Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość bez ducha
Dziewczyny, ściągnęłam z netu kilka tych 'superksiążek', których lektura i wcielenie w życie zasad, ma sprawić, że coś się jednak zmieni: DLACZEGO MĘŻCZYŹNI KOCHAJĄ ZOŁZY i DLACZEGO MĘŻCZYŹNI POŚLUBIAJĄ ZOŁZY. Jakkolwiek nie są one śmieszne momentami, to już wolę czytać te książczydła niż walić głową w mur czy płakać w poduszkę [choć i tak wyję...]. Jedno jest pewne: nigdy więcej bycia popychadłem. Trzeba być dla siebie co najmniej taką dobrą, jak dobre byłyśmy dla nich. Traktować siebie co najmniej tak, jak traktowałyśmy ich. Gdyby któraś chciała, to ja bardzo chętnie podeślę... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja _Babe
jestem i... Jestem z tobą. Po 15 latach oszukiwania siebie samej, mam dość. Zrozumiałam jedno jestem uzależniona od tego człowieka to nie jest miłość, to tylko moje wyobrażenie, pragnienia. Chce zacząć żyć bez niego.. Chce odnaleźć siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Chyba najlepszym wyjściem jest się jednak nie odzywać do nich. Ewentualnie ODPISAĆ jakiegoś suchara, ale nie wychodzić samej z inicjatywą kontaktu. Oni są pierwsi do koleżankowania się, przyjaźnienia... Ja już miałam taki pomysł, żeby listy pisać, sugerować zaczynanie wszystkiego od początku. Jeszcze czego. To oni muszą coś zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
Bez ducha, ja wiem dlaczego mężczyźni kochają i poślubiają zołzy. On sam powiedział, ze podobaja mu sie małe, zgrabne kobietki z charakterkiem i że trzeba go czasem kopnąć w dupę. Było dobrze dopóki go kopałam w tą dupę. Później pozwoliłam się kopać w dupę. Im bardziej mnie kopał tym bardziej mu na to pozwalałam. Jest mi strasznie źle, że pozwoliłam być popychadłem - ale to tak na maksa. Ciężko mi teraz spojrzeć sobie w twarz. Przeczytajcie sobie coś, co pisałam 4 miesiące temu. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4134581 Gdybym wtedy posłuchała, to ja miałabym pałeczkę w ręku. Może by nie wrócił, ale ja bym miała satysfakcję, że pokazałam, że jestem wartościową kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
Dodam tylko, że to było tydzień po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
jestem idiotką - najśmieszniejsze jest to że ja tez podle go traktowałam a wtedy on za mną biegał...dosłownie. Pisał maila w których prosił o trochę czułości, mówił, że wystarczy kilka ciepłych słów ode mnie a on jest cały szczęsliwy - ja nie umiałam tak odrazu się otworzyć ale on moją skorupke rozbijał, rozbijał, zdobywął mnie ...widocznie nigdy nie mozna dac zdobyć się do konca bo wtedy im się nudzi i szukają innej zdobyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja_Babe
Ja wiem, że w moim przypadku, brak kontaktu będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie chce już czytać jego maili, smsów, nie chcę słyszeć jego głosu. Nie chcę żeby się o mnie martwił. Chce zapomnieć... Czy chcecie być zołzami i coś udawać.. Prowadzić gierki.. To chyba nie oto chodzi... Trzeba pokochać siebie.. Bo tego nam brakuje.. a nie zastanawiać się jak sie w danej sytuacji zachować by nas kochano..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
Aga - tak. On uważał, że zdobył króliczka. Chyba mu nawet to sama zasugerowałam. Znudził się mną bo mi zaczęło zależeć. Już nigdy tego przed nikim nie zrobię. Dopóki wylewałam mu zimną wodę na łeb doputy za mną latał. Jak się zaangażowałam to się zaczęło mu nudzić. Zastanawiam się jak długo oni ze soba pomieszkają. Już raz zerwali. Wydaje mi się jednak, że on do mnie jeszcze coś czuł, teraz wiem, że już nic. Pokochać siebie -to najważniejsze. Zawsze byłam szczęśliwa sama ze sobą. Ale teraz jakoś nie potrafię. Od dziś walczę. Muszę się podnieść. Nie mogę być słaba. Zawsze byłam silna, zawsze starałam się sama sobie radzić. Ale był on. Pozwoliłam mu się sobą opiekować. Pozwoliłam sobie na bycie przy nim kruchą kobietka. Bardzo go potrzebowałam bo mialam bardzo ciężki okres w życiu. on mi napisał, przepraszam, że cię wtedy zostawilem. A prawda jest taka, że pozwoliłam mu tak myśleć, że mnie zostawił. Chciałam nie raz zakończyć tę znajomość ale kochałam i chciałam walczyć o naszą miłość. Jak dotarło do mnie, że to koniec, coś się we mnie złamało. Dopiero