Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Bezimienna111
nabierajać dystansu do zycia. wtedy ból tak nie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę ja własnie też mam żal do siebie głownie..chore to jest..Pan C.odszedł..zostawił mnie..zranił a ja mam poczucie winy,że może to jednak ja nie byłam w porządku..Teraz jak się całkowicie odciełam czuję się winna,że może źle zrobiłam bo mówił,że go ta decyzja zabolała..a przeciez sam tego chciał zostawiając mnie :( ja zrobiłam to bo nie mogę być jego znajomą...albo wszystko albo nic...nie umiem być jego koleżanką..bo kocham go ale też mam żal i nie mogę mu zapomnieć jak bardzo mnie zranił ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
;( i ja i ja tez kocham i cierpie, a nas już nie ma, nie ma i nie będzie... "bo choćby z pistoletem zaszedł mi drogę..." a Ty jakgdyby nigdy nic, jakgdyby nigdy nic nie było...żyjesz, nie wspominasz, żyjesz, normalnie i nieodwołalnie i ja też tak chce... ale nie mogę... bo nie ma dnia byś nie wkradł się do moich myśli...byś nie namieszał mi w moim życiu... jedno twoje słowo...moje tysiące analiz, jedno twoje słowo moje nieposkładane myśli... Giń przepadnij nie męcz, zostaw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
kocham cierpie...widzisz ja mam tak samo, lepiej by było gdybym nie miala z nim kontaktu...ale niestety od poniedzialku do piątku widuję go prawie codziennie...co jakiś czas dostaję czekoladki, albo jakiegoś miłego smsa... dla niego to nic a mi daje to złudne nadzieje i znowu zaczyna się analiza, że może jednak kocha, ze tęskni, że się pogubił... a to wszystko niestety nieprawda bo gdyby kochał, tęsknił to by był, przy mnie , przy swojej Margaretce a nie tamtej..a brnie w to dalej....a ja czekam tylko na to kiedy tak jak Bezimienna usłyszę, ze będzie miał dziecko... i powie że już niestety musi z nia byc. Już sama nie wiem może to by było dla mnie najlepsze, bo wiedziałabym, że nie mam na co czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
A ja dziś tonę...nie umiem się podnieść. Nie umiem, nie mam siły,jest źle, może ta jesień, pogoda, moje zmęczenie i niewyspanie, może moja samotność ale jest okropnie... Nie chcę marudzić bo było już tak dobrze...a wróciło, stoę w miejscu , może nawet cofnęłam się i coś muszę z tym zrobić bo nie wytrzymam, coś muszę jak najszybciej bo się wykończę, tak strasznie jestem samotna , tak bardzo tęsknie, oddałabym wszystko by cofnąc czas choć na chwilkę i znowu wtopić się w jego ramiona i tak zostać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanilia mandarynka
Agusiu- wiem,że jest Ci bardzo ciężko ale jesteś dzielna.Zobacz jak już daleko zaszłaś.Jednak czułaś się juz lepiej :).będzie dobrze zobaczysz.U mnie też huśtawki nastrojów...jedno jednak wiem,że pomimo tęsknoty,mojej dlaszej beznadziejnej, miłości do niego nie ugnę się dopóki On nie zrozumie...a minęły 2 miesące ponad i..on nadal niczego nie zrozumiał...Co ztego,że mówi jak bardzo kocha itp,że chce 2 szansy jeśli nie potrafi się przyznać,jak bardzo mnie zawiódł..Po prostu nie ma tematu..nagle wszystko ma być oki..ale nie będzie..bo stało a ja nie umiem udawać bo żal i ból jest ogromny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
waniliowa...myślę, ze może jeszcze zrozumie, oni czasem wolniej myślą. Bądź dobrej myśli! Ja juz wiem, ze nie mogę , że nie powinnam choć dalej wierzę...ale ile można czekać? Blisko rok rozpaczy, smutku, życia w którym jedynymi kolorami są czerń i biel...i nie ma niczego innego. Moja miłosć już nie wróci...dziś ją zakopałam na cmentarzu...wrzuciłam cenny drobiazg od niego i przysypałam piachem. Ta miłość umiera we mnie jednak powoli...ale coraz bardziej umiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
" Czas, tych ran nie leczy. Pozostają, bo śmierc ukochanych jest też trochę, śmiercią nas samych: coś w nas umiera. Żyjemy,ale nic, nie jest tak, jak było przedtem, już nie jesteśmy tacy sami... " to trudne...przecież nie wolno uśmiercać żyjących...ale M. ja muszę Ciebie uśmiercić w moim sercu, bo tylko wtedy będę mogła znów zacząć żyć, rozmawiać z Tobą jak ze zwykłym kolegą... Pragnę tylko życ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Obojczyk właśnie dzisiaj koleżanka doradziła mi to samo. Powiedziała, że on ma dla mnie umrzeć i najlepiej jak mu znicz zapale. Bo tak to nigdy nie wyzdrowieje - a wie co mówi - pół roku nie podnosiła się z łóżka, pół roku nie przespała nocy bez łez aż w końcu poszła na terapie. Mnie się wydaje, że świat mi się wali, taka samotna się czuję i nie mam dla kogo żyć. Mandarynko - ale co z tego że byłam już silna jak wszystko wraca jak bumerang...to chore. A ja już tak nie chcę... Bezimienna - nakop mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja chyba jestem na tym forum najsłabsza psychicznie... Może czas odbić się od dna?Może je osiągnęłam by zacząć od nowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karut
Aga - u Ciebie bardzo malo czasu minelo, wiec to normalne, ze ciagle Cie to gnebi. Nie wiem, czy juz to zrobilas, ale polecam kupic sobie jakis poradnik albo dwa, na temat tego jak sobie radzic po rozstaniu, jak sie z tym pogodzic. Ja taki kupilam, robilam niektore cwiczenia z niego (glownie pisanie o swoich uczuciach) i bardzo mi to pomoglo. A jak ok. miesiaca temu przeczytalam swoje wynurzenia, to okazalo sie, ze pisalam to samo, co wy tutaj: glownie obwinialam siebie, ze ten zwiazek nie wyszedl. A to nie jest wlasciwa droga. Nie wyszedl, bo 2 osoby czegos nie dopilnowaly, a nie tylko wy. Taka dziwna cecha kobiet jest, ze za wszystko winia siebie. Takze nie martw sie, postaraj sie wyjsc z domu i z kims spotkac, posmiac, to zle mysli odegnasz chociaz na troche. Pisanie na kafe na pewno pomaga, a w pewnym momencie po prostu przestaniesz to robic i to bedzie znaczylo, ze jest lepiej :) ale wszystko po malu i we wlasciwym czasie (dla kazdego innym). Trzymam za Ciebie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk...
każda z nas w końcu kiedys z tego wyjdzie...pocierpimy ale to minie...jednym trzeba dnia, innym miesiąca, mi blisko rok to jeszcze za mało żeby zapomniec. Ale jesteśmy na dobrej drodze, dbamy o siebie, piękniejemy, powoli staniemy się co raz radosniejsze. Łatwiej by mi było gdyby on jasno sie określił...a ciągle jest kocham Cie, a po chwili mówi, że nie kocha...nie mija godizna jak pisze albo dzwoni, ze przeprasza, że to nieprawda ale musiał tak powiedzieć żeby mi było łatwiej...ale absolutnie nie mogę mieć o nim złego zdania...bo wtedy to juz się załamuje i masa smsów że on nie jest złym człowiekiem... dziś trzeci dzień chyba jak nie pisze...ale pewnie jutro znowu zacznie o pogodzie, o uczelni o pracy...a ja po raz kolejny się ugnę;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Aguś, mnie trzeba było sześciu lat.....ale dałam radę i jest dobrze. Dzisiaj,. sama czuję się szczęśliwa I nie szukam nikogo.... Będzie dobrze..,. Na prawdę. Uwierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
karut, a co czytałaś, bo ja kupiłam sobie krotko po rozstaniu "jak uleczyć złamane serce", ale przeczytałam tylko pierwszy rozdział i posłuchałam płyty ;) nie pomogło... chyba wezmę się za nia jeszcze raz i przerobię porządnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Stefania - to napisz nam wtedy te ważniejsze elementy tej książki. Ja dostałam książkę "Tego jeszcze nie wiesz " i tam był rozdział poświęcony rozstaniom. Nic więcej nie czytałam, ewentualnie jakieś opracowania w necie i Wasze rady na kafe. Karut - 3 miesiące...3 miesiące temu myślałam że już za 3 miesiące będę się czuła w miarę dobrze a jest mi ciągle źle.Owszem były dni, że się uśmiechałam, były że nie myślałam o nim zbyt dużo a teraz stało się coś dziwnego że myślę prawie non stop...wspominam, zastanawiam się nad wszystkim...A może właśnie ta bezradność mnie dobija i ta świadomość, że nic się nie zmienia? Wcześniej byłam przez jakiś czas na tabletkach uspakajających, może bez nich mi teraz tak źle? Zunie... - 6 lat to okropne...i jak dałaś radę? Mieliście kontakt w tym czasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Aga ja po 3 miesiącach wstawałam ze łzami w oczach, po roku wstawałam tez ze łazami nie raz...ale żyje i jest coraz lepiej. Więc nie mów ze jestes słaba! Bo jestes silna naprawdę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
Aga - prosze sobie nie wkręcać ! do przodu do przodu ! jakby nie Ty juz od godziny stałabym jak ta pała na zajeciach :) WIDZISZ KOCHANY CZŁOWIEK Z CIEBIE ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
PO ROKU PO 6 LATACH? JESU TO JA TO ZEBRAŁAM SIE WZGLEDNIE NA TO WYGLADA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, nie łapać się chwilowymi dołami! To normalne, one były są i zawsze będą! Pamiętajcie jednak, ze zawsze po takim dole (ja przynajmniej) dostaję dodatkowego powera do walki z tym całym gównem, jakim bylo rozstanie! Hah widzę, ze kazda z nas przechodzi to podobnie, bo ja sama wmawialam sobie, ze MÓJ K. nie żyje, że umarł... Zapaliłam sobie świeczke na zamku, w naszym ukochanym miejscu, i... patrząc jak gaśnie powoli płomień świeczki myślałam o naszej miłości. Ze ona zgasła z chwilą, gdy Mój K. odszedł... Ja po prostu tej śmierci nie zauważyłam.. A gdy się obudziłam, było już dawno po pogrzebie. Umarli nie pragną Naszych łez, prawda?... Dlatego ja przestałam płakać.. :) i Wy tez to potraficie. Do dzieła, Moje Drogie! Niech ten nadchodzący tydzien bedzie dla Nas wszystkich pasmem zwycięstw nad niespełnioną miłością i dołem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a. i kobietki ponownie polecam piosenki Kasi Kowalskiej i Granice oraz Twarze - Eldo. Ja dzieki nim przezyłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza- słucham,słucham :) U mnie troszkę lepiej.porozmawiałam wczoraj szczerze z niedawno poznanym kolegą..tak od serca.On mi opowiedział o swoim rostaniu ja jemu o swoim i jakoś tak mi ulżyło...Dziś całą noc śnił mi się pan C.słowa "kocham"..pieszczoty i sex..Ale to był tylko sen..teraz trzeba wrócić do rzeczywistości i z podniesioną głową iść naprzód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Hej dziewczyny, strasznie kochane jesteście :* Zaza :* ja tez słucham, nawet w aucie na płytce mam nagrane to i jeszcze kilka innych rzeczy podnoszących na duchu. kocham cierpie...to ile Ty jesteś po rozstaniu w sumie? Ja czytałam na pewno ale nie pamiętam. Ze świeczką jest super pomysł i tak też zrobię. Pożegnam go. Czuję że dobrze mi to zrobi. Nie życzę mu źle, ale nie umiem nadal zrozumieć i nigdy nie zrozumiem jak może TAKA miłość (według niego pierwsza, prawdziwa i jedyna) obrócić się w proch tak nieodwracalnie, przejśc w bolącą i duszącą obojętność . No to bierzemy się w garść! Ja najchetniej wzięłabym kilka dni wolnego i zaprosiła Was wszystkie do mnie na kilka dni siedzenia przy winku i oglądania głupich filmów. I kto wie, może tak zrobie ale po rozstaniu już dwa razy byłam na chorobowym bo w pracy nie dawałam rady i chwilowo nie mam możliwości. Ale coś musimy zrobić. Opić nowe życie:) Może wiosną?Co sądzicie o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
