Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Nie byłam w tej rozmowie osobą wspierającą tylko polemizującą. To róznica. A polemika nie dotyczyła przeżyć osobistych tylko sposobu oceniania i aktywowania drugiego człowieka. Sposobu, któremu ja mówię stanowcze NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możemu dyskutować o problemach, o pogladach. Ale udzielanie rad, kierowanie, ocenianie, zawsze jest obarczone odpowiedzialnością. Odpowiedzialnością, której przecież nie możemy wziąć na siebie bo przeszkadza w tym rozdział wirtualności od reala. Powiem - rzuć go, czemu jeszcze tego nie zrobiłaś i..........znikam. Nie ma mnie. Zostanie ktos, kto być może zastosuje się do mojej wypowiedzi i który będzie sam ponosił ciężar swoich decyzji. Słowem nie można szarżować bez ograniczeń. Ani tym mówionym, ani tym pisanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz - odbieram Cie jako ostrą babkę. Obiecałam Ci kiedyś że jak uświadomię sobie o co sie potykam w Twoich wypowiedziach, to powiem, a Ty oczywiście ustosunkujesz się do tego tak jak Ci rozum, wola i serce podpowiadają. Twarda z Ciebie sztuka. Wojownicza istota. I nie wiem czy to osobowość czy postawa. yezz - mam wybór, powiedziałam sobie że nie chcę być sama i każdy dzień zmagań z problemami jest po to by przestać być samej. Zadzwoniłam do Michaliny i powiedziałam że mi przykro z powodu nieporozumienia, że jest mi z nim źle i nie mogę tak tego zostawić. Życzę jej miłego pobytu i zapewniłam, że miałam nadzieję na ten wyjazd, a ona nie może mieć mi za złe opóźnień ,jako że sama nie wiedziałam jak się sprawy potoczą. Nie wiem jaki będzie ciąg dalszy naszej przyjaźni. Mi także zmaga się ze swoimi kłopotami i ma je niewątpliwie spore. Jednak tym razem nie zostawiłam urazy na swojej połowie boiska. Choć to nie gra, po prostu ja chcę być fair i to uważam za początek przebudowy fundamentów o których mówiła consekwencja. Podobnie zachowałam się wobec kilku osób, które uraziłam i niektóre przyjęły moje \"oświadczenie woli\" inne milczą. Nie zrażam się, bo nie wszyscy muszą pozostać moimi przyjaciółmi. Ale zmierzam do tego że ja nie chcę, bo nie mogę i nie zamierzam być sama. I jeżeli yezz mam zacząć przyznawać sobie prawa, to przyznaję je sobie także na tym polu - mogę być nieposklejaną do końca opowieścią ale czy to wyklucza związek? Tak samo jak moja walka o byt, równorzędnie ważną płaszczyznę życia do miłości, ma wykluczać walkę o siebie? Nie wprost przeciwnie, to hartuje. Nie zamierzam akceptować samotności i nie zamierzam stać się aż tak silna by nie potrzebować innych obok siebie. Prawdopodobnie odbierzecie to jako szczeniackie i romantyczne westchnienia. Może. Może wpadnę tu jeszcze dziś wieczorem z płaczem że się do niczego nie nadaję. Ale czy nie na tym właśnie miałoby polegać przyznawanie sobie prawa do życia? Tak samo się boję, jak mam nadzieję, tak samo chcę być silną i niezależną jak kochaną i potrzebną. I tej słabości się nie wstydzę, wprost przeciwnie uważam że to może być moja siła. Tyle że powinnam okazać więcej rozsądku i opanowania. Umieć drążyć jak pisze yezz aż dostanę co mi sie należy lub czego chcę. Pozdrawiam i dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz. Rozwód w toku. Nie wycofałam pozwu. Natomiast toksyk okłamał mnie, że pozwu nie dostał. Sprawdziłam w sądzie. Pozew już dawno dostał i nie raczył odpisać. Sąd trzy tygodnie temu wezwał go, żeby łaskawie udzielił jakiejś odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yezz twarda z Ciebie sztuka i dobrze wiesz że masz rację - siła wynikająca z akceptacji własnej pojedynczości to jednak zdecydowanie co innego niż akceptacja samotności - to małe zarozumialstwo i