poczułam, że tracę coś ważnego dla mnie. Nie potrafiłam wyzbyć się poczucia winy i wyrzutów sumienia, że to przeze mnie wszystko się rozpadło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Zołza to w tym przypadku pojęcie przenośne - za którym kryje się właśnie, tak jak mówisz, szacunek do siebie samej przede wszystkim. Miłość do siebie samej i dbanie o siebie. Niezostawianie dla siebie pokruszonego ciastka, a jemu dawanie całego; niezostawianie dla siebie jajka sadzonego z rozlanym żółtkiem, a jemu podawanie tego z żółtkiem całym. Po prostu stawianie siebie w pierwszej kolejności. Nikt nam z siebie prezentów nie robił, więc i my nie musimy. A już na pewno nie musimy robić z siebie wyprzedaży, oddawać siebie za pół darmo... Jestem Idiotką, przeczytałam Twoje wcześniejsze wpisy... I zgadzam się z Tobą całkowicie, że czasem jednak trzeba poskromić emocje i po prostu kopnąć gościa w cztery litery- nie dla zasady, nie kopać by kopać, a kopnąć wtedy, kiedy na to zasłużył. I to jest naprawdę nie do pomyślenia, że koleś lubi być walony po głowie. To akurat możemy im zafundować przy najbliższej okazji. Skoro tak im tego potrzeba... Każda z nas choć raz pewnie się już przed nim poniżyła, więc już nic do stracenia nie mamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
lalalala lilalalala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
Ja się nie raz poniżyłam. Nie mam nic do stracenia, bo straciłam coś bardzo waznego. Szacunek do samej siebie. Ale go odbuduję. Moja mama mówi, że nie powinnam tak do tego podchodzić. Że ludzie z miłości nie myślą logicznie. Ze nie powinnam się za to tak obwiniać. Co sie stało to się nie odstanie. Że na drugi raz będę mądrzejsza. że powinnam jak najszybciej zapomnieć. Ma rację. Powtarza mi to od dawna. Ja nie słuchałam, a raczej nie potrafiłam dać sobie rady z uczuciami. Już nigdy nie popełnię tego błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Swoją drogą, właśnie mi się przypomniało, jak po ostatnim rozstaniu robiłam z siebie pajaca. Jezu, siedzieliśmy w jego aucie, a ja w płacz, za wyjaśnianie się brałam, piętnaście razy to samo mu mówiłam, gloryfikowałam. A on coraz bardziej obojętny, wzrok wbity w jeden punkt, coraz bardziej beznamiętny. Ja uszlochana cała, a ten sobie na imprezę pojechał po tym. A tydzień później, kiedy się zobaczyliśmy, by porobił mi zdjecia, ja-skała, ja-kamień. Nakręcało mnie to, że on taki zbity kundel, że gorzej wyglądał. Zdjęcia wyszły super, ja taka sucza, powieka ani mi drgnęła, do wychodzenia się zabierałam. Uprzejma, acz stanowcza. To wtedy on prosił o powrót, oj, jak bardzo prosił... Tulił się do mnie jak dziecko, uczepił się mnie wtedy jak mały orangutan matki. I tylko: JAKA TY JESTEŚ SUPER, JAKA OSTRA. A teraz znowu popełniłam błąd, którego nie powinnam była: płacz, ryk. To tylko usłyszałam od palanta: KIEDY PRZESTANIESZ WRESZCIE RYCZEĆ? Na litość chyba się jednak nie da... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja_Babe
Ja w imię "miłości" dałam się wiele razy poniżyć, ciągle dawałam szansę temu człowiekowi. No bo jak się kocha to się wybacza, bo miłość Ci wszystko wybaczy tak sobie mówiłam i gdzie mnie to zagnało... 2 lata temu przeszłam załamanie nerwowe, stwierdzono u mnie zachowania depresyjno - lekowe, brałam psychotropy i co... Pozwoliłam mu wrócić bo jak tylko znalazł się przy mnie, wszystkie lęki znikły, chciało mi się żyć, wydawało mi się że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie... do środy, kiedy to mój rycerz na białym koniu odszedł w sina dal i niech już nigdy nie wraca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Babe, rozumiem Cię... Rozumiem, bo sama jestem podatna na tego typu zachowania. To tak jak z żonami alkoholików - kochają, kochają, kochają... A trzeba pamiętać, że bezwarunkowo to kocha się tylko dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
