Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Korala79

Nie rozumiem mojego faceta

Polecane posty

Gość Korala79

Mój facet jest dla mnie nie z tej bajki... wiecznie mnie zapewnia, że zależy mu na naszym związku, chce mnie nawet wyręczać ze wszystkiego, okazuje mi czułość, ale nie angażuje się w rozwiązywanie problemów... OD jakiegoś czau nie kochamy się nawet, mówi że mu to przeszkadza, ja też mu o tym mówię, zaaranżowałam nawet kilka razy jakąś wspólną akcję, przy której on się dostosował kompletnie do moich podrygów, miał czego chciał i tylmo mówił, że mu smutno, że ja nic z tego nei miałam..... Zawsze mówi, że rozumie, że chce coś zmienić ale kompletnie nic nie robi w tym kierunku.... mówi czasem, ze by chciał, ale nie wie jak,.. znalazłam dla niego kilka ciekawych artykułów psychologicznych... skończyło się na tym, że je ochoczo wydrukował.. ale już nie przeczytał... jestem zdesperowana.... Nie mogę zrozumieć, tego, że on twierdzi, ze tak bardzo czegoś chce ale nic z tymk nigdy nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
NIe jest gejem, bo leci na mnie.. nie da sie tego ukryc, wystarczy, ze go przytulę i juz jest gotowy... chodzi o to, że nie bierze inicjatywy, mam wrazenie ze chciałby, żebymu wszystko przychodziło samo... nie pracuje nad niczym.... by było lepiej.... W rozmowach dochodzimy do podobnych wniosków, że coś jest nie tak... staramy się szukać rozwiązań, ale on nie ma pomysłów żadnych... a jak już ja coś wymyślę, to cieszy się, że znaleźliźmy jakiś punkt zaczepienia, ale na tym sie kończy,.. nic z tym nie robi... czeka aż samo się zrobi wszystko lub ja to zrobie... ale ja mam dość, nie mogę przeżywać życia za na s dwoje :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele___
miałam podobną sytuację i trwała ona około roku, było to dla mnie bardzo męczące i denerwujące. Mój chłopak tak jak Twój tylko narzekał, ale się nie zmieniał. Wkońcu zaczęłam powoli stawiać przed nim wyzwania, najpierw takie mniejsze, później coraz większe, ale nie mówiłam mu o tym (taka mała manipulacja). Początkowo było ciężko, ale później w miarę upływu czasu było coraz lepiej. Pokłóciliśmy się też parę razy, o to, że to ja tylko w tym związku jestem stroną czynną i już jest wszystko ok. On dzwoni, on załatwia, aranżuje, stara się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
A jakie to stawiałaś mu zadania? Na czym to polegało... i co najważniejsze, czy teraz sam przejmuje inicjatywe i myśli o problemach i ich rozwiazaniu bez Twojego wskazania? Dziękuję za pomocną odpowiedź...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olellellelelle
witaj w klubie. tacy sa faceci wszystko pod nos, chcę!!!! i na tym sie konczy.tak mają faceci których mamusie wyreczały ich ze wszystkiego przez całe zycie, czyli śniadanie na stole, obiad kolacja, niema papieru w łazience , mama idzie kupic zawiesic, mama im zmienia posciel pierze karmi , myje. wszystko za nich oni tylko są. przez to niewiedzią co to samodzielnośc, chce czegos ale niewiedzą ze trzeba cos z tym zrobic ze oni muszą.czekają az sie samo zrobi. tak są nauczeni: ZE SIE SAMO ZROBI!! dziekujemy wszystkim mamusiom które nienauczyły synalków samodzielności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele___
Masz rację, w moim przypadku to wina mamusi i babci. Na szczęście nie był beznadziejnym przypadkiem. Karola 79: Co robiłam? Np. jeśli umawialiśmy się, że kiedyś tam pójdziemy do kina na jakiś film, to starałam się go nakierować, że dobrze by było bilety zarezerwować. Ale nie bezpośrednio :"zarezerwuj bilety", tylko wymyślałam, że nie będzie wolnych miejsc, albo coś w tym stylu. Czasem dzwoniłam do niego i mówiłam, że nie mam czasu się tym zająć (np. umówić się z naszymi znajomymi, kupić czegoś tam itp.) i mocno podkreślałam, że on jest idealną osobą do zrobienia tego i ma wolną rękę. Oczywiście po całej sprawie chwaliłam go, nawet jak mi się coś nie do końca podobało. Jak bywało gorzej, to potrafiłam nie odzywać się do niego i nie aranżować spotkań tak długo dopóki on czegoś nie zaproponuje. (Czasem trwało to baaardzo długo, gadaliśmy przez telefon, jak tylko mówiłam, że mam czas, że nie mam żadnych planów, ale nie mówiłam nic o spotkaniu). Mnie i jemu przede wszystkim to pomogło i Moje Kochanie w tamtym roku (pod moją nieobecność) samo zorganizowało nasze wakacje, od początku do końca, byłam z niego niesamowicie dumna.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele___