cynizm, który tutaj widzę, wynikający z założenia, że nikt kto nas otacza nie jest wystarczająco dobry by nas rozumieć, współodczuwać, wspierać. To też troszkę tak, że ludzie skrzywdzeni uciekają w doskonałość samotności jako bez mała buddyjską cnotę, bo świat wokół nich jest pełen rozczarowań. siła płynąca ze świadomości własnej niepowtarzalności - tak, moc wynikająca z przeświadczenia o własnej zaradności - jak najbardziej, nawet samotna medytacja - owszem, ale nawet najbardziej twardy człowiek jeśli nie ma ku temu predyspozycji stanie się prędzej cynicznym filozofem nisz szczęśliwym samotnikiem :-) Pozdrawiam bardzo ciepło bardzo społecznie ;-) :-D i zmykam świętować z moja koleżanką obronę jej dyplomu z pielęgniarstwa - to wielka i zacna okazja, rzekła bym ! papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Kadarka- a ty tak zawsze bezosobowo ? bezpieczniej sie czujesz, zostawiajac sobie furtke na wpis typu to nie do ciebie bylo.... mozesz to wyjasnic ? \" Sztuka mówienia ;) Mogę napisać, powiedzieć tak - ale potraktuj to yeez tylko jako przykład :) 1. Yeez jesteś głupia. 2. To, co napisałaś, powiedziałaś, zrobiłaś, było głupie, nierozsądne ... 3. Pisanie, mówienie, robienie takich rzeczy, udzielanie takich rad, rozsadne nie jest. 4. Ja bym tak nie powiedział, tak nie doradził, mam pogląd, radę, sposób, zupełnie odmienny. 5. itd... Teraz pomyśl, co byś wolała przeczytać usłyszeć, bo sctricte każdy z tych komunikatów w warstwie informacyjnej zawiera to samo ;) \"yezz - odbieram Cie jako ostrą babkę\" Każda ostrość może zranić, skaleczyć albo tą ostrością się posługującego, albo kogoś innego. Na niektórych ostrych przedmiotach jest nawet ostrzegający napis - UWAGA - OSTRE ;) \"mozesz miec 100 osob kolo siebie..... i czuc sie samotna mozesz miec miec jedna osobe i czuc jej nadmiar nawet najbardziej silni potrzebuja obecnosci innych bo sa ludzmi ale.... umieja akceptowac smotnosc- w tym ich sila i niezaleznosc co nie wyklucza bycia z innymi \" Zgoda. Ale fakt. że ludzie potrafia wiele, potrafią przeżyć samotnie nawet całe życie, nie oznacza, że to jest na to życie najlepszy sposób. Dalej, ludzie sa różni i różne mają potrzeby. Nie jesteśmy z jednej sztancy. Każdy jest nieco inny, a niektórzy bardziej niż inni. Każdy ma swój sposób na życie. Po co go zmieniać na siłę, jeśli uważamy, że jest dobry i nie szkodzi innmy ? \"umieja akceptowac smotnosc- w tym ich sila i niezaleznosc \" W tym dostrzegasz siłę i niezależność ? Większą bym dostrzegł w znalezieniu sposobu na satysfakcjonujące, dające radość bycie razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Większą bym dostrzegł w umiejętności znajdowania sposobów na satysfakcjonujące, dające radość bycie razem - tak brzmi lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"akceptacja czegokolwiek nie wyklucza poszukiwan by bylo lepiej, by sie zylo lepiej daje spokoj w poszukiwaniach i spokoj w glowie\" Myślę, że brak akceptacji czegokolwiek, jest bodźcem do zmiany. Im bardziej coś akceptujemy, tym mniej mamy powodów i chęci by to zmieniać ;) Wyraźnie zaznaczyłem, co jest ilustracją, przykładem. Nie mam potrzeby oceniania Ciebie, tym bardziej, że Ciebie w ogóle nie znam, zatem i nie mam żadnych do tego podstaw. Jedyne, co czasem może i zrobię, to wyrażenie swojego zdania w kwestii, która mnie zainteresuje. Czy taka postawa jest możliwa do zaakceptowania ? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez \"mozesz pisac jako przyklad ZE JESTEM GLUPIA bo mnie to nie rusza i nie bardzo mnie interesuje twoje zdanie na moj temat\" a jak byś się poczuła gdyby to napisała osoba którą cenisz, możę nie tak bezpośrednio ale wystawiłaby ci tak czy inaczej ocenę? chyba, że takich osób nie ma bo cenisz tylko siebie Potem wyobraż sobie że słuchają tego osoby które w jakiś sposób cenią sobie twoje zdanie i licza na twoją pomoc albo chociażby na konstruktywną rozmowę. Oceny takie konstruktywne rozmowy wykluczają. I zamykają drogę porozumienia. Moim zdaniem w ludziach trzeba widzieć to co dobre i to w nich wzmacniać... to jedyna droga wspierająca ludzi w rozwoju. Buziaki dla wszystkich forumowiczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odnośnie akceptacji... jest taka modlitwa św Franciszka 'Boże udziel mi spokoju, bym potrafił sie pogodzić z tym czego nie moge zmienić, odwagi bym zmienił to co mogę i mądrości bym umiał odróżnic jedno od drugiego" tu na topiku nabywamy tej mądrości. Jedni tak, drugich czeka jeszcze długa droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Upss osobne pozdrowienia dla rodzynka "Racji utraconej" - dopiero się zorientowałam, że to chyba pan .... Wybacz mi. Jako usprawiedliwienie podam, że ostatnio rzadko tu bywam. Co prawda kiepskie, ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez pisze bezosobowo bo interesuje mnie problem, zagadnienie, a nie toczenie sporu z daną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy teraz dyskutować czyja wesja jest lepsza/poprawniejsza??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szlag trafil moje opanowanie itp Mam mojego m. od wczoraj w domu. Szkoda jedynie, ze musial wrocic juz teraz kiedy nie jestem jeszcze calkiem zdrowa. Mam teraz typowe umilanie zycia, gaszenie swiatla gdy czytam, zapalanie gdy mam zamiar zasnac, prowokowanie psa do dlugiego radosnego szczekania w nocy i wychodzenie z nim na 5 minut na spacer, a gdy ogladam fim to nalezy przelaczyc.Czyli te wszystkie zachowania co zawsze przed i po awanturze. A to pewnie jeszcze nie koniec. Jak wytrzymac miesiac? Na otrzymanie mieszkania ze spoldzielni tak szybko nie mam szans, chociaz zaznaczylam ze przyjme takze te w bardzo odleglych punktach od centrum. On ma szanse na szybkie otrzymanie mieszkania ( jest w spoldzielni od dwudziestu lat) ale sie nie wyprowadzi.Wiem, bo rozmawialismy rano. Pozostaje mi tylko wynajac i to bede musiala zrobic. Te mieszkania sa o wiele drozsze i trzeba wplacic kaucje w wysokosci trzy miesiecznego czynszu. Jak powiedzial - przyszlam z go..em do tego malzenstwa to i z tym wyjde. No trudno, jezeli taka jest cena, zeby sie wydostac to ok. Byloby mi latwiej, gdyby oddal mi polowe pieniedzy z tych, ktore zabral ze wspolnego konta ( wczesniej gdy mielismy jeszcze wspolne konto) i wplacil na wlasne. Pozniej dzielilismy sie tym co zostalo. Cala rozmowa zakonczyla sie klotnia. Wczoraj przegladalam dokumenty ( bo powoli sie zbieram ) i okazalo sie, ze nie mam mojego dunskiego dowodu. Poniewaz ok miesiac temu maz wyciagnal mi z torebki karte bankowa , pomyslalam ze to moze on a moze, ze zgubilam. Przeszukalam cale mieszkanie a rano powiedzialam, zeby mi oddal dowod. Najpierw bylo to samo co zwykle - ja nie mam twojego dowodu, mam ale nie w domu, nie mam itd W koncu poszedl do samochodu i przyniosl i powiedzial- przeciez sama mi go dalas. Po jakie licho byl mu potrzebny moj dowod, tego nie wiem. Ogromna prosba o wsparcie, znowu jestem strzepkiem nerwow. Boje sie go, nie wiem co wymysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już mi odpowiedziałaś. Dziekuję, nie jestem zainteresowana. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za miesiac koncza sie wakacje i moj syn pojdzie do szkoly. Bedziemy musieli zlozyc na policji dokumenty o pobyt czasowy na innych zasadach, dotychczas moge tu byc jedynie jako zona. Na pobyt czasowy dla mnie - bo mam prace a dla syna - bo chodzi do szkoly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od razu gdy sie wyprowadze musze zlozyc te dokumenty. Mysle, ze w ciagu tego miesiaca znajde mieszkanie. Problem w tym jak wytrzymac ten miesiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znam Twojej sytuacji ale może staraj się jak najmniej przebywac w domu, a jesli już to ignoruj go jak tylko to jest możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz tu nikogo, gdzie byś mogła przekoczować do czasu znalezienia mieszkania???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tu od 5 lat a moze juz ponad 5. Do Polski nie mamy po co wracac. Nie mam zadnej rodziny, pracy a w moim dawnym mieszkaniu spoldzielczym mieszka byly maz ( bylam glownym lokatorem). Mam 42 lata. Lubie tu mieszkac, przyzwyczailam sie. Moj syn to juz w ogole nie ma do czego wracac. Tutaj ma dziewczyne w ktorej jest zakochany, przyjaciol, plany na przyszlosc. A naprawde zdobycie tego co ma nie bylo dla niego latwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam tylko jedna kolezanke.Niestety koczowanie nie wchodzi w gre, chociaz na pewno w specjalnych przypadkach moge przenocowac. Juz tak bywalo. Tak, chyba masz racje, zejsc z drogi, wychodzic z domu. I schowac dokumenty. Ukrylam dzisiaj torebke w szafie.Paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem yezz. Na razie jestem w stanie totalnej depresji. Coś takego nie przytrafiło mi się, kiedy byłam sama . Mogłam deko dołować, ale nie trzęsłam się. Nie płakakałam tak strrasznie, nie było tak, żebym nie miala sil zrobić jedzenia. Jak ja do diabła mam się pozbierać?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najważniejsze dokumenty noś przy sobie, a mniej ważne schowaj u koleżanki. Zajmij się szukaniem mieszkania. Im szybciej znajdziesz tym szybciej się wyprowadzisz... Omijaj szerokim łukiem dyskusje z nim. Tylko się zdenerwujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Zaczął się nalot osób pragnących naprawiać a nie wspierać... Miejcie się na baczności. I tak nikt nie jest w stanie nikogo uchronić przed toksycznymi jazdami osób trzecich... szczególnie na forum dla osób przez toksyczne osoby rozjechanych. Po prostu miejcie oczy i uszy otwarte. To juz nie jest to forum, które było kiedyś. Zbyt wiele osób znalazło tu miejsce... szukając potwierdzenia... własych problemów.. a nie mając potrzebę wspierania... rozgryzienie niuansów takich zachowań jest trudne, w szczególności dla osób, będących po toksycznych traumach. Wchodzą tu osoby z zadawnionymi problemami... bez potrzeby ich rozwiązywania... ale za to z potrzebą naprawiania innych. Nadal jest tu wiele pomocnych rad.... ale naprawdę zachowujcie ostrożość i nadal trzymajcie się zasady ograniczonego zaufania. I nie ma tu juz żadnego hamulca... kiedyś była nim Present. Ale odeszła zmęczona...bo to jest ciężka "praca" chronić zagubionych przed jeszcze bardziej zagubionymi. Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez o tym myslalam, zeby te mniej wazne dokumenty ukryc u niej. Faktycznie dyskusje sa bezsensowne i koncza sie tylko na ponownym obwinianiu mnie. Najdziwniejsze jest to, ze oskarza mnie o to co sam robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oskarżać to Cię będzie o wszystko, łącznie z zabójstwem Kennedyego. Nie dziw się. Chce Ci przywalić. Po prostu właćz program pt ignor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kadarka dzieki za to zabojstwo D) rozweselilo mnie. Znowu stracilam dystans i na nowo odzyskuje. Slaba jestem, ot co. Znowu za bardzo biore do siebie wszystko co mowi. Ignor jest dobrym sposobem. Chcialabym tylko przetrwac. Znikne mu z oczu juz niedlugo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×