Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość
Przejdzie, może jeszcze za mało czasu upłynęło... A każde spotkanie z nim powoduje, że wszystko wraca. Może jeszcze wrócicie do siebie? A skro się odezwał...pewnie do niego też wróciły jakieś miłe wspomnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa...
Dobry wieczór. Ja dziś cały dzień spędziłam z dzieciakami :). Czasami mam ochotę znów być dzieckiem... A zmieniając temat wykorzystam ten czas: zapalę jutro znicz a może już dziś w nocy - znicz nad grobem mojej miłości. Ex chciał mojej znajomości nawet słyszałam mojej przyjaźni, ja byłam cierpliwa, fakt, on jakiś czas o kontakt ze mną zabiegał, ale potem zaszalał z tą wirtualną miłością i zaczął mi docinać... nie dałam się sprowokować, po ostatniej rozmowie on myśli że ja z kimś jestem szczęśliwa i niech tak zostanie, bo szczęśliwa jestem w inny sposób ale jestem :D. Nie odzywa się i dobrze, przyjęłam to do wiadomości, przyjęłam do wiadomości, że on tylko umiał pięknie mówić, puste słowa bez pokrycia, przed innymi grać jaki to on dobry i miły, z resztą nie raz pisałam o tym jak mnie traktował... dokładnie rok temu mój zawodowy sukces był jednocześnie początkiem końca związku... co dziś się zmieniło u mnie - choćby to, że mam dobrą pracę, prestiż i odnalazłam się w nowym środowisku a on siedzi w domu sam, kumple jakoś zapomnieli, wzdycha do wirtualnej miłości i nadal jest bezrobotny. Rok temu o tej porze zaczęłam tracić Jego, ale zaczęłam odnajdywać siebie na nowo...i odnalazłam....:) a wszystkiego nie mam ale mam wyznaczone cele do których dążę i do których droga wydawała mi się nawet bardziej trudniejsza na początku niż potem w realizacji, dużo jeszcze przede mną, ale mam tą samą siłę co dawniej, nikt już nie zabija we mnie mojej osobowości, mojego ja, mojej ambicji i chęci do bycia szczęśliwą i korzystania z życia tyle ile się da maksymalnie :D Żegnaj ex... poświecę dla Ciebie jeden znicz i chyba nic więcej... a potem niech ten "grób" zarośnie i z czasem zniknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala_miii123
moge sie przylaczyc? :( moj sie nie oddzywa od piątku:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa...
Jasne, że możesz... witam :) szkoda tylko, że poznajemy się w takich okolicznościach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Jak mi dzisiaj źle:(:(:( Też chyba muszę świeczkę zapalić i pożegnać jego miłość, tzn moją miłośc bo jego miłośc sama się wypaliła już wczesniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa...
Aga dziś taki dzień... może to też tak działa... Mnie dziś wesoło i nie ważne, że przeziębiona jestem, że noc spędzę na pracy, że dziś takie święto... 12 lat temu miałam wypadek i cudem przeżyłam... dziś cieszę, się, że żyję!!! Inni z melancholią patrzą na świece na grobach bliskich, a ja miałam ogniki radości w oczach... przez chwile pomyślałam, że przecież ja też tam mogłam już być... ale widocznie mam to jeszcze wiele do zrobienia... że jeszcze nie tam moje miejsce, że muszę żyć, bo życie dało mi jeszcze jedną szanse... Ze spraw przyziemnych - zapaliłam świeczkę nad "grobem miłości"... a ex wysłał meila - pierwszego chyba od lipca... nie odpisuje... bo po prostu nie mam na to ochoty... co z tym będzie dalej nie wiem... dziś mam inne ciekawsze zajęcia niż pisanie do ex-"nieboszczyka" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
hahaha faktycznie nie ma co do trupa pisać:P Ja też noc w pracy spędzę. Moja świeczka w 2/3 już wypalona...powoli ulatnia się z niej wszystko, wspomnienia, wspólne chwile, wyznania... Ciekawe czy jak sie cała wypali poczuję się lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala_miii123
ehh.. no szkoda, ze w takich okolicznosciach, ale coz zrobic. Ja dzisiaj rowniez mam fatalny dzien, nie dosc ze poklocilam sie z facetem o pierdole, powiedzial ze mam sie do niego nie oddzywac, sam tez sie nie oddzywa...poszedl pewnie do znajomych, to jeszcze Swieto Zmarlych ktore calkowicie mnie przygnebilo :( jakis taki smutny dzien. Nie potrafie tego pojac, jak mozna tak dac sie omotac facetowi, jak mozna sie calkowicie uzaleznic od drugiej osoby, przeciez ja sie kiedys wykoncze;/ ten zwiazek jest chyba chory...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala_miii123