Teraz czasem też trzeba go naprowadzać, bo nie zawsze sam zapropomuje coś od siebie, ale jest to zdecydowanie rzadziej i wiem, że robimy także, to na co on ma ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
U mnie jest troche glebszy problem, tak jak mowilam rzadko sie kochamy... na poczatku bylo czesto... a teraz on chce ja chce ale sie nie da bez jego inicjatywy... On chce codziennie ale czeka az ja zainicjuje wszystko.... a jak mi sie juz nie chce aranzowac sytuacji.. tymbardziej, ze skoro on nic nie robi by do tego dazyc, to sie zle z tym czuje... wiec sie nie kochamy.... rozmawiamy o tym duzo... on wtedy chce cos z tym zrobic.. ale nie wie co... eh bezadziejna sytuacja... znalazlam ksiazke na temat podejscia do kobiet... uwodzenia itd, roznic w mysleniu i potrzebach... Na drugi dzien w pracy sobie ja wydrukowal.. nawet na szybko chcial wyrywkowo czytac... ale popoludniu juz zajal sie czym innym i nigdy do tego nei wrocil.. :/ I nadal nic sie nei zmienia... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
A apropos wakacji, no właśnie.... muszę zaplanować, fundusze odłożyć(choć on odda nawet całą kasę) ale pomyślec jeszcze czy starczy na ile jechać, a ten wsiądzie do wozu, zaponie pasy i pojedzie i wszytsko jedno mu gdzie :/ Ciszy się, ze ja coś wybrałam to pewnie mi się będzie podobało... a jemu pewnie też... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele___
Hmmmm, rzeczywiście masz ciężki przypadek i chyba jest trochę leniwy, a może trochę się boi, nie chce się postarać, bo boi się, że będziesz niezadowolona (mój mi się tak tłumaczył, wkurzało mnie to, ale może jest w tym jakaś racja). Co do seksu to nie wiem, co Ci poradzić. Co do wakacji, to powiedz np. jedziemy nad morze, proponuję te miejscowości i podaj mu z 5 nazw miejscowości, zapytaj czego on chce. Później znajdź stonę z wyborem hoteli/ ośrdoków w tej miejscowości i powiedz mu, że nie możesz się zdecydować i bardzo chciałabyś, żeby to on wybrał, bo Tobie podobają się wszystkie. Później go pochwal za to. Może właśnie na to czeka, na pochwałę, na zachętę. Ja niestety nie wiem, bo go nie znam. Tak wiem, to Ty to aranżujesz, ale tak musi być na początku, później powinien sam coś zacząć działać, jeśli nie, to jest ogromnym leniem i domyślam się, jak bardzo będzie Cię to irytować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
Tak, właśnie tak się tłumaczy, że boi się, ze ja będę narzekać... i jest też tak, że jak mu powiem, co ma robić, to potrafi się za wszystko wziąć nawet kosztem rozrywki, potrafi się poświęcać... chodzić na zakupy 3 x dziennie, ze śmieciami, sprzątac jak go o to poprosze, tylko chodzi o to, ze nie zrobi nic sam... :/ A szczególnie jeśli o sex chodzi to głupia sytuacja, bo ja nie mam ochoty go zapraszać do łóżka, ale chcę by on mnie zaciągnął czasem i może nawet postarał się rozgrzać jak kiedyś.... Spróbuję z tymi wakacjami,,, tak jak mówiłaś, wymyślę coś ale poproszę go by dopracował szczegóły... może to go nakręci.... Organizujemy nasz ślub w tym roku.... niestety w moim mieście rodzinnym i ze zdgędu an odleglość pomaga nam torche moja mama w organizacji wszystkiego, a on to tylko się przygląda... znów wszystko mu pasuje :/ Mógłby się jako facet chociaż alkoholem zainteeresowac, kamerzystę znaleźć w internecie.... ale on myśli chyba, że jest jeszcze czas (to ma być w kwietniu) albo, że się pójdzie dzień przed ślubem do sklepu :( Zero wyobraźni ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele___
Chciałabym Ci więcej konkretów podać, co ja robiłam z moim chłopakiem, kiedy chciałam żeby był czynnym uczestnikiem związku, niestety to było jakiś czas temu,więc za dużo nie pamiętam. Najważniejsze to starać się go angażować w sprawy. Jak to nie pomaga, to dać mu do zrozumienia, że Ci się to nie podoba. Ja rozmawiałam, kłociłam się, wkońcu poskutkowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