jakoś ponad rok... hmmm dokładnie rok iiii jakies 2 miesiące... No ale powiem Ci tyle przez niego ryczałam...a teraz jest lepiej czasem uśmiecham się szczerze sama do siebie i czuje że mogę być szczęśliwa bez niego... wiem ze spotyka sie z dziewczyna kolejna i wiem ze dłuzo czasu z ia spedza iii wiem ze ich w koncu zobacze bo to same miasto...ale bede twarda... niech wie co traci... dzis mam bojowy nastrój... Aguś ja po 3 mnisiacach to byłam zdołowana i nie wyobrażałam soebi życia bez niego jakos po 3 misiącach wróciliśmy do siebie(na króko) i z perspektywy czasu żałuje że wtedy tak szybko dałam się znowu z nim zwiazac nawet w sumie nie musiał mnie przepraszac...dlatego mówie Ci jesteś na prawde silna! Jak się dziś dowiedziałam ze spotyka sie z nia...to momentalnie zepsół mi się humor a po chwili mysle nie nie będe płakać o nie za dużo już wypłakałam... nie bedzie ta bedzie następna ten człowiek się zmienił.... i nie chce Go takiego...jak chce być taki chojrak to niech ma nawet 10 lasek....Dupek jeszcze będzie żałował:D Nie powiem czasem płacze i tęsknie ale... doły to normalna rzecz nawet jakbyłysmy w związkach to nam się zdarzały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karut
ja czytalam Jak pogodzic sie z rozstaniem - Dwight Webb. Autor napisal ta ksiazke na podstawie wlasnego rozstania i tego jak sobie z nim poradzil, moim zdaniem pomaga. a ja ciagle w pizamie, ostro wczoraj zabalowalam.. fajnie jest, czuje sie szczesliwa :) zycze Wam tego samego :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety samotność to samotność.To wieczorne włóczenie się po mieście,kiedy już nie można wytrzymać w domu.To daremne próby blokowania myśli typu:"Ile w tym wszystkim było mojej winy?" Nie zobaczę Go już.I nie mogę się z tym pogodzić.A obiecał być...W sylwestra obiecał,że będę mogła się do Niego przytulić zawsze,gdy będę tego porzebowała...A tu wielka pustka od tylu miesięcy.Wielkie Nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała_123
Cześć dziewczyny. Jestem tu nowa. Rzostałam się z moim byłym po 2,5 roku. Nie jesteśmy ze sobą od miesiąca. Jest mi ciężko. Ale wiem, że już nic z tego nie będzie bo za bardzo mnie zawiódł i skrzywdził. Bardzo go kocham i nie potrafie o nim zapomnieć. Ale musze przestać...Tylko zupełnie nie wiem jak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
cześć kobitki ;) zaglądam do was zregenerowana po weekendzie u rodziców... ... i chyba się dziś odkochałam, tak zupełnie! mam szyderczy uśmiech na twarzy całe popołudnie i mam nadzieję, że nie zniknie mi on za szybko ;) już wam mówię co nabroiłam ;) otóż śnił mi się ten mój były cały tydzień, zawsze w jakichś kiepskich sytuacjach, ogólnie bida sama ;) byłam w piątek na plotkach w moim i jego dawnym miejscu pracy i poplotkowałam z taką miłą panią w wieku naszych mam, która pracowała z moim byłym... no i pani ewa, która tez się jakos przejęła tym, że ten mój były tyle miesięcy nie pracuje poprosiła mnie, żebym do niego zadzwoniła i powiedziała, zeby spróbował wrócić do swojej dawnej roboty... no to zastanawiałam się dwa dni i dzis po południu zadzwoniłam ;) i he he he odkochałam się, bo mój były zachował sie żenująco, zadzwoniłam na domowy, odebrała jego mama, przedstawiłam się, poszła go poprosić do telefonu, a ten przyszedł (słyszałam jego szuranie kapciami ;) ), podniósł słuchawkę w ciszy, postał chwilkę i odłożył bez słowa he he he he he he a mi się nawet przykro nie zrobiło, tylko zaczęlam sie śmiać... żenujące to było z jego strony, no zdziecinniały idiota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×