się czegoś od Was uczyła, jeśli nie, to sądzę że inną widziała tutaj dal siebie rolę niż współodczuwających. Nigdy nikogo tutaj nie atakowałam. I wybacz ale zastosowałam się tylko do tego co yezz radzi - przyznaj sobie prawo do tego żeby się na pewne rzeczy nie godzić - nie zgodziłam się niektórymi jej założeniami. Czuję oburzenie że się mnie wini za odejście yezz. To robi ktoś kto ponoć wie coś o manipulacji o szantażach itd. Zawsze się wycofywałam. Mogę i teraz. Przy czym ja poprzedzę to podziękowaniem dla Wszystkich, którzy nieśli mi tutaj pomoc, w chwilach naprawdę dla mnie ciężkich. Bez choćby jednego wyjątku, każdej z Was. Jedyna moją winą jest to że brałam tylko to co uważałam za potrzebne i to że odważyłam się także mieć swoje zdanie. To zdecydowanie nie jest w takim razie topik dal wszystkich - to jest topik dla tych co są wciąż ofiarami i tych co zaczęli być oprawcami. Nie zamierzam nikomu narzucać moich poglądów - to jest sprzeczne z moją naturą i za bardzo szanuję każdego komu zawdzięczam pomoc. Było mi bardzo miło. Do widzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×