jeszcze przez ten caly zwiazek nawet znajomi sie jakos odsuneli... nie ma sie do kogo odezwac, wyzalic:( czasem mi szkoda, ze tak to wszystko sie potoczylo;/ kiedys bylo tylu znajomych, spotkania itd a teraz musze pisac do komputera i ogladac po kilka fimow dziennie zeby nie umrzec z nudow.. i rozpaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Po wczorajszym dniu jestem jakaś taka zamulona.Wczoraj było ciężko ale dostałam bardzo miły telefon i jest troszkę lepiej.Wszystko idzie nie tak..Tak bardzo tęsknię a jeszcze ostatnio kompletnie nie dogaduję się z mamą..w ogóle mnie rozumie a każda próba rozmowy kończy się zbywaniem mnie jakby moje problemy..mój ból był nieważny...ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
wszystko teraz wydaje sie straszne, czlowiek mysli ze jest słaby. takie wlasnie akcje typu, z mama, ze olewane zostaly nasze problemy, uwierzcie wszystko przechodzi, odrobina cierpliwosci, wyciszenia spokoju i NIE NARZEKANIA ! jego nie ma, chociaz tesknie, jest mi dobrze? czy to nie sukces? NIC NIE DZIEJE SIE BEZ PRZYCZYNY ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
a mi wcale nie jest lepiej...z czasem jest co raz gorzej. Kocham go całą sobą, nie umiem żyć bez niego...tesknie a ta tesknota rodzi ogromny bol. on był wszystkim. nie umiem zapomniec. wszyscy mi o nim przypominaja. on sam tez. jest obecny w moim zyciu prawie kazdego dnia. i jak zapomneć? jak zapomnieć o kimś kto sam o sobie ciagle przypomina? jak nie kochać gdy serce nie chce słyszeć o zapomnieniu? czuję się tak jakbym przegrała to życie...przegrała na starcie, nie dobiegając do mety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obojczyk- no własnie.Ja od czasu jak sama zerwałam kontakt czuję się chyba też gorzej.Bolały mnie jego sns czy telefony raz na jakiś czas.Teraz całkowita cisza boli jeszcze bardziej...Kiedyś nawet gdy dzwonił raz na te 2 tygodnie to jednak dzwonił,pytał co u mnie...im więcej myślę..analizuję każde moje czy jego zachowanie mam coraz większy mętlik w głowie.Cała ta sytuacja mnie zabija powoli.ZXamiast nabierać sił..gasnę.jak zapomnieć kiedy kocham,kiedy tęsknię?sama wielu osobom tak radziłam teraz wiem już,że łatwo się mówi.Porzadkuję życie innym,pomagam im a swojego nie potrafię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
mandarynko - jesteśmy więc w podobnej sytuacji. Ja kiedyś saama też zerwałam z nim kontakt, nie odbieralam, nie odpisywałam...ucichłam...w końcu po dwóch miesiacaxch pomyślałam, że jemu zależy skoro ciagle ne daje spokoju. Dziś wiem, ze to był błąd. ale co ja mam zrobić? uciec z miasta, z uczelni, uciec od wssystkiego? żeby wreszcie móc zapomnieć. tałam się wrakiem człowieka, wychudzona, blada...wcześniej o siebie dbałam...teraz nawet malować mi się nie chce bo po co? i tak sama wciskam się bardziej w tą depresjkę, potem sama z niej wyciagam...i tak dwa kroki do przodu, trzy do tylu i znowu tak. Ale nie poddam się ostatecznie. Nie mogę, nie chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
HMMM. Miałam napisac post do Dwa_Obojczyk... ale widze ze Madarynke ma podobnie Hmmm... Wiem, ze cokolwiek teraz bym napisala, nic do Was nie dotrze? Ile to czasu mineło? Nie wiem, moze to ze ja akurat nie mam wiekszego wyboru, to spodowało, ze jakos ogarnełam to wszystko? Od kwietnia bez niego. O 28 lipca wiem, o dziecku. Jego z Nią. Za niedlugo sie urodzi, wiec siłe zbieram codzien walcze. Co moge napisac. Hmmm. Ze teraz wiem, ze teraz wiem, ze miolosc to szczescie, radosc, we dwoje mozna wszystko, ale we dwoje trzeba chciec i kochac cholernie mocno? Kochac I BYC KOCHANYM TO PRAWDZIWE SZALEŃSTWO WIERZCIE MI !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