Ja mu głupia powiedziałam, że byłoby mi łatwiej to wszystko znieść gdybym wiedziala, że jest z nią szczęśliwy. I wiele głupich rzeczy. Aż wstyd o tym pisać. Nie dziwię się, że stracił do mnie szacunek. Ja też bym straciła szacunek do kogoś kto by tak postąpił. Ja mu tylko dałam do zrozumienia, że dobrze postąpił. A bycie zołzą to też nie dla mnie kopanie dla zasady ale kopanie kiedy na to zasługuje. on nie raz narzekał, że go krytykuję i daję mu po głowie. Zawsze mu powtarzałam, że jak zasługuje na chwalenie to go chwalę a jak na kopniaka to go dostaje. Później zabrakło mi jaj by unieść się dumą i być zimną sucz. Ona potrafiła, dlatego jest teraz z nią a nie ze mną. Nigdy się o nic nie prosiłam, nigdy niczego od nikogo nie potrzebowałam. To był ten pierwszy raz. Bo pierwszy raz pokochałam. Wiesz, to co innego raz zrobić z siebie idotkę a co innego robić ją z siebie przez 4 miesiace. Zwariowałam. Chciałabym cofnąć czas. ale wiem, ze nie da rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
A Bezimiennej jak wesoło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja_Babe
Ja właśnie sobie to uświadomiłam, że jestem uzależniona od miłości.. od chorej miłości.. I muszę sobie pomóc by znowu nie znaleźć sie w tym samym punkcie co dwa lata temu.. a było ciężko.. byłam na dnie i niestety to on mnie z niego podniósł. To był bład, wielki błąd.. I z ta świadomością, że jestem chora łatwiej mi to wszystko znieść.. może to śmieszne.. ale daje mi sile żyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem idiotką
To chyba największy problem osób piszących na tym topiku. Wytłumaczenie, ze to choroba. Nie, to nie choroba ale słabość, z którą trzeba walczyć! Walczyć by nie wprowadzić się w prawdziwą chorobą! Ja usprawiedliwiam się wielka miłością ale tak naprawdę to wynika z mojej słabości, z braku wiary w siebie, że dam radę. Kochałam tego człowieka bardzo mocno. Bardzo mi pasował. To takiego kogoś szukałam przez całe życie. Ale dałam się mu. A takich ludzi się nie kocha, słabymi ludźmi się gardzi. Każdy tak samo reaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
bo ja juz wszystko to przebialam. i wiecie co, marnujecie tylko czas, ile czasu poswiecacie na myslenie o nich? nikt wam tego czasu nie odda, a oni i tak maja WYJEBANE :) - dosadnie i prostacko mowiac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Bezimienna, ale to wszystko trzeba przerobić :) Jakkolwiek masz rację, to jednak trzeba "przebidować'. Bo jak nie, to kiedyś to wróci, nieopłakane, gorzkie żale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
żale, sentymenty, cuda na kiju :) zycie ucieka szkoda czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
Prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja_Babe
Ok nie jest to jak grypa, katar, wezmę pigułkę i będę zdrowa. To jest choroba psychiki.. polecam Ci książkę: Pia Mellody Toksyczna Miłość. Mi otworzyła oczy.. Od miłości można się uzależnić, tak jak od narkotyków, alkoholu.. I wtedy właśnie tracić wiarę w siebie i juz nie zawsze sama możesz ja w sobie odnaleźć.. Nie byłam tego świadoma, ale zaczęłam drążyć temat i okazało się ze to da się leczyć tj. trzeba nad sobą pracować a po pierwsze uświadomić to sobie. Wiem, że długa droga przede mną.. Ale chce zmienić swoje życie.. Chce być szczęsliwa I nie zgodzę się z Tobą że słabymi ludźmi się gardzi, nie kocha..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja_Babe
"żale, sentymenty, cuda na kiju zycie ucieka szkoda czasu" I tu sie z Toba zgodze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez ducha
A ten tu cały czas dostępny na gg i na skype... Podczas związku nigdy dostępny nie był, a teraz od piątku ciągle. Przynajmniej wiem, że w chałupie siedzi, ale z drugiej strony - z kim on tak gada, komu te sygnały "dostępnością" swoją daje... Wiem, że to głupoty, gimnazjum takie, ale targa mną to jak cholera. Ja pitulę, dorosła baba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
to ja_Babe dobra dobra dobra. ale czekaj mowisz o uzaleznieniu, ok spoko zgadzam sie, uzależenienie, jak od narkotyków spoko, psychicznie mozna uzależnic sie od drugiego człowieka, ale z KAŻDEGO UZALEŻNIENIA MOZNA WYJSC - zejscie jest straszne ale do wytrzymania ! wystarczy chciec. cholernie chcieć. i nie dawac sie poniżać ! ile mozna do ch. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna111
i jak juz mowisz o tym uzaleznieniu. sama musisz tego chciec, bo jesli jest tak beznadziejnie, tak placzesz tak jest źle, to tylko sama mozesz sie z tego piękła wyrwac. no ale nie moze byc az tak źle, bo gdyby bylo, zmieniłabys to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×