Dziekuję Ci za pomoc, przynajmniej wiem, ze to nie jest beznadziejna sytuacja i mnie też się może uda... ;] Skoro wiem, że faceci już tak maja.. :/ cóż, chyba najwyższy czas się z tym pogodzić i traktować ich jak dzieciaki.... A może kiedyś obudzi się w nim ten lew :) Tylko tak życ bez seksu sobie nie wyobrażam... może do seksuologa z nim pójdę... hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Organizujemy nasz ślub w tym roku.... niestety w moim mieście rodzinnym i ze zdgędu an odleglość pomaga nam torche moja mama w organizacji wszystkiego, a on to tylko się przygląda... znów wszystko mu pasuje :/ Mógłby się jako facet chociaż alkoholem zainteeresowac, kamerzystę znaleźć w internecie.... ale on myśli chyba, że jest jeszcze czas (to ma być w kwietniu) albo, że się pójdzie dzień przed ślubem do sklepu Zero wyobraźni ;(" Szczerze mowiac ja w tej sytuacji baaaardzo powaznie zastanowilabym sie nad sensownoscia brania slubu, a z pewnoscia nie czynilabym twgo w tym roku, tylko przygladala sie, czy cos sie zmienia. Radzilabym Ci sie z nim nie spieszyc. Nie chcialabys chyba, zeby maz tylko obiecywal, ze zmyje naczynia czy zajmie sie dzieckiem? Zeby sie okazalo, ze kiedy przyjdzie mu zalatwic przedszkole dla malucha, on bedzie tulko otwieral szeroko oczy i czekal, az go wyreczysz...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
Tak ślub bierzemy bo ja wiem, że chcę z nim spędzić zycie, wiem tez napewno, że on mnie kocha... On też chce ślub... nawet śpieszno mu, bo chciałby mnie już żoną nazywac, pracuje zawodowo, i jak jeszcze nie byliśmy razem to sobie nawet radził.... chodzi tylko o to, że on nie potrafi postępować z kobietami, minimalizuje potrzeby, odkłada załatwianie spraw ważnych na potem... robi drobne rzeczy, ale (planowanie wydadkow, planowanie wakacji, przyjecie gosci, organizacja czegokolwiek lub nawet inicjowanie wyjscie gdziekolwie) nalezy do mnie... a mnie sie też już nic nie chce,... i tak nic się nie zmienia... już nigdzie nei chodzimy nawet.. on czasem bąknie coś, chodź na spacer... ale to bąknięcie mnie nie przekonuje a on nei nalega... Jak ja czegoś chcę lub widze w czymś problem to poprostu dażę do tego, jak czegoś nie wiem szukam rozwiązań, do skutku... i on wiem ze tez tak potrafi bo w pracy się sprawdza tylko w związku tak strasznie kuleje.... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Energiczna Trzydziestka
Nie chce mi sie logowac :) Sluchaj - czy bylo tak zawsze (moze Twoj facet jest przyzwyczajony do tego, ze mamusia za niego wszystko zalatwiala), czy teraz sie rozleniwil? Bo jesli zawsze, to moze nie jest tak drastycznie, jak wczesniej napisalam, ale krotko mowiac on nie dojrzal do przejecia odpowiedzialnosci za wlasne zycie i zakrzatniecia sie wokol wlasnej du-py. Moze byc poslusznym, zakochanym pantoflem, ale nie pomoze rozwiazac problemow, tylko bedzie czekal, az rozwiaza sie same :( A brak sexu to osobny problem, ale nie nalezy go bagatelizowac. A wiec wersja A - Twoj facet ma depresje, co odbija sie na jego sposobie myslenia i sexualnosci, ale moze na wiosne bedzie lepiej, lub B - Twoj partner jest niedojrzalym dzieciakiem, ktorego na dodatek juz nie krecisz. Zycze, by bylo to to pierwsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korala79
On jest samodzielny od 19tego roku życia (teraz ma 33) odkąd wyjachał z rodzinnego miasta by studiowac, już tu został i mamusia nie miała na niego wpływu. Chodzi jednak o to, że on zadowalał się minimum, załatwiał swoje sprawy jak już naprawdę się pod nogami paliło.... zero wysiłku ponad konieczność.... sprawy urzędowe zawsze leżały na boku, prawa jazdy nie zrobił (jak twierdzi nie było mu potrzebne) poprostu taki minimalista, może nie wierzący w siebie ;( Ach.. uświadamiam sobie wiele rzeczy przez tą rozmowę... Może to właśnie wynika z tego, że on mieszkał tyle lat sam.. Ja nie potrafię jedynei zrozumieć, jak może komuś na czymś zależeć i ten ktoś nic z tym nie robi... jak można czegoś chcieć i nie starać się tego wziąć... jak możan nie wiedzieć i nie szukać odpowiedzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×