Bezimienna - jakiś czas temu też myślałam, ze może prosciej by mi było gdybym wiedziała, ze on będzie tam ojcem, że oni stworzą rodzine. Nawet z nim o tym rozmawiałam i to co mi powiedział jak zwykle mi się nie podobało . Powiedział, że on by nie był z nia ze względu na dziecko bo musi być miłość. To co do cholery???? bnie ma miłości miedzy nimi? bo nie wiem jak mam to rozumieć. ze mna chciał mieć dziecko, mieliśmy mieć ale poszło do nieba. i co ?za każdym razem znajduję coś co daje mi nadzieję, niemalże w każdym jego słowie, w każdym zamienionym zdaniu, każdym sms. znajduję nadzxieję, której nie powinno być. leje za oknem ale idę na spacer. czuję, ze zaraz wybuchnę, że głowa mi pęknie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
No nie było łatwo... Chwila melancholii i refleksji... Kiedyś razem szliśmy przytulenie do siebie i było nam ciepło pomimo tej mroźnej pogody...rozmawialiśmy i w zadumie patrzyliśmy na pięknie rozpalone nocą światełka... a teraz robiłeś to z inną. Minął rok i nie zapomniałam ale nie płacze a to już coś. Jest mi strasznie smutno bo dowiedziałam się że wyjazd załatwiony...koniec kropka za pare miesięcy wyjeżdża na zawsze...a co najgorsze widziałam w jego oczach tą obojętność...to że był blisko mnie i niczym się nie przejmowal...nie szukał spojrzenia...kontaktu... pisał sms-y(pewnie do lasek;/) a ja sobie po prostu byłam wśród innych wspólnych znajomych jak gdyby nigdy nic... Straciłam Ciebie na zawsze... No i jak już wspomniałam w końcu ich zobaczyłam(nie wiem czy są parą czy zamierzają być ale coraz częściej ich razem widać było...no i w końcu mi się przytrafiło zobaczyłam ich;(...może to tylko koleżanka może nie ale i tak boli i tak boli... Ostatnio wspominam jak wracam do domu zawsze wspominam...a przecież będe tam wracac bo to mój dom...i co zawsze juz tak bede Go wspominać... Doszłam do wniosku że był moją pokrewną duszą... czy znajdę kogoś kto mi Go zastąpi;( boje się ze nie... bo jak patzre na facetów i oni próbuja i chca ale ja nie chce nie chce nikogo innego;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Musze zapomnieć to już nie ma sensu... przecież mnie zranił i to nie raz...przecież zabiegał o wzglęy innej, przecież widziałąm go z inna, przecież tulił całował inną.... jak ja moge go w ogóle wspominać... co rbić? Jak zapomnieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
A najgorsze jest to że jest dla mnie miły...po prostu miłu kurwa miły... czuje sie tak jakbym była po prostu już dla niego miłym wspomnieniem... ja nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech witajcie moje wszystkie zranione duszyczki! : ) Wiecie, czytam ten wątek co jakiś czas, tak by uzupełnić co u Was.. i pociesza mnie jedno - coraz mniej tutaj naszych dawnych znajomych. To dobrze, ciesze się, że u Was juz lepiej, Kochani! :) Za mną cudowny weekend. Wydarzyło się coś, co sprawiło, ze spojrzałam już na eksa z zupełnie innej strony.. Kochani, chyba jestem już wolna. Wolna od pragnienia mienia go dla siebie. Uczucia wciaż pozostały we mnie.. ale jestem w stanie je kontrolować i zrzucić je na miejsce należące do sentyentów.. czyli niepotrzenych bzdur. Już opisuję co się wydarzyło - wiele z Was pewnie zazdrościć mi będzie tej sytuacji, ja sama jeszcze nie tak dawno oddałabym WSZYSTKO by ją przeżyc, ale wg innego scenariusza. No ale :) Ostrzegam opowieść ma w sobie elementy komiczne ;D Otóż tak wyszło, ze byłam na jednej imprezie z moim byłym. i. z facetem z którym sie aktualnie spotykam ;p.. Rozmawialam z eksem chwilę normalnie przy stole, wypiliam z nim trochę wódki, traktowalismy sie jak obce sobie zupełnie osoby. Mój aktualny za duzo wypił poprawiajac leki alkoholem, wzielam go do sypialni, polozylam w lozku i czuwałam przy nim siedzac na skraj łóżka. Po chwili pojawił sie w tym pokoju eks. Szukał czegos do opatrzenia ręki, bo idiota pokaleczył sie szkłem. ;) Poinstruowałam co i jak, ale On zaczął mnie wyciagac na dół, do ludzi... Początkowo się opierałam, ale wziął mnie za ręce ze słowami "Aniu,chodź.. prosze Cię..". Zgodziłam się w koncu. Przykryłam Obecnego Mojego kocem, pocałowałam w czoło i wyszłam z panem K. W kuchni opatrzyłam mu palca, smialismy sie przy tym i dokazywali sobie.. Opatrzyłam mu dłon, schowałam apteczke do szafki.. W tym momencie nastapił zabawny dialog na wspomnienie którego do tej chwili się uśmiecham :D Mianowicie stoimy naprzeciwko siebie, on tarasuje wyjście z kuchni, ja chowam apteczke. K: Aniu, ale nikt sie nie dowie... A: K. o czym? ;p o tym ze sobie rozwaliłes palca? daj spokoj kazdy to zauwazy ; p K: Nie o tym mowie, Aniu. A: Tak? A o czym? ;p (w tym momencie polozyl mi rece na tali... A ja? ... .. ... ..... uśmiechnęłam sie figlarnie, popatrzylam u w oczy i zasmialam sie, mówiąc po prostu.. śnisz sobie K. ; ) Szczerze...? Sama dziwie się swojej reakcji. Wydaje mi sie wrecz nierealna, niemożliwa...! A jednak to prawda! ZROBIŁAM TO! Oparłam się byłemu w najmniej spodziewanym dla mnie momencie.. Bałam sie. Długo bałam się chwili nadejścia takiej sytuacji. Jeszcze tuż przed imprezą myślałam o tym, co bedzie jeśli.... Podołałam próbie. Nie pozwoliłam sobą pomiatać po raz kolejny. Wspaniale było z Nim znów porozmawiać, poczuc ciepło jego dłoni... Ale to już sentymet. To przeszłosć do której nie wrócę... : ) Pamiętacie, kiedyś podrzuciłam tutaj kawałek niejakiej LILU - Kocham, kocham, kocham.. Nowy dzien mnie wita rozpalonym słoncem, aż chce sie krzyczeć ze bedzie gorące mam nawet ochotę pisac nowe teksty, bo juz Cie nie kocham wreszcie (...) Juz nie zaspiewam o miłosci, bo Cie nie kocham, kocham, kocham. nie chce zachodów slonca po całosci, bo Cie nie kocham, kocham, kocham, i nie chce pieprzyc sie przy swiecach, bo Cie nie kocham kocham kocham taka juz ze mnie zla kobieta. (....) Było fajnie, ale juz sie skonczyło... umówmy się, ze co było - to było. zróbmy tak zeby wspominac to dobrze, dzien dobry, juz cie nie kocham, kocham. zamiast o glupoty wciaz wszczynac kłotnie, moze kiedys napijemy sie wodki.. Dobrze, ze w koncu zgadzamy sie.. na miłość mówie teraz pull up, don't come again. Wygląda na to, ze powoli zaczyna do mnie docierac prawdziwy sens tego kawalka. :) I tego samego życzę Wam, dziewczyny. Miłego dnia ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karut
brawo zaza! to jest dokladnie taka sama sytuacja jak ja opisywalam z moim eksem :) gratuluje lepszego samopoczucia! a oni chyba nigdy nie przestana probowac. Moja przyjaciolka ze swoim bylym nie jest juz z 3 lata, z nowym mieszka od dwoch, a tamten ostatnio do niej zaczal wydzwaniac... paranoja z nimi, naprawde!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Witam dziewczynki :* No właśnie, musimy brać przykład z tych twardych i mądrych kobiet które prą na przód, żyją mimo tego co się przytrafiło z uśmiechem na ustach i wiarą że wszystko będzie cudownie ( Tu do Zazy, karut, Bezimiennej, Stefci, Asteri i zaczynam od nowa) Skoro Wy mozecie to nam się też uda. Czytałyście Zahira - P. Coelho? (Zaza na pewno czytała bo sama mi go wysłała) Jeśli nei to przeczytajcie - mogę wysłać na maila, wiele rzeczy w tej książce otworzyło mi oczy na pewne sprawy. Tu jeden cytat: "Dlatego tak ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Odciąć. Zamknąć cykl. Nie z powodu dumy, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w twoim życiu. Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz. Przestań być tym, kim byłeś. Bądź tym, kim jesteś. Musisz zrozumieć, że to nie jest gra znaczonymi kartami. Raz wygrywamy, raz przegrywamy. Nie oczekuj, że inni ci coś zwrócą, docenią twój wysiłek, odkryją twój geniusz, odwzajemnią twoją miłość."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Do przodu do przodu ! Zaza JESTES BOSKA !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Aja jaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza, Twoja podświadomość Cię obroniła przed tym toksycznym typem ;) Co on sobie wyobraża! Dlaczego faceci są tacy beznadziejni? A Zaza jest wielka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
zyć nie umierac ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otóż to, Moje Drogie! Zyć nie umierać! :) hah.. kupiłam sobie sliczna sukienke/tunike czarną.. Dzis eks nie mógł oderwać wzroku. Cały czas łapałam jego spojrzenie.. ; ) Życie jest piękne! i znów ma barwy tęczy